Od uzależnienia do niezależności

Pan B.K.Misra

   Pan B.K.Misra ukończył wydział sztuki w koledżu Ravenshaw w stanie Odisza (kiedyś Orisa) w Indiach i potem przez trzynaście lat wykładał literaturę angielską na różnych uniwersytetach, w tym przez siedem lat w swojej macierzystej uczelni. W 1966 r. trafił w niezwykłych okolicznościach pod skrzydła Bhagawana i od tej pory pragnął służyć Jego lotosowym stopom w Prasanthi Nilayam. Jego marzenie spełniło się w 1980 roku, kiedy został nauczycielem w Wyższej Szkole Średniej Śri Sathya Sai, gdzie pracuje do tej pory, mimo że jest emerytem.
     Radio Sai publikowało już wcześniej jego artykuły, takie jak: „Bądź człowiekiem”, „Wychowanie serca”, „Współczując innym” i „Błogość Sai”.
    Swami strofował wielbicieli, a najczęściej studentów, kiedy ignorowali Jego duchową obecność w nich i przywiązywali zbyt wielką wagę do zewnętrznego Swamiego. Przesłanie było jasne: uduchowiajcie swoje życie.

Kiedy Bóg stanie się dostępnym i pięknym doświadczeniem

    Możemy to osiągnąć jedynie wtedy, gdy transformacja zacznie się od wewnętrz, kiedy Bóg w nas stanie się wyraźnie odczuwalnym doświadczeniem. Ale spacerujący i rozmawiający Bóg roztaczał wokół nas tak magiczny i słodki świat, że przestaliśmy się troszczyć o świat wewnętrzny. To właśnie spacerujący i rozmawiający Bóg zjednoczył ludzkość, na nowo zdefiniował nasze relacje, wytyczył drogę do kochania i służenia wszystkim oraz przekonał nas, że naprawdę możemy uczynić ten świat o wiele lepszym miejscem do życia, przywracając wierność wobec Boga i chodząc z Nim.
    Swami prosi nas z czułością, żebyśmy nie szli za Nim, bo nie możemy chodzić Jego śladami; żebyśmy nie szli przed Nim, ponieważ On nie może chodzić po naszych śladach. Życzy sobie, żebyśmy „szli razem z Nim i byli Jego przyjaciółmi”. Świadomość, że Bóg może być naszym przyjacielem, rozmawiać z nami i chodzić z nami, całkowicie zmienia nasze postrzeganie Go.
    Ten skromny Bóg, pełen piękna, mocy i łaski, przyszedł pomóc nam zrozumieć, że jest tylko lustrem tego, co znajduje się w nas.
     Jego długie podróże, Jego nieustanne zaangażowanie w życie wielbicieli, wyrażające się poprzez projekty służebne i indywidualne posługi, Jego pełne treści wykłady i oczywiście niewiarygodne cuda wynikające z Jego obecności, otwierają nową epokę wiary i oddania, którą ludzkość straciła budując materialną cywilizację. Jego czystość, prostota i uniwersalność stworzyły wokół Niego taką aurę, że każdy kogo ona dotknęła, czuł się błogosławiony.
    Delikatnie pokazał naukowcom i intelektualistom, że ludzki rozum ma głębszy wymiar niż sądzą, że wszechwiedza i wszechogarniająca szczęśliwość są rzeczywistością, że wszystkie religie mają o wiele bardziej uniwersalne oblicze niż chcemy w to uwierzyć i że ten świat może stać się jednym domem dla wszystkich ludzi, jeśli tylko odważymy się wziąć Boga za rękę i pójść z Nim. Wszystko to osiągnął będąc po prostu Tym, kim był – kochającym, troskliwym i bezpretensjonalnym Bogiem, który dzielił z nami życie. Ludzkość potrzebowała namacalnego Boga, a On nim był.

Kiedy dorośniemy, wzniesiemy się wyżej

    Postanowił jednak wstrząsnąć nami, żebyśmy nie traktowali Boga jak czegoś oczywistego i pozornie zostawił nas samym sobie. Gdy niespodziewanie opuścił ciało, boleśnie za Nim tęskniliśmy. Pozostawił nam wolne pole zanim dojrzeliśmy do zobaczenia wewnątrz Boga.
    Jest to sposób nauczenia dzieci, że nieuchronnie nadejdzie chwila, kiedy będą musiały zrobić coś samodzielnie. Uzależnienie musi dojrzeć do niezależności, nie będąc z nią sprzeczne. Niezależność jest dopełnieniem uzależnienia przeniesionego na wyższy poziom. Dokładnie o to pytał Jezus: „Który syn jest droższy ojcu – czy ten, który powtarza »ojcze, ojcze« i woli mieszkać z nim, czy ten, który wykonuje jego pracę? Na pewno ten, który wykonuje pracę Ojca”, upewnia nas Bóg. To może być kolejny etap naszego uzależnienia od Niego. Obecność i nieobecność Boga zawierają się w sobie i ożywiają jedno drugie. To samo dotyczy dwóch poziomów oddania. Swami chce nam pokazać, że „nieobecność Boga” jest tworem umysłu nie mającą nic wspólnego z prawdą.
    Kriszna wysłał Uddawę do Brindawanu, aby zrozumiał to złudzenie. Chociaż Kriszna nie był tam obecny fizycznie, to dla pasterek był obecny w każdym krzaku, każdym pączku, każdej fali rzeki Jamuny i każdej cząsteczce pyłu dotkniętej Jego stopą. Uddawa sądził, że Radha jest załamana po wyjeździe Kriszny, ale uświadomił sobie, że został wysłany, żeby nauczyć się od niej kolejnego poziomu oddania. Swami powiedział, że Radha osiągnęła tak wysoki poziom, że po kilku latach porzuciła ciało. To samo przydarzyło się Mirze. Legendy mówią, że po prostu rozpłynęła się w Krisznie. Jej wewnętrzny Kriszna był dla niej tak realny, że jej fizyczne ciało przestało istnieć. Poziomy te są również opisane w „Gicie”.
     Kiedy Kriszna tłumaczył Ardżunie dlaczego nie powinien wycofywać się z bitwy, powiedział: „Otom ci powierzył mądrość ponad wszystkie tajemnice tajną. Wniknij w nią głęboko, Ardżuno, a wówczas czyń jak chcesz”.[1] A Ardżuna odpowiedział: „Zniweczon mój błąd. Przez łaskę Twoją, o Niezmienny, pamięć ma przywróconą została i prawdę poznałem. Rozwiały się moje wahania. Jużem mocny. Uczynię wedle słowa Twego”.[2] Kriszna wiedział, że Ardżuna jest gotowy „wykonywać pracę Ojca”. Zwrócił się więc do niego: „Obowiązków zaniechaj wszech i we mnie wejdź, Ardżuno. Nie troszcz się, ja z grzechów cię wyzwolę”.[3] To jest całkowita wolność. Czyż nie jest to klasyczny przykład całkowitej zależności prowadzącej do pełnej  niezależności?
    W drugim rozdziale Ardżuna powiedział do Kriszny: „Powiedz mi Ty wyraźnie, co jest lepsze. Uczniem Twym jestem, błagam Cię, oświeć mnie!”.[4] Kriszna, po przekazaniu Ardżunie w siedemnastu rozdziałach tajemnic życia, pozostawił mu prawo wyboru. Ardżuna nie był zwykłym uczniem i oznajmił Krisznie, że gotów jest okazać Mu całkowite posłuszeństwo. Swami zostawił nam Gitę, którą tworzył przez osiem dekad Swojego życia. Każdą przeżytą chwilą udowadniał prawdę wypowiadanych przez Siebie słów. Teraz my powinniśmy być gotowi powiedzieć: „Panie, jesteśmy Ci całkowicie posłuszni – Kariszje waćanam Tawa”.

Co się zmieniło, a co nie

     Fizyczne odejście Swamiego stało się źródłem kolejnego zjawiska. Wielbiciele, którzy przyzwyczaili się patrzeć na Niego jak na swojego przewodnika i guru, poczuli nagle emocjonalną pustkę. Przedtem odwiedzali Prasanthi Nilayam w każdej trudnej sytuacji i samo przebywanie w obecności Swamiego dawało im pewność, że wszystko zakończy się dobrze. Obserwowali jak niektóre problemy rozwiązywały się same, a inne traciły nad nimi władzę. Baba był dla nich najpewniejszym oparciem w każdej sytuacji. Organizacja Sai straciła nagle Ojca założyciela i nie była jeszcze gotowa funkcjonować bez Jego pomocnej dłoni. To był dla niej bardzo trudny okres. Duchowe cele Organizacji i działania promujące te cele zeszły na drugi plan, a potrzeba obrony szczególnego charakteru, duchowo-społecznej służby, stała się bardziej nagląca. Niektórzy ludzie zaczęli także twierdzić, że w snach i w chwilach jasnowidzenia otrzymują od Swamiego przesłania wskazujące kierunek postępowania pomocny wielbicielom. Wzmagało to jeszcze bardziej panujący chaos i dawało natychmiastowe skutki. Zbierali się wokół nich ci, którzy boleśnie odczuwali brak fizycznej obecności Bhagawana i pragnęli zostać pocieszeni i ukierunkowani. Ciekawski tłum wykorzystywał tę sytuację do promowania własnych celów. 
    Interesujące, że w tej sytuacji zaczęliśmy z nieco większą jasnością dostrzegać biegnącą przed nami drogę. Zauważyliśmy, że to, kim był dla nas Swami w ciele fizycznym, zupełnie się nie zmieniło. Tym, co niewątpliwie uległo zmianie, był poziom komunikowania się z Nim. Musimy teraz wspiąć się na kolejny poziom działania i przekształcić fizyczną nieobecność Swamiego w Jego duchową obecność.
    Swami pragnął wznieść ludzkość na kolejny poziom ewolucji, na którym uzyskane przez nas ogromne zasoby materialne zostaną wykorzystane do osiągnięcia trwalszego dobrobytu duchowego, dzięki czemu ludzkość ponownie stanie się jedną globalną rodziną. Dary natury połączone z darem wiedzy mogą zaowocować wielkim pokojem i szczęściem, zarówno dla jednostek jak i narodów. Ta sama pomoc Boskości wciąż pozostaje dostępna.

Uwolnienie potęgi Jego obecności wewnątrz nas

    Bóg z Jedni staje się człowiekiem, a następnie powraca do Jedni.  Dlatego, zamiast szukać Jego pomocy w zewnętrznych źródłach – zwłaszcza u ludzi, którzy twierdzą, że mogą wejść z Nim w kontakt – musimy zwrócić się do swojego wnętrza. Musimy poświęcić czas na kontemplowanie kolejnego poziomu naszej podróży z Bogiem, a nie do Boga.
     Na początku lat siedemdziesiątych XX w. miałem przyjaciela z Odiszy zatrudnionego w Urzędzie Podatkowym. Zwolniono go z tego stanowiska, oskarżając o przyjęcie łapówki. Kiedy zastanawiał się nad popełnieniem samobójstwa, Swami wkroczył w jego życie i przyciągnął go do Prasanthi Nilayam. Następnego dnia wezwał go z rodziną na audiencję i rozmawiał z wielką miłością.
    Ów człowiek załamał się w obecności Swamiego i wyznał Mu płacząc, że jest biedny i nie będzie mógł często Go odwiedzać. Oczy Swamiego zaczęły się napełniać łzami. Poklepał go po policzku i powiedział: „Złotko, po co masz do mnie przyjeżdżać? Jestem zawsze z tobą. Żyj uczciwie, a doprowadzę cię do celu”. Wrócili szczęśliwi i rozpoczęli nowe życie.
    Niedawno spotkałem w Puttaparthi swojego dawnego studenta. Jego historia naprawdę otworzyła mi oczy. Pracował za granicą za bardzo dobrą pensję. Jednak w ciągu kilku lat rozwinęła się u niego choroba, której nie mógł zdiagnozować żaden lekarz. Ponieważ opieka medyczna była tam bardzo kosztowna, więc wrócił do Indii i skonsultował się z wieloma lekarzami, ale żaden nie potrafił mu pomóc. Kiedy był już u kresu wytrzymałości i stracił wszelką nadzieję, Swami przyszedł do niego we śnie i polecił mu śpiewać Rudram i nie robić nic więcej.
    Chłopiec śpiewał Rudram 22 razy w ciągu dnia. Mieszkał sam w małym pokoiku na czwartym piętrze, śpiewał hymny i jadł przygotowywane przez siebie pokarmy. Wyznał mi, że mieszka ze Swamim, ponieważ nieustannie czuje Jego obecność. Powiedział, że po trzech miesiącach śpiewania, jest w 90% wyleczony. Czy wciąż możemy mieć odwagę twierdzić, że Swami odszedł i potrzebujemy jakiegoś narzędzia, aby się z Nim skontaktować?

    Obecne uczucie niepewności i brak intensywności w misji Bhagawana zniknie, jeśli zwrócimy się do wewnątrz i połączymy się tam z Bogiem. Organizacja Sathya Sai jest tylko przedłużeniem zaangażowanych, poszczególnych wielbicieli. Tak więc cokolwiek jest prawdą w odniesieniu do jednostki, jest również prawdą w odniesieniu do grupy. Podstawowym celem organizacji jest pokazać ludziom, jak odnaleźć Boga zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz nas. Nauki Organizacji wskazują, jak żyć takim życiem.  Kiedy Bóg przestaje być ideą i jedynym prawodawcą wyznaczającym nagrody i kary, kiedy przekształca się w naszego najbliższego sojusznika, nasze rozbieżne cele łączą się w jeden cel, jakim jest dążenie do uwolnienia się od negatywnych skłonności. Największym błogosławieństwem tego Awatara jest ogromne bogactwo pozostawionych nam przewodnich słów i pewność, że pozostanie zawsze dostępny dla każdego szczerego poszukiwacza Prawdy. Udowodnił to wielokrotnie. Wciąż prowadzi nas autostradą do Boga, opiekuje się naszymi rodzinami, przewodniczy naszemu życiu i kieruje naszym postępowaniem. Uwolnijmy się od chaosu i poszukujmy Go. Połączmy się z Nim na następnym wyższym poziomie. Nigdy nie potrzebował fizycznej podpory, żeby do nas dotrzeć i nigdy nie będzie jej potrzebował. My również powinniśmy ją odrzucić, aby do Niego dotrzeć, ponieważ Bóg przebywa w każdym z nas.

Redakcja Radia Sai
źródło: 
http://media.radiosai.org/journals/vol_16/01APR18/From-Dependence-to-Independence-B-K-Misra.htm
[1] Bhagawadgita  w tłum. W. Dynowskiej, rozdz. 18-63.
[2] Bhagawadgita, tłum. j/w, rozdz. 18-73.
[3] Bhagawadgita, tłum. j/w, rozdz. 18-66.
[4] Bhagawadgita  w tłum. W. Dynowskiej, rozdz. 2-7


 

Stwórz darmową stronę używając Yola.