Bądź Jego narzędziem…

- czyli jeszcze kilka słów do ogólnopolskiej dyskusji na temat Organizacji i liderów Sai 

Tomasz Kalko

      Ze względu na to, co w ostatnich miesiącach mówi się i pisze na temat organizacji i jej liderów, chciałbym poruszyć kilka ważnych kwestii dotyczących grup Sai, oraz liderów i osób aktywnych,. Jak zawsze, w każdym nawet najbardziej skrajnym poglądzie kryje się gorzkie ziarnko prawdy i o tej właśnie prawdzie powinniśmy rozmawiać.
      Chciałbym opisać relację pomiędzy wielbicielami Sai, a osobami funkcyjnymi, którą uważam za optymalną i którą zawsze staram się realizować w swoim życiu. Myślę o takim układzie, w którym lider jest osobą pomagającą członkom grupy w stworzeniu osobistej relacji z Bogiem, inspirującą do ciągłego przebywania w światłości i ciszy, oraz do poszukiwania własnych ścieżek i rozwiązań. Niczego nie narzucając, raczej eksperymentując w poszukiwaniu najlepszych praktyk w danej chwili i dla danych jednostek. Jest to oczywiście metoda w której popełnia się błędy, ale z kolei nie popada się również w schematyczność która jest „cichym wrogiem” otwartego serca.
       Nie chciałbym oceniać żadnego ze sposobów prowadzenia grupy Sai, wiem jednak z praktyki, iż taki sposób prowadzenia grupy nie powoduje uzależnienia, oraz uczy duchowej samodzielności. Jeżeli będąc liderem przyjmiemy taką postawę, możemy ulec złudzeniu że grupa tkwi w miejscu, że „nic się nie dzieje”, jednak są to wrażenia pozorne, ponieważ proces wzrastania świadomości w grupie jest procesem powolnym, w którym wszystko co istotne, zdarza się jakby samoczynnie, dokładnie wtedy, gdy wszyscy są gotowi.
       Rolę takiego lidera porównałbym do roli sternika, którego obowiązkiem jest przede wszystkim kontrola obranego kierunku.
Piszę o tym, ponieważ niektórym wielbicielom wydaje się iż osoby aktywne powinny „coś robić”, organizować.
      W grupach Sai nie ma nic do zrobienia! Jedyna aktywność to stałe utrzymywanie naszych serc w jedności z boską energią. Ta energia jest w nas, przy nas i wokół nas, będąc jednocześnie podstawą całego stworzenia. Wszystko co powinniśmy zrobić, to wspierać się wzajemnie w ciągłym przebywaniu w stanie zjednoczenia.
      Podobne problemy dotyczą osób aktywnych na poziomie krajowej organizacji Sai. Na ogólnopolskich spotkaniach wielbicieli dużo mówi się o konieczności zmian zewnętrznych. Funkcją organizacji jest wzajemne wspieranie się wielbicieli w osiąganiu czystości wewnętrznej i uświadamianie sobie naszej jedności z Bogiem. Do osiągnięcia tego celu służą wskazane przez Sathya Sai Babę praktyki:
     Śpiewanie (otwierające serca na błogość nierozerwalnie związaną z Bogiem),
     Kółka studyjne (dające świadomość procesów, w których uczestniczymy),
     Medytacje (wyciszające niespokojne umysły)
     Służba (ucząca nas, iż dzielenie się miłością, radością i ciszą potęguje wszystkie te doznania).
     Te praktyki powinny być podstawą działań organizacji oraz grup.
Bywa, iż wielbiciele Sai oskarżają osoby funkcyjne o bezczynność, oczekując, iż te kilka osób zarządzi ogólnopolską akcję sewy lub coś podobnego. Niczego takiego nie da się „zarządzić”, takie działania muszą wypłynąć z nas i musimy być do nich naprawdę dojrzali.
     Jeżeli natomiast czujemy w sobie powołanie i łaskę, na przykład do bezwarunkowej służby, powinniśmy taką służbę niezwłocznie podjąć, (nie oglądając się na organizację czy innych wielbicieli).
     Jeżeli oczekiwałbym czegoś od organizacji Sai to tego, aby była w większym stopniu, miejscem wspólnego odnajdywania nowej duchowej rzeczywistości w naszych sercach. Aby inspirowała do dzielenia się doświadczeniami w rozwiązywaniu problemów pojawiających się przy przełamywaniu skostniałych schematów. To pękanie lodu w naszych sercach może odbyć się bezboleśnie lub wręcz radośnie, właśnie dzięki organizacji Sai, dzięki praktycznym warsztatom, dzięki wzajemnemu wsparciu wielbicieli. Wzajemne wspieranie się w działaniu jest moim zdaniem jednym z ważnych elementów rozwoju, gdyż w ten sposób uświadamiamy sobie, iż wszyscy jesteśmy nierozerwalną całością - BOGIEM.
     Od nas jedynie zależy czy będziemy cieszyć się osiągnięciami innych, czy też będziemy doszukiwać się w tych osiągnięciach błędów i niedociągnięć. To „nie ocenianie” jest bardzo ważne, gdyż taką oceną możemy pozbawić się energii do działania.
    Zdarza się, że wyznawcy Sai tworzą coś, co zostaje poddane bardzo surowej ocenie, lub wręcz krytyce. Zapominamy o tym, iż zasady są drogowskazami, ale zawsze najważniejsze jest prowadzenie wewnętrzne. W każdym działaniu, które podejmujemy mogą zdarzyć się jakieś błędy czy potknięcia, ale te drobiazgi są jedynie dowodami następujących zmian.
    Przy odrobinie chęci można odróżnić aktywność zainspirowaną przez Boga, od egoistycznych działań mających na celu osiągnięcie indywidualnych korzyści.
    Gdy mamy wątpliwości co do intencji, czy też skutków pewnych przedsięwzięć, zawsze możemy po prostu odciąć się, nie uczestniczyć w tych lub innych spotkaniach, nie czytać tego czy innego czasopisma. Nigdy nie powinniśmy jednak niczego publicznie piętnować, gdyż nie wiemy nic na temat intencji i motywów konkretnych działań.
Nawiasem mówiąc przypomina to chwilami historię Ojca Pio, któremu zakazano publicznego odprawiania mszy, ponieważ urzędnicy kościelni musieli potwierdzić Boskie pochodzenie cudownych zdarzeń, które stale miały miejsce w Jego obecności.
    Byłoby cudownie, gdyby polska organizacja Sai była polem do wymiany doświadczeń i przeżyć, oraz miejscem wzajemnego uświadamiania sobie naszej jedności z wszechogarniającą boską energią. Taka organizacja będzie dla każdego z nas wsparciem w ciężkich chwilach i pomocą we wzajemnym poszukiwaniu prawdziwych treści życia.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.