Kochani !
Pragnę
podziękować Urszuli Gudanowskiej z Warszawy za ciągłe nagabywanie mnie
pytaniami: Kasia, czy należysz do grupy? Oczywiście odpowiadałam, zamykając
temat TAK.
Trwało
to kilka dni, zastanawiałam się dlaczego ciągle mnie o to pyta. Był piątek
2.02.1998, po wieczornym darszanie
spotkałyśmy się niedaleko statuy Jezusa. Ula robiła mi masaż stóp, bo byłam
chora. Ponownie padło z jej ust znane mi pytanie: „Czy należysz do szwedzkiej
grupy?” Odpowiedziałam: „Tak, oczywiście”. Pragnę zaznaczyć, że to ja wcześniej
pytałam w medytacji Swamiego do jakiej grupy powinnam należeć, ale pozostawało
to bez odpowiedzi.
Wiedziałam
o tym, że Baba nie lubi jak zmieniamy grupy dla zdobycia interview. Starałam
się być posłuszna Jego woli, więc byłam pewna, ze muszę pozostać w szwedzkiej
grupie. Urszula powiedziała mi: „Ja mam dla ciebie szarfę, zrobisz z nią co będziesz
uważała za słuszne”. Wręczając mi ją powiedziała: „Ja zrobiłam swoje”. Opowiedziała
mi wówczas, że czuje przesłania Baby do swego serca, bo kiedy przychodzi myśl
od Niego, odczuwa gorącą falę zalewającą słodyczą jej serce. Jest to bardzo przyjemne
uczucie. To jest Prawdą. Cóż, wzięłam szarfę i schowałam ją do torebki, lecz
nie wiedziałam czy ją założę.
Następnego
dnia 3.02.1998 była sobota. Swami wyszedł na darszan, przeszedł żeńską stronę i poszedł na męską. Siedziałam
zapatrzona, obserwując Go i rozmyślając. Nagle zobaczyłam mężczyzn idących, z
tymi właśnie szarfami. To byli Polacy, ta sama szarfa, którą dostałam wczoraj.
Co robić Boże?! Wyjęłam szarfę i oglądałam ją. Nie wiem kiedy się podniosłam i
poszłam za nimi. Usiadłam właśnie za Urszulą, odwróciła się do mnie i powiedziała:
„Powinnaś być w naszej grupie, ale nie sądziłam, że otrzymamy interview na
drugi dzień”. Jeszcze wtedy nie wiedziałam jakie mnie spotka szczęście. Byłam
zdenerwowana, serce waliło, ręce drżały, a łzy same płynęły mi po policzkach.
Trudno mi było opanować się. Dziękuję Uli za cierpliwość nagabywania mnie tyle
razy, również za pomoc w charakterze tłumacza u lekarza. Bliska mojemu sercu
jest również Mirka Ogińska, która pomagała i pomaga mi kiedy jestem obecna w Indiach.
Dopinguje mnie, tłumaczy w chwilach zwątpienia. Pomagała mi również w chorobie
i służyła wiedzą, notatkami i książkami, które przekazała mi do czytania.
Dziękuję moim rodakom, że przyjęli mnie do grupy. Mieszkam w Szwecji 7 lat, mam
problemy z językiem. dlatego bardzo jestem wdzięczna za każdą wiadomość po
polsku i polskie książki. Są one wielką podporą dla mnie. Początek drogi
duchowej był dla mnie najtrudniejszym okresem. Byłam samotna w Szwecji. Nie
znałam nikogo kto kroczyłby również tą drogą. Na początku jak zwykle mamy
wątpliwości i pytania. Tak często padałam i ponownie wyciągałam głowę z piasku
i szłam naprzód. Nic nie rozumiejąc szłam pewnie dalej, prowadziło mnie
wewnętrzne światło Boga. Uczyłam się Go kochać, nie patrząc na przeszkody. Mam
jeszcze jedną, drogą mi osobę, jest nią mój syn Arkadiusz, którego prosiłam o
szukanie dla mnie książek. Przysyłał mi to, co otrzymał w księgarniach, ale on
w ogóle nie zna tematów moich zainteresowań. Kierował się miłością dla matki i
zrozumieniem, że książki są czymś, czego najbardziej potrzebuję w mojej samotności.
Dziękuję wszystkim z którymi zetknęłam się na mej drodze duchowej. Tym, którzy
pomagali mi w różny sposób w rozwianiu iluzji, w jakiej byłam w tamtym czasie.
Pozostała mi jeszcze jedna osoba - Stanisław Daszkiewicz. Dzięki Staszku za
cudowne książki, którymi mnie obdarowałeś i z których tak wiele się nauczyłam.
Teraz
wiem, że za tymi osobami stoi Mój Jedyny Przyjaciel, Nauczyciel Duchowy, Moja
Matka i Ojciec - Bhagawan Sri Sathya Sai Baba.
OM SAI RAM
Mój Bhagawanie!
Jesteś słońcem, kwiatem, wiatrem
mym tchnieniem i pragnieniem.
Widzę Cię w każdej istocie,
jak i w martwym przedmiocie.
Kasia Okońska
Składam
głęboki pokłon Lotosowym Stopom Pana Bhagawana Sri Sathya Sai Baby za nauki
pełne Jego mądrości. Życzę dużo błogosławieństw od Baby.
Z miłością Kasia.
dnia 29.041998 SZWECJA