Drodzy siostry i bracia w Sai         numer 24 - listopad-grudzień 2004

W  świecie zamętu, który istnieje od eonów, trapimy się toczącymi się właśnie wojnami, wieściami o mogących nadejść zagrożeniach i przepowiedniami końca naszej cywilizacji. Wydaje się, że era pokoju, o której nadejściu marzymy, a także nasz ogólny dobrostan są zagrożone, jeśli spojrzeć na otaczającą nas okrutną rzeczywistość. Rzeczywistość, w której zbieramy to, co zasialiśmy. W moim kraju ludzie powtarzają pewien stary dowcip, który zaczyna się tak: „Ci, którzy wiedzą, jak rządzić światem są zajęci uczeniem w szkołach”. To zdanie nie jest już dziś prawdziwe; być może nigdy nie było. Lecz jako emerytowana nauczycielka chciałabym podzielić się z wami kilkoma przemyśleniami na temat kwestii, które poruszaliśmy na forum internetowym. Po pierwsze, muszę pamiętać, że sama kreuję własny świat. Jeśli myślę o wojnie, jeśli mój umysł jest zaprzątnięty działaniami wojennymi, staję się CZĘŚCIĄ toczącej się wojny. Naprawdę wierzę, iż przychodzi do nas to, o czym myślimy; to na czym koncentruje się umysł, zamanifestuje się w naszym ciele i otoczeniu. Przyciągniemy te rzeczy jak magnes, więc tak ważne wydaje mi się zalecenie Swamiego, abym obserwowała swoje myśli.

     Dopóki nie uświadomię sobie zawartości własnego umysłu, nie mogę jej zmienić. Wielu znamienitych myślicieli przypominało nam, że: „Jako człowiek pomyśli, takoż mu się stanie.” W obecnej chwili są wśród nas tacy, którzy pragną „zamknąć drzwi stajni PO TYM jak konie wybiegły”. Lecz ilu z nas (w tym i ja) zatrzymało się ZANIM wydarzył się jakiś incydent? Ilu z nas przyrzekło swoim przywódcom duchowym, że zadowoli nas wyłącznie pokój za wszelką cenę? Ilu czekało biernie, aż ktoś inny podejmie decyzje, a potem je krytykowało?

          Jeśli mam aktywnie krzewić pokojowe nastawienie, pokój musi się zacząć ode mnie. Bez względu na to, co dzieje się na świecie i co robią inni, muszę odnaleźć pokój w sobie. Jeśli tak uczynię, jedynym co mi pozostanie będzie szerzyć przesłanie pokoju, świadczyć o pokoju swoim życiem i wnosić pokojową postawę wszędzie, gdzie się znajdę. Jeżeli utracę spokój i zadziałam według starych wzorców, to czyja to będzie wina? Tylko moja, bo tylko ja jestem za to odpowiedzialna!

     Powiedziałam kiedyś, że być może dla niektórych będę akurat jedyną „kopią” nauk Swamiego, z jaką dane im będzie się zetknąć. Niekiedy nie służę nazbyt dobrze jako przykład, ale cóż – taka właśnie jest nasza podróż przez życie. Czai się w niej wiele zagrożeń. Nauczenie się przebaczania sobie za popełnione błędy nie było dla mnie łatwą lekcją.

     „Poznaj siebie!” Wezwanie to staje się tym ważniejsze, im bardziej nalegamy, by inni zachowywali się tak, jak chcemy. Zastanawiam się czasem, dlaczego moje oczekiwania wobec innych były znacznie surowsze niż wymagania wobec siebie? Ogromnie dużo czasu zajęło mi przetrawienie myśli, że to co widzę w innych jest odzwierciedleniem mnie samej. Inni byli dla mnie lustrem.

     W prezencie załączam jeden z wykładów Anthony’ego de Mello pochodzący z warsztatów na temat świadomości, który dobrze koresponduje z omawianym tematem.

Afirmując Pokój, Miłość i Światło

składam u Jego Lotosowych Stóp

Cathy

powrót do spisu treści numeru 24 - listopad-grudzień 2004

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.