MOJE DOŚWIADCZENIE

Z OCZAMI SAI BABY

      Siedziałem razem z kolegą na ławce na placu darśanowym. Prawie wszyscy poszli na śniadanie, a my zostaliśmy, by ujrzeć Babę z bliska. Jednak kiedy w końcu przeszedł koło mnie, nawet na mnie nie spojrzał. Wtedy w głębi swojej istoty zacząłem wyć z bólu. „Boże! Z jednymi rozmawiasz, innym materializujesz wspaniałe prezenty, a teraz byłeś tak blisko i nie chciałeś chociaż przez sekundę spojrzeć mi w oczy, chociaż ja tak pragnąłem kontaktu wzrokowego z Tobą!”. Koło mnie nie było nikogo oprócz mojego kolegi, jednak Baba ominął nas spojrzeniem i poszedł dalej. Odszedłszy na jakieś cztery metry odwrócił się i spojrzał na mnie, jakby chciał uczynić zadość moim błaganiom. Wtedy zaistniała rzecz niesamowita, którą tylko nieliczni mogą zrozumieć. Baba odwrócił się, ale nie całkiem, tylko tak w połowie, spojrzał na mnie przez ramię, a ja zobaczyłem Jego oczy. Wtedy nagle moja świadomość opuściła ciało na kilka sekund i została wchłonięta przez oczy Baby. Ujrzałem otchłań. Trójwymiarową, czarną otchłań, w której nie było nic, ani gwiazd, ani światła, nie było tam niczego. Czułem się zagubiony. W olbrzymim tempie przesunąłem się w jednym kierunku, po czym zatrzymałem się, bo zobaczyłem, że wokół wszystko jest takie samo, tak samo u góry i na dole, po prawej i po lewej stronie wszędzie czarna otchłań. Nie było widać ani jej końca, ani początku. Nie było tam ani ciepło, ani zimno. Całe ciało wraz z oczami zostawiłem na ławce, ale myśl miałem wyostrzoną i rozumowałem logicznie. Wiedziałem jak się tam dostałem - wychodząc z ciała pochłonięty przez Jego oczy - wszystko to doskonale pamiętałem, jednak nie umiałem nazwać miejsca, w którym się znajdowałem. Czytałem różne książki o przeżyciach w tunelach, ale tu było coś innego – trójwymiarowa ani ciepła, ani zimna otchłań, w której nie było nic poza moją świadomością. Czułem się nieswojo i w momencie kiedy pomyślałem, że właściwie wszystko już zobaczyłem, nie miałem ochoty dłużej tam pozostać. Wtedy natychmiast poprzez Jego oczy wróciłem do ciała. Trwało to może kilka sekund, ale dla mnie był to szok. Później Baba poszedł dalej wzdłuż rzędów sewaków, ponieważ było to ich pożegnanie.
       Parę sekund zajęło mi ochłonięcie po tym zdarzeniu. Zwróciłem się do kolegi mówiąc, że nawet mi nie popatrzył w oczy, ale tak Go błagałem, że się w końcu odwrócił i mnie wchłonął. Kolega zaprzeczył: „Chłopie, Swami się nie odwrócił. Cały czas patrzyłem, tak jak i ty. Pewnie On się odwrócił tylko dla ciebie. Dostałeś prztyczka w nos”. Kolega znał podobne wydarzenia z literatury angielsko-języcznej. Ja nie znam angielskiego i nikt mi nic podobnego nigdy nie opowiadał. Nie mogłem się zasugerować. Ktoś inny podpowiedział mi to, czego ja do tej pory nie wiedziałem. Oto dowiedziałem się, że dane mi było widzieć Absolut. Jednakże moja świadomość nie była przygotowana do rozpłynięcia się w Absolucie i dlatego czułem się nieswojo w tej czarnej otchłani, w której nic nie było. Widocznie muszę jeszcze wiele przerobić, żeby tam się dostać. Dopiero po trzech latach zrozumiałem, co mi się tak naprawdę przydarzyło.
      Po krótkim czasie pobytu w otchłani przyszła mi myśl, która była odpowiedzią od Swamiego dlaczego nie spojrzał mi w oczy. „Przecież wiem, że niedawno - ty moja kropelko oceanu - miałeś bardzo poważną operację i wiem też że nie czujesz się najlepiej, ale nie jest z tobą aż tak źle, żeby wiedząc iż będę tędy przechodził nie uklęknąć. Oboje z kolegą siedzieliście na ławce jak na pikniku i dlatego spojrzałem wam na kolana, a nie w oczy. Po prostu ignorowaliście mnie.” Oj, poczułem się podle. Zmarnowałem taką okazję. Swami mógł mi spojrzeć w oczy, a tak tylko spojrzał na moje kolana. Jednak odpowiedział na moje łkanie w środku. Wówczas nie rozumiałem tej mojej pychy. Bóg pokazał mi, że wszystko może być niczym. Myśl miałem wyostrzoną w 100-u procentach i wiedziałem, że na ławce zostawiłem ciało oraz oczy. Nie mając niczego, widziałem ogromną czarną otchłań, którą odczuwałem psychicznie i fizycznie. Nic tam nie było, a także nikt nic do mnie nie mówił. Sai Baby też tam nie było. Nic mnie tam nie bolało. Czułem się jednak jakoś nieswojo, jakbym był niepotrzebny. Nie pasowałem do tamtej rzeczywistości, którą dane mi było obejrzeć, mimo że nie miałem oczu. Kiedy już stamtąd wracałem, nie miałem nic przeciwko temu powrotowi. Dopiero po kilku sekundach uświadomiłem sobie, co mi się na tym darśanie przytrafiło. Po paru dniach chodząc po sklepikach zobaczyłem zdjęcie Baby, na którym w identyczny sposób jak wtedy na placu, patrzył na mnie przez ramię. Kiedy zobaczyłem to zdjęcie, poczułem że Swami chce mi przekazać, iż z moim mózgiem jest wszystko w porządku i wcale nie straciłem wtedy przytomności. Dane mi było ujrzeć Absolut.
Wojciech Margraf

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.