Swami
pojawił się około godziny 5.30 na placu darśanowym
przed Mandirem w momencie, kiedy dobiegały końca bhadżany. Szedł wolno i nic nie zapowiadało tego co miało się
później zdarzyć. Wydawało się, że wszystko odbędzie się tak jak w poprzednich
latach i po całonocnych bhadżanach
Swami wygłosi kolejny dyskurs. Właśnie był intonowany ostatni bhadżan, śpiewany przez wokalistkę w
piękny rozdzierający serce sposób. Swami wszedł na mównicę zza której zwykle
wygłasza dyskursy. Usiadł i jak gdyby nigdy nic wypił łyk wody ze szklanki
stojącej na mównicy. Właśnie wtedy chwyciły Go lekkie konwulsje. Nagle pojawiło
się coś w Jego ustach. Ludzie zauważyli, że Swami zaczyna się jakoś dziwnie
zachowywać. Część blisko siedzących osób była zaniepokojona. Dopiero gdy w
ustach Swamiego pojawił się lingam, wszyscy zrozumieli co się stało. Kiedy Baba
trzymał ten lingam w dłoni, odbijało się od niego światło i trudno było
stwierdzić czy był złoty, o złotej poświacie, czy też innego koloru. Przez cały
plac rozległ się głośny pomruk zaskoczenia i aplauzu. Były oklaski. Ludzie
zaczęli wstawać ze swoich miejsc. Już
mało kto mógł coś zobaczyć. Swami trzymał lingam, pokazywał go, po czym
potoczył go po mównicy. W pewnym momencie zaczął coś mówić. Kumarowi, który
tłumaczy przemówienia Swamiego, słowa uwięzły w gardle i nie był w stanie
wypowiedzieć pewnej kwestii. Baba w tym momencie jakby dla zabawy, cisnął
lingam pod stopy Kumara. Lingam odbił się od posadzki. Zachował się jak
piłeczka, potem potoczył się. Swami rzucił go jeszcze w stronę studentów. Później
bardzo trudno było dostrzec dalsze szczegóły tego wydarzenia, gdyż na placu
darszanowym panowało wielkie poruszenie. Następnie, kiedy wszystko się
uspokoiło, Swami wygłosił swój piękny dyskurs o znaczeniu zasady Hiraniagarbhy – zasady Miłości.