NIEZWYKŁA OPOWIEŚĆ MARIUSZA

NA SPOTKANIU

W JURACIE 7.03.1999

      Nim przejdę do opowieści o lingamie – mała dygresja na temat znanych, kierowanych do wielu osób indywidualnie, a także często używanych w dyskursach słów Swamiego: „Bądź szczęśliwy”. Kiedy byłem poprzednim razem w aśramie z wielką radością chodziłem na wykłady Kumara. Pomijając wszystko czego mogłem się tam nasłuchać, na te wykłady przyciągała mnie przede wszystkim jego ogromna radość. Radość z tego, że w ogóle jest, że może mówić, że ma słuchaczy. Na koniec wykładu zawsze ekstatycznie śpiewa bhadżan. Gdy nie ma instrumentu potrafi 15 minut bębnić dłońmi w biurko. Wiele ludzi przychodzi słuchać Kumara. Przypuszczam, że ich również przyciąga ta radość. Zauważcie jak się odbywają interview. Zawsze na koniec Baba mówi: „Idźcie i bądźcie szczęśliwi”, „Be happy”, lub zaczyna interview „bądźcie szczęśliwi, jestem Bogiem, wy jesteście bogami, bądźcie szczęśliwi.” W pewnej sytuacji, gdy Baba miał do czynienia ze smutnymi ludźmi powiedział: „Ja nie potrzebuję niewolników, Ja nie chcę niewolników, macie być szczęśliwi, macie po prostu promieniować mocą i energią, bo tak naprawdę potrzebuję tej emocji radości.”


      Podczas darśanu, może zwróciliście uwagę, ludzie podsuwają Swamiemu jakieś rzeczy do pobłogosławienia. Czasami Baba coś pobłogosławi, a czasem nie, ale jeśli już zatrzyma się i coś powie, jest to przeważnie: „Very happy, very happy”. (Bardzo szczęśliwy, bardzo szczęśliwy)
      Opowiem wam teraz historię związaną z „be happy”. Dotyczy ona osoby z którą jesteśmy związani, a mianowicie Bernarda Grubera, który ostatnio oficjalnie, z powodu złego stanu zdrowia, zrezygnował z pełnienia funkcji koordynatora dla III regionu (Europa) Organizacji Sathya Sai. Jego obowiązki w pełni przejął Thorbjörn Meyer. Jest on teraz nowym koordynatorem na Europę. Otóż Bernard Gruber, którego większość z was mogła poznać, w kwietniu ubiegłego roku został wraz z żoną zaproszony do Kodaikanal. Po otrzymaniu zaproszenia oboje pojechali do Swamiego. W Kodaikanal panuje zupełnie inny nastrój, nie ma takiego rygoru jak w Prasanthi Nilayam. Jest inaczej. Będąc tam, Swami mówi o Sobie, że jest na wakacjach, Prasanhi natomiast jest jak workshop, czyli jak warsztat duchowy, gdzie wszyscy są oczyszczani z przysłowiowej rdzy. Po jakimś czasie wszystkie karoserie będą lśnić, ale póki co, są w nich dziury i trzeba coś z tym zrobić. W Brindawan Swami jest u siebie w domu, a w Kodaikanal jest na wakacjach i jest w nastroju wakacyjnym. Właśnie tam rozmawiał z Gruberem. Gruber nie wiedział dlaczego Swami przychodził do niego i przy różnych okazjach pytał: „Are you happy?” („Czy jesteś szczęśliwy?”) Bernard odpowiadał: „Tak jestem szczęśliwy”. Później po raz kolejny Swami zapytał „Czy jesteś szczęśliwy?” Tym razem Bernard pomyślał, że Swami się go czepia, bo ciągle pyta o to samo. Po krótkiej przerwie na herbatę, znalazł się znowu w bliskości Swamiego. Baba podszedł i zapytał: „Dlaczego?” Bernard odpowiedział: „Bo jestem z Tobą. Mogę być z Bogiem”. Swami zaś na to: „Dobra odpowiedź. Tak. Zawsze z Bogiem, w każdej sytuacji z Bogiem”. Bernard nie wiedział co to miało znaczyć. Po pobycie w Kodaikanal pojechał do Baby ponownie do Prasanthi Nilayam. W lipcu, w trakcie tego pobytu zdarzyło się coś dramatycznego. Bernard miał wylew krwi do mózgu. Został bardzo poważnie sparaliżowany i leżał w pokoju. Nie mógł się ruszać. Odwiedził go Swami. Przyszedł do pokoju i na powitanie wcale go nie pocieszał, nie współczuł mu, ani nie głaskał po głowie, tylko powiedział do niego: „Be happy”. („Bądź szczęśliwy”) Wówczas Bernard zrozumiał to, co Swami mówił do niego w Kodaikanal.
      Ja sam widziałem się z Bernardem we wrześniu. Paraliż górnej części ciała już się cofnął. Mimo że poruszał się na wózku inwalidzkim, stał się zupełnie innym człowiekiem. Nie był już taki poważny i zasadniczy. Był rozluźniony i potrafił się cieszyć. Coś się stało. Oczywiście że łatwo jest być szczęśliwym, kiedy nie ma problemów.
      Swami mówi: „Ja nie chcę smutasów, którzy tylko chodzą i narzekają, że nic nie potrafią i że wszystko się przeciwko nim sprzysięgło. Sami macie moc, której nie wykorzystujecie. Bądźcie twórcami swojego wszechświata.”
      Słowa Baby to: „Oddzieliłem siebie od siebie, by móc kochać siebie. Dostrzegajcie we Mnie siebie samych, bym Ja mógł widzieć Siebie w was wszystkich. Jesteście Moim życiem, Moim tchnieniem, Moją duszą. Wszyscy jesteście Moimi formami. Kochając was, kocham Siebie. Wy kochając siebie, kochacie Mnie.” Oddzielił siebie czyli nas i każdy z nas ma dostarczyć Mu tego maksimum doznań, które są możliwe tylko w stanie radości, w tym jedynym w swoim rodzaju stanie, kiedy następuje przepływ energii Miłości. Uderzające jest to, że tak mało jest uśmiechniętych osób w aśramie. To taki smutny dysonans. Przecież jest to miejsce, gdzie jest Swami który mówi o radości, a ludzie są tak poważni, tacy zasadniczy. Brak otwartych serc. W jakimś dyskursie Baba mówił: „Tu nie ma Miłości”. Ale z drugiej strony na pewno robi coś poza naszą świadomością, w wyniku czego tak to się dzieje.
      Wszyscy na pewno znają zdjęcie Swamiego z lingamem w uniesionej nad głową ręce. Jest to lingam Hiraniagarbha zmaterializowany przez Babę poruszeniem dłoni w maju 1991 roku w Brindawan. Swami miał w tym czasie cykl dyskursów o Upaniszadach, czyli pismach, które traktują o bezforemnej boskości i o bezforemnym. Były to bardzo głębokie dyskursy i w pewnym, momencie mówiąc o jednej z Upaniszad, Swami zmaterializował ten właśnie złoty lingam. Opowiedział też o jego znaczeniu. Lingam ma kształt elipsoidy, co jest symbolicznym obrazem wszechświata. Mówił także o tym, że bezforemna świadomość zapadła w sen na jawie chcąc stworzyć siebie w różnych aspektach i wówczas oddzieliła siebie od siebie tworząc elipsoidalną formę przyszłego wszechświata. Ona z kolei zaczęła ekspandować i rozszerzać się. Z tego powstał wszechświat, który znamy, ale tak naprawdę to go nie znamy. Baba powiedział także, że w tym złotym lingamie schowane są wszelkie formy istnienia, żywe i nieożywione. Wszystko co było, jest i będzie znajduje się właśnie tutaj. Cała myśl. Potencjał obecny w lingamie powstał w momencie zaistnienia nierównowagi w trzech gunach (satwa, radżas, tamas). Jeśli widzi się moment narodzin lingamu, jest to równoznaczne z naszym narodzeniem się na nowo. Z tym lingamem jest związana znana wam zapewne historia. Otóż 2 dni po jego materializacji pojawiły się zdjęcia Swamiego z lingamem w ręku. Pewien zagraniczny pielgrzym idąc drogą, był świadkiem wypadku, w którym autobus potrącił hinduskiego chłopca, w wyniku czego ów chłopiec zmarł. Na miejscu wypadku było pełno gapiów. Nikt nie mógł nic zrobić. Chłopiec leżał martwy. W tym właśnie momencie do zagranicznego pielgrzyma przyszła inspiracja, by wykorzystać nowe zdjęcie. Miał on bowiem przy sobie świeżo kupione zdjęcie Swamiego z lingamem. Pomyślał, że skoro ma ono taką moc, bo przecież lingam jest symbolem aktu kreacji, to może pomóc. Przecież widać na zdjeciu Stwórcę – kreatora – Sai Babę jak i stworzonego – lingam. Uznał, że może to będzie miało jakiś sens jeśli skorzysta z tego zdjęcia. Zwrócił się do Baby w modlitwie o pomoc. Wziął zdjęcie i położył je na martwym chłopcu. Miał przy sobie jeszcze wibhuti, które dostał na interview, albo na darśanie. Sypnął je chłopcu na usta. Położył na nim zdjęcie i zaczął się modlić. Po kilkunastu minutach chłopiec ożył. Po następnych kilkunastu minutach wstał i odszedł, jak gdyby nigdy nic. Od tego momentu zdjęcie to zyskało sławę. Jest powielane i sprzedawane. Baba powiedział, że może ono być tam gdzie ktoś potrzebuje pomocy.
      15 lutego 1999 roku Swami po raz kolejny zrobił złoty lingam, ale tym razem przez usta. Powiedział że jest to Hiraniagarbha, czyli symboliczny akt stworzenia wszechświata. Trudno powiedzieć dlaczego to się stało. Swami mówi, że jest to jednoznaczne z energią stwórczą wszechświata. Ja sam czuję, że wszystko wchodzi na nowy poziom i rozpoczyna się nowy etap.
      Chciałbym jeszcze podzielić się z wami pewną ciekawostką. Zapewne byliście w budynku administracji uniwersytetu. Jest tam pokój rektora uczelni, czyli Sai Baby. Stoją w nim jakieś kredensy z różnymi drobiazgami, które Swami otrzymał. Pomiędzy nimi znajduje się jedna bardzo interesująca rzecz – zielone jajko. Jest to kopia czegoś, co Swami zrobił profesorowi Kasturiemu, gdy jeszcze żył. Kiedy Swami stworzył ową rzecz powiedział, że jest to praforma człowieka. Po chwili jeszcze raz machnął ręką nad tym niby jajkiem, bo nie jest to lingam. Stworzony przedmiot nie miał konsystencji stałej. Był to swoisty żel, zielona galaretka. Widać w nim wewnątrz jakieś żyłki, oczka, tak jak w jajku kurzym. Jak już wspomniałem Baba powiedział, że jest to praforma człowieka, po czym na tym żelu zmaterializował małą figurkę małpki. Jak wieść niosła, jest to ta pierwotna rozsadnia życia, z której pochodzi życie, być może i to nasze na Ziemi.
      Gdyby teraz skojarzyć ten fakt z materializacją lingamu Hiraniagarbha, o której Swami też mówi jako o akcie stworzenia, można by to powiązać z faktem stopniowego udostępniania planetarium dla wszystkich. Przecież właśnie w planetarium jest przekazywana elementarna wiedza o sprawach wszechświata. Możemy jeszcze wziąć pod uwagę fragment wypowiedzi Izaaka Tigretta, którą publikowało „Światło Miłości” nr 8, o tym, że Swami powiedział Izaakowi o bliskim momencie odkrycia przez naukę Boga. Po powrocie od Baby do USA Tigrett przeczytał o teleskopie Hubble’a. Było to wiosną 1995 roku. Dwa tygodnie później był na umówionym spotkaniu z kolegą z lat szkolnych, obecnie wiceprezydentem USA Alem Gore, w Białym Domu. Al pokazał mu zdjęcia na których było uwidocznione to, co zaistniało w momencie stworzenia wszechświata, bo aż tyle jest w stanie ogarnąć ten teleskop. Było to coś, co ma naturę inteligentną. Na określenie tego czym owo „coś” może być naukowcy dali sobie 10 lat. Powstał w tym celu specjalny program naukowy. To „coś” jest najprawdopodobniej odpowiedzialne za powstanie wszechświata i za ilość energii we wszechświecie. Na koniec tej rozmowy Al Gore oznajmił: „To jest Sai”. Na początku zdjęcia zostały objęte embargiem, ale później rozesłano je do ośrodków naukowych, co już jest osiągnięciem. Najprawdopodobniej za jakiś czas usłyszymy więcej o tej sprawie. W ubiegłym roku sensacją w świecie nauki było stwierdzenie, że wszystkie modele wszechświata okazują się nie bardzo prawdziwe, bo brak im pewnej energii. Wszechświat się rozszerza. Jest w nim jakaś dziwna energia, której jeszcze nie poznano i nie nazwano. Jest ona silniejsza niż siła grawitacji i powoduje, że wszechświat rozszerza się. W świecie nauki trwa w tej chwili wielkie zamieszanie. Czuję, że to co przekazuje Swami w swoich wielkich ekspozycjach, np. poprzez zobaczenie żelu kosmicznego, lingamu, przez spotkanie Tigretta z Alem Gore jest pokazaniem nam, że stoimy na progu przełomu w świadomości. Jestem przekonany, że wszystkie te zdarzenia temu służą. Na pewno ma to o wiele większy wymiar niż my dostrzegamy. Jednym z planów owego większego wymiaru, na którym musimy pracować nad sobą w duchu pięciu wartości, jest wymiar ludzki. Bez wątpienia mamy do czynienia z jakimś wielkim zastanawiającym zjawiskiem. Przypuszczam, że manifestacje lingamów są takim wprowadzeniem nas w nową świadomość. W dyskursie z dnia 15.02.1999 czytamy: „W przyszłości będziecie świadkami o wiele większej liczby manifestacji Boskości. Zrozumcie, że tej błogości można doświadczyć tylko w bezpośredniej bliskości Boga i nigdzie indziej. Niech nie wprowadzi was w błąd fakt, że Ja mówię, śmieję się, chodzę, jem, jak wy. Nie dajcie się zwieść poczuciu ciała. Wszystkie moje czyny są bezinteresowne, bezinteresowne, bezinteresowne. Nie ma we Mnie nawet śladu egoizmu. Wierzcie mocno w tę prawdę. Jeżeli będziecie mieć mocna wiarę, wszystkie wasze pragnienia spełnią się bez waszych próśb, niezależnie od tego, gdzie będziecie. Cierpią tylko ci, którzy nie mają pełnej wiary. Rozwijajcie zaufanie do siebie samych. To jest pierwsza sadhana, którą musicie pojąć.” Nauczanie Swamiego jest wielopoziomowe i każdy usłyszy to, na co jest przygotowany. Czytając masowe wydania nauk Swamiego odnosi się wrażenie jakby ciągle powtarzał to samo: Prawda, Darma, Miłość itd. Można nawet zlekceważyć te nauki i przesłania, ale później okazuje się, że Swami uchyla nowe drzwi i tam widać trochę inne rzeczy. Na pewno kluczem do poznania wszystkiego jest zrobienie porządku w sobie na tym najbardziej podstawowym poziomie, bo bez tego żadnej wiedzy nie będzie. Będzie tylko umysł. Co pewien czas Baba coś przygotowywuje. Jakiś taki pakiecik informacji, nakierowanie naszego myślenia na nowe tory. Trzeba mieć świadomość, że mamy do czynienia z kosmicznym Awatarem. Z tak ogromną manifestacją, że czasem możemy nie dostrzegać jej wielkości i sprowadzać ją do wymiaru ludzkiego, zamykać Swamiego w Prasanthi Nilayam. A przecież Jego przyjście na Ziemię ma ogromny wymiar. Ukazała się trzecia książka Hislopa wydana po jego śmierci, którą na pewno ktoś w Polsce wkrótce opublikuje. Jest ona tak głęboka i dojrzała. Są w niej zebrane wystąpienia Hislopa w centrach Sai w trakcie jego różnych podróży po świecie, głównie w Nowej Zelandii, są w niej sesje pytań i odpowiedzi oraz parę osobistych refleksji. W książce poruszanych jest wiele problemów w skali kosmicznej, o jakich Hislop rozmawiał ze Swamim podczas wielu interview. Słyszał wówczas takie rzeczy, o jakich Baba nie mówi w swoich dyskursach. Jest tam m.in. mowa o konieczności wegetarianizmu. Nawet nie dlatego że jest to jakaś doktryna, jakaś idea, ale tylko dlatego, iż przez to że jemy mięso na ziemi zrobił się zator. Ziemia jest przeciążona nadmierną ilością ludzi, ponieważ jedzą oni mięso i w związku z tym muszą zabijać. Swami powiedział kiedyś, że te istnienia: krowy, konie, psy, małpy reinkarnują w ludzi. Jest ich setki tysięcy i tworzą swoistą  hekatombę. Zrobił się zator, ścisk, bo nie ma odpływu istot z Ziemi na wyższe plany. Istnieje bezwarunkowy mechanizm reinkarnacyjny, który nakazuje wcielanie się. Potrzebne są coraz większe ilości zabijanych zwierząt, co z kolei powoduje wzrost liczby ludności na Ziemi. Wegetarianizm to jedyne wyjście w tym impasie w jakim znalazła się nasza Ziemia.
Mariusz Piotrowski

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.