ON JEST WODĄ - TY JESTEŚ RYBĄ

FRAGMENT

ISAAC TIGRETTOfiarodawca 108 milionów dolarów na szpital w Puttaparthi.


     
Pragnę wam teraz opowiedzieć o szpitalu. Byłem szczęśliwy, że Sai Baba powierzył tę sprawę w moje ręce. To zadziwiające, ale już w roku 1971, gdy tylko założyłem lokal „Hard Rock Cafe”, powiedziałem swojej rodzinie i przyjaciołom, że on, ten mój lokal, kiedyś przysłuży się w jakiś sposób całej ludzkości. W jaki sposób, tego naturalnie nie wiedziałem. A potem, przez całe te lata mówiłem każdego miesiąca załodze, 3-4 tysiącom ludzi, że oszałamiający sukces handlowy, jaki osiągamy, wyjdzie na dobro całej ludzkości.
      Kiedy się już zapracowałem prawie na śmierć, przy rozszerzaniu sieci lokali „Hard Rock Cafe” na całym świecie, Swami skłonił kogoś, aby cały ten interes kupił. Zaoferowano mi taką sumę, że dostrzegłem w tym natychmiast palec Boga. Sprzedałem więc lokale „Hard Rock Cafe”. Były one spółką akcyjną, a akcje były w międzyczasie notowane zarówno na giełdzie londyńskiej, jak i w Nowym Jorku. Rozstanie nie przyszło mi z łatwością. Bardzo się nad tym wszystkim zastanawiałem, medytowałem i otrzymałem odpowiedź, że muszę to uczynić.
      Już wiele lat temu założyłem stowarzyszenie wyższej użyteczności, pod nazwą „Rama Foundation”, gdzie połowa udziałów należała do mnie. Fundacja ta pozyskała połowę środków ze sprzedaży lokalów „Hard Rock Cafe”, które zostały kupione za cudowną sumę 108 milionów dolarów. To mi przypomina, jak Swami opowiadał kiedyś pewnej, bardzo tęgiej pani o gotowaniu ryżu. On jej to wytrwale tłumaczył, dając prawdziwą lekcję gotowania, poczynając od garnka z wodą, a na przebiegu gotowania i wszystkim innym kończąc. Szło to tak dobrą chwilę. Nagle Swami powiedział: „Sai Baba waży dokładnie 108 funtów, od 14 roku życia ważę 108 funtów”.
      To zdumiewające, jakie znaczenie mają czasem liczby. Dzieje się wiele tajemniczych spraw na świecie. Zdarzają się rzeczy, na które w ogóle nie zwracamy uwagi. Po sprzedaży powiedziałem do Sai Baby: „Swami, ja tu mam te pieniądze”. „Ja wiem, ja wiem”. - taka była odpowiedź. „Co mam z nimi uczynić?” „Wybudujemy za to szpital”. „Wspaniale - odpowiedziałem wtedy - a więc budujemy szpital”.
      Chciałbym jeszcze coś do tego dodać. Często mówi się: „Sai Baba bierze pieniądze”. TO NIEPRAWDA. On mnie tym uszczęśliwił, że mogłem Mu te pieniądze dać. Czekałem na to 15 inkarnacji.
      W ostatnich latach miałem możność zapoznania się z pracą Central Trustu (nazwa fundacji Sai Baby w Prashanti Nilayam, zajmującego się stroną finansową realizacji Jego planów). Organizacja ta otworzyła 200 szkół w całych Indiach, zbudowała gimnazja, uniwersytety. Wszystko to było możliwe dzięki pieniądzom pochodzącym z darów zamożnych wielbicieli Baby, którzy od wielu lat anonimowo wpłacają ofiary. Oni z nim rozmawiają i On np. mówi: „Chcę wybudować szkołę”. Natychmiast, ktokolwiek przybywa, stawia do dyspozycji swoje pieniądze. On mówi jednak “nie”. Wiem, gdyż byłem tego niejednokrotnie świadkiem. On w 9 na 10 przypadków odmawia przyjęcia pieniędzy, gdyż wie, że nie zostały uczciwie zarobione.
      Dla mnie - człowieka interesu - niepojęte jest, jak to wszystko zawsze gra. To jest właśnie fenomenalne! Pieniądze to nie jest coś, czego należy się wstydzić lub coś, co sprawia przykrość. Pogląd, że posiadanie pieniędzy nie łączy się z życiem duchowym, to kompletny nonsens. Naturalnie nie da się połączyć jednego z drugim, kiedy pieniądz jest tym, co się adoruje, a zainteresowania człowieka koncentrują się wyłącznie na tej kwestii. My mówimy jednak o innej sytuacji.
      Poprzez medytację z biegiem lat doszedłem do takiego stanu, ze coraz więcej rzeczy i spraw straciło dla mnie znaczenie. CORAZ MNIEJ POTRZEBUJĘ. (…)
      Poszedłem więc do Sai Baby i powiedziałem: „Swami uszczęśliwiłeś mnie darem, dzięki któremu poprzez medytację otrzymuję energię. Czy mam zrezygnować z życia i wycofać się do jakiejś jaskini tylko po to, by medytować?” A On mi na to odpowiedział: “W innej epoce byłaby to właściwa postawa, lecz nie teraz. Chcę ciebie w świecie z tymi wszystkimi rzeczami. Pragnę, abyś żył z tym wszystkim, lecz nie był od tego uzależniony i nie stał się ich ofiarą. Chcę w świecie PUNKTÓW ŚWIATŁA, gdyż świat ten musi zostać w tej epoce oczyszczony; w czasie, w którym żyć jest błogosławieństwem”. (…)
      Zabrałem Keitha (architekta) do Baby i On (Baba) powiedział, “Tak, to jest ten człowiek, który wybuduje szpital”.
      Obiekt został zaplanowany zgodnie z prastarymi zasadami geometrycznymi, a przeżywanie budowy tego szpitala i możność obserwacji tego procesu było czymś zaiste niepowtarzalnym.
      Jako pierwszą rzecz Keith powiedział: „Zanim Baba tę ziemię poświęci, musi ona zostać najpierw oczyszczona”. Zapytaliśmy Swamiego, czy możemy na ziemi narysować prastarą mandalę. Odpowiedział: „Tak, narysujcie na ziemi mandalę”. Keith i ja wsiedliśmy wtedy do samochodu i pojechaliśmy w teren. Po drodze powiedział mi: „Ja to już robiłem dla tybetańskiego lamy, dla którego budowałem klasztor w Sikkim. Mandala działa tylko wtedy, kiedy nad tym miejscem przelatuje orzeł. Muszą też być odprawione określone rytuały i modlitwy.”
      Kiedy przybyliśmy na plac budowy, dokładnie w miejscu, gdzie miała być narysowana mandala, siedziało na ziemi 8 orłów. Narysowaliśmy mandalę bardzo skrupulatnie. Orły nawet nie frunęły. Odchodziły tylko na bok, abyśmy mogli pracować. (…)
tłum. Irena Czajkowska - Niemcy
 (nr 11 i 12 „Nieznany Świat” z 1996r)

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.