nr 38 kwiecień-maj-czerwiec  2007 

 Życie jest wysławianiem Boga

prof. Anil Kumar 

Zapis wykładu wygłoszonego przez prof. Anila Kumara w USA

Z pokłonami do lotosowych stóp naszego ukochanego Bhagawana. Drodzy bracia i siostry.

Spełnione marzenie

Dziękuję wszystkim za stworzenie mi możliwość przebywania z wami dzisiejszego popołudnia. Żeby jednak być uczciwym do końca, wyznam, że nie mogę uwierzyć, że jestem tutaj. To sen czy rzeczywistość? Być może, ta sytuacja dokładnie obrazuje słowa Bhagawana: „Życie jest marzeniem, urzeczywistnij je!” To jest marzenie, urzeczywistnione!

Chodzi o to, nie miałem pewności, czy dostanę zgodę Swamiego na wyjazd. Moje dzieci nieustannie dzwoniły i żądały, żebym koniecznie tutaj przyjechał. W końcu bardzo niechętnie, z ociąganiem, przedstawiłem tę sprawę Bhagawanowi: „Swami, czy mogę pojechać do USA, jak pragną tego moje dzieci, które tam mieszkają?” Bylibyście zdziwieni słysząc Jego pierwsze pytanie: „Kiedy zamierzasz wrócić?” Powiedziałem: „Swami, dopiero planuję podróż. Nie wiem, kiedy wrócę.” Ten dzień jakoś minął. Ale następnego dnia Swami zapytał: „Kiedy wracasz?” Możecie sobie wyobrazić całą tę sytuację – nie potrafię uwierzyć, że jestem z wami tego popołudnia! Mimo to dziękuję Bhagawanowi, że umożliwił mi podróż i że mam honor przez chwilę przebywać w waszym towarzystwie.

Odległość zmiękcza serca

Ponieważ nade wszystko wierzę, że oddalenie przydaje uroku. Choć pozbawieni fizycznej bliskości Bhagawana, czujemy Go, doświadczamy Go. Być może, jak mówią święte pisma, najważniejsza idea inkarnacji awatara polega na tym, żeby odciągnąć poszukującego od formy i wskazać mu stan bezforemny, odciągnąć go od stanu z atrybutami i wskazać mu stan od atrybutów wolny, oddzielić go od skończonego i wskazać mu nieskończoność. Wtedy z pewnością zauważymy, że odczuwamy więcej. Ktoś tutaj, w San Antonio, zapytał mnie: „Anil Kumar, jak się teraz czujesz, będąc daleko od Swamiego?” Odpowiedziałem: „Jest tak, jak w przypadku rodziny. Brakuje nam dzieci, kiedy są daleko, a im brakuje nas, kiedy my jesteśmy daleko.”

To samo odnosi się do Boga. Ta prawda dotyczy Swamiego. Czujemy Jego obecność tym mocniej, im dalej od Niego przebywamy.

Wygnanie z Śirdi

W tej chwili z radością przywołam pewien incydent z biografii zatytułowanej: „Bhagawan z Śirdi”. Bhagawan z Śirdi zupełnie niespodziewanie polecił jednemu ze swoich wyznawców wyjechać z Śirdi i nie wracać przez rok. O, cóż to była za kara! Nikt nie wiedział, na jaki kodeks karny, na jakie prawo się powołał.

Więc ten dostojny starzec został poproszony o wyjazd z Śirdi - miał nie wracać przez rok. Płakał i płakał, w końcu jednak wyjechał, posłuszny rozkazom Pana. Pod koniec roku wygnania, gdy pozostał mu jeszcze jeden dzień do powrotu, siedział w ogrodzie i wzdychał: „O, Panie! Dlaczego tak mnie ukarałeś? Nie powinieneś w ten sposób traktować swoich wyznawców. Bhagawanie, czy zasłużyłem na taką nagrodę? Jak mogłeś odsunąć mnie od Siebie?” Nagle poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Poczuł łagodny dotyk. Odwrócił się i ku swojemu najwyższemu zdumieniu zobaczył ogromną istotę, wysoką na sześć stop, o miłym i łagodnym wyrazie twarzy i delikatnym dotyku. Mógł bez trudu zidentyfikować tego Boga – Bhagawan przybył do jego ogrodu, tak bardzo oddalonego od Śirdi! Bhagawan przemówił do niego tymi słowami: „Posłuchaj Mnie, synu. Czy wiesz dlaczego kazałem ci przyjechać tutaj? Ty głupcze! Myślałeś, ta forma fizyczna jest Bogiem! Myślałeś, że Bhagawan jest obecny jedynie w Śirdi. Chcę, żebyś Mnie wszędzie doświadczał! Chcę, żebyś Mnie wszędzie odczuwał. Żebyś wiedział, że nie jestem ograniczony tylko do jednego miejsca. Tego Baby nie wiąże kształt fizyczny.” Takie było przesłanie Baby z Śirdi na tamte dni.

Doświadczanie bliskości

Ci, którzy znają ten epizod, z pewnością są przekonani, że nie jest ważne czy są blisko czy daleko, ponieważ Bóg jest ponad czasem i przestrzenią. Bóg nie jest osobą, która musi być blisko. Jeśli ktoś twierdzi, że jest blisko Boga, to proszę, trzymajcie go z dala od siebie. Najlepiej mu pomożecie, umieszczając go w szpitalu psychiatrycznym, ponieważ nikt nie może być blisko Boga – Bogu wszyscy są bliscy. Nie ma od tego wyjątku. Tak, wszyscy są Mu bliscy. Bóg nie jest osobą, żeby być blisko. Bóg nie jest kimś, kogo można mieć. Bóg nie jest kimś, kogo można sobie przypisać. Doświadczenie Boga nie jest osiągnięciem. Niektórzy mówią coś takiego: „Myślę, że jestem zaawansowany duchowo.” Są zaawansowani wiekowo, a nie duchowo. To problem geriatryczny.

Rozwój duchowy

Dlatego nikt nie może powiedzieć: „Jestem zaawansowany.” Czym jest rozwój duchowy? Żeby być w wami zupełnie szczerym – rozwoju duchowego nie można mierzyć w stopniach i latach spędzonych blisko Boga. Rozwój duchowy polega na realizacji Najwyższej Jaźni, takiej samej we wszystkim, od mikrokosmosu po makrokosmos. To jest realizacja duchowości. Bhagawan mówi: „Nie staraj się analizować, realizuj.”

Nie możemy eksperymentować, nie możemy opisywać. To, co można wyrazić słowami jest ograniczone. Ponieważ, jak powiadają Upaniszady, „umysł tego nie ogarnia, słowa nie wyrażają”. Zatem duchowość nie polega na wyrażaniu, lecz na doświadczaniu.

Największe wyzwanie

Życie z Babą jest prawdziwym wyzwaniem. Jeśli czynicie mi honor, pozwalając pozostawać tutaj przez tyle czasu, to powiem wam tylko jedno - to nie są żarty! Miło jest o Nim słuchać, bardzo miło jest doświadczać Jego cudów. Ale być z Nim blisko i współpracować, to prawdziwe wyzwanie!

Życie jest wyzwaniem, wyjdź mu naprzeciw! I chociaż bywa trudne, nie oznacza to, że możemy uciec od odpowiedzialności. I chociaż bywa trudne, nie oznacza to, że mamy szukać wymówek i unikać wyznaczonego zadania, dawanego nam od czasu do czasu. Nie! Życie jest wyzwaniem, więc musimy mu wyjść naprzeciw!

Przypominam sobie moment w 1989 r. podczas podróży do Kodaikanal, kiedy Bhagawan zupełnie niespodziewanie powiedział: „Wyznaczam cię szefem campusu Instytutu Wyższych Nauk Śri Sathya Sai w Brindawanie pod Bangalore.” Nie byłem na to przygotowany ani fizycznie ani psychicznie. Słuchając tej nowiny poczułem przygnębienie, ponieważ miałem mnóstwo obowiązków w domu.

Ale uwagi i rozkazy Swamiego są jak test matematyczny – nie dają ci wyboru. Brak potrzeby wyboru jest boski. Wybór i preferencje są czymś innym. Kiedy jest dwóch, możesz wybrać jednego. Kiedy nie ma wyboru, nie ma też pytania „dlaczego”. Wtedy trzeba działać i żyć. Nie umierać.

Więc kiedy powiedział: „Wyznaczam cię tam szefem”, poczułem się strasznie przygnębiony. Dzięki Bogu, byłem wtedy zupełnie młody, ciśnienie miałem w normie. Było południe, czas drzemki, a ja wierciłem się na łóżku. Myślałem: „Nie mogę w tej chwili uciec z Kodaikanal, mimo, że bardzo bym chciał. Nie mogę zgodzić się na tę ofertę, ponieważ znam jej implikacje, powiązania i zagrożenia oraz boskie ryzyko i duchowe niebezpieczeństwa, które są w nią wpisane.” Nie miałem wyboru, więc byłem cicho.

Tego wieczora Bhagawan miał piękny dyskurs. Chciał, żebym tłumaczył. Przemawiając, odniósł się do pewnej sytuacji opisanej w eposie Ramajana. Pan Rama pytał wszystkich: „Czy jesteście gotowi udać się na Lankę i przekroczyć wielki ocean w poszukiwaniu Sity? Nikt nie miał śmiałości podnieść ręki. Głupcy rzucają się tam, gdzie boją się wkroczyć anioły. Rama zaczął pytać kolejno każdego: „Czy jesteś gotów tam się udać?” Pierwszy odpowiedział Nala: „Swami, jestem bardzo młody. Nie mam pewności, czy potrafię to zrobić.” Następnie zapytał Nila: „Czy jesteś gotowy to uczynić?” „Nie jestem pewny swojej siły, ale tak, czy owak, z pewnością wypełnię ćwiartkę zadania, jakie mi przydzielisz.” „Dżambahawan, jesteś gotowy?” „Tak, Swami, ale jestem już stary, a to nadzwyczajne zadanie. Jestem słaby. Nie mam pewności, czy uda mi się po tym przejść.” W końcu Pan podszedł do Hanumana. Pan Rama rzekł: „Hanumanie, czy jesteś gotów przeskoczyć ten ocean i udać się na poszukiwania Matki Sity?” Hanuman odparł: „Tak, mój Panie, zrobię to.”

Wtedy Rama zaczął zadawać mu pytania. Pierwsze pytanie: „Czy miałeś kiedyś podobne doświadczenie?” „Nie, Swami.” Drugie: „Czy widziałeś kiedyś Sitę – bo będziesz musiał ją tam znaleźć?” „Nie, Swami.” „Więc nie znasz drogi! Nie znasz Sity! Nigdy jej nie widziałeś! I jesteś gotów wybrać się w podróż, by dowiedzieć się, czy tam jest! Dlaczego to robisz? Dlaczego to wszystko powiedziałeś?”

Hanuman odrzekł: „O, Panie! Wyznaczyłeś mi zadanie. Skoro chcesz, żebym je wykonał, to jestem więcej niż pewien, że wyposażysz mnie we wszelkie konieczne zdolności, umiejętności, talenty, energię, odwagę i we wszystko, co potrzebne, żebym z sukcesem wypełnił boskie przedsięwzięcie, które mi powierzyłeś.”

Gdy przetłumaczyłem te słowa, Bhagawan, jak to ma w zwyczaju, spojrzał na mnie i posłał mi figlarny uśmiech. Opowiedział ten cały epizod po to, żeby mnie zachęcić do przyjęcia oferty, ponieważ byłem w rozterce.

Tak wiec, moi przyjaciele, życie jest wyzwaniem. Życie tutaj i wszędzie na świecie jest wyzwaniem. Ludzie nie są gotowi, by je podjąć. Z tego powodu są czasami przygnębieni. Znam pewnego starszego dżentelmena, któremu Swami polecił: „Zostaniesz regionalnym przewodniczącym Służebnej Organizacji Sathya Sai.” Mężczyzna odpowiedział: „Swami, nie jestem kompetentny.” Swami odparł: „Cicho bądź, znam twoje kompetencje. Znam twoje kompetencje!”

Trzeba być gotowym

Życie jest wyzwaniem, podejmij je! To wyzwanie, ten punkt kulminacyjny w traktowaniu życia jako wyzwania, prowadzi do realizacji Boga wewnętrznego – na tym polega to wyzwanie, bo to jest wyzwanie duchowe. Bhagawan powiada, że dopóki myślisz, że Bóg jest na zewnątrz ciebie, nie możesz Go zrozumieć, nie możesz Go doświadczyć. Do prawdziwego wyzwania dochodzi wtedy, gdy w końcu doświadczasz Boga w sobie – na tym polega to duchowe wyzwanie. To może być jakakolwiek religia, jakakolwiek wybrana droga duchowa, jakikolwiek guru, rzeczywiście pragnący realizacji twojego wewnętrznego Boga – to jest największe wyzwanie!

Swami rzuca wyzwanie swoim uczniom

Podam wam ilustrację. Wszyscy studenci siedzą tutaj, naprzeciw mandiru[1]. Po zakończeniu zwyczajowych spotkań z wybranymi grupami wyznawców, Swami wyszedł i powoli zmierzał w stronę studentów. Do jednego chłopca powiedział: „Przenosisz się z jednego pokoju do drugiego jakby cię ktoś gonił. Nie rób tego więcej! Nie możesz się przez to uczyć!” Chłopiec nigdy się nie dowiedział, skąd Swami wiedział, że on przenosi się z pokoju do pokoju!

Podszedł do drugiego chłopca i powiedział: „Jesteś słaby w matematyce, nie radzisz sobie z nią dobrze. Powinieneś się bardziej przykładać!” Wskazał na innego chłopca i powiedział: „Ciągle śpisz. Nie umiesz dobrze czytać. Wiem, że śpisz również na lekcjach!” Potem oświadczył „Znam chłopców. Pamiętajcie o tym. Bo gdzie ja jestem? Jestem w was!” To właśnie powiedział Bhagawan: „Jestem w was!” To jest wyzwanie! Życie jest wyzwaniem! Duchowym wyzwaniem poznania Boga, który jest w tobie, z tobą, nad tobą, pod tobą, wokół ciebie! To musi stać się naszym doświadczeniem To naprawdę fantastyczne.

Za późno na list

Dam wam jeszcze jeden przykład. Oczywiście, żyjąc w małej rodzinie nie możemy, jak myślę, mieć swego kąta ani sekretów. Ponownie cofnę się z wami do dni przeżytych w Kodaikanal. Każdego ranka miałem eskortować studentów nad jezioro i z powrotem do Sai Śruti. Kiedyś zdarzyło mi się spóźnić. Chłopcy byli już na miejscu. Swami żartował i chłopcy się śmieli. Śmieli się głośno! Pomyślałem sobie: „Pewnie się bawią moim kosztem!” Zwolniłem kroku, a Swami spytał: „Dlaczego się spóźniłeś?” Odrzekłem: „Spóźniłem się!” „Wiem, że się spóźniłeś, pytam, dlaczego się spóźniłeś? Rozumiesz, o co cię pytam?” „Odpowiedź była zbyt osobista. Nie umiałem udzielić jej od razu. Pomyślałem: „Milczenie jest złotem.” Bhagawan w tej samej chwili stwierdził: „Wiem, że byłeś na poczcie.” Wszyscy się roześmieli. Swami spojrzał na chłopców i rzekł: „Hej, chłopcy! Czy nie mówiłem wam, że wasz nauczyciel poszedł na pocztę?” „Tak, Swami.”

Wyszło szydło z worka! Musiałem się przyznać: „Tak, Swami, byłem na poczcie.” „Co tam robiłeś?” A co się robi na poczcie? Nie je się tam śniadania ani kolacji. Co się tam robi? Pisze się list, albo się go wysyła. „Swami, pisałem list.” „Hmmm… do kogo pisałeś?” To już kolejne pytanie, penetrujące pytanie! A On popatrzył na chłopców: „Chłopcy, czy nie mówiłem wam, że pisze jakiś list na poczcie?”

„Tak, Swami, napisałem list.” „Pytam, do kogo pisałeś?” „Swami, pisałem do żony.” „Aha! Do żony? Gdzie on jest? Masz go w kieszeni? Co napisałeś?” „Swami, a o czym mógłbym stąd pisać? Przede wszystkim o cudach, jakie przeżywamy, o boskich rozmowach.” „W takim razie mogłeś poprosić jednego z chłopców, żeby wysłał ci list. Po co tam poszedłeś?” „Swami, to bardzo delikatne sprawy, chciałem go wysłać osobiście.” „Nie! Myślałeś, że studenci ocenzurują twój list albo go przeczytają! Nie. Zrozum, że moi chłopcy nie czytają cudzych listów. Nie musisz ich podejrzewać.” Tak powiedział Bhagawan.

Niech będzie, co ma być. To odkrywcze doświadczenie, choć w pierwszej chwili bardzo szokujące, że Bhagawan bardzo dobrze wie, co tam robiłem! Poczuć to - jest wyzwaniem. Jego uwadze nie umkną ani ciche rozmowy, ani najcichsze szepty. I nagle szczegółowo ci o nich opowiada.

Ucieleśnienie hojności

Przytoczę jeszcze jeden incydent. Tak się zdarzyło, że podróżowałem ze Swamim jego samochodem z Puttaparthi do Brindawanu. Swami zatrzymywał samochód w różnych miejscach, wyciągał banknoty z portfela, dawał każdemu pieniądze. Nie miałem śmiałości spytać, dlaczego to robi. Ale później zdobyłem się na odrobinę odwagi. Wyczułem odpowiedni nastrój Swamiego i delikatnie spytałem: „Swami, co właściwie robisz?”

Odpowiedział: „To bardzo biedni ludzie. Nie mają co jeść, zmuszeni są żebrać. Od nich zależy los całych rodzin. Więc dałem każdemu po 500-rupiowym banknocie.” Banknoty 500-rupiowe! Zyskowne żebranie! Wykrzyknąłem: „Pięćset- rupiowe banknoty, Swami?!” Rzekł: „To bez znaczenia – po prostu im je dałem!”

A byli to niepiśmienni, nędznie ubrani wieśniacy. Nawet nie podziękowali Swamiemu, po prostu wzięli pieniądze i znikli! Nie wiedzieli wcale, kim jest. Wtedy powiedziałem: „Wygląda na to, że nawet o Tobie nie słyszeli.” Tak naprawdę, chciałem powiedzieć: „Nawet Ci nie podziękowali”. Odparł: „Oni mnie nie znają, ale ja znam każdego! Znam wszystkich!” Potem spojrzał mi prosto w oczy i oświadczył: „Nie oczekuje od nikogo podziękowań.”

Bo miłość nie stawia warunków i zastrzeżeń, nie przestrzega przepisów. Miłość dla miłości, z serca do serca, oto znamiona obecnej inkarnacji – Bhagawana Śri Sathya Sai Baby.

Kiedy zaczęto dostarczać wodę do prawie 700 wiosek okręgu Anantapur w stanie Andhra w Indiach, do Prashanti Nilayam przybyli wójtowie wiosek, podziękować Swamiemu. Przyjechali wszyscy. Usiedli i tego ranka Swami udzielił im darszanu. Kiedy Swami zbliżył się do nich, powiedzieli jednym głosem: „Swami, dziękujemy Ci za pomoc. Podarowałeś nam pitną wodę. Byliśmy jej pozbawieni przez kilka ostatnich lat. Dziękujemy Ci za Twoją troskę i miłość.”

Czy wiecie, co na to odpowiedział Bhagawan? Zwróćcie na to uwagę. Powiedział: „To ja powinienem wam podziękować za danie mi możliwości służenia.” – podczas gdy my oczekujemy podziękowań za każde głupstwo!

Pewni ludzie dotowali kilka wiatraczków sufitowych. Wiatraczek sufitowy ma trzy łopatki. Na każdej łopatce napisali swoje nazwiska. Lecz wiatraczek kręci się bardzo szybko i nikt nie może odczytać tych nazwisk. Więc się modlą o awarię elektryczną, żeby ktoś ich nazwiska mógł odczytać!

Z duchowością nie wiąże się rozgłos. Z duchowością nie wiąże się próżność. Propaganda, przesadzanie, samochwalstwo, zarozumiałość nie znajdą dla siebie miejsca w królestwie ducha! Skromność, pokora, obowiązkowość, uwielbienie, pobożność – to są cechy prawdziwego wyznawcy. Życie jest miłością, dziel się nią! Ponieważ Bhagawan jest najczystszym uosobieniem, najczystszym ucieleśnieniem, najwspanialszą metaforą miłości. Dzieli się miłością z każdym.

Gra do zagrania

Życie jest grą, weź w niej udział. Gra i sztuka, z punktu widzenia języka angielskiego, mogą mieć to samo znaczenie, brzmieć jak synonim. Nie jestem studentem literatury angielskiej, jednak mam ponad stuprocentowe przekonanie, że gra i sztuka z pewnością nie są synonimami.

Gra podlega określonym ograniczeniom i prawom. Na końcu gry można wygrać lub przegrać. Gra mieści się w określonym przedziale czasu. Gra może przebudzić w nas uczucie dumy, zwycięstwa, spełnienia lub nas zasmucić, jeśli przegramy. Ale sztuka jest zabawą i swawolą. Sztuka zawiera mnóstwo uciech, przyjemności i śmiechu. Życie jest grą, weźmy w niej udział. Życie jest ekstazą. Życie jest tańcem. Życie jest świętem.

Życie jest śmiechem. Swami nieustannie się uśmiecha, ale jego uśmiech ma inny charakter. Oczywiście, mógłbym to udramatyzować, ale się nie odważę. Przypuśćmy, że ma dwóch wyznawców, traktuje ich bardzo poważnie. Jednemu chce dać lekcję, więc udziela mu nagany: „Jesteś głupcem. Nie wykonujesz dobrze swoich obowiązków.” Jednocześnie uśmiecha się do drugiego: „Halo, jak się masz? Jak miewa się twoja żona? Kiedy przyjechałeś?” Jednoczesna, równoległa rozmowa w tym samym czasie. Nikt inny tego nie potrafi! W tej samej chwili z jednym jest poważny, a z drugim żartuje!

Gdyż życie jest sztuką – boskim przedstawieniem! Całe stworzenie jest boskim przedstawieniem. Jedynie ludzie angażują się w grę. Bóg wystawia sztukę. Dziecko jest uosobieniem gry. Bawiąc się na brzegu morza zgarnia piasek, lepi z niego domek, uśmiecha się, podskakuje i nagle go burzy. Dlaczego wtedy? Dlaczego teraz? Nikt nie wie. To jest to. Życie jest grą – weź w niej udział. To dwoista gra, uczyń ją jednością, jak sztukę.

O tym mówi Bhagawan. Doradza to każdemu – patrz na życie z właściwej perspektywy.

W rzeczywistości, zawarł pełną definicję duchowości w jednym zdaniu: „Duchowość to podróż od „ja” do „my”.”

Istnieją trzy określenia. Pierwszym określeniem jest zależność. Wszystkie dzieci są zależne od rodziców. Dziecko oczekuje, że matka je podniesie. Dziecko oczekuje, że ojciec je odprowadzi. Zależność. Potem mamy następny etap, wiek młodzieńczy. „Nie jestem od ciebie zależny. Niezależność. Zatem od zależności do niezależności. Lecz największa jest współzależność. Współzależność jest najwyższym stanem, drogą duchowości. Współzależność.

Wewnętrzne doświadczenie

Mogę wam także powiedzieć, że prawdziwe duchowe doświadczenie rozpoczyna się wtedy, gdy zaczynacie słuchać głosu wewnętrznego. Wiele osób pyta: „Czym jest głos wewnętrzny? Nie mamy czasu słuchać głosu wewnętrznego, bo na zewnątrz jest hałas.” Dopóki nie zniknie zewnętrzny hałas, dopóty nie usłyszycie głosu wewnętrznego. „Głos Boga możesz usłyszeć jedynie w głębokiej ciszy” – oświadcza Bhagawan.

Kiedy nauczymy się obserwować ciszę, kiedy nauczymy się zwracać do wnętrza, kiedy nasz umysł pogrąży się w stanie całkowicie wolnym od myśli –wtedy będziemy mieli szansę usłyszeć nasz głos wewnętrzny. Ten głos wewnętrzny jest głosem naszego Mistrza. Ten głos wewnętrzny jest świadomością, w którą każdy powinien się wsłuchiwać i podążać za nią.

To dlatego Bhagawan mówi: „Nie jesteś ciałem. Nie podążaj za ciałem. Nie jesteś umysłem. Nie podążaj za umysłem. Podążaj za świadomością. Świadomość jest wewnętrznym głosem, który można usłyszeć jedynie w ciszy.”

Czym jest cisza? Cisza nie oznacza, że powstrzymujemy się od mówienia. Cisza to zaprzestanie myślenia. Milczenie ludzkiego umysłu. Spokój. Zanurzenie w bezkresnej głębi serca. Tym jest cisza.

Wtedy można doświadczyć Boga wewnętrznego.

Życie w pojedynkę i życie w samotności

Życie duchowe to życie w pojedynkę. Życie w pojedynkę jest czymś innym niż samotność. Samotność jest narzucona. Jeśli mam ostry język, jeśli nie umiem z tobą uprzejmie rozmawiać, jeśli moje wypowiedzi są niegrzeczne i aroganckie, to nikt się ze mną nie zaprzyjaźni. Będę samotny. Nikomu nie będę mógł pomóc, skoro wszyscy spodziewają się, że ich zranię i urażę. Nie odważą się do mnie zbliżyć i naturalnie będę zmuszony żyć w samotności. Ale życie w pojedynkę jest duchowe. Zostaw mnie samego! Pozwól mi czasami porozmyślać o Bogu. Pozwól mi pomedytować. Pozwól mi się pomodlić od czasu do czasu. Pozwól mi kontemplować Jego formę, pozwól mi śpiewać Jego imię, pozwól mi głosić Jego chwałę. Zostaw mnie samego! To jest życie w pojedynkę. Oto powód, dla którego większość osób oddanych duchowości woli być sama. Duchowość to życie w pojedynkę, lecz nie w samotności.

Chciałbym wam również zwrócić uwagę, że nie ma tu mowy o przyjaźni. Nie możemy stwarzać związków społecznych w imię organizacji duchowych. Nie! Jeśli czynimy to dla nawiązania kontaktów społecznych, dla rozwoju osobistego lub dla interesów, to jest to świętokradztwo wobec każdej religii na świecie. Ponieważ ten rodzaj duchowości nie ma nic wspólnego z przyjaźnią. Choć prawdziwa duchowość połączona jest z życzliwością.

Życzliwość jest czymś innym niż przyjaźń. Przyjaźnisz się z jedną lub dwiema osobami. Możesz okazywać życzliwość grupie ludzi, lecz nie możesz przyjaźnić się z każdym. Możesz być życzliwy wobec ludzi, możesz być życzliwy wobec zwierząt, możesz odnosić się życzliwie do kwiatów, ptaków i pszczół, do gór i skał. Życzliwość jest boska. Przyjaźń jest ludzka i fizyczna. Zatem, jeśli jesteś osobą prawdziwie duchową, staraj się raczej traktować wszystkich w życzliwy, przyjazny sposób, zamiast ubiegać się o ich przyjaźń. Bhagawan zawsze powtarza, że można kochać jedną lub dwie osoby. Ale możesz przemienić się w samą Miłość.

Prawdziwa medytacja

Był pan, co siadał w rogu. Odczuwał smutek. „Dlaczego Bhagawan nie rozmawia ze mną ostatnimi laty?” Gdyż Swami rozmawiał z nim przedtem każdego ranka. I nagle przestał to robić. Mężczyzna był smutny. Miał prawie 90 lat.

Któregoś wspaniałego poranka Swami przyszedł, stanął przed nim i powiedział: „Nie powinieneś tego w ten sposób odbierać. Dałem ci czas, żebyś wspominał chwile, kiedy z tobą rozmawiałem! Dałem ci czas na wspomnienia, na przywołanie tych szczęśliwych momentów, kiedy byliśmy razem, rozmyślania o tym, co ci wtedy powiedziałem. Myśl i wspominaj.” To jest medytacja.

Medytacja to nie siedzenie z prostymi plecami. Jedni mówią: „medytuję”. Inni mówią: „Mój mąż medytuje rano od 5.00 do 6.00.” O czym on medytuje? O niczym, po prostu czeka na pierwszą filiżankę kawy. To kawowa medytacja. Nie można medytować pomiędzy 5.00 a 6.00. Na pewno nie! Skąd wiesz, że jest 6.00 skoro jesteś w medytacji? Skąd to wiesz? Nastawiasz budzik, czy może zostawiasz żonie specjalne instrukcje, żeby cię obudziła?

Bhagawan mówi: „Życie jest medytacją.” Myśl o Bogu w pracy i w domu, mówiąc, rozmawiając i modląc się. W myślach ofiaruj Bogu wszystkie swoje zajęcia, aby sprawić Mu radość. „Niech dadzą Ci przyjemność, o Swami!” O Bhagawanie, niechaj wszystko, co Ci oddaję, będzie Ciebie godne.” To jest medytacja.

Bhagawan przytacza wiele przykładów. Medytujesz, kiedy wsiadasz do samochodu, kładziesz ręce na kierownicy, zamykasz oczy i myślisz o Bogu. Medytacja nie jest programem ograniczonym w czasie. Medytacja to nie ćwiczenia fizyczne, o których czytamy w nadesłanych reklamach: „Medytacja w trzydzieści dni. Pięć dolarów. Medytacja w piętnaście dni. 100 dolarów!” Sami rozumiecie, że piętnastodniowa medytacja musi być droższa! Błyskawiczna medytacja! Jak kawa instant! Śmiechu warte! Pomyślcie o mędrcach i świętych spędzających całe lata na medytacji. Czy byli głupcami? Czy nie znali tej błyskawicznej metody nauczania? Medytacja jest czymś innym. Zgodnie z tym, co mówi Bhagawan Śri Sathya Sai Baba, życie jest medytacją. Życie jest modlitwą. Nie istnieje czas wyznaczony na modlitwę. Za każdym razem, gdy odczuwasz cześć dla Boga lub oddajesz Mu owoce swoich czynów, modlisz się.

Czym jest oddanie się Bogu

„O Swami, nie przypiszę sobie zasługi za sukces. Bhagawanie, nie zamierzam martwić się porażką. Jeśli to będzie sukces, Tobie przypadnie zasługa. Jeśli to będzie porażka, to może chcesz mnie czegoś nauczyć. W obu wypadkach odniosę korzyść, w obu wypadkach zyskam.” To jest oddanie. Chwile oddania oznaczają gotowość zaakceptowania wszystkiego, co przynosi nam życie. To jest oddanie.

Wiele osób pyta: „Czym jest oddanie?” Oddanie nie jest żadnym szczególnym procesem. „O, Swami, jestem gotowy. Cokolwiek się stanie, będzie to Twoim darem, Twoim błogosławieństwem. To Twoja wola, przyjmuję ją.” To jest oddanie. Oddanie jest modlitwą, oddanie jest duchowością.

Jak należy czcić Dzień Iśwarammy

Zdaję sobie doskonale sprawę, że za dwa dni będziemy obchodzili Dzień Iśwarammy, 6-go maja. Z drugiej strony jest także Dzień Matki, przypadający na 11-ego maja. Koncepcja Bhagawana odnośnie matki jest niezwykła. Bhagawan powiada: „O Matce Ziemi mówimy Motherland[2]. Nikt nie mówi o niej Fatherland[3].” Nie, to Motherlanad! Musimy być jej wdzięczni. Dlaczego? Mieszkamy na niej. Korzystamy z bogactw dostępnych na planecie Ziemi, z jej zbóż, metali i ziarna. Dlatego powinniśmy mieć wdzięczność dla Bhu Maty – Matki Ziemi.

Następnie jest matka, dzięki której posiadamy ciało fizyczne. Znosi ona wszelkie niewygody, ból i niepokój nosząc w sobie dziecko przez dziewięć długich miesięcy. Opiekuje się dzieckiem, niczego w zamian nie oczekując, gotowa nawet poświęcić swoje życie dla przyszłości narodzonego maleństwa. To Deha Mata, matka fizyczna. Zatem, Bhu Mata – Ziemia, Deha Mata – matka fizyczna. Gdybyśmy nie posiadali ciała, nie mielibyśmy szans czynić dobra i zła. Cieszmy się nim. W rzeczywistości wszystkie pisma święte mówią, że stworzeni z eteru aniołowie oczekują narodzin na Ziemi pod postacią ludzi. Ludzkie życie zdarza się najrzadziej, jest najszlachetniejsze. Stanowi punkt kulminacyjny ewolucji. Oczywiście, obdarzeni ciałami fizycznymi, powinniśmy być wdzięczni matce fizycznej – Deha Macie.

Po trzecie, trzeba okazać wdzięczność krowie – Go Macie. Krowa jest matką. W jakim sensie? Niektórzy może powiedzą: „Proszę pana, lubię befsztyki. Jak mogę uznać krowę za matkę?” To nie tak! Cztery nogi krowy reprezentują cztery Wedy – pisma święte. Krowa jest uosobieniem poświęcenia. Daje nam mleko, poi nasze ciała. Dlatego należy traktować krowę jak własną matkę. Bhu Mata, Deha Mata, Go Mata. Teraz mamy kolejną, Weda Matę. To wszelkie pisma święte, bez względu na religię. Pisma święte mówią nam, kim jesteśmy, wskazują nam cel życia, wartość życia, dar życia. Dlatego powinniśmy być wdzięczni Weda Macie – pismom świętym.

Tak właśnie należy przeżywać i obchodzić 6-go maja, Dzień Iśwarammy, inaczej Dzień Matki. To także Dzień Dziecka, podczas którego dzieci uświadamiają sobie swoje obowiązki i odpowiedzialność wobec rodziców. Bhagawan przypomina to studentom za każdym razem kiedy mówią: „Swami, chcemy Ci służyć. Swami, nie chcemy od Ciebie odchodzić. Swami, chcemy przy Tobie nieustannie przebywać. Nie chcemy stąd wyjeżdżać.”

Bhagawan, boski dyrygent, doskonale wie, jak postępujemy – czy jesteśmy mili, czy dramatyzujemy. Potrafi nagle powiedzieć: „Ty, kolego, nie umiesz służyć swojej matce, więc jak mogę uwierzyć, że chcesz służyć mnie? Dobrze znasz swoją matkę. Wiesz, czego oczekuje, wiesz jak ją uszczęśliwić. Nie wiesz jednak, czego ja potrzebuję. Nie wiesz, jak mnie uszczęśliwić. A chcesz mi służyć. To śmieszne!” Oto, co mówi Bhagawan. Dlatego dzieci muszą przede wszystkim nauczyć się służyć rodzicom. A później okazywać szacunek nauczycielowi.

Moi przyjaciele, życie nie jest procesem stawania się. Życie jest urzeczywistnieniem Istnienia. Stawanie się i Istnienie to dwa różne pojęcia. Zrobiłem doktorat, stałem się lekarzem. Zrobiłem magisterium, jestem magistrem. Religia jest inna – mówi o Istnieniu. Dlatego przesłanie Bhagawana powinno nam pomóc zrozumieć naszą prawdziwą istotę, sedno naszego życia. Nie walczcie o stawanie się. Jestem ogromnie szczęśliwy, że poświęciliście mi swoją uwagę.

Aum Sai Ram.

z  Heart to Heart tłum. J.C.

powrót do spisu treści numeru 38 kwiecień-maj-czerwiec  2007 

[1] Mandir -świątynia

[2] w jęz. ang. motherland to ziemia, która nas zrodziła jak matka

[3] w jęz. ang. fatherland to ziemia ojców, ojczyzna

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.