Pod koniec czerwca spotkaliśmy się na
ósmym już Zjeździe wielbicieli Sai Baby w Polsce, który zorganizowali dla nas
wielbiciele z Krakowa. Na nasz pobyt wybrano pięknie położone miejsce nad
Jeziorem Rożnowskim w Bartkowej. Ośrodek, w którym mieszkaliśmy, dysponował
dużą salą na spotkania wszystkich uczestników Zjazdu. Było nas chyba ze 400
osób. Zbieraliśmy się wspólnie na
bhadźany, medytacje i spotkania z zaproszonymi gośćmi. Przybyli do nas: z Włoch
Mario Mazzoleni z żoną Sylvią, z Niemiec – Bernard Gruber (koordynator Org.
Sathya Sai Europy Północnej) z żoną oraz z Dani Thorbjorn Meyer (koordynator
Org. Sathya Sai Europy Północnej).
Krakowianie zaprezentowali bogaty
repertuar pieśni dla Swamiego, ułożonych przez Alberta. Większość z nas z
łatwością mogła wtórować i tak „Pieśń stworzenia i moja” rozbrzmiewała po całej sali. Ballady Joli Włodarczak poświęcone Swamiemu
również łatwo były podchwytywane przez zebranych np. „Pomarańczowy Anioł”. Przez dwa kolejne wieczory, dzieci i
młodzież zgotowali nam niespodziankę, w postaci wiązanki rytmicznych piosenek.
Przygotowanie tego występu odbyło się w rekordowym tempie, obejmującym zaledwie
parę prób. Pewność siebie rozśpiewanych dzieci była zadziwiająca. Zapewne
wzmocniona w zjednoczeniu chóru. Dzieci mogły doświadczyć co znaczy wysiłek
zbiorowy w jedności. Dwa pierwsze dni – czwartek i piątek,
zajęte mieliśmy przez kółka studiów, na których spisywaliśmy pytania do naszego
gościa Mario Mazzoleniego. Głównie frapowały nas zagadnienia: Sai Baba - a Jezus,
wiara katolicka - a nauki Swamiego itp. Wcześniej, za pomocą losowania
kolorowej karteczki, podzielono nas na grupy. Spotkania kółek studyjnych
mogliśmy odbywać pod gołym niebem, gdyż pogoda dopisywała. Całą sobotę rozmawiał z nami Mario.
Relację z tego spotkania publikujemy na stronie następnej Mario mówił po
włosku, gdyż o wiele łatwiej mówić o sprawach ducha w ojczystym języku. Z
włoskiego na polski tłumaczył Piotr, a w ostatnim dniu, w niedzielę rano,
włączyła się Kasia. Mario wydał mi się godnym nazwy „sługa boży”, o wyostrzonej
samokontroli własnego ego. Nasi goście z Niemiec i z Danii dzielili
się również z nami swoimi doświadczeniami na ścieżce duchowej i odpowiadali na
pytania. Wszyscy (Mario, Bernard z żoną i Thorbjorn) odnaleźli Babę w 1981
roku. Thorbjorn usłyszał po raz pierwszy o Swamim w duńskim radio, w programie
o problemach edukacyjnych. W roku 1981 po raz pierwszy pojechał do Baby.
Otrzymał szatę, wibhuti i został uleczony z choroby. Po trzech miesiącach było
już Centrum Sai w Kopenhadze. Państwo Gruberowie o Sai usłyszeli dopiero
wtedy, gdy Bernard przeszedł na emeryturę i udali się w podróż do USA.
Odwiedzili pewną zamieszkałą tam Niemkę. Podczas tej wizyty Swami dokonał cudu,
bo sypnął garść wibhuti w dłonie Bernarda. Jedno z zadanych pytań gościom dotyczyło
wątpliwości. Bernard odpowiedział nam, że nie można mieć żadnych wątpliwości w
boskość Swamiego, skoro widzi się nas zgromadzonych polskich bhaktów, tak pełnych
miłości. Thorbjorn potwierdził, że Polacy są
wspaniałymi ludźmi i zawsze gdy do nas przyjeżdża, spotyka go dużo miłości. Podczas tego Zjazdu odbywały się spotkania
liderów grup Organizacji Sathya Sai, na których również byli Bernard i
Thorbjorn. Dokonano wyborów Tymczasowego Komitetu Koordynacyjnego Organizacji
Sathya Sai. Nowym tymczasowym koordynatorem został Marek Oziewicz, następnie
koordynatorami WWL – Iwona Piotrowska, duchowości – Ryszard Basak i sewy –
Grzegorz Nowicki. Thorbjorn przypomniał nam niektóre z nauk
Baby dotyczące liderów. Swami dzieli ich na trzy kategorie: tych, co narzekają, tych, co wyjaśniają, tych, co inspirują. Ci ostatni są
najważniejsi. Liderzy powinni być przykładem i pokazywać kierunek. Można iść na
czele grupy i wycinać wyrastającą przed nami dżunglę, ale prościej jest wejść
na drzewo i wskazać kierunek, gdzie można przejść bez przedzierania się.
Wszyscy zgodzili się, że nowy koordynator jest gwarancją stabilności. Proszono
nas, by nie narzekać na swoich liderów i koordynatorów, bo to nie daje im siły.
Należy kochać liderów. Garstka osób, które są w stu procentach poświęcone
Swamiemu może zrobić wszystko. Organizacja Sai jest po to, by rozwijać się duchowo,
by przejawiać miłość w działaniu. Módlmy się o powodzenie nowego
przeorganizowania się członków Organizacji Sathya Sai. W tym celu wybrano koordynatorów
regionalnych, którzy mają kontaktować nas z Komitetem Koordyacyjnym. W trakcie tegorocznego Zjazdu odbywały się
również warsztaty, prowadzone przez Irenę Szewczyk, a dotyczące Wychowania w
Wartościach Ludzkich w rodzinie. Hania Szpilewska opowiadała nam o lingamach w
tradycji hinduskiej oraz służyła pomocą jako tłumaczka zaproszonych
koordynatorów. Podczas całego spotkania była iście
rodzinna atmosfera. Było nas bardzo dużo, a mimo to wszyscy byliśmy dla siebie
braćmi i siostrami. Wierzę gorąco, że był z nami Swami i czuwał nad wszystkim.