Sai panćaratna kritis –

 Pięć pieśni o Sai

Część 1

   „Sai Panćaratna Kritis”[1] są kompozycjami muzycznymi opisującymi historię życia i chwałę Awatara Sathya Sai. Po raz pierwszy zostały złożone u lotosowych stóp Swamiego w dniu Aradhany – wielbienia Boga w 2015 r., podczas obchodów Jego dziewięćdziesiątych urodzin.
Po tej prezentacji, w odpowiedzi na pytania wielbicieli, odbyliśmy w Radiu Sai wiele dyskusji poświęconych ich powstawaniu i znaczeniu. Zaprezentowaliśmy je w dwóch programach: „Na zewnątrz, wewnątrz, głęboko w środku” oraz „Poranna chwała”.
    Poniżej przytaczamy fragmenty z pierwszej dyskusji dotyczącej genezy tego pięknego przedsięwzięcia, nadanej w audycji „Na zewnątrz, wewnątrz, głęboko w środku”, w której wzięli udział dwaj redaktorzy Radia Sai – C.G. Sai Prakash i Bishu Prusty. Następnie udostępnimy rozmowę z panem Balaramą Chandranem, który opowiedział nam co przeżywał jako muzyk zespołu grającego te utwory w Sai Kulwant Hall w dniu 24 kwietnia 2015 roku. 
    Sai manifestuje „Sai Panćaratnas” na swój niepowtarzalny sposób
Bishu Prusty (BP): Sai Ram, Sai Prakash. Pilnie pracowałeś za sceną i byłeś zaangażowany na każdym etapie tworzenia „Panćaratna Kritis”. Opowiedz nam jak te pieśni znalazły swoje spełnienie, a także o osobach, które dzięki nim poczuły się szczęśliwe.
CG Sai Prakash (CG): Tak, to przedsięwzięcie rzeczywiście wzbudziło głęboką radość w bardzo wielu osobach. Cóż, niemal natychmiast po „Prema Pravaham”, wspaniałym wieczornym programie przygotowanym na 85 urodziny Swamiego – prof. G. Venkataraman powtarzał kilkakrotnie, że powinniśmy ofiarować Bhagawanowi tradycyjną muzykę karnatacką[2].
  Wracał do tego za każdym razem, gdy spotykał w Puttaparthi karnatackich muzyków. Raz czy dwa razy, kiedy przebywał tu legendarny Mandolin Srinivas, profesor rozmawiając z nim powiedział: „Przygotujmy coś podobnego dla Swamiego”. Ta myśl mocno zakorzeniła się w jego sercu. Kiedy Swami niespodziewanie porzucił Swoje śmiertelne ciało w kwietniu 2011 r., był przekonany mocniej niż kiedykolwiek przedtem, że musimy się tego podjąć.
   Jednak pierwszy rok po fizycznym odejściu Swamiego był bardzo trudny. W drugim roku profesor wezwał mnie i powiedział: „Nadeszła właściwa chwila. Byłoby bardzo miło, gdyby Swami był z nami fizycznie. Czułby się szczęśliwy słysząc kriti , ponieważ kocha muzykę klasyczną. W każdym razie, Swami zawsze słucha, więc weźmy się za to”.
   Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy była: „Kto chciałby zostać Tjagaradżą kalijugi?”. To nie mogło być łatwe. Rozmawiałem o tym z kilkoma osobami, a potem profesor powiedział: „Musimy mieć naprawdę zdolnych ludzi, którzy skomponują muzykę i napiszą tekst”.
BP: Czy miało być napisane w telugu?
CG: Nie. To zawsze będzie mieszanka telugu i sanskrytu. „Panćaratnas kritis – Pięć klejnotów” Tjagaradży również posługują się tymi dwoma językami. Potrzebna jest nam osoba posiadająca nie tylko głęboką wiedzę muzyczną i literacką, ale również głęboką miłość do Bhagawana. Powinien to być poeta, kto widywał Swamiego od dziesięcioleci i doskonale zna Jego życie i przesłanie. Uważam, że pisanie tekstów do kriti wznosi się ponad poezję.
   Sanskryt i telugu mają niezwykłą zdolność kondensowania głębokich treści w jednym zdaniu. Szukaliśmy kogoś, kto byłby mistrzem w obu tych językach.
  Tjagaradża śpiewał po prostu z serca, a pieśni wypływały z głębi jego jestestwa. Ale gdzie w kalijudze znaleźć Tjagaradżę? Obecny Tjagaradża musiałby podzielić się na dwie osoby – na poetę i kompozytora”.
  Skąd jednak wziąć muzyka potrafiącego komponować bez tekstu? Nie mieliśmy pojęcia, kto to zrobi, ale prof. Venkataraman uważał, że musimy znaleźć kogoś, kto nada pieśniom strukturę kriti, a oparty na tej podstawie tekst można będzie napisać i unowocześnić. W oparciu o rozmowę z profesorem, sporządziłem listę niezbędnych warunków, które powinien spełniać każdy kriti. W rzeczywistości każdy kriti miał swój własny temat. Pierwszy powinien mówić o wczesnych latach, rodowodzie, lilach itd. Drugi rozważać boski aspekt Bhagawana – maya manushę. Trzeci powinien ukazać ludzkie cechy Sai Baby – jak blisko był Swoich studentów i jak bardzo był im oddany. Czwarty przedstawić Jego boskie projekty i działania. Natomiast piąty powinien podkreślić chwałę i nauki Pana. Tak więc dla każdej kriti napisałem po 15-20 wskazówek – które można by ewentualnie wykorzystać podczas pisania tekstu.
   Po wielu dyskusjach udaliśmy się najpierw do pana Mandolin Srinivasa, który będąc jednym z największych znanych światu muzycznych czarodziejów, jest uosobieniem skromności. Odwiedzał Swamiego od dzieciństwa. Jego twarz zawsze promienieje. Kiedy wspomnieliśmy, że chcemy skomponować dla Bhagawana panćaratna kritis, jego oczy zajaśniały. Nie uwierzysz, ale w ciągu miesiąca przygotował pięć melodii zawierających pallawi (linię tematyczną utworu), anupallawi (drugą sekcję kompozycji) i ćaranam (końcową sekcję kompozycji).
BP: Wspaniale! Więc skomponował je.
CG: Tak. Wybrał pięć rag[3]  i skomponował melodie do pięciu kriti. Teraz jednak pojawiło się wyzwanie. Potrzebowaliśmy kogoś, kto byłby nie tylko dobrym muzykiem, ale również znawcą literatury i oczywiście wielbicielem Bhagawana. Jedynie taka osoba mogła napisać teksty do skomponowanej wcześniej muzyki.
    Pan Mandolin Srinivas jest instrumentalistą. Dlatego jego swary[4] były miłe w odbiorze w porównaniu z tym, co mógłby zrobić wokalista. Wszystko to razem było jeszcze większym wyzwaniem. Pojawiło się kilka wielkich nazwisk, ale czuliśmy, że powinien być to długoletni wielbiciel Bhagawana.
Niespodziewanie jeden z braci powiedział: „W koledżu muzycznym jest bardzo dobra nauczycielka rozumiejąca muzykę”. Coś w środku podpowiedziało mi, że to ona jest tą jedyną.
   Poszedłem do koledżu muzycznego i spotkałem się z nią. Była ogromnie zaskoczona. Nazywa się Vasantha Lakshmi i jest wielbicielką Sai od 30-40 lat. Będąc znawczynią telugu i sanskrytu, posiada także magisterium i doktorat z muzyki.
  Powiedziałem: „Ciociu, wybrał cię Swami”. Nie sądzę, abyśmy znaleźli kogokolwiek bardziej odpowiedniego od niej. Kiedy opowiedziałem jej dokładnie o naszym projekcie, początkowo była zdenerwowana. Zaskoczona, zapytała: „Jak to się stało, że przyszliście do mnie?”.
Odpowiedziałem: „Nie z własnej inicjatywy przyszedłem do ciebie. To wyłącznie inspiracja Swamiego”. Aż do tej chwili nie miałem pojęcia o jej istnieniu.
  Ciocia zgodziła się na udział w przedsięwzięciu. Pracowała wytrwale. Musiała oddać sprawiedliwość melodiom skomponowanych przez pana Mandolin Srinivasa. Z jednej strony musiała brać pod uwagę temat pieśni, a z drugiej mieć pewność, że liryczny tekst pasuje do muzyki.
   Wiedziałem, że to niełatwe zadanie. Zastanawiałem się, dlaczego Swami stawia nas przed takimi trudnościami. Wykonanie tej pracy zajęło cioci prawie dwa lata i było ekstremalnie trudne. Ostatecznie udało się jej dopasować słowa.
BP: Więc pięć kirti było już gotowych.
CG: Tak. Zarejestrowaliśmy wstępne nagranie i pokazaliśmy je kilku muzykom, prosząc ich o szczerą opinię. Rozumiesz, powinniśmy być szeroko otwarci na potrzeby Swamiego.
Większość pytanych powiedziało: „Słowa można dopracować. Muzyka jest wspaniała. Sam tekst też jest wspaniały. Ale kiedy połączymy, w niektórych miejscach dźwięki przyspieszają, a w innych się opóźniają. Dlaczego nie dacie sobie więcej czasu? Teraz, gdy macie teksty, może powinniście zmodyfikować melodie, aby pozostawała w harmonii z tekstem”.
 Jeśli śledziłeś naszą podróż do tej pory, to wiesz, że zaczęliśmy od podstawowej struktury muzycznej, a potem dostaliśmy teksty. Teraz musieliśmy wziąć teksty i odpowiednio zmienić melodie. Był to proces harmonizowania tekstu z muzyką. Próbowaliśmy to zrobić, jednak mieliśmy uczucie, że czegoś brakuje.
  W tym momencie wpadliśmy na pomysł, żeby pokazać teksty panu Raj Kumarowi Bharathi wraz z oryginalnymi melodiami skomponowanymi przez pana Mandolin Srinivasa, myśląc sobie: „Zobaczmy, jak Swami go zainspiruje”.
   Pan Raj Kumar Bharathi wziął teksty i zaczął komponować w oparciu o ragi, co przychodziło mu naturalnie. Na przykład skomponował drugą pieśń w radze „Majamalawagowla”. Chociaż pan Mandolin Srinivas wybrał tę samą ragę, muzyka pana Bharathi była zupełnie inna. Gdy zobaczył tekst do pierwszej pieśni, która jest jak wielki początek Awatara Sathya Sai z chwałą Jego narodzin oraz pierwszych i kolejnych lat życia, poczuł, że powinna mieć charakter „Gambheera Nattai” ragi. Pamiętam jak spytałem go później: „Jak pan wybrał te ragi?”.
 
    Odpowiedział: Nie wybierałem ich. To pieśni same je wybrały”.
BP: Fantastyczne! Te kriti są bardzo wyrafinowane. W muzyce karnatackiej istnieje pojęcie swarakszaram[5]. Na przykład, w drugiej pieśni pierwszą frazą jest „Sada Bhawajami”. Słowo „sada” składa się z sylab „sa” i „da”. Jeśli chodzi o kompozycję, to „sa” w tekście odpowiada  nucie „sa”, a sylaba „da” odpowiada nucie „da”, tworząc własne unikalne piękno. Te kriti obfitują w swarakszaramy.
    Pan Bharathi jest niesamowity, a jego miłość do Swamiego głęboka. Jego muzyczne mistrzostwo jest doskonale znane. Nie mamy nawet prawa porównywać go z innymi kompozytorami, ani wygłaszać na ten temat komentarzy. Jego utwory nas oczarowują. Później, kiedy dyskutowałem z autorką tekstu, powiedziałem: „Proszę spojrzeć, jak Swami to wspaniale zaaranżował. Teraz wzbogacanie tekstów stało się jasne”. Zgodziła się ze mną, że gdyby jakiś poeta mógł działać na własną rękę, to nigdy nie byłby w stanie napisać tak zwięzłych ćaranam[6]. Pani Vasantha Lakshmi wytrwale pracowała, ponieważ musiała ująć w jednej lub dwóch linijkach wiele informacji i epizodów z życia Swamiego oraz dostosować się do melodii.          
Jak zauważyłeś, pierwsze melodie umożliwiły napisanie doskonałych tekstów, a teksty dały początek doskonałym melodiom. Tak działa Swami!
  Oczywiście, wysłałem później tę muzykę do Mandolin Srinivasa. Powiedziałem do niego: „Proszę pana, napisał pan muzykę, lecz proszę posłuchać nowych melodii. To alternatywny zestaw”. Słuchając miał łzy w oczach! Natychmiast zadzwonił do pana Bharathi i powiedział: „Jest pan wybrańcem. To jest po prostu piękne. Na pewno nauczę się tych utworów i przyjadę, aby zagrać je z panem w Puttaparthi”. Oto poziom ich zaangażowania! Dostrzeżcie wielkie serce pana Mandolin Srinivasa.
   Kiedy wysłałem mu pierwsze dwa kriti, właśnie wrócił z dalekiej podróży. Nie umył nawet twarzy. Podszedł prosto do laptopa, pobrał je i odsłuchał. Zaraz potem zadzwonił do mnie i powiedział: „Nie potrafię wyrazić tego słowami. Niewątpliwie są boską inspiracją”. Nigdy nie wiemy, jak Swami sprawia, że takie rzeczy się zdarzają.
 Dlatego ostatecznie te kriti zostały stworzone przez Swamiego, skomponowane przez Swamiego i przedstawione Swamiemu przez Swamiego. To wszystko.
BP: Piękne. Bardzo ci dziękuję.
Część 2
BP: Dzisiaj jest Aradhana Day 2015, rocznica odejścia Swamiego. Mieliśmy szczęście brać udział w programie podczas którego złożono w ofiarze „Sai Panćaratna Kritis”. To kolejna inicjatywa podjęta w dziewięćdziesiątą rocznicę urodzin Swamiego. Jakie to było doświadczenie?
Balaramachandran (BRC): Zapierające dech w piersiach. Gdybym musiał je krótko podsumować, to powiedziałbym, że kiedy po raz pierwszy zagrano nam te kriti byliśmy zdumieni, widząc jakie są trudne. Kiedy przyjrzymy się grupom grającym tego rodzaju muzykę, to z wyjątkiem zaledwie kilku, pozostali są zwykłymi śpiewakami bhadżanów w Sundaram[7] i w innych miejscach. Nikt z nich nie ma wykształcenia z muzyki klasycznej.
   Oczywiście, w szkole Swamiego w Otteri i Chennai są dziewczęta, które wykonały fantastyczną pracę. Ćwiczyły wystarczająco długo, aby poznać te pieśni na pamięć.
   Profesjonalni muzycy dysponujący nutami mogą z łatwością wykonać każdą pieśń. Ale dla wielu z nas swary brzmią jak poetycki tekst, ponieważ rozumiemy jedynie dźwięki.
   Pierwszego dnia byliśmy przerażeni. Wyznaliśmy kompozytorowi, panu Raj Kumarowi Bharathi, że wielu z nas nie poradzi sobie łatwo z tak skomplikowanym zadaniem. Nigdy nie zapomnę tego, co nam wtedy powiedział: „Nie musicie się o nic martwić. Po prostu zostawcie to Swamiemu. On zajmie się wszystkim”.
   Ogromnie mnie to poruszyło, ponieważ pan Raj Kumar Bharathi, w przeciwieństwie do większości z nas, przyszedł do Bhagawana po raz pierwszy zaledwie w 2010 r. Był twórcą wielkiego finału obchodów 85. urodzin Swamiego – programu „Prema Pravaham – Wezbranego strumienia miłości”, który okazał się dla niego również wezbranym strumieniem miłości Swamiego. Doświadczony wtedy przez kompozytora strumień miłości i łaski Sai zamienił go na zawsze.
   Gdy to powiedział zdecydowaliśmy się przyjąć podobną postawę. Wcale nie zajmował się stroną techniczną wykonania. Po prostu poprosił nas o wiarę i oddanie.
  Brat Sai Shravanam, który zorganizował tę sesję, powiedział do nas: „Kompozycje pana Raj Kumara Bharathi są przyjemne do słuchania, jednak kiedy trzeba się ich nauczyć, okazuje się, że są bardzo skomplikowane”.
   Ale pan Bharathi powiedział: „Nie myślcie o tym. To program Swamiego i niewątpliwie dojdzie do skutku”.
  Zgodnie z tymi słowami, zaczęliśmy uczyć się kriti korzystając z doświadczeń uzyskanych podczas śpiewania bhadżanów. Wszyscy bracia i siostry biorący w tym udział przychodzili do Sundaram po pracy, około 19.00 i przez wiele godzin ćwiczyli.
   Uczyło nas wielu wybitnych artystów. Jedną z nich była pani Vidya Kalyanaraman. Pewnego popołudnia miała koncert, więc pracowała z nami przez cały ranek. Zwykle przed koncertem artyści oszczędzają głos, ona jednak angażowała się głęboko w tę służbę. Przywodziło mi to na myśl studentów przygotowujących się do corocznego Mitingu Sportu i Kultury. W ciągu tygodnia lub mniej musieliśmy osiągnąć poziom wymagający zwykle wielomiesięcznego wysiłku.
   Najbardziej fascynującą rzeczą związaną z wykonywaniem „pracy Sai” jest to, że daje nam wspaniałą okazję do obserwowania Jego magicznej gry. Dostrzegaliśmy ją w każdym szczególe tego przedsięwzięcia. Myśleliśmy początkowo, że będzie nas tylko piętnastu, ale ostatecznie przyjechały z Chennai 53 osoby!
   Wyruszyliśmy z Sundaram o wpół do szóstej rano i jadąc autobusem przećwiczyliśmy cały program jakieś 6 –7 razy. Śpiewaliśmy bez przerwy.
  Czuliśmy, że to nasza życiowa szansa i zrobiliśmy wszystko, aby ją wykorzystać. Kto wie, może w następnym roku ustawi się kolejka muzyków. Dlatego każdy kto coś rozumiał chętnie przekazywał to innym. To urocza grupa ludzi. Byliśmy ogromnie skoncentrowani.
   Ostatecznie, kiedy śpiewaliśmy w żywej obecności Bhagawana, wydawało mi się, że wszystkie wymienione w tych pieśniach słowa i określenia opisujące Pana nabrały szczególnej mocy.
    Interesujące, że gdy po występie wyszliśmy na dwór, dokładnie przez pięć minut, padał deszcz. To był taki mały, piękny prysznic z nieba.
   Wielu biorących w tym udział artystów było w Puttaparthi po raz pierwszy. Słyszeliśmy jak komentują tę sytuację: „Kiedy wykonywaliśmy bhadżany w mandirze, miejsce to było pełne pozytywnych wibracji”. „Była tam żywa, elektryzująca obecność”. „Nigdzie nie doświadczyłem tak wielkiego szczęścia”. To było niezwykle poruszające przeżycie. Czuliśmy, że stanowi ono jedno z najważniejszych wydarzeń w naszym życiu. Nawet teraz przypomina magię! Nie możemy uwierzyć, że Swami tak łaskawie podarował na tę szansę.
BP: Bracie, zanim rozpoczęliśmy tę rozmowę, miałem okazję porozmawiać z panem Śrinivasem Chettiar, nadzorującym dawniej wiele projektów Bhagawana. Brał m.in. udział w przygotowaniu inicjatywy „Likhita Dżapa Jadźnam”, prezentowanej w latach 90. XX wieku, zachęcającej wielbicieli do pisania „Om Śri Sai Ram”. Ta mantra została zapisana w zeszytach niezliczoną ilość razy. Około 1997-1998 r. Swami umieścił je wszystkie przed Sai Kulwant Hall, w miejscu gdzie obecnie znajdują się posągi Ramy i Sity.
   Początkowo Swami ustawił tam tylko posąg Hanumana. Później wezwał pana Chettiara i powiedział: „Wielu wielbicieli praktykowało tutaj likhita dżapa sadhanę. To miejsce jest napełnione teraz tak wielką mocą, że nawet Hanumanowi nie łatwo jest poradzić sobie z jej intensywnością. Poczułby się pewniej, gdyby przybył tutaj jego Mistrz. Przygotuj posągi Ramy Pariwar[8] i ustaw je obok Hanumana”. W ten oto sposób w uroczym kąciku u wejścia do Sai Kulwant Hall pojawiły się dodatkowo postacie Ramy, Lakszmany i Sity.
  Wielki poeta, święty Tjagaradża, którego miłość do Ramy jest legendarna, pobłogosławił ludzkość pięknymi „Panćaratna Kritis”, które przez wieki pozostają najpiękniejszymi klejnotami muzyki karnatackiej. Obecnie, zainspirowane pracą Tjagaradży poświęconej Ramie, pojawiły się nieśmiertelne pieśni o Sai Ramie. Możemy mieć tylko nadzieję i modlić się, aby ofiara z „Sai Panćaratna Kritis” zyskała status corocznej tradycji.

BRC: Tak. Profesor Venkataraman, mózg kryjący się za tą inicjatywą, zwrócił się do nas po występie ze słowami, które rozgrzały nam serca. Powiedział, że Organizacja Sai zapewniła nam udział w następnej prezentacji kriti. Wiem, że istnieją bardziej wykwalifikowani muzycy, którzy w przyszłych latach włączą się w to przedsięwzięcie. Jednak słysząc jak to mówi, poczułem, że spływa na mnie wielkie błogosławieństwo. Bycie częścią tej grupy jest niezwykłym, szczególnym doświadczeniem, nawet wtedy gdy siedzę w ostatnim rzędzie.
  Podczas uczenia się kriti pojawiła się w głowie jeszcze jedna myśl. Na początku intensywnie uczyliśmy się melodii i techniki wykonywania utworów. Kiedy byliśmy już tego pewni, zaczęliśmy zastanawiać się nad ich znaczeniem. Analizując wnikliwie wiersze uświadomiłem sobie, że niemal do każdego można dopisać komentarz.
  Kiedy pochyliłem się nad jednym z nich, przypłynęły do mnie trzy czy cztery epizody z życia Swamiego, które je objaśniały. Poczułem, że pewnego dnia niewątpliwie zostaną dopisane komentarze, takie jak mamy do Bhagawad Gity.
   Przyszła mi do głowy interesująca uwaga związaną z Gitą. Gdy ktoś śpiewa Gitę bez przerwy, non-stop, zajmuje mu to półtorej godziny. Lecz zgodnie z „Mahabharatą”, była to rozmowa odbywająca się w rzeczywistym czasie. Pan Kriszna wyjaśniał, a Ardżuna powoli przyswajał sobie przekazywaną mu wiedzę. Zatem zgodnie z logiką, powinna trwać ona od dwóch i pół do trzech godzin. I to wszystko na polu bitwy!
Pozostaje pytanie, co w tym czasie robiła reszta wojowników. Miałem wrażenie, że Swami zmienił czas i przestrzeń, aby nie odczuwali upływu czasu.
 Jednak starszy brat, który studiował w koledżu Bhagawana w latach osiemdziesiątych, wyjaśnił mi, że to pytanie już zostało zadane Sai Babie. „Czy zmieniłeś czas i przestrzeń, Swami?”, zapytał chłopiec.
  „Nie, to się odbyło inaczej”, wyjaśnił Bhagawan i dodał: „W rzeczywistości Kriszna dawał Ardżunie krótkie wskazówki. Ze względu na swój wyostrzony intelekt, Ardżuna zrozumiał je otrzymując odpowiedzi na wszystkie pytania. Mędrzec Wjasa oglądał to na żywo i dzięki swojej umysłowej sprawności rozwinął w wiele zwrotek, które złożyły się na Bhagawad Gitę”.
   Zatem współczesna Gita jest komentarzem do oryginału. Czuję, że to samo czeka „Sai Panćaratna Kritis”. Pewnego dnia ktoś zinterpretuje każdy składający się na nie wiersz.
BP: Podobna myśl przebiegła mi przez głowę, gdy czytałem teksty wraz z ich angielskim tłumaczeniem, wyświetlającym się na ekranie. Rozdawano również książeczki z tekstem i widziałem wiele osób zagłębiających się w ich treść i znaczenie. 
BRC: Pewien werset brzmi następująco: „Naa hakku meeranuchu – Jesteście moją własnością”. Pamiętam, że jeden z braci alumnów wskazał mi go, gdy jechaliśmy autobusem. Kiedy przeczytał go głośno, nie mogliśmy wypowiedzieć słowa. W zmienionych okolicznościach, kiedy Bhagawan porzucił fizyczne ciało, nabrał jeszcze większej wymowy niż dawniej.
Do tego wszystkiego, w dyskursie, który został wyświetlony po naszym porannym występie, Bhagawan oznajmił: „Moi studenci są moją własnością. Nigdy mnie nie opuszczą i ja ich nigdy nie opuszczę”. Czułem, że Swami dał nam natychmiastową odpowiedź. Przeniknął nas dreszcz. Patrzyliśmy na siebie oszołomieni i uszczęśliwieni.
BP: To wspaniałe. To jak z kriti Tjagaradży. To nie tylko wspaniała muzyka, gdyż teksty oraz uczucia kryjące się za każdym użytym tu słowem i sylabą są równie silne.
BRC: Zrozumiałem, że Tjagaradża nigdy nie  usiadł i nie skomponował muzyki i nie napisał słów. Po prostu rozmawiał z Ramą. Gdy śpiewał, jeden z uczniów nauczył się pallawi i odbiegł. Drugi nauczył się anupallawi i odbiegł. Trzeci nauczył się ćaranam i odbiegł. Udali się nad brzeg rzeki Kaweri i usiedli osobno na ghatach – schodach nad rzeką, aby zapamiętać i wyćwiczyć to co usłyszeli. Potem usiedli razem i powiedzieli: „Uchwyciliśmy liryczny tekst i ragę (typ melodii i ton), ale jak mamy wyrazić bhawę (emocje, uczucia) przejawiające się w głosie mistrza?”. To jedyna rzecz, której nie potrafili przekazać. Właśnie w ten sposób powstały kriti.
   Tjagaradża nawet nie uświadamiał sobie, że płynie przez niego pieśń. W rzeczywistości Rama śpiewał przez Tjagaradżę, a teraz Swami śpiewał poprzez pana Raja Kumara Bharathi. Jego kritis są wspaniałe. Ich najwyższa jakość jest oczywista. A sposób w jaki powstały jest niewiarygodny.
BP: To mi przypomina, jak Swami sam śpiewał kriti Tjagaradży, zwłaszcza w pałacu radży Wenkatagiri, podczas składanej wizyty. Wiele obecnych tam osób wspomina teraz, jak Bhagawan śpiewał kriti nieznane nikomu poza Nim. No cóż, On je słuchał, On je zainspirował.
   Ofiara w dniu Adharany również została przez Niego zaaranżowana i przez Niego zainspirowana. W rzeczywistości zawsze tak jest. Rozpisuje nuty dla orkiestry i wskazuje, co mamy Mu podarować. Ostatecznie jest Tym, który cieszy się z podarunku.
BRC: I na koniec daje nam pochwałę.
BP: To prawda! Miejmy nadzieje, że ta tradycja będzie kontynuowana i że więcej osób odkryje ów środek kontaktowania się z Bogiem, ofiarowując Mu swoją miłość wyrażoną w dźwiękach muzyki.
BRC: Jak najbardziej. Dziękuję. Sai Ram.
Część 3
  Poniżej prezentujemy zredagowane fragmenty drugiej rozmowy w programie „Na zewnątrz, wewnątrz, głęboko w środku”, w której uczestniczyli redaktorzy Radia Sai – C.G. Prakash (CG), Anirudh Srinivasan (AS) i Bishu Prusty (BP) oraz pani wicedyrektor szkoły średniej w Chennai, S.V. Vasumathi (SVV).
  Zanurzeni we wspomnieniach, dzielili się ze słuchaczami niewiarygodnymi, ukrytymi za kurtyną wydarzeniami związanymi z tworzeniem tych klasycznych kompozycji.
   Jak Baba pobłogosławił pana Bharathi, aby podarował światu „Sai Panćaratna Kritis”
CG: Bardzo miło było słuchać kriti. Wcześniej rozmawialiśmy o tym, że pan Raj Kumar Bharathi skomponował melodie, dr Vasantha Lakshmi napisała tekst, a my połączyliśmy to w całość. Nie waham się o tym mówić, ponieważ czuję, że było to dokładnie to, czego chciał Swami, chociaż w ten sposób nigdy nie komponuje się pieśni. Patrząc jednak wstecz, wygląda to na mistrzowski plan Boga.
BP: „Panćaratna Kritis” dla Pana Ramy pochodziły od Tjagaradży, Jego wiernego wielbiciela. Teraz Tjagaradża rozdzielił się na tak wielu!
CG: W 1 i 2 części tego wywiadu pytałem, kim jest Tjagaradża. Istniał wtedy tylko jeden Tjagaradża, ale nawet teraz jesteśmy z nim tożsami duchowo. Ciała są różne, ale duch jest jeden.
   Pierwsze dwa kriti były gotowe na dzień wielbienia Boga (Aradhana Day) w 2014 r. Chciałbym tu wspomnieć, że na pierwszej, surowej ścieżce dźwiękowej śpiewał sam Raj Kumar Bharathi. Anirudh i jego brat Aswath uczyli się pieśni od niego.
   Kiedy w 2010 r. ofiarowaliśmy Swamiemu na Jego 85 urodziny „Prema Pravaham – Obfity potok miłości”, pan Bharathi udzielał nam lekcji przez telefon, ponieważ jego harmonogram nie pozwalał mu na przyjazd do Puttaparthi.
   Zdrowy rozsądek nakazał mi zarejestrować tę rozmowę, gdyż czułem, że ma historyczny charakter. Pan Bharathi śpiewał na jednym końcu linii, a Aswath słuchał na drugim i powtarzał za nim. Pan Bharathi poprawiał go na bieżąco. To było telefoniczny przekaz e-wiedzy!
   Pan Bharathi nie był wtedy w stanie zaśpiewać nawet połowy linijki, aby głos mu się nie załamywał. Miał zdrowotny problem, jego głos się pogarszał. Wcześniej był uznanym wokalistą.
SVV: Tak. Słyszeliśmy jak śpiewa na zgromadzeniach i w telewizji. Był wszechstronny. Zanim zdążył pomyśleć, przejawiało się to w jego głosie.
Powrót ragi – improwizacji, bhawy – uczuć i taly – rytmu do błogosławionego życia pana Raj Kumara Bharathi
CG: Historia o tym jak zmieniło się życie pana Bharathi po „Prema Pravaham”, jest niewiarygodna. To cud!
    Ucząc nas tamtych pieśni w 2010 r. nie mógł zaśpiewać nawet pół linii, aby mu się głos nie załamał. Wciąż przechowuję te nagrania i słuchając ich mam łzy w oczach.
  Kiedy 23 listopada 2010 zakończył się koncert, stałem obok krzesła Bhagawana i patrzyłem na pana Bharathi. Jaśniał szczęściem, bo miał okazję ofiarować Babie kwiat.
Bhagawan spojrzał mu w oczy i zapytał: „Co się stało z twoim głosem?”.
Gdy Swami to powiedział, pan Bharathi poczuł, że przez kręgosłup przebiegł mu dreszcz. Kwiat wypadł mu z ręki.
Bhagawan polecił mu go podnieść i pan Bharathi posłuchał Pana.
Bhagawan zapytał raz jeszcze: „Co się stało z twoim głosem?”.
Pan Bharathi odpowiedział: „Swami, nie mogę śpiewać”.
Bhagawan odrzekł: „Zajmę się tym”.
Co za wspaniale zapewnienie! 
   Gdy Swami opuścił stadion, pan Bharathi, który wówczas przyjechał do Bhagawana po raz pierwszy, przywołał mnie do siebie, chcąc się dowiedzieć, czy poinformowałem Sai Babę, że z jego głosem dzieje się coś niedobrego.
Wspominam o tym, ponieważ na dwóch pierwszych surowych nagraniach „Sai Panćaratna Kritis” z 2014 r. śpiewał jedynie on. To było niewiarygodne!
    Człowiek, który wcześniej często nie był w stanie zaśpiewać nawet połowy zdania lub wiersza, wykonał teraz całe kriti! Kiedy zapytałem o to Sai Shravanam, inżyniera dźwięku, powiedział, że pan Bharathi zaśpiewał bezbłędnie już za pierwszym razem.
    Byłem ogromnie zaskoczony. Zwróciłem się w myślach do Sai Baby: „Swami! Dałeś mu Swoje zapewnienie i obdarzyłeś go łaską. Postawił jeden krok, komponując dla Ciebie pieśni, a Ty zwróciłeś mu głos i życie!”.
   Każde wyśpiewane przez pana Bharati słowo jest teraz napełnione ogromną wdzięcznością i miłością do Bhagawana.
   Kiedy w 2014 r. komponował muzykę do dwóch pierwszych kriti, mieliśmy bardzo niewiele czasu i pomyśleliśmy, że ofiarujemy Bhagawanowi tylko te dwie. Pan Bharathi powiedział: „Dopasuję melodię do tekstu, zaśpiewam i dam wam nagranie. Jeśli się wam spodobają, wykorzystajcie je. Jeśli nie, po prostu z nich zrezygnujcie”.
  Był taki skromny. Te surowe nagrania nas oczarowały. Shravanam powiedział, że kilku znanych muzyków, obecnych w studiu podczas nagrywania, też było nimi oczarowanych.
Zapytali później: „Czyje są te kompozycje? Wiemy, że nie są to „Panćaratny” Tjagaradży, ponieważ mają inne słowa. Ale są równie wspaniałe”.
   Ci muzycy nazwali je „Sai Panćaratnas – Pięcioma pieśniami o Sai”. My tego nie zrobiliśmy. Powiedzieli panu Bharathi, że brzmią jak „Panćaratny – Pięć klejnotów” o Sai Babie.
    Taka jest niezależna ocena muzyków – całkowicie bezstronna.
   Gdy zwróciliśmy się do pana Bharathi z pytaniem, komu przekazać dwa pierwsze kriti – może profesjonalistom? – odpowiedział: „Zastanówcie się kogo lubi Swami. Swami lubi Swoich studentów. Będzie najszczęśliwszy, jeśli to oni dla Niego zaśpiewają”.
   Postukałem się w tym momencie w głowę i zastanowiłem, kto do kogo mówi. Ktoś może twierdzić, że od dziesiątków lat jest wiernym wielbicielem Swamiego, ale w jednej chwili ktoś inny może go przelicytować.
BP: Tak. Pan Bharathi rozumie Swamiego o wiele lepiej niż my, nawet na poziomie fizycznym.
   Tajemnica kryjąca się za magicznymi kompozycjami pana Raj Kumara Bharathi
CG: Nigdy w życiu nie zapomnę wskazówki jakiej mi udzielił, kiedy go zapytałem: „Proszę pana, to cudowne. Jak pan tego dokonał?”. Odpowiedział: „Widzisz Prakash, jest tylko jedna rzecz, o której musisz pamiętać”. „Co to jest, proszę pana? Jestem gotów uczynić wszystko. Proszę mi tylko powiedzieć, a natychmiast to zrobię”.
„Nie musisz nic robić! Musisz jedynie pamiętać, że nie musisz nic robić. Wszystko dzieje się poprzez ciebie, a nawet na przekór tobie! Co ma się stać, to się stanie. Bądź po prostu otwarty”.
  Był to kolejny cios w głowę! Jego filozofia życiowa jest piękna i niesamowita.
Pan Bharathi wymagał od nas wyłącznie tego, abyśmy znali znaczenie każdego słowa w tekście. Początkowo zastanawiałem się dlaczego. Myślałem, że będzie w porządku, jeśli poznamy ogólne znaczenie kriti.
   Nie uwierzycie, ale dopasował pieśni składające się na „Prema Pravaham” słowo po słowie, a nie linijka po linijce ani zwrotka po zwrotce. Jeśli jakieś słowo miało szczególne znaczenie, pan Bharathi zmieniał całą melodię, aby pasowała do tego słowa. Dlatego uzyskał tak bogatą gamę pięknych odcieni.
   To samo odnosi się do „Sai Panćaratnas”. Granice, w ramach których pan Bharati komponował kriti były bardziej regorystyczne i trudniejsze niż w wypadku „Prema Pravaham”, ponieważ tam płynęły swobodniej. Możemy powiedzieć, że „Prema Pravaham” jest utworem napisanym w stylu półklasycznym lub lekkim.
AS: Tekst był w języku telugu, który jest bardziej podatny na orkiestrację[9] oraz na wzbogacające ją elementy.
CG: W wypadku „Prema Pravaham” mieliśmy dodatkowy element wizualny. Jedyną rzeczą jaką przekazałem panu Bharathi było znaczenie poszczególnych słów i pomysł na rodzaj pojawiającego się w związku z nimi obrazu.
    Nie uwierzycie jak szeroką gamę dźwięków nadał swojej muzyce. Bez muzyki nie mógłbym umieścić tych obrazów. Jego muzyka doskonale się do tego nadawała. Po raz kolejny dotarło do mnie, że wszystko się wydarza niezależnie od nas.
BP: Jak długo pamiętamy, że jesteśmy nikim, nie musimy się o nic martwić. To wyjaśnia, dlaczego pan Bharathi tak doskonale odgaduje potrzeby Swamiego. Widzieliśmy, że dla niego teksty pieśni były równie ważne jak sama melodia.
CG: To prawda. Wysłaliśmy pierwsze dwa kriti do pana Mandolin Srinivasa. Wysłuchał je i był zachwycony. Powiedział: „Nauczę się ich i przyjadę je zagrać”. Potem zadzwonił do pana Bharathi i powiedział: „Twoje kompozycje ogromnie mnie poruszyły. Są cudowne!”.
   W 2014 r. wysłaliśmy pierwsze dwie pieśni do różnych osób, aby się ich nauczyły. Jedną z nich była siostra Vasumathi. Uczniowie jej szkoły brali udział w wielu muzycznych programach wystawianych w Chennai i zdobyli wiele nagród.
Gdy rozmawiałem z nią o tym pomyśle, była niezmiernie uszczęśliwiona i rzekła: „Fantastycznie! Rozpocznijmy naszą karierę z muzyką karnatacką od „Sai Panćaratnas”. To dokładnie jej słowa. Czy nadal się tego trzymasz?
SVV: Tak. Postanowiłam, że w następnym roku akademickim powstaną klasy zajmujące się karnatacką muzyką klasyczną i że wszyscy uczniowie nauczą się „Sai Panćaratna Kritis”.
AS: Wykładowcy w Koledżu Muzycznym w Prasanthi Nilayam również włączą „Sai Panćaratnas” do programu.
CG: Tak właśnie należy to zrobić. My jesteśmy emocjonalnie głęboko związani z Bhagawanem, ale nawet patrząc na kriti z punktu widzenia osoby postronnej, muzycznie i literacko są one arcydziełami. Oczywiście, również jeśli chodzi o ich duchowy charakter. Dlatego tak bardzo poruszają nasze serca.
Część 4
Ekscytujące chwile przed wstępnym nagraniem kriti
   Po zaprezentowaniu dwóch pierwszych kriti w kwietniu 2014 r. nastąpiła cisza. Wywierano na nas wielki nacisk i pytano, kiedy powstaną następne.
  Modliliśmy się do Swamiego i zwracaliśmy się z tym do pana Bharathi. Odpowiadał: „Nie martw się Prakash. Dojdzie do tego w odpowiednim momencie”. Ma taką jasność.
Początkowo chcieliśmy zaprezentować wszystkie pięć kriti podczas obchodów urodzin Swamiego w 2014 r., ale nie doszło do tego. Słuchając je teraz myślimy, że są fantastyczne. Ale zanim zostały skomponowane dużo przeszliśmy! To nie była radosna, prosta droga ani krajowa autostrada.
BP: Z Bhagawanem tak nigdy nie jest!
CG: Przy każdym wstrząsie twoje ego zostaje powalone, a przy każdym podskoku roztrzaskują się na drobny mak wszelkie wcześniejsze przemyślenia. Ilekroć sądzimy, że ktoś nas krzywdzi, ostatecznie uświadamiamy sobie, że jest to wola Swamiego. Swami prowadzi nas do takiego stopnia poddania, że mówimy: „Swami, proszę! Ty to zrób!”. Wtedy wszystko działa jak magia.  Zapytałem pana Bharathi raz czy dwa: „Proszę pana, a co z pozostałymi trzema kriti?”.
  Odrzekł: „Pracuję nad nimi. Zrobię wszystko, do czego natchnie mnie Swami”. Mijały miesiące i byłem pod niewiarygodną presją. Postanowiłem jednak, że nie będę kontaktował się z nim przez kilka następnych tygodni, chociaż wiedziałem, że nie miałby nic przeciwko temu.
 Pierwszego stycznia 2015 r. zadzwoniłem do niego i życzyłem mu szczęśliwego nowego roku.
  Powiedział: „Szczęśliwego nowego roku. Pracuję nad pieśniami. Pojawiło się kilka nowych pomysłów”.
Odetchnąłem na myśl, że postawiliśmy kolejny krok naprzód.
   Na początku marca 2015 r. zdecydowałem, że niech się dzieje co chce! „Swami, jeśli teraz nie zadzwonię do pana Bharathi, to przed dwudziestym czwartym kwietnia po prostu umrę”.
   Mocno zdenerwowany wziąłem telefon i wybrałem jego numer. I ponownie, dostrzegłem w tym rękę Swamiego! Gdy zadzwoniłem, pan Bharathi powiedział: „Skąd wiedziałeś, że właśnie myślę o tobie?”.
Odpowiedziałem: „Nie wiedziałem, proszę pana. Po prostu do pana zadzwoniłem”. Poinformował mnie, że pani Vidya Kalyanaraman, znana pieśniarka karnatacka, właśnie nauczyła się trzech kolejnych kriti.
  Pan Bharathi poprosił ją, aby nauczyła się ich i zrobiła próbne nagranie. Pracował z nią przez około dwa tygodnie. Następnie pani Vidya Kalyanaraman przez tydzień uczyła się i ćwiczyła kriti, a następnie wróciła do niego i pokazała co osiągnęła.
  Pan Bharathi stwierdził: „Osiągnęłaś taki poziom, że można to nagrać”. Pan Bharathi zwrócił się do mnie o ustalenie daty nagrania. Wyznaczyłem 12 marca 2015 roku. Nie wiedzieliśmy, że w tym dniu w Brindawanie miano złożyć ofiarę Ati Rudram.
Wyznaczyliśmy termin i nie chcieliśmy go przekładać. Kriti muszą zostać zaśpiewane 24 kwietnia 2015 r. – trzy pieśni, wcale nie są łatwiejsze od dwóch pierwszych.
SVV: Cztery razy trudniejsze!
CG: Po prostu pomodliliśmy się do Swamiego: „Jeśli nie jedenastego marca, to ostatecznie musimy to zrobić dwunastego marca. Nie możemy tego przesunąć na później”.
  Sai Shravanam przebywał za granicą, więc nie mogliśmy dokonać nagrania w jego studiu w Chennai. Pomyśleliśmy, że po prostu weźmiemy mikrofon, laptop i przedwzmacniacz[10], udamy się do domu pana Bharathiego, nagramy trzy utwory i wyślemy je możliwie jak najszybciej.
SVV: Nie mieliście na to dużo czasu.
CG: Nic więcej nie mogliśmy zrobić. Ostatecznie wyruszyliśmy do Brindawanu. Pomyśleliśmy: „Po co mamy podróżować przez 12 godzin bezpośrednio do Chennai? Zrobimy sobie przerwę w Whitefield, weźmiemy udział w darszanie Ati Rudram, przyjmiemy błogosławieństwo Śiwy i spróbujemy Go nakłonić, aby rozciągnął dla nas czas”.
  „O, Kalatito, władco czasu! Rozciągnij czas na naszą korzyść. Jesteśmy bardzo spóźnieni”. I tak zrobiliśmy. Ponieważ święto miało trwać do 12:30 lub 13:00 dnia 12 marca 2015 r. zastanawialiśmy się, czy nie zhańbimy Ati Rudram jeśli wyjdziemy w połowie ofiary i wyruszymy do Chennai.
  Gdybyśmy zostali do końca, nie zdążylibyśmy na nagranie. Udostępniono nam studio od 17:00.
  Wyruszyliśmy w drogę z przeświadczeniem, że „to jest praca Swamiego i tamto też jest pracą Swamiego”.
    Tego dnia wydarzyło się coś nieprawdopodobnego.
   Postanowiliśmy wyruszyć z Brindawanu około 9:30. Uroczystości Ati Rudram wciąż trwały, więc wymknęliśmy się po cichutku. Podjechał nasz samochód. Pod mostem, naprzeciwko bramy do Brindawanu, znajduje się przejazd. Zasugerowałem kierowcy, aby nie parkował na jezdni ze względu na wielki ruch, lecz skręcił pod mostem i wygodnie się tam zatrzymał. Dzięki temu pani Vasantha Lakshmi, która nam towarzyszyła, przejdzie przez ulicę i wsiądzie do samochodu. A ponieważ ma 67 lat, musimy postępować rozważnie.
Towarzyszył nam mój kolega, Sai Prasad. To właśnie on tak ciężko pracował nad zapisami nutowymi. Dzięki temu można je teraz odczytywać w taki sam sposób jak robią to muzycy na Zachodzie. Niewidoczny dla innych, starał się z całych sił, aby tego dokonać.
   Usiadłem przy kierowcy, a on z tyłu. Pani Vasantha włożyła torbę do auta, a kierowca pomyślał, że już usiadła, więc ruszył. W efekcie jej sari zatrzasnęło się w drzwiach i wydarzyło się nieszczęście. Pani Vasantha potknęła się i upadła!
BP: O mój Boże!
CG: Rozpętało się piekło. Ludzie krzyczeli i wymyślali kierowcy. Tak się zdenerwował, że zatrzymał auto. W ułamku sekundy człowiek stojący na rogu ulicy podbiegł i przytrzymał głowę pani Vasanthy, aby nie uderzyła nią o ziemię.
   Siedziałem z przodu i zastanawiałem się, dlaczego ludzie tak krzyczą. Kiedy spojrzałem do tyłu zobaczyłem, jak pani Vasantha Lakshmi upada. Zanim jednak zdążyłem otworzyć drzwi i wysiąść, była już na drodze. W tym całym zamieszaniu kierowca zatrzymał pojazd dokładnie na jej nodze! Postawił na niej tylne koło samochodu. Nawet teraz, gdy mówię o tym, przeszywa mnie dreszcz.
   Kiedy to zobaczyłem, wołałem po prostu ”Sai Ram!, Sai Ram!”. Połowa osób mówiła: „Ruszaj do przodu”. Inni wołali: „Ruszaj do tyłu”. Zwyciężył rozsądek i kierowca powoli się cofnął. To była dobra decyzja.
  Pomyślałem, że to koniec z nagraniem! Musieliśmy pojechać do szpitala, dopilnować, aby pani Vasantha została przyjęta i powiedzieć panu Bharathi, że przyjedziemy później.
  Pani powiedziała, że czuje pieczenie, więc bardzo ostrożnie wnieśliśmy ją do auta i ruszyliśmy do szpitala ogólnego. Zgłosiliśmy się do ortopedy. Zbadał jej nogę, naciskał w kilku miejscach i zapytał: „Czy to boli?”.
Odpowiedziała, że nie.
„Ciociu, w porządku. Na twojej nodze stało auto. Jeśli czujesz ból, to proszę, powiedz nam o tym”, błagałem.
„Jeśli nie boli, to czemu miałabym mówić, że boli?”, odrzekła.
To było niesamowite!
   Opona przygniatała nogę Vasanthy Lakshmi przez jakieś 10-15 sekund, a ona twierdziła, że nic jej nie jest.
Wtedy zwrócił się do niej lekarz: „Dobrze, że pani nie wpadła w panikę, ponieważ gdyby tak się stało i próbowałaby pani wyciągnąć nogę, połowa pani stopy zostałaby na miejscu, a druga się uwolniła. Mieliśmy już takie przypadki”.
   Ciocia powiedziała: „Denerwuję się nawet wtedy gdy ukąsi mnie ostrzej komar. Nie mogę sobie wyobrazić, że na nogę wjechało mi auto i nie wywołało żadnych poważnych uszkodzeń!”.
Lekarz wyjaśnił: „Nie ma w tym nic zaskakującego. Opony pozostawiły ślad na nodze. Proszę obłożyć nogę lodem i kontynuować podróż”.
   Nie uwierzyliśmy mu. Poprosiłem: „Zróbmy prześwietlenie. Jestem pewien, że coś sobie złamała”. Udaliśmy się na rentgen, ale tego dnia technik miał wolne i cieszył się udziałem w Ati Rudram.
   Zwróciłem się więc do Boga: „Swami, anyata sharanam nasti – oprócz Ciebie nie mamy innego schronienia”.
   Potem pani Vasantha powiedziała bardzo dobitnie: „Słuchaj Prakash, powiem ci jeśli zacznie mnie boleć. Teraz nie boli, więc jedźmy”.
Nie uwierzycie, ale przez następne 6-7 godzin podróżowała z Bangalore do Chennai zaledwie z odrobiną lodu na nodze. Weszliśmy do domu pana Bharathi, nagraliśmy pieśni i ciocia jeszcze tego samego wieczoru wyruszyła do Tirupathi.
    Dojechała tam około pierwszej lub drugiej w nocy. Następnego ranka udała się do szpitala, gdzie prześwietlono jej nogę i przekonała się, że jej noga jest zupełnie zdrowa.
Cóż mogę więcej powiedzieć? Gdy Swami mówi: „Jestem tutaj i opiekuję się wami ”, to naprawdę to udowadnia.
BP: Cóż, poprosiłeś Pana Śiwę, Tego, który jest ponad czasem, przestrzenią, narodzinami i śmiercią, aby się tym zajął. On to zrobił.
CG: Tak. To dzięki Niemu nagraliśmy trzy pieśni i wysłaliśmy je do muzyków.
SVV: Ale dopiero wtedy, gdy zostały zapisane nuty.
CG: Tak, zajęło jeszcze kilka dni. Pamiętam rozbrzmiewającą we mnie myśl: „Mamy dla siebie niecały miesiąc”.
Nawet zapisanie tych pieśni było bardzo trudne, ale 25 marca 2015 r. ścieżka dźwiękowa i jej zapis stały się przejrzyste.
SVV: Po wysłuchaniu kriti „Todi Panćaratny”, mój kuzyn, złoty medalista w dziedzinie muzyki karnatackiej, powiedział, że zapisanie notacji było bardzo trudne i ten, kto się tego podjął wykonał herkulesową pracę, ponieważ nie zaznaczano tam swara sthanam – pozycji nut. Włożył w tę pracę wielkie poświęcenie i naprawdę Swami musiał go prowadzić, ponieważ bardzo trudno dokonywać zapisu nut, kiedy słucha się kriti.
CG: Jest pewne zdanie, którego nie zapomnę do końca życia. Jej autorem jest pan Bharathi. Kiedy go zapytałem: „Jak wybierał pan ragi do tych pieśni?”. Odrzekł:” Prakash, nie wybierałem rag. To ragi wybrały pieśni”.
Jak gdyby ragi były żyjącymi istotami, mówiącymi: „OK, pozwól mi wybrać pieśń”. To były jedyne ragi do tych pieśni.
Ragi tak dobrze połączyły się z pieśniami, że słuchający ich ludzie myśleli, że zostały skomponowane przez jedną osobę. Nikt nie wiedział, że złożyła się na nie praca dwóch osób – autorki tekstów z Puttaparthi i kompozytora z Chennai. Jedynie Swami mógł tego dokonać!
BP: Zaskakujące połączenie ragi, bhavy i taly (improwizacji, uczuć i rytmu). I boska łaska pracująca przez tak wiele osób.
BP: Właśnie o to chodzi – o doskonałą synchroniczność. Im lepiej poznajesz tło historyczne, tym bardziej doceniasz słuchanych kriti. Każdy z nich został skomponowany z wielką miłością do Bhagawana i w całkowitym poddaniu się Jego woli. Praktycznie, On to wykonał!
BP: Jeśli przeczytasz historię życia Tjagaradży, a potem zaśpiewasz jego kriti, będzie to zupełnie inne doświadczenie. Podobnie, kiedy wiesz, w jaki sposób Swami doprowadził do powstania „Sai Panćaratnas”, zrozumiesz, że musisz włożyć w kriti całe serce i duszę, ponieważ Sai również włożył w nie całe Swoje serce i duszę!
CG: To prawda. Może powinniśmy szczegółowo omówić każdą pieśń po kolei.
BP: Niewątpliwie.
H2H

  

[1] Kritis to format kompozycji muzycznej typowej dla muzyki karnatackiej. Tworzy mentalną podstawę każdego koncertu tej muzyki.
[2] Muzyka karnatacka – jeden z najstarszych struktur muzycznych. Wywodzi się w prostej linii z Samawedy. Dominuje na obszarze obejmującym stany: Tamilnadu, Kerala, Karnataka i Andhra Pradesh.
[3] Raga – w klasycznej muzyce indyjskiej typ melodii i tonu o characterystycznym wyrazie emocjonalnym, stanowiącym podstawę do improwizacji muzycznej. 
[4] Swara – kluczowe nuty tworzące gamę w muzyce indyjskiej.
[5] Swarakszaram występuje wtedy, gdy swaram (nuta) i akszaram (sylaba w tekście) stają się jednym i tym samym. Jeśli kompozytor jest w stanie obliczyć akszaram za pomocą swaram, to mamy swarakszaram.
[6] Ćaranam – zazwyczaj końcowa sekcja kompozycji.
[7] Sundaram – siedziba Śri Sathya Sai Baby w Channai, stolicy Tamil Nadu.
[8] Ram Pariwar przedstawia Ramę wraz z małżonką Sitą po prawej, bratem Lakszmanem po lewej i Hanumanem w pozycji klęczącej.
[9] Orkiestracja – rozpisanie utworu muzycznego na poszczególne instrumenty.
[10] Przedwzmacniacz – wzmacniacz elektroniczny przekształcający słaby sygnał elektryczny w sygnał wyjściowy,
odporny na szumy i umożliwiający przetwarzanie i wysyłanie danych do wzmacniacza mocy i głośnika.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.