Zazdrość i nienawiść to szkodniki, które burzą spokój umysłu
( Assya and dhwesha: the deadly vices )
Dyskurs Sathya Sai z 6. września 1984
Bóg jest jeden – wieczny, niezmienny, przenikający wszystko. Jako ten, który zamieszkuje ciało żywej istoty, nazywa się atmą, nieśmiertelną jaźnią. Jako ten, który przenika cały wszechświat, nazywa się Bogiem. Jeden Bóg przejawia się w rozmaitych formach. Tak jak żywą istotę można nazwać ciałem atmy, tak wszechświat można nazwać ciałem Boga. Ciało jest nietrwałe, przychodzi i odchodzi, zaś Ten, który je zamieszkuje, pozostaje zawsze taki sam. Nazywa się Go atmą, czyli najwyższą jaźnią, nieśmiertelną istotą albo duchem, który stanowi osnowę wszystkiego, co istnieje. Ten duch, który przenika przestrzeń i materię to Bóg. Bóg i najwyższa jaźń człowieka – atma są tym samym. Wszelkie pisma święte zawierają wskazówki dotyczące sposobów poszukiwania i rozpoznawania Tego, który zamieszkuje ciało. Jednakże teoretyczna wiedza duchowa nie wystarczy, aby Go poznać. Nie dotrzesz do Boga studiując pisma święte. Musisz w oparciu o ich treść rozwinąć wizję wewnętrzną. Wszelkie pisma święte, takie jak Upaniszady, Wedy czy Purany mogą jedynie pokazać ci kierunek. To są drogowskazy dla ciebie. Aby dojść do celu, musisz sam podążać właściwą ścieżką. Gdy już obierzesz kierunek, musisz odbyć podróż i dotrzeć do miejsca przeznaczenia. Bhagawadgita wskazuje ci ścieżkę prowadzącą do Boga. Wskazówki dotyczące tej podróży rozpoczyna 11. werset II rozdziału. „Nie smuć się tym, czym nie warto się smucić”. W jaki sposób można uniknąć smutku? Kriszna mówi, że nie ma sensu smucić się z powodu czegoś, co jest nietrwałe i przemijające. Ciało i osobowość są krótkotrwałe i przemijają. Wszystkie przedmioty tego świata są nietrwałe i przemijające. Kriszna stwierdził: „Ardżuno, na próżno odczuwasz cały swój żal”. Każdy z niezliczonych przedmiotów przejawionego świata charakteryzuje się pięcioma cechami: po pierwsze, każdy przedmiot istnieje – jego cechą jest istnienie. Po drugie, świeci wewnętrznym światłem, czyli posiada właściwy sobie blask, wewnętrzną energię. Po trzecie, każdy przedmiot istnieje ze względu na cel i powód swego istnienia – tym powodem i celem jest radość istnienia. Po czwarte, każdy przedmiot posiada swoistą nazwę. I piątą cechą każdego przedmiotu jest to, że posiada właściwą sobie formę – widzialną lub niewidzialną. Zatem, wszystko, co postrzegamy lub o czym myślimy, istnieje, promieniuje energią, stanowi źródło radości istnienia, posiada swoistą nazwę i formę. Pierwsze trzy cechy są wspólne wszystkim przedmiotom tego świata – stanowią bezwzględną prawdę, absolutną rzeczywistość, określoną w sanskrycie jako sat-czit-ananda, czyli istnienie – świadomość – szczęśliwość.
Sat-czit-ananda nie rodzi się ani nie umiera; satczit-ananda to boskość. Cecha czwarta i piąta – nazwa i forma określają to, co przejściowe i zmienne, a co stanowi świat przejawiony. Wszystkie przedmioty tego świata przychodzą i odchodzą, czyli rodzą się i umierają. Można je porównać do krewnych, którzy odwiedzają cię, by po jakimś czasie wrócić do swych domów. Nie zostają u ciebie na stałe. Szczęście i smutek przychodzą i odchodzą, tak jak twoi goście. Podobnie wszystko to, co posiada nazwę i formę, jest nietrwałe i przemijające. Aby zrozumieć duchowość, musisz uświadomić sobie fakt, że wszystko to, co stworzone, jest przemijające i nietrwałe. W każdej chwili może zniknąć. Poddawanie się smutkowi z powodu czegoś nietrwałego jest naprawdę wyrazem głupoty. Jeśli pragniesz pojąć, co to sat-czit-ananda, musisz rozwinąć w sobie pewne cnoty. Kriszna oświadczył w Bhagawadgicie, w rozdziale dotyczącym oddania się Bogu, że wielbiciel, który wykształcił w sobie 26 cnót staje się bardzo bliski Panu. Tymczasem wcale nie musisz zdobyć wszystkich 26 cnót. W pudełku znajduje się wiele zapałek. Jeśli potrzebujesz ognia, nie musisz zapalać wszystkich, wystarczy, jeśli użyjesz jednej z nich. Gdy rozwiniesz w sobie jedną lub dwie z owych 26 cnót, pozostałe rozkwitną spontanicznie. Jednak zanim zrozumiesz atmę, cechy te muszą stać się integralną częścią twojej osobowości. Dążąc do wykształcenia ich w sobie, uświadomisz sobie różne negatywne cechy swojego charakteru. To są twoi wrogowie, którym musisz stawić czoła. W poprzednim dyskursie mówiliśmy o cierpliwości i wyrozumiałości. Teraz zajmiemy się ich przeciwieństwami, czyli zazdrością i nienawiścią.
Zazdrość i nienawiść to bliźniacy. Jeden nie może żyć bez towarzystwa drugiego. Łączy ich nierozerwalna nić. Zawsze nawzajem się osłaniają. Nienawiść można też porównać do szkodnika, który podgryza korzenie, a zazdrość do szkodnika, który uszkadza liście. Wyobraź sobie piękne, zielone drzewo, które kwitnie i rodzi owoce. Gdy opanują je szkodniki, usycha ono w ciągu kilku dni. Jeden ze szkodników atakuje korzenie, a drugi gałęzie i liście. Pierwszy niszczy życiodajną podstawę drzewa, a drugi jego piękno. Obydwa atakują jednocześnie. Tam, gdzie jest zazdrość, jest również nienawiść. Gdzie pojawia się nienawiść, niepostrzeżenie wkrada się zazdrość. Nienawiść przybiera różne formy, w których się przejawia, natomiast zazdrość pozostaje ukryta. Powiadają, że nie ma na świecie człowieka, który nie odczuwałby zazdrości. Jej zalążek drzemie w każdym z nas. Aby zazdrość i nienawiść nie opanowały twojego serca, musisz wzbudzić w sobie bezinteresowną miłość. Gdzie kwitnie bezinteresowna miłość, tam nigdy nie wyrośnie zazdrość czy nienawiść. Gdy je wytępisz, doświadczysz boskiej błogości. Piękno jest postacią błogości. Zawsze towarzyszy mu radość – piękno ją wyzwala. Czym jest piękno? Czy to świat użycza piękna przedmiotom, czy też stanowi ono ich integralną część? Wiemy już, że wszystkie przedmioty tego świata podlegają zmianom. Jak długo pozostają one piękne? Prawdziwie piękne może być jedynie to, co nieprzemijające. Wieczny i niezmienny jest tylko Bóg, dlatego jedynie Bóg jest piękny. Nie istnieje na świecie nic piękniejszego od Boga. Najważniejszym celem człowieka jest doświadczanie błogości wypływającej z boskiego piękna. Aby móc doznać boskości, trzeba wykształcić w sobie pewne cnoty. Najpierw jednak musisz zniszczyć drzemiące w tobie słabości i wady. One bowiem mogą rzucić cień nawet na twój związek z Bogiem. Chodzi tu o pewną formę arogancji, kiedy myślisz o sobie więcej niż o Bogu i chciałbyś sobie przypisać względy należne Jemu. Przykład tego rodzaju postawy znaleźć można w Mahabharacie, epopei o wielkiej wojnie pomiędzy siłami dobra i zła, w której Ardżuna walczył po stronie dobra, a Kriszna powoził jego rydwanem. W przededniu tej wielkiej wojny Ardżuna wysłuchał nauk Kriszny. Wiedział on doskonale, że Kriszna był kimś wyjątkowym, że był boskim nauczycielem, ale jeszcze nie pojmował Jego chwały, a tak- że nie potrafił w pełni zastosować wysłuchanych nauk. Na polu walki używano najgroźniejszej broni. Któregoś dnia Ardżuna walczył z Bhiszmą, dowódcą strony przeciwnej, a zarazem największym wojownikiem tamtych czasów. Kilka śmiercionośnych pocisków Bhiszmy trafiło w rydwan Ardżuny, ale żaden z nich nawet go nie zadrasnął. Ardżuna dzielnie walczył, zaś Kriszna kierował rydwanem. Bitwa była wyrównana – żadna ze stron nie zdobyła przewagi. W pewnej chwili Bhiszma przewrócił się w swoim rydwanie. W tym momencie wyczerpany Ardżuna ogłosił swoje zwycięstwo nad potężnym Bhiszmą. Ardżuna ufał Panu i wierzył w Jego pomoc, ale w chwili triumfu poczuł się bohaterem, który odniósł zwycięstwo – przecież to on walczył, a Kriszna jedynie powoził rydwanem. To była arogancja – przypisanie sobie zwycięstwa. Tuż po zachodzie słońca Ardżuna z Kriszną dotarli do obozu Pandawów. Kriszna zatrzymał rydwan w pewnej odległości od obozowiska i zwrócił się do Ardżuny: „Proszę cię, Ardżuno, zejdź z rydwanu i wejdź do namiotu”. Ardżuna pomyślał z dumą: „Przecież to ja odniosłem zwycięstwo. Kriszna jedynie prowadził rydwan według moich wskazówek. Zgodnie z obowiązującymi zasadami to On powinien wyjść z rydwanu i otworzyć mi drzwi”. Po czym powiedział: „Sądzę, Kriszno, że to Ty powinieneś zejść pierwszy”. Jednakże Kriszna nalegał, aby Ardżuna pierwszy opuścił rydwan. Gdy tak się sprzeczali, Ardżuna poczuł do Kriszny żal: „A ja sądziłem, że Kriszna jest kimś wyjątkowym, tymczasem zachowuje się tak, jak gdyby uważał się za pogromcę Bhiszmy. No cóż, jest w tym trochę mojej winy, ponieważ oddawałem Mu cześć, jak komuś wyjątkowemu. Ale wojna jeszcze trwa i Kriszna jest mi potrzebny. W tej sytuacji nie będę się z Nim sprzeczał”. Po czym, okazując niezadowolenie, opuścił rydwan. Kriszna powiedział: „Nie stój tutaj, wejdź do namiotu”. Ardżuna równie niechętnie oddalił się. Wówczas Kriszna wyskoczył z rydwanu na dużą odległość. W tym momencie powóz eksplodował i zamienił się w popiół. Dharmaradża i Ardżuna, którzy patrzyli na to z oddali, zapytali Krisznę: „Co się stało? Co spowodowało eksplozję?”. Kriszna odrzekł: „Nikt, Ardżuno, nie zrozumie Moich czynów. Bóg nie ma w sobie nawet cienia egoizmu. Zależy Mi jedynie na tym, by chronić Mych wielbicieli. Jedynym Moim pragnieniem jest dodawać im odwagi i działać na ich korzyść. Wszystkie śmiercionośne pociski Bhiszmy, które trafiły w twój rydwan trzymałem bezpiecznie pod nogami. Dopóki trzymałem na nich stopy, nie mogły cię zranić. Gdybym zszedł pierwszy, te pociski unicestwiłyby ciebie wraz z powozem. Chciałeś, żebym zszedł pierwszy, ponieważ nie wiedziałeś o tym”. W tym momencie Ardżuna zdał sobie sprawę ze swojej arogancji.
Tego rodzaju postawa prowadzi do zazdrości. Zazdrość pojawia się w wielu różnych sytuacjach. Odczujesz ją, kiedy spotkasz kogoś, kto cieszy się większym uznaniem niż ty, albo kogoś, kto jest bogatszy od ciebie. Zazdrość pojawi się, gdy znajdziesz się w obecności osoby, która wydaje się od ciebie bardziej urodziwa. Da o sobie znać, gdy twój kolega zdobędzie wyższą od ciebie ocenę. Ludzie często odczuwają zazdrość, jeśli inni przewyższają ich majątkiem, pozycją, urodą lub inteligencją. Zazdrość obraca wniwecz wszelkie cnoty. Umacnia cechy demoniczne i zwierzęce, zabijając w człowieku to, co ludzkie. Nie ogląda się wstecz, ani nie patrzy przed siebie. Nie ma żadnych skrupułów. Musisz zatem bronić swego serca przed zazdrością; pilnować, aby się do niego nie wkradła. Ciesz się z powodzenia innych, ciesz się z ich rozwoju, ciesz się ich szczęściem. To jest oznaką natury ludzkiej. To jedna z cnót, o której mówi Bhagawadgita: „Powinieneś pragnąć dobra i szczęścia innych”. Mówi o tym pewna legenda. Dawno temu żyła na świecie kobieta, która nigdy nie odczuwała zazdrości. Na imię miała Anasuja, co znaczy „wolna od zazdrości”. Kiedyś Brahma, Wisznu i Maheśwara postanowili poddać ją pewnej próbie. Kiedy zjawili się przed nią, ona – mocą swego czystego serca – zamieniła ich w niemowlęta, które nosiła potem na rękach. Jaka jest wymowa tej legendy? Otóż, Brahma, Wisznu i Maheśwara symbolizują nie tylko trzy aspekty Boga, ale również trzy podstawowe jakości przejawionego świata, które władają naturą. Zatem, ten, kto uwolni się od zazdrości, będzie w stanie panować nad wszelkimi jakościami i tendencjami natury. Więc kiedy uwolnisz się od zazdrości, będziesz mógł pokonać wszystko. Nigdy nie zapominaj o tym, że zazdrość niweczy twoje cnoty. Może ci się wydawać, że zniszczy ona twych wrogów, tymczasem zniszczy ona ciebie. Wpędzi cię w choroby. Nie będziesz mógł ani spać, ani jeść. Zaczniesz odczuwać różne dolegliwości. Zazdrość będzie wyniszczać cię od wewnątrz, podobnie jak gruźlica. Najpierw osłabi cię, a w końcu zabije. Nawet nie zauważysz, kiedy i w jaki sposób uczyni cię swą ofiarą. Zazdrość jest jak śmiertelna choroba, której musisz unikać. Musisz ufać, że Bóg zawsze błogosławi cię swoją łaską, nawet jeśli uważasz, że zasługujesz na lepsze położenie niż to, w którym się akurat znajdujesz. Musisz nauczyć się cieszyć szczęściem innych. Powinieneś odczuwać radość, gdy słyszysz o czyichś osiągnięciach. Nie wolno ci odczuwać żalu, jeśli inni mają rzeczy, których ty nie posiadasz. Obecnie zazdrość zdominowała wszystkich, zarówno tych, którzy żyją tym światem, jak też tych, którzy dążą do świętości. Najczęściej to ona właśnie zakłóca spokój umysłu i zatruwa życie. A oto krótkie opowiadanie. Pewnego razu Budda żebrał o jałmużnę. Zbliżał się do wioski, gdzie mieszkało wielu jego wyznawców, którzy darzyli go wielką miłością. Zanim doszedł do pierwszych domostw, jacyś młodzi chuligani zaczęli mu urągać. Nieco zaskoczony takim przyjęciem zatrzymał się, usiadł na skale i zwrócił się do nich: „Młodzi przyjaciele, jakąż przyjemność macie z ubliżania mi?”. Oni jednak wyzywali go coraz bardziej. Budda powiedział: „Możecie mówić, jak długo chcecie”. Obrzucali go obelgami tak długo, aż sami się tym zmęczyli. Gdy zamierzali już odejść, Budda zwrócił się do nich tymi słowami: „Dzieci, chciałbym wam coś powiedzieć. Otóż w wiosce, do której teraz idę, wszyscy bardzo Mnie kochają. Gdyby usłyszeli wasze obelgi, ukaraliby was bardzo surowo. Zostałem tutaj i pozwoliłem wam ubliżać Mi, żeby uchronić was od kary. Prawdę mówiąc, podarowałem wam prezent. Nie wydając ani grosza, bez trudu sprawiłem wam przyjemność. Jeżeli bowiem ubliżając Mi odczuliście radość, byłem powodem waszej satysfakcji. Zamiast zdenerwować się waszym zachowaniem wobec Mnie, czuję się zadowolony, gdyż sprawiłem wam przyjemność”. Później Budda wyjaśnił im inną kwestię, która wywarła na nich silne wrażenie. „Przypuśćmy, że do twojego domu przychodzi żebrak i prosi o jałmużnę. Przynosisz mu trochę jedzenia. Przypuśćmy też, że nie jest to właściwa jałmużna i żebrak nie przyjmuje jej. Co wtedy robisz? Zapewne mówisz: ‘Jeśli nie przyjmujesz tego, co ci dałem, zabiorę to z powrotem’. Podobnie rzecz się ma z waszymi obelgami – była to jałmużna, którą mi ofiarowaliście. Nie przyjąłem jej. Zatem, wasza ofiara wróciła do źródła. Została z wami i należy do was. Tak więc wasze obelgi wcale Mnie nie dotknęły”. Załóżmy, że wysyłasz list polecony do przyjaciela. Jeśli adresat nie przyjmuje przesyłki, urząd pocztowy odsyła ją do nadawcy. Jeśli ktoś nie przyjmuje twoich obelg, wracają do ciebie. Głupotą jest sądzić, że twoja zazdrość czy nienawiść zrani osobę, wobec której odczuwasz owe złe emocje. One zranią ciebie. Zazdrość i nienawiść godzą w tych, którzy są nimi zarażeni. Pewien oddany Bogu mędrzec uprawiał ogród pełen kwiatów i owoców. I chociaż posiadł duchową wiedzę, w jego serce wkradł się egoizm, a wraz z nim – zazdrość. Gdzie pojawia się egoizm i zazdrość, tam od razu wkracza nienawiść. Bóg zauważył, że drogi Mu wyznawca uległ poważnemu zatruciu i postanowił go uleczyć dając mu szczególną lekcję. Przybrał postać starego bramina i pojawił się w ogrodzie. Podszedł do niedawno zasadzonego drzewa i wychwalał jego piękno, zapytując: „Kto wyhodował tak wspaniałe drzewo?”. Zadowolony mędrzec rzekł: „Ja zajmuję się całym tym ogrodem, braminie. To ja wyhodowałem drzewo i wszystkie inne rośliny. To ja założyłem klomby i wykonałem ścieżki. Ja sam zajmuję się tu wszystkim, ja podlewam, ja nawożę, ja wyrywam chwasty, usuwam szkodniki i czyszczę ścieżki. To ja hoduję te piękne kwiaty i owoce, a robię to wszystko, żeby dać ludziom radość”. I tak powtarzał „ja... ja... ja...”. Wysłuchawszy tego, bramin odszedł. Chwilę potem do ogrodu zabłąkała się chora krowa. Wyglądała tak, jak gdyby zaraz miała upaść. Mędrzec pomyślał, że przewróci się i przygniecie jego kwiaty, więc rzucił w nią kijem, żeby ją wygonić. Gdy tylko kij dotknął jej karku, krowa upadła i wydała ostatnie tchnienie. Mędrzec przeraził się, gdyż zrozumiał, że będzie musiał ponieść konsekwencje grzechu, jakim było zabicie krowy. Niebawem do ogrodu wrócił bramin. Zobaczył martwą krowę i zapytał: „Kto ją zabił? Kto popełnił ten ciężki grzech?”. Po chwili namysłu mędrzec odrzekł: „Z pewnością była to wola Boga. Czy ktoś mógłby ją zabić, gdyby nie było to zgodne z wolą Pana? Czy mały patyczek uśmierciłby ją, gdyby Bóg tak nie zarządził?”. Stary bramin odrzekł: „Poprzednio mówiłeś, że to ty założyłeś ogród i sam wyhodowałeś te wspaniałe kwiaty i drzewa. Przypisałeś sobie zasługi za wszystko, co piękne i dobre, a za to, co złe, obwiniasz Boga. Jesteś egoistą zazdrosnym nawet o Niego. Przypisujesz sobie Jego dzieło”. Powiedziawszy to, stary bramin odkrył swoją tożsamość: „To ja jestem Najwyższym Panem. Przyszedłem, aby wyleczyć cię z egoizmu”. Nie przewidzisz, jaką postać przyjmie Bóg, aby przełamać twą zazdrość i egoizm. Może On przybrać każdą formę i przyjść o każdej porze. Zatem nie dopuszczaj do siebie egoizmu, ani jego towarzyszy: nienawiści i zazdrości. Gdy zakorzenią się w tobie, będzie ci trudno je wyplenić. Nie wytępisz zazdrości, czytając święte teksty. Musisz podjąć zdecydowane działanie, aby zmienić sposób myślenia i rozwinąć w sobie bezinteresowną miłość, a chwasty zazdrości i negatywnych myśli złożyć w ofierze u stóp Pana. Dopóki odczuwasz zazdrość, nie zajaśniejesz blaskiem cnót, gdyż zazdrość niszczy je wszystkie. Gita uczy, że najważniejszą praktyką duchową jest rozwijanie w sobie cnót i praktykowanie ich w codziennym życiu. W ten sposób stworzysz sobie warunki umożliwiające ci doświadczenie błogości atmy. Nie zaznasz boskości, jeśli nie będziesz żył cnotliwie. Światło atmy jest wszechobecne, jego blask przenika cały wszechświat. Atma przejawia się w postaci różnych form. Żarówka świeci, wentylator chłodzi, kuchenka elektryczna grzeje, a silnik pracuje. Chociaż postrzegamy różne efekty działania różnych urządzeń elektrycznych, zdajemy sobie sprawę z tego, że ich działanie uwarunkowane jest przepływem prądu. Podobnie rzecz się ma z atmą. Ta sama jedyna atma przejawia się w różnych formach, które postrzegamy jako odrębne ciała. Jasność światła elektrycznego jest proporcjonalna do natężenia prądu w żarówkach. Światło w żarówkach można porównać do atmicznego blasku emanującego z każdej istoty ludzkiej. Światło nie posiada ani kształtu, ani formy, natomiast żarówki charakteryzują się właściwym sobie kształtem i mocą. Światło w jadalni jest zazwyczaj bardzo jasne, a w sypialni nieco przyćmione. Różnica ta spowodowana jest różną mocą żarówek. Podobnie, istnieje różnica w wyrażaniu miłości przez różne serca. Jeśli emanujesz miłością wszechobejmującą, przejawiasz pełnię atmicznej promienności i świecisz jasnym blaskiem. Jeśli twoja miłość jest ograniczona twoim egoizmem, świecisz przyćmionym światłem jak żarówka w sypialni. Nie jest to kwestia prądu – żarówka w jadalni podłączona jest do tego samego źródła prądu, co żarówka w sypialni. Aby otrzymać więcej światła, musisz zmienić żarówkę. Jeśli opanowała cię zazdrość, świecisz przyćmionym światłem. Jeśli promieniujesz bezinteresowną miłością, świecisz jak tysiącwatowa żarówka. Rozwijaj w sobie miłość. Tylko miłość umożliwi ci doznanie Boga. Żeby zobaczyć księżyc, nie musisz używać latarki. Widzisz go w jego świetle. Jeśli pragniesz dostrzec Boga, który jest czystą miłością, dostrzeżesz Go jedynie w świetle miłości. Nie zobaczysz Go, jeśli toczy cię nienawiść. Nienawiść to przeciwieństwo miłości. Nienawiść jest jak ślepota. Bez względu na to, jak intensywne światło skierujesz na człowieka niewidomego, on i tak nie zobaczy jego blasku. Dopóki tkwi w tobie zło, nie dostrzeżesz Boga, chociaż jest On blisko ciebie. Jego blask dostrzeżesz dopiero wtedy, gdy uwolnisz się od zazdrości, egoizmu i nienawiści. Człowiek, który otworzył oko mądrości, jaśnieje obecnością Boga. Jeśli niewiedza przesłania ci pole widzenia, nie możesz Go zobaczyć, tak samo, jak nie znajdziesz ręcznika leżącego na półce tuż nad tobą, jeśli będziesz go szukał z zamkniętymi oczami. Dopiero gdy otworzysz oczy, bez trudu po niego sięgniesz. Człowiek mądry ma oczy otwarte na boskość, niewiedza nie przesłania mu pola widzenia, zatem wyraźnie postrzega Boga i może do Niego dotrzeć. Oczy duchowej mądrości otwierają się pod wpływem cnót. Dopóki nie uwolnisz się od negatywnych cech, takich jak zazdrość, nienawiść czy brak wiary, niczego nie zrozumiesz. Dlatego powiadają: „Śmierć jest słodsza od ślepoty niewiedzy”. Musisz uwolnić się od ignorancji. Zazdrość sprzyja jej rozwojowi. Dlatego uczniowie, których serca są czułe i czyste, którzy mają przed sobą jasną przyszłość i wszelkie szanse duchowego rozwoju, nie powinni ulegać zazdrości. Jeśli twój kolega otrzymuje wyróżniającą ocenę, nie zazdrość mu. Ty też możesz solidnie pracować i dostać wysoki stopień. Jeśli tego nie osiągnąłeś i w dodatku odczuwasz zazdrość, popełniasz dwa błędy. Po pierwsze nie nauczyłeś się czegoś – w przeciwnym razie powiodłoby ci się lepiej. A po drugie, splamiłeś swoje serce zazdrością. Jeśli jeszcze narzekasz na swoje położenie, popełniasz trzeci błąd. Musisz wyplenić te złe cechy, które stanowią przyczynę twych kłopotów. Takie cechy mogą zniszczyć wszystko, nawet najszczęśliwszą rodzinę. Kriszna powiedział Ardżunie: „Kaurawowie pragną zniszczyć radość i szczęście Pandawów. To złe cechy stanowią inspirację ich występnych czynów. Ci, którzy zazdroszczą, przyciągają do siebie złych ludzi. Wuj Kaurawów jest nikczemnym człowiekiem i podsyca ich nienawiść do Pandawów. Zniewoliła go zazdrość, a oni wszyscy są ślepi. Tak jak ich ojciec jest ślepy fizycznie, tak bracia Kaurawowie są ślepi mentalnie. Bratają się między sobą i dopasowują się do siebie nawzajem. Możesz być pewien, Ardżuno, że wszystkie te złe cechy doprowadzą ich do zguby”. I stało się tak, jak przepowiedział Kriszna. Ani jeden z braci Kaurawów nie przeżył wojny, by móc pogrzebać rodziców. Jeśli chcesz naprawdę zrozumieć Gitę, musisz wykształcić w sobie cnoty, o których była tu mowa. One muszą stać się integralną częścią ciebie, abyś mógł bezpośrednio doświadczać boskości. Gita jest drzewem spełniającym wszelkie życzenia. Zapewni ci taki poziom rozumienia, jaki odzwierciedla twoje najskrytsze pragnienia. Obecnie ludzie niewłaściwie odbierają przesłanie Gity, ponieważ rządzą nimi niewłaściwe pragnienia. Tak więc Gita stała się dla nich bezużyteczna. Rozwiń w sobie cnoty i wypełnij się miłością, a wtedy święte przesłanie Gity zalśni w tobie i zainspiruje cię do dążenia ku Bogu. Doświadczanie Boga jest twoim prawem, gdyż Bóg jest twoją prawdą, twoją rzeczywistością.

Bóg podpowiada:
„Jako wielbiciel powinieneś czuć, że jestem twoim osobistym towarzyszem; że cokolwiek robisz, robisz ze Mną. Powinieneś zdać sobie sprawę, że nie jesteś sam, że nigdy nie byłeś i nigdy nie będziesz sam. Od samego początku byłem z Tobą. Rozwijaj osobisty związek ze Mną, patrząc na siebie jako na Moje dziecko, jako Mojego przyjaciela lub Mojego wielbiciela. Powinieneś cieszyć się życiem ze świadomością, że dzielisz się ze Mną swoimi doświadczeniami, ponieważ jestem niezwykle miły, wyrozumiały i kochający. Tylko Ja znam twoje myśli, nawet zanim je pomyślisz i nigdy nie odwracam się od ciebie, jeśli naprawdę Mnie szukasz, nawet jeśli się mylisz. Tego rodzaju miłości, tego rodzaju zrozumienia, każda ludzka dusza poszukuje, ale ty musisz wykonać swoją część.”
– Sathya Sai Baba
tłum. E.GG.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.