numer 29 - wrzesień-październik 2005

 Służba mentalna

Jest to wyjątek z książki The Touch of the Lord – on the Life of the O’ Brien Twins (Dotknięcie Pana Boga — o życiu bliźniaczek O’Brien).


Bliźniacze siostry O’Brien, nazywane przez Swamiego Pink Twins (Różowe Bliźniaczki), pochodzą z Australii i poświęciły swoje życie w służbie innym w mieście Brisbane w ramach stowarzyszenia SWARA (Sunshine Welfare and Remedial Association czyli Związek Słonecznego Bytu i Rehabilitacji), domu dla niepełnosprawnych otwartego niemal trzy dekady temu.

Nic dziwnego, że znalazły miejsce w sercu Pana, zaś Swami zawsze znajdował czas, by osobiście porozmawiać ze swoimi Pink Twins, kiedy tylko Go odwiedzały.

        „Czemu mielibyście się bać czegokolwiek, gdy macie takiego Pana Wszechświata za sobą. Zrobię wszystko dla waszego dobra”.  

— Baba.

     Sai Baba powiedział kiedyś: „Przyszedłem, by odmalować znaki drogowe przy autostradzie do Boga.” Słowo ‘odmalować’ podpowiada, że nie mówi On niczego nowego — ułatwia nam tylko zrozumienie i życie według mądrości, które przedstawili już kiedyś wielcy duchowi nauczyciele. Jego osobisty przykład, Jego miłość i Jego nauki grają najwyższej wagi rolę stanowiąc światło przewodnie w naszym życiu. Chciałybyśmy podzielić się z wami kilkoma przykładami naszego pojmowania tego, co dla nas znaczą Jego nauki, poczynając od uzdrawiającej potęgi miłości.

Słodka historia

     Jest to szczególnie słodka historia. Pewnego dnia w Brindavanie przyszły do nas dwie kobiety, jedna z nich z noworodkiem. Uznały, że Sai Baba pokierował nimi tak, by mogły porozmawiać z nami. Nie miałyśmy czasu na spotkanie z nimi w naszym pokoju, dlatego po darśanie przyszły do naszej rikszy. W ich życiu nagle pojawiło się wiele problemów, prosiły więc, abyśmy modliły się za nie. Bardzo się bały, szczególnie o dziecko, a Sai Baba polecił im pozostać na miejscu.

     Próbowałyśmy pomóc przez wyjaśnienia, że ważne jest, aby wyzbyły się strachu, gdyż gdy ktoś się boi, ściąga przez to na siebie złą energię. Jako środek zapobiegawczy zaproponowałyśmy im, żeby mówiły ‘Kochamy; kochamy Babę. Baba chce, byśmy tu pozostały. Pobłogosławił nasze dziecko. Wiemy, że dobrze postępujemy, pozostając tutaj. Budujemy wokół siebie to wielkie pole siłowe pełnej miłości energii, zatem, jeśli ludzie będą próbowali przekazać nam negatywną energię, nie przyjmiemy jej — ona po prostu odbije się i wróci do ludzi, którzy posłali te myśli i będą oni musieli przyjąć ją z powrotem.’

      Poradziłyśmy im, aby nie mówiły Babie, jak źle rzeczy się mają, lecz wierzyły i powiedziały Mu, że Mu ufają, by nabrały Weń wiary i modliły się: ‘Wiemy, że jesteś z nami. Wiemy, że udzielisz nam pomocy. Wiemy, że jesteś absolutną dobrocią, dlatego cokolwiek nam dasz, będzie to dobre. Wiemy, że chcesz, abyśmy tu pozostały i nie mamy wątpliwości, że sprawisz, że życie popłynie nam słodko i że będziesz chronił nasze dziecko.’

      Miałyśmy nadzieję, że to im pomoże. Było to tylko kilka szybkich porad, gdyż szykowałyśmy się do odjazdu. Jednakże jedna z dziewczyn zaczęła dość histerycznie płakać i powiedziała: „Nie rozumiecie.” Jeszcze próbowałyśmy rozmawiać z nią, ale musiałyśmy odjechać, gdyż nadjeżdżał samochód Sai Baby, a my w rikszy znajdowałyśmy się na terenie koledżu. Wyjechałyśmy na zewnątrz i zaparkowałyśmy, ale w pamięci ciągle miałyśmy jej biedną małą zapłakaną twarz. Poleciłyśmy więc kierowcy: „Wracaj i odszukaj je. Musimy je pocieszyć, zanim odjedziemy.”

„Gorąca miłość, miłość”

      Kiedy mamy jakiś problem, albo próbujemy wymyślić odpowiedź dla kogoś, dotykamy naszego pierścienia od Sai Baby i prosimy Go: ‘Pomóż nam powiedzieć właściwe rzeczy’ i po tym zwyczajnie wylewamy miłość na ludzi. Wierzymy, że niezależnie jak wielkim gniewem ktoś może pałać albo jak bardzo cierpi, jeśli obsypiemy ich miłością, stopniowo przyjdzie poprawa. Na nią też wylałyśmy więc miłość powtarzając: „Gorąca miłość, miłość.”

      Kierowca odnalazł ją, a gdy podeszła do nas, była w uśmiechach i całkiem uspokojona. Byłyśmy zaskoczone, ale potem uświadomiłyśmy sobie, że mówienie w sercu do niej ‘Miłość. Miłość. Miłość,’ oddziaływało o wiele silniej niż głośne słowa. Wierzymy, że świadome wysyłanie miłości do ludzi może mieć na nich cudowny wpływ. Codziennie przesyłamy miłość wielu, wielu ludziom, w szczególności kiedy jesteśmy w Indiach i czekamy na Babę. Kierujemy ją do naszej rodziny, wielu specjalnych przyjaciół i do wszystkich ludzi z towarzystwa SWARA. Zawsze zaczynamy od chorych — oni mają pierwszeństwo. Jest dla nas bardzo ważne, aby widzieć ich twarz a ponieważ mamy umiejętność wizualizacji, zwykle potrafimy widzieć ludzi całkiem wyraźnie. Przemawiamy do nich, mówimy im, że ich kochamy i posyłamy im miłość i uzdrawianie Sai Baby, gdyż być może sama nasza miłość nie jest dość silna, aby ich wyleczyć. Po tym zwykle czują się lepiej, uśmiechają się i odczuwają pełną miłości łączność z nami.

      Nasza bardzo bliska przyjaciółka po zawale i wylewie znalazła się w szpitalu. Codziennie posyłałyśmy jej miłość, a ludzie mówili: „Wydaje się, że nabiera sił i opowiada o was. Wie, że kochacie ją i jest za to wdzięczna.” Najwyraźniej jej to pomaga.

       Mamy kuzynkę, która ma guza na mózgu — codziennie próbujemy wysyłać jej miłość i uzdrawianie a jej stan zdaje się poprawiać. Mamy nadzieję, że pomagamy jej. Nawet jeśli nie leczymy ludzi, możemy próbować dawać im miłość i pokój.

     Toogoolawa School w stanie Queensland to szkoła dla trudnych nastolatków. Posyłamy im miłość korzystając z ich zdjęcia, na którym siedzą na werandzie i jedzą lody. Żywimy do nich pełne słodyczy uczucia i gorąco pragniemy, by ich życie polepszyło się i by osiągnęli powodzenie. Nasz wkład miłości wydaje się działać na osoby zmartwione.

      Lubimy osłaniać ludzi w podróży. Wyobrażamy sobie wtedy Babę obok samochodu, samolotu lub pociągu w swojej pięknej szacie mieniącej się promieniami światła, okrywającego środek lokomocji i ludzi w nim, tak że wszystkich obejmuje Jego pełna miłości troska i ochrona. Robimy to również dla siebie, gdy podróżujemy i dzięki temu zawsze czujemy się bezpieczne. Jeśli podczas złej pogody samolot zaczyna wibrować, wyobrażamy sobie jak Jego piękne ręce stabilizują go a złota ochronna poświata obejmuje pilota i innych lecących z nami ludzi. Gdy nie potrafimy otworzyć naszych serc na tyle, by kochać kogoś, kto zrobił komuś coś okrutnego albo mu bardzo zaszkodził, wówczas staramy się wywołać w sobie współczucie dla niego. W tym celu przypominamy sobie, że jeśli postąpił źle, będzie musiał za to zapłacić poprzez karmę w tym życiu albo następnym. Rozmyślanie w ten sposób pozwala nam na użalanie się nad jego losem, gdyż nie ma on dosyć szczęścia, by wiedzieć, że będzie musiał wyrównać szkodę. Mamy nadzieję, że później być może to nasze współczucie przerodzi się w miłość.

Mentalna służba

      Wiemy, że każdy, niezależnie od tego, jak bardzo na zewnątrz wydaje się odpychający, posiada w środku rdzeń miłości, który został przesłonięty przez okoliczności tego życia lub poprzednich. Wierzymy, że otaczając ich światłem i bezwarunkową miłością pomagamy w rozpraszaniu wszystkich tych złości, goryczy lub okrucieństw.

     Jesteśmy przekonane, że przynajmniej po części udaje się nam, gdyż Baba powiedział nam, że wykonujemy ‘mentalną służbę,’ a czasami same widziałyśmy u ludzi zmiany na lepsze. Zdarza się, że ktoś sprawi nam ból nadeptując na stopę na placu darśanowym, a my, zamiast złościć się lub czuć się urażonymi, obsypujemy go miłością, zaś on uśmiecha się i mówi: ‘O! Naprawdę strasznie mi przykro.’

     Kiedyś powiedziałyśmy Babie: „Nie rozumiemy, dlaczego jesteś dla nas taki kochany, dlaczego jesteś dla nas tak dobry, dlaczego jesteś dla nas tak słodki, dlaczego tak hojnie darzysz nas miłością i uwagą.” Moyia dodała: „Musiałyśmy zrobić coś w innym życiu, gdyż w tym nie zrobiłyśmy nic takiego, co zasługiwałoby na takie wyróżnienie.” On tylko popatrzył przez chwilę na nas i rzekł: „Wy dwie służycie umysłem.” Nie powiedział ‘Piszecie dla Mnie książki’ albo ‘Prowadzicie dom dla niepełnosprawnych.’ Najwyraźniej mentalne służenie jest w nas najważniejsze.

    ‘Mentalna służba’ oznacza posyłanie ludziom miłości; cały czas robimy właśnie to ...

      Największym pragnieniem w naszym życiu jest czynienie życia ludzi słodszym, pomaganie ludziom, ułatwianie im życia. Jest to naprawdę szczera dążność, jaką zawsze miałyśmy.

                        — Dorothy i Moyia O’Brien[1]

 [Z http://media.radiosai.org/Journals/Vol_03/09SEP01/wtsseva.htm 9/2005 tłum. KMB]


powrót do spisu treści numeru 29 - wrzesień-październik 2005



[1] Dorothy O’Brien (Różowa Bliźniaczka z Brisbane z Australii) w sędziwym wieku odeszła od nas w Prasanhi Nilayam w niedzielę (18.01.2004) w nocy o godzinie 22:30. Tego dnia Swami przybył do szpitala o godzinie 15:00, by odwiedzić Dorothy i jej siostrę bliźniaczkę – Moyię. Pobłogosławił je obie, dał im wibhuti i napełnił je konieczną siłą. Moyia potrafi dokładnie opisać to niezwykłe wydarzenie. 20.01.2004 rano w Prasanthi Nilayam odbyła się kremacja ciała Dorothy zgodnie z zaleceniami Swamiego. Fragment książki Howarda Murpheta na temat Dorothy O'Brien pt. „Sai Baba wizje wewnętrzne”, w tłumaczeniu Marka Oziewicza, wydanej przez Limbus 1999 roku, zamieściliśmy w "Świetle Miłości" nr 19 - I/II 2004 na stronach 34 i 35.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.