TEATR CZŁOWIECZY — RENA MIRECKA

(1)

Oprac. Jan Nara

     Był rok 1987. Znajoma - o imieniu Jagoda - jechała do Indii z zamiarem odwiedzenia Satya Sai Baby. Na lotnisku w Pradze poznała Polkę: Ewę Benesz; prawdziwym cudem udało im się dostać miejsca w samolocie i siedziały obok siebie. Ewa wybierała się do aśramy śp. Swamiego Muktanandy niedaleko Bombaju - udały się więc tam razem. W aśramie była już przyjaciółka Ewy - Rena Mirecka. Później tak się złożyło, że Jagoda nie mogła pojechać do Sai Baby, natomiast Rena i Ewa odczuwały silną wewnętrzną potrzebę znalezienia swego duchowego przewodnika - wzięły adres aśramy Praśanti Nilajam od Jagody i pojechały tam same...
       I tak to się zaczęło. - Gdy Jagoda wróciła do Wrocławia, opowiedziała mi o spotkanych Renie i Ewie. Rena - mająca swoje maleńkie gniazdko we Wrocławiu - była tu akurat, więc - ponieważ nie miała telefonu - napisałem do niej list z pytaniem, czy nie moglibyśmy się na chwilę spotkać. (Jagoda uprzedziła, że nie jest to osoba „towarzyska”, lubiąca długie rozmowy... co zachęciło mnie do nawiązania kontaktu, bo jestem taki sam.) Rena okazała się osobą cudownie wrażliwą, reagującą sercem, całą sobą. Każde - nieczęste - spotkanie z nią przynosiło inspirację... człowiek czuł się po nim jakiś odświeżony, przeniesiony do czystszej przestrzeni... Coś nowego się otwierało...
       Rena Mirecka była aktorką Teatru Laboratorium Jerzego Grotowskiego i grała wszystkie czołowe role kobiece w jego spektaklach. Później, gdy Teatr nie mógł już dłużej pracować w ówczesnych warunkach polskich i został rozwiązany (1982), przeniosła się do Włoch. Nie znalazła tam bynajmniej komfortu... Wręcz przeciwnie - wszystkie te długie lata spędzone we Włoszech były niełatwe. Przenosiła się z miejsca na miejsce, szukając odpowiednich warunków do kontynuowania swojej pracy twórczej. Prowadziła teraz grupowe „doświadczenia” (experiences), na których ludzie przyciągnięci do niej przez los, wspólnie z nią dążyli do zgłębienia swojej osobowości, odkrycia w sobie głębszej i prostszej prawdy, odnalezienia strumyczka bezpośredniej wewnętrznej inspiracji, odczucia jednoczącej miłości i prawdy, tak zagłuszanych przez hałaśliwy rytm, zalewanych przez potop informacyjny naszej cywilizacji...
       Przez te lata Rena odwiedzała Polskę nieregularnie, kiedy mogła. Kiedy mogła też, leciała do Sai Baby do Indii. Spotykaliśmy się co jakiś czas osobiście i łączyła nas też - i łączy - korespondencja. (Pierwszy list od niej został zamieszczony w Misterium Sai.) Wybrałem tu obszerne fragmenty z listów od Reny Mireckiej, a także z wierszy przez nią napisanych. Na początek daję wspomnienie przysłane przez Renę w 1998 roku.
„Świadomość Serca”
O Panie, dzięki za życie, dzięki za prace.
Przyjaciele - dzięki za pamięć.
List do ciebie.
      Mały dom na wsi. Grusza. Studnia. Trzy dęby. Ścieżka między łąkami. Wysokie trawy i wiatr kołyszący dziko rosnące kwiaty. Byłam zauroczona cudami kwitnących pól. Siadywałam na ścieżce pośrodku wielkiej tajemnicy, którą czułam, ale nie pojmowałam. Muzyka przestrzeni unosiła woń ciszy i nieznanego. Pragnęłam świadomości. Wysoko wzlatywały moje dziecięce marzenia, a myśli nie uciszone z dnia - nocami śniły o pięknie. Już wtedy drogą pośród rozścielających się zbóż rodzinnej wioski chodziłam do lasu, zbierałam jagody, konwalie, gałązki. Czułam się dobrze pośród spokojnych drzew. Przebywałam blisko z naturą. Życie wirowało, ale ja konsekwentnie chciałam wiedzy. Pragnęłam miłości, która by nigdy nie przeminęła. Nieopisywalna siła wiodła moje kroki do Źródła.
       Pracowałam nieustannie. Dwadzieścia pięć lat byłam aktorką. Świetlista, twórcza moc naszego zespołu z Instytutu Aktora Teatr Laboratorium, prowadzonego przez niezwykłego twórcę Jerzego Grotowskiego, wykreowała wiele wybitnych spektakli, także specjalną technikę pracy z aktorami i z ludźmi innych zawodów. Ten zespół przeszedł do historii teatru. W Teatrze Laboratorium przeżywałam pierwsze inicjacje. Któregoś roku księga naszego Teatru zamknęła się.
      Nastąpiły lata odpowiedzialnych poszukiwań Para-Teatralnych, w których towarzyszyli mi Mariusz Socha i Ewa Benesz - koledzy z Instytutu Aktora Teatr Laboratorium z Wrocławia w Polsce. Idąc przez pogodę i niepogodę, pośród różnych zakrętów na Ścieżce, czuję się połączona z nimi więzami głębokiej miłości. Wiem, że dzięki ich współpracy i bliskiej obecności - doświadczam większej pewności - i spokoju, bowiem czuję ich, jakby byli moją duchową rodziną.
      Na początku lata 1982 roku we wsi Brzezinka rozpoczęliśmy przygotowania do naszej wieloletniej podróży twórczej. Pola, las, jezioro, stary młyn, okolica niedaleko Wrocławia. Tam zaczęliśmy pierwsze próby do projektu „Bądź tu, teraz Ku ...”
      Duża sala, ogień w kominku i nas trójka. Pamiętam: zaczęliśmy pracę od znalezienia nowej architektury sali. Zabawne, na przykład miejsce na podłodze nakryte białym, lnianym płótnem — to był „stół”, który stał się głównym elementem struktury „Wieczerza”. Uczestniczyli i uczestniczą w niej ludzie z różnych stron świata.
     Przyszedł moment improwizacji. Ogień palił się wesoło z trzaskiem, a tu nagle ulewa. Przez otwarte drzwi starego młyna można było widzieć jak padało. Nie wiem jak to się stało: może to ten ogień i deszcz i nasze niewinne marzenia... W każdym bądź razie coś nas połączyło i zaśpiewaliśmy naszą pierwszą wspólną pieśń:

A my tu, dla i Ku ...
Aż pozwolisz nam
W łodzi siąść bez trwóg
I niebieskie światło
Oświeci naszą nową podróż.

     Wkrótce nadeszło pełne lato. Dojrzewały zboża. Przed młynem na łące wyrosły wysokie trawy. Wyszłam przed młyn i na rozsłonecznionej polanie zatrzymałam się. Moi koledzy byli w pobliżu. Nagle przyfrunął Błękitny Motyl i usiadł na moim czole. Miałam wizje. Mówiłam o zdarzeniach, o tryptyku. Ale czy to ja mówiłam?... Głębokie były moje przeżycia i doświadczenia, kiedy później w ciągu wielu lat w pracy rozpoznawałam ten głos. Przylot Błękitnego Motyla to było posłanie, które realizowało się i realizuje w działalności naszego Para-teatru.
      Druga część tryptyku była wielce znacząca. Mówiła o tratwie płynącej rzeką. Ja siedziałam po jednej stronie tratwy, a naprzeciw mnie był mężczyzna. W wizji było powiedziane: „na twarzy mężczyzny zobaczysz Wszechmogącego i w każdym człowieku będziesz Go widzieć”. Jakże? — pytałam siebie.
A tak to.
     Kocham i ciebie, samotności. Ty poprowadziłaś mnie drogą na wschód do Śri Satya Sai Baby w Praśanti Nilajam; tam doświadczyłam obecności nadprzyrodzonej harmonii.

Błękitny Motyl
O mój Umiłowany Satya Sai
Serce potrzebuje Ciebie
Ty pamiętasz, mój Błękitny Motylu
W mojej wizji w polskim lesie...
Ty już wtedy byłeś tam ze mną.
Teraz, kiedy rano otwieram oczy
Wołam Cię, mój Błękitny Motylu
Om Sai Ram Om Sai Ram Om Sai Ram
Kiedy słońce wschodzi, kocham Cię
Kiedy słońce zachodzi, kocham Cię
Kocham Cię nieustannie
Ty Jesteś moim Pomarańczowym
Kwiatem
Ty Jesteś moją Kanoą Miłości
W której podróżują ze mną ludzie
Om Sai Ram mój Błękitny Motylu
Tęsknię do Ciebie
Dużo wcieleń przebyłam
I teraz modlę się prosząc
Wyzwól mnie

     Nić wszechmocnej Miłości łączy mnie z Śri Satya Sai Babą, a bywają też chwile połączenia ze wszystkim. Ta Miłość jest moim milczeniem, i moim krzykiem.
     W poszukiwaniu prawdy, wizja Błękitnego Motyla transformuje moją praktykę duchową. Moc Ducha prowadzi mnie. Przyniosła wiele nieoczekiwanych doświadczeń. Parę lat temu zdarzyło się, że przeniosła moją prośbę o siłę przez ocean i przyprowadziła szamankę. Pod wpływem nowej inspiracji tratwa przerodziła się w Sacred Canoe [Świętą Kanoę, Kanu]. Sacred Canoe jest symbolem odwiecznej podróży duchowej. Podczas działań w projekcie „Teraz jest lot” odbywamy ją razem z grupą ludzi. W procesie tworzenia akcji próbujemy uwolnić niewerbalny język wewnętrznych impulsów: mowę duszy, umysłu i ciała — w ruchu dźwięku, w ciszy. Dzięki konsekwentnej pracy, która wymaga czasu, wysiłku, postawy, świadomości, intuicji i odwagi, zdarza się powołać Energie i zdarzenia całej grupy płyną ku Jedności.

To można tańczyć, tego nie da się
powiedzieć.
To można śpiewać, tego nie da się
powiedzieć.
To można muzykować, tego nie da
się powiedzieć.
To można milczeć.

      Dusza uwalnia się ze świeckich uwarunkowań i przeżywa tożsamość przeznaczenia — sacrum.
     O Lord Mistrzu Światła, które przebudziłeś we mnie, oświecając Drogę Poznawania. Ty jesteś moją przewodnią Gwiazdą w labiryncie życia. Jesteś napełniony czystą energią, jak kwiat zapachem. Podczas ostatniego pobytu w Twojej aśramie, podczas darśanu [widzenia], Twoja moc obdarzyła mnie jeszcze raz.
     Wokół mnie siedzieli ludzie z różnych stron świata. Minął świt, wschód słońca; muzyka, pieśni w języku sanskrytu, zapach ziemi — to wszystko przeniosło mnie w wymiar wyjątkowej percepcji. Zamknęłam oczy i w tym momencie zobaczyłam, że miejsce, gdzie byłam, to nie była tylko Twoja Świątynia Om Sai Ram, ale przeogromny Teatr otwartego wszechświata, Teatr Człowieczy, prawdziwy, święty. Wibrowała we mnie ta wizja. Otworzyłam oczy. Śri Satya Sai Baba patrzył na mnie. Mój umysł stał się pusty jak bambus. Czułam, że w tym krótkim czasie mijały wieki. Pustka, cisza, nic, wszystko. O Lord, Mistrzu Światła, Ty jeszcze raz otworzyłeś we mnie wszechmocną Miłość. Serce na nowo narodzone śpiewało:

Jestem u Twoich stóp, o Lord
Twoja Miłość obejmuje i przenosi
Widzę Twoją błękitną poświatę, o Lord
Serce zamiera
Widzeniu nie nadąża, o Lord
Cichnie lęk, cichnie ból, o Lord
O przyjaciele
Kanoa płynie w Błękitnej Premie
[Miłości]
Wszystko jest Jednym
Jednym jest wszystko

     Przyjacielu, jeśli na jakiejś stacji w podróży do siebie samego zatrzyma cię samotność, nie lękaj się. Być może głos wewnętrzny powie ci: „nigdy nie jesteś sam”. Możliwe, że to będzie głos twojego mistrza. Westchnij i wzywaj Imię Święte. To kwestia wszechmocnej Miłości, „świadomość serca”.
 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.