

Dr Art-Ong Jumsai z Instytutu Wychowania Sathya Sai w Tajlandii
Wykład z 6 maja 2000 w Aarau w Szwajcarii
Siostry i
Bracia! Żyjemy w niezwykle ciekawych czasach! Już wkrótce zacznie się dziać
wiele rzeczy i będą one następować bardzo szybko. W ciągu najbliższych dwudziestu
lat będziemy świadkami wielu zmian. Jeśli przypomnimy sobie, co Swami
powiedział na temat przyszłości, przekonamy się, że mnóstwo się wydarzy.
Oto niektóre z
przepowiedni przekazanych przez Swamiego. Po pierwsze: w czasach Premy Sai na
Ziemi zapanuje pokój i oświecenie, nie będzie już wojen. Swami będzie przebywał
w swoim obecnym ciele fizycznym jeszcze przez dwadzieścia lat.
Pozostało nam niewiele czasu w obecności
fizycznego ciała Tego, którego zwiemy Sathya Sai. Tak więc wiek
dziewięćdziesięciu pięciu lat będzie końcem istnienia ciała Śri Sathyi Sai
Baby. Po roku od Jego śmierci narodzi się Prema Sai. Rzecz jasna będzie to ten
sam Śri Sathya Sai Baba, powracający w nowym ciele fizycznym, któremu nadadzą
imię Prema Sai. Nigdy przedtem nie mieliśmy do czynienia z trzema inkarnacjami
Boga, następującymi w tak krótkim odstępie czasu. Wcześniej na Ziemi również
rodzili się Awatarowie: Rama, Kriszna, Jezus Chrystus czy Budda. Wszyscy Oni
pojawiali się na Ziemi dla jakichś szczególnych celów, by doprowadzić do zmian
na świecie. I tym razem ogromnie ważna przemiana ma się w świecie dokonać.
Świat jest pełen problemów, trudności, wojen, wszelkiego rodzaju chorób, głodu,
itp. Czeka nas całkowita zmiana. Według Swamiego za dwadzieścia lat na Ziemi
zapanuje pokój. Tego się spodziewamy, gdyż wiemy, że Prema Sai narodzi się
mniej więcej za 21 lat. Lecz Swami powiada też: „Pokój nadejdzie prędzej niż
się spodziewamy.” Co oznacza, że stanie się to zanim upłynie dwadzieścia lat. W
gruncie rzeczy pokój nastanie więc za życia Śri Sathyi Sai Baby – podczas Jego
obecnej inkarnacji. Zobaczmy, co jeszcze przepowiedział Swami. Baba powiedział,
że pokój zostanie osiągnięty z pomocą takich instytucji jak szkoły, gimnazja i
uniwersytety stosujące program Wychowanie w Wartościach Ludzkich. Stwierdził,
że pokój zapanuje wtedy, gdy te placówki rozprzestrzenią się na cały świat.
Cały świat stanie się Organizacją Sathya Sai, a nastąpi to jeszcze za życia Śri
Sathyi Sai Baby. Innymi słowy, w ciągu najbliższych dwudziestu lat cały świat
pozna Sai Babę i wszyscy staną się Jego wielbicielami. Wydaje się prawie
niemożliwe, aby coś takiego stało się w tak krótkim czasie. Zobaczymy więc, w
jaki sposób stanie się to możliwe. Baba powiedział, że przesłanie Bhagawana
rozejdzie się na cały świat poprzez program edukacyjny - Wychowania w
Wartościach Ludzkich Sathya Sai. Edukacja jest ważnym elementem Jego Boskiej
Misji. To właśnie poprzez misję Swamiego, związaną z wychowaniem, Jego
przesłanie obiegnie cały świat. To właśnie dzięki Wychowaniu w Wartościach
Ludzkich cały świat pozna Sai Babę i wkrótce wszyscy staną się członkami
Organizacji Sathya Sai. A kiedy będziemy już mieli szkoły, gimnazja i
uniwersytety wykorzystujące ów system kształcenia i wychowania, jaki daje nam
Bhagawan, na świecie zagości pokój i stanie się to szybciej niż się
spodziewamy. To bardzo ważna przepowiednia, ponieważ oznacza, że musimy już
planować pracę naszej organizacji, musimy też być bardzo uważni i z wytężeniem
pracować, chcąc dopomóc tej Boskiej Misji. W okresie ostatnich dwudziestu lat
przybyło wielu wielbicieli, można jednak zauważyć, że bardzo niewiele wydarzyło
się w dziedzinie Wychowania w Wartościach Ludzkich Sathya Sai. Lecz podczas
najbliższych dwudziestu lat wydarzy się wszystko, co ważne. Co więc mamy robić
w tej nowej sytuacji? Awatar może uczynić, cokolwiek zechce. Tak wielka jest
Jego moc. Zawsze osiąga sukces, wystarczy, że o czymś pomyśli, pstryknie
palcami i rzeczy stają się. Tak wielka jest moc Awatara. Jednak pragnie On, abyśmy
wszyscy mieli swój udział w Jego Boskiej Misji. Tak właśnie wyraża się Jego
Miłość do nas wszystkich: pragnie On, aby każdy z nas miał sposobność pracować
dla Jego Boskiej Misji, a my dzięki temu mamy szansę wznosić naszą świadomość
na coraz wyższy poziom. Baba nie zamierza pracować sam, lecz pragnie, abyśmy
wszyscy stali się uczestnikami Jego Boskiej Misji. Cóż więc mamy robić? Myślimy
o pokoju za 20 lat. Prześledźmy najpierw nieco historii, a konkretnie przyjrzyjmy
się okresowi ostatnich dwóch, trzech lat. To krótki czas, a jednak wydarzenia
ostatnio zaczynają nabierać tempa. Zanim omówię dokładniej wspomniane już
przepowiednie Swamiego, chciałbym powiedzieć kilka słów o tym, w jaki sposób
program WWL ma się rozwijać na świecie. Jako że pokój musi nadejść prędzej niż
się spodziewamy. Określmy więc jakąś datę związaną z nastaniem pokoju na
świecie. Będę odnosił się do roku 2015 – czyli do okresu pięciu lat przed przepowiedzianym
odejściem Śri Sathyi Sai Baby. Pragniemy, by wszystko to wydarzyło się za życia
obecnego Awatara. Dlaczego nie później? Ponieważ wszyscy kochamy Sai Babę i
chcemy ukończyć Jego dzieło, pragniemy dopomóc Mu w osiągnięciu oczekiwanego
rezultatu prędzej niż się spodziewamy. Stawiajmy więc sobie za cel rok 2015. A
więc skoro w roku 2015 cały świat będzie już znał Swamiego, Wychowanie w Wartościach
będzie obecne wszędzie Chcąc wdrożyć ideę Wychowania Śri Sathyi Sai Baby na
całym świecie w stu procentach, musimy wiedzieć, jak mamy podążać ku temu
celowi. Z pewnością nie będzie to postęp linearny. Innymi słowy nie można go
przedstawić za pomocą linii prostej, wzrastająco. Początkowo wzrost będzie
powolny. Potem zaś wykres będzie przebiegał wykładniczo. Natomiast w okresie
ostatnich pięciu lat trwania tego procesu, zanotujemy gwałtowny wzrost. Tak
więc jeśli w okresie następnych kilku lat, do roku 2015 osiągniemy
dwudziestopięcioprocentowy wzrost, możemy mówić o sukcesie. Wyjaśnię teraz jak
to się stanie, że w okresie ostatnich pięciu lat przebiegu tego procesu będziemy
mieli do czynienia z gwałtowną eksplozją. Popatrzmy, w jaki sposób Swami
stopniowo pracuje nad osiągnięciem tego celu. Dwa i pół roku temu powstał
Instytut Wychowania Sathya Sai w Tajlandii. Decyzję o jego powstaniu podjęli
centralni koordynatorzy z całego świata, zgromadzeni w Boskiej Obecności Baby w
Puttaparthi. Doszli oni do wniosku, że taki instytut musi powstać, aby można
było pracować na rzecz Wychowania w Wartościach Ludzkich na całym świecie. To
prawda, że w Indiach było już wtedy kilka szkół Sathya Sai oraz różne
instytucje i uniwersytety założone przez Swamiego. Baba ma swoje przedszkola,
szkoły podstawowe, licea i uniwersytety w Puttaparthi i w kilku innych
miejscach. Takie rzeczy już w Indiach istnieją. Lecz ich zasięg nie rozszerza
się na cały świat. Poza tym wiele krajów zachodnich stwierdziło: „To dobre dla
Indii”. Nie chcą tego zaakceptować. Zadecydowano więc, że poza Indiami powinna
powstać placówka zajmująca się edukacją w różnych częściach świata. Poza tym
nawet w Indiach nie było w tej dziedzinie zbyt wielkiego postępu, niewiele
działo się na polu Wychowania w Wartościach Ludzkich w tym kraju. Wszystko
toczyło się bardzo wolno. W gruncie rzeczy różne części Indii podążały w
różnych kierunkach. Nie było jakiejś linii przewodniej, do której mogłyby się
dostosować. Mimo że Indie mają przecież Swamiego, edukacja rozwijała się w
różnych kierunkach. Tak naprawdę Swami zastopował program WWL w Indiach na
kilka lat. Uczynił to dlatego, że ludzie wypaczali jego sens i nie stosowali
autentycznych nauk Swamiego dotyczących WWL nawet w Indiach. Rzecz jasna
jedynymi miejscami, które stosują program WWL są Puttaparthi, Whitefield i
Anantapur, gdzie znajdują się gimnazja Swamiego. Tak więc założono Instytut i
podjęto decyzję o umiejscowieniu go w Tajlandii. Głównym powodem było to, że w
Tajlandii mamy szkołę Sathya Sai, która mogła się stać szkołą wzorcową dla
reszty świata. Zapoznajmy się teraz z celami, jakie stawia sobie Instytut.
Pierwszym i najważniejszym celem wychowania w szkołach, gimnazjach i na
uniwersytetach jest kształtowanie CHARAKTERU. Mamy więc zamiar pomagać w
dokonaniu zmian we wszystkich centrach edukacyjnych na świecie, tak aby głównym
celem kształcenia stał się charakter człowieka. Wartości Ludzkie stały się
częścią charakteru. Można również powiedzieć, że głównym celem jest osiąganie
doskonałości kształcenia we wszystkich szkołach, gimnazjach i uniwersytetach.
Drugim celem Instytutu jest stanie się głównym centrum szkolenia nauczycieli i
wychowawców pracujących według programu Wychowania Sathya Sai. Innymi słowy
przyjmujemy w Tajlandii dyplomowanych nauczycieli, wychowawców i innych ludzi
zainteresowanych Wychowaniem Sathya Sai i szkolimy ich na nowo. Szwajcarię
reprezentował tłumaczący dziś Heindrich Rubi, który brał udział w takim
szkoleniu. Gościliśmy już ludzi z całego świata – ze Stanów Zjednoczonych, z
Kanady, Brazylii, Argentyny, z całej Ameryki i z wielu krajów europejskich,
które wysyłały ludzi na szkolenia. Byli u nas nauczyciele z Wielkiej Brytanii,
a także z Azji i Afryki. Osoby te przyjeżdżają i zostają z nami przez dwa i pół
miesiąca, lub przez pięć miesięcy albo jedenaście miesięcy, w zależności od
rodzaju dyplomu, jaki chcą otrzymać. Następnie wracają do swoich krajów i tam
pracują. Wielu studentów Instytutu wróciło już do swoich krajów, gdzie sami
szkolą nauczycieli. Liczne osoby zakładają szkoły Sathya Sai w różnych krajach.
Trzecim celem Instytutu jest wypracowanie systemu prowadzenia badań nad wpływem
Wychowania w Wartościach Ludzkich na dzieci, nauczycieli i rodziców. Prowadzimy
takie badania nie tylko w Tajlandii, ale też na przykład w szkole Sathya Sai w
Zambii. Kolejnym celem jest studiowanie i rozwijanie technik nauczania dzieci,
metodyki, treści kursów, konspektów itd. Do chwili obecnej Instytut opublikował
dziewięć książek, dla nauczycieli na całym świecie. Nasze podręczniki
prezentują techniki nauczania, metodykę i tym podobne tematy. Cały czas
rozwijają się badania nad WWL. Mamy kilku studentów piszących zaawansowane
dyplomy, którzy zajmują się badaniami na tym polu. Kolejnym większym celem jest
otworzenie wzorcowych szkół Sathya Sai we wszystkich rejonach świata. Na
świecie takich szkół powstało już wiele. Dwie w Australii, cztery w Zambii,
cztery w Afryce Południowej, dwie w Nepalu, po jednej w Tajlandii, Indonezji,
na Filipinach, na Wyspach Fidżi i w Brazylii. A do kolejnych urodzin,
przypadających w tym roku otworzymy po jednej szkole na Mauritiusie, Tajwanie,
Śri Lance i w Kanadzie, również w Stanach Zjednoczonych, w Connecticut. A co z
Europą? Co do Europy, to owszem, jest wiele planów. Rzecz jasna planuje się
szkołę Sathya Sai w Danii i Wielka Brytania ma w planie otworzenie szkoły
Sathya Sai już wkrótce. Holandia już od dwóch lat planuje otwarcie takiej
szkoły, podobnie jak Grecja i Hiszpania. Lecz to ciągle tylko plany, plany i
jeszcze raz plany. A musimy wystartować jak najszybciej. Wszystko to już się
dzieje i sprawy toczą się bardzo szybko. Obecny wzrost, który obrazuje
początkowy odcinek naszej krzywej, może się wydawać powolny, dopóki nie zacznie
przebiegać wykładniczo i prezentować prawdziwą eksplozję. Może i tak, ale z
pewnością cała sprawa już rusza. Szkoła Sathya Sai w Tajlandii była jedną z
pierwszych szkół tego typu założonych poza Indiami. W gruncie rzeczy pierwszą
szkołą jaka powstała poza Indiami była szkoła w Zambii. Otwarto ją w styczniu,
dziewięć lat temu. Odrobinę później, w kwietniu tego samego roku, szkołę Sathya
Sai otwarto w Nepalu. Miesiąc później, w maju tego samego roku, powstała szkoła
tajlandzka. Tak więc dziewięć lat temu w tym samym roku otwarto trzy szkoły. W
każdej szkole system jest taki sam: każdy dzień rozpoczyna się modlitwą. Szkoła
w Zambii jest znana jako szkoła-cud, tak przynajmniej opisały ją tamtejsze
gazety. A wszystko dlatego, że przyjęto tam chłopców odrzuconych przez inne
szkoły. Uczniowie ci nie mogli znaleźć miejsca w żadnej innej szkole, a szkoła
Sathya Sai ich przyjęła. Po pięciu latach nauki wszyscy uzyskali dobre oceny i
zdali na uniwersytety z wyróżnieniem. Kiedy znaleźli się na wyższych uczelniach
stali się doskonałym przykładem Wartości Ludzkich. Obecnie takie właśnie szkoły
zaczynają działać w wielu częściach świata. Kiedy pierwsi studenci, którzy
studiowali w Instytucie w Tajlandii mieli otrzymać dyplomy, zdarzył się
prawdziwy cud. Gdy studenci przybyli na świętowanie urodzin, poprosiłem Swamiego,
by osobiście rozdał im dyplomy. Wielu ludzi mówiło wtedy: „Och, to niemożliwe.
Swami nie będzie rozdawał dyplomów.” Indulal Shah, który kieruje Światową
Organizacją przyszedł i powiedział: „Proszę, nie martw się, jeśli Swami nie wręczy
im dyplomów. Powiedz studentom, że Swami pobłogosławił dyplomy, to przecież to
samo.” Lecz ku zdziwieniu wszystkich Swami poświęcił dużo czasu na wręczanie
dyplomów w Sai Kulwant Hall, na oczach tłumów. Rozmawiał ze studentami,
osobiście wręczał każdemu dyplom i sprawiał wrażenie bardzo dumnego z nich
wszystkich. To wydarzenie spowodowało ogromną zmianę w Światowej Organizacji.
Członkowie Organizacji w Indiach byli tak zdumieni sposobem w jaki Swami
potraktował Instytut, że natychmiast zwołali posiedzenie w Puttaparthi. Z
miejsca też zdecydowali, że założą Instytute of Sathya Sai Education w Indiach.
Chcieli, żebym wraz z doktorem Judo szkolił w nim nauczycieli. Tak więc mają
zamiar przywrócić program WWL w Indiach. Instytut indyjski otwarto w Bombaju.
Obecnie prowadzi on 35 szkół Sathya Sai w Indiach i w każdej z nich nauczyciele
wymagają przeszkolenia. W tamtym czasie Światowa Organizacja była podzielona na
grupę A i B. Do grupy A należały kraje Zachodu, Stany Zjednoczone i Europa. Zaś
grupa B to Azja, Afryka, Indie i tak dalej. Kiedy założono Instytut Wychowania
Sathya Sai wiele krajów zachodnich twierdziło: „Nie, nie, nie, nic z tego: my
to co innego, tu nie Wschód, my pójdziemy własną drogą”. W Europie macie
Instytut E.S.S.E. w Danii. Tak więc w Organizacji istniały wielkie różnice
pomiędzy Wschodem i Zachodem. Ale ponieważ Swami poświęcił tak wiele czasu
Instytutowi, osobiście wręczając dyplomy studentom, wszyscy zaczęli o tym
mówić. Teraz nie ma już krajów grupy A i B. Świat stał się jedną Organizacją
bez podziałów. Obecnie wszyscy razem pracujemy nad wspólnym celem, jakim jest
zaprowadzenie pokoju na świecie. Wszyscy też, na całym świecie stosujemy ten
sam system edukacyjny oraz współpracujemy w dziedzinie szkolenia nauczycieli.
Ponieważ potrzeba nam wielu Instytutów i jeszcze więcej instytucji, które
stosowałyby WWL jako sposób na zaprowadzenie pokoju na świecie, musimy działać
bardzo szybko. Na początku tego roku, 1 stycznia 2000, kolejny samodzielny
Instytut został otwarty w Afryce i teraz szkoli on nauczycieli dokładnie tak
samo jak w Tajlandii, oferując kursy dwu i pół miesięczne, pięciomiesięczne i
jedenastomiesięczne. Tak więc pierwsza grupa studentów z Afryki również dołączy
do nas, by odebrać dyplomy z Boskich Rąk. Kolejny Instytut, (kiedy używam
określenia „samodzielny instytut”, mam na myśli to, że placówka posiada
odpowiednie zaplecze szkoleniowe, tj. szkołę Sathya Sai, gdzie przybywający
nauczyciele mogą zdobywać praktyczne umiejętności), następny taki instytut
zostanie otwarty w Ameryce Łacińskiej. Również Wielka Brytania ma w planie jak
najszybsze otwarcie samodzielnego Instytutu Sathya Sai. Będzie więc też musiała
otworzyć szkołę Sathya Sai, gdyż jest to niezbędny warunek. W ciągu następnego
roku samodzielna szkoła Sathya Sai zostanie otwarta w Australii. Doktor Golstein
obecnie dokłada wszelkich starań, aby taka szkoła powstała w Stanach
Zjednoczonych. Do listopada będziemy mieli już szkołę w Hartford, Connecticut –
pierwszą szkołę Sathya Sai w Stanach. Następnie powstanie tam samodzielny
Instytut. A więc od teraz Instytuty Wychowania Sathya Sai będą otwierane na
całym świecie. I będą pomagały w szkoleniu nauczycieli w swoich regionach. Aby
szerzej propagować ideały Wychowania Sathya Sai, musieliśmy zostać uznani przez
różne instytucje światowe. Naszym celem zawsze była akceptacja ze strony
UNESCO. Jakieś dwa czy trzy lata temu udałem się do głównej siedziby UNESCO,
aby porozmawiać z ważnymi ludźmi, podarować im książki o Wychowaniu Sathya Sai,
i tym podobne. Lecz nie wydawali się zbytnio tym zainteresowani. Jednak coś
zaczęło się dziać. Wszystko to jest częścią boskiej gry (lili) naszego Awatara.
Rok temu z okładem wybrałem się na konferencję poświęconą edukacji,
zorganizowaną w Tajlandii przez UNESCO. Nie znałem tam nikogo i nie miałem pojęcia
co zrobić, żeby UNESCO zwróciło uwagę na program WWL. Usiadłem więc w ogromnej
sali pełnej uczestników konferencji, wśród których nie było choćby jednej
znajomej twarzy. Po czym zacząłem rozmawiać z uczestnikiem, który siedział obok
mnie. Okazało się, że jest wielbicielem Baby! Główny gość honorowy, który
przybył, aby otworzyć konferencję również był wielbicielem Swamiego. Był to
doktor Parsu Raman z siedziby głównej UNESCO w Paryżu. Doktor Parsu Raman
pochodzi z Mauritiusa i jest byłym ministrem edukacji tego kraju. To dzięki
niemu doszło do porozumienia między Indulal Shahem i Mauritiusem dotyczącego
szkolenia wszystkich nauczycieli na Mauritiusie. Tak więc przeszkoliliśmy tam
już większość nauczycieli. Zauważyliśmy też, że głównym sponsorem konferencji UNESCO
w Tajlandii była Encyclopedia Britannica. Przedstawiciel Encyclopedia
Britannica przybył na konferencję, aby przekazać jej fundusze i on również
okazał się wielbicielem Swamiego! Tak więc Swami znienacka zebrał wszystkich
wielbicieli na konferencji UNESCO w Bangkoku. Wtedy właśnie wszyscy
uzgodniliśmy, że następna międzynarodowa konferencja UNESCO odbędzie się w
Puttaparthi w roku 2000. Wszystko poszło gładko. Tak cudownie działa lila
Swamiego. On skłania nas do ciężkiej pracy, po czym ni z tego ni z owego
sprawia, że wszystko idzie jak z płatka! Teraz więc czeka nas bardzo ważna
konferencja organizowana przez UNESCO i
Instytut Wychowania Sathya Sai w Boskiej Obecności Swamiego. Zaczęliśmy
już pracować nad tym wielkim i ważnym dla szkolnictwa i Instytutu Sathya Sai
wydarzeniem, które ma się odbyć w Puttaparthi.
Spotkaliśmy się z nim kilka razy, a on przez cały
czas zachodził w głowę, co się dzieje – co to jest Sathya Sai, cóż to za
organizacja, po czym zauważył, że wszyscy uczestnicy konferencji noszą zielone
pierścienie i dr Parsu Raman, i honorowy gość z Encyclopedia Britannica również
miał na palcu zielony pierścień, poza tym miałem go ja i jeszcze kilka osób na
konferencji – wszyscy nosiliśmy zielone pierścienie. A dr McLain myślał
sobie: „Co to za klan?” Musieliśmy zabrać doktora McLaina do Puttaparthi, żeby
obejrzał miejsce, gdzie miała się odbyć konferencja i spotkał się z Bhagawanem
Śri Sathya Sai Babą. Dr McLain wciąż jeszcze nie był przekonany co do całego
przedsięwzięcia. Myślał, że naszym zamiarem jest forsowanie jakiejś religii w UNESCO
i żywił wiele obaw. W końcu zabraliśmy go na spotkanie ze Swamim. W dniu
przyjazdu doniesiono nam, że Swami spotka się z nami o trzeciej w swoim pokoju.
Udaliśmy się więc tam we trójkę czy w czwórkę wraz z doktorem McLainem.
Pierwsze spotkanie miało charakter bardzo oficjalnego posiedzenia, któremu
przewodniczył Swami. Podczas tego spotkania omówiliśmy wszystkie szczegóły dotyczące
konferencji.
Był tam wtedy prorektor uniwersytetu profesor Śri
S. V. Giri, Indulal Shah, ja jako współgospodarz i nauczyciel Wychowania Sathya
Sai oraz dr Judo. Tamtego dnia nie wydarzyło się nic szczególnego. Dr
McLain wciąż nie wyglądał na przekonanego. Następnego dnia Swami wezwał nas
ponownie, tym razem do swoich prywatnych apartamentów położonych za budynkiem
Purnaćandry. Tym razem spotkanie nie miało aż tak oficjalnego charakteru. Swami
rozmawiał serdecznie z doktorem McLainem, zadając mu wiele pytań. Spytał go na
przykład o to, czym jest wychowanie. Doktor McLain odpowiedział: „Celem
wychowania jest sprawienie, by istota ludzka rozwinęła w pełni swój potencjał”.
Na to Swami uśmiechnął się i odpowiedział: „Nie, nie, nie”. I dalej wypytywał
doktora McLaina o sprawy związane z kształceniem, gdyż jak stwierdził: „zajmuje
się pan edukacją na światowym szczeblu światowym, więc powinien pan znać
wszystkie odpowiedzi”. Spytał go jeszcze: „Co jest istotą wychowania?” Po tym
jak doktor McLain usłyszał tyle razy „Nie, nie, nie”, teraz siedział bez słowa.
Wtedy Swami powiedział mu: „Wychowanie ma służyć życiu, zaś istotą wychowania
jest koncentracja.” Wszyscy wiemy, że bez koncentracji nie można studiować, nie
można się uczyć, dzieci trzeba uczyć koncentracji – oto pierwszy krok, oto
prawdziwa istota edukacji według Swamiego.
Następnie
Swami przedstawił różne projekty, nad którymi właśnie pracuje. Projekt
zaopatrzenia w wodę pitną, budowę szpitala, a przede wszystkim najnowsze
przedsięwzięcie, które właśnie jest w toku. Mam na myśli nowy szpital w
Bangalore – ogromne zamierzenie, o wiele większe niż obecny szpital. Doktor
McLain zaczynał czuć, że chodzi tu o jakąś wielką sprawę. Zabrałem doktora
McLaina do szpitala, żeby mógł go obejrzeć i spotkać się z jego dyrektorem,
doktorem Safayą. Spotkaliśmy tam wielu chirurgów ze Stanów Zjednoczonych i z
Europy, którzy pracowali całkowicie za darmo. Dr McLain nie posiadał się ze
zdumienia, że można wykonywać operacje na otwartym sercu i nie brać za to
pieniędzy. Mimo to wciąż jeszcze nie był całkowicie przekonany do Swamiego.
Trzeciego dnia Swami wezwał go do siebie raz jeszcze. Podniosłem się, chcąc mu
towarzyszyć do pokoju, gdzie miało się odbyć interview. Ale Swami powiedział:
„Nie, nie, nie.” Czekałem więc dopóki dr McLain nie wyjdzie. Kiedy się pojawił,
miał na palcu zielony pierścień. Podszedł, objął nas i nazwał „braćmi”! „Teraz
i ja wstąpiłem do Klanu Zielonych Pierścieni” - powiedział. Swami całkowicie go
odmienił. Tamtego dnia dr McLain powiedział: „Teraz jestem wielbicielem Sathyi
Sai Baby”. I wiecie co? To nie teoria Wychowania w Wartościach, to nie informacje,
które otrzymał w Puttaparthi zmieniły go – uczynił to osobisty kontakt z Śri
Sathyą Sai Babą. To co wydarzyło się wtedy w pokoju interview nie miało nic
wspólnego z edukacją. Otrzymałem zgodę doktora McLaina na opowiadanie tej historii.
Kiedy dr McLain znalazł się w pokoju, Swami nagle powiedział: „Jesteś bardzo
zmartwiony. Martwisz się bardzo o swoją żonę. Twoja żona jest chora na raka”.
Dr McLain nie posiadał się ze zdumienia, jako że nigdy nie mówił Swamiemu o
stanie swojej żony. Kiedy wyszedł, od razu spytał mnie: „Czy mówiłeś Swamiemu o
mojej żonie?” A ja na to: „Przecież nic o niej nie wiem”. Swami powiedział
doktorowi, że rak cofnie się i jego żona wyzdrowieje. W czasie gdy dr McLain
przebywał w Puttaparthi, UNESCO usiłowało się z nim skontaktować, gdyż stan
jego żony znacznie się pogorszył i chciano, aby wrócił do Tajlandii. W tym
czasie oboje z żoną mieszkali w moim kraju. Ale sami wiecie, jak to jest z
komunikacją w Puttaparthi, sytuacja nie jest łatwa, a więc nie udało im się
skontaktować z doktorem. A Swami zmaterializował nieco wibhuti, które dr McLain
miał dać swojej żonie. Kiedy dr McLain wrócił do Tajlandii, jego żona była
całkiem zdrowa. Była na badaniach kontrolnych. Lekarze zbadali jej stan i
orzekli: „Rak zniknął”. Lecz doktor McLain przeszedł przemianę jeszcze zanim wrócił
do domu. Tak więc wynikiem spotkania doktora McLaina ze Swamim było to, że cała
sprawa ruszyła bardzo szybko. UNESCO pracuje z wytężeniem, aby ta mająca się
odbyć w Boskiej Obecności konferencja zakończyła się sukcesem. Głównym celem
międzynarodowej konferencji, która odbędzie się w Puttaparthi w dniach 25-29
września tego roku jest… no właśnie, powiedzmy jaki będzie jej główny cel.
Wiemy, że uczestników konferencji – wszystkich osobistości związanych z
edukacją na wysokim szczeblu - nie zmieni słuchanie referatów, wykładów i
przemówień. Podobnie jak doktora McLaina nie odmieniły wszystkie te książki i
teorie, które mu przedstawiliśmy. Odmienił go Swami. Dlatego będziemy próbowali
zaprosić czołowych działaczy edukacyjnych z całego świata, żeby przybyli do
Boskiej Obecności. Zapraszamy naprawdę ważne osoby: ministrów edukacji, książąt
i księżniczki. Możliwe że przybędzie też książę Karol i główna, koronowana
księżna z Tajlandii. Będzie też jedna księżniczka z Nepalu. W konferencji wezmą
udział naprawdę ważne osobistości z całego świata, które będą miały wpływ na
edukację. Nie są oni wielbicielami Swamiego i dlatego chcemy, żeby przybyli na
konferencję, a On wykona już główną pracę związaną z ich przemianą. Dlatego
pierwszeństwo udziału w konferencji dajemy osobom nie będącym wielbicielami.
Już teraz napływają do nas zgłoszenia z całego świata. Kuba wyśle do
Puttaparthi swojego ministra edukacji. Wiele państw ma zamiar przysłać swoich przedstawicieli działających na polu
edukacji – ludzi, którzy mają na nią wpływ w swoich krajach, a Swami uczyni
coś, by dopomóc im w przemianie ich serc. Proszę, zrozumcie więc, że jeśli zechcecie
przybyć na konferencję, chętnie przyjmiemy was jako wolontariuszy, a nie uczestników.
Na konferencji musimy zgromadzić ludzi z całego świata, nie będących
wielbicielami, tak aby poznali Swamiego, przeszli przemianę i wrócili do swoich
krajów, a wtedy zmieni się cały świat. Potrzebujemy też pomocy wolontariuszy
mogących pracować w wielu grupach roboczych. Pragniemy przyjąć delegatów
naprawdę wyjątkowo, żeby nigdy nie zapomnieli Puttaparthi. Naszym zadaniem jest
serdecznie ich przyjąć, obdarzyć mnóstwem miłości, być przykładem Wartości
Ludzkich dla wszystkich delegatów, tak aby zabrali ze sobą coś, o czym będą
pamiętać przez resztę życia. Myślę, że tak naprawdę nie pojmujemy jeszcze w
pełni znaczenia tego, co się dzieje, gdyż wszystko to praca Swamiego. Ale nie
takie rzeczy będą się działy, kiedy wspomniana przeze mnie krzywa na wykresie
zacznie podążać w kierunku 100%. W międzyczasie Instytut Wychowania Sathya Sai
szkoli nauczycieli na całym świecie. Trzy tygodnie temu prowadziliśmy kurs dla
dyplomowanych nauczycieli w Omanie i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Jego
organizatorzy wykazali się ogromną odwagą, przeprowadzając szkolenie w sercu
Bliskiego Wschodu, w samym centrum państw islamskich. Trzeba tam postępować
bardzo ostrożnie, gdyż inaczej można narazić się muzułmanom i ściągnąć na
siebie kłopoty. Pojechałem na ten kurs razem z siostrą Loraine Burrows i z mety
uprzedzono nas, że mamy być niezwykle ostrożni. „Nie wspominajcie nic o tym czy
o tamtym projekcie, nie mówcie nic o Wartościach.” A ja na to: „Jak mógłbym nie
mówić o Wartościach?” Oni zaś dalej swoje: „Ani słowa o tym, ani o tamtym.” Konferencję
w Zjednoczonych Emiratach Arabskich otwierał pewien szejk – wielki wódz, bardzo
ważna osobistość i zarazem minister edukacji tego kraju. Pełni on również
funkcję rektora bardzo znanego uniwersytetu w swoim państwie. Pierwsze przemówienie
miałem wygłosić w jego obecności. Poinformowano mnie, że muszę przerwać je po
piętnastominutowym wstępie, żeby szejk mógł opuścić salę. Dowiedziałem się, że
ów szejk nigdy nie zostaje dłużej niż kwadrans na żadnym spotkaniu w żadnej
instytucji, nie wyłączając jego uniwersytetu. Zacząłem więc wygłaszać wstęp do
Wychowania w Wartościach Ludzkich w jego obecności. Zerkałem na zegarek i
skrupulatnie pilnowałem czasu. Po piętnastu minutach spojrzałem na niego
pytająco. Siedział na czele widowni. Kiedy spojrzałem na niego nie wiedząc, czy
mam dalej mówić czy nie, powiedział: „Dalej, dalej, dalej.” Piętnaście minut
później ponownie posłałem mu pytające spojrzenie, a on na to: „Kontynuuj,
kontynuuj!” I wcale nie zbierał się do wyjścia – został tam przez ponad cztery
godziny. Pod koniec oznajmił, że Zjednoczone Emiraty Arabskie włączą WWL do
swojego programu edukacji. Wszyscy byli zaszokowani. Lecz tak właśnie działa
Swami. Mamy piętnaście lat, aby osiągnąć nasz cel. Swami po cichu działa.
Pozwala nam wszystkim wykonywać tę pracę, rozsławiać dzięki niej własne
nazwiska, a sam działa stopniowo odmieniając ludzkie serca. Pojechaliśmy też na
kurs nauczycieli w Omanie. Tamtejszą konferencję otwierała pewna kobieta. Jest
ona ważną działaczką edukacyjną, urzędniczką państwową pełniącą na stałe
funkcję sekretarza w ministerstwie edukacji. Ta kobieta wygłosiła przemówienie
otwierające konferencję i miała zamiar wyjść.
Po czym nagle stwierdziła: „Może posłucham
pierwszego wystąpienia przez kilka minut?” Została z nami ponad dwie godziny.
Oznajmiła też, że to co słyszy jest bardzo ważne dla jej kraju i również ona
chce wprowadzić w swoim kraju Wychowanie Sathya Sai. To był tylko przykład na
to, jak Swami pracuje na całym świecie, aby spowodować zmianę, jak Jego
przesłanie rozchodzi się dzięki edukacji, by na świecie mógł zagościć pokój.
Rok wcześniej prowadziliśmy kurs dla nauczycieli w Arabii Saudyjskiej. Przed
wyjazdem do tego kraju otrzymałem siedemdziesięciostronicowe pouczenie na temat
rzeczy, o których nie wolno mi mówić. Powiedziano mi, że jeśli wspomnę o
islamie lub dotknę kwestii religijnych, skrócą mnie o głowę. Na czele Organizacji
Sathya Sai w Arabii Saudyjskiej stał wtedy duński lekarz. Był chory na raka i
bardzo źle się już czuł. W każdym razie jego ostatnim życzeniem było to, by w
Arabii Saudyjskiej wprowadzono Wychowanie Sathya Sai. Postanowił więc
zorganizować konferencję w Rijadzie, w samym sercu państw islamskich.
Organizacja miała załatwić wizy dla mnie, doktora Judo i siostry Loraine. Ale
nie byli w stanie tego zrobić. W Arabii Saudyjskiej działa policja religijna,
bardzo wpływowe siły policyjne zajmujące się wyłącznie kwestiami religijnymi i
ta policja oznajmiła: „Nic z tego, nie możemy zorganizować kursu Sathya w
Arabii.” Jednak tamtejsi wielbiciele nie poddali się i nie zaprzestali starań.
W końcu napisali do nas: „Przykro nam, ale nie możemy wyrobić wam wiz. Trzeba
będzie odwołać kurs.” Zapomnieli jednak, że byłem sekretarzem Ministra Spraw
Zagranicznych Tajlandii, a także członkiem Parlamentu wybieranym przez trzy
kolejne kadencje, zaś ambasador Arabii Saudyjskiej jest moim dobrym
przyjacielem. Tak więc udałem się do ambasady Arabii Saudyjskiej i
powiedziałem: „Potrzebna jest wiza dla mnie, dla doktora Judo i dla siostry
Loraine Burrows.” A ambasador stwierdził: „Żaden problem. Dostaniesz wizę i ty,
i doktor Judo, ale żeby kobieta wygłaszała tam wykłady? To niemożliwe.” Jak
zapewne wiecie kobiety w Arabii Saudyjskiej muszą się okrywać od stóp do głów,
nie wolno im przemawiać i robić wielu innych rzeczy, a więc wizę otrzymałem
tylko ja i dr Judo. Zaraz też zawiadomiłem organizatorów kursu: „Nie
przerywajcie przygotowań, możemy ruszać.” Pojechaliśmy więc do Arabii
Saudyjskiej i zaraz na początku musieliśmy przejść przez Urząd Imigracyjny i
inne formalności. Osoby, które miały po nas wyjść na lotnisko wiedziały, że
musimy najpierw przejść przez krzyżowy ogień pytań, ponieważ Arabia Saudyjska
nie jest krajem turystycznym. Muzułmanie jeżdżą tam na pielgrzymki, lecz nie
bywa się tam w celach turystycznych. Spodziewano się więc, że Urząd Imigracyjny
będzie nam stwarzał liczne problemy. I tak osoby mające nas powitać przyjechały
po godzinie od lądowania. A my po wyjściu z samolotu przeszliśmy przez Urząd
Imigracyjny bez najmniejszego problemu. Nawet nas nie zauważyli. Po prostu
przemaszerowaliśmy korytarzem jakby nigdy nic! Wychodzimy, a tam ani żywej
duszy, żeby nas powitać. Dziwny kraj. Obszedłem całe lotnisko dookoła.
Wymieniłem też trochę pieniędzy, żeby mieć drobne na telefon, a oni nadal nie
nadchodzili. Pojawili się po godzinie i nie posiadali się ze zdumienia, że już
wyszliśmy. Normalnie przejście przez formalności na lotnisku zabiera ponad
godzinę. Zapomnieli, że jest z nami Awatar! Następnego dnia zabrano nas do
szkoły, w której mieliśmy prowadzić szkolenie, a muzułmańscy nauczyciele
zagrozili, że doniosą na nas policji religijnej, gdyż ich zdaniem
przeprowadzenie takiego kursu w Arabii Saudyjskiej było niemożliwością.
Spotkaliśmy się z dyrektorem szkoły i on również nas ostrzegł, żebyśmy mieli
się na baczności co mówimy. Ale po co się bać, jeśli jest z nami Swami?
Następnego dnia mieliśmy konferencję na temat szkolenia nauczycieli i nauczyciele-muzułmanie
wzięli w niej udział. Po czterech godzinach zajęć przedpołudniowych mieli łzy w
oczach. Przyszli do nas ze łzami w oczach, przeprosili nas i spytali: „To
przeciwko temu byliśmy? Ależ to jest właśnie to, czego potrzeba Arabii
Saudyjskiej.” Następnie poprosili o kompleksowe szkolenie dla nauczycieli w
swoim kraju. I znów stał się cud, kiedy Swami działał obok nas. To kolejny
przykład na to, jak On działa. Pamiętajmy, iż Swami powiedział, że muzułmanie
będą ostatnimi, którzy do Niego przyjdą. A w krajach islamskich transformacja
już się dokonuje poprzez program WWL.
Gdyby nie edukacja nie moglibyśmy zanieść
przesłania Swamiego do Arabii Saudyjskiej i innych krajów arabskich. Edukacja
jest ważna, to najważniejsza Boska Misja Swamiego. Wiele osobistości związanych
z edukacją na wysokim szczeblu nie może spotkać się ze Swamim. Również książęta
i księżniczki z całego świata nie mogą jechać do Swamiego, nawet gdyby chcieli.
Nie pozwoliłyby im na to różne komentarze. Lecz gdy chodzi o edukację, a w
kwestię zaangażowane jest UNESCO, sprawa wygląda zupełnie inaczej. Widzicie
więc, jak Swami działa poprzez Boską Misję Wychowania. Rozumiecie również plan
związany z założeniem Instytutu Wychowania Sathya Sai w Tajlandii, czego celem
było wspomaganie edukacji na świecie. Tajlandia nie została wybrana ze względu
na to, że jest krajem szczególnym czy coś w tym rodzaju, lecz z konieczności
stworzenia czegoś niezależnego od Organizacji – instytucji działającej
równolegle i współpracującej z Organizacją w celu głoszenia przesłania Swamiego
poprzez edukację na świecie. Gdyby to Organizacja prowadziła kursy w różnych
krajach, mielibyśmy najróżniejsze kłopoty. Tam gdzie Organizacja usiłowała
szkolić nauczycieli oraz uczyć ludzi i członków rządu spotykało się to z
komentarzami typu: „Aha, to organizacja
religijna, aha, to jakiś klan albo gang zielonych pierścieni.” Traktowano nas
podejrzliwie. Lecz Instytut Wychowania Sathya Sai zajmuje się wyłącznie
wychowaniem – nie mamy żadnych rytuałów, nie śpiewamy badźanów, nie szerzymy
jakiegokolwiek kultu nie propagujemy wyłącznie Swamiego, szerzymy tylko
edukację. Tym sposobem nasza działalność może się szybko rozwinąć na świecie.
Wróćmy jednak do przepowiedni Swamiego i zobaczmy, w jaki sposób możliwe będzie
osiągnięcie 100% w piętnaście lat. Do roku 2015 cały świat pozna Swamiego. Do
tego czasu szkoły Sathya Sai powstaną we wszystkich krajach. W 2015 roku
wszystkie uniwersytety będą oferować kursy wychowania oparte na programie Wychowanie
w Wartościach Ludzkich. W roku 2015 wszystkie szkoły, gimnazja i uniwersytety
włączą Wychowanie w Wartościach Ludzkich do swoich programów nauczania. Jak już
mówiłem, początkowo postęp będzie wyglądał na bardzo powolny. Ale już wkrótce
sprawy nabiorą rozpędu i wszystko potoczy się błyskawicznie.
Wygląda na to, że najwolniej idzie nam w
Europie i Ameryce. Lecz prawdziwe przyspieszenie, rzeczywista przemiana zacznie
się dokonywać, gdy Zachód zaakceptuje
szkoły Sathya Sai i Wychowanie w Wartościach Ludzkich. To prawda, że szkoła
Sathya Sai w Zambii odnosi wielkie sukcesy. Lecz Amerykanie mówią: „To kraj
Trzeciego Świata. Postęp jest tam powolny, edukacja na niskim poziomie, itp.”
Tak więc mimo że szkoła się sprawdziła, dla USA nie ma to znaczenia. Ale gdyby
taka szkoła powstała w Szwajcarii, nagle cały świat przejrzałby na oczy. A
teraz? Mamy szkoły w Nepalu czy w Tajlandii, ale to nie ma znaczenia dla reszty
świata. Musimy założyć coś na Zachodzie. Jak dotąd wszystkie nasze szkoły tak
naprawdę powstawały na Wschodzie, w Afryce lub w Azji. Lecz w ciągu następnego
roku wiele z nich założymy na Zachodzie i wszystko naprawdę ruszy, jeśli Wielka
Brytania, Stany Zjednoczone, Kanada i kraje europejskie założą szkoły Sathya
Sai. To pomoże również w nadaniu rozpędu działaniom krajów rozwijających się,
gdyż spoglądają one w kierunku Zachodu. Pamiętajcie, w ciągu następnych
dziesięciu lat musimy osiągnąć zaledwie 25%. Oznacza to tyle, że 25% szkół,
gimnazjów i uniwersytetów będzie stosowało program Wychowanie w Wartościach
Ludzkich, co i tak będzie ogromną liczbą. Spójrzmy na najbliższe pięć lat.
Wystarczy, jeśli w tym czasie osiągniemy pięć, a może dziesięć procent. Już
teraz więc musimy planować i rozpoczynać pracę. Za jakiś rok, dwa lub trzy
szkoła Sathya Sai musi powstać w Szwajcarii. Bowiem jeśli macie zamiar szkolić
nauczycieli, to oni powiedzą wam: „Musimy zobaczyć miejsce, gdzie stosuje się
ten program z dobrymi rezultatami.” Jeżeli nie będziecie mieć szkoły Sathya
Sai, która działa w oparciu o program WWL i do której szkoleni nauczyciele będą
przyjeżdżać na obserwację, nie odniesiecie sukcesu. Tak więc potrzebujecie
szkoły wzorcowej, miejsca, które będzie można zademonstrować wychowawcom. Weźmy
jako przykład Tajlandię. Kiedy szkolono nas podczas pierwszej konferencji dla
nauczycieli zagranicznych, która odbyła się w Puttaparthi w 1983 roku,
podchodziliśmy do całej sprawy z ogromnym entuzjazmem. Wróciliśmy potem do
Tajlandii tak jak wielu innych nauczycieli wróciło do swoich państw i
zastanawialiśmy się, co będziemy robić. Swami powiedział nam wtedy, że zostać
nauczycielem WWL to wystarczające zadanie na to życie! Wróciliśmy do Tajlandii
przepełnieni entuzjazmem i chcieliśmy coś zdziałać. Urządzaliśmy więc liczne
zebrania. Rozmawialiśmy i rozmawialiśmy, w kółko urządzaliśmy nowe spotkania,
ponieważ nie wiedzieliśmy, co mamy robić. Wreszcie po sześciu miesiącach rozmów
zdecydowaliśmy, że trzeba zacząć działać. Stwierdziliśmy więc: „Zacznijmy od
dzieci ze slumsów – zbierzemy je i zaczniemy je uczyć.” Tylko dzięki temu, że
zadziałaliśmy, zaczęliśmy się uczyć i zyskiwać zrozumienie. Można słuchać
najróżniejszych teorii, lecz jeśli się ich nie sprawdzi w praktyce, nigdy się
ich nie zrozumie. I tak siedemnaście lat temu zaczęliśmy uczyć dzieci ze
slumsów i z różnych społeczności. Powoli zaczęliśmy pojmować czym jest
Wychowanie Sathya Sai, więc postanowiliśmy szkolić nauczycieli. W Tajlandii
nasze kursy przeszło 18 tysięcy nauczycieli. Poczuliśmy, że dla naszego kraju
jest to sprawa najwyższej wagi. Organizacja w Tajlandii zdecydowała, że naszą
narodową sewą będzie wychowanie. W naszym kraju w sprawy edukacji włączyli się
wszyscy. Szkolimy nauczycieli, a do wszelkiego typu prac zgłaszają się
wolontariusze. Niektórzy ludzie przychodzili do nas i zamiatali podłogi. Inni
przygotowywali jedzenie dla nauczycieli. Jeszcze inni zmywali naczynia. Pracy
nie zabrakło dla nikogo. Mamy tam wielbiciela, który jest pułkownikiem policji,
to nie byle jakie stanowisko – on również przychodził i zmywał naczynia.
Nauczyciele biorący udział w szkoleniu nie mogli się temu nadziwić. Ponieważ
cała Organizacja wspierała wszelkie działania związane z wychowaniem, edukacja
w Tajlandii rozwijała się bardzo szybko. Po przeszkoleniu osiemnastu tysięcy nauczycieli,
postanowiliśmy że nadszedł czas na założenie wzorcowej szkoły, którą mogliby
oglądać. Dlatego właśnie w Tajlandii powstała szkoła Sathya Sai. W międzyczasie
Swami pchnął mnie w kierunku polityki. A przecież sam Swami mawiał:
„Pamiętajcie, członkowie Organizacji nie powinni się angażować w politykę.”
Ale jeśli jest zasada, zawsze muszą być i
wyjątki. Swami ciągle mi powtarzał, żebym stanął do wyborów.
A wszystkim innym mówił: „Jumsai nie
przepada za polityką”. To prawda, nie lubię polityki, gdyż polityka jest
nieczysta. W Tajlandii politycy kupują głosy wyborców lub stosują inne
nieczyste sposoby, żeby je otrzymać, a kiedy dorwą się do władzy, zaczyna się
wielka korupcja. Tak więc Swami ma całkowitą rację mówiąc: „Jumsai nie lubi
polityki.” Mimo to za każdym razem powtarzał mi: „Ruszaj, ruszaj, bierz się do
polityki”. Dlatego właśnie znalazłem się w Parlamencie. Wybierano mnie dziewięć
razy i dlatego wprowadzenie zmian politycznych stało się możliwe. Zdziwicie się,
kiedy wam powiem jak działałem w Parlamencie. Siedziałem sobie w samym środku
sali obrad i śpiewałem Mantrę Gajatri i słałem Miłość wszystkim członkom
Parlamentu. A kiedy prosiłem ich o uchwalenie ustawy lub wprowadzenie jakichś
zmian, byli chętni do współpracy. Zazwyczaj w Parlamencie jest tyle różnych partii,
że kiedy prosi się o coś członków opozycji lub innego ugrupowania, nigdy nie
idą na współpracę. Ale ponieważ Swami poprosił mnie, żebym się tam znalazł,
była tam również Jego Miłość. Któregoś dnia komisja edukacyjna zwróciła się do
mnie z prośbą o przygotowanie projektu reformy szkolnictwa. Okazało się, że od
miesięcy pracują nad czymś takim i jedyną rzeczą, jaką osiągnęli była zmiana
struktury szkolnictwa w Tajlandii. Nie wiedzieli jednak co robić z
nauczycielami, z programem, jak uczyć dzieci – nie mieli na to pomysłu.
Oznajmili mi, że mają zamiar przedstawić
mój projekt w parlamencie nazajutrz. Tym samym dali mi 24 godziny na
przygotowanie reformy szkolnictwa w Tajlandii. Sprawa była bardzo prosta –
pracowałem już z programem Wychowanie Sathya Sai, więc umieściłem w projekcie
wszystkie jego założenia. I następnego dnia projekt został przedstawiony w
Parlamencie. Rzecz jasna członkowie Parlamentu niczego z niego nie zrozumieli,
a więc głosowali za jego przyjęciem. Po przedstawieniu Parlamentowi i rządowi
projekt został przekazany Ministerstwu Edukacji do wdrażania. No cóż, Swami nie
ułatwił nam zbytnio sytuacji. Po niecałych dwóch miesiącach mieliśmy w
Tajlandii zamach stanu. Był to ostatni pucz wojskowy w Tajlandii. Od tego czasu
w naszym kraju panuje pokój, ale wtedy wojsko opanowało Parlament i zniszczyło
wszystkie uchwalone przezeń ustawy. Ministerstwo Edukacji stwierdziło, że i tak
nie było wiadomo, co począć z edukacją, jak mamy wprowadzać Wartości Ludzkie i
w jaki sposób dochodzić do doskonałości. Powiedzieli, że nie wiedzą, co mają
robić, więc pucz wojskowy za bardzo im nie przeszkadza. W tym czasie nie byłem
członkiem Parlamentu. Swami powiedział mi, że wstąpiłem do niewłaściwej partii.
Kiedy nowy Parlament przygotowywał nowy projekt ustawy o szkolnictwie dla
Tajlandii, większość pomysłów zaczerpnięto ze starej ustawy. Obecnie więc mamy
nową ustawę o szkolnictwie w Tajlandii i zawiera ona sedno Wychowania Sathya
Sai. Szukano potem jakiegoś przykładu zastosowania takiego typu edukacji. I
odkryto, że szkoła Sathya Sai wdraża je już od ponad ośmiu lat. Postanowiono
więc odwiedzić tę szkołę, poczynić obserwacje i badania. A teraz proszą nas,
żebyśmy przeszkolili wszystkich tajlandzkich nauczycieli. Planujemy przeszkolić
całe siedemset tysięcy nauczycieli w Tajlandii w przeciągu następnych pięciu
lat. Oznacza to, że mnóstwo pracy przed nami. W tej chwili organizujemy
szkolenia przynajmniej pięć lub sześć
razy w miesiącu. Pracuje nad tym cała Organizacja. Jak już mówiliśmy,
określiliśmy wychowanie jako główny rodzaj naszej sewy. I to bardzo scaliło
Organizację. Myślicie pewnie, że skoro jest to Organizacja wywodząca się od
Swamiego, musi być w niej pokój. Ale jakoś tak dziwnie się składa, że kiedy się
spotykamy, zaczynamy się kłócić i w Organizacji pojawiają się różnego typu
problemy. Dzieje się tak na całym świecie, z bardzo prostego powodu. Kiedy
Swami przyciąga nas do Organizacji, chce, żebyśmy pozbyli się naszej negatywnej
karmy. Przyspiesza więc jej wyczerpywanie się, tak iż musimy się kłócić, skakać
sobie do oczu i przeżywać te wszystkie kłopoty, z jakimi mamy do czynienia w
Organizacji. Nie sądźcie więc, że kiedy wstąpicie do Organizacji, znajdziecie
tam pokój, lecz dzięki temu nasza karma szybciej się wyczerpie. Swami pragnie
pomóc nam wszystkim jak najszybciej, ponieważ nie ma wiele czasu. Dlatego Swami
działa bardzo szybko, a teraz jeszcze zwiększa tempo. W Tajlandii musimy
szkolić nauczycieli niemal dwa razy w tygodniu. Jednak wszyscy członkowie
Organizacji jednoczą się na płaszczyźnie światowej. Zamiast walczyć ze sobą i
spierać się, jednoczą się, żeby razem pracować. Teraz cała Organizacja ma
wspólny cel. Można więc powiedzieć, że osiągnęliśmy pokój w Organizacji dzięki
wychowaniu. Wróćmy teraz do tego, co mówiłem wcześniej i zobaczmy, jak w tak
krótkim czasie osiągniemy pokój na świecie. Wydaje się to niemożliwe. Przecież
pracowaliśmy nad tym nieustannie przez tak wiele lat. Zdaje się, że do niczego
nie doszliśmy. Co prawda obserwowaliśmy jak Swami działa w świecie. A kiedy
było tak wiele problemów na Wschodzie i na Zachodzie, z komunizmem... Swami już
wtedy głosił nadejście pokoju. Jeśli chodzi o komunizm to słowo komunista – „communist”
Swami zawsze rozszyfrowywał jako „come you next”- „ten, który przyjdzie do mnie
następny” Innymi słowy Swami zacznie przywodzić wszystkich do Siebie. Ja sam
miałem szczęście pojechać do Związku Radzieckiego w czasie rządów prezydenta
Gorbaczowa. W tamtym okresie komunizm miał tam jeszcze dużą siłę. Pojechałem
tam i przeżyłem największy szok w życiu. Kiedy opuszczałem Tajlandię w moim
kraju było plus 35 stopni Celsjusza. Po wylądowaniu w Moskwie okazało się, że
tam temperatura wynosi minus 35 stopni. Co za ogromny szok – siedemdziesiąt
stopni różnicy. Odbywała się tam konferencja na temat środowiska. Każdego dnia
przychodzili na nią różni przywódcy religijni i prowadzili modlitwy. Byli wśród
nich chrześcijanie, prawosławni, buddyści, a także muzułmanie. W dniu, w którym
przyszła kolej na buddystów, buddysta z Moskwy nie przybył. Rozglądano się więc
za jakimś buddystą, który mógłby poprowadzić modlitwy i medytację. Ktoś
spojrzał na mnie i orzekł: „Ty jesteś buddystą!” Ku memu zaskoczeniu musiałem
poprowadzić modlitwę i medytację na Kremlu. Rzecz jasna wykorzystałem Medytację
Światła Swamiego. Przedtem poprosiłem jeszcze pewnego Hindusa, żeby poprowadził
śpiewanie trzech OM i cały Kreml rozbrzmiewał trzema OM. Jestem pewien, że
Swami działał już w Rosji w tym czasie. W ciągu roku ten kraj całkowicie się
zmienił. Obecnie Organizacja w Rosji coraz bardziej się umacnia. Widzicie?
Swami zmienia świat. Lecz w jaki sposób wszystko to ostatecznie się dokona?
Dzięki sile MIŁOŚCI. Miłość jest tak bardzo ważna. Miłość może odmienić serce
każdego człowieka. To właśnie Miłość Swamiego odmieniła doktora McLaina –
człowieka z UNESCO. Także nas, którzy mogliśmy odwiedzić Swamiego. To Miłość
nas zmieniła. Miłość to energia, która ma wielką moc. W tajlandzkiej szkole
Sathya Sai dzieci same sieją warzywa i sadzą ryż. Któregoś dnia zaprowadziliśmy
je na pole. Na polu ryżowym oprócz dzieci byli też nauczyciele. Pouczyliśmy
dzieci, by podczas sadzenia ryżu odmawiały modlitwę i tak też było. Odmawianą modlitwą
była Mantra Gajatri. Podczas pracy dzieci miały też posyłać sadzonkom Miłość.
Mieliśmy przygotowane dwa poletka. Były położone tuż obok siebie. Poprosiliśmy,
aby na jednym z nich ryż posadzili pracownicy szkoły Sathya Sai. Na drugim
poletku pracowały dzieci. Pracownikom nie daliśmy żadnych instrukcji, nie
kazaliśmy im odmawiać modlitw ani wysyłać miłości roślinkom. Po czterdziestu
pięciu dniach poprosiliśmy pięcioro uczniów, żeby stanęli na polu, gdzie
sadzili ryż pracownicy szkoły. Oto dzieci ze szkoły Sathya Sai i sadzonki ryżu.
Widzicie, że sporo podrosły i są gotowe do zbiorów. Następnie poprosiliśmy tę
samą piątkę dzieci, żeby stanęła na polu uprawianym przez uczniów. Sadzonki
urosły o wiele bardziej, były zdrowsze i ostatecznie na tym polu uzyskano
większe plony z akra ziemi. A wszystko to sprawiła Miłość. Nauczyciel, który
uczy dzieci rolnictwa nie jest wielbicielem Baby. Wcześniej nic nie wiedział o
Miłości. Był bardzo dumny z tego, że pomagał dzieciom i nauczycielom wyhodować
ten ryż. Teraz za każdym razem, gdy na terenie szkoły sadzi warzywa, drzewa
albo inne rośliny, posyła im Miłość. Nie dalej jak w ubiegłym tygodniu mieliśmy
w szkole zebranie, a on opowiadał wszystkim, że to prawdziwy cud. Miłość wpływa
na rośliny. Widzicie więc, że jeśli wykorzystamy Miłość w rolnictwie, możemy
produkować więcej żywności. Możemy uzyskać o sto procent więcej żywności dla
całego świata. Obecnie wielu ludzi na świecie głoduje, na przykład w Etiopii i
w innych krajach. Swami powiedział, że jeśli będziemy mieli w sercach dużo
Miłości, cały świat będzie dla nas dobry. Wszystko przez negatywne myśli,
negatywną energię, którą emanujemy, wszystko przez gniew i nienawiść – to one
są przyczyną wszelkich nieszczęść, trzęsień ziemi i innych katastrof
naturalnych. Kiedy będzie tu dużo Miłości, świat się zmieni i wiecie co? Trzeba
nam tylko jeszcze jednej osoby, która będzie pełna Miłości, a jeżeli na świecie
będzie więcej Miłości, wtedy negatywna energia, wtedy cały świat odmieni się w
ciągu jednego dnia. To działa jak bomba atomowa. Jak wiadomo do eksplozji bomby
atomowej potrzeba masy krytycznej uranu lub plutonu. Bierze się dwa kawałki
uranu czy plutonu i łączy się je, aby przekroczyć masę krytyczną. Kiedy
pierwiastek znajduje się w kilku częściach nie dochodzi do przekroczenia masy
krytycznej i nic się nie dzieje. Lecz kiedy osiągniemy masę krytyczną, nastąpi
reakcja łańcuchowa i bomba eksploduje w ułamku sekundy. Tak samo jest z Miłością.
Chcemy tylko mieć krytyczną masę kochających ludzi, a świat nagle się zmieni.
Jeśli ilość Miłości na świecie będzie stale wzrastać, nadejdzie taki moment,
gdy nagle osiągniemy ową masę krytyczną, kiedy wokół nas będzie więcej Miłości
niż nienawiści, a wtedy świat zmieni się w ciągu jednego dnia. Działamy właśnie
na rzecz osiągnięcia takiego stanu. Najważniejszym aspektem programu WWL jest MIŁOŚĆ.
Pragniemy rozpalić ją w sercach dzieci, nauczycieli i rodziców. Nagle okaże
się, że Miłość coraz bardziej rozprzestrzenia się po świecie. To właśnie dzięki
WWL masy ludzi wzbudzą w sobie Miłość. To prawda, kiedy śpiewamy bhadźany,
odprawiamy modlitwy i medytacje, również promieniujemy Miłością, lecz to
ogranicza się do grupki wielbicieli. Aby spowodować wielką zmianę, musimy
posłużyć się systemem wychowania i mamy nadzieję, że w ciągu następnych
dziesięciu, dwunastu lat osiągniemy masę krytyczną. Nagle świat zacznie się zmieniać
o wiele szybciej niż można się spodziewać. A więc wyjaśniłem Wam jak to się
stanie, dzięki czemu świat prędko się zmieni: dzięki Miłości. Pamiętajcie,
Swami jest Miłością i znajduje się w sercu każdego człowieka. On już tam jest,
we wszystkich ludzkich sercach i dlatego cud może się zdarzyć. Jednak nie
zapomnijcie: On pragnie dać każdemu z nas szansę wzięcia udziału w Jego Boskiej
Misji. Chce, abyśmy wszyscy stali się częścią tego procesu budowania pokoju.
Pragnie, abyśmy wszyscy podnieśli swoją świadomość i tym sposobem zjednoczyli
się z Nim. Dlatego daje nam tę szansę pracy dla pokoju, trudu w dziedzinie
wychowania. Mimo że nie wszyscy jesteśmy wychowawcami, każdy z nas może mieć
swój wkład w to zadanie. Pamiętajcie więc o tym, że mieliśmy niezwykłe
szczęście urodzić się w czasach, w których będziemy mogli być świadkami
wszystkich tych niezwykłych zmian, które mają się wydarzyć. Po prostu
obserwujcie, miejcie oczy szeroko otwarte, radujcie się, bierzcie udział,
stańcie się częścią wielkiej Boskiej Misji. Nie myślcie, że jesteśmy tylko
pionkami, że nic nie możemy osiągnąć. Swami jest w nas! To co niemożliwe stanie
się możliwe. Pozostawiam was z tą refleksją. Sai Ram.
(Brawa)
Drogi doktorze Jumsai, chciałbym Panu
bardzo serdecznie podziękować w imieniu nas wszystkich za to bardzo
entuzjastyczne, optymistyczne i inspirujące wystąpienie. Tym, co szczególnie
wziąłem sobie do serca i co stąd zabiorę jest motywacja, którą nam Pan dał,
inspiracja dla naszej pracy tutaj. Chciałbym to ująć następująco: „Niech
Szwajcaria stanie się przykładem w dziedzinie wychowania i edukacji dla reszty
świata.”
Karl Schopper (koordynator Organizacji Sathya Sai w
Szwajcarii) powiedział, że mamy przebudzić resztę świata poprzez przykład
Szwajcarii. Dziękuję wszystkim za przybycie i proponuję zakończyć nasze spotkanie
odśpiewaniem „Loka samastha”, jako że ten świat nadal jest pełen przemocy. Sai
Ram.
- tłum. Asia