Kalassu i Johina, tworzący zespół muzyczny o nazwie „Lighstorm” z USA

„UCZYŃ MNIE SWOIM FLETEM” CZYLI WSPOMNIENIA Z INDII

Za murem niepewności
W oceanie uczuć
Chcę zatopić ego
Czepiające się maji
By wypłynąć w Boskiej swej istocie
Zjednoczona z Niepojętym.

      Zapytano flet: „Dlaczego Kriszna trzyma cię tak blisko?” Flet odpowiedział: „Bo ja jestem pozbawiony ego, jestem pusty w środku”. Tę przypowieść często powtarzał Ratan Lal, autor książki „Oneness of Divinity”. Oddaj uczucie oddzielenia, tylko umysł szuka różnic. Nasza najgłębsza istota jest jak ekran, na którym ego projektuje różne filmy. Słońce wysyła nieskończone, własne światło bezwarunkowo, a księżyc świeci tylko światłem odbitym. Polacy obecni na spotkaniach z Ratanem Lal’em pytali go, co robi teraz w aśramie i co robił przed przybyciem do Puttaparthi? Odpowiedź brzmiała: „NIC”. Rozumieliśmy to tak: „Jeśli coś się wydarza, to nie ja to wykonuję”. Ratan Lal podał nam swoją pierwszą praktykę. Kładł przed sobą na  stole zdjęcie i patrząc na nie powtarzał: „Ja nie jestem tym”. Ponad 30 lat temu na jednym z pierwszych interview Sai zapytał go: „Czego chcesz?” „Ja chcę pokoju” – odpowiedział. „Kiedy odrzucisz ‘Ja chcę’ – to doświadczysz pokoju” – brzmiała odpowiedź.
      „Co robisz?” padło pytanie na interview. Odpowiadano  ja robię to i tamto. Swami wydawał się być nieusatysfakcjonowany, bo tak naprawdę kto to wszystko robi, przecież Bóg, a nie my. „Kto będzie śpiewał?” – zapytał Sai przed koncertem kobiet, które były w chórze. Po paru odpowiedziach ktoś wreszcie krzyknął: „Ty Swami”. Na twarzy Baby rozpromienił się uśmiech aprobaty i radości. Jedna z chórzystek podzieliła się ze mną swoim doświadczeniem z koncertu. Starała się zaśpiewać dla Swamiego jak najlepiej i czuła że jej śpiew jest fatalny. Dopiero w ostatnim utworze przestała się już tak przejmować i oddała to wszystko Swamiemu. Wówczas jej głos stał się melodyjny i w harmonii z całym chórem śpiewaków. „Kiedy twoje ja jest jednym z Bogiem, to wtedy Bóg śpiewa przez ciebie i nie musisz się niczego obawiać, ani wysilać. Kiedy jesteś zrelaksowana i wolna od obaw, od napięcia, od pragnień bycia najlepszym, bo tego chce twoje ego, wtedy śpiew jest piękny i naturalny. Wówczas Bóg śpiewa przez ciebie. Twój wysiłek jest zbędny. Bóg jest doskonały, perfekcyjny, a ty ufając Mu, kochając Go, oddając wszystko w Jego ręce, pozwalasz Mu działać przez siebie. Kiedy wyeliminujesz pragnienia umysłu Jego miłość może się przez ciebie przejawić, bo stajesz się instrumentem, kanałem przez który płynąć może rzeka boskiej miłości.”
      Spotkałam w aśramie małżeństwo wspaniałych muzyków z USA - Kalassu i Johina, tworzących zespół muzyczny o nazwie „Lighstorm”. Na pytanie: „Co robicie?” Odpowiadali: „Śpiewamy dla Boga”. – „Dobrze, ale co robicie, żeby żyć?” – „Śpiewamy dla Boga”. – „Nie rozumiecie, Ja pytam jak zarabiacie na życie?” Po raz trzeci odpowiedzieli to samo: „Śpiewamy dla Boga”. Jako pierwsi zaczęli śpiewać po angielsku piosenki dla Baby. Byłam parę razy na ich cudownych koncertach. „Lightstorm” – to śpiewające ucieleśnienia miłości, a przebywanie z nimi i słuchanie to doświadczanie Anandy – obecności Swamiego we wszystkim i we wszystkich.
      Weź w objęcia każdą sekundę mojego istnienia, niech tak zjednoczona z Tobą będę manifestacją chwały boskości. Twoją miłością wypełniona mogę obdarzać światłem i ciepłem wszystkich poszukujących. Ty pilnujesz każdego mojego kroku, powiększasz serce, wypełniasz moje komórki. Oddaję się Tobie całkowicie. Ty wiesz co dla mnie najlepsze. Czas nie istnieje. Gdzie mam dojść, tam dojdę, co mam zobaczyć będzie mi pokazane. Nic nie jest w stanie zakłócić Boskiego spokoju. Ty i ja to wszystko. Czasami duchowe serce doświadcza Anandy – zjednoczenia się, by potem obserwować zasmucone ego tracące kontrolę nad poczuciem indywidualności.
      „Wystarczy że Mnie kochasz to najlepsza praktyka”- taką drogę wskazywał nam Swami na interview, gdy pytano Go o najlepszy rodzaj praktyki duchowej.
      Dzień przed interview podziwialiśmy podwójną tęczę, a wieczorem na jodze u doktora Rao spadającą gwiazdę, ale mimo tych pięknych zwiastunów, nie spodziewałam się tego co miało nastąpić 17 IX 1998 roku. Kto jest w stanie ogarnąć z jaka precyzja rozgrywa się Boski Plan. Rano byliśmy w planetarium i słuchaliśmy informacji o naszym układzie słonecznym, co później ułożyło się w całość na interview, gdzie Swami zmaterializowany przez Siebie pierścień z diamentem - dla lekarza - zamienił dmuchnięciem na inny, z dziewięcioma kamieniami i powiedział: „Dziewięć planet jest lepsze dla ciebie, niż diament”. Baba zwracał nam uwagę na grę słów: „Diamond” i „Dead mind”. (diament i umarły umysł). Na prośbę młodej Hinduski zmaterializował jej pierścień z trzema diamentami. Wcześniej dał jej mężowi pierścień i wisiorek – symbol hinduskich zaślubin. Mimo, że w pokoiku siedziałam na końcu, dostąpiłam łaski dwukrotnego dotykania stóp Sai wraz z Japończykiem, który otrzymał od Swamiego szatę. Byliśmy bardzo szczęśliwi. Ktoś poprosił Babę o dżapamalę, a Swami na to zaczął śmiesznie parodiować rytuał odmawiania dżapy. Powiedział nam, że to jest jak praca, a Swami tego nie lubi. Ktoś inny zapytał, czy mamy zostać na Święto Padug? „Padugi nie są dla Ciebie ważne, to jest biznes, Sai nie lubi tego”. Jeszcze ktoś inny prosił Babę: „Sai pobłogosław mój pierścień, daj mi mistrza w medytacji. Czy mam uprawiać jogę?” Swami odpowiedział: „To wszystko nie jest ważne, wystarczy że Mnie kochasz. Happy, happy live. I am very happy”. Na zakończenie poklepał dzieci - Anię i Piotrusia - po policzkach i powiedział: „Happy, happy live. I am very happy” i z błogostanem na twarzy zakończył nasze interview.
      Zaskoczeniem dla mnie była rola tłumacza na interview. Wiele razy prosiłam w mentalnych rozmowach ze Swamim, aby uczynił mnie Swoim narzędziem. Pisałam: „Jestem Twoim fletem”. Dla mnie było to niesamowite, że bez żadnego przygotowywania, niemal automatycznie tłumaczyłam rozmowę Swamiego z Tereską i Zbyszkiem. „Uczyń mnie Swoim fletem” – ziściło się. Boski głos Baby płynął wprost do mojego serca, skąd z łatwością wychodziły proste wypowiadane na głos zdania po polsku.
      Każdą czynność oddaj Swamiemu dobrą i złą – tłumaczyła mi Little Heart. Nic nie dzieje się bez Niego, nawet trawa nie poruszy się bez Jego obecności. Swami wyszedł z pokoju interview, ponieważ ktoś w pobliżu gniótł trawę. Musiał interweniować, bo trawa cierpiała, po czym wrócił do zaproszonych na interview gości. Patrz na wszystko co piękne i zachwycaj się wspaniałością stworzenia – boską kreacją – to daje nam siły, wypełnia nas radością i energią. Jest to tak, jak przebywanie w dobrym towarzystwie. W aśramie Sai Baby jesteśmy w stu procentach naturalni, wtedy wychodzą z nas nasze wady, przywiązania do rzeczy, to czego nie przepracowaliśmy w tym, lub w przeszłym życiu. Każdy z nas jest przez Swamiego traktowany bardzo osobiście. O wszystko pytacie Swamiego, ale odpowiedzi dostaniecie gdy przyjdzie na to odpowiedni dla was czas. Wszystkie nasze myśli – dobre i złe – odbijają się na naszym ciele. Nasze ego przywiązuje się do tego, że to jestem ja Małgosia i ja Ania. Jesteśmy jednym i nie ma miejsca na indywidualność. Jeśli jesteś kobietą to graj swoją rolę – bądź delikatna, piękna. Sai przyszedł na ziemię by nas, ludzi nauczyć miłości. Jesteście błogosławieni, że pochodzicie z kraju, który tyle wycierpiał. Teraz łatwo dojść do oświecenia, bo wystarczy tylko kochać Swamiego. – To najważniejsze nauki od Little Heart.
      Doktor Rao w trakcie ćwiczeń jogi powtarzał nam to samo – „Teraz łatwo dojść do oświecenia, wystarczy tylko kochać Swamiego. Kiedyś potrzebne były długie lata medytacji w Himalajach, a teraz Swami dał nam takie wspaniałe narzędzia jak na przykład Mantra Gayatri. Mamy takie dobrodziejstwa, z których nie zdajemy sobie sprawy.”
      Wspaniałym nauczycielem był dla mnie również doktor Aggarwal. Dawno temu został on wywołany po nazwisku przez Swamiego i posadzony na werandzie, na jednym z najbliższych miejsc koło Swamiego. Baba odmienił całkowicie jego życie.
      Dziękuję wszystkim, których Swami postawił na mojej drodze w Indiach.  Dziękuję im za ich pomoc, wspólne doświadczenia i nauki jakie mi przekazywali. Jestem wdzięczna za każdą chwilę wypełnioną boskością.  „Dziękuję” to nawyk naszej kultury.
      „Nie dziękuj. Kiedy mówisz dziękuję podkreślasz oddzielenie, a my jesteśmy jednym” – tak Swami pouczał kobiety dziękujące za dyskurs w uroczystym dniu kobiet 11 listopada 1998 roku. Hindusi – w swojej tradycji - nie używają słowa „dziękuję” w odniesieniu do rodziny i najbliższych przyjaciół. Sai Ram.
Małgosia Mączko - Gdynia

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.