numer 26 - marzec-kwiecień 2005

Nauczanie Jana Pawła II i Bhagawana Śri Sathya Sai Baby

Nasz Pan uczy praktykowania jedności wyznań opartej na tolerancji, wyrozumiałości oraz Ojcostwie Boga i Braterstwie Człowieka.

          Zasadniczym celem tego opracowania są punkty zbieżności lub podobieństwa między słowami, czynami i naukami Sathya Sai Baby i słowami, czynami i nauczaniem Jana Pawła II, przywódcy 1,1 miliarda katolików świata. Wydaje się, że jest na czasie i właściwe, byśmy rzucili okiem na wielkie przesłania Jana Pawła II kierowane do świata. Jan Paweł II był światowym przywódcą i mężem stanu o niewiarygodnie wielkiej popularności. Była też ciemniejsza tego strona. Organizator podróży papieskich i zaufany pomocnik, jezuicki kardynał Roberto Tucci kiedyś ujął to tak: „Mam wrażenie, że im podoba się pieśniarz, ale nie pieśń.”

          Nasuwają się dwie porównawcze refleksje. Bogaty młodzieniec przyszedł do Jezusa i spytał: „Dobry Mistrzu, co muszę zrobić, by odziedziczyć wieczne życie?” Jezus odpowiedział, by przestrzegał przykazań i kochał swego sąsiada jak siebie samego. Bogaty młodzieniec odparł, że już tak zrobił. Wtedy Jezus poradził mu, aby rozdał wszystkie swoje dobra i poszedł za Nim. Bogaty młodzieniec odszedł z płaczem.

          Tak niewielu idzie za boskością, odrzucając świat i oddając umysł, duszę i serce Bogu. Dlaczego na świecie jest tak niewielu Wielbicieli Sathya Sai? Być może powyższa przypowieść Jezusa o nieprzywiązaniu stanowi wytłumaczenie. Może pieśń o Panu śpiewana przez Jana Pawła II docierała do publiczności niezdolnej do zerwania ze swoimi przywiązaniami i wydobywania boskiego życia z Jego nauczania.

          Swami mówi: „Wzywaj Mnie dowolnym imieniem.” Jan Paweł II używał imienia Jezus Chrystus.

          W swojej pierwszej homilii po wyborze na papieża, Papież Jan Paweł II nalegał, by nie bać się Chrystusa, gdyż tylko Chrystus wie, co jest w każdym człowieku. „Proszę was ... błagam was – powiedział – pozwólcie Chrystusowi mówić do człowieka.”

          Pierwszą encykliką Jana Pawła II było Redemptor Hominis (O odkupieniu i godności rodzaju ludzkiego). Została napisana w 1979 r. We wstępie do tej encykliki Papież Jan Paweł II opisał jego wybór na tron stolicy Piotrowej i swoją odpowiedź skierowaną do kardynałów, którzy go wybrali:

          „Do tego więc Chrystusa-Odkupiciela zwróciły się moje myśli i serce w dniu 16 października, gdy po kanonicznie dokonanym wyborze postawiono mi pytanie: ‘Czy przyjmujesz?’ Odpowiedziałem wówczas: ‘W posłuszeństwie wiary wobec Chrystusa, mojego Pana, zawierzając Matce Chrystusa i Kościoła – świadom wielkich trudności – przyjmuję.

          Przyjąłem również te same imiona, jakie wybrał mój umiłowany Poprzednik Jan Paweł I. Już bowiem w dniu 26 sierpnia, kiedy wobec Świętego Kolegium ujawnił, że chce się nazywać Jan Paweł – a ta dwoistość imienia była bez precedensu w historii – dostrzegłem w tym jakby wymowny znak łaski na drodze nowego pontyfikatu. A ponieważ pontyfikat ten trwał tylko 33 dni, wypada mi go nie tylko kontynuować, ale niejako podjąć w samym punkcie wyjścia, o którym świadczy naprzód wybór tych dwu właśnie imion. Przyjmując je w ślad za moim umiłowanym Poprzednikiem, pragnę przez to – mniemam, że podobnie jak On – dać wyraz umiłowania dla tego szczególnego dziedzictwa, jakie pozostawili Papieże Jan XXIII i Paweł VI, oraz gotowości jego kontynuowania z Bożą pomocą.”

          Dalej Papież pisał (w rozdziale Czego lęka się współczesny człowiek):

          „Człowiek dzisiejszy zdaje się być stale zagrożony przez to, co jest jego własnym wytworem, co jest wynikiem pracy jego rąk, a zarazem – i bardziej jeszcze – pracy jego umysłu, dążeń jego woli. Owoce tej wielorakiej działalności człowieka zbyt rychło, i w sposób najczęściej nie przewidywany, nie tylko i nie tyle podlegają „alienacji” w tym sensie, że zostają odebrane temu, kto je wytworzył, ile – przynajmniej częściowo, w jakimś pochodnym i pośrednim zakresie skutków – skierowują się przeciw człowiekowi. Zostają przeciw niemu skierowane lub mogą zostać skierowane przeciw niemu. Na tym zdaje się polegać główny rozdział dramatu współczesnej ludzkiej egzystencji w jej najszerszym i najpowszechniejszym wymiarze. Człowiek coraz bardziej bytuje w lęku. Żyje w lęku, że jego wytwory – rzecz jasna nie wszystkie i nie większość, ale niektóre, i to właśnie te, które zawierają w sobie szczególną miarę ludzkiej pomysłowości i przedsiębiorczości – mogą zostać obrócone w sposób radykalny przeciwko człowiekowi. Mogą stać się środkami i narzędziami jakiegoś wręcz niewyobrażalnego samozniszczenia, wobec którego wszystkie znane nam z dziejów kataklizmy i katastrofy zdają się blednąć.”

          Ten stan zagrożenia objawia się rozmaicie. Widać go w zagrożeniu naturalnego środowiska. „Tymczasem Stwórca chciał, aby człowiek obcował z przyrodą jako jej rozumny i szlachetny 'pan' i 'stróż,' a nie jako bezwzględny 'eksploatator.' Rozwój techniki oraz naznaczony panowaniem techniki rozwój cywilizacji współczesnej domaga się proporcjonalnego rozwoju moralności i etyki... Pytanie jednak, które uporczywie powraca, dotyczy tego co najistotniejsze: czy człowiek jako człowiek w kontekście tego postępu staje się lepszy, duchowo dojrzalszy, bardziej świadomy godności swego człowieczeństwa, bardziej odpowiedzialny, bardziej otwarty na drugich, zwłaszcza dla potrzebujących, dla słabszych, bardziej gotowy świadczyć i nieść pomoc wszystkim?”

          Takie pytania muszą stawiać sobie wszyscy. Czy rozwijamy się i czynimy postępy, czy cofamy się i degradujemy? Czy panuje dobro, czy zło? „Temat rozwoju i postępu nie schodzi z ust, tak jak nie schodzi ze szpalt dzienników i publikacji we wszystkich prawie językach współczesnego świata. Nie zapominajmy wszakże, iż w tym temacie zawiera się nie tylko twierdzenie i pewność, zawiera się w nim również pytanie i niepokój. To drugie jest nie mniej ważne jak pierwsze.”

          Wydaje się, że Papież opisuje tu upadek dharmy w sposób bardzo zbliżony do przedstawiania przez Swamiego kali jugi, w której stół dharmy stoi obecnie na jednej nodze i grozi mu całkowity upadek. Swami mówi, że mamy wrodzoną boskość i że powinniśmy usilnie starać się wydobyć prawdziwą naszą naturę.

          Klucz do zrozumienia Papieża w aspekcie Ludzkiej Godności leży w jego nauczaniu, że ukrzyżowany Chrystus wszelkie życie obdarzył łaską poprzez swoją ofiarę złożoną Ojcu.

          Użycie przez Papieża słowa solidarność wskazuje na Ojcostwo Boga i Braterstwo Człowieka. Gdy Papież mówi o osobie ludzkiej, odnosi się do wewnętrznej iskry Boskości. Zachowanie godności, dla Papieża oznacza poszanowanie Chrystusa, obecnego wewnątrz człowieka.

Wreszcie, na koniec cytowanego poniżej fragmentu Papież podaje bardzo podobny opis 3H, tzn. jedności myśli, czynu i uczuć (z ang. Head, Hand i Heart).

          „Podmiotem, który z jednej strony stara się wydobyć maksimum korzyści – z drugiej strony zaś tym, który płaci haracz krzywd, poniżeń - jest zawsze człowiek. Fakt, że w bliskim sąsiedztwie upośledzonych egzystują środowiska uprzywilejowane, fakt istnienia krajów wysoko rozwiniętych, które w stopniu nadmiernym gromadzą dobra, których bogactwo staje się nieraz przez nadużycie przyczyną różnych schorzeń – dramat ten jeszcze zaostrza. Niepokój inflacji i plaga bezrobocia – oto inne jeszcze objawy tego moralnego nieładu, jaki zaznacza się w sytuacji świata współczesnego, która przeto domaga się rozwiązań odważnych i twórczych, zgodnych z autentyczną godnością człowieka.

Zadanie to nie jest niemożliwe do realizacji. Szeroko rozumiana zasada solidarności musi tu być natchnieniem dla skutecznego poszukiwania właściwych instytucji oraz właściwych mechanizmów. Chodzi o dziedzinę wymiany, gdzie należy się kierować prawami zdrowego tylko współzawodnictwa. Chodzi również o płaszczyznę szerszego i bardziej bezpośredniego podziału bogactw i władzy nad nimi, aby ludy zapóźnione w rozwoju ekonomicznym mogły nie tylko zaspokoić swe podstawowe potrzeby, ale także stopniowo i skutecznie się rozwijać. Po tej trudnej drodze, po drodze koniecznych przekształceń struktur życia ekonomicznego, będzie można postępować naprzód tylko za cenę prawdziwej przemiany umysłów, woli i serc. Zadanie to wymaga stanowczego zaangażowania się poszczególnych ludzi oraz wolnych i solidarnych narodów.”

          W drugiej swojej encyklice [Dives in Misericordia czyli O Bożym Miłosierdziu] Jan Paweł II stwierdza, że Bóg jest Absolutem bez formy.

          „Bóg, który 'zamieszkuje światłość niedostępną,' równocześnie przemawia do człowieka językiem całego kosmosu... Pośrednie i niedoskonałe poznanie jako dzieło umysłu szukającego Boga za pośrednictwem stworzeń, poprzez świat widzialny, nie jest jeszcze 'widzeniem Ojca'. 'Boga nikt nigdy nie widział' pisze św. Jan... 'Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył' poprzez czyny i słowa Chrystusa.”      „Boga poznajemy przede wszystkim w Jego stosunku do człowieka, w Jego miłości... Kto widzi w Chrystusie miłosierdzie, kto je w Nim znajduje, dla tego w sposób szczególny ‘widzialnym’ staje się Bóg jako Ojciec 'bogaty w miłosierdzie.' Umysłowość współczesna, może bardziej niż człowiek przeszłości, zdaje się sprzeciwiać Bogu miłosierdzia, a także dąży do tego, ażeby samą ideę miłosierdzia odsunąć na margines życia i odciąć od serca ludzkiego.”

          Tak więc miłosierdzie jest aspektem bezpostaciowego Absolutu. Potwierdza to Swami w drugim dyskursie pierwszego tomu Sathya Sai Speaks: „Pan jest Górą Premy [miłości]; żadna liczba mrówek wynoszących cząstki słodyczy nie jest w stanie wyczerpać Jego obfitości. Jest On Oceanem Miłosierdzia bez ograniczających brzegów. Bhakti [wielbienie] jest najprostszą drogą zdobycia Jego Łaski, a także zrozumienia, że przenika On wszystko; w rzeczy samej, jest wszystkim!”

          W 11 rozdziale Widya Wahini Swami pisze: „Człowiek w swoim życiu ma osiągnąć wiele celów. Najwyższym i najcenniejszym z nich jest zdobycie Łaski Boga, Miłości Boga.”

          Mówiąc o zaniechaniu praktykowania dharmy, Swami mówił dalej: „Jest ona skarbem wszystkich; każdy ma prawo odziedziczyć ją i z niej korzystać; urodziwszy się człowiekiem, ma się pełne prawo żądać jej przydziału. Dlatego Bharatijowie [Hindusi] muszą zanosić ją przed każde drzwi i zapraszać wszystkich w każdym domu do częstowania się nią. Tak jak w boskim stworzeniu powietrze, którym oddychamy, jest dostępne wszystkim, dharma świadomości Boga i Jego Mocy oraz Miłosierdzia musi być dostępna wszystkim.” Dalej Swami powiedział, że Bóg dał Wedy z litości: „Krótko mówiąc, trzeba sobie uświadomić, że Wedy są ważne dla człowieka i że obejmują cały zakres wiedzy. Są źródłem kultury Bharatijów. Są zapisem wizji i boskich doświadczeń; ich źródłem nie jest jakaś określona osoba. Zostały objawione przez samego Boga, z jego wrodzonego Miłosierdzia.”

          We wprowadzeniu do nauki o miłosierdziu Papież pisał: „Zanim jednakże ustaleniu znaczenia wyrazów i właściwej treści pojęcia 'miłosierdzie' poświęcimy dalszą część naszych rozważań, trzeba jeszcze stwierdzić, że Chrystus, objawiając miłość-miłosierdzie Boga, równocześnie stawiał ludziom wymaganie, aby w życiu swoim kierowali się miłością i miłosierdziem. Wymaganie to stanowi sam rdzeń orędzia mesjańskiego, sam rdzeń etosu Ewangelii. Mistrz daje temu wyraz zarówno w postaci przykazania, o którym mówi, że jest 'największe,' jak też w postaci błogosławieństwa, kiedy w kazaniu na górze głosi: 'Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.'”

          Tutaj Papież potwierdza, że miłosierdzie mieści się w ramach miłości i jest jej synonimem. Przeczytajmy, co mówił Sathya Sai Baba w dyskursie 25 grudnia 1995 r.: „Miłość, współczucie i miłosierdzie są synonimami. Miłość ma wiele synonimów. Miłość pochodzi z serca. Miłość jest nieśmiertelna, wieczna, błoga i słodka. Serce pełne takiej miłości jest otwarte i rozległe. Rzeki o różnorakich nazwach stają się jednym, gdy połączą się z oceanem. Tracą swoją odrębność, smak i formę i stają się częścią oceanu. Rzeka Miłości także płynie w wielu postaciach, by dotrzeć do oceanu serca i przyjąć jego nazwę i postać. W tym świecie nie ma niczego, czego nie można by osiągnąć poprzez Miłość; wszystkiego można dokonać przez Miłość.” W dyskursie dnia 17 lipca 1996 Swami zaś powiedział: „Gdy zrozumiemy materię na poziomie atomu, zrozumiemy jedność wszystkiego – jest to główna nauka Wed, esencja wszelkiej nauki i cel wszystkich ścieżek; esencja esencji – współczucie, miłosierdzie, miłość – współczucie skierowane ku wszystkim istotom. Dzisiaj nie ma współczucia. Nawet żelazo da się ukuć, ale nie nasze serca.”

          Papież przedstawia dalej egzegezę [krytyczne wyjaśnienie] bogactwa koncepcji miłosierdzia w Starym i Nowym Testamencie. Nawiązuje do przypowieści o synu marnotrawnym, który wraca do domu miłosiernego ojca, kochającego bezinteresowną miłością. Ta bezinteresowna miłość rozpoznaje godność syna marnotrawnego i nie pozwala mu jeść ze świniami i spać poza domem.

          Na koniec Jan Paweł II kieruje swoje słowa do tych, którzy nie podzielają jego wiary i nadziei w miłosierdzie Boga: „I jeśli ktokolwiek ze współczesnych nie podziela tej wiary i nadziei, która każe mi jako słudze Chrystusa i szafarzowi tajemnic Bożych wołać w tej godzinie dziejów o miłosierdzie Boga samego dla ludzkości, to niech zrozumie bodaj motyw owej troski podyktowanej miłością człowieka i wszystkiego, co ludzkie, a co w odczuciu tak bardzo wielu współczesnych jest zagrożone wielkim niebezpieczeństwem. Ta sama tajemnica Chrystusa, która odsłaniając przed nami wielkie powołanie człowieka kazała proklamować w Encyklice Redemptor hominis jego niezwykłą godność, każe równocześnie głosić miłosierdzie jako miłosierną miłość Boga, objawioną w tajemnicy Chrystusa. I każe też do tego miłosierdzia odwoływać się, wzywać go na naszym trudnym i przełomowym etapie dziejów Kościoła i świata, kiedy zbliżamy się do końca drugiego Tysiąclecia.

          W imię Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, w duchu Jego mesjańskiego posłannictwa, które trwa w dziejach ludzkości, podnosimy nasz głos i błagamy, aby raz jeszcze na tym etapie dziejów objawiła się owa Miłość, która jest w Ojcu, aby za sprawą Syna i Ducha Świętego okazała się obecna w naszym współczesnym świecie i potężniejsza niż zło: potężniejsza niż grzech i śmierć. Błagamy za pośrednictwem tej, która nie przestaje głosić „miłosierdzia z pokolenia na pokolenie”, a także tych wszystkich, na których wypełniły się już do końca słowa z kazania na górze: 'Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.'”

          Sathya Sai w Prema Wahini pisze (w ang. wydaniu na s. 75): „Samolubne potrzeby muszą zostać poświęcone. Musimy nieustanne starać się czynić dobro dla innych. Pragnieniem człowieka powinno być ustanowienie dobrobytu świata. Z sercem wypełnionym takimi uczuciami trzeba medytować o Panu Bogu. To jest właściwa droga. Jeśli 'wielcy ludzie' i ci u władzy w taki sposób oddadzą się służbie ludzkości i promowaniu dobrobytu świata, tacy złodzieje jak namiętność, nienawiść, pycha, zawiść, zazdrość i zarozumiałość nie nawiedzą umysłów ludzi. Boskie dobra człowieka, takie jak dharma, miłosierdzie, prawda, miłość, wiedza i mądrość nie będą narażone na niebezpieczeństwo.”

          Z powyższego można więc wyłowić prawdę, że Papież Jan Paweł II był opiekunem i rzecznikiem Boskiego Miłosierdzia we współczesnym świecie.

          Trzecia encyklika z roku 1981 O pracy ludzkiej (Laborem Exercens) jest zadziwiająco aktualna na dziś i ten wiek. Ponownie widzimy tu jak Jan Paweł II powtarza nauki Bhagawana Śri Sathya Sai Baby. Jest to tekst o żywotnym znaczeniu dla wszystkich, gdyż każdy z nas wykonuje jakąś pracę na polu Pana Boga z miłością, prawością, charakterem i jako sadhanę, będąc cichym świadkiem Awatara Wieku.

          Jan Paweł II pisze o technice i pracy, o tym dla kogo jest ta praca i o środkach produkcji. Wykorzystując swoje ogromne intelektualne zdolności i doświadczenia zdobyte za Żelazną Kurtyną, Papież omawia robotniczą solidarność, pracę i osobistą godność. Uważa, że praca jest obowiązkiem człowieka, a bezrobocie wyraża głęboką chorobę w samym sercu społecznego życia i kultury. Rozważał pracę w odniesieniu do rodziny, ubywający odsetek jednoosobowego utrzymywania rodziny oraz ciągłe przybywanie liczby pracujących matek. Jan Paweł II mówi, że w pracy bierze udział ciało i duch, a praca uczestniczy w twórczych działaniach Boga-Stwórcy. Stwarzanie dalej trwa. Praca buduje Królestwo Boga.

          Bhagawan Baba mówi, że człowiek jest zobowiązany do czynu, jego obowiązkiem jest działanie, a same czyny są niezbędną aktywnością, która może albo człowieka uszlachetnić, albo go zdegradować. Praca jest głównym obowiązkiem człowieka. Zarówno dla Sathya Sai Baby, jak i dla Papieża, dobro społeczeństwa zależy od pracy człowieka.

          Podobnie, jak w naukach Sathya Sai, Papież starannie rozróżnia między prawami i obowiązkami. Zgodnie z Sathya Sai człowiek musi najpierw podjąć się obowiązku i wypełnić go, zanim zacznie rozważać prawa.

[na podstawie materiałów przedstawionych przez Chrisa Parnella

na internetowym forum Sai-Net opracował KMB]


powrót do spisu treści numeru 26 - marzec-kwiecień 2005


 

Stwórz darmową stronę używając Yola.