Bhagawan Sathya Sai ofiarom tsumani

Są okresy w naszym życiu, kiedy tracimy całą nadzieję i nie ma już nic dla czego warto żyć. Wtedy w nasze życie wkracza Bóg, który jest dla nas jak pierwsza kropla deszczu na piasku pustyni, jak świeży podmuch dla łaknącego oddechu.

          Fale tsunami, które zniszczyły indyjskie wybrzeże były katastrofą, która nie tylko zabrała ludziom domy, lecz także pozbawiła ich nadziei. Która tysiącom ludzi zrujnowała życie i tysiącom życie odebrała. Jednak mamy życie i kochającego Boga, Bhagawana Sathya Sai, światło przewodnie dla umysłów w otchłani smutku. Fale tsunami zniszczyły południową Azję 26.12.2004 dotykając tysiące ludzi i pozostawiając olbrzymie zniszczenia. Wkrótce po katastrofie, kiedy ci, którzy przeżyli, starali się przyjść do siebie po tych ciosach Natury, popłynęło do nich bezgraniczne współczucie Bhagawana w postaci służby ofiarowanej przez wolontariuszy z Organizacji Służebnej Śri Sathya Sai ze stanu Tamil Nadu. Setki wolontariuszy zorganizowało się w zespoły i rozjechało się do różnych obszarów, gdzie miał miejsce kataklizm. Najważniejsze było wydobycie ciał spod gruzów i zabezpieczenie ich, tak by nie rozprzestrzeniały się epidemie. Tym, którzy przeżyli była dostarczana żywność i podstawowa pomoc. Członkowie Organizacji Służebnej Sathya Sai jako pierwsi dotarli w obszar klęski i byli gotowi do pracy. Zgromadzili się koło Nagapattinam w niedzielę 26.12.2004, jednak policja ze względu na zapadający zmrok, zarządziła, by rozpocząć prace w dniu następnym od samego rana. Pierwszym zadaniem było poszukiwanie i transport zwłok. Mieli tylko gumowe rękawiczki do ochrony rąk i żadnego innego zabezpieczenia oprócz śpiewanej nieustannie mantry Gajatri. Do przenoszenia zwłok używali noszy, które przygotowywali z worków z juty i drążków. Byli zdumieni, skąd czerpią siłę do tego zadania; nic nie jedząc i nie pijąc przenieśli około 1000 zwłok. Czuli, że Swami działa poprzez nich.

          Ze wszystkich dotkniętych klęską obszarów Tamil Nadu największy impet tsunami dotknął okręg Nagapattinam. Organizacja Sri Sathya Sai Central Trust pod boskim przewodnictwem Bhagawana Sathya Sai pospieszyła z natychmiastową pomocą mieszkańcom następujących wsi: Serudhoor, Akkaraipettai, Keechankuppam, Kallar, Olakottaimedu i Thoduvai, które były najbardziej poszkodowane w rejonie Nagapattinam. Zaopatrzenie, narzędzia, piecyki, ubrania, worki z ryżem, sól, woda, olej i inne podstawowe rzeczy pierwszej potrzeby konieczne do przywrócenia normalnego życia były gromadzone i pakowane w kartony. Służby Seva Dal pracowały dzień i noc przy magazynowaniu, pakowaniu i transporcie darów. Pudła były przewożone z Madrasu (Chennai) do bazy rozdzielania pomocy koło Nagapattinam. Równolegle inna grupa wolontariuszy była zaangażowana w rozdzielanie darów dla ponad 5000 rodzin w okręgu Nagapattinam i Pondicherry.

          Wszystkie prace prowadzono w sposób zdyscyplinowany, w pełni oddania i z imieniem Sai na ustach. Akcja zespołów Organizacji Sai była chwalona przez wszystkich z poborcą i władzami policyjnymi włącznie.

          Na życzenie Bhagawana Sathya Sai Organizacja z Tamil Nadu podążyła również z pomocą poszkodowanym na archipelagu wysp Andamany i Nicobary. Niezwłocznie drogą powietrzną przekazano do portu Blair na wyspie 477 pudeł.

          Wolontariusze z Seva Dal wykonali całe zadanie w duchu bezgranicznej miłości i poświęcenia. Pocieszali strapionych i podnosili ich na duchu. Dali im odwagę i nadzieję, by mogli zacząć żyć na nowo i zapomnieć o tragedii.

          W jednej ze wsi, kiedy przy końcu dnia zaopatrzenie w dary było na wyczerpaniu, wieśniacy usłyszeli zapewnienie jednego ze współmieszkańców, by się nie martwić, ponieważ wolontariusze Sai na pewno przywiozą więcej dostaw w dniu następnym i będą kontynuować pracę. Przykłady podobne do tego są świadectwem zaufania, jakie wolontariusze wzbudzali w sercach tych ludzi przez swoje poświęcenie i zaangażowanie w służbę. Administracja stanowa również chwaliła dobrą organizację i porządek panujący przy dystrybucji darów. Poruszającym doświadczeniem dla wolontariuszy była możliwość obserwowania ludzi poszkodowanych, którzy pomagali sobie wzajemnie odbudowywać swoje domy, niezależnie od podziałów kastowych, wyznania i statusu ekonomicznego. W jednej ze wsi zgłoszono propozycję, by materiały pomocowe rozdać także w sąsiednich wsiach, które jeszcze tej pomocy nie otrzymały. W czasie, kiedy należałoby niepokoić się o swoje dobro, widzieliśmy poruszające uczucia miłości i wspólne zaangażowanie w pomoc dla towarzyszy niedoli.

          W tych trudnych dniach nauki Sai, szczególnie ‘Braterstwo Ludzi i Ojcostwo Boga’, były przekładane na czyny przez tych prostodusznych wieśniaków.

          Poszkodowani w katastrofie byli pełni pochwał i wdzięczności dla wolontariuszy. Mówili, że nie trzeba odwiedzać świątyni, ponieważ Bóg chodzi tam, gdzie udają się służby Seva Dal. Ich przywódca poprosił młodych wolontariuszy, by stanęli razem i upadł im do stóp. Uznał, że jest to najlepszy sposób, by wyrazić wdzięczność za ich pracę.

          Swami ustalił fundusze i wysłał osoby z Organizacji, by oszacowały i zorganizowały niezbędną pomoc.

          Dary gromadzono również w Sundaram w okręgu Madrasu (Chennai). Zbierano paczki z żywnością i wodą. Paczki żywnościowe z rocznicowych uroczystości Organizacji Samithi skierowano również do rozdania na terenie kataklizmu. Pewien wielbiciel Sai wyłożył fundusze, by zakupić kilkaset sztuk sieci rybackich. Powiedział, że zrobił to przez Organizację, dzięki czemu jego dar osiągnął boską wartość.

          Dystrybucja towarów w Madrasie i w innych miejscach przebiegała według ustalonego porządku - typowego dla służb Seva Dal. Policjanci mówili, że zwykle, przy rozdawaniu takiej ilości materiałów pomocowych panuje chaos i brak jest kontroli nad tłumami, ale kiedy w pomoc zaangażowała się Organizacja Sai, policja miała mało pracy. Pewien policjant pożyczył od wolontariusza z Seva Dal chustę, by czuć tę samą inspirację i miłość w działaniu. Ludzie dopominali się o zdjęcia Swamiego. Pewna starsza pani pobłogosławiła Sathya Sai za tak cudowną służbę.

          Kilka lat temu Swami wspomniał o potrzebie treningu na wypadek kataklizmu w Organizacji Sai w całych Indiach. Niektóre centra Sai z terenów bliskich kataklizmowi żałowały, że nie pojęły w owym czasie słów Swamiego.

          Nie tylko ofiary tsunami czerpały duchowe korzyści z tych doświadczeń ale również wolontariusze, którzy uczestniczyli w tym przedsięwzięciu. Wieśniacy często mówili, że Bóg jest ich jedynym schronieniem i że to On ostatecznie wziął ich w opiekę. Znalezienie tak silnej wiary w Boga wśród tych ludzi było przypomnieniem o głęboko duchowym zakotwiczeniu ludzi tego kraju. Nie traktowali oni tej pomocy jedynie jako dobra materialne; dla nich były to święte dary Łaski samego Boga, który przybył im z pomocą w czas katastrofy. Przypominają się słowa jednaj z piosenek, która często jest śpiewana w obecności Bhagawana:

Jest coś więcej, niż moja wygoda

Jest ktoś wyżej, kto pokazuje mi drogę

Jest Swami, który prowadzi mnie

Jest ktoś wyżej, kto troszczy się

Jest to Miłość, Miłość jedyna droga.

Z SaiNet-u i z Sanathana Sarathi  tłum. E.G. i J.R.

Cudem ocalała świątynia w mieście Tiruchendur

(na południowym wybrzeżu Indii - patrz mapka poniżej)

Jai Murugan

          Świątynia Pana Murugana w Tiruchendur położona jest bardzo blisko brzegu morza.

          Bóg Murugan, czczony w mieście Tiruchendur, ma swoją świątynię, położoną około 100 metrów od miejsca, do którego sięgają fale. Świątynia znajduje się w jaskini a wejście do niej położone jest na poziomie morza. Dalej jaskinia opada w dół aż do sanktuarium Pana Subramaniam (Murugana). Kiedy stoimy przed posągiem bóstwa, poziom morza na zewnątrz sięga powyżej głowy.

        Istnieje wszelkie prawdopodobieństwo, że fale przypływu i tsunami mogły napłynąć do środka i wypełnić jaskinię wodą. W historii świątyni jest wspomniane, że Bóg Wody - Waruna - przyrzekł Panu Muruganowi, iż nie przekroczy granic świątyni.

          Wydaje się, że Bóg Wody dotrzymał obietnicy. Podczas gdy tsunami 26 grudnia 2004 roku zalało wschodnie wybrzeże Indii i zatopiło wszystkie miejscowości położone blisko brzegu, ani odrobina wody nie wdarła się do świątyni. O godz. 10:00 fatalnego dnia (26.12.2004) gdy morze w pobliżu świątyni cofnęło się o kilometr, można było zobaczyć wielki krater ze skałami. Stopniowo woda wróciła do swojego właściwego poziomu. Jednakże wdarła się do Jeeva Nager położonego naprzeciw przystanku autobusowego w Tiruchendur o 12:20.

          Wszystkie pozostałe tereny w pobliżu Tiruchendur zostały dotknięte przez uderzenie tsunami. Teren świątyni pozostał nietknięty. Morze cofnęło się tam, jak gdyby chcąc dotrzymać danej obietnicy.

Z internetu tłum. J.R.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.