SPOWIEDŹ BHAKTY

      Pytania pochodzą z ankiety Iwony Wiśniewskiej, którą przeprowadziła w 1997r., pisząc swoją pracę dyplomową na temat: „Socjologiczne aspekty fenomenu Sathya Sai Baby”.

Co skłoniło Pana do zainteresowania się Sai Babą?

      Przed przeczytaniem publikacji wydanych w Polsce związanych z Sathya Sai Babą, przez ponad dwadzieścia lat przeczytałem wiele książek z tak zwanej nadbudowy, autorstwa wielu wielkich myślicieli, filozofów, uczonych i proroków. Przestudiowałem, co prawda dość pobieżnie założenia, kierunki i dogmaty wszystkich głównych religii świata, co doprowadziło mnie w końcu do przerażającego stwierdzenia, że nikt na całym świecie nie zna odpowiedzi na pytanie jaki jest sens egzystencji człowieka i całego wszechświata. W związku z powyższym za jedynego mądrego człowieka żyjącego dotychczas na ziemi uznałem Sokratesa. On przynajmniej miał odwagę powiedzieć: „Wiem, że nic nie wiem.” Cóż są warte wszystkie religie świata, wszyscy uczeni razem wzięci, żyjący na przestrzeni istnienia świata, jeżeli nie są w stanie odpowiedzieć mi na to podstawowe pytanie. To tak jakby wykonywać jakąkolwiek pracę nie wiedząc po co się ją wykonuje. Prawdziwe sensowne życie, a raczej walkę ze samym sobą o prawdziwe sensowne życie można rozpocząć dopiero wtedy, kiedy dysponuje się miażdżącą, logiczną odpowiedzią na to pytanie. Sathya Sai Baba daje tę odpowiedź. Na przestrzeni wieków ludzkość miała wielu wielkich nauczycieli, którzy objawiali wiele prawd, dysponowali wielkimi nadprzyrodzonymi mocami, dokonywali wielu cudów itd., co zresztą Sathya Sai Baba od ponad 60 lat robi codziennie. Sam przecież widziałem to wszystko na własne oczy. Gdyby dokonywał tych cudów bez ujawnienia nam sensu życia, byłby dla mnie jeszcze jednym prorokiem, takim jak Chrystus, Budda, Mahomet, czy Allach, czyli niczym szczególnym, wszystko już było. Nie byłoby się czym ekscytować. A ja, oraz prawie sześć miliardów ludzi w dalszym ciągu nie miałbym pojęcia po co żyję, dlaczego muszę żyć, kim jestem? Z punktu widzenia świadomości przeciętnego wyznawcy jakiejkolwiek religii z ich przywódcami na czele, człowiek żyje bo musi. Tak zadecydowali jego rodzice, bez wiedzy i zgody nowonarodzonego istnienia. Kto człowiekowi dał prawo do poczęcia następnego istnienia na tym świecie, świecie zamienionym przez człowieka w jedno wielkie cuchnące bagno w znaczeniu dosłownym jak i w przenośni. Na użytek własny przeprowadziłem wśród ludzi około sześćdziesiatego roku życia ankietę. Zadałem im jedno pytanie, czy chcieliby narodzić się jeszcze raz i przeżyć następne życie w identyczny sposób jak obecnie. Nie uzyskałem ani jednej odpowiedzi twierdzącej. Wszyscy moi rozmówcy byli matkami i ojcami. Sami nie mieli ochoty na ponowne istnienie, ale bez wahania dali życie innym - dlaczego? Nie znając odpowiedzi na pytanie o sens życia można śmiało powiedzieć, że życie jest podłe i bez sensu, a po tym stwierdzeniu już tylko jeden krok do totalnej anarchii, która zresztą ogarnęła cały świat.
      Odpowiedź jaką dał mi Sathya Sai Baba na przedstawione pytanie jest kluczem, uniwersalnym kluczem do zrozumienia wszystkich religii świata, albowiem wszystkie religie świata są prawdziwe. Jest co prawda w nich trochę przekłamań, które powstały na przestrzeni wieków poprzez złą interpretację jak i celowe przekłamania autorstwa nie proroków, a ludzi spisujących lub przepisujących ich słowa. Wywyższanie lub poniżanie jakiejkolwiek religii świata jest żałosne.

Proszę podać, które z nauk i przesłań Sathya Sai Baby uważa Pan za najistotniejsze i dlaczego?

      Najważniejszym przesłaniem Sathya Sai Baby jest objawienie prawdy - JESTEŚ BOGIEM, tylko jeszcze o tym nie wiesz. Fakt został celowo przez Boga - Sai ukryty przed ludzką świadomością na przestrzeni bardzo wielu wcieleń, by człowiek nauczył się kochać wszystko, a więc minerały, świat roślinny i zwierzęcy (z których przecież pochodzi poprzez ewolucyjne przekształcenia) oraz ludzi, czystą miłością.
     WSZAKŻE BÓG JEST MIŁOŚCIĄ. Nawet papież, który wydawałoby się, że wie bardzo niewiele, albo udaje, że wie bardzo niewiele, niedawno publicznie stwierdził: człowiek pochodzi od małpy. Jeszcze niedawno za tego rodzaju stwierdzenie wielce miłujący kościół najchętniej posłałby takiego delikwenta na stos.
      Bóg jest autorem Boskiej sztuki teatralnej pt.: Życie na ziemi. Jest również autorem innych „sztuk teatralnych” dla innych bytów, których ludzkość nie pozna dopóki nie wyzwoli się z kolejnych inkarnacji.
      Bóg jest jedynym reżyserem tej sztuki i tak naprawdę jedynym jej autorem pod postacią prawie sześciu miliardów ludzi. Mniejszymi aktorami są zwierzęta, rośliny, minerały i woda oraz różnego rodzaju zapachy i gazy. Wszyscy „aktorzy” są w ciągłym ewolucyjnym ruchu. Wszakże Bóg jest nieskończoną energią.

WSZYSTKO JEST BOGIEM

     Wszystkie rzeczy widzialne i niewidzialne to przejawienie Boga. Człowiek jest ostatnim ogniwem ewolucyjnym tej Boskiej sztuki. Jest on obdarzony zdolnością poznania prawdy o sobie.

POZA BOGIEM NIGDY NICZEGO NIE BYŁO, NIE MA I NIE BĘDZIE.

      Dlatego człowieku nie martw się - jesteś niezniszczalny, Twoja świadomość nie ma początku ani końca, a żyjesz na tym świecie bo Bóg czyli TY postanowił zasłużyć sobie na nieustanną szczęśliwość, w której trwa bez początku i końca. Bóg, czyli MY, gdyby nie wymyślił i nie zrealizował tej sztuki pt.: „Życie na ziemi” byłby miłością, lecz kogo miałby kochać? Tylko siebie, bo poza Nim, nigdy niczego nie było, nie ma i nie będzie. Tymczasem po wyłonieniu z siebie wszelkiego stworzenia i ukryciu się przed jego świadomością mógł poprzez POZORNY DUALIZM zrealizować potrzebę miłości, której człowiek stopniowo doświadcza od wszelkich istnień, jednocześnie mając szanse odwzajemnić tę miłość innym. Na potrzeby tej Boskiej Sztuki zostało przez Boga dla maksymalnego utrudnienia jej realizacji wymyślone zło jako przeciwieństwo dla miłości i dobra. Tak naprawdę zło nie istnieje. Zostało stworzone przez Boga dla potrzeb tej sztuki po to, by w końcu mogło być pokonane przez miłość. Miłość, a więc Bóg, musi w końcu zatryumfować. Tak jest napisane w tej sztuce, w scenariuszu tej sztuki, a poszczególni ludzie po pokonaniu w sobie wszystkich złych cech, a więc po odegraniu ostatniego aktu tej sztuki stopniowo rozpłyną się w Bogu, w Miłości, w Energii i wtedy „zobaczą”, zrozumieją, że ONI to nic innego jak tylko Bóg do którego się modlili, którego prosili o wiele łask.
      Tym samym MY - LUDZIE - BÓG  po wielu doświadczeniach niejednokrotnie bardzo przykrych, zasłużymy sobie na permanentną szczęśliwość.
      Oto największa tajemnica jaką SATHYA SAI BABA - w stu procentach świadome ucieleśnienie Boga - nam objawił. Można ze szczęścia naprawdę zwariować na Jego punkcie. W swoich dyskursach daje odpowiedzi tak logiczne na każdy zadany temat, że człowiek nawet tak zatwardziały i sceptyczny jak ja, staje się coraz bardziej cichy i pokorny, oraz ma pragnienie bycia coraz lepszym. W końcu wszystko staje się logiczne, jasne i proste. Przez lata próbowałem znaleźć choćby jeden zarzut aż w końcu padłem na kolana w podzięce, że znalazłem się w tym jednym procencie ludzi, którym dane jest poznać jedną z największych tajemnic Boga. Pozostałe 99% ludzi pozna tę tajemnicę stopniowo, w zależności od stopnia świadomości każdego człowieka, a ci którzy ją poznali mają zająć się własną samorealizacją pozostawiając Bogu dotarcie do pozostałych ludzi. Sathya Sai Baba powiedział: „Nie wyręczaj Boga w rozgłaszaniu prawdy bo i tak niewielu jest ją w stanie zrozumieć dzisiaj. Zostaw to mnie. Zajmij się sobą. Będzie z tego większy pożytek jeśli swym przykładem w prawym życiu pokażesz innym jak powinni się realizować. Resztę pozostaw Bogu.”
      Można by jeszcze wiele napisać na temat PRAWDY jaką objawia nam Sai Bóg, ale byłoby to tylko powielaniem książek wydanych w Polsce i na świecie. Rozwiązania innych problemów bazują na tym przesłaniu, które w sposób niezbyt może udolny starałem się opisać.

Czy coś się zmieniło w Pana życiu pod wpływem nauk Sathya Sai Baby?

      No cóż - tak, ale niestety niewiele. Gdy zrozumiałem, że będę musiał odcierpieć mentalnie i fizycznie na własnym ciele i duszy krzywdy zadane ludziom, zwierzętom i przyrodzie na zasadzie reakcji zwrotnej postanowiłem przynajmniej częściowo przestać się karać i po pierwsze:
- przestałem zabijać i krzywdzić zwierzęta, a więc od czterech lat nie jem mięsa, drobiu, ryb, jajek, mleka i jego przetworów, miodu, a mimo to nie zachorowałem chociaż powinienem, jak twierdzą niektórzy pożal się Boże „uczeni”. Wręcz przeciwnie, czuję się o wiele lepiej niż przedtem. Nie zabiłem nawet myszki, która „odwiedziła” mnie w kuchni, tylko po złapaniu jej w pułapkę to jest w wysokie wiadro, wypuściłem ją z dala od domu na ogródek.  A co? - ona też chce żyć. Dla wielu ludzi będzie to bardzo śmieszne. Może i dla nich śmieszne, ale tak właśnie zrobiłem. Poza tym staram się ze zmiennym szczęściem walczyć ze swoimi złymi skłonnościami. Jest trochę triumfów, ale więcej porażek.
      Przed poznaniem prawdy nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo złym jestem człowiekiem. Ile czeka mnie pracy nad sobą. Można obronić 10 prac doktorskich, zawojować cały świat siłą, zdobyć wielką fortunę, ale najtrudniej pokonać złe skłonności w sobie samym, a tylko to tak naprawdę liczy się dla człowieka.

Istnieje przekonanie, że Sathya Sai Baba ma wpływ na różne sytuacje życiowe.

      TAK, Sathya Sai Baba jest u ucieleśnieniem najwyższej świadomości, a więc wszystko co dzieje się na ziemi jak i w całym wszechświecie, jest Jego wolą od początku świata po jego zakończenie. Wszystko co ludzie mówią, czynią, myślą, było Mu wiadome przed rozpoczęciem tej teatralnej gry. Człowiekowi wydaje się, że posiada wolną wolę. Owszem posiada z punktu widzenia świadomości ludzkiej, ale z punktu widzenia świadomości Boskiej, wolnej woli nie ma. Wszystko co się zdarzyło i zdarzy jest MU wiadome. Jest zapisane w scenariuszu tej sztuki. Nie ma ani jednego przypadkowego zdarzenia. Gdyby w całym wszechświecie zdarzyło się choć jedno przypadkowe zdarzenie, które wymknęłoby się spod kontroli Boga, to Bóg nie byłby Bogiem.
      Jeśli chodzi o mnie to doświadczyłem wielu niewiarygodnych wprost łask od Sathya Sai Baby. Niektóre z nich są tak niewiarygodne, że ten kto sam ich nie doświadczył, nie uwierzy w nie, a mnie nie zależy na chwaleniu się wielkością Jego łaski. Otrzymane łaski są dla mnie niestety uciążliwym balastem, bo ciągle przypominają mi o długu jaki mam do spłacenia ludzkości i światu w procesie samorealizacji. Na spłacenie tego długu Bóg cierpliwie czeka. W górę idzie się tak powoli, ponieważ ja oraz większość innych ludzi pomimo poznania prawdy nie mamy ochoty tak szybko rezygnować z tej nic nie znaczącej materialnej ułudy. Niestety zło jest jeszcze dla mnie takie fascynujące. Na razie jestem przerażony ogromem pracy jaką muszę wykonać. Nikt za mnie tej pracy nie wykona. Nawiasem mówiąc, głoszenie że Jezus Chrystus zbawił swoich wyznawców poprzez ukrzyżowanie, jest jeszcze jedną nieprawdą. Jezus pokazał drogę swoim wyznawcom, a swój krzyż każdy musi dźwigać sam. Nikt nikogo nie może zbawić. Sam chętnie uwierzyłbym w tę nieprawdę, ale niestety prawda jest inna.

Czy był Pan świadkiem zjawisk opisanych w ankiecie w powyższym punkcie?

      Cuda dokonywane przez Boga - Sai to mało znaczące drobiazgi. Jeżeli Bóg jest wszechmocny, to wszystko co robi jest po prostu naturalne i nie ma się czym ekscytować, przynajmniej po ochłonięciu z pierwszych fascynacji tym zjawiskiem i głębszym przemyśleniu tego problemu. Sathya Sai Baba nie robi tego dla popisania się przed swoimi wielbicielami, tylko dla uwiarygodnienia swojej tożsamości. Mnie osobiście dokonywane przez Niego cuda nie są do niczego na poziomie mojej świadomości potrzebne. Są one jednak potrzebne każdemu człowiekowi w pierwszej fazie jego poznania. Dla mnie najważniejszą sprawą jest precyzyjne, logiczne wyjaśnienie SENSU ŻYCIA. Wszystko inne to smaczny deser, ale tylko deser.

Proszę powiedzieć czy program Wychowania w Wartościach Ludzkich Pana zdaniem winno się szeroko rozpropagowywać i dlaczego?

      TAK. Problem moim zdaniem istnieje gdzie indziej. Propagowanie tego programu zgodnie z zaleceniami Boga - Sai powinno się odbywać nie jak to głoszą religie z ambon kościołów. Słowa takie nie trafiają do ludzi. Mamy przykłady głoszenia wielu prawd przez stulecia z ambon kościołów, a człowiek jak był nędzną parszywą kreaturą, tak nią pozostał i dalej stacza się po równi pochyłej w dół. Zdaniem Boga - Sai, najlepszą formą propagowania programu edukacyjnego w wartościach ludzkich jest własny, cichy, łagodny przykład dawany przez jego wielbicieli. Tylko że tak mało na świecie jest ludzi z których ludzkość mogłaby brać wzorce. Zmarła niedawno Matka Teresa z Kalkuty sama tego programu nie mogła pociągnąć.
      Przeciętnemu człowiekowi brakuje dobrych wzorców na codzień, a jego świadomość jest bardzo niska. Na przykład człowiek, który nie chce zabijać (zwierząt) postrzegany jest jako nieszkodliwy co prawda, ale wariat. Na terenie gminy którą zamieszkuję, na 6000 mieszkańców nie zabija cztery osoby. Jesteśmy postrzegani przez tę społeczność jako cztery małpy z ZOO. Na pomoc ze strony kościołów zwłaszcza w Polsce, na razie nie ma co liczyć. Hierarchowie tych kościołów pomimo że znają prawdę w tym zakresie, boją się ją głosić. Twierdzą wręcz, że ludzie przestaliby chodzić do kościoła. Tak, jakby ilość była ważniejsza od jakości. Kalkulacja ta jest haniebna.

Które z wartości będących przedmiotem programu edukacyjnego mają dla Pana największe znaczenie i dlaczego?

      MIŁOŚĆ jest najbardziej deficytowym towarem na świecie. To co przeciętny człowiek nazywa miłością jest kpiną z czystej miłości. Miłość jest najczystszą formą bezinteresownego dawania, bez oczekiwania na jakąkolwiek zapłatę. Wszystkie inne uczucia są jedynie jej namiastką. Jeżeli potrafisz kochać czystą bezinteresowną miłością wszystko i wszystkich, to nic więcej do samorealizacji nie jest ci potrzebne. Twój występ jako aktora w sztuce pt.: „Życie na ziemi” dobiegł końca.

Co skłoniło Pana do uczestnictwa w ruchu Sathya Sai Baby?

      Moim zdaniem niekoniecznie trzeba aktywnie uczestniczyć w ruchu Sai w formie zorganizowanej, chociaż organizacja jest wspaniała. Tak naprawdę, przykładne codzienne życie jest najlepszym aktywnym uczestnictwem w ruchu Sai.

Z wprowadzeniem której lub których zasad miał Pan największe trudności i dlaczego?

      Wszystko co w życiu robię, robię źle lub prawie źle, dlatego uzasadnienie nierealizowania poszczególnych zasad zajęłoby mi wiele stron i nie prowadziłoby do niczego budującego. Wiem, że jestem jak dotychczas małowartościowym istnieniem, zdobyłem mały 100 metrowy pagórek na trasie na szczyt Mount Everestu 8848 metrów. Tak głęboka samokrytyka spowodowana jest porównaniem do absolutu. Ciekawi mnie samopoczucie innych bhaktów.

Jakiego rodzaju korzyści osiąga Pan w wyniku spotkań grup Sai?

      Uczestniczyłem kilka razy w spotkaniach grupy Sai. Korzyści były niewielkie. Jestem typem człowieka samotnego, widzę lub wydaje mi się, że widzę więcej od innych i dlatego wolę podążać indywidualną ścieżką rozwoju.
Jak wyglądało Pana życie religijne - duchowe kiedyś, a jak teraz? Czy coś się zmieniło jeśli chodzi o wyznanie religijne, pojęcie Boga, stosunek do Niego itd.
      Do czasu poznania prawdy moje życie religijne było praktycznie zerowe. Niczego nie rozumiałem. Ustawicznie w myślach kłóciłem się z Bogiem, który był w moich odczuciach totalną nienawiścią. Pragnąłem znaleźć choć jeden przykład na poparcie stwierdzenia, że Bóg jest miłością - niestety nie znalazłem. Modlenie się do totalnej nienawiści było zatem niecelowe, chociaż byłem gotowy wybaczyć Bogu wszystko poza swoim istnieniem. Nie interesowały mnie jakieś piekła, nieba, przykazania. Wszystkie te nauki, były dla mnie stekiem nonsensów bez logicznego uzasadnienia. Bezczelnie domagałem się od Boga objawienia sensu życia i wreszcie po 25 latach Bóg odpowiedział na moje błagania
      Poznawszy prawdę patrzę teraz na kościelne dogmaty z lekkim politowaniem. W moim przypadku stwierdzenie „pukajcie, a będzie wam otworzone” sprawdziło się. Tylko że ja waliłem pięściami, czego się teraz wstydzę (chodzi mi o formę próśb). Obecnie doprowadza mnie do furii nie to, że głoszona jest nieprawda czy półprawda, bo jeśli ktoś głęboko wierzy w głoszoną nieprawdę to można to jeszcze znieść. Chodzi mi o to, że głosi się i praktykuje nieprawdę doskonale o tym wiedząc. Pielęgnuje się ją i propaguje na wszystkie możliwe sposoby, a słuchający prostaczkowie pokornie w te kłamstwa wierzą. Tak jakby miliony ludzi zapomniały że mają do dyspozycji rozum, potężny analityczny rozum, którym przeciętny człowiek nie chce się posługiwać. Wygodnie jest wierzyć w nieprawdę, że można się zrealizować w sposób lekki, łatwy i przyjemny.
      Przykłady można mnożyć. Mógłbym je przytoczyć, tylko po co? Przyjdzie czas, że wszyscy poznają prawdę. Teraz gdy poznałem prawdę, wiem na pewno, że Bogu - Sai nic nie można zarzucić, a droga do samorealizacji i wyzwolenia z tego życia jest tylko jedna i nikt za mnie tej drogi nie pokona. Mogę iść prosto w górę, zygzakami, a nawet przejściowo w dół. Wybór należy tylko do mnie.        
XYZ    
OD REDAKCJI:
Mamy nadzieję, że w przyszłości będziemy mogli opublikować fragmenty pracy dyplomowej Iwony na temat: „Socjologiczne aspekty fenomenu Sathya Sai Baby” oraz inne ciekawe wypowiedzi ankietowanych.
 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.