Sury Pogrzebowe
Śmierć odbiera życiu znużenie, więc dusza poczyna żyć od nowa.
Śmierć to sen, z którego dusza budzi się na tamtym świecie.
Śmierć to ukrzyżowanie, po którym następuje zmartwychwstanie.
Śmierć to noc, po której zaczyna się dzień.
To śmierć jedynie umiera, nigdy zaś życie.
Nieśmiertelne życie kryje się w sercu śmierci.
      (z Uniwersalnego Nabożeństwa „Posługi dla duszy, która odeszła”
– przesłał Jarosław Buller)

WANDA – EPITAFIUM
      Odeszła od nas Wanda, cicho i spokojnie, pogodzona z losem oraz z uśmiechem na ustach, w obecności rodziny i sewaków.
      Wiodła życie bohaterskie, pełne przeciwności i walk wewnętrznych. W Organizacji Sai była około 7 lat. Dała się poznać jako osoba mozolnie pokonująca własne trudności i pomagająca innym.

      Była sceptycznie nastawiona do medycyny i zawodowych uzdrawiaczy dusz. Dzięki swej wierze i praktykom duchowym parę lat temu wyszła z ciężkiej przypadłości.
      Pomagała, jak mogła, rodzinie i bhaktom różnych ścieżek oraz zwierzętom. Przez długi czas gościła naszą grupę w rodzinnym mieszkaniu. Satsangi u niej zawsze miały charakter wielowyznaniowy. Dużo się tam mówiło o sprawach najwyższych i ostatecznych.
      Miała 72 lata, gdy choroba przykuła Ją do łóżka. Nawet gdy uległa połowicznemu paraliżowi i przestała mówić, uśmiech nie schodził z Jej twarzy. Nie chciała skorzystać z pomocy oficjalnej medycyny. Do ostatka leczyła się wiarą, modlitwą, postami, dietą, wibracjami z aparatu dr Aggarwala i praktykami duchowymi. Miała duże wsparcie ze strony synów. Jeden wspierał Ją metodami jogi, drugi materialnie. Parę osób z grupy pomagało tej rodzinie w ramach sewy.
      Zgodnie z Jej wolą i obyczajem wschodnim, doczesne szczątki zostały spalone w krematorium. Żegnaliśmy Wandę czterokrotnie. Raz, gdy Jej ciało ubrane w piękne sari, z różańcem i obrazem Sai, odprowadzaliśmy na kremację. Powtórnie, kiedy zamówiony przez Nią kapłan suficki – Jarosław odprawiał ekumeniczne nabożeństwo. Po raz trzeci, kiedy grupa Sai jedno swoje spotkanie poświęciła modlitwom za Wandę, wspomnieniom o Niej i medytacji światła na nową drogę dla Wandy. Na koniec, gdy chowaliśmy urnę z popiołami w rodzinnym grobie w Gdańsku.
      Życzyła sobie nabożeństw i pochówków ekumenicznych, radosnych oraz połączonych ze śpiewem. Jarosław świetnie wypełnił swe zadanie z udziałem 30 osób. Były przemowy, modlitwy, śpiewy i medytacje. Czuliśmy obecność bożą i Wandy wśród nas. Działo się to na koniec dwudniowych warsztatów sufickich, zorganizowanych w ramach realizowania Jedności przez grupę Sai. Było dużo gości z innych ścieżek. Wielu uświadomiło sobie, że śmierć jest również czasem rodzenia się w wyższej świadomości i szerszej Rzeczywistości. To były wielkie przeżycia.
      Na koniec odbył się właściwy pogrzeb na cmentarzu na Srebrzysku w Gdańsku. Rolę „kapłana” odprowadzającego urnę z prochami pełnił piszący te słowa. Wola rodziny była wielkim zaskoczeniem i wyzwaniem oraz zaszczytnym obowiązkiem. Postanowiłem zdać się na prowadzenie z góry i pomoc paru osób. Po modlitwie i medytacji ustaliłem plan działania i przygotowałem odpowiednie teksty oraz akcesoria. –Uniwersalną Prawdę wybrałem ze świętych ksiąg katolickich, starotestamentowych, hinduistycznych, buddyjskich i mahometańskich. Starałem się zachować tradycyjną formę pochówku, ale rozszerzoną o treści ekumeniczne. Mówiłem o nieśmiertelności duszy, o potrzebie Jedności w Pokoju i Miłości. Przypomniałem o naszej odpowiedzialności za przyszłość pokoleń oraz całej Ziemi, a także o potrzebie oczyszczania każdego serca, zanim zbudujemy „Nowe niebo i nową Ziemię”. Przypomniałem, że wszystko to zostało już zdeponowane w naszych duszach i wystarczy, że sobie przypomnimy, kim naprawdę jesteśmy.
      Modliliśmy się wspólnie, śpiewaliśmy pieśni religijne, bhadźany i mantry oraz wyrażaliśmy nasze credo. Wspominaliśmy tych, którzy na przekór współczesnym poglądom, budują lepszą przyszłość. W pochodzie pogrzebowym niesiony był znak Jedności ścieżek oraz Drogi Rozwoju, a także Lampa, symbolizująca wiedzę duchową i Miłość. Wszystkie uroczystości poświęcone Wandzie stały się okazją do refleksji i zadumy nad własnym życiem.
      Synom Wandy przypomnieliśmy, że Ona wciąż żyje i jest nie tylko w naszej pamięci. Mają teraz wielu oddanych sobie ludzi i nie powinni czuć się osieroceni.
      Prochy Wandy spoczęły w ziemi poświeconej wodą z krzyża i lingamu oraz posypanej popiołem wibhuti. W świętych tekstach była mowa o naszym wspólnym Ojcu, Królestwie niebieskim, nieśmiertelności duszy i kreowaniu lepszego świata. O cnotach buddyjskich, Pięciu Wartościach duchowych i potrzebie szanowania Wysłanników Boga, jak naucza Koran.
      Mieliśmy piękną, ciepłą pogodę, która w połączeniu z czystym śniegiem oraz leśną scenerią cmentarza dawała niezapomniane wrażenia. Miejscowy trębacz odegrał nam „Ciszę”, której wtórowały drzewa.
      Życzymy Ci Wando, abyś dalszą część Drogi odbyła w Świetle, Jedni i Miłości. Niechaj się spełnią marzenia Twej duszy!
     „Gdzież jest o, śmierci, twe zwycięstwo?
      Gdzież jest o, śmierci, żądło twoje?…” – św. Paweł.
Om Sai Ram.   KDW   Gdańsk 15.04.2001
 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.