BOSKA  ALCHEMIA  nr 40 - październik-listopad-grudzień  2007

Jeremy Hoffer

źródło: http://media.radiosai.org/Journals/Vol_05/01Nov07/07-Hoffer.htm

      Jeremy Hoffer od siedemnastu lat działa aktywnie w Organizacji Sai – w Ośrodku i w Centrum. Otrzymał tytuł magistra historii i doktora nauk na Uniwersytecie w Denver, w USA. Pracuje w Denver jako nauczyciel. Pomaga dzieciom z ubogich rodzin.

       Z miłością i z pokorą chylę czoło przed Bhagawanem. Szanowni bracia i siostry! Sai Ram. Jako młody człowiek wychowany w Ameryce, nie przypuszczałem, że będę podróżował po świecie, a tym bardziej, że dotrę na drugą stronę naszej planety, do tak odległej wioski jak Puttaparthi. Dla ludzi poszukujących lepszego życia Ameryka jest krainą marzeń. Urzeczywistnia sny tysięcy emigrantów. Jednak moja droga do lepszego życia wybiega stamtąd, z cichego zakątka Andhra Pradesh, uosabiającego najwyższy spokój i stanowiącego dom Bhagawana Śri Sathya Sai Baby. Żeby się tam dostać musiałem przelecieć wiele mil, ale ważniejsza od tego była transformacja, jaka we mnie zaszła. Wkrótce po pierwszej podróży znajomi zaczęli powtarzać: „Jeremy, nie wiemy o co chodzi, ale się zmieniłeś.” Nawet mój ojciec powiedział: „Jeremy, choć nie znam Sai Baby, to sądząc po zmianach, jakie w tobie dostrzegam, uważam, że jest w porządku.” Tak zaczęło się moje nowe życie.

Strzeżony i prowadzony przez Sai Babę

     Bhagawan pomógł mi w decydującym, kształtującym okresie mojej egzystencji. Miałem 18 lat, żyłem bez celu, przebywałem w złym towarzystwie. Pan nakreślił dla mnie inny plan. Kiedy dowiedziałem się o Jego inkarnacji, zacząłem studiować literaturę Sai, brać udział w zajęciach Ośrodka i odwiedzać Puttaparthi. Właśnie zaczęło się prężnie rozwijać młodzieżowe skrzydło Organizacji Sathya Sai. Przyłączyłem do grupki 18-tu młodych osób ze Stanów, które w 1995 r. uczestniczyły w prowadzonym przez Bhagawana Letnim Kursie w Brindawanie oraz brały udział w I i II Konferencji Młodzieżowej. Następnie ukończyłem College w Hyderabadzie. Mieszkałem tam, współpracując z rówieśnikami. Obecnie mam 36 lat. Połowę z nich przeżyłem pod opieką Swamiego. Jestem Mu ogromnie wdzięczny za bezpieczne przeprowadzenie mnie przez decydujące lata młodości.

Trzy ważne lekcje…

Z pokorą przekazuję temu czcigodnemu zgromadzeniu kilka lekcji, które otrzymałem w czasie mojej duchowej podróży:

1.     po pierwsze, szukaj schronienia w słowach Sai

2.     po drugie, pozwól, by Bhagawan był twoim jedynym prawdziwym przyjacielem

3.     i po trzecie, wkładaj w pracę całe serce

Rozwinę teraz te punkty.

1.     Szukaj schronienia w słowach Sai

    Bhagawan powtarza, że „umysł jest źródłem wszelkiego cierpienia”. Przy pomocy jednego kolca możemy usunąć drugi kolec wbity w ciało. Podobnie słowa i idee Bhagawana wymazują cierpienie odbite na powierzchni naszych niespokojnych i kapryśnych umysłów. Nad słowami Baby trzeba się głęboko zastanawiać. Żeby strawić pokarm, nie wystarczy go przeżuć. Nie osiągniemy spokoju umysłu jedynie czytając o naukach Sai. Umysł potrzebuje wielu lat, aby pojąć ich znaczenie. Na przykład, Bhagawan często przyrównuje drogę duchową do domu. Jego fundament stanowi ufność we własne siły, ściany zbudowane są z satysfakcji, a dach z samopoświęcenia. Dom przedstawia samorealizację. Słuchałem tej analogii przez wiele lat i właściwie wcale jej nie rozumiałem. Dopiero później, gdy zacząłem nad nią pracować, dotarło do mnie, że Swami opisuje ciąg wydarzeń, które trzeba kolejno przeżyć oraz że w tym procesie niezbędna jest wiara w siebie. Mając ją zaczynamy angażować się w życie i osiągać samozadowolenie. Jednak wcześniej lub później dowiadujemy się, że zaspokajając własne pragnienia nie osiągamy trwałego spokoju i szczęścia. To jest ten moment, w którym musimy zacząć używać naszego potencjału, aby ulżyć cierpieniu innych. Dopiero po położeniu ‘dachu’ samopoświęcenia, nasz dom samorealizacji jest zabezpieczony. Być może prawda tej prostej nauki dotarła do was szybciej niż do mnie. Ja długo ją analizowałem. To znaczy, chcę powiedzieć, że musimy odkryć głębię słów Bhagawana, a nie ślizgać się po ich powierzchni. Kiedy odnajdziemy schronienie w Jego naukach, osiągniemy spokój umysłu.

2.     Pozwól, żeby Bhagawan był twoim jedynym prawdziwym przyjacielem

 Młodzi ludzie ogromnie cenią przyjaźń, często jednak rozumieją ją niewłaściwie. Swami często powtarza: „Opisz mi swoje towarzystwo, a powiem ci kim jesteś.” Wpływ ludzi, jakimi się otaczamy, bywa decydujący, zwłaszcza w młodym wieku. Dlatego należy starannie dobierać sobie przyjaciół.

     Rozważmy jednak, na czym polega prawdziwa przyjaźń. Bhagawan tak o niej mówi: „Jedynym prawdziwym przyjacielem jest Bóg”. Zapytajmy, zatem: „Kim jest przyjaciel?” Przyjaciel dotrzymuje nam towarzystwa, to prawda. Ale prawdziwy przyjaciel zna najgłębsze tajemnice naszego serca, opiekuje się nami niestrudzenie i w sposób doskonały, jest przy nas najbliżej. Któż poza Bogiem mógłby być takim przyjacielem? Kiedyś Swami poklepał mnie po klatce piersiowej i rzekł: „Serce to nie jest dwuosobowa sofa, to nie jest krzesło do gry w ‘głupca’… Twoje miejsce jest na tym poziomie, ale moje jest w twoim sercu.” Prawdziwej sneham, czyli przyjaźni, nie wolno zubożać. Nie można wrzucać do serca wszystkiego, co popadnie. Powinniśmy zarezerwować naszą miłość dla Boga, bo kto poza Nim potrafi usunąć ból i spełnić najgłębsze tęsknoty naszych serc?

3-  Wkładaj w pracę całe serce

     Używanie ciała w niewłaściwy sposób prowadzi do wszelkiego rodzaju kłopotów. Żeby uniknąć cierpienia, musimy zaangażować ciało do dobrych celów. Swami oświadcza, że pełnienie bezinteresownej służby (sewy) jest właściwym używaniem ciała, potężnym narzędziem rozwoju duchowego. Bhagawan nakazuje: „Podporządkuj sobie ciało, umysł i zmysły”. Żeby to zilustrować, podzielę się z wami pewnym doświadczeniem. Młodzi Amerykanie wciąż komuś służą. Tak też było w 2005r., kiedy huragan Katrina zdewastował wybrzeża południowej Luizjany, Karoliny i Mississippi. Młodzież Sai zareagowała natychmiast. Zlokalizowaliśmy miasto, które otrzymało najmniej pomocy i wysłaliśmy tam ogromną ciężarówkę wypełnioną potrzebnymi rzeczami. Jeszcze nie usatysfakcjonowani, zebraliśmy ekipę, mającą położyć dachy i naprawić domy tych ofiar katastrofy, którzy nie mogli zrobić tego sami. Pociągają nas wielkie projekty. Chciałbym jednak powiedzieć, że można również służyć na małą skalę.

Młodzież Sai remontuje domy po huraganie Katrina 

Magia bezinteresowności

     W Ameryce, podczas mroźnych i śnieżnych zim, ginie wielu bezdomnych. Brakuje im ciepłej odzieży i obuwia. Kilka lat temu członkowie naszej grupy zauważyli, że niektórzy ludzie w naszym mieście owijają stopy plastikowymi torbami. Postanowiliśmy kupić 75 par butów i dać je potrzebującym. W sklepie, ku naszemu zadowoleniu, zajął się nami sam właściciel. Transakcja trwała już od dłuższej chwili, gdy zwrócił się do nas: „Chłopcy, 75 par to mnóstwo butów. Mogę spytać, co zamierzacie z nimi zrobić?” Wyjaśniliśmy, że chcemy przed zimą podarować je biednym. Przez chwilę milczał, a potem odrzekł: „Chłopcy, pierwszy raz mam takich klientów. Sprzedam wam buty po cenie, za jaką sam je nabyłem. Żałuję, że nie znałem wcześniej waszych planów, bo kupiłbym je jeszcze taniej. Wpadnijcie do mnie w przyszłym roku. Razem wykonamy tą pożyteczną pracę.” Po zapłaceniu, gdy już wychodziliśmy, dodał: „Chłopcy, każdego roku zapraszam pracowników z rodzinami, żeby nabyli u mnie buty. Daję im duży rabat. Proszę, skorzystajcie z tej okazji.”

Działanie miłości

      Zanim rozdaliśmy buty, zastanawialiśmy się, jak powinniśmy to zrobić. Biedni i bezdomni często są źle traktowani nawet przez tych, którzy im pomagają. Zgodziliśmy się, że postąpimy inaczej. Uświadomiliśmy sobie, że Bóg przebywa we wszystkich żywych istotach i dlatego każdego będziemy traktowali z taką samą miłością jak Swamiego. Ludzie ustawili się w długiej kolejce i zaczęli wypełniać kościół na starówce, który nas ugościł. Początkowo biedni i bezdomni byli niespokojni i agresywni wobec siebie i nas. My jednak niezmiennie okazywaliśmy im miłość. To szybko zmieniło atmosferę. Zapanował spokój, dyscyplina i radość. Zaprosiliśmy wszystkich żeby usiedli i posilili się, a my dopasujemy im buty. Ściągaliśmy z ich zmęczonych nóg stare skarpety i obuwie, nakładaliśmy nowe i odsyłali ich, szczęśliwych i sytych. Pod koniec dnia pewien człowiek, z nowymi butami w ręku, natknął się na kolegę, który nie mógł dobrać odpowiedniej pary. Był zniechęcony. Jego buty rozpadały się i z pewnością nie przetrzymałyby długich zimowych miesięcy. Mężczyzna z butami podszedł do niego i wręczył mu je, mówiąc: „Weź. Wygląda na to, że potrzebujesz ich bardziej niż ja. Moje są w lepszym stanie. Weź nowe buty.” Potem uśmiechnął się i wyszedł.

     Nie musimy czekać na huragan, aby okazać innym pomoc. W rzeczywistości każdy czyn wypełniony miłością, przynoszący ulgę w cierpieniu, jest bezcenny.

       Miłość jest najważniejszym elementem każdej pracy. Służenie to nic innego jak miłość w działaniu. Ma w sobie moc pocieszania ludzi zdeptanych przez los i przemieniania nas w istoty bezinteresowne. Jest taka piosenka w telugu, która doskonale wyraża to przesłanie Swamiego:


Desham ante matti kadu, desham ante

manushuloiye

Deshani premiddam, tyagani chupiddam

Pavitramuga jeevinchi pavana charitanu pondi

Swardhammunu vidanadi Sathya Saini cherudam

Ojczyzną nie jest określona powierzchnia ziemi, lecz zamieszkający ją ludzie.

Kochajmy nasz kraj, służmy mu z poświęceniem.

Niechaj nasze życie wypełniają dobre, święte i bezinteresowne czyny.

Zasiądźmy u stóp Sathya Sai

Mana shaktini manamu telesi yuva shaktini chatudam

Grama gramalona sevalenno cheyudam

Sevalennaina avi kashta sadhyamulaina

Okari nokaru cheri manamu Swamini sevinchudam

Odkryjmy swoją wewnętrzną siłę i wykorzystajmy potęgę młodości.

Na miliard sposobów służmy biednym we wsiach. Nawet, jeśli nasze zadanie okaże się trudne, pracujmy w jedności i służmy Swamiemu w każdej istocie.

Sai mata biddalam andaram Sathya Sai mata biddalamey andaram

Wszyscy jesteśmy dziećmi Matki Sai. Wszyscy do Niego należymy.

      Drodzy bracia i siostry, nie jestem pewien, czy udało mi się w pełni przedstawić znaczenie Światowej Konferencji Młodzieży. To, że znaleźliśmy się tutaj, jest nagrodą za dobro uczynione w wielu poprzednich żywotach. Żeby się tutaj znaleźć, pokonaliśmy ogromne odległości samolotami, pociągami i samochodami. Ale przed nami leży jeszcze dłuższa droga duchowa. W imieniu młodzieży świata, proszę Cię, Bhagawanie, prowadź nas drogą ku naszemu przeznaczeniu i pobłogosław nas siłą, która uczyni z nas idealną młodzież Sai.

Jai Sai Ram!

http://media.radiosai.org/Journals/Vol_05/01Nov07/07-Hoffer.htm-listopad 2007 tłum. J.C.

powrót do spisu treści numeru 40 - październik-listopad-grudzień  2007

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.