„Konwersacja” z Babą – myśl: Jestem Bogiem!

LUCIA MEZGER

      Pragnę podzielić się z wami doświadczeniami z mojej ostatniej podróży do Sai Baby.
      Zaczęło się od tego, że siedząc w samolocie w drodze do Bombaju, rozmyślałam o czekającym mnie pobycie u Sai Baby. Tak bardzo chciałam naładować się znów w Jego Boskiej obecności, wyprostować w Jego Wszechobecności i wypocząć. W ostatnich miesiącach bardzo mnie wyczerpała praca psychoterapeutki w jednaj z klinik. Zadawałam sobie pytanie jak to się dzieje, że świat zewnętrzny tak mnie pochłania, że pod koniec dnia nie jestem już zdolna do medytacji i koncentracji na Swamim.
      W trakcie tych rozmyślań stewardesa wręczyła mi formularze pobytu w Indii. Wpisałam moje personalia, tak jak to już wielokrotnie robiłam. A ponieważ często jeździłam do Swamiego, była to już czynność rutynowa. Jednak przy pytaniu jaki jest cel pobytu w Indiach, musiałam się zastanowić gdzie postawić krzyżyk, „urlop”, „konwersacja” czy „biznes”. Powiedziałam do siebie: „Swami nie chcę robić sobie żadnego urlopu u Ciebie. Pragnę rozmowy z Tobą, obojętnie czy wewnętrznej, czy zewnętrznej”. Wraz z tą myślą postawiłam krzyżyk w rubryce „konwersacja”.
      Po przybyciu do Prasanthi najpierw się rozchorowałam. Wlokłam się z darśanu na bhadżany, a w międzyczasie ciągle spałam. Tęskniłam za powrotem do Niemiec. Co ja tu robię? Dziesięć lat trwa moja odyseja do Swamiego, a ja czuję, że nie postąpiłam ani kroku do przodu. Początkowo myślałam, że mój rozwój duchowy postępować będzie wielkimi krokami, ale teraz kiedy spoglądam wstecz widzę to jako stagnację. Co właściwie tak naprawdę sobie przyswoiłam z nauk Swamiego? Jestem nadal pełna emocji, gniewu, a przeprawy ze światem są często tak wyczerpujące, że nie jestem nawet w stanie powtarzać Jego Imienia. Jednak nadal pragnęłam Jego Miłości i uznania.
      Rozmawiając z wieloletnią mieszkanką Aśramu, stwierdziłam – obserwując siebie – że jestem bardzo przygnębioną istotą. Tak naprawdę, to jaki przywiozłam Babie podarunek? Modliłam się do Swamiego, aby zechciał mi pomóc, porozmawiał ze mną. Nie marzyłam nawet we śnie o interview, aby nie doznać rozczarowania. Dlatego też nie myślałam o ewentualnych pytaniach, które przy okazji interview mogłabym zadać Swamiemu.
      W międzyczasie dołączyłam do bardzo sympatycznej grupy, w której wiele rozmawialiśmy o naszych drogach do Swamiego, o naszych troskach i życzeniach. Grupę tę przeżywałam jako dar serca. Formowała się ona na początku już w samolocie, potem w Prasanthi. Okazało się, że traktowaliśmy się nawzajem zgodnie, harmonijnie i z uwagą. Bezgraniczna Jedność.
      W moich rozmowach z sobą nazwałam naszą grupę „grupą dźwigającą boleść”. Każdy bowiem z nas dźwigał w sobie trochę bólu i żalu, który pragnął złożyć u lotosowych stóp Baby. Dźwigany dlatego, bo każdy niósł go cicho w sobie i służył mu on jako wehikuł w duchowych podróżach do Swamiego.
      To, że te dni mogłam bezpiecznie spędzić w mojej grupie, było podarunkiem od Swamiego, który obdarzył nas również Swoją duchową bliskością. To nas jeszcze bardziej zjednoczyło i ostatecznie otrzymaliśmy interview. Sama nasza ósemka zaproszona została do pokoju interview. Siedzieliśmy w kręgu wokół Jego lotosowych stóp zdumieni i oszołomieni. Swami rozmawiał z każdym z nas osobno, lecz kiedy przyszła kolej na mnie i On spytał: „Jak się masz?” zaczęłam się jąkać. Poprosiłam wewnętrznie Swamiego aby dał mi trochę czasu, bym mogła się pozbierać. Baba szedł od jednego do drugiego, każdemu w indywidualny sposób wskazywał: „Ja jestem zawsze w tobie, z tobą i wokół ciebie”. Każdemu z osobna mówił o jego troskach i życzeniach, a potem znów zwrócił się do mnie obdarzając mnie pełnym miłości i zaufania spojrzeniem.
      Powiedziałam: „Swami, możesz mi pomóc? Mam problemy z medytacją”. Muszę przyznać, że na wcześniejszym interview Swami pouczał mnie, że swoją pracę mam traktować jako medytację i widzieć ją jako służbę Bogu.
      Swami odpowiedział: „Tak, czasami masz małpi umysł”. Potem dodał: „Nie jestem małpą, jestem człowiekiem”, poszedł dalej i mówił: „Jestem Bogiem, nie jestem ciałem (puknął się w nogę) tego małpiego umysłu, jestem Bogiem. Pomogę ci, nieraz się złościsz”. Dalej mówił: „Nie jestem psem, nie jestem człowiekiem, jestem Bogiem, nie utożsamiaj się z negatywnym, myśl o sobie: jestem Bogiem. Pozytywnie, pozytywnie. Jeżeli myślisz, że jesteś człowiekiem wiążesz się przez to z uczuciami negatywnymi (zrobił ruch ręką, który mówił sam za siebie). Myśl, że jesteś Bogiem. Pozytywnie! Możesz to znaleźć też w Biblii. Na początku Jezus był „Wysłannikiem”, potem „Synem”, a na koniec mógł powiedzieć: „Jestem Bogiem” Mów: „Nie jestem tym ciałem, nie jestem umysłem”. Kto mówi: „to jest moje ciało”, kim jest ten pytający, kto mówi „moje”?”
      Wiedziałam, że z powodu negatywnych uczuć w ostatnich miesiącach, byłam rozbita i ja, i moi pacjenci. Że ciągle siebie krytykowałam za moje błędy i niedoskonałości.
Zapytałam Swamiego: „Swami, skąd mam wiedzieć co jest Twoją wolą, a co moją?”
     Swami odrzekł: „Jeśli myślisz „Jestem Bogiem” wszystko jest wolą Boga.  Myśl: „Jestem Bogiem” wtedy jesteś zakotwiczona w Boskości”.
      Wcześniej słyszałam i czytałam tę Jego wypowiedź w wielu dyskursach. Baba próbował też pomóc mi w snach, ale nie potrafiłam w tamtym czasie tego przyjąć. Teraz mam nową mantrę, którą będę praktykować:
„Nie jestem tym ciałem, nie jestem tym umysłem! Jestem Bogiem”.
Przed mniej więcej pięciu laty zapytałam Babę: „Swami, a co jest z moimi błędami?” – „Twoje błędy są też Bogiem”. Wówczas żyłam jeszcze jak Jego dziecko, któremu mimo błędów nie udało się oddzielić od swojej Boskiej Matki Sai.
      Na zakończenie Swami zapytał mnie o moją pracę. Poinformowałam Go o tym co robię w Niemczech. Twarz Swamiego rozjaśniła się i powiedział: „Wszystko co czynisz w łączności ze Mną jest dobre”.
Dlaczego miałam wątpliwości? Kiedy o Nim myślałam czyż nie była to Jego Praca? Ciągle lękałam się, aby nie uczynić czegoś złego lub czegoś co nie odpowiadałoby Jego woli.
      W trakcie interview ktoś wręczył Swamiemu książkę pt. „Moje rozmowy z Babą” Hislopa. Baba z radością zaczął odczytywać niemiecki tytuł i robił to tak, jak gdyby nie rozumiał. Wtedy ja powiedziałam: „To znaczy: Konwersacje z Sathya Sai Babą”. Swami skinął przychylnie głową. Dziękuję Swami!
Z „Sathya Sai Briefe” tłum. Maria Wrona – Wrocław
 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.