RELACJA Z PIERWSZEJ ŚWIATOWEJ

 KONFERENCJI LIDERÓW 

W PRASANTHI NILAYAM w 1998 roku

      Podczas pobytu w Aśramie przypadkowo dowiedziałem się o Pierwszej Światowej Konferencji Liderów Organizacji Sathya Sai. Poszedłem do organizatorów i zapytałem czy jest jakiś delegat z Polski. Okazało się, że nie ma żadnego i ja mogę brać udział w tej konferencji. Później dołączyli do mnie inni: nieznana mi młoda Polka z Afryki, Jadzia z Wrocławia, która nagrywała obrady na kasety magnetofonowe i Wojtek z Gdyni. Konferencja trwała 5 dni i odbywała się nad stołówką Pendżabi. Przyjechało ponad 300 delegatów z całego świata, między innymi z Australii, z Cejlonu, z Malezji, z Ameryki i z Europy. Wykładowcami byli najstarsi stażem wyznawcy Sai Baby. Fizycznie Swami nie był obecny w sali obrad.
      Na konferencji omawiano problemy mogące wyniknąć podczas pracy z grupą Sai. Wypowiadał się Jagadeesan i inni koordynatorzy z całego świata. Od organizatorów otrzymaliśmy materiały między innymi: książeczkę pod tytułem „Duchowe zalecenia”. Baba odpowiada w niej na pytania. W trakcie wykładów poruszane były wszystkie problemy związane z organizacją. Jagadeesan omówił na początku temat 9-ciu punktów „Kodeksu”. Są to wytyczne, które dał nam Baba. Znajdują się one również w statucie Organizacji Sathya Sai. Podkreślono, że wielu wyznawców nie stosuje się do pierwszego punktu „Kodeksu” (powtarzanie imienia Boga), co może świadczyć, że jesteśmy jeszcze na początku drogi rozwoju duchowego. Stwierdzano, że bez przestrzegania punktu pierwszego nie można wzrastać dalej.
Oto kolejne punkty „Kodeksu”:

1. Codzienna medytacja i modlitwa.
2. Wspólna modlitwa w rodzinie przynajmniej raz na tydzień.
3. Uczestnictwo w Bal-vicas dla dzieci.
4. Obecność przynajmniej raz w miesiącu na grupowych zebraniach Organizacji.
5. Uczestniczenie w pracy społecznej i innych programach Organizacji.
6. Systematyczne studiowanie literatury Sai.
7. Ograniczanie pragnień.
8. Zwracanie się do każdego łagodnie i z miłością.
9. Nie mówienie źle o innych zwłaszcza podczas ich nieobecności.

     W celu sprawdzenia jak dalece jesteśmy zgodni w swoim postępowaniu z zasadami zawartymi z Kodeksie rozdano nam test, w którym rozszerzono tych dziewięć punktów. Każdy z nas odpowiadał sam sobie na pytania testu i otrzymywał odpowiedź w jakim miejscu jest na swojej drodze.
      Jagadeesan na początku swojego wystąpienia podkreślił, by mówić do wszystkich łagodnie i w miły sposób, tak by nie ranić (punkt 8). Po tym apelu wszyscy zaczęli mówić do siebie bardzo cicho, a wcale nie o to chodziło. Sprostowano tę informację i dokładnie wyjaśniono punkt 8.
      Omawiano śpiewanie bhadżanów. Pytano czy śpiewać bhadżany w sanskrycie czy w języku ojczystym. Krążą opinie, że sanskryt niesie odpowiednie wibracje. Na te pytania Baba odpowiada tak: „Najważniejsze jest żebyście śpiewali z serca”.
      Poruszano problemy finansowe. W Organizacji nie ma żadnych pieniędzy. Pytano czy można zbierać pieniądze z ramienia Organizacji, ale dla ubogich. Sai Baba mówi: „NIE”. Ktoś z sali opowiedział swoje doświadczenie. Ma on piękny dom i zaproponował, że sprzeda go, a pieniądze przekaże Swamiemu. Sai Baba odparł: „Ja nie potrzebuję twoich pieniędzy. W każdej chwili mogę mieć deszcz rupi.” Ktoś zaproponował Swamiemu wprowadzenie podatku na lotnisku, jak to jest w zwyczaju na innych lotniskach. Sai Baba odpowiedział na to: „Czy jak przyjeżdżasz do swojej matki to płacisz podatek?” Baba dał nam wszystkim do zrozumienia, że nie potrzebuje pieniędzy, tylko służy wszystkim i daje, daje, daje…
      Na konferencji pytano co należy zrobić z osobami, które przychodzą na spotkania grup w celach matrymonialnych i rozglądają się tylko za partnerem życiowym, a co zrobić z wyznawcami innych guru, który przychodzą tylko porównywać. Odpowiedź była taka, że należy tych ludzi traktować z miłością, bo w nich także jest Bóg, stwarzać atmosferę miłości, bo głównie dlatego ludzie przychodzą na spotkania.
      Mieszkałem z dwoma Amerykanami. Rozmowy z nimi były bardzo inspirujące. Opowiadali mi oni o doświadczeniach w sewie. Mówili mi, że nie można nikomu proponować udziału w sewie, jeżeli samemu się nic nie zrobiło. Można tylko prosić kogoś o pomoc w sewie, którą się robi. Jest to praktykowane w Stanach. Najpierw robili oni sewę raz w miesiącu, a później codziennie. Rano jadą do sklepów i otrzymują za darmo przeterminowaną, ale jeszcze dobrą żywność, która była już przeznaczono do wyrzucenia, bo takie są przepisy w stanie New Jersy. Duże supermarkety teraz ich znają i są poumawiani po odbiór produktów, które później rozdają ubogim. Robią również pastę, którą smarują bułki pochodzące z tych sklepów. W trakcie proponowania komuś sewy radzili mi nie wysłuchiwać wymówek innych osób, bo na to szkoda czasu. Należy jedynie żądać odpowiedzi „tak”, lub „nie”. Nie ma sensu słuchać tłumaczeń. Należy odpowiadać, że wszystko jest w porządku i zapewniać, że nie obrażamy się na osobę, która mówi nam „nie”. Często te osoby później uświadamiały sobie, że wynajdywały różne rzeczy po to, by nie pomagać, a tak naprawdę mogły to zrobić. Jagadeesan mówił nam o tym jak sam przez rok chodził na sewę do szpitala. Poczułem, że ja mógłbym nieść sewę dla innych, ale nie mam do tego nawyku. Proponuję by zacząć raz w miesiącu. Łatwiej jest pracować w grupie. Po zbiorowej sewie dobrze jest podzielić się swoimi doświadczeniami. Zapewne każdy z was robi już jakąś sewę, ale taka zbiorowa służba daje inne doświadczenia.
      Pierwszy dyskurs podczas mojego pobytu wygłosił Baba w dniu 20.XI.1998 roku dla uczestników konferencji, drugi z okazji Swoich urodzin. Podczas drugiego Swami mówił bardzo wolno, tak, że tłumaczący Anil Kumar nadążał z łatwością, co jest wyjątkiem i większość słów można było zrozumieć. Słuchający mogli zadawać na karteczkach pytania do Baby. Wrzucano je do koszyczka, z którego następnie Swami wylosował siedem pytań i udzielił na nie odpowiedzi. Jedno z pytań dotyczyło sadhany i transformacji duchowej. Inne pytanie było bardzo ciekawe i brzmiało: „Czy Jezus naprawdę ogłosił że jest Prawdą, Drogą i że nikt nie jest wyższy od Niego?” Baba tak na to odpowiedział: „Jezus nigdy nie był egoistyczny. Nigdy nie głosił że jest Prawdą, Drogą, Zbawicielem i Odkupicielem. Ludzie, którzy opracowywali Biblię na podstawie różnych starożytnych tekstów, doprowadzili do powstania błędnych pojęć, w wyniku czego mamy dzisiaj 500 różnych wersji Biblii. Łukasz, Piotr i Tomasz byli jednymi z pierwszych nielicznych apostołów. Pewien poborca podatkowy zapisał rozmowy między Jezusem a rybakami. Podczas jednej z nich Jezus zapewniał, że będzie się nimi opiekował, ale nigdy nie mówił z pozycji ego, że tylko On i ostatecznie On może ich ochronić. Powiedział to wyłącznie po to, aby zwiększyć ich zaufanie i zachęcić do działania. Liczni scholastycy źle zinterpretowali tę obietnicę uznając, że Jezus jest jedynym odkupicielem i że będzie ich ochraniał przed wszelkimi trudnościami”. (tłum. R.Z.)
      W dyskursie urodzinowym Baba powiedział, żeby nie życzyć mu szczęścia, bo On cały czas jest szczęśliwy. On tego nie potrzebuje, a całe te uroczystości urodzinowe tak naprawdę nie są dla Niego, tylko dla nas. Mówił nam, że Jego ciało jest zdrowe, ręce i nogi ma sprawne. Podał nawet dokładnie jakie ma ciśnienie krwi 117/79. Dyskurs urodzinowy był bardzo interesujący, ale i długi - trwał 2 godziny - co także jest rzadkością.
      W tym czasie w Prasanthi Polaków było około 30-tu. Wszyscy pracowali raczej indywidualnie, a nie w grupie. Ja sam nastawiony byłem na pracę nad sobą. Chciałem rozwiązać moje problemy osobiste. Nie przywiązywałem wagi do tego, by siedzieć w pierwszym rzędzie. Wszędzie czułem obecność i prowadzenie Sai Baby, w każdej mojej myśli. Całą esencją jaką wyniosłem z tego wyjazdu było to, żeby dostrzegać Boga we wszystkim, w innych ludziach, w ich problemach… Doświadczyłem małości swojego umysłu i jego natury szufladkowania. Na urodziny Baby zjechały takie tłumy, że nie wszyscy dostali się na plac darśanowy. Część ludzi siedziała na zewnątrz.
      Interview nie miałem, ale to nie było dla mnie najważniejsze. Czułem że są ludzie bardziej potrzebujący. Przyjechało dużo świeżych ludzi i można było zauważyć jak Baba ich zmieniał. Wyraźnie było widać kogo Baba przyciąga. Tych którzy są z Babą nic nie rusza, to twardziele. Wiem, że nic nie dzieje się bez Jego woli. Najważniejszy był dla mnie mój proces wewnętrzny, moja przemiana.
      W aśramie ktoś opowiedział mi historię z książki „Śirdi Baba człowiek cudów”. Opisuje ona zdarzenie w którym Śirdi Baba prosił bhaktów o oliwę do swojej lampy, co miał w zwyczaju. Wyznawcy przeważnie dawali Mu oliwę, ale tym razem odmówili, by sprawdzić co zrobi. Śirdi wziął wody w usta, po czym wlał ją do lampy, która zapłonęła. W czasach, kiedy żył Śirdi mało było takich ludzi, którzy potrzebowali cudów by uwierzyć. Obecnie ludzie domagają się dowodów boskości Swamiego, chcą „czadu” w swoich doświadczeniach. Dla mnie najważniejsza jest moja własna praca nad sobą i odczuwalna wszędzie obecność Baby.
Marek Miedziewski

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.