„Aukcja wartości” – twórczość losu       numer 21 -maj-czerwiec 2004

          Wszyscy wiemy (choć może nie zawsze wszyscy pamiętamy), że nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko co się staje, staje się celowo i nawet najlżejszy podmuch wiatru jest twórczy. Każdy fakt z naszego życia ma sprawczą moc. Najzwyklejsze zdarzenie, może okazać się znaczące, mimo że przejdzie niezauważone. Czasami nieznaczące (z pozoru) minuty decydują o znaczących zmianach, co więcej są zamierzone i przeznaczone nam przez Ojca.

          Czyż nie znacie teorii, że poruszenie wiatru skrzydłami motyla na jednej półkuli Ziemi czyni huragan na drugiej?

          Ludzie działają, mają cele, dążą do pożądanego skutku, w ten sposób tracąc z oczu tu i teraz. Myślami są tam, gdzie będą, nie zaś tam, gdzie czynią. Uzależniając się (nie mam tu na myśli świadomej koncentracji np. w formie afirmacji) od celu traci się plastyczność poddania. No bo jaką możemy mieć pewność, że idąc gdzieś, trafimy właśnie tam, gdzie chcemy?

          Dopiero kiedy pielgrzym dotrze na pustynię zamiast nad wodę, odkrywa, że tak naprawdę potrzebował ciepłego piasku i palącego słońca. Odkrywa ukryte pragnienie – myśl pod myślą. Wędrowiec, który poddaje się prowadzeniu, trafia do źródła. Otrzymuje to, czego w danej chwili potrzebuje, nawet jeżeli sobie tego nie uświadamia.

          A wszystko to manifestuje się nieustannie w naszej codzienności.

          Ten, kto był na tegorocznym Zjeździe Ogólnopolskim w Łodzi i uczestniczył w tzw. „Aukcji wartości”, być może dostrzegł ową „twórczość losu”. Dla wyjaśnienia dodam, że aukcja polegała na tym, iż każdy z uczestników otrzymywał 100 punktów, za które mógł kupować dowolne wartości, a było w czym wybierać: miłość, prawda, spełnienie, radość, uroda, jedzenie, wolność...Aby zdobyć tę upragnioną należało przelicytować innych graczy.

          Niestety nie każdemu było to dane. Przeznaczenie czasem chciało inaczej. Nieprzypadkowo bowiem jedna osoba okazywała się szybsza od drugiej, nieprzypadkowo ktoś z końca przelicytował kogoś z początku. Czy nie jest wskazówką, gdy zamiast pożądanej „wolności” dostanie nam się „praca”?

          Swami lubi żartować i wie co jest konieczne, by uczynić kolejny krok. Wiele rzeczy dzieje się wokół nas i nawet nie zdajemy sobie sprawy, że są znaczące, albo że w ogóle są.

          Pamiętam, gdy pierwszy raz brałam udział w aukcji (Gruszków – zima 2004r.), dokładnie wiedziałam czego chcę, jednak nie otrzymywałam tego. Gra jest wciągająca, ego zachłanne, umysł chwiejny. Drobne punkty wydałam nie na to, na co zamierzałam, a potem nie mogłam już osiągnąć tego co zamierzałam – zabrakło środków. W ten sposób przypomniałam sobie, co Swami mówi o dążeniu do celu, aby nie kopać w kilku studniach naraz, ale wytrwale w jednej, tak by dokopać się do źródła.

          Ego nie chce przegrywać, a zakończyć „aukcję” z pustymi rękami się nie godzi, gdyż swędzą by kupować. O licytacji można myśleć jak o zabawie, ale też jak o lustrze, w którym można zobaczyć się z nowej strony. To ciekawe, że niektórzy kończyli grę mając w ręku jedną, wybraną wartość, inni kilka, a jeszcze inni żadnej. Jedni walczyli, drudzy przyjmowali to, do czego inni ich namówili, jeszcze inni nic nie chcieli.

          Teatr trwa nieprzerwanie. Gra się toczy. Prawdziwą umiejętnością zaś jest stanąć czasem po drugiej stronie – tzn. świadka i patrzeć dostrzegając cały ten teatr.

Estera

powrót do spisu treści numeru 21 -maj-czerwiec 2004

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.