Kompilacja i edycja: Judy Warner

Uduchowiona medycyna

Wpływ Sathya Sai Baby na praktykę lekarską

Spokój umysłu

Ram K. Setty

    Ten tekst chciałbym zadedykować naszemu ukochanemu Panu Śri Sathya Sai Babie. Poproszono mnie, abym opisał, w jaki sposób duchowość wpłynęła na moją praktykę lekarską. Mówiąc wprost, dała mi spokój umysłu. Uratowała mnie od wielu mentalnych udręk, pomimo nieszczęść, które spadły na mnie w ciągu ostatnich kilku lat.
Spokój umysłu
   W latach 1995–1997 przeżyłem szereg dramatycznych zdarzeń. Wszystkie miały związek z praktyką lekarską, a tym samym z moją przyszłością. Każde z tych zdarzeń, razem i osobno, mogło zniszczyć moją karierę i mnie. Wielu kolegów i wrogów zastanawiało się, jak przetrwałem te przeciwności. Pomogła mi duchowość.
   W 1978 r. zamieszkałem w Kalifornii, w miasteczku położonym na północ od Santa Barbara i zostałem jednym z sześciu kardiologów. Pomimo silnej konkurencji zdobyłem uznanie pacjentów, dbając o ich dobro. To była łaska. Niestety ten obraz plamiło moje ego oraz dążenie do bogactwa i władzy. Byłem całkowicie zanurzony w ziemskich sprawach, mających, jak wiem teraz, charakter czysto fizyczny, przemijający i zewnętrzny. Uważałem, że w życiu liczą się przede wszystkim pieniądze i wpływy. To przekonanie opanowało mój umysł. Zostałem stałym bywalcem spotkań i imprez towarzyskich. We wszystkim co robiłem przejawiała się pycha i działanie na pokaz, które pozbawiały mnie spokoju umysłu.  
  W 1990 r. pewne wydarzenie rodzinne wzbudziło moje zainteresowanie duchowością. Stopniowo stałem się zapalonym czytelnikiem książek Swamiego i całkowicie Mu zaufałem. Teraz, gdy lepiej rozumiem duchowość, czuję smutek na myśl o swojej dawnej postawie. W ciągu kilku lat, dzięki łasce Bhagawana, udało mi się zrozumieć najważniejsze zasady duchowości, a filozofia adwajty zafascynowała mnie. Głosi ona, że nie jesteśmy ciałem, umysłem i intelektem, lecz Atmą – że wszystko i wszyscy we wszechświecie to Atma. To właśnie ma na myśli Swami kiedy mówi o jedności w różnorodności.
   Swami powtarza: „Waidjo Naaraajana Harih – Lekarz jest boski” oraz „Sarwe Bhawanthu Sukhinha, Sarwe Santhu Niraamajaah – Wszyscy powinni być szczęśliwi i wolni od cierpienia”. Jestem lekarzem, dlatego te stwierdzenia wywarły na mnie głęboki wpływ. Miałem też wielkie szczęście wysłuchać kilku dyskursów Swamiego poświęconych zdrowiu. W jednym z nich drobiazgowo opisał, jak lekarz staje się najpierw dobrym lekarzem, a następnie boskim lekarzem. Dyskursy Baby umocniły moją wiarę w duchowość. Pod ich wpływem całkowicie zmieniłem swoje postępowanie. Z lekarza zakorzenionego w doczesności, stałem się lekarzem uduchowionym. Zrobiłem wielki krok od przekonania, że „jestem wykonawcą” do pewności, że „jestem instrumentem”. Dążenie do zdobywania pieniędzy, pozycji i prestiżu zastąpiło służenie i współczucie. Nigdy jednak nie groziło pacjentom zaniedbanie, bo zawsze bardzo troszczyłem się o nich. To prawdziwy cud, jak Swami zmienił moje życie. To właśnie Swami robi najlepiej!
   W latach 1995–1997 miały miejsce trzy ważne wydarzenia. Przebrnąłem przez nie jedynie dzięki duchowości.
    Najpierw, w 1995 roku, w nasze miasteczko z całą mocą uderzyły nowe zasady zarządzania opieką zdrowotną. Jako specjalista, polegałem na kontraktach kardiologicznych podpisywanych z zajmującymi się tym firmami. Zarządzanie opieką zdrowotną to w Stanach nowa moda. Wg nowych zasad pacjenci są przypisywani do lekarzy podstawowej opieki i to oni podejmują wszelkie decyzje dotyczące zdrowia. Specjalistów zlecają firmy ubezpieczeniowe. Zgodnie ze starą metodą „dziel i rządź”, wyznaczają specjalistom niższe stawki. Ponadto, w takiego typu opiece pacjenci nie mają bezpośredniej możliwości korzystania z porad wybranych przez siebie specjalistów. Lekarze pierwszej pomocy podlegają ograniczeniom, nałożonym na nich przez firmy ubezpieczeniowe, zmuszające ich do powstrzymywania pacjentów od kontaktowania się ze specjalistami. Kiedy specjaliści są absolutnie niezbędni, pacjenci wysyłani są do specjalistów zakontraktowanych, posiadających własne plany opieki zdrowotnej. W tej nowej grze niezakontraktowani specjaliści starają się zawierać umowy z firmami ubezpieczeniowymi. Właśnie w takim kłopotliwym położeniu znalazłem się w 1995 roku, ale zdołałem pokonać moich konkurentów, podpisując wszystkie kontrakty.
   To oszołomiło moich kolegów i przyjaciół. Wielu z nich sądziło, że moja praktyka lekarska skazana jest na niepowodzenie i że w ciągu dwóch lub trzech lat będę musiał opuścić to miejsce. Pozostałem jednak spokojny i pewny siebie. Nie martwiłem się zamieszaniem. Nieustannie modliłem się do Swamiego i praktykowałem duchowość. Wiedziałem, że tymczasowe ziemskie sprawy są bez znaczenia, więc skupiałem się na wiecznym Bogu. Powierzyłem wszystko Swamiemu i poddałem się Jego lotosowym stopom. 
   Pacjenci cenią sobie moją uczciwość, ciężką pracę i troskliwą opiekę. Stopniowo moja praktyka bardzo się poszerzyła dzięki poczcie pantoflowej. Obecnie mam więcej pacjentów niż wtedy, gdy kierowali ich do mnie wyłącznie lekarze. Nie mam wątpliwości, kto za tym stoi. Kontynuowałem to, co robiłem wcześniej i prowadziłem normalne życie. Podarowany mi przez Swamiego spokój umysłu był jak zastrzyk adrenaliny. Niósł ze sobą ufność, konieczną do utrzymania kontroli nad przygnębiającą sytuacją. 
    Później, w 1997 r. doszło w moim biurze do poważnego sprzeniewierzenia. Długoletni, cieszący się zaufaniem pracownik praktycznie wyczyścił mi konto w banku. Dzięki łasce Pana szybko odkryłem tę grabież, ale i tak straciłem niemal sześciocyfrową sumę. Każdy lekarz, każda pielęgniarka w szpitalu i każdy pacjent w moim rodzinnym mieście wiedzieli, co u nas zaszło. Konkurenci puścili w obieg plotkę, że moja praktyka jest na sprzedaż i że wyjeżdżam. Ale kontrolę nad sytuacją ponownie przejął Swami, obdarzając mnie ogromną siłą i odwagą. Byłem w stanie patrzeć na swoje położenie jak na przepływające chmury – żeby zacytować Jego słowa. W zamieszaniu zachowałem spokój mając nadzieję na jaśniejsze dni, gdy chmury znikną i moja pozycja się poprawi. Bez większych trudności wziąłem dużą pożyczkę, zmniejszyłem wydatki i uszczupliłem swoje zarobki. Pracownicy byli szczęśliwi, bo nie zmniejszyłem ich pensji. Po jakimś czasie mój status się poprawił. W połowie 1998 r. spłaciłem zobowiązania finansowe i zacząłem normalnie  zarabiać. Teraz jestem w równie dobrej sytuacji jak przedtem. Bez duchowości byłbym załamany, zamiast zachować spokój.
    Trzecie wydarzenie miało miejsce w 1996 roku, kiedy zwolniła się szefowa naszego biura, kobieta kompetentna i godna zaufania. Zabrała ze sobą pielęgniarkę odpowiedzialną za dokumentację medyczną. Jednocześnie popadłem w kłopoty finansowe. Raz jeszcze zachowałem całkowity spokój, pamiętając nauki Swamiego, jeśli nasze intencje są dobre, to wszystko się dzieje dla naszego dobra. Chociaż nie zamieściłem oferty, do biura zgłosiła się młoda kobieta szukająca posady. Posiadała niewielkie doświadczenie i nie miała referencji, ale budziła zaufanie. Natychmiast ją zatrudniłem i okazała się lepsza od poprzedniej pracownicy. Doskonale wiem, kto mi ją przysłał! Nie dopuściłem, aby ta sytuacja mnie zmartwiła i z tego doświadczenia wynika, że to niepomyślne wydarzenie okazało się błogosławieństwem w przebraniu. 
    Jak widzicie, Swami dobrze mnie przygotował, aby znosić życiowe ciosy. Nie straciłem snu ani apetytu, nie korzystałem z porad psychiatry, nie przyjmowałem środków uspakajających i nasennych. Pomimo zamieszania doskonale spałem. Te wydarzenia uczyniły mnie silnym. Moja wiara w duchowość wzrosła kilkakrotnie, a miłość i szacunek do Pana Sai sięgnęły nieba. Jego nauki o adwajcie pomogły mi pokonać trudności. Teoria niedwoistości jest cenniejsza od pieniędzy, jakie zarobiłem w tym życiu, a nawet od skumulowanego bogactwa zebranego podczas wszystkich wcześniejszych wcieleń. To właśnie zawdzięczam naszemu najdroższemu Panu Sai. 
Zastrzyk miłości
   Swami uczy nas, że miłość może pokonać wszystko. Daje nam wielką siłę, potężniejszą od bomby atomowej. Ta miłość jest niezbędna w praktyce medycznej. Lekarze mają doskonałą okazję do praktykowania miłości. Kiedy ukazują pacjentom uśmiechnięte twarze, kierują do nich uspakajające słowa, promieniują miłością i współczuciem, wtedy stosowana przez nich terapia jest o wiele skuteczniejsza. Oczekuje się od lekarzy, że dodadzą pacjentom odwagi i sił. Zamiast myśleć o lekarskich portfelach napełnionych pieniędzmi, traktujmy chorych jak przyjaciół i interesujmy się ich zdrowiem. To klucz do dobrej praktyki lekarskiej. Na tym polega duchowość w medycynie. Tak jak mówi Swami: „Zostaw za sobą cechy zwierzęce, takie jak ego, pragnienie czy gniew i praktykuj wartości ludzkie – miłość, współczucie i poświęcenie”. To idealna nauka dla lekarzy pragnących osiągnąć sukces zawodowy.
Zanim zaczniesz wygłaszać kazania, wypraktykuj to co chcesz powiedzieć
  Lekarz, przed opowiadaniem o duchowości, powinien ją najpierw wypraktykować. Duchowość uczy nas przede wszystkim tego, kim jesteśmy. Nie chodzi tylko o śpiewanie bhadżanów i siedzenie w medytacji. Kiedy już wiesz, że jesteś Atmą i wszyscy inni też są Atmą, zaczynasz praktykować jedność w różnorodności. To ogromnie pomaga w pracy. Lekarze, z racji swojej pozycji, mogą również te zasady duchowości przekazywać pacjentom. Zamiast jednak o nich opowiadać, należy dawać im przykład. Pacjenci, widząc jak żyjemy, szybko się tego uczą i wprowadzą zmiany w swoje życie. Na początku nie jest to łatwe. Bez wątpienia dostrzegam subtelne zmiany w osobach, które przychodzą do mnie z wrogim nastawieniem. Kilka miesięcy temu złożył mi swoją pierwszą wizytę pan J.A. Na zadawane pytania odpowiadał lakonicznie i z gniewem. Traktowałem go tak samo jak innych pacjentów, to znaczy zwracałem się do niego z miłością, dotykałem go łagodnie, chcąc wzbudzić jego zaufanie i okazywałem prawdziwe zainteresowanie jego zdrowiem. Miękł powoli, z wizyty na wizytę. Potem przysłał do mnie trzech pacjentów.
Lepiej zapobiegać niż leczyć
   Lekarze nieustannie mówią o leczeniu, ale zaledwie kilku z nich wspomina o profilaktyce. Mówiąc o profilaktyce, odnoszą się wyłącznie do ciała. Swami jednak twierdzi, że 80% chorób powstaje w umyśle. To dla mnie ważna informacja, ponieważ stres odgrywa wielką rolę w chorobach serca. Obecny stan tych chorób, ich początek i przebieg, zdają się potwierdzać tę opinię. Zanim pojawią się symptomy kliniczne, w umyśle przez dłuższy czas kumulują się zanieczyszczenia myślowe. Warto się zastanowić nad ideą, która sugeruje, że skoro umysł nie umiera aż do chwili całkowitego wyzwolenia, to czy stany chorobowe nie przenoszą się z jednego wcielenia na drugie. Do zanieczyszczenia umysłu przyczynia się wiele rzeczy – przede wszystkim żywność. Umysł jest kluczem do zdrowia, zatem wybierajmy starannie pokarmy, aby nie miały negatywnego wpływu na umysł.  
   Warto też rozważyć sprawę akceptacji choroby, teorię karmy i myślenia o Bogu. Bardzo trudno rozmawiać o tym z pacjentami, zwłaszcza na Zachodzie. Jednak w subtelny sposób, okazując cierpliwość i wytrwałość, lekarz może wpłynąć na styl ich życia. Musi jednak zachować wielką ostrożność, aby nie zostać posądzonym o wąskie horyzonty myślowe i praktykowanie voodoo[1] lub medycyny wschodniej. Pan Sai zawsze służy nam pomocą. Mając do czynienia z trudnymi pacjentami szeroko się uśmiecham i nucę bhadżany – wystarczająco głośno, żeby je usłyszeli. Wierzcie mi, to działa!
Jesteśmy to winni społeczeństwu
   Pacjentów należy traktować jednakowo, bez względu na ich pozycję społeczną, wyznanie, czy status ekonomiczny. To bardzo ważne. W przeciwnym razie osłabiamy swoją duchowość. Obowiązkiem lekarzy jest utrzymywanie pacjentów w zdrowiu, niezależnie od tego czy płacą czy nie. Niedawno spotkałem na pogotowiu pacjenta bez ubezpieczenia medycznego. Odsyłano go od lekarza do lekarza. Żaden z nich nie zlecił pełnych badań, traktując powierzchownie objawy dręczącej go choroby. Mężczyzna wymagał intensywnej terapii. Nie muszę dodawać, że przyjąłem go do szpitala, gdzie wykryto podstawowy problem i całkowicie go usunięto.
   Swami powtarza, że społeczeństwo nas wspiera i powinniśmy mu służyć, aby w ten sposób wyrazić swoją wdzięczność. Sugeruje również, że lekarze powinni przynajmniej raz w tygodniu pracować w bezpłatnych klinikach i brać mniej pieniędzy od osób, których nie stać na zapłacenie.
   Duchowość całkowicie zmieniła moje życie. Zarówno moje życie, jak i praktyka są pełne spokoju. Spokój umysłu daje mi siłę, aby z większą łatwością stawiać czoło trudnościom życia. W niełatwych sytuacjach przywołuję na myśl bardzo pomocną sentencję Swamiego: „Wszystko to jest jak przepływające chmury”. Wierzę w nią bez zastrzeżeń i dzięki temu zachowuję spokój. Wzmacnia mnie również przekonanie, że trudności zbliżają nas do Boga. Wraz z nowo odnalezionym spokojem umysłu jestem radosny w gabinecie i szczęśliwy w szpitalu. Ponieważ wszystko co robię postrzegam jako służbę, mogę pracować przez wiele godzin bez zmęczenia. Miłość i współczucie to podstawowe narzędzia w mojej praktyce. Nieustannie staram się włączać w nią nauki Swamiego. Oczywiście, daleko mi jeszcze do osiągnięcia celu. Ale z Jego łaską i błogosławieństwem, moja praktyka stanie się pewnego dnia przykładem duchowości Sai.
 
[1] Voodoo – religia afroamerykańska łącząca różne tradycje religijne. Podstawę voodoo stanowią rdzenne wierzenia ludów zachodnioafrykańskich wraz z elementami religii katolickiej i spirytyzmu.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.