Podczas ostatniego mojego pobytu w Indiach,
tak wiele się wydarzyło, że trudno to opisać w paru słowach. Pobyt tam
uzmysławia jak wiele ludzi z różnych stron kuli ziemskiej jest zaangażowanych w
misję Sathya Sai.
W czasie darszanów widać wielonarodowość przybywających na
nie rzesz ludzi. Kiedyś bardziej rzucała się ona w oczy, ponieważ większość
nosiła chusty, szarfy lub przypięte znaczki z symbolem danego kraju. W różnych
okresach życia Awatara obserwuje się inną Jego aktywność w stosunku do
zebranych tłumów. Kiedyś Swami wybierał grupy osób na osobiste spotkania -
interview. Wtedy, gdy ktoś z grupy został zaproszony magicznym słowem 'go' (chodź), posiadanie grupowej chusty
było często przepustką do pokoju interview. Kiedyś podziwiałam różnorodność
chust i innych oznakowań grup, spisywałam kraje, z których pochodzili napotkani
przeze mnie pielgrzymi. Teraz moje zmysły w tym względzie były bardziej
spokojne, ponieważ niewiele osób dba o zaznaczenie swojej identyfikacji z
grupą, chyba tylko ze względu na małą szansę otrzymania interview. Dlamnie jest to znak jednoczenia się wielbicieli
w jedną rodzinę ludzką, bez podziału na narodowości. Na placu darszanowym
wszyscy stajemy się równi, niezależnie skąd pochodzi nasze ciało. Dusza każdego
ma swój początek u Boga.
Każdej niedzieli w aśramie Sathya
Sai można wysłuchać znakomitych wykładów prof. Anila Kumara, który przyciąga tłumy
spragnionych wiedzy wielbicieli z różnych krajów. Słuchają oni równie chętnie
dowcipów i zabawy w grę słów jak i nauk zaczerpniętych z wykładów Sathya Sai.
24 lipca 2005 wysłuchałam takiego właśnie wykładu. Anil Kumar odpowiadał na
pytania i wątpliwości osób, które piszą do niego e-maile. Jedno z nich
dotyczyło liczby powtarzanych mantr. Kumar odpowiedział, że nie ma na to recepty.
Można tę praktykę przyrównać do pudełka zapałek. Aby rozpalić ogień, wystarczy
jedna zapałka. Tak samo jest z mantrą, która odpowiednio zaintonowana jest w
stanie przyciągnąć łaskę Boga. Prof. Kumar nawoływał, by pracować nad samym sobą.
Wysiłek ten porównał do rozbijania orzecha
kokosowego, który ma ciemną skorupę, następnie brązowy miąższ, białą galaretkę
i słodką wodę w środku. Rytuał rozbijania orzecha symbolizuje rozbijanie
emocji, pragnień i radżasowych tendencji, by cieszyć się boską wodą ze środka.
Warstwy w tym orzechu symbolizują trzy
guny - tamas, radżas i sattwę (trzy atrybuty - pasywność, aktywność
i uświęcenie).
Dwa tygodnie później, 7 sierpnia,
Anil Kumar tłumaczył nam, kim jest istota ludzka - po ang. - MAN.
M
- symbolizuje Maję czyli iluzję,
A
- symbolizuje Atmę czyli świadomość,
N
- symbolizuje Nirwanę czyli wyzwolenie. Maja sprawia, że żyjemy w świecie
iluzji i nie możemy doświadczyć własnej Atmy. Świat iluzji, dualizmu, przeszkadza
nam w doświadczeniu naszej prawdziwej Jaźni, co mogłoby pozwolić nam uzyskać
wyzwolenie. Praca nad sobą w kierunku transformacji pozwoli nam wyjść ze świata
dualizmu i da możliwość doświadczenia Atmy. Jednorazowe przeżycie tego doświadczenia
daje wyzwolenie.
Następnym słowem wziętym pod rozwagę
była istota ludzka po angielsku HUMAN.
H -
oznacza HumanValue czyli Wartości Ludzkie - jedność myśli, słów i czynów.
U - oznacza Understandingof society -zrozumienie społeczeństwa, efektywne
bycie człowiekiem, życie według zasady „Kochaj wszystkich, wszystkim służ”.
M
- Mainfullof duty - najważniejszy obowiązek człowieka, to poznać swoją prawdziwą
naturę. Pająk buduje sieć bez tytułu magistra. Pszczoły zbierają mód bez
doktoratów. Obowiązek człowieka to nie jego profesja. Dlaczego róża pachnie,
słońce świeci, miód jest słodki? Istota Ludzka jaśnieje jednością myśli, słów i
czynów, świeci wolnością od ego, miłością, współczuciem itd.
A-Anandaof bliss - szczęśliwość błogości.Życie to nie bazar, to nie obfitość
detali, które przeszkadzają w osiągnięciu błogości i poznaniu naszej prawdziwej
natury. Możliwe to jest poprzez N:
N
- Nameof God - powtarzanie imienia Boga, które pomaga człowiekowi doświadczać jego prawdziwej
natury i osiągnąć miano istoty ludzkiej - HUMAN i wszystkich powyższych stopni,
które symbolizują kolejne litery H, U, M, A, N.
Wszystkie
wykłady prof. Anila Kumara są nagrywane, spisywane i zamieszczane w internecie
pod adresem: www.saiwisdom.com .
Oprócz niedzielnych wykładów
profesora można wysłuchać innych mówców w inne dni tygodnia. Nasza koordynator
Organizacji Sai - Majka Quoos - podzieliła się z nami fragmentami wykładu
Thorbjörna Meyera. Opowiedział on historię o śmieciarzach. Pewien aspirant
duchowy pragnął osiągnąć wyzwolenie. W
tym celu medytował w jaskini przez odpowiednio długi okres czasu, po czym udał
się do guru, z prośbą o wyzwolenie. Usiadł w pozycji lotosu przed jaskinią guru
i czekał. Kiedy mistrz go zobaczył, powiedział: „Długo medytowałeś ale przyszedłeś
do mnie brudny, bo wcale się nie myłeś. Wracaj do medytacji.” Uczeń ponownie
wiele dni medytował, po czym wyszorował się i czyściutki zasiadł przed jaskinią
guru. Nadjechał śmieciarz i niechcący wyrzucił na niego wszystkie śmieci. Uczeń
rozzłościł się, a guru widząc to, ponownie go odesłał. Uczeń dalej medytował a
potem wykąpał się. Zasiadł w oczekiwaniu na guru i znowu śmieciarz wyrzucił na
niego śmieci. Uczeń pomyślał, że to nie wytrąci go z równowagi, ponieważ czeka
na wyzwolenie. Wtedy przybyli inni śmieciarze i wyrzucili na niego swe nieczystości.
Tego było za wiele. Znowu się rozzłościł. Guru odesłał go. Ponownie długo medytował,
umył się i zasiadł przed jaskinią guru. Nadjechał śmieciarz i obrzucił ucznia
nieczystościami, później drugi, trzeci i jeszcze inni. Uczeń tylko się uśmiechał
i wkrótce doznał wyzwolenia. W duchu dziękował wszystkim śmieciarzom, ponieważ
to dzięki nim mógł osiągnąć wyzwolenie. Thorbjőrn Meyer zakończył tę opowieść
morałem, mówiąc, że tak wiele jest w życiu śmieciarzy.
Majka zorganizowała dwa wspaniałe spotkania
z Hindusem o nazwisku Venkatesh, pracownikiem aśramu, który został przez Sai
Babę wskrzeszony (opowieść o tym w poprzednim numerze).
Venkateswaran opowiedział nam historię prof. Kasturiego, który cierpiał na
artretyzm, bolały go kolana i całe ciało. Swami wezwał go i polecił udać się do
bloków wschodnich i w każdym pokoju wbić gwóźdź w ścianę i powiesić kalendarz.
Prof. Kasturi chodził tak po piętrach A,B,C i D wszystkich budynków wschodnich
i cały czas powtarzał: „Oj, Baba! Oj, Rama!…” Kiedy powrócił, Swami zapytał go:
„Co z twoim kolanem?” Powtarzając imię Boga Kasturi zapomniał o swoich
dolegliwościach.
Venkatesh powiedział nam na spotkaniu
o różnym traktowaniu Boga i co to oznacza.
Być w Nim to duchowość.
Być z Nim to edukacja.
Być dla Niego to służba.
Kiedy służymy z miłością, przychodzi
Bóg i pomaga. Wysłuchaliśmy też żartobliwej historii wielbiciela, który modlił
się o dużo pieniędzy, aby móc pomagać innym. Przydzielono mu zatem funkcję
kasjera w stołówce. Przez jego ręce przechodziło dużo pieniędzy i w tym czasie
pomagał ludziom.
Na świecie jest pięć rodzajów ludzi:
prawdziwi, zwierzęcy, demony (rakszasowie), słabi i boscy, a wszyscy oni są
również boscy.
Venkatesh mówił nam, że często
zadaje się Swamiemu pytanie jakie miasto jest najlepsze do mieszkania (w j.
ang. bestcity - najlepsze miasto) i
gdzie najlepiej mieszkać. Swami odpowiada na to grą słów w j. ang.: The best city is simplicity (Najlepszym
miastem jest prostota). Prostota jest mistrzem.
Wysłuchaliśmy także opowieści z darszanu.
Pewnego razu Swami powiedział do wszystkich: ‘teraz jest czas na lunch dla
mrówek’. Nikt nie wiedział co to miało znaczyć, była godzina 8:20. Wtedy Swami
zmaterializował ciasteczko i skruszył je w dłoni powtarzając ‘lunch dla
mrówek’. Nachylił się i rozsypał pokarm. Zewsząd nadchodziły roje mrówek, które
zaczęły się posilać. Baba powiedział, że mrówki są lepsze niż ludzie; tak
pięknie współpracują, reprezentują boską miłość.
Venkatesh opowiedział nam, co na swój
temat mówi Sai Baba: „Kiedy byłem Ramą, przybyłem by walczyć z demonami i
zniszczyć je. Kiedy byłem Kriszną, odrodzili się Pandawowie i Kaurawowie.
Przybyłem, aby uratować pięciu sprawiedliwych. Obecnie, w kali judze, walka nie odbywa się między rodami, ale we wnętrzu
każdego człowieka, jako gra w piłkę nożną. Po jednej stronie wystawionych jest
sześciu graczy, którymi są Prawda, Prawość, Pokój, Miłość, Niekrzywdzenie i
darmiczne praktykowanie tych wartości. Przeciwna drużyna to: pragnienia, złość,
chciwość, duma, przywiązania i zazdrość. Jest tylko jedna bramka, którą jest
Bóg. Piłka to ciało ludzkie.” Swami przybył, aby unicestwić naszych wrogów wewnętrznych
i ocalić każdego człowieka.
Venkatesh radził nam nie ustawać w
modlitwie. Twierdził, że modlitwy są wysłuchiwane ale w odpowiednim czasie do
ich realizacji. Każdy ma przydzielony harmonogram spełnionych modlitw i według
niego następują po sobie kolejno zdarzenia. Opóźnienie w realizacji prośby nie
jest odmową. Wszystko musi nadejść w odpowiednim czasie.
Na terenie Puttaparthi, poza aśramiem,
znajduje się piękna biblioteka nazwana Shanti,
którą pobudował pewien wielbiciel z Danii. Trzy razy w tygodniu są tam
wyświetlane filmy na wideo. Pewnego wieczoru mogłam obejrzeć sfilmowany wykład
Hislopa, wygłoszony do publiczności w Ameryce, na temat adwajty czyli jedności.
Hislop powiedział wtedy, że nasze uczynki czyli nasza karma mogą być porównane
do ogrodu, który my jako ogrodnicy zasiewamy. Kiedy siejemy nasiona zbyt gęsto,
nie mogą one wzrastać. Ważna jest intencja, a nie pospiesznie na opak rzucane
nasiona. Maja to chodzenie po cieniu
i w ciemności. Kiedy film się skończył, w drodze powrotnej do pokoju zatrzymałam
się przy tablicy z myślą dnia. Dotyczyła ona tych samych spraw, które były
tematem wykładu Hislopa.
MYŚL DNIA05.
08. 2005
Z punktu widzenia mądrości, złudzenie świata
(maja) jest nierealne; w przenikliwym
umyśle oświeconego świętego, maja
jest nieobecna. To jest naprawdę intrygujące zjawisko. Dla zrealizowanej duszy
(dżiani), która przekroczyła brzegi
ulotnej egzystencji, złudzenie nie istnieje; w oparciu o rozumowanie, jest to
niewytłumaczalne; dla zwykłego człowieka maja
jest rzeczywistością. Rzucany cień zmniejsza się po trochu z każdym krokiem,
który kierujemy ku słońcu, a gdy słońce świeci nad nami, cień wpełza pod nasze
stopy i znika. Podobnie, maja staje
się coraz mniej rzeczywista gdy podążamy ku zrozumieniu (dźńjana). Kiedy się mocno utwierdzimy w mądrości, maja pada do naszych stóp i znika,
stając się zbyt bezsilna, by oszukiwać nas dalej.
- BABA
Wzruszającą historię opowiedziała nam
pewna starsza Australijka o pseudonimie Little
Heart, która mieszka w Indiach już
16 lat. W swoim życiu była zaproszona
dwa razy na interview. Na jednym z nich Swami pozostawił ją z grupą pięciu osób
w pokoju interview i sam na dłuższą chwilę wyszedł na plac darszanowy. Kiedy
powrócił, Australijczycy pytali Go, co robił na zewnątrz pokoju. Baba
odpowiedział, że poszedł posłuchać, o czym mówią zebrani ludzie. Słyszał tylko:
‘daj mi, ja chcę,’ itp. Nie znalazła się żadna osoba, która powiedziałaby:
„Swami, co mogę Ci ofiarować?” Wszystkim w pokoju interview zrobiło się smutno
z tego powodu.
A co my możemy ofiarować Swamiemu,
zwłaszcza z okazji Jego urodzin? Wiemy, że nie potrzebuje On żadnych
materialnych prezentów, ale praktykowania Jego nauk, przestrzegania Wartości
Ludzkich, wychodzenia z cienia ignorancji i doświadczenia Atmy w pełnym słońcu
bez cienia maji z wdzięcznością dla
wszystkich śmieciarzy, dzięki którym kiedyś w końcu osiągniemy wyzwolenie,
czego wszystkim i sobie samej życzę.