numer 27 - maj-czerwiec 2005

PRZYBYŁ BÓG, PAN SATHYA SAI BABA
rozdział 2, po kliknięciu - rozdział 1
Patrick Gallivan 
     Nic nie mogło przygotować mieszkańców maleńkiego Puttaparthi do tego, co nadchodziło. Następne 50 lat przyniosło wiosce wspaniały rozwój materialny oraz prawdziwą eksplozję duchowości.
Był to początek misji Bhagawana Śri Sathya Sai Baby.  
      Misji, jaka nie miała sobie równej w całej historii ludzkości. Można ją tylko przyrównać do wydarzeń na środkowym wschodzie 2000 lat temu. Zainicjował je Jezus, młody człowiek, który głosił uniwersalne prawdy. Zarówno Jezus jak i Bhagawan urodzili się w skromnych rodzinach i w cichych wioskach. Obecnie, dzięki książkom i generalnie mediom, Sai Baba jest znany na całym świecie. Ale o misji Jezusa, trwającej zaledwie trzy lata, słyszano jedynie w krajach leżących na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego. Jednak obaj nauczali tych samych zasad: pokoju, miłości i jedności; potrzebę wielbienia Boga, kochania bliźniego jak siebie samego, równości wszystkich religii. Przypominali, że ludzie są dziećmi Stwórcy. To niektóre z nauk wspólne dla tych Awatarów.  

Po 6 latach stary mandir przestał spełniać swoją rolę, gdyż nie mógł pomieścić przybywających zewsząd wyznawców. Zatem na skraju wioski postawiono nowy. Sathya Sai Baba uroczyście go otworzył i nazwał Świątynią Najwyższego Spokoju[1]! Przyciągała ona ku sobie jak magnes przedstawicieli wszystkich narodowości i religii. Sława Baby przekroczyła granice kraju i Półwyspu Indyjskiego. Jego nauki poruszyły struny w sercach poszukiwaczy prawdy, a cuda, materializacje i uzdrowienia, przyciągnęły uwagę ciekawskich. Tym ostatnim Sathya Sai Baba radził: „Przychodźcie, testujcie, badajcie, smakujcie, doświadczajcie”. Pan uczy nas, że jesteśmy boscy i tylko musimy się o tym przekonać. Taki jest nasz cel. Osiągamy go dzięki szlachetnemu postępowaniu i bezinteresownej służbie, czystej miłości i szacunkowi do wszelkich form istnienia. Pan zachęca nas do praktykowania zasad, tworzących fundament największych religii: PRAWDY, WŁAŚCIWEGO POSTĘPOWANIA, POKOJU, MIŁOŚCI i NIEKRZYWDZENIA. Są to wartości ludzkie, których musimy przestrzegać w codziennym życiu, dając przykład innym. Sathya Sai Baba oświadczył, że nie przybył tworzyć nowego wyznania czy kultu. Nie chce nas także nawracać. Tym, których zainspirował swoimi naukami, powtarza, aby „wielbili Boga, którego znają”. „Pozwólcie istnieć i rozkwitać różnym wiarom. Niechaj ludzie śpiewają pieśni na chwałę Pana we wszystkich językach, do melodii, które są im bliskie. Oto ideał. Szanujcie i ceńcie różnice, dopóki nie gaszą one płomienia jedności. Jeśli wszyscy będziecie postępowali zgodnie z naukami głoszonymi przez założycieli religii, jeśli pozbędziecie się chciwości i nienawiści, to świat stanie się dla was spokojnym i szczęśliwym domem”. Dodaje, że „wszystkie religie odzwierciedlają tę samą prawdę”.

Baba, rozpoczynając Swoją Misję, powiedział, że pierwsze 15 lat Jego życia było wypełnione zabawami. Natomiast kolejne 16 lat będzie jaśniało cudami. Potem poświęci się upadeśy, głoszeniu wiedzy duchowej. Trudno powiedzieć, by dwa pierwsze elementy tych etapów nie były obecne w trzecim.[2]

To połączenie radości i cudów doskonale ilustruje zdarzenie, które miało miejsce podczas podróży do Urawakondy. Baba i Jego wyznawcy jechali furmankami ciągniętymi przez woły. Czasami Bhagawan wędrował samotnie przez góry i doliny, planując nowe żarty i zabawy. Jeszcze teraz z humorem wspomina tamte chwile. Była noc. Zatopieni w poświacie księżyca, Pan i Jego młodzi towarzysze szli z tyłu. Nagle Baba, przez nikogo niezauważony, oddalił się od grupy i pobiegł do przodu. Pojawił się przy pierwszej furmance, przyjmując postać zapłakanej szesnastolatki z obolałymi nogami, proszącej o podwiezienie. Szła odwiedzić chorego męża w szpitalu w Dharmawaram. Kobiety zlitowały się i ustąpiły jej miejsca. Po przebyciu mili zauważono nieobecność Baby, zatrzymano konwój i rozpoczęto poszukiwania. Znaleziono Go wędrującego drogą przed wozami. Pewien starzec odważył się upomnieć Pana za brak rozwagi w nieznanym, zatopionym w ciemnościach terenie! Podjęto podróż i wtedy odkryto, że zniknęła „dziewczyna”. Co się z „nią” stało? Może chciała znaleźć się szybciej u boku męża i poszła dalej, kiedy wozy stanęły? Kilku młodzieńców pobiegło za nią, ale choć przebyli dwie mile, nie spotkali nikogo. Wierząc, że Baba wie wszystko o wszystkich, zwrócili się do Niego. Nie przypuszczali, że „dziewczyna” stoi przed nimi, ukryta pod postacią wielkiego aktora, Sai Baby. 

Doprawdy, najdawniejsi wyznawcy byli prawdziwie błogosławieni. Oglądali wspaniałe cuda. Zdumieni, nieustannie opisują te, które mieli przywilej oglądać jako pierwsze: zmaterializowane złote posążki na brzegu Ćitrawati, wyścig na pobliskie wzniesienie, kiedy to Baba znalazł się na jego wierzchołku, zanim oni zdążyli wystartować! Lub, gdy siedzieli na plaży i patrzyli w górę na ogromną postać Szirdi Sai Baby, jaśniejącą tajemniczym światłem. Kilku z nich widziało twarz Bhagawana na tarczy księżyca, inni dostrzegli jak w jego srebrną powierzchnię wbija się wielka kula ognia, zmuszając ich do zamknięcia oczu. Niektórzy z wrażenia stracili przytomność. 

Dr Frank Baranowski

 Od chwili narodzin Sai Babę otaczało boskie światło, skupione wokół głowy. Było podobne do promieni, jakimi artyści otaczają Jezusa i świętych. Niektórzy ludzie na darszanie potrafili dostrzec jego barwy. Dr Frank Baranowski[3] z Uniwersytetu w Arizonie zajmował się polem biomagnetycznym i studiował zjawisko aury.

        Wygłosił na ten temat około 9000 wykładów na całym świecie. Swoje wystąpienia ilustrował fotografiami kirlianowskimi, rejestrującymi promieniowanie istot żywych i nieożywionych. Uważał, że kolory sugerują istnienie pięciu rodzajów aury: fizycznej, psychicznej, moralnej, duchowej i intelektualnej. Są pochodną naszych stanów emocjonalnych.

Dr Frank Baranowski i Swami 

Dr Baranowski, nie będąc jeszcze wyznawcą Baby, przyjechał do Indii i obserwował aury świętych. Wcześniej przyglądał się aurom królowych i prezydentów. Ale nigdy nie spotkał takiego blasku, jaki bił od Baby. Posłuchajcie, co mówił na ten temat: „Aura otaczająca Swamiego nie jest podobna do aury człowieka! Występująca w niej biel ma dwukrotnie większy zasięg, a błękit jest praktycznie bezkresny. Przetykają ją złote i srebrne snopy sięgające aż po horyzont. Nauka nie potrafi wytłumaczyć tego zjawiska… Jestem chrześcijaninem, urodziłem się w rodzinie rzymsko – katolickiej. Uczeni w moim kraju nie akceptują Boga. Mówią, że to nienaukowe. Ryzykuję opinią, mówiąc: ‘Dwa dni temu… spojrzałem w Jego oczy. Rozświetlała je wewnętrzna światłość. Byłem przekonany, że patrzę w twarz Najwyższego!’”

A co mówi Baba o swoich leczniczych umiejętnościach? „Cuda są częścią nieskończonych boskich mocy… Ponieważ jestem Awatarem, te moce należą do Mnie, urodziłem się z nimi. Są bezkresne i naturalne, posłuszne Mojej woli i postanowieniom… Umiejętność leczenia ma dwojaki aspekt. Mogę wyleczyć, a nawet ożywić człowieka, jeśli osiągnął wysoki poziom rozwoju duchowego. To jak plus i minus. Moją zdolność uzdrawiania można przyrównać do prądu dodatniego. Wasze oddanie dla Mnie jest prądem ujemnym. Kiedy się spotkają, oddanie wyzwala cud.”

Jeśli chodzi o Awatara (tzn. o Boga wcielonego w formę fizyczną lub Boga w człowieku) to w tym miejscu trzeba powiedzieć, co Go odróżnia od proroków i świętych.

Kluczem do owych różnic jest fakt, że Awatar rodzi się wiedząc o sobie wszystko, wyposażony w najwyższe potęgi, podczas gdy święci, prorocy i jogini muszą poddawać się wielu ćwiczeniom, aby zdobyć niektóre z nich. Przed Sai Babą tylko jeden Awatar dysponował pełną mocą. Był nim Pan Kriszna, żyjący 5000 lat temu. Rozpoznano Go dzięki 16 atrybutom, lub inaczej, dzięki 16 boskim lustrom. Pan Rama[4] miał ich na początku 12, potem otrzymał jeszcze trzy. Nie umniejsza to wielkości potężnych istot, takich jak Jezus Chrystus, ani znaczenia nauczycieli duchowych, którzy żyli i żyją na Ziemi.

Wiemy, że święci i prorocy nabywają pewne moce dzięki wieloletniemu praktykowaniu jogi, rygorystycznej dyscyplinie i ćwiczeniom duchowym. Otrzymane od Boga „dary” są owocem ich szczerego oddania i mają charakter psychiczny. Należy do nich m.in. jasnowidzenie, uzdrawianie i teleportacja. Sai Baba, w pełni świadomy naszej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości oraz długów karmicznych, może odsunąć uleczenie, dając nam czas na zebranie doświadczeń, niezbędnych dla odzyskania wewnętrznej równowagi. Mówi: „Szacuję możliwości, wyznaczam odpowiednią nagrodę, określam jak wykorzystacie dodatkowe umiejętności… Słyszałem was mówiących, że karma z poprzednich wcieleń musi wypalić się w tym życiu i że nawet największa łaska nie wybawi was od niej. Jestem przekonany, że ktoś nauczył was w to wierzyć. Ale Ja oświadczam - nie musicie tak cierpieć... Łaska, podobnie jak morfina, znieczula ból.” Kończy te rozważania słowami: „Cuda są Moją wizytówką. Najpierw Ja spełniam wasze pragnienia. Potem wy, darząc Mnie miłością, spełniacie Moje.” 

Oto, co kryje się za cudami Pana. Właśnie dlatego pozostajemy przy Nim i słuchamy Jego nauk.

Na początku lat 80-tych Baba zgromadził przy Sobie małą grupę wyznawców. Byli to ludzie szczególni. Odznaczali się ogromnym zaangażowaniem i pragnęli poznać czystą rzeczywistość. Baba polecił im udać się w święte Himalaje, w pobliże świątyni w Badrinath, aby tam wielbili Boga i „praktykowali najwyższą formę medytacji, która wprowadzi ich w trans i odsłoni duszę.” Było ich jedenastu. Większość przekroczyła 30-ty rok życia. Pochodzili z zamożnych rodzin i byli bardzo uduchowieni. Teraz porzucali wszelkie ziemskie dobra i związki. Zgodnie z instrukcjami Baby, uporządkowali swoje sprawy rodzinne i spisali testamenty. Dwóch z nich było w zaawansowanym wieku, daleko na drodze prawdy. Sathya Sai Baba podarował im duże naczynie, misę nazwaną „Akszja Patrą”, co znaczy: „nigdy nie pusta, zawsze pełna”. Samorzutnie pojawia się w niej wszelkiego rodzaju żywność i zaspakaja głód jedenastu – owoce, mleko, praśadam! Jak powiedział Jezus: „Odnajdź Królestwo Niebieskie, a otrzymasz wszystko!” Wręczając ją, Swami rzekł: „Kiedy spostrzegę, że jesteście głodni, Moja wola sprawi, że automatycznie pojawi się w niej posiłek.”

Początkowo Sai Baba pojawiał się przed nimi raz w miesiącu, by samemu służyć im radą i wskazówkami. Później odwiedzał ich dwa razy do roku. Te wizyty są dowodem Jego wszechobecności. Postać Pana, widoczna na południu Indii, pojawia się jednocześnie w jaskini Gufa na północy! Istnieją proroctwa, które przepowiadają, że Awatar tej epoki będzie „wędrował po całej Ziemi, wielbiony przez mędrców.” 

Mówiono mi, że mieszkańców jaskini odwiedzaj święci i prorocy, którzy całe życie spędzili w Himalajach. Niektórzy z nich mają setki lat, a jeden dobiega 1000! Przychodzą skosztować praśadam, które materializuje się w naczyniu i podkreślają niezwykłe błogosławieństwo, które otrzymało jedenastu wyznawców. Polega ono na tym, że Swami zajmuje się nimi osobiście, za każdym razem, gdy tego wymaga sytuacja. Mędrcy żałują, że sami nie mogą tak bardzo się do Niego zbliżyć. Jeden z nich powiedział: „Ci, którzy mają szczęście mieć darszan inkarnowanego Boga, zyskują Jego łaskę. Codzienny posiłek zapewnia im Praśadam Patra, wręczona przez Pana. Są prawdziwie błogosławieni. Jeśli chodzi o nas, mistrzów, to Awatar nie zgodził się nawet na to, by ofiarować nam swoją fizyczną obecność.” Inny dodał: „Tak, Pan Śiwa przyszedł na Ziemię pod postacią Sai Baby, lecz zastanawiamy się, dlaczego nie pozwala nam, oświeconym duszom, zbliżyć się do Siebie? Jakże szczęśliwi są niektórzy wyznawcy biorąc udział w Jego darszanie i rozmawiając z Nim, w czasie gdy my, święci i prorocy, trzymani jesteśmy na dystans!” Ostatecznie, kiedy rozmawiano o Sai Babie z 450 – letnim Dewaraha Babą, usłyszano od niego takie oto słowa: „ On jest wcielonym Parabrahmanem[5] …Nie wypada nam tego mówić, chyba, że rozmawiamy z kimś niezwykłym, na przykład z prawdziwym poszukiwaczem prawdy. Jest jeszcze jeden ważny powód. Inkarnowany Pan surowo zabronił mędrcom wypowiadać się na Jego temat. Zatem milczymy, nawet będąc wśród swoich. Tajemnica otaczająca Bhagawana Sainath[6] może zostać uchylona jedynie w obecności najwyższych świętych, którzy szczerze interesują się Panem… Niedaleki jest czas, gdy poszukujący, prorocy i święci z całego świata przybędą do Puttaparthi i otrzymają błogosławieństwo wcielonego Boga.” Baba komentuje: „Ten czas jeszcze nie nadszedł.”

     Sława Sathya Sai Baby dotarła wszędzie dzięki opowiadaniom o Jego cudach. Pozostają one niewytłumaczalne dla nauki i przekraczają wszelkie prawa fizyczne. Tysiące osób oniemiało z zachwytu na widok zmaterializowanych przedmiotów i świętego popiołu[7]. Baba wytwarza go, wykonując dłonią koliste ruchy. Popiół jest szary i ma aromat świętości. Wypływa z dłoni Pana lub z Jego palców i stanowi pomoc duchową i fizyczną dla tych, którzy go otrzymują. Posiada moc uzdrawiania. Baba potrafi zmieniać kształty pierścionków i medalionów oraz transformować jeden metal w drugi, po prostu dmuchając na nie! Jak sam mówi: „To akt woli.” Leczy cierpiących, bez względu na stopień zaawansowania choroby. Ochrania ludzi błagających Go o pomoc, choćby byli najdalej. W tej samej chwili pojawia się w kilku miejscach na raz. A wspomina o tym dopiero po wielu latach. Istnieją dowody, że ożywił zmarłych. Mimo to mówi: „Przychodzicie do Mnie marząc o drobiazgach, o nic nieznaczących uzdrowieniach i o awansach, o ziemskich przyjemnościach i wygodach. Niewielu z was pragnie ostatecznego wyzwolenia, dla którego przyszedłem na Ziemię.” 

Można powiedzieć z przekonaniem, że największym cudem Sai Baby jest transformacja ludzi, którzy przybywają do Niego pełni wątpliwości i obaw, a odjeżdżają z miłością w sercu, napełnieni spokojnymi myślami, pragnąc służyć światu i prowadzić uduchowione życie. 

Sai Baba przytacza historię Swojego szkolnego kolegi, muzułmanina, który uzależnił się od morfiny i zszedł na złą drogę. Dzięki wierze, przeszedł prawdziwą metamorfozę. Jako chłopiec szczerze lubił Sai Babę. Jak wszyscy, nazywał Go Radźu. Baba porzucił szkołę, lecz chłopiec uczył się dalej, aż podjął pracę w firmie ubezpieczeniowej. Później umarła mu żona i popadł w depresję. Chcąc stępić ból wywołany jej stratą, sięgnął po narkotyki. Głód narkotykowy sprawił, że sprzedał majątek i pozbawił rodzinę środków do życia. Doszedł do granicy wytrzymałości, kiedy wydarzył się cud. Pewnego dnia przechodził obok domu, w którym śpiewano badźany. Przywołały mu one na pamięć postać Radźu, przyjaciela z dziecinnych lat. Przyszło mu na myśl, że może Sathya Sai wesprze go w nieszczęściu. Zaczął błagać Go z nadzieją i z wiarą, by pomógł mu wytrzymać trzy dni bez zastrzyków. Przez dwie doby ciężko walczył i przechodził katusze. Trzeciego dnia, o północy, głęboko zasnął. Obudził się rankiem i wykrzyknął z radością, że odwiedził go Baba i przywrócił mu zdrowie fizyczne i umysłowe. „Mój Bóg mnie uratował. Sai Baba jest moim Bogiem.” Od tego momentu jego życie się zmieniło. Los się uśmiechnął. Przyznaje szczerze: „Odnalazłem w Sai wszechmocnego Boga, mojego Allaha.”

Jednak Baba przestrzega ludzi przed przywiązywaniem zbyt wielkiej wagi do cudów, mówiąc: „Nie nadawajcie cudom nadzwyczajnego znaczenia. Nie wyolbrzymiajcie ich doniosłości. Wspaniałość Mojej potęgi nie leży w cudach, lecz jedynie w miłości. Tak, mogę zmienić niebo w ziemię i ziemię w niebo, ale boska moc nie manifestuje się w takich drobiazgach. Bóg inkarnuje się tylko ze względu na miłość. Ostentacyjne cuda są zaledwie kropelkami w oceanie miłości. Niech was nie oślepiają. Odszukajcie ocean i zanurzcie się w nim.”

Przy innej okazji Baba rzekł: „Niemądrze jest myśleć, że jestem jedynie człowiekiem cudów. Czyniąc je, czuję się jak słoń, na którego skórze przysiadła mucha. Wobec Mojej chwały, cuda nic nie znaczą. Czasami bawi Mnie, gdy ludzie w swojej ignorancji przypisują im taką wielką wagę. Rozprawiając o drobiazgach, zapominają o Moich najważniejszych cechach.”

Św. Tomasz z Akwinu powiedział: „Jedynie Bóg może dokonywać cudów”, podkreślając tym samym ich pochodzenie. Podobnie Jezus także nie przypisywał znaczenia Swoim „znakom”. 

Baba wielokrotnie demonstrował swoją władzę nad naturą. Nagłe urwanie chmury przestało zagrażać tysiącom osób na placu darszanowym, rozbłysło słońce, a ulewa przeniosła się poza teren aśramu. To Swami zaopiekował się swoim stadkiem. Przy innej okazji stworzył pionową tęczę dla Amerykanina - ateisty! Zawrócił wody Ćitrawati, grożące zalaniem Puttaparthi. W ciągu minionych lat uczynił niezliczoną ilość wspaniałych cudów, opisywanych przez biografów.

Te niezwykłe wydarzenia nieustannie powracają i są oglądane przez tysiące wyznawców, obecnych na codziennych spotkaniach. Podczas swojego pobytu w Prasanthi Nilajam autor był świadkiem dwóch uzdrowień i materializacji. Może zobaczyć je każdy.

Zmaterializowane przez Babę przedmioty – pierścionki, naszyjniki, zegarki i inne kosztowności, którymi nas obdarza - są talizmanami, chroniącymi posiadaczy przed wypadkiem. Baba mówi jednak, że nie są one najważniejsze. 

„Nie powinniście żywić przekonania, że Swami obdarza łaską i strzeże jedynie tych, którym podarował talizman. To błąd. Chodzi o to, że gdyby nosząca go osoba znalazła się w trudnym położeniu lub w niebezpieczeństwie, talizman rozbłyśnie i w ułamku sekundy przekaże Mi informację. W tej samej chwili prześlę jej Moje błogosławieństwo i ocalę od zła. W talizmanie zaklęta jest boska tajemnica i dlatego warto go nosić.”

W dyskursie bożonarodzeniowym, wygłoszonym w 1996 roku przed ogromnym zgromadzeniem wiernych, Sai Baba opowiadał o Jezusie i Jego misji 2000 tysiące lat temu. „Uczeni zaczęli prowadzić dociekania nad słusznością stwierdzenia uczynionego przez Jezusa: „Ja i Mój Ojciec jesteśmy Jednym.” Zebrali całą wiedzę, która istniała przed 1530 rokiem. Mieści się ona w księdze przechowywanej w Anglii, oraz w maleńkim tomiku, strzeżonym przez Rosjan. Spójrzcie.” Mówiąc to, Baba zmaterializował miniaturowy, oprawiony w skórę wolumin, poprzedzielany przekładkami. Trzymając go kciukiem i palcem wskazującym, pokazał wszystkim. „Oto książka, o której mówię. To Biblia. Na jej okładce widnieje krzyż, wskazujący jak dokonać syntezy wszystkich religii. A oto strony, o których wspominałem. Są na nich zanotowane fakty z życia Chrystusa, których nikt inny nie utrwalił. To prawdziwa historia. Nie każdy ma okazję do niej zajrzeć i poznać boskość Pana. Warunkiem są czyste myśli. Przekładki w książce oddzielają teksty poszczególnych religii. Znajduje się tu także najważniejszy werset z Bhagawad Gity. Wszystkie religie mają to samo jądro. Podstawowym obowiązkiem człowieka jest oddanie dla Pana, równoznaczne z poczuciem jedności. 

 „Ja i Bóg jesteśmy Jednym.” Dlaczego? Dlatego, że Ten, który jest obecny w was, jest także obecny we Mnie. Tylko ciała są inne. Żarówki mają różną moc i barwę. Ale strumień prądu jest jeden. Ta książka zawiera w sobie owo ważne stwierdzenie o jedności wszystkich religii.”  

    Kiedy słuchacze chcieli zajrzeć do miniaturowej Biblii stwierdzili, że Baba już ją odesłał do miejsca, z którego ją pożyczył - do skarbca w południowej Rosji.

        Z www.geocities.com/gallivanpatrick

tłum. J.C.

powrót do spisu treści numeru 27 - maj-czerwiec 2005


[1] Świątynia Najwyższego Spokoju - Prasanthi Nilayam

[2] Jonh Hislop: Swami, ludzie myślą, że po Swoich sześćdziesiątych urodzinach Bhagawan Baba odsunie się od kontaktów ze światem a Jego wielbiciele nie będą już mieli do Niego dostępu.

Sai: Nie, wcale nie. Sai nie odłączy się od świata, ani też nie odłączy się od Swoich wielbicieli. Życie awatara biegnie niezmiennie tym samym torem. Jest to żelazna zasada dla wszystkich awatarów w każdej epoce. Pierwsze szesnaście lat charakteryzuje się nieprzerwanymi cudami. Następnie cuda i nauczanie do wieku 45 lat. Od 45 do 60 roku życia prawie cały nacisk położony jest na nauczanie. W wieku 60 lat następuje ogromna zmiana.

John Hislop: Jaka Swami?

Sai: Po sześćdziesiątym roku życia Sai bezpośrednio doda sił umysłom ludzi, którzy będą dla Niego aktywnie pracować. Teraz rozpoczyna się okres zmian. To tak jak wtedy, kiedy nadchodzi silny wiatr, który wywiewa ze sobą plewy, zostawiając wyłącznie zdrowe ziarna. W tych dniach wielu wielbicieli odejdzie od Sai, a pozostaną tylko ci, których wiara będzie solidna i stała. Czy ty sam nie zauważyłeś tej zmiany? Dawniej Sai przychodził do twojego pokoju, aby z tobą rozmawiać. Teraz ty codziennie przychodzisz na werandę, a Sai nawet nie zatrzymuje się, aby zamienić z tobą choć słowo. Takie zmiany zachodzą w różnych stadiach życia awatara. (Mój Baba i ja - dr John Hislop, str. 216)

[3]  Dr Frank Baranowski - z naukowego punktu widzenia, zajmował się procesem towarzyszącym uzdrawianiu chorób psychosomatycznych, widział wiele cudownych uzdrowień m.in. w Lourdes. W lipcu 1978 roku usłyszał, że Awatar Sathya Sai przebywa w Whitefield. Udał się tam i uczestniczył w spotkaniu z pacjentami. Kiedy Sai Baba opuścił aśram, Jego sylwetka jaśniała przez fasadę budynku. Dr Baranowski zawsze mógł widzieć ludzka aurę. Rozchodzi się ona wokół sylwetki człowieka od trzech do pięciu stóp. Aury są kompozycją różnych kolorów, które zmieniają się zależnie od emocji, psychicznego i mentalnego stanu człowieka. Generalnie kolor niebieski oznacza głębokie uduchowienie, zielony jest kolorem uzdrawiania, żółty określa wysoką inteligencję, czerwony znaczy złość i frustrację. Różowy kolor określa osobę posiadającą bezwarunkową miłość. Taki właśnie kolor aury zaobserwował dr Baranowski wokół postaci Sai Baby. Rozchodziła się ona promieniście na odległość od trzydziestu do czterdziestu stóp we wszystkich kierunkach. Początkowo dr Baranowski szukał fluorescencyjnego reflektora, który mógł być umieszczony za postacią Sathya Sai. Porzucił wątpliwości, gdy zobaczył, że aura Sai Baby przemieszcza się razem z Nim. Dr Baranowski zmarł w roku 2004 w USA. 

[4]<!-- Rama żył 11000 lat temu

[5] Parabrahman – Najwyższy Absolut, Bóg

[6] Bhagawan Sainath – Błogosławiony Awatar Sai

[7] święty popiół - wibhuti

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.