Dla Niego żyj
Życie jest najbardziej pasjonującym doświadczeniem człowieka oraz jego najważniejszym działaniem. Mimo to naprawdę niewiele osób może stwierdzić, że przeżyły je w pełni. Większość kończy ziemską egzystencję nie zdoławszy przekonać się, co to znaczy żyć w pełnym znaczeniu tego słowa i w kolejnej inkarnacji ponownie przychodzą na świat, aby do tego dojść. Potem jednak o wszystkim zapominają i cały cykl rozpoczyna się od nowa.Życie jest nam dane, abyśmy przeżyli je w pełni i całkowicie, lecz większość z nas przeżywa tylko niewielki jego ułamek. Przeważająca część naszego życia pozostaje nieodkupiona i niespełniona, a „naszą istotę nęka duchowy głód” – jak obrazowo określa Baba. Tak długo jak spełnienie pozostaje tylko marzeniem, nasze życie wciąż woła o odkupienie, egzystencja zaś staje się zaledwie szkicem do pięknego obrazu, zlepkiem kilku schwytanych naprędce chwil i jest pozbawiona jakiegokolwiek znaczenia czy istotnej treści.
Czym więc jest owa „pełnia życia”? Czy nie jesteśmy dobrzy, uczciwi, wykształceni, chętni do służenia innym? Czyż nie posiadamy wspaniałej, kochającej natury? Jemy gdy powinniśmy jeść, pracujemy kiedy powinniśmy pracować, śpimy gdy spać powinniśmy, ale rzecz jasna umieramy wtedy, gdy „nie powinniśmy” umierać! Śmierć nieodmiennie przychodzi raczej zbyt wcześnie i to zazwyczaj w chwili, w której jesteśmy na nią najmniej przygotowani!
Dlaczego tak się dzieje, że tylko Śmierć jest niewłaściwa, bezbożna i straszna? Ponieważ żyjemy wyłącznie dla siebie, a nie dla Boga. To On dał nam ciało, umysł, zdolności i umiejętności, lecz nam jest wygodniej wyeliminować Go z naszego życia i posadzić na jego tronie EGO – tego marnego szczura, który panoszy się w naszych trzewiach jak król. Wielbimy to Ego w nas samych, w naszych krewnych i znajomych, w naszych dzieciach, w posiadanych przez nas rzeczach, a nawet w naszym związku z Nim. Żyjemy więc dla wszystkich, tylko nie dla Niego.
A przecież tylko wtedy, gdy zaczniemy żyć dla Niego, będziemy rzeczywiście żyli dla siebie samych i zrobimy krok w kierunku pełni życia. Takie życie staje się radosne i pełne treści – nie jest już straszne, cząstkowe czy przepojone poczuciem oddzielenia. Nawet śmierć ma wtedy swój udział w pięknie, którym staje się Życie. Przestaje bowiem być niepożądana i zaczyna stanowić cząstkę wizji zintegrowanej egzystencji, jaką moglibyśmy wieść żyjąc dla Niego.
Gdy nie ma już śladu po strachu przed śmiercią, dostrzegamy nowe znaczenie życia i nowe piękno wokół nas; budzi się w nas pragnienie pełni życia. Poszukujemy ofiarodawcy tego Daru i oto odnajdujemy Boga. Sathya Sai Baba mówi, że wszyscy rodzimy się po to, byśmy się już więcej rodzić nie musieli. Kluczem do rozwikłania tajemnicy tego stwierdzenia niech będzie Jego rada: „Postrzegajcie wszystko jako Boga lub należące do Niego, powierzajcie Mu wszystko, czyńcie wszystko tak, jakbyście robili to dla Niego, pozostawiajcie wszystko Jemu, bądźcie instrumentami niezależnymi od tego, co wam się podoba, a co nie; bądźcie po prostu narzędziem, sprawnym narzędziem w Jego rękach.
Można zadać pytanie dlaczego. „Przecież sztuka należy do Niego, to On wybrał role i napisał scenariusz; On reżyseruje, rozstawia dekoracje, przydziela kostiumy, gesty i tonacje, wejścia i zejścia ze sceny”. Raz jeszcze posłuchajcie słów Baby: „Wszelkie działanie jest wielbieniem; On zapewnia strawę i On sam ją spożywa dla waszego pożytku, by dostarczyć siły dla Jego pracy; Każda chwila jest wartościowa, gdyż On ją darowuje. On ją wykorzystuje. On ją wypełnia.”
Jeśli dążymy do tego, by być wartościowymi instrumentami w Jego rękach i niczym więcej, zaczynamy dla Niego żyć i w sposób nieunikniony żyjemy w Nim. A kiedy żyjemy w Nim, przeżywamy naszą egzystencję w pełni, z wszystkimi ciężkimi próbami i utrapieniem, bólem i przyjemnością, dobrymi uczynkami i błędami, wzlotami i upadkami – wszystko to składamy u Jego Lotosowych Stóp. Stopniowo też zaczynamy się z Nim utożsamiać... „Ty jesteś Mną; Ja jestem Tobą”. Ten proces przebiega według trzech cudownych kroków przepisanych nam przez Babę: „Najpierw światło jest na zewnątrz, potem światło jest wewnątrz; w końcu zaś Ja jestem Światłem”.
Uczyńmy więc teraz pierwszy krok w kierunku Pełni Życia – żyjmy dla Niego w każdym momencie naszej egzystencji w myślach, słowach i czynach. Niech każda chwila będzie ponownym ofiarowaniem ich wszystkich u Jego Lotosowych Stóp. Niech w każdej sekundzie z naszych serc wznosi się modlitwa: „Panie! Przyjmij mnie do Siebie, uczyń mnie Twoim”.
z „Sanathana Sarathri” – z marca 1978 tłum. Asia