Jak Swami kształtował chłopców pracujących w szpitalu

Część 1
Obchody 25. rocznicy bezinteresownej miłości wyrażającej się w działaniu Instytutu Wyższych Nauk Medycznych Śri Sathya Sai w Puttaparthi
    Sześćdziesiąte piąte urodziny Bhagawana były z wielu względów historycznym momentem. Tym, co oszołomiło świat rankiem 23 października 1990 r. była deklaracja Baby: „W miastach jest mnóstwo szpitali i wszystkie działają dla zysku… Nieliczne wyszły naprzeciw potrzebom zakładając ośrodki zapewniające bezpłatną służbę na rzecz ubogich. Dlatego postanowiliśmy wybudować tutaj szpital za miliard rupii. Tak jak oferujemy młodzieży wyższe wykształcenie za darmo, podobnie zaawansowana medycyna będzie oferowana za darmo… Szpital zostanie otwarty i zacznie funkcjonować 22 października 1991 r. To moje niezachwiane postanowienie”. I tak dokładnie się stało. Był to chwalebny początek wielkiego eksperymentu napełnionego czystą miłością. Wielu sceptyków snuło mroczne przepowiednie na temat tego przedsięwzięcia: „Być może szpital zostanie wybudowany i otwarty w wyznaczonym terminie, ale moim zdaniem nie przetrwa dłużej niż pół roku”. „To zbyt wielkie przedsięwzięcie! Baba nie ma przy sobie exportów medycznych, którzy będą kierowali skomplikowanymi operacjami, związanymi z założeniem tak specjalistycznego szpitala”. Bhagawan nie reagował na te komentarze, ale odpowiedział na nie wymownie szpital, pracując nieprzerwanie rok po roku i uciszając w ten sposób zdezorientowane umysły. W 2001 r. nadeszła dziesiąta rocznica jego działalności i cynizm zdążył się przerodzić w podziw. Większość świata wciąż nie wiedziała o multiklinice Baby, a ci, co o niej słyszeli, uważali, że to fenomen w który trudno uwierzyć. „Cóż, to jest możliwe ze względu na moc i magię obecności Sai Baby”, konkludowali dodając, że bez osobistego współudziału Swamiego nie można było tego osiągnąć. Kiedy w kwietniu 2011 r. Bhagawan porzucił swoją fizyczną formę, szpital działał już dwadzieścia lat. Sceptycy przyglądali się teraz ciekawie, kiedy budowla się powoli rozpadnie i zawali.
    I ponownie szpital odpowiedział na to nie słowami, ale czynami. Od tamtej chwili upłynęło pięć lat i tego roku (2016) obchodzi z radością i dumą swój srebrny jubileusz! Został nawet uwierzytelniony przez Krajową Radę Akredytacyjną Szpitali i Opieki Zdrowotnej[1]. Główny rzeczoznawca, dr Sudhir Sharma, powiedział: „Przybyłem tu jako rzeczoznawca, ale wracam jako pokorny uczeń sposobu życia wyznaczonego przez Babę. To pouczające doświadczenie. Widziałem tam naprawdę wysokiej jakości opiekę medyczną udostępnianą całkowicie za darmo. Nie mógłbym sobie tego wyobrazić. Jestem wdzięczny Babie za to, że pozwolił mi przeżyć to doświadczenie”.
Szpital kontynuuje opowieść o leczeniu ciał, otwieraniu umysłów, kojeniu serc i wzbogacaniu życia. Jedną z grup personelu szpitala, osobiście wybranego przez Babę do służby w świątyni uzdrawiania, tworzą studenci Jego uniwersytetu. Są filarami tej instytucji. Oddają do jej dyspozycji swoją młodość, energię, czas, chcąc zapewnić jej blask będący odbiciem miłości i chwały Bhagawana. Bhagawan ich szkolił i uczył, prowadził i kształtował, aby byli posłańcami Jego przesłania. W ciągu wieloletniej pracy rozwijali się i wzrastali razem ze szpitalem. 

Poniżej prezentujemy zapis rozmowy z siedmioma absolwentami uniwersytetu Baby, którzy obecnie pracują w szpitalu jako menadżerowie i starsi menadżerowie różnych oddziałów. Oto oni:
Pan S. Kannan – kierownik oddziału zarządzania systemami informacyjnymi
Pan Sandżib Mohanta – starszy menadżer oddziału zakupów medycznych  
Pan Waitilingam – starszy kierownik oddziału kardiologii
Pan Rawi Kumar – starszy menadżer oddziału radiologii i urologii
Pan Satjanand – starszy menadżer działu inżynierii
Pan Sai Aditja – menadżer oddziału ortopedii
Pan Sai Dinakar – menadżer oddziału okulistyki
Przedstawicielem Radia Sai jest Biszu Prusty.
Biszu: Bracie Kannan, w tym roku szpital obchodzi jubileusz 25-lecia działalności. Jakie myśli przychodzą ci do głowy, gdy zastanawiasz się nad tym?
Kannan: Z radością wspominam drogę, jaką przebył szpital w ciągu 25 lat. Pamiętam poranek 65 rocznicy urodzin Bhagawana, kiedy oznajmił niespodziewanie, że wybuduje w Puttaparthi wielki szpital, zaspokajający potrzeby ludzi ubogich, którzy nie mają się do kogo zwrócić. Ogłosił także, że zainauguruje jego działalność dokładnie w rok od tego dnia. To było ekscytujące! Zaczęliśmy czekać na to doniosłe wydarzenie.
    Minął miesiąc czy dwa i pewnego ranka Baba wezwał kilku z nas, chłopców Wed, i powiedział: „Udajcie się na miejsce budowy szpitala… Zaraz tam przyjdę”. Wypełniliśmy Jego polecenie. 

Okazało się, że zaprosił nas w ten sposób na ceremonię poświęcenia ziemi, boomi pudżęBhagawan odprawił ją osobiście, rozbijając orzech kokosowy i rozrzucając poświęcony żółty ryż – akśatas, podczas gdy my śpiewaliśmy wedyjskie hymny i bhadżany. Pełniący wówczas funkcję kapłana pan Padmanabha Śastry zakończył uroczystość, ofiarowując arathi. W uroczystości uczestniczyło około pięćdziesięciu studentów.

    Potem nastąpił okres uśpienia. Nic się specjalnie nie działo. Odwiedzałem to miejsce z czystej ciekawości, ponieważ leżało zaledwie 6 km od kampusu.
    Minęły 4 miesiące i plac wciąż pozostawał pusty. Zastanawialiśmy się jak Swami zamierza otworzyć szpital w Swoje urodziny. Gdy do inauguracji brakowało zaledwie czterech miesięcy, wzniesiono jedynie podstawową konstrukcję budynku. Potem wszystko nagle nabrało niewiarygodnego tempa! Jedną z najpiękniejszych rzeczy jaka wydarzyła się w chwili, gdy do oddania szpitala pozostał miesiąc czy dwa, było to, że studenci z akademika dostali szansę uczestniczenia w tym dziele.  
Rawi Kumar: Doskonale to pamiętam. Brat Sathanand i ja byliśmy wtedy na kursie magisterskim. Początkowo, w październiku 1991 r., chodziliśmy tylko w niedziele. Ale w listopadzie byliśmy niemal każdego dnia. Firma budowlana Larsen i Toubro zatrudniała około 3000 osób. 

Ale nieliczna biała armia Swamiego, złożona z mieszkańców akademika, również miała okazję przyłożenia do tego ręki. Pamiętam, że nosiłem cementowe pustaki.

Sathanand: Ja także. Przypominam sobie teraz z czułością, że uformowaliśmy łańcuch i przekazywaliśmy sobie cegły ułożone na trawie, śpiewając radośnie przez cały czas bhadżany. Każdy pustak ważył od 6 do 8 kg. Układaliśmy je jeden na drugim, tworząc dwumetrową ścianę.  Stanowiło to wyzwanie, lecz było bardzo poruszające. Budowano wtedy laboratorium cewnikowania. Wchodząc tam mogę nawet teraz zidentyfikować część ściany, w którą włożyłem z miłością swoją pracę. Za każdym razem napełnia mnie to ogromną radością i uczuciem spełnienia.

Waitilingam: Widzieliśmy jak szpital wznosi się w górę cegła po cegle. Przychodziliśmy rankami i zostawaliśmy tam do obiadu. Chłopcy bardzo się cieszyli, że mogą brać w tym udział. Cudownie było tam być.

Biszu: Myśląc o tym uświadamiam sobie, że szpital rzeczywiście nie został wzniesiony z bloków cementu, lecz z bloków miłości!
Rawi Kumar: To prawda Biszu. Od wielbicieli Bhagawana napływało różnymi drogami wyposażenie szpitala. Jeśli kilku z nas, jak wiewiórki Ramy, z radością brało w tym udział, poświęcając swój czas i energię, to byli także tacy, którzy dostarczali sprzęt lub zapewniali szpitalowi ekspertyzę medyczną i techniczną. 
Mohanta: Rawi, przypomniałeś mi teraz w jaki sposób zarządzaliśmy wtedy sprzętem. Otrzymywaliśmy mnóstwo instrumentów i urządzeń, nie mieliśmy jednak gdzie ich trzymać. Postaraliśmy się więc o niewielki magazyn. Zdumiewające było to, że był to prowizoryczny barak pozbawiony drzwi, więc nie można go było zamknąć na klucz. Aby zapewnić złożonym tam urządzeniom odrobinę bezpieczeństwa, na zakończenie dnia zastawialiśmy wejście żelazną barierą. Była to prowizoryczna ochrona. Dlatego po prostu modliliśmy się do Swamiego prosząc Go, aby zaopiekował się nimi do chwili, gdy wrócimy następnego ranka. Przechowywaliśmy tam mnóstwo drogiego sprzętu i akcesoriów, takich jak płuco-serce, monitory itd. Brakowało nam wtedy miejsca, więc musieliśmy sobie z tym radzić i wstawiać do magazynu wszystko, co tylko przychodziło. Kiedy nie można było już wcisnąć do baraku nawet szpilki, ustawialiśmy urządzenia w audytorium Poorna Chandra. Krążyliśmy nieustannie pomiędzy tymczasowym magazynem a aszramem.
    Jednak najbardziej pamiętnymi chwilami na budowie były wizyty Swamiego. Rzucaliśmy się wtedy do pracy z podwójną energią! Podążanie za Swamim, kiedy sprawdzał każdy zakamarek budynku i postępy w pracach, było wielkim doświadczeniem.
Kannan: W listopadzie przychodził codziennie. Był w to całkowicie zaangażowany. Inspirowało nas każde Jego przybycie. Nie istnieje przywódca bardziej skrupulatny i jednocześnie podnoszący na duchu od Bhagawana.
Biszu: Pamiętam wypowiedź pana A. Ramakrisznana z L&T Constructions. Zapytany czy naprawdę wierzy, że będzie w stanie wybudować szpital w ciągu sześciu miesięcy, odpowiedział: „Mówiąc szczerze nie wierzę, aby to się udało. Jedynymi momentami, w których myślę, że to osiągniemy są chwile, gdy do szpitala przychodzi Bhagawan”.
Mohanta: Całkowicie się z tym zgadzam. Ktoś ośmielił się powiedzieć Swamiemu, że Jego częste wizyty wywołują opóźnienia w pracy. Swami odpowiedział na to: „Kiedy przychodzę do szpitala, udzielam wszystkim 2-3 minutowego darszanu, a kiedy stamtąd wychodzę, ich produktywność wzrasta sześciokrotnie!”. Rzeczywiście, wszyscy pracowaliśmy wtedy ciężej i bez trudu osiągaliśmy wyznaczone cele. Pozwólcie, że opowiem wam pewne zdarzenie. Podczas inauguracji szpitala rozmawiałem z jednym z inżynierów z L&T. Zapytałem go: „Jak wam się to udało? Aż do ostatniego miesiąca nie był gotowy nawet sam budynek, ale w ciągu następnych dwóch tygodni zdążyliście ze wszystkim”.
   Odrzekł: Tak, listopad miał kluczowe znaczenie. Nawet my nie byliśmy pewni, czy skończymy to na dwudziestego drugiego, ponieważ borykaliśmy się z brakiem odpowiedniej liczby robotników. Ale w ostatnim miesiącu było ich mnóstwo. Nie mieliśmy pojęcia skąd się biorą. Nikt ich nie wzywał. Po prostu przyjeżdżali dużymi grupami i na jednej zmianie wykonywali to, co my osiągaliśmy przez cały dzień. Musieliśmy pracować po godzinach, żeby przygotować dla tych energicznych ludzi kolejne zadania. Zwykle trudno o godnych zaufania robotników, ale tym razem staraliśmy się ze wszystkich sił, żeby dotrzymać im kroku. To było coś nadzwyczajnego”. 
Rawi Kumar: Dodam jeszcze, że wszyscy nasi robotnicy pochodzili z Tamil Nadu. Był październik i zbliżało się szybkim krokiem święto Dipawali. Zwykle robotnicy wracają wtedy do domu, aby obchodzić je wraz z rodzinami. O to właśnie martwili się inżynierowie. Myśleli sobie, że jeśli robotnicy pojadą do domu, to praca przedłuży się o tydzień. Ale Bhagawan przybył im łaskawie na pomoc.
    Udał się do robotników osobiście i skromnie ich zapytał, czy zechcą obchodzić Dipawali wraz z Nim w Puttaparthi. Zgodzili się bardzo chętnie. Bardzo dobrze zapamiętali to święto, ponieważ Bhagawan rozdał im fajerwerki i słodycze. Czuli Jego błogosławieństwo i byli ogromnie szczęśliwi.
Satjanand: To wspaniała miłość Bhagawana umożliwiła to, co wydawało się niemożliwe do zrobienia. Nawet obecnie, gdy można się tak łatwo skontaktować z innymi i gdy istnieje wiele różnych sposobów wykonania pracy, czasem trudno nam doprowadzić do końca nawet najprostsze zadania. Wyobraźcie sobie stan tego miejsca 25 lat temu. Nie było dróg, prawie nikt nie słyszał o Puttaparthi, a my potrzebowaliśmy wszelkiego rodzaju doświadczonych techników i lekarzy do złożenia zagranicznego sprzętu. Pomyślcie jeszcze o tym, że nie istniał sposób dostarczenia go drogą lądową, więc Bhagawan budował jednocześnie ze szpitalem lotnisko Śri Sathya Sai.
Biszu: Fantastycznie! Potęga czystej siły woli jest niepokonana.
Redakcja Radia Sai

[1] Krajowa Rada Akredytacyjna Szpitali i Opieki Zdrowotnej w Indiach opracowała wyczerpujące standardy opieki zdrowotnej dla szpitali i usługodawców medycznych. Składają się one z 600 rygorystycznych i obiektywnych norm skoncentrowanych na pacjencie i wskazujących jednostkom wymagany pozom organizacji.

Ceremonia otwarcia szpitala 22 listopada 1991 roku

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.