PORZUCIĆ PRAGNIENIA

         Kluczem duchowych nauk Baby, dotyczących znalezienia prawdziwego spokoju w życiu i ostatecznie osiągnięcia  Głównego Celu - Wyzwolenia, jest stan nieposiadania pragnień. Stan pełnego zadowolenia z tego co już nam Bóg ofiarował. Idea jest taka: wszystko co jest nam potrzebne do wyzwolenia mamy w sobie. Jednak poprzez pragnienie innych rzeczy, czując się jakbyśmy potrzebowali czegoś jeszcze, stajemy się niegodni tego daru. I mimo że jest on rzeczywiście w nas samych, nie czujemy się tym zobowiązani i zaczynamy cierpieć, że jesteśmy niedoskonali. Jednak dzieje się tak wyłącznie za sprawą naszego umysłu. Poświęcając nasze pragnienia Panu, nareszcie znajdziemy się w stanie pełnego spokoju.
        Oczywiście stanowi to pewien proces. Na kilka tygodni przed Śiwarathi, Swami zatrzymał się przede mną na darśanie. Poczułem wewnętrzny przekaz, w którym pytał: „kiedy oddasz mi wszystko?” To nie miało znaczyć, że Swami chciał, abym oddał  wszystkie swoje dobra materialne Jego Organizacji, jak jakiś przywódca sekty. Mówił o porzuceniu tych aspektów mojego ego, które wciąż zatrzymywały mnie na drodze ku szczęśliwości. Łatwiej powiedzieć niż zrobić... Zastanawiając się nad pragnieniami i przywiązaniami, jakie miałbym ofiarować Bogu, musiałem się siebie zapytać: czy zamierzam je naprawdę porzucić? Wiedziałem, że muszę odciąć się od nich, co wcale nie złagodziło trudu tej decyzji w świetle bardzo potężnych pragnień, które zdążyły już wcześniej zapewnić sobie nade mną kontrolę. Nie wiedziałem co Mu odpowiedzieć.
       W dniu Maha Śiwarathri, idealnym do porzucenia wszelkich przywiązań, otrzymałem miejsce w jednym z pierwszych rzędów. Baba ponownie zatrzymał się blisko mnie i z dużym uśmiechem spojrzał na tłum wielbicieli. Nie mogłem uwierzyć w to, co nastąpiło. Swoje spojrzenie skierował wyraźnie na mnie, a jego uśmiech od razu zniknął, a zastąpiło go poważne spojrzenie, pełne rozczarowania. Moje serce zamarło. Swami odwrócił się i poszedł w innym kierunku. Od razu wiedziałem o co chodzi. Moje pragnienie numer jeden, którego  byłem świadomy od dawna, musiało zostać poświęcone. Co prawda było ono zmniejszane stopniowo w przeciągu mojego rocznego pobytu, ale teraz nadszedł czas, aby się z nim rozstać na dobre.
       Każdy powinien zrozumieć, iż Sai Baba tak naprawdę nigdy nie jest nami rozczarowany. On nas kocha. Rozczarowanie inną osobą, to koncepcja stworzona przez ego. To jest uczucie jednej osoby, mające na celu wywołanie poczucia winy w kimś innym. Ta z kolei ma doprowadzić do zmiany owego zachowania, które początkowo doprowadziło do zawodu. Baba nie miewa takich uczuć. Jest przecież pełną szczęśliwością. Jest tu tylko po to, aby nam pomóc i szanuje nasze wybory wraz z ich życiowymi konsekwencjami (karmą). Niemniej jednak nie znaczy to, że nie rozumie on, iż my wierzymy i odpowiadamy na jego rozczarowane spojrzenia. Chciał, abym skorzystał z bezcennej szansy na wykorzystanie energii Śiwarathri, aby wrzucić to pragnienie raz na zawsze w święty ogień, a potem posunąć się o krok naprzód.
       Z początku musiałem to wszystko przemyśleć. Czy rzeczywiście  byłbym w stanie żyć dalej nie zaspokoiwszy tego pragnienia choćby od czasu do czasu? Czułem się jakbym miał się zdecydować na życie na pograniczu: będę czegoś bardzo pragnął ale nigdy więcej tego nie dostanę. Wiedziałem też, że zdecydowanie się na pozbycie się tego przywiązania, nie może oznaczać odgrzebywania go ze śmieci za parę dni. Wówczas ceremonialnie złożyłbym je u Jego Lotosowych Stóp, tylko po to, aby zabrać je potem, kiedy nikt nie patrzy. Mimo tego zwyciężyłem. Zaprzysiągłem wewnętrznie pozbyć się uciążliwego przyzwyczajenia i przestrzegać obietnicy dzień w dzień. Byłem poważny i moja wola pokrywała się z obietnicą. Wiedziałem jednak, że to rozwiązanie wymaga ode mnie wiele samozaparcia.
      Słowo decyzja pochodzi od łacińskiego decidea, co znaczy odcinać od czegoś. Kiedy naprawdę się na coś decydujemy, odcinamy się od wszelkich innych możliwości. Kiedy postanowiłem zrezygnować z pragnień w moich doświadczeniach, On je zabrał. On zabiera nasze pragnienia w tym samym stopniu w jakim my jesteśmy skłonni je porzucić, co oznacza, że będą pozostałości, nad którymi musimy popracować kiedy indziej. Przyczyną, dla której dzielę się ze światem tą osobistą przecież walką, jest chęć wskazania jeszcze raz, że poświęcenie Bogu problemów, pragnień, przywiązań, uzależnień, wad charakteru, nakłada ciężar całego rozwiązania problemu właśnie na niego. My musimy tylko przeciwstawić się naszym przyzwyczajeniom, co sami możecie przyznać, jest wystarczająco trudne. On da ci próbę, aby sprawdzić czy w pełni pozbyłeś się przywiązania. Uwierzcie mi, wiem o tym. Ale kiedy już wam się to uda, nie będzie was w najmniejszym stopniu korcić to, co niegdyś napędzało całe zło w waszym życiu.
Po moim zwycięstwie na Śiwarathri, zastanawiam się ile to czasu minęło odkąd ostatnio nawet myślałem o moim tak wówczas ważnym pragnieniu.
Radzę najpierw zagłębić się w siebie i zastanowić się jakie są w nas słabostki. Wszyscy je mamy. Można nawet porozmawiać z zaufanym przyjacielem, który szanuje twoje starania. Inni z reguły widzą nas lepiej niż my sami. Upewnij się jednak że twój przyjaciel jest obiektywny i bez uprzedzeń i że zawsze pragnie twego dobra. Następnie zastanów się czy rzeczywiście jesteś skłonny porzucić swoje przyzwyczajenie, mając na względzie fakt, że twoje życie zmieni się w sposób, jakiego nie jesteś na razie w stanie zgłębić. Gdy uznasz, że już jesteś gotowy, módl się jak najgoręcej do Boga prosząc go o zabranie wszystkich negatywów z twojego życia. Miej wiarę, że Bóg jest dla ciebie i że jest wszechwładny i wszystko wybaczający. Pracuj zwłaszcza nad odcięciem swoich myśli od niepożądanego tematu i daj sobie czas. Nie poczujesz się ograbiony z czegoś na czym ci bardzo zależy – wręcz przeciwnie; staniesz się znacznie bardziej pozbawiony pragnień i spokojny: o jeden krok bliżej Najwyższego Celu.
MYŚL MIESIĄCA
     „Lingam który narodził się z Wszechświata jest kosmosem, poczętym najpierw jako idea, ukształtowanym potem jako wola i ostatecznie przyjętym jako życzenie. Kosmos jest zmaterializowaną wolą Śiwy. Ty też jesteś zatem wolą Śiwy i stworzony jesteś z Śiwy”. - Baba
      Tym zamykam kolejny list. Mamy nadzieję że każdy znajdzie coś dla siebie w tej edycji. Radujemy się każdym dniem spędzonym przy Swamim, gdyż nie wiemy jak długo pozwoli nam pozostawać przy swoich stopach. Jedna z rzeczy, które zadziwiają mnie na temat Sai, to fakt jego niezwykłej kondycji. Prowadzi swój codzienny rytuał darśanu i bhadźanów dwa razy dziennie a do tego dochodzi mnóstwo zajęć, o których wyznawcy nie mają pojęcia. Nigdy nie jest zdenerwowany, w złym nastroju, zatroskany, zniecierpliwiony, ani zakłopotany. Wygłaszając święty dyskurs, nigdy nie musi przerwać aby pozbierać myśli, albo zastanowić się, co ma mówić. Kiedy natomiast spojrzy się na Jego twarz podczas darśanu, staje się oczywiste, że Istota przed nami wyzbyta jest z jakiegokolwiek ego. Aż dziw bierze, iż niektórzy nie potrafią tego dostrzec.
      Ale, rozpoznanie Awatara to nadzwyczajna sprawa. Dopóki On cię nie wezwie, jak Sam mówi, nie dostrzeżesz Kosmicznego Chrystusa w niskim hinduskim guru, odzianym w pomarańczową szatę. W ten sposób jednakże czuwa On nad przebiegiem Swojej misji. Ludzie którzy myślą że ktoś lub coś jest tu oszustwem, z reguły nie poświęcili całemu zdarzeniu wystarczająco dużo uwagi i energii. Tak jak to przepowiedziano w Biblii, świat jest pełen fałszywych proroków. Tacy ludzie nie schodzą ze swojej ścieżki na drogę do Puttaparthi. Czy wyobrażasz sobie jak zatłoczone byłoby to miejsce, gdyby wielu ludzi z całego świata rozpoznało Awatara? To właśnie stwarza niezwykłą możliwość dla nas, tych którzy Go rozpoznali, możliwość zbliżenia się do Jego ziemskiej formy. Jeżeli czujesz się wezwany, to przyjedź do Puttaparthi. Zrób to dopóki jeszcze możesz. Z biegiem lat, jak mówią proroctwa przekazane przez Mahometa, samego Babę i innych, dwie trzecie świata będzie wierzyć w boskość Bhagawana Sri Sathya Sai Baby.
      Jeszcze raz dziękuję za przeczytanie listu z Puttaparthi. Dużo miłości i światła od nas z Indii do miejsca w którym jesteś! Sai Ram!
Murali i Timothy Spahn Puttaparthi,
Indie, marzec 2001 (z SatGuru tłum. Joanna Jaworska)
 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.