Inspiracje Sai.  Refleksje  ̶  cz. 4
Prof. G. Venkataraman
Część 9

Bez poświęcenia nie jest możliwe osiągnięcie jedności ciała, umysłu i duszy

    Żeby zrozumieć jedność ciała, umysłu i duszy (Atmy), trzeba zrealizować podstawową Prawdę. Ciało jest zbudowane z ciężkiej materii. Dusza jest subtelna. Łączy je umysł. Człowiek, który ignoruje duszę, stacza się do poziomu zwierzęcego. Człowiek, który pomija ciało i duszę, a aktywizuje umysł sprawia, że na pierwszy plan wysuwa się człowieczeństwo. Człowiek, który odsuwa ciało i umysł i doświadcza jedynie Atmy, osiąga stan boskości. Jak to zrobić? Niezbędny jest do tego duch poświęcenia, tjaga.
Boski dyskurs, 20. 01.1985 r.
Refleksje
    Ten cytat Swamiego pochodzi z dyskursu wygłoszonego w styczniu 1985 roku, kiedy Jego ciało liczyło sześćdziesiąt lat. Jeśli wysłuchacie uważnie ścieżki dźwiękowej tego zapisu, to zauważycie, że w tym krótkim czasie słowo ‘Atma’ pojawia się pięciokrotnie, pokazując jak bardzo, nawet wtedy, koncentrował się Baba na duszy. To nie powinno was zaskoczyć, jeżeli tylko pamiętacie, że pierwszą rzeczą jaką Swami, pod postacią Pana Śri Kriszny, powiedział Ardżunie: „Myślisz o sobie niemal całkowicie w kategoriach ciała i związków jakie nawiązuje ono w tym przemijającym świecie. Ale, Ardżuno, nie jesteś tylko ciałem, jesteś Atmą. Twoje ciało i umysł są zaledwie szatą lub okryciem Atmy, potrzebnym Jej do wypełnienia określonych funkcji, koniecznych właśnie tutaj, na ziemi. Wykonuj tę pracę mając nieustannie w pamięci, że u źródła jesteś Atmą w całej jej chwale, podczas gdy ciało jest tylko pułapką, uniformem koniecznym do wypełnienia leżącego przed tobą zadania”.
    Swami głosił te same nauki jakie przekazywał 5 000 lat temu i jeszcze dawniej, dołączając do nich ważne wyjaśnienia, odpowiednie do obecnej epoki Kali. Żeby je lepiej zrozumieć, zacznijmy od tego, co Swami często przypomina studentom: Nie jesteście jedynie ciałem zbudowanym z ciężkiej materii, na którą składają się proteiny i szereg innych molekuł, ale Atmą odzianą w fizyczne ciało. Atma jest sprawcą, a ciało jest zanieczyszczone, łączy subtelny umysł. Subtelny to znaczy pochodzący z wyższego wszechświata. Nie jest możliwe przeprowadzenie analizy chemicznej umysłu. Subtelny, to znaczy nie pochodzący z tego lecz z wyższego wszechświata.
    Oto jak Swami tłumaczy to Swoim studentom:
Studenci! Myślicie, że jesteście ciałem, fizycznym ciałem, ale nim nie jesteście. Prawdę mówiąc, jesteście fizycznym ciałem, subtelnym umysłem i przyczynową Atmą. Prostym sposobem zapamiętania tego jest stwierdzenie, że jesteście MBA[1] (Mind – umysł + Body – ciało + Atma – dusza).
   Zaakceptujmy to na chwilę. Lecz czemu u licha Bóg stworzył taką istotę? Kriszna tłumaczy to w XIII rozdziale Gity, mówiąc: „Ardżuno, twoje ciało przypomina rydwan, a umysł zaprzężone do niego konie. Atma, będąca mną, kieruje rydwanem. Podróż przez życie można więc porównać do przejażdżki, w jaką pragnę wyruszyć, wykorzystując do tego twoje ciało i umysł. Wyobraź sobie co mogłoby się stać, gdyby rydwan był w naprawie, lub gdyby konie okazały się nieokiełznane. Nie byłbym w stanie dotrzeć tam, gdzie chcę. Dzieje się dokładnie tak samo, gdy ludzie nie rozumieją, że celem życia jest zabranie Boga tam, gdzie chce dotrzeć”.
    Pamiętając o radzie jaką Kriszna udzielił Ardżunie, wróćmy do cytatu Sai i sprawdźmy co powiedział. Powiedział, że jeśli MBA myśli, że jest zaledwie ciałem, to przypomina uszkodzony rydwan. W praktyce, taki człowiek żyje jak zwierzę, zachowuje się szorstko i wulgarne, ma wybuchowy charakter. Jest gotów w każdej chwili podpalić lont i wybuchnąć, postąpić w sposób agresywny. Jeśli słyszeliście o gunach, to można go opisać jako osobnika typu tamasowego, to znaczy ignoranta.
   Taki człowiek może być zdominowany całkowicie przez umysł. Pamiętajcie, umysł jest mostem pomiędzy duszą i ciałem. W języku Kriszny, reprezentuje ciągnące rydwan konie. Człowiek zdominowany przez umysł nie chce przyjmować rozkazów Atmy, uważając, że konie przestaną go słuchać i poniosą. Wiecie, co stanie się potem. Okaże się, że taka osoba, chociaż inteligentna i tak dalej, jest ambitna, bezlitosna, skupiona raczej na własnym sukcesie i osiągnięciach, niż na czymkolwiek innym, gotowa uczynić wszystko, żeby osiągnąć cel. W powszechnym teraz wyścigu szczurów, takich ludzi widzimy wszędzie. W języku gun, możemy ich zakwalifikować do osób ogarniętych pasją, radżasem, które bez mrugnięcia okiem podepczą prawdę i prawość, nie okazując nikomu odrobiny współczucia. Innymi słowy są demonami w ludzkim ciele. Z pewnością Bóg nie życzy sobie, żebyśmy w ludzkiej postaci zachowywali się w taki sposób.
    Jeśli zapamiętaliście wszystko co dotychczas wam powiedziałem, to okaże się jasne, że zarówno ciało jak i umysł mają obowiązek oddawać hołd Atmie i respektować jej rozkazy. Mając ciało i umysł pamiętajmy, że naszym prawdziwym szefem jest dusza, Atma. A tak przy okazji, to odnosząc się do wewnętrznej Atmy posługujemy się też słowem ‘sumienie’. Swami często mówi tak samo: „Podążaj za Mistrzem. Tym Mistrzem jest twoje sumienie!”
    Żeby zakończyć ten temat, wróćmy ponownie do ostatniego zdania z cytatu Swamiego. Brzmi ono:
  Odsuwając ciało i umysł i doświadczając jedynie Atmy, docieramy do Boskości. Jak to osiągnąć? Niezbędnym rekwizytem jest w tym wypadku duch poświęcenia, tjaga. Oznacza to, że kiedy ciało i umysł chylą głowę przed duszą lub sumieniem – nazywajcie to jak chcecie – wówczas stojący w rydwanie Pan może się udać do domu. Wyrażając to innymi słowami, cel życiowej podróży zostanie osiągnięty i wrócimy tam, gdzie powinniśmy być, to znaczy połączymy się z Bogiem. Można to osiągnąć jedynie dzięki poświęceniu. Swami nie mówi wprost w tym cytacie, co powinniśmy poświęcić, ale robi to w innym miejscu. Powinniśmy zrezygnować z przekonania, że jesteśmy tylko ciałem, dehabhimanam. Mówiąc prościej, nie postępujmy nigdy w sposób jakbyśmy byli wyłącznie ciałem i umysłem, to znaczy nie ulegajmy ich priorytetom, lecz zachowujmy się zgodnie z tym, co dyktuje nam Atma. Będzie to możliwe jedynie wtedy, gdy uwolnimy się od przywiązania do ciała i umysłu. Odrzucenie tego przywiązania jest poświęceniem. Nie jest łatwe, ale niewątpliwie staje się możliwe, gdy gorąco kochamy Boga.
Pomyślcie o tym! Dżej Sami Ram.

Część 10
Jak dostrzec trwałe w nietrwałym

    Różnorodność jest charakterystyczną cechą natury, prakriti. Kosmos jest Boską projekcją. Nazywamy go dżagatem – czymś, w czym byty pojawiają się i znikają, przychodzą i odchodzą. Nic w nim nie wydaje się stałe. Ale człowiek rozwinięty duchowo rozpoznaje trwałość, która zawiera zmieniające się byty. To zrozumienie przychodzi wtedy, gdy zachowujemy czyste myśli, słowa i uczynki. Czystość wyraża się poprzez służenie innym z miłością.       Boski dyskurs, 21.XI. 1990 r.
Refleksje
  Sai Ram. Świat, w którym żyjemy, ulega nieustannym przekształceniom. Następują one przez cały czas - w nas, wokół nas, nad nami i pod nami. Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do nich, że prawie nie zdajemy sobie z tego sprawy, że istnieją istoty, byty – nazwijcie je jak chcecie – które te zmiany przekraczają. Mówimy, że są wieczne, nieśmiertelne… W jakiś dziwny sposób nieświadomie myślimy, że my także jesteśmy nieśmiertelni. Bierzemy udział w pogrzebach, po których rozmawiamy o osobie, która tu była, a teraz odeszła. Podczas takich rozmów większość z nas nie uświadamia sobie, że pewnego pięknego dnia sami będziemy musieli odejść.
   W Mahabharacie zamieszczono wspaniałą historię odnoszącą się do takiej postawy, ale niestety nie miałem czasu jej zgłębić. W zamian za to postawię pytanie, które jest centralnym punktem opowieści. Brzmi ono tak: Dlaczego myślimy, widząc przez cały czas umierających wokół nas ludzi, że śmierć nas nie dotknie? Chciałbym w tym miejscu podkreślić, że ludzie nie są tak głupi, by wyobrażać sobie, że uda im się uciec przed śmiercią. Jak mówią w Ameryce, możemy być pewni jedynie dwóch rzeczy: śmierci i podatków! Wiedzą, że pewnego dnia ich również porwie śmieć. Jednakże często czują, że będzie to miało miejsce w odległej przyszłości i postępują tak, jak gdyby śmierć nie miała żadnego znaczenia.
    Mówię o tym po to, żeby skupić się na dwóch ważnych zagadnieniach. Oto one: jak to się dzieje, że myślimy czasami, że śmierć jest dla innych ludzi, a nie dla nas? Dlaczego ludzie widząc zbliżającą się śmierć, tak się jej obawiają? Stawiam te pytania, ponieważ są one w moim pojęciu blisko związane z przytoczonym cytatem Swamiego. Jeśli rozpatrzymy podane w nim różne punkty widzenia, dojdziemy do przekonania, że wszechświat jest tworem Boga, co oznacza, że wszystko we wszechświecie, od atomu po galaktyki, pochodzi od Boga. A ponieważ ludzie stanowią część uniwersum, oznacza to, że pochodzą od Boga.
    Możemy powiedzieć, że Bóg jest wieczny, a świat pojawia się wtedy, gdy Pan transmituje Siebie w ‘niższe’ wymiary. Obiekty takiej transmisji, chociaż stworzone przez Boga, nie mają trwałej egzystencji. Sam fakt, że w jednej chwili ich nie ma, a w następnej się rodzą, oznacza, że był czas, kiedy nie istniały. To w ich wypadku automatycznie wyklucza możliwość nieśmiertelności.
   Istnieje pewna rzecz dotycząca bytów stworzonych przez Boga, którą musimy wziąć pod uwagę. Chodzi o to, że pochodząc od Boga mają one coś w sobie, co pochodzi bezpośrednio od Stwórcy. Oznacza to, że każdy stworzony byt jest mieszaniną pierwotnych i trwałych elementów oraz elementów mających z konieczności charakter przejściowy.
    Mając o wszystko w pamięci, dochodzimy do wniosku, że każdy z nas pochodząc od Boga ma w sobie zarówno wieczną cząstkę boskości, jak i cząstkę, która wiążąc się z fizycznym wszechświatem staje się przedmiotem zmian i pewnego dnia znika. Powyższy cytat z Sai dotyczy tej intrygującej mieszanki i koegzystencji. Wyjaśnia dlaczego i po co musimy tak uważnie oddzielać aspekt wieczności od aspektu przemijania. Swami tłumaczy to poprzez prostą lecz piękną analogię, mówiąc:
   „Wyobraź sobie ogromny ocean. Obserwując uważnie jego powierzchnię nieustannie widzisz pojawiające się, rosnące i rozpływające się fale. Przypuśćmy, że jesteś jedną z fal i rozglądasz się. Zauważasz, że fale wokół ciebie przez cały czas znikają, a ty pozostajesz nieświadomy faktu, że też znikniesz. To jeden z elementów percepcji.
   Przypuśćmy, że fala pyta samą siebie: kim jestem? Może na to odpowiedzieć, wybierając jedną z trzech możliwości:
·         Jestem po prostu drobną falą płynącą przez ocean.
·         Tak, jestem falą, ale także częścią ogromnego oceanu.
·         Nie jestem falą, chociaż tak mi się wydaje. W RZECZYWISTOŚCI JESTEM SAMYM OCEANEM. Czyż moje wody nie są równie słone jak Jego?ˮ
    Sytuacja ludzi na Ziemi jest bardzo podobna. Z punktu widzenia ciała gniemy. Prawdą jest jednak także to, że pochodzimy od Boga (jak fala wyłaniająca się z oceanu) i że jesteśmy samym Bogiem. Wracając do tego, co Swami wyjawił w tym cytacie, rozumiemy, że powiedział:
    „Tylko dlatego, że macie ciało, nie wyciągajcie pochopnego wniosku, że jesteście wyłącznie ciałem. WASZYM PRAWDZIWYM JA jest wewnętrzna Atma, a ciało jest jej okryciem. Atma zrzuca ciało i szuka nowego, podobnie jak wy zmieniacie zabrudzone ubranie. Narodziny i śmierć są przemijającymi aspektami życia. Jeśli sięgniecie wzrokiem poza horyzont przemijania, uświadomicie sobie, że naprawdę jesteście nieśmiertelni.ˮ
Teraz pojawiają się dwa pytania. Oto one:
1.      Jak osiągnąć samorealizację?
2.      Jaką czerpiemy z niej korzyść?
Swami odpowiada na pierwsze pytanie. Mówi, że czystość myśli, słów i uczynków pomaga nam uzmysłowić sobie, że jesteśmy samym Bogiem. Jeśli chodzi o drugie pytanie, Swami odpowiedział na nie przy wielu okazjach. Jaki efekt przynosi nam uświadomienie sobie, że jesteśmy Bogiem? Zanurza nas w stan wiecznej szczęśliwości. Bóg jest szczęśliwością, a szczęśliwość jest tym, czego doświadczmy łącząc się z Nim. Swami często nam to przypomina jednym prostym zdaniem: „Szczęśliwością jest połączenie się z Bogiem”.
   Drodzy czytelnicy! Teraz i później poświęćcie minutę z waszych pilnych zajęć i zastanówcie się głęboko nad wypowiedziami Swamiego. To może w zasadniczy sposób zmienić wasze życie. Spróbujcie!

Część 11
Cel życia i w tym kontekście znaczenie czystości myśli, słów i uczynków

   Przyjemności płynące z poczucia nieprzywiązania nie przemieniają się w radość wzbudzaną przez komfort materialny, bhogas, lecz stają się częścią jogi. Gdy nacieszymy się wszelkimi przyjemnościami i wygodami, to co nam zostanie? Ciało rozpada się na pięć żywiołów. Bazą podtrzymującą ciało i zmysły jest Pierwiastek Atmy. Gdy Atma opuszcza ciało, organy zmysłów i umysł przestają funkcjonować. Atma jest wieczna, wszechobecna i samowystarczalna. Celem duchowych poszukiwań jest zrozumienie i zrealizowanie natury Atmy. Badanie natury Atmy powinno stać się najważniejszym celem każdego człowieka. Koniecznym warunkiem tych badań jest czystość myśli, słów i uczynków.
~ Boski dyskurs, 20.01.1985 r.
Refleksje
   Sai Ram. Powyższy cytat trudno jest zrozumieć bez odpowiednich wyjaśnień. Chciałbym wam je teraz przedstawić, ponieważ ta szczególna wskazówka Swamiego jest niezwykle ważna.
   Zacznę od faktu, że wszyscy bez wyjątku jesteśmy zaskakującą mieszanką trzech odrębnych bytów, to znaczy fizycznego ciała, subtelnego umysłu i nieograniczonej Atmy. Rdzeniem naszej osobowości jest Atma. Swami przypominał o tym wiele razy, dodając, że chociaż nasze czyny mają skłonność do ulegania cielesnym instynktom i mentalnym nakazom, to w rzeczywistości naszą główną siłą napędową jest wewnętrzna Atma. W prostym tłumaczeniu oznacza to, że niezależnie od okoliczności MOTYWACJA naszych czynów powinna płynąć z Atmy. A mimo to nie zawsze tak jest i na tym polega problem.
    Pojawia się pytanie: „Dlaczego Atma powinna nas prowadzić?” Swami pięknie odpowiedział na nie w omawianym przez nas cytacie. Żeby zrozumieć co mówi Swami, zapytajmy, co się dzieje, gdy umieramy? Wiemy, że ustają wówczas wszystkie funkcje życiowe i ciało nieruchomieje. A skoro nie ma już z niego żadnego pożytku, to po prostu je usuwamy. OK, taki jest właśnie los ciała. A co z pozostałymi dwoma komponentami, to znaczy, z subtelnym umysłem i z Atmą? W zasadzie mamy dwie możliwość:
1.      Umysł subtelny łączy się z przyczynową Atmą
i odpływa szukać nowego ciała. Zajmuje je i rozpoczyna nową egzystencję. Na tym polega proces ponownych narodzin.
2.      Umysł po prostu znika, pozostawiając Atmę
całkowicie ‘wolną’. Żeby zakończyć tę historię, tak zwana ‘uwolniona Atma᾿ ponownie łączy się z wszechobecną Atmą, podobnie jak powietrze w pękniętym balonie miesza się z otaczającą je atmosferą.
 
[1] MBA - Master of Business Administration - są powszechnie uważane za najwyższą formę wykształcenia menedżerów.

Wieczna Prawda, będąca rdzeniem wszystkich istot, jest również nazywana ATMĄ. Podczas gdy inne obiekty i istoty podlegają zmianom, na podobieństwo przepływających chmur, Atma pozostaje zawsze taka sama. 

Przyjrzyjmy się uważniej wspomnianym dwóm rozwiązaniom. Pierwsze kończy się ponownymi narodzinami, to znaczy, wieczna Atma, połączona z dobrym, starym umysłem wywodzącym się z poprzedniego wcielenia, wraca do życia i funkcjonuje w nowym ciele jako nowa osoba. W porządku, jeśli rzeczywiście tak jest. Kiedy może być zrealizowana druga możliwość? Mamy tu do czynienia z tzw. dobrym pytaniem. Odpowiedź na nie brzmi tak: jeśli w posiadanym życiu człowiek czyni efektywny wysiłek, pragnąc uświadomić sobie, że nie jest ani ciałem, ani umysłem lecz Atmą, wówczas w momencie śmierci jego umysł znika, a indywidualna Atma łączy się z Uniwersalną Atmą, jak fala znikająca w oceanie i jak powietrze z balonu mieszające się z atmosferą. To właśnie nazywamy wyzwoleniem lub mokszą.

    Zebrawszy to wszystko razem docieramy do wskazówki podsuwanej nam zarówno przez Krisznę (w Bhagawad Gicie) jak i przez Swamiego w wielu dyskursach. W prostym języku esencję tego przesłania można sparafrazować w taki sposób:

    O człowieku! Czy wiesz, co jest celem życia? Należy je przeżyć w taki sposób, żeby po odrzuceniu ciała móc się połączyć z wiecznym i wszechobecnym Bogiem. W praktyce sprowadza się to do tego, żeby nasza egzystencja odzwierciedlała naturę wewnętrznej Atmy.  

   W tym miejscu wcześniejsza uwaga o prowadzeniu nabiera szczególnego znaczenia. Prowadzenie wypływające z Atmy nie ma w sobie ani odrobiny egoizmu, gdyż opiera się na czystej miłości i współczuciu. Wracając do Boga, sprawdźmy, co chciał nam w związku z tym powiedzieć. Bóg mówi: „O człowieku! Gdy żyjesz, większość twoich zachowań opiera się na ziemskich przemyśleniach. W rezultacie wszystkie one splamione są samolubstwem, żeby nie powiedzieć więcej. Jeśli jednak przez cały czas skupiasz się na Atmie, to twoje motywacje płyną z Atmy - rodzące się w twoim sercu uczucia są czyste, podobnie jak wyzwolone tymi uczuciami myśli i słowa oraz wynikające z nich postępowanie. Kiedy taka czystość stanie się oddechem twojego życia, to gdy nadejdzie śmierć, twoja wewnętrzna natura połączy się w sposób nieunikniony z jej bezkresnym aspektem - podobnie jak woda w indywidualnej fali zanurza się w oceanie z którego się zrodziła.

   W zasadzie podążanie za tą radą nie jest zbyt trudne, ale w umyśle bystrego poszukiwacza może wywołać pewne wątpliwości. Na przykład takie: „Przypuśćmy, że ktoś urodził się w królewskiej rodzinie, został królem i żyje w luksusie. Może się to odbić szkodliwie na jego poszukiwaniach Atmy, będącej prawdziwą naturą człowieka. Co w takim wypadku powinien zrobić?” Odpowiedź na to została podana na samym początku tego cytatu: „Przyjemności doświadczane w poczuciu nieprzywiązania przestają być radością z posiadania materialnego komfortu i stają się formą jogi”.

   Słowem kluczowym jest tutaj nieprzywiązanie. Można upiększać pułapki swojego bytowania, ale nie do przywiązywać się do nich, ani ich pragnąć. Przykładem takiej postawy jest król Dżanaka. Jako panujący król nosił koronę, siedział na tronie i rządził krajem. Ale jego umysł nie interesował się władzą i bogactwem, ponieważ był skupiony na Atmie. W takim wypadku umysł pozostaje czysty. Pomaga człowiekowi zrealizować jego naturę duchową i po odrzuceniu ciała połączyć się z Wieczną Atmą.

    Ktoś może powiedzieć, że to niełatwe. Rzeczywiście, to wcale nie jest łatwe. Przeciwnie, zgodnie ze słynnym powiedzeniem lorda Actona: „Władza korumpuje, a władza absolutna korumpuje absolutnie”. Jednak ludzie mający silną wolę nie dopuszczają do tego. Klasycznym przykładem na to jest Harry Truman, który w połowie II wojny światowej został prezydentem Stanów Zjednoczonych, zajmując miejsce Roosvelta. Musiał podjąć wiele trudnych decyzji, takich jak zrzucenie bomb atomowych i odsunięcie gen. MacArthura za brak subordynacji - w czasie, gdy prestiż generała był o wiele wyższy niż jego. Innymi słowy, Truman był naprawdę potężnym człowiekiem.

   Kiedy jednak w 1952 r. zrezygnował z prezydentury, to po prostu wsiadł z żoną do auta i przebył nim całą drogę do swojego domu w mieście w stanie Missouri. Bez kierowcy, bez tajnych służb. Zatrzymywał się i sam tankował paliwo. Mieszkał w tanich hotelach. To właśnie mam na myśli mówiąc o nieprzywiązywaniu się do pułapek rządzenia. Można to zrobić, jeśli posiada się silną wolę. Mówienie, że to niemożliwe jest po pierwsze znakiem słabości moralnej, a po drugie wskazówką, że bardziej kochamy pułapki niż Boga, który jest nikim innym jak Atmą.

Pomyślcie o tym!

Część 12

Żyj najpierw jak dobry człowiek, a potem wznieść się na poziom Boga

  „Jeśli chcemy zrozumieć Boskość przekraczającą nasze rozumienie, spróbujmy wznieść się najpierw na poziom znajdujący się nad poziomem człowieka. Dopóki go nie osiągniemy, będziemy doświadczać świata jedynie z poziomu ludzkiego. Jak, żyjąc jako ludzkie istoty, poznajemy to, co przekracza nasze możliwości? Można tego dokonać rozwijając w sobie przekonanie, że chociaż mamy ludzką postać, to To, co ją aktualnie nosi, jest boskie. Wierząc w tę fundamentalną prawdę zrozumiemy, że wszystkie nasze czyny powinny pozostawać w harmonii z atrybutami wewnętrznej boskiej iskry. Innymi słowy, najprostszą i najlepszą drogą do przekroczenia ograniczeń ludzkiego myślenia i działania jest życie poświęcone ofiarnej służbie. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy pozwalamy Czystej Miłości nasycić nasze życie. W tym momencie nasza natura staje się miłością, umożliwiając nam doświadczanie błogości. Mówiąc krótko, najlepszym sposobem kochania Boga jest kochanie wszystkiego i służenie wszystkimˮ.

Boski dyskurs, 26.04.1993 r.

Refleksje

   Sai Ram. Powyższy cytat z dyskursu Sai jest bardzo ważny. A wiecie dlaczego? Ponieważ tłumaczy istotę często przytaczanego zdania: KOCHAJ WSZYSTKICH, SŁUŻ WSZYSTKIM. Powtarzamy je bez wysiłku, umieszczamy na kartkach z życzeniami i na transparentach, bo czemu nie? Jeśli jednak zapytamy, co to dokładnie znaczy i co poprzez tę potężną, składającą się zaledwie z czterech słów frazę próbuje powiedzieć nam Swami, to odkryjemy, że zaczynamy się plątać. Swami daje nam odpowiedź, która wydaje się być znana, chociaż wcale tak nie jest. Poświęćmy więc minutę na zrozumienie czego dokładnie spodziewa się po nas Swami, kiedy prosi: „Kochaj wszystkich i służ wszystkim”.

  Zaczniemy od ludzkiego zachowania, posiadającego bardzo szerokie spektrum. Nawet w wypadku pojedynczej osoby będzie ono znacznie zróżnicowane, w zależności od okoliczności. Czasami jesteśmy mili, delikatni i pełni współczucia, a innym razem sprawiamy wrażenie jak byśmy byli bez serca i wykrzykujemy prostackie obelgi. Ta sama osoba potrafi przebyć drogę od anioła poprzez demona do zwierzęcia. Pamiętając o tym, pisma święte Indii szeregują wszystkich ludzi wg trzech cech zachowań lub inaczej gun. Są to odpowiednio: cecha radżasowa, która zasadniczo oznacza bestialstwo, cecha tamasowa, która w najgorszej swojej formie oznacza bestialstwo i cecha satwiczna wskazująca na osobę łagodną. Są to cechy ogólne, to znaczy, że dany człowiek mieści się w typie radżasowym (pasja, aktywność), tamasowym (bezwład) lub satwicznym (dobroć, równowaga). W związku z tym, skupmy się raczej na nich, niż na przypadkowych mieszaninach. Na przykład, nawet okrutny i bezlitosny dyktator potrafi być miły i delikatny. Są to jednak raczej wyjątki i odstępstwa od normy niż jego zwykłe zachowanie. To ono określa go jako demona, czemu zaprzeczają jedynie jego kumple. Pamiętajcie o tym.

Pierwszy punkt, o którym mówi Swami jest taki:

    O ludzie! Nazywam was ludźmi, ponieważ macie ludzkie ciała. Czy jednak nie wynika z tego, że zachowanie jakiego się po was spodziewam powinno być odpowiednie dla człowieka? Klaun musi zachowywać się jak klaun, ale czy król szanowanego kraju powinien go naśladować?

   W języku gun będzie to oznaczało: „Przestań być osobą w typie tamasowym i radżasowym. Jak najszybciej wznieś się ponad nie i wstąp na poziom satwiczny. To NIE jest jeszcze koniec tej historii.

Teraz Swami dodaje:

„O ludzie! Nie myślcie, że osiągnęliście coś wielkiego wznosząc się na poziom osoby satwicznej. To tylko pierwszy przystanek. Wierzchołek Everestu znajduje się dużo wyżej. Pamiętajcie, dotarliście do pierwszego przystanku tylko po to, żeby się dostać na szczyt!ˮ

    Zatem jest to miejsce, w którym zaczyna się wspinaczka. Co to znaczy dla poszukiwacza duchowego? Swami nam podpowiada, że dotarłszy do pierwszego przystanku, musimy zawsze pamiętać, że znaleźliśmy się w nim jedynie po to, żeby wspiąć się na szczyt Everest. Żeby go osiągnąć, musimy się dobrze przygotować, np. przyzwyczaić się do rozrzedzonej atmosfery i oszczędzać energię, aby służyła nam podczas wspinaczki. I przez cały czas koncentrujmy się na jednej rzeczy i tylko na jednej, to znaczy, na osiągnięciu szczytu, na niczym więcej. Nigdy nie dopuśćmy do zgubienia tego celu, pamiętajmy o nim w każdej sekundzie swojej egzystencji.

   OK, a jak to się przekłada na podróż i na cel życia? Stanie się człowiekiem satwicznym okazuje się równoznaczne z dotarciem do przystanku początkowego. Ale czym jest nasz „Everest” i czym są ćwiczenia aklimatyzacyjne? Swami tłumaczy to również. Poświęćmy nieco uwagi na to, co o tym mówi. Podaję wyjątek cytatu, żeby go powtórzyć do głębszego wglądu.

    Można tego dokonać rozwijając w sobie wiarę, że chociaż nasze ciało jest na zewnątrz ludzkie, to To, co ono przyodziewa jest Boskie. Wierząc w tę podstawową prawdę zrozumiemy, że wszystkie nasze czynny powinny pozostawać w harmonii z boską wewnętrzną iskrą.

Swami podkreśla dwie rzeczy:

1.      Chociaż masz ludzką formę, to tak naprawdę jesteś Bogiem, jak Rama i Kriszna.

2.      Jeśli rozwiniesz w sobie taką wiarę, wówczas twoje czyny będą miały boski aromat, intensywniejszy nawet niż ten, jakiego się spodziewamy u osób satwicznych.

    W innym miejscu Swami tłumaczy, podobnie jak robił to wcześniej Kriszna, że wszystkie guny (cechy) przypominają skuwające nas łańcuchy. Łańcuchem, choć byłby nawet ze złota, jest także najbardziej upragniona cecha, satwa. Bóg obdarza ludzkie narodziny specjalnym błogosławieństwem, aby człowiek mógł wznieść się na poziom Boga.

    Żeby to podkreślić posłużyliśmy się analogią Everestu, opisując osobę satwiczną jako kogoś, kto dotarł do pierwszego przystanku. Zatem, zanim zaczniemy wspinaczkę, musimy zaliczyć wcześniej, w najlepszym wypadku, wiele żmudnych ćwiczeń i przygotować się. Swami wskazuje nam tutaj piękną i prostą drogę dotarcia na szczyt, przypominającą lot helikopterem. Recepta Swamiego jest łatwa do wykonania. Oto ona:

    „O człowieku! Naprawdę jesteś Bogiem obecnym w ludzkim ciele. To również oznacza, że wszystko wokół ciebie jest Bogiem i niczym innym jak Bóg. Dlaczego więc nie przeżywasz każdego dnia służąc Bogu, który jest wszędzie wokół ciebie? Służenie nie oznacza, że nosisz chustę, jeździsz na wieś i uprzątasz drogi. Powiedzmy, że jesteś nauczycielem. W takim wypadku wchodź do klasy uśmiechnięty. Wkładaj w nauczanie całe swoje serce i duszę będąc przekonany, że każde dziecko jest małym Kriszną. Jeśli zauważysz, że jakiś uczeń cię nie słucha, podejdź do niego i dowiedz się jaki ma problem. Powiedz mu coś miłego, żeby wzbudzić jego zaufanie. Postępując w taki sposób zainspirujesz wszystkie dzieci do bycia równie dobrymi jak ty. I wiesz co? Będziesz się wznosił po stopniach służenia. Najpierw będziesz służył bezpośrednio dzieciom. Potem będziesz służył szkole, pomagając jej zdobyć dobrą reputację. Będziesz także służył rodzicom, kształtując ich dzieci lepiej, niż mogliby to zrobić oni, ponieważ spędzasz z nimi więcej godzin. I na koniec będziesz służył swojej ojczyźnie, pomagając uczniom rozwijać dobre charaktery.ˮ

   Może to zrobić każdy człowiek, bez względu na swój zawód – policjant, lekarz, pielęgniarka, sędzia, kierownik hotelu, a nawet babcia i dziadek. Swami kondensuje wszystkie te niezliczone możliwości i wyraża je w prostym przesłaniu: KOCHAJ WSZYSTKICH, SŁUŻ WSZYSTKIM. To przesłanie jest krótkie, jednak kiedy je rozwinięcie, ukażą się wszystkie jego rozwiązania, pozostające wariantami jednego zagadnienia:

    Najpierw rozpoznaj w sobie Boga. Potem dostrzegaj Boga wszędzie i wykorzystuj każdą okazję, żeby służyć Bogu przez cały czas w każdy dostępny ci sposób. Będzie to ekwiwalentem bezpośredniego lotu helikopterem na szczyt Everestu. Pomyślcie o tym!      Dżej Sai Ram!   tłum. J.C.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.