KALI
Pewnego chrześcijanina z Kolombo od młodego wieku pociągało wielbienie bogini Kali. Siadywał na cmentarzu odmawiając na dźapamali mantrę. Nasz przyjaciel z Kolombo przyjechał do Madrasu, by studiować na Chrześcijańskim Uniwersytecie i otrzymać stopień naukowy. W międzyczasie nie zarzucił swego wielbienia (upaasany).Po otrzymaniu stopnia naukowego stał się sanjasinem (wyrzeczonym) i przywdział ochrową szatę hinduskiego żebraka. Jednak przyciągany przez matczyną miłość powrócił do domu. Matka, widząc swego syna jako wyrzeczonego, wpadła w rozpacz. Ostatecznie, rozumiejąc że stan małżeński może go nie pociągać, przystała na to, że syn porzuci świeckie życie, pod warunkiem jednak, iż zamieni szatę sanjasina na sutannę chrześcijańskiego kapłana.
W rezultacie nasz wyrzeczeniec opuścił matkę raz na zawsze, a także swoje ogromne bogactwo, a opuścił je dla…? Puttaparthi!
Sai wziął go do pokoju interview. Wyznawcy, którzy pozostali na zewnątrz, oczekiwali w zdumieniu, ponieważ Sadhu, który wszedł do środka nie wychodził, mimo że upłynęła godzina. Ich uszy przeszył krzyk wydobywający się z pokoju interview: „Amma!” (Matka). Po krótkiej chwili Swami otworzył drzwi. Urodzony w chrześcijaństwie Sanjasin był cały grubo pokryty wibhuti, jak gdyby miał abiśekan (świętą kąpiel) w popiele. Później zrelacjonował niektórym co się wydarzyło. Otóż będąc w pokoju interview, szedł wciąż dalej i dalej przed siebie. Ktoś mógłby się dziwić jak można iść tak daleko w granicach niewielkiego pokoju interview. Swami rzekł: „Idź”. To było wszystko. I on szedł. Już nie było pokoju. Zamienił się w wielki las. Sanjasin szedł daleko w głąb gęstego lasu, w którym rosły olbrzymie drzewa. Wtedy przeniknął do niego głos Swamiego: „Zatrzymaj się, obejrzyj się za siebie”. Sadhu stanął i odwrócił się. Jego oczy znieruchomiały i napełniły się łzami. Tak. Własnymi oczyma patrzył na boginię Kali, którą czcił od dzieciństwa. Kiedy zobaczył jej postać, oczywiście nie mógł nie wykrzyknąć „Amma!”.
Miłość i Światło - Sham (tłum. E.G. i J.R.)