Perły mądrości Sai        numer 15 - maj-czerwiec 2003

prof. Anil Kumar

Profesor Anil Kumar zebrał ważniejsze z sytuacji zaistniałych podczas popołudniowych spotkań Bhagawana Baby z uczniami i studentami na werandzie w Prasanthi Nilayam i przedstawia je w swoich wykładach p.t. Sai Pearls of Wisdom. Są one z niewielkim opóźnieniem udostępniane w internecie pod adresem: www.saiwisdom.com. Niniejsze 'Perły' pochodzą z wykładów 6-7 wygłoszonych w grudniu 2002r

 

po kliknięciu - następne części   

Spuchlizna na policzku Swamiego

Przechodzimy do rozmów z Bhagawanem w lipcu (2002 r.). Jak pamiętacie, podczas Guru Purnimy na prawej stronie twarzy Swami miał opuchliznę. Większość z was musiała to zauważyć. Przedstawił On wyjaśnienie na końcu jednego z dyskursów. Opuchlizna była bardzo brzydka – intensywnie czerwona. Nie wiedzieliśmy jak sobie z nią radzi. Spytaliśmy Bhagawana:

-  Co to jest? Skąd się wzięło? Czego możemy się z tego doświadczenia nauczyć? Przykro na to patrzeć. Jak to znosisz?

Bhagawan odpowiedział:

-  Każdy lekarz powie wam, że ból jest nieznośny. Jest to strasznie bolesne. Trwa przez 21 dni, a gdy dochodzi do naprawdę poważnego stanu, może odbić się na mózgu.

Powaga problemu, jakiego doświadczał, była tak wielka, że nie mogliśmy na to patrzeć. Mimo spuchlizny i okropnego bólu Bhagawan wygłosił pięć dyskursów. Jak to możliwe? Wiem, że raz nie mógł w pełni otworzyć ust – ledwie tyle. (Anil Kumar demonstruje minimalnie otwarte usta.) Nie mógł też jeść. Tak poważna była to choroba. Zapytaliśmy więc wprost:

-  Bhagawanie, dlaczego Sam nie wyleczysz się z tego bólu i opuchlizny? Czemu Sam się nie leczysz?

  Bhagawan odparł:

-  Nigdy nie będę leczył Siebie. Będę leczył wasze bolączki. Żadnych własnych problemów nie leczę. Jednak w odpowiedzi na wasze modlitwy, na wasze życzenie, na wasze pragnienie, wyleczę się – wszakże nie wcześniej.

Tak powiedział Bhagawan.

-  Czy nie odczuwasz bólu, Swami? Czy nie jest to dla Ciebie bolesne?

Odpowiedź Bhagawana jest bardzo ważna. Powiedział:

-  Nie uważam się za ciało. Nie jestem tym ciałem. Dlatego nie traktuję poważnie żadnej spuchlizny czy innej dolegliwości tego ciała. Nie jest ono dla Mnie źródłem bólu, ponieważ nie utożsamiam Siebie z tym ciałem. Czy rozumiecie? Ja nie jestem ciałem. Dlatego w ogóle nie czuję tego bólu.

Chciałbym zwrócić wam uwagę na jedną czy dwie rzeczy wspomniane w Bhagawad Gicie. Bhagawad Gita wyraźnie stwierdza: „Bóg jest bez skazy. Bóg nie posiada atrybutów, ani żadnego bólu. Bóg jest w ciele, ale ciało nie jest w Bogu. Wszystkie atrybuty (organy) funkcjonują ponieważ jest w nich Bóg. Jednak te atrybuty nie znajdują się w Nim.”

Zadziwiające było to jak On wypełniał rozkład zajęć dnia, jak poruszał się po audytorium rozmawiając ze wszystkimi delegatami, którzy uczestniczyli w konferencji, bez jedzenia czegokolwiek! Nie mogliśmy uwierzyć. Jest to tajemnica Jego Boskości.

Chciałbym podzielić się z wami ważną kwestią: po paru dniach nie było już spuchlizny na twarzy Swamiego. Wszystko było normalnie. Zdobyłem się jakoś na odwagę by spytać Swamiego:

-  Swami, czy z Tobą już wszystko w porządku? Nie widzę żadnej spuchlizny. Bardzo dobrze, Swami! Jesteśmy szczęśliwi!

Czy wiecie co Baba odrzekł?

-  Anil Kumar, posłuchaj. Mała spuchlizna powoli urosła do rozmiarów pomarańczy. Tak była wielka! Ze wzrostem rozmiarów, stopniowo narastał też ból. Dzisiaj jednak, ponieważ opadła i całkowicie odeszła, popatrz tu – nie ma nawet nijakiego po niej śladu! Kiedykolwiek ktoś ma czyraka, albo skaleczenie, nawet po wyleczeniu i zagojeniu pozostaje znak. Chociaż była to wielka spuchlizna, teraz po zagojeniu nie ma żadnego śladu jej poprzedniej obecności.

Oto Boskość! Oto Boskość! Wszyscy byliśmy zaskoczeni wyjaśnieniem Bhagawana. Płynie z tego następująca nauka: badha czyli ból jest bodhą czyli nauką. Bóg cierpi, by nas uczyć. Pozorny zewnętrzny ból Boga jest też okazją do przekazania wielbicielom nauk. Oto ukryta za tym cierpieniem tajemnica.

 Nie marnotraw

Tego samego popołudnia Swami zaczął w naszej obecności czytać listy. Otworzył kopertę i wyjął list. Chłopiec zapisał tam dwie linijki na długiej białej kartce. Były tam tylko dwa wiersze tekstu u góry kartki. Reszta była czysta. Co Baba powiedział? Oderwał górną zapisaną część, a resztę czystego papieru dał chłopcu mówiąc:

-  Wykorzystaj to. Nie chcę, byś cokolwiek marnował, nawet papier.

Dalej Baba rzekł:

-  Nie marnujcie żywności. Żywność to Bóg. Nie marnujcie czasu. Zmarnowany czas to zmarnowane Życie. Czas to Bóg. Nie marnujcie energii. Nie marnujcie wody. Nie marnujcie pieniędzy. Marnowanie pieniędzy jest złem.

Tak piękne nauki przekazał chłopcom, którzy zebrali się tam tego popołudnia.

Przypominam sobie jedną z wizyt Bhagawana w internacie dla chłopców. Wysiadł z samochodu i zaraz powiedział:

-  Hej, podejdź tutaj! W łazience na trzecim piętrze kolega nie zakręcił kranu. Idź tam i zakręć kran! Po użyciu powinniście zakręcać krany. Nie powinniście zostawiać otwartych kranów i marnować wody.

Tak powiedział Bhagawan. Musieliście też zauważyć, że kiedy Bhagawan wzywa was na audiencję, do pokoju wchodzi pierwszy. Gdy wszyscy pozostali wchodzą i zajmują miejsca, On osobiście włącza wentylator, a w chwili, gdy wychodzicie, wyłącza go. Dlaczego? „Nie marnuj energii. Nie marnuj elektryczności.”

Bhagawan daje najlepsze przykłady, abyśmy wszyscy uczyli się na Jego własnym życiu. Dlatego też Bhagawan ma pełne prawo powiedzieć: „Moje życie jest Moim przesłaniem. Moje życie jest Moim przesłaniem.” Ponieważ On niczego nie marnuje, powinniśmy naśladować Jego przykład i także niczego nie marnować.

Sierociniec

Innego dnia w lipcu Bhagawan z jakiegoś powodu zaczął mówić o sierocińcu. Wiecie, że Bhagawan zaadoptował około 61 sierot. Opiekuje się nimi. Zapewnia im wyżywienie i ubranie, mieszkanie i naukę. Bhagawan także zdeponował w banku jeden lakh (100 000) rupii na nazwisko każdego dziecka w formie stałego wkładu. Po zakończeniu nauki pieniądze te (wraz z narosłymi odsetkami) umożliwią im dobry start w życie.

Trzeba było widzieć tych chłopców w dniu przyjazdu. Był to cudowny widok! Bhagawan dał każdemu z nich piękną, wysokiej jakości walizkę. Każda walizka była zapełniona. Był w niej kubek, talerz, lusterko, pasta do zębów, szczoteczka, bielizna i ubrania. Wszystko, czego chłopiec może potrzebować, było w tej walizce. Dał po jednej walizce każdemu chłopcu. Podnieceni chłopcy otwierali swoje walizki, przeliczali rzeczy, zamykali walizki, i znowu je otwierali! (Śmiech.)

Będąc na wieczornej przechadzce w pobliżu Round buildings (‘Okrąglaków’) zerknąłem przez okna i zauważyłem, że chłopcy byli bardzo szczęśliwi oglądając walizki otrzymane od Bhagawana. W swojej naturze mam to, że mówię Swamiemu wszystko, co zobaczę. Powiedziałem więc:

-  Swami, chłopcy są podekscytowani.

-  Dlaczego? To ty wyglądasz na podekscytowanego! (Śmiech.)

-  Tak, Swami! Jestem podekscytowany, tak.

-  Dlaczego?

-  Ponieważ, gdy widzę tych chłopców podekscytowanych, naturalnie i ja się ekscytuję!

-  Co się stało? – spytał.

-  Swami, otwierali swoje walizki, przeliczali ubrania. Każdy chłopiec pokazywał swoje rzeczy innemu. Walizki miały różne kolory. Były to piękne walizki.

Wtedy Bhagawan powiedział:

-  E! W dniu przyjazdu każdemu dałem trzy komplety ubrań.

-  Trzy komplety? Swami, czy to potrzebne?

-  Dlaczego nie? Jest to bardzo potrzebne!

-  Jak to, Swami?

-  Jeden komplet jest do noszenia w domu, jeden – do nagarsankirtanu (śpiewanie w procesji) i jeden – do szkoły. Tak więc, są tam trzy komplety.

-  Ach, Swami, bardzo dobrze!

Chciałem, by Swami powiedział więcej:

-  Doskonale, Swami.

-  Wygląda na to – rzekł Bhagawan – że początkowe koszty projektu wyniosły dwa krory (20 milionów) rupii, włącznie z sumą depozytów bankowych na każdego chłopca.

-  Swami, czy to nie za dużo? Czy to potrzebne?

-  Tak, to bardzo potrzebne!

I wtedy wypowiedział bardzo ważne dla każdego stwierdzenie:

-  Cokolwiek mówię, to robię. Cokolwiek robię, to mówię. Cokolwiek robię, cokolwiek mówię, jest to jedno i to samo. Nie mówię jednej rzeczy i robię coś innego. Nie robię czegoś, a mówię co innego. Nie! Cokolwiek mówię i robię jest to dokładnie to samo. Jestem pełen Prawdy. Jest to Mój styl życia.

-  Ważne jest, byśmy wszyscy to zrozumieli, tak byśmy realizowali harmonię czyli jedność myśli, słowa i czynu.

Należę do was

Innego wieczora w sierpniu, gdy Swami siedział w swoim fotelu, nagle zwrócił się do jednego z chłopców:

-  Daj Mi ten list.

Chłopiec zaczął biec. Przebiegł bardzo blisko mnie – tak blisko, że niemal mnie dotknął. Bhagawan był bardzo poważny. Powiedział:

-  Chłopcy, powinniście nauczyć się dobrych manier. Czy, gdy siedzą tu wasi nauczyciele powinniście na nich skakać? Czy powinniście chodzić w ten sposób, że ich dotykacie? Nie powinniście tego robić! Nasza instytucja jest instytucją moralną. Powinniście szanować swoich nauczycieli. Powinniście szanować starszych. Nie powinniście siadać przy nich. Powinniście zajmować następne miejsce. To nie jest właściwe postępowanie.

Po czym stwierdził coś ważnego:

-  Chłopcy, możecie dotykać Mnie. Możecie Mnie pociągać. Możecie być bardzo blisko Mnie, gdyż Ja do was należę. Jesteście Moi. Ale nie możecie tak samo zachowywać się w stosunku do swoich nauczycieli.

Jest to piękna wypowiedź Bhagawana, w której twierdzi, że uczniowie są Jego własnością:

-  Możecie Mnie popychać, dotykać Mnie, ale wobec starszych i nauczycieli, jak również w społeczeństwie, powinniście zawsze okazywać właściwy szacunek. Powinniście wolno wchodzić do kolejki, gdy przychodzicie na darśan. Nie powinniście popychać innych.

-  Powinniście mówić im, jak mają się poprawnie zachowywać.

Po czym spojrzał na mnie surowo i rzekł:

-  Nie mówisz takich rzeczy chłopcom. Ty za to odpowiadasz.

-  Swami, tak, wiem.

-  Powinieneś mówić im jak należy się zachowywać. Wy, nauczyciele, nie mówicie im tego. Również rodzice tego im nie mówią. Jak możecie oczekiwać, że się nauczą?

„Ty tu jesteś po to, by im powiedzieć, Swami.” Tak powiedziałem do siebie. Są to rzeczy, których nie uczą ani rodzice, ani nauczyciele, więc Bhagawan bierze na Siebie ten obowiązek.

A co z resztą społeczeństwa? Uczniowie konkurują w zdobywaniu lepszych ocen. Współzawodniczą między sobą o lepsze oceny. Lecz nie rywalizują o lepsze zachowanie, dobre maniery czy o stanie się dobrym i idealnym uczniem lub studentem. Placówki oświatowe Śri Sathya Sai uczą ich ducha ideału – tego, jak zachowywać się w społeczeństwie. Placówki te są wyjątkowe.

Pieniądzom i Sai Babie nie jest po drodze

To zdarzenie (z sierpnia 2002 r.) jest przykładem z życia Bhagawana. Swami siedział na swoim fotelu, gdy nagle zawołał pewnego mężczyznę spośród wielbicieli – starszego człowieka  w dhoti i długiej koszuli.

– Podejdź tutaj!

Mężczyzna przyszedł. Bhagawan przedstawił go wszystkim zebranym. Powiedział, że człowiek ten jest ‘korespondentem’ sieci szkół w stanie Karnataka. Potem poważnie spojrzał na niego i rzekł:

– Co ty robisz z tymi szkołami? Nazwałeś te szkoły Moim Imieniem. Wszystkie twoje szkoły noszą nazwę 'Śri Sathya Sai', a ty zbierasz pieniądze. Pobierasz opłaty. Zbierasz pieniądze za egzaminy, uprawianie sportu, bibliotekę itd. To bardzo źle. Nie możesz mieć Mojego Imienia i zbierać pieniądze. Pieniądzom i Sai Babie nigdy nie będzie po drodze. Nie możesz używać Mojego Imienia, jeśli chcesz w ten sposób zbierać pieniądze. Jestem całkowicie przeciwny jakiemukolwiek zbieraniu funduszy. Rozumiesz?

Dżentelmen ten zaczął się trząść.

-  Swami, przepraszam. Rozumiem.

A Baba przykazał:

-  Po powrocie natychmiast zwróć wszystkie pieniądze. Wszystko zwróć i napisz do Mnie. Dopiero wtedy pozwolę ci wstępować do Prasanthi Nilayam, nie wcześniej. Postępujesz niewłaściwie wystawiając na sprzedaż kształcenie – jak pastę do zębów lub zapałki. Nie powinieneś sprzedawać edukacji. To Mi się nie podoba. Nie rób tego.

W Ramajanie jest przesłanie

Kolejny epizod z sierpnia 2002 r. Tego wieczora Baba nietypowo zasiadł w swoim fotelu po audiencjach. Był rozluźniony. Patrząc na mnie powiedział mile:

-  Zadaj Mi jakieś pytania.

Nie wiemy o co pytać, albo o co nie pytać, jakiego rodzaju pytań oczekiwał, w jakim był nastroju. (Śmiech.)

-  Swami?

-  Tak! Zadawaj pytania.

Pomyślałem, że dobrym wyjściem będzie spytać o Ramajane – będzie mniej ryzykowne. (Śmiech.) Gdybym zapytał o coś głębokiego z filozofii, mógłby powiedzieć: „Ty egoisto, jest tu tylu studentów. Pytaj o rzeczy, które będą dla nich pożyteczne.” Gdybym poprosił: „Swami, udziel mi jutro audiencji”, mógłby rzec: „To nie jest pytanie. Jesteś samolubny! Nawet ryba (ang. fish) jest lepsza od samoluba (ang. selfish).” Uznałem więc, że bezpieczniej będzie spytać o Ramajanę. Rzekłem:

-  Swami, jest wiele utworów epickich w hinduskiej wedancie. Opowieść o Krisznie nazywa się 'Bhagawatą’. Historia Ramy to 'Ramajana'. Historia Pandawów i Kaurawów oraz ich bitwa na Kurukszetrze to 'Mahabharata'. Są to trzy ważne utwory epickie. Istnieje bardzo dużo pism mitologicznych, ale wyróżniają się te trzy. Mam jedno pytanie.

-  Jakie? Pytaj.

-  Mamy wiele wersji Ramajany: wielki święty Tulsidas napisał swoją wersję Ramajany nazywaną 'Ramaćaritamanas'. Walmiki skomponował oryginalną Ramajanę. Kobieta imieniem Molla napisała inną Ramajanę  'Molla Ramajanę'. Mężczyzna nazywany Komban napisał jeszcze inną Ramajanę – 'Adhjatma Ramajanę'. Czym one wszystkie są? Która jest prawdziwa? (Śmiech.) Dlaczego jest ich tak wiele? Dlaczego inaczej jest z pozostałymi epopejami? Dlaczego nie ma licznych Mahabharat? Dlaczego tylko Ramajan jest wiele? Czy nie jest mylące istnienie tych wszystkich wersji? Która jest właściwa? Której powinienem się trzymać? Która jest autentyczna?

Bhagawan roześmiał się. Okazywał wielkie współczucie. Powiedział:

-  Istnieje wiele wersji Ramajany, gdyż ma ona przesłanie do przekazania, o tym jak należy się zachowywać – na poziomie jednostki – w relacjach społecznych natury etycznej – w roli głowy rodziny, brata, władcy, męża, przyjaciela i ideału człowieka. Ramajana bardzo dobrze ujmuje wszystkie te aspekty. Wszystkie te role – socjalna, etyczna, moralna, indywidualna i polityczna – są zebrane razem i wkomponowane w jedną, przedstawioną szczegółowo w tej świętej epopei, w Ramajanie. Każdy z autorów skupił się na jednym z aspektów. Dlatego mamy tak wiele Ramajan. Niektóre traktują dogłębnie aspekt oddania. Niektóre skupiły się na aspekcie socjalnym lub indywidualnym. Wyidealizowane, wielowymiarowe aspekty Ramajany przedstawiło wielu ludzi w różnych okolicznościach w różnych okresach historycznych. Dlatego mamy wiele wersji Ramajany.

 Z wiarą w Boga nie kwestionujesz Jego czynów

Uświadomiłem sobie, że mogę podjąć ryzyko, gdyż wydawało się, że jest w dobrym nastroju. Będzie więc pobłażliwy. Zaryzykowałem i powiedziałem:

-  Swami, jeśli Kriszna jest Bogiem, jak może pozwolić sobie na stronniczość wobec Pandawów? Czy Bóg może być stronniczy? Kaurawowie też są Jego dziećmi. Powinien być bezstronny. Cała Mahabharata pokazuje totalne trzymanie strony Pandawów. Jak więc może być Bogiem? Nie mogę tego pogodzić. W pełni zdaję sobie sprawę, że Ty wesprzesz Krisznę, jako że jesteś tym samym Kriszną. Mimo to nie potrafię tego zrozumieć. Proszę o wyjaśnienia.

Bhagawan rzekł:

-  Całe twoje błędne nazewnictwo, wszystkie błędne mniemania, wszystkie nieporozumienia są oznaką twojej totalnej, całkowitej i kompletnej ignorancji. (Śmiech.) Twoja ignorancja odpowiada za ten zamęt, za ten smutny stan rzeczy. Po drugie, nie masz pełnej wiary w Krisznę jako Boga. Gdybyś całkowicie uwierzył w Boga, nigdy nie podawałbyś w wątpliwość Jego czynów. Skoro mówisz 'Kriszna był stronniczy, a jeśli był stronniczy, czy może być Bogiem?', oznacza to, że nie masz wiary w Krisznę jako Boga. Zatem, brak wiary, brak oddania i ignorancja winne są za tak wykrzywiony pogląd bądź błędne wrażenie.

-  Ach, rozumiem – teraz była moja kolej na zabranie głosu. – Dobrze, Swami, ale jak to wytłumaczysz? Jak wytłumaczysz stronniczość Kriszny względem Pandawów? Takie jest moje pytanie. Jestem ignorantem; brak mi wiary; jestem wystarczająco głupi – przyjmuję to. Ale jaką Ty masz odpowiedź na moje pytanie o stronniczość Kriszny wobec Pandawów? Czy On może być taki?

Wtedy Swami odpowiedział:

-  W porządku, odpowiem ci wprost. Pandawowie kompletnie zawierzyli Krisznie. Pandawowie stosowali się do poleceń Kriszny totalnie i bezwarunkowo, a ponieważ w pełni się Mu oddali, Kriszna wspierał ich. Byli Mu całkowicie oddani. Nie było to oddania częściowe, warunkowe czy 'na pół etatu'. Ich oddanie było totalne. Byli w pełni Mu oddani w czasie poniżenia, w czasie przyjemności i bólu, w sytuacjach krytycznych i podczas wojny. Dlatego Kriszna ich popierał. Jak możesz mówić, że był stronniczy?

-  O, Swami! Przegrałem sprawę! (Śmiech.) Teraz rozumiem. Bóg nie może być stronniczy. Może się wydawać stronniczy, ale tylko z powodu naszej ignorancji. Zatem, jeśli chcemy, by Bóg stał po naszej stronie, musimy totalnie przestrzegać Jego przykazań. Musimy rozbudzić w sobie bezwarunkową do Niego ufność.

-  Gdybyś wiedział to wcześniej – odrzekł Swami – nie zadawałbyś tego pytania! (Śmiech.)

Wtedy stwierdziłem:

-  Swami, sam powiedziałeś, że jestem ignorantem. Dlatego, naturalnie zadałem to pytanie. (Śmiech.) Moje pytanie jest uzasadnione, podczas gdy Twoja odpowiedź uwolniła mnie z ignorancji. Już nie jestem w tej materii ignorantem. (Śmiech.)

Wszyscy się śmiali. Na tym zakończyła się ta wieczorna sesja.

Lekarze z Bombaju

Ostatni epizod z sierpnia 2002 r. Zdarzyło się tak, że tego popołudnia otrzymałem niespodziewanie wiadomość, że mam się natychmiast zgłosić w Mandirze. Zabrakło mi czasu na moją zwykłą gorącą kawę. Przywykłem do bardzo, bardzo gorącej kawy. (Nie dopuszczam nigdy żadnego ustępstwa jeśli chodzi o temperaturę – musi być bardzo gorąca!) Tak więc nie miałem czasu na tę kawę. Po prostu wybiegłem. Nie mogłem ryzykować spóźnienia, gdyż znam karę, jaka za to groziła – dlatego pobiegłem!

W Mandirze zobaczyłem wielu ludzi, którzy już się tam zebrali. Później dowiedziałem się, że wszyscy oni byli lekarzami z Bombaju – około pięciuset osób. Tak, 200 pań i 300 panów – wszyscy to lekarze. Przyjechali do Prasanthi Nilayam, by zobaczyć się z Bhagawanem. Poprzedniego dnia złożyli wizytę w szpitalu superspecjalistycznym w Bangalore, a tego dnia rano byli w Superspecjalistyccznym Szpitalu w Prasanthi Nilayam. Teraz wszyscy czekali na audiencję. Bhagawan udzielił im zbiorowej audiencji, a nie indywidualnie. Dostąpiłem błogosławieństwa bycia tam i tłumaczenia Jego wystąpienia, a robiąc to, także i ja radośnie je przeżywałem.

Chociaż tłumaczenie jest zadaniem trudnym i stawia wysokie wymagania, jest dla mnie cenne, gdyż studiuję literaturę Sai. Bardzo jestem zainteresowany Przesłaniem Sai, dlatego nie ma znaczenia, co ludzie o mnie myślą. Skorzystam z każdej sposobności tłumaczenia, tak jak z tej z lekarzami. Nie szkodzi, jeśli popełniam błędy lub jestem dość często poprawiany, ku uciesze wszystkich. To się po prostu nie liczy. Czasami nawet zapominam tłumaczyć, a zamiast tego mówię:

-  Abba! Co za stwierdzenie, Swami! (Śmiech.)

Wtedy, przy takich okazjach, Swami odpowiada:

-  Co ci się stało? Jesteś tu po to, by tłumaczyć cokolwiek mówię. (Śmiech.) Co znaczy ta ekstaza? Opamiętaj się. (Śmiech.)

Ja Mu mówię:

-  Swami, nie jestem mechanicznym głośnikiem (śmiech), nie jestem elektronicznym gadżetem. Jestem też wielbicielem. Bardo podoba mi się Twoje przesłanie. Przepraszam.

A potem tłumaczę. W taki sposób do tego podchodzę.

po kliknięciu - następne części               tłum. KMB


powrót do spisu treści numeru 15 - maj-czerwiec 2003

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.