„Dom Sai”

     Chcę podzielić się z Wami sylwestrowymi wrażeniami z Gruszkowa. Mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że wreszcie mamy prawdziwy „Dom Sai”. Ogrom prac po prostu nie mógł się obyć bez boskiej ingerencji. Byłam w kontakcie z Mariolą i Grzesiem od samego początku – to jest od momentu kupna domu około 1,5 roku temu. Ruina była imponująca, ale i straszna. Pomyślałam wtedy, że chyba 10 lat będzie za mało, by wyremontować ten dom, ale już w sierpniu odbył się w nim obóz Reiki, który prowadziła Zosia Dauksza. Szereg szczególnych znaków, które wtedy się objawiły utwierdził wszystkich nas w przekonaniu, że właśnie tutaj powstaje prawdziwy Ośrodek Sai. Potem były urodziny Swamiego i Sylwester 2000. Uczestniczyło w nim 25 osób między innymi z Jeleniej Góry, Zielonej Góry, Warszawy, Skierniewic i Bydgoszczy. Przywitała nas wyremontowana duża sala z kominkiem, pokój medytacyjny i pokoje gościnne. Gospodarze – jak zwykle – zadziwili nas wspaniałościami kuchni wegetariańskiej. Dnia 30 grudnia odbył się satsang na temat niekrzywdzenia. Śpiewaliśmy również bhadźany. W Sylwestra wspólnie przygotowywaliśmy stoły i ognisko do biegania po rozżarzonych węglach. Wszystko odbyło się spontanicznie, we właściwym czasie. Widać było, że organizacją naszego Sylwestra zajął się Swami. Wibracje przy śpiewaniu, przy tańcach, bieganiu, wydawały się sięgać szczytów. Czuliśmy się jedną rodziną i jednością. Potem było śpiewanie 108 razy Loka Samasta i medytacja, a 1 stycznia – pochód na Skalnik. Było śnieżnie, świeciło słońce i o dziwo na niebie pojawiła się odwrócona tęcza! Na pożegnanie zrobiliśmy medytację światła oraz podsumowanie naszych doświadczeń i wrażeń. Każdy z nas zdawał sobie sprawę, że każda rozmowa, każde spotkanie, było dla nas specjalną lekcją. Doszliśmy wspólnie do wniosku, że „Dom Sai” jest bardzo ważny dla wszystkich wielbicieli Baby i potrzebuje naszego wsparcia - energetycznego i finansowego, ale odwdzięcza się nam możliwością przebywania w grupie współbraci, wzniosłymi wibracjami Marioli i Grzegorza. Są to bardzo skromni ludzie i wkładają w budowę i remont nie tylko pieniądze, ale i serce. Nie chcą jakiejś specjalnej reklamy, wierzą, że kto powinien trafić do Gruszkowa, to i tak trafi. Przykładowo – program o nich w radiowej trójce zaowocował wsparciem finansowym i pomocą w pracach remontowych. Od zamieszkujących gości biorą symboliczną opłatę za prąd, a poświęcają gościom maksimum uwagi i pomagają w czym mogą. Uważam, że i my wszyscy powinniśmy im pomóc, bo to jest pomoc dla nas samych.
Om Sai Ram!  Halina

OD REDAKCJI

      Podobne miejsce jak „Dom Sai” znajduje się na północy Polski w Gościcinie koło Wejherowa, niedaleko Gdyni. Na zboczu wzniesienia, Mirka i Staszek Zakrzewscy pobudowali dom do spotkań wielbicieli Sai oraz liczne altanki i zakamarki w ogródku na tarasach zbocza. Jeden z tarasów zajmuje wiata, w środku której jest ołtarz. Każdy zakamarek tego pięknego miejsca otoczony jest wspaniałą zielenią i daje możliwość kontemplacji pięknych widoków. Gospodarze – Mirka i Staszek – na stałe mieszkają w Berlinie, ale często odwiedzają swój dom w Gościcinie. Latem 1999 roku przygotowali dla nas pierwsze spotkanie z przedstawicielami grup Sai z Berlina. Podczas tych dwóch dni dzieliliśmy się swoimi doświadczeniami na ścieżce duchowej oraz opowiadaliśmy jak Swami trafił do naszego życia. Mirka – gospodyni, Dorota - Polka z Berlina oraz Edmund ze Szwajcarii byli naszymi tłumaczami. Jola wtórowała nam z gitarą przy śpiewie bhadźanów. Wszyscy razem przygotowywaliśmy obiad, który jedliśmy przy bardzo długim stole w ogrodzie. Podczas spotkania zrodził się pomysł zaproszenia gości – bhaktów Sai – ze Wschodu, co być może spełni się tegoż lata. Pierwsze kroki ku temu poczyniła Jola odwiedzając Litwę w czasie obchodów święta urodzin Swamiego.
      Staszek jest osobą dobrze znaną w grupach Sai w Trójmieście, bo często nas odwiedza. Jego postać przypomina wyglądem Jezusa. Gdy Staszkowi powiedzieć o tym – odpowiada, że jest Jezusem. Możliwe, iż swoją charyzmę zawdzięcza ofiarnej pracy przy ludziach niepełnosprawnych.
      Realizacją swojej wizji „Domu Sai” zajął się również Edmund ze Szwajcarii. Na obrzeżu Gdyni, w pięknie położonym wśród lasów i pól miejscu, remontuje duży dom, na którego poddaszu jest olbrzymia sala – 130m2. W przyszłości ma ona być udostępniana na spotkania bhaktów Sai. Będzie tam również ołtarz, mała kuchenka dla gości i toalety.
      Zapewne wszystkich nas cieszy to, że powstają wspaniałe miejsca do naszych spotkań. Prośmy Swamiego, by wspierał opiekunów naszych ośrodków w ich poczynaniach inwestycyjnych dla naszego dobra.
      Życzę wszystkim wspaniałych spotkań w pięknych „Domach Sai” w całej Polsce.
Sai Ram.      E.G.     
 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.