Pewien mędrzec
powróciwszy z Himalajów oznajmił, że pokonał wszelką złość jaką w sobie miał.
Spotkał się z przyjaciółmi i powiedział im, że trwa pogrążony w całkowitym
spokoju i dosłownie nie ma w nim krzty złości. Wtedy jeden z nich zapytał: „Czy
pokonałeś wszelki gniew, panie?” „Tak, całkowicie go przezwyciężyłem” padła
wymijająca odpowiedź. Człowiek ten jednak nie ustawał: „Panie, tobie jednemu
się to udało! Czy rzeczywiście pokonałeś złość?” „W istocie,” odburknął
indagowany. „O panie, aż trudno w to uwierzyć. W jaki sposób byłeś w stanie
przezwyciężyć gniew?” spytał mężczyzna po raz trzeci. „Och, przecież ci
powiedziałem, czy nie masz uszu?” – tym razem w mędrcu zawrzało. „Panie! Jeśli
tak się rzeczy mają, to jak niby pokonałeś złość?” padło po raz czwarty. „Czyś
ty zmysły postradał? Przecież ci powiedziałem!” wrzasnął mędrzec. I tak,
mówiąc, że opanował wszelki gniew, stracił nad nim kontrolę na skutek
powtarzania tych samych słów. Gdyby nie zostały wypowiedziane, gniew mógłby
wywietrzeć. Złość emanuje z nas wskutek braku cierpliwości. Nie ma na nią
innego lekarstwa. Jedynie pielęgnowanie cierpliwości jest rozwiązaniem. Jeśli będziecie
rozwijać cierpliwość, gniew automatycznie się zmniejszy. Jeśli chcecie wypędzić
ciemność, musicie wnieść światło. Podobnie dla wyrugowania gniewu konieczne
jest umacnianie cierpliwości.