numer 25 - styczeń-luty 2005
Światło trwa
Mahatma Gandhi powiedział kiedyś:
„Wśród nieprawdy prawda trwa, wśród ciemności Światło trwa.” Pragniemy opisać
dwa niedawne zdarzenia, które ilustrują to stwierdzenie. Co ciekawsze, obie
historie dotyczą Bliskiego Wschodu, który jest obecnie sceną wielkiej przemocy.
Pierwsze
nasze opowiadanie jest o małym chłopcu z Iraku. Kilka miesięcy temu chłopiec
ten znalazł się w miejscu, gdzie wybuchła bomba. Na szczęście chłopiec nie
zginął, jednak został zraniony w oczy przez odłamki szkła i stracił wzrok.
Lekarze w miejscowym szpitalu powiedzieli, że chłopiec, dzięki Łasce Swamiego,
nie został trwale oślepiony. Operacja chirurgiczna mogła przywrócić mu wzrok,
ale niestety w tym czasie w Iraku nie można było przeprowadzić takiej operacji.
Rodzice, naturalnie,
bardzo się martwili. Niewątpliwie byli wdzięczni Bogu Wszechmogącemu za
oszczędzenie życia ich syna, ale co dalej z jego ślepotą? Bóg w swoim
miłosierdziu posłał anioła w postaci japońskiego dziennikarza. Dziennikarz ten,
który przebywał w Iraku w celu zbierania wiadomości dla swojej gazety w
Japonii, usłyszał o tym chłopcu i postanowił mu pomóc. Rozmawiał z rodzicami i
obiecał im załatwić chłopcu podróż do Japonii i operację oczu.
Wszystko
zostało przygotowane i któregoś dnia dziennikarz pojechał z trzema przyjaciółmi
do domu chłopca. Miał zamiar zabrać chłopca ze sobą do Japonii. Ale niestety,
nie doszło do tego. W drodze do domu chłopca dziennikarz sam zginął od wybuchu
bomby.
Historia na
tym się nie kończy. O wszystkim dowiedziała się żona dziennikarza, która
postanowiła dokończyć to, na co mąż się zdecydował a nie zdołał zrealizować.
Tak więc, z jej pomocą irackiego chłopca przywieziono do Japonii. Tu przeszedł
operację i, dzięki Łasce Swamiego, odzyskał wzrok. Wszyscy byli szczęśliwi i
wdzięczni Bogu. Chłopca potem zabrano na przejażdżkę słynną superszybką koleją
i umożliwiono obejrzenie słynnej Fidżijamy. Zaprowadzono go też do szkoły,
gdzie wszystkie dzieci zaśpiewały piosenki gratulacyjne. W końcu nadszedł
dzień, kiedy musiał wrócić do Iraku. Zapytany, czy chciałby coś powiedzieć na
pożegnanie, wypowiedział jedno słowo SALAM,
co znaczy POKÓJ.
Z Iraku
przenosimy się do Izraela i Palestyny, sceny naszej drugiej historyjki. Zaczyna
się ona od młodego człowieka imieniem Yonnie (słyszeliśmy to wszystko w radiu,
dlatego nie jesteśmy pewni poprawności pisowni), studenta medycyny ze Szkocji.
Yonnie należał do religii judajskiej, a ponieważ bardzo mu zależało na poznaniu
ortodoksyjnych praktyk żydowskich, pojechał do Izraela. Tam któregoś dnia
zdarzyło się nieszczęście i zginął od wybuchu w samobójczym zamachu. Właściwie
nasza historia zaczyna się w tym miejscu.
Zszokowani
rodzice Yonnie natychmiast udali się do Izraela, ale cóż mogli zrobić? Było już
po wszystkim – z wyjątkiem jednego. Ponieważ Yonnie był studentem medycyny,
rodzice zgodzili się na prośbę tamtejszych lekarzy, by wykorzystać jego organy
na przeszczepy. Zgodzili się bez wahania, gdyż uznali, że tego chciałby Yonnie.
W ten sposób
doszło do pobrania i transplantacji wielu organów, takich jak wątroba, trzustka
itd. Jak wszyscy wiemy, jednym z najbardziej poszukiwanych organów są nerki.
Oczywiście je także przeszczepiono. Naturalnie, ten wielki gest odbił się echem
w gazetach. Dziennikarze jak zwykle wyszukali odbiorców organów, by ubarwić swoje
teksty. Jeden z reporterów odkrył, że nerkę implantowano dziewięcioletniej muzułmance
z Palestyny o imieniu Yasmin. Wietrząc w tym sensację, dziennikarz przyszedł do
hotelu, w którym mieszkali rodzice Yonnie. Przyparłszy pogrążoną w żałobie
matkę do muru, spytał: „Czy pani wie, że nerka pani syna znajduje się teraz w
palestyńskiej dziewczynie? Co pani o tym myśli?” Wiadomość ta, oczywiście,
zaskoczyła matkę, gdyż Żydzi i Palestyńczycy od dawna byli wrogami. Jednak
opanowała się i powiedziała, że jest szczęśliwa iż jej syn dał życie komuś
skazanemu na śmierć. Inne szczegóły nie liczą się. Reporter jednak nie poddawał
się. Spytał: „Czy odwiedzi pani rodzinę tej dziewczyny?” Również na takie
pytanie matka Yonnie była zupełnie nieprzygotowana. Odpowiedziała tylko: „Nawet
nie wiem, kto dokładnie otrzymał tę nerkę.”
Myśl zasiana
przez reportera sprawiła, że matka Yonnie uznała że w końcu czemu nie miałaby
odwiedzić palestyńskiej dziewczyny. Nie było to wszakże łatwe w sytuacji
ciągłego napięcia między tymi narodami. Ale ona już postanowiła. Nie bacząc na
wszystkie związane z tym niebezpieczeństwa, przekroczyła granicę i znalazła się
w Palestynie. Dla rodziny Yasmin była to niespodzianka i nie bardzo wiedzieli,
jak się zachować. Tak czy inaczej, matka Yonnie znalazła się w domu Yasmin i
obie matki stanęły twarzą w twarz. Przez chwilę atmosfera była bardzo napięta.
Potem nagle obie ruszyły ku sobie i po prostu objęły się w uścisku. W takiej
chwili wszystko odeszło w zapomnienie – cała arabsko-żydowska wrogość, różnice
religijne, różnice językowe.
Matka Yonnie
powiedziała zwyczajnie: „W mojej zgryzocie jest trochę szczęścia,” zaś matka
Yasmin zawtórowała: „W mojej radości jest trochę smutku.” Czy nie na tym polega
JĘZYK SERCA?
Tak, w środku
ciemności jest światło, a w środku nienawiści jest Miłość. – Zespół Sai Global Harmony
Z Heart to Heart 17/2004 tłum.
KMB