numer 35 - wrzesień-październik 2006

Długa droga z pomarańczową plamką na skraju pola widzenia

Pozostaje w mojej pamięci powtarzający się sen ze Swamim. Pielgrzymujemy wielką gromadą zatrzymując się co jakiś czas, by coś budować. Aktywnie uczestniczę w tych działaniach nieustannie mając Babę w zasięgu wzroku. Tak angażuje mnie praca, że nie jestem Nim specjalnie zainteresowana. On jednak jest i czuwa przemieszczając się to tu, to tam. Świadomość obecności i pomarańczowa plamka na skraju pola widzenia towarzyszy mi zawsze, wtedy we śnie i teraz w rzeczywistości. Istnieją jednak momenty mniejszej i większej intensywności tego doznania. Ważne sprawy są sygnalizowane i podkreślane przez pojawianie się sposobności i znaków.

Tak było i tym razem, kiedy pojawiła się okazja uczestniczenia w obozie medycznym ,,Służba bez granic” w Dubeninkach i Żytkiejmach. Początkowo chciałam dołączyć do jakiejś jadącej z Trójmiasta grupy. Nic się jednak nie układało. Przełom nastąpił, kiedy nieoczekiwanie idea obozu spodobała się moim córkom Mariannie i Julii, które radośnie oświadczyły, że jedziemy razem zabierając koleżankę Anię i wnuczkę Idę. Miały nawet gotowy plan pracy dla siebie polegający na prowadzeniu zajęć plastycznych dla dzieci, ponieważ dwie z nich studiują na kierunku plastyczno-pedagogicznym. Było to niezwykłe, bo młodzi w takich razach bywają zazwyczaj nieufni i krytyczni.

 Pojechałyśmy w nieznane samochodem wyładowanym po brzegi odzieżą przyniesioną przez nieoczekiwanych darczyńców. Na miejscu miał być prowadzony ,,sklepik” dla potrzebujących. Ani upał, ani długa droga, ani awaria samochodu czy brak zasięgu telefonu, nie zmąciły niezwykle radosnego nastroju.

magazyn odzieży 

Po wielu perypetiach i pomocy zorganizowanej przez Majkę, Mariana i Leszka, w nocy dotarliśmy do Dubeninek. Rano Swami po swojemu potasował i rozdał karty. Julię, Anię i Idę przydzielono do zajęć z dziećmi. Marianna została tłumaczem. Ja, tak jak chciałam - pomocą kuchenną. Rozpoczęła się Wielka Improwizacja i o dziwo wszystko sprawnie działało. Zobaczyłam tłum nieznajomych zjednoczonych realizacją idei służenia, tak wdzięcznie i lekko czyniących dobro. Nastąpił przystanek w podroży przez życie i materializacja moich snów ze Swamim.

Pojawił się również jak najbardziej materialny znak Jego obecności. Wskutek długiego stania w kuchni rozbolały mnie plecy. Ponieważ w szkole pracował nasz kręgarz, udałam się do niego po pomoc. Czekając na korytarzu pod gabinetem przyglądałam się otoczeniu. Ze zdumieniem zauważyłam na sąsiednich drzwiach czerwony napis na białym tle: KL. SA I. 

 

 Napisany był drukowanymi, samoprzylepnymi literami. Początkowo brzmiał on na pewno: klasa pierwsza. Po prawie całkowitym oderwaniu się pierwszej litery ,,A” odczytałam go jako KL. (KLASA) SAI i potwierdzenie, iż jesteśmy uczniami w Jego klasie. Pozostaje mieć nadzieję, że coraz lepszymi.

      Dni mijały szybko na pracy przypominającej zabawę. Dziewczyny były zachwycone atmosferą obozu i efektami pracy. Są chętne do wyjazdu w przyszłym roku, co dla mnie jest widocznym palcem Bożym.

 Podczas prac plastycznych

wystawa

Po powrocie do domu rozpoczął się dla nas czas trudnych zmian. Starsza córka zaręczyła się i zaczęła z przyszłym mężem szukać mieszkania, co było niezwykle trudnym przedsięwzięciem. Zaczęli tracić nadzieję na znalezienie czegoś odpowiedniego.

Nieoczekiwanie zatelefonowała kobieta odpowiadając na anons zamieszczony w Internecie. Chciała sprzedać mieszkanie, które okazało się idealne pod każdym względem. I tu znowu pojawiło się pomarańczowe światełko w kąciku oka, na skraju pola widzenia, bo pani ta pochodzi z Dubeninek a jej babcia mieszka w Żytkiemach, natomiast dom, w którym znajduje się mieszkanie, jest świeżo pomalowany w żółto – różowe pasy (kolory Baby) i na tle błękitnego nieba przypomina bloki w Prasanthi Nilayam.

Takim oto mrugnięciem oka obdarzył nas Swami po zakończeniu obozu medycznego.

Świadomość Jego obecności towarzyszy mi jednak zawsze i dlatego podróżuję przez życie szukając sposobności i uważnie odczytując znaki.

Irena Cerowska

powrót do spisu treści numeru 35 - wrzesień-październik 2006

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.