OCZYSZCZANIE  SERCA
JOHN GOLDTHWAIT
Rozdział 6
Uczucia i pragnienia
Uczucia
Źródłem uczuć jest umysł” (Sai Baba, 1999, s.114).
   Jeśli odkryjesz, że trudno ci jest nie przywiązywać się do myśli, będzie to spowodowane faktem, że jesteś wciąż przywiązany do tego, co te myśli wykreowały. Aby osiągnąć nieprzywiązanie do myśli, musisz najpierw pozbyć się przywiązania do przejawów tych myśli, rzeczywistości, którą stworzyły. Uwalnianie się od tej rzeczywistości odbywa się na drugim poziomie praktyki.
  Pierwszym przejawem myśli będą uczucia. To co czujesz jest bezpośrednim rezultatem tego co myślisz. „Źródłem uczuć jest umysł”. Zatem, jeżeli masz przygnębiające, radosne, gniewne lub smutne myśli, to powodują one uczucia, które je  odzwierciedlają. Obwinianie innych za wywoływanie w nas niechcianych uczuć może być kuszące, jednak wynikają one wyłącznie z naszych przekonań i myśli. Jeśli przestaniesz się z nimi identyfikować, powodowane przez nie uczucia nawet się nie pojawią. Na przykład, jeśli masz przygnębiającą myśl i nie utożsamiasz się z nią ani się nie angażujesz, to nie wzbudzi smutnych uczuć.
Depresja
  Depresję powoduje identyfikowanie się z myślami i przekonaniami zamykającymi serce. Oto niektóre z nich: „To tylko moja wina. Wszystko co robię jest złe. Nic nie zmieni się na lepsze. Nikt o mnie nie dba. Nie mam po co żyć”. Wyobraź sobie, że tworzysz tego rodzaju myśli i szczerze w nie wierzysz. Jeśli będziesz się z nimi utożsamiał, nie unikniesz depresji, jeśli jednak nie będziesz się identyfikował z nimi, nie przejawią się w tej postaci. Dlatego powinieneś odrzucić depresyjne myśli zanim zdążą cię przygnębić. Jeśli oderwiesz się od nich wystarczająco szybko, nie doprowadzą cię do załamania.
  Kiedy rozpoczynasz praktykę z depresją (lub z jakimkolwiek innym uczuciem) ważne jest abyś zbadał rodzaj przywiązania, z jakim się zmagasz. Ustal najpierw, czy identyfikujesz się z depresją i chcesz w niej trwać, czy też odwrotnie, chcesz jej uniknąć, wyprzeć ją i odrzucić. Zwykle rodzaj przywiązania jest oczywisty. Większość ludzi, chociaż nie wszyscy, nie lubi depresji, pragnie jej zaprzeczyć albo chce się jej pozbyć. Zakładamy, że w takim wypadku przywiązanie polega na unikaniu lub eliminacji przygnębiających uczuć. Dlatego skupimy się na rezygnacji z zaprzeczenia i unikania depresji i stanie się w pełni obecnym i świadomym jej obecności. (Z drugiej strony, jeśli przywiązałeś się do depresji, ponieważ pomaga ci, powiedzmy, uniknąć odpowiedzialności, koncentruj się na nieidentyfikowaniu się z nią.)
   Zaczynając praktykę odkryj wyróżniające się uczucie lub uczucia bez osądzania ich, bez odwracania się od nich, bez zaprzeczania im, bez dystansowania od nich, bez unikania ich w jakikolwiek sposób i bez podejmowania prób uwolnienia się od nich. Depresji towarzyszy brak nadziei, apatia, użalanie się nad sobą, pesymizm, obojętność, bezradność, poczucie bezcelowości, rozpacz i samooskarżanie. Czasami otwarcie się na depresyjne uczucia może okazać się bardzo przykre, trudne lub bolesne, ponieważ wolimy, żeby po prostu zniknęły. Można ich nie dopuszczać do świadomości, ale to nie przynosi uzdrowienia i jeszcze szczelniej zamyka serce. Zrób więc inaczej. Uhonoruj je jako nauczycieli Miłości, odkrywając naukę, którą chcą ci przekazać, a której istotą będzie całkowite otwarcie twojego serca, uświadamiające ci twoje przywiązanie do braku pozytywnych myśli. Pozwól odejść przywiązaniom zamykającym serce, otwórz je przed takim sobą jaki jesteś, co jest pełnym miłości gestem, najlepszym jaki możesz uczynić.   
   Kiedy w pełni uświadomisz sobie uczucia towarzyszące depresji, pozostań z nimi, nie próbuj ich ukoić i zmieniać. Jeśli, na przykład, mieści się w niej rozpacz, otwórz się na bezpośrednie doświadczanie rozpaczy i uświadom ją sobie w pełni. Poświęć jej pełną uwagę i dostrzeż każdy szczegół. Zbadaj wszystkie aspekty – jej ciężar i cierpienie. Pozostań w pełni obecny, ale nie przywiązany. Poznaj lepiej uczucia depresji, pozwól im przejawić się w całej pełni, nie staraj się ich zmieniać ani w jakikolwiek sposób omijać. To usunie twoje przywiązanie do unikania i odrzucania depresji. Kiedy otworzysz się na przygnębiające uczucia, prawdopodobnie odkryjesz myśli wywołujące depresję. Wtedy zastosuj przemienną praktykę pomiędzy przygnębiającymi uczuciami i wywołującymi je myślami, aż uda ci się utrzymać ją na poziomie myśli. Zawsze lepiej jest ćwiczyć z przyczyną (myślami) niż ze skutkiem (depresją). Kiedy uwolnisz się od przywiązania do myśli wywołujących depresję, przestaną się przejawiać.
  Poświęć teraz trochę czasu na sprawdzenie, czy są w tobie uczucia kreujące rozpacz. Jeśli tak, dowiedz się czy chcesz się ich trzymać czy unikać. Potem ćwicz uwalnianie się od przywiązania. Kiedy odetniesz się od przywiązania do depresji i wywołujących ją myśli, depresja zniknie albo przekształci się, jak wszystko, przed czym otwierasz serce. Depresja często przechodzi w gniew.
Gniew
  „Wszystko co widzisz w świecie zewnętrznym jest tak naprawdę cząstką ciebie. Rozważ taki przykład. Jest ktoś, kto cię nienawidzi. A jednak to nienawiść w tobie przyjęła formę nienawiści w nim. W taki sam sposób pochwała lub nagana, dobro lub zło są odbiciem twojego własnego ‘ja’. Cokolwiek dostrzegasz w świecie zewnętrznym, czegokolwiek doświadczasz, w rzeczywistości pochodzi z twojego wnętrza… Jest wiele rzeczy, które słyszymy i przeżywamy. Myślimy, że to oczy widzą, że to uszy słyszą, że to umysł doświadcza. Jest jednak inaczej. Wszystko jest reakcją, odbiciem i oddźwiękiem” (Sai Baba, 2003a, s. 118).
  Gniew jest jednym z najbardziej uciążliwych uczuć. Źródłem gniewu jest przywiązanie do pragnienia, żeby ktoś lub coś było inne niż jest. Jeśli tak nie jest, nasze serca zamykają się i reagujemy złością. Kluczem do uwolnienia przywiązań powodujących gniew jest zrozumienie, że ‘rzeczywistość’, na którą reagujemy gniewem jest naszą własną kreacją i naszym lustrzanym odbiciem. „Świat zewnętrzny jest odbiciem, oddźwiękiem i reakcją na wewnętrzne uczucia … To, co czujemy wewnątrz, pojawia się jako zjawisko zewnętrzne” (Sai Baba, 1999c, s. 252). Wszystko, na co reagujemy jest w rzeczywistości naszym lustrzanym odbiciem. Gniew cichnie, gdy nie ma przywiązania do wywołujących go myśli i otwieramy serca na tę część nas samych, która wydaje się przejawiać na zewnątrz, choć w rzeczywistości jest odbiciem niekochanej części naszej osobowości. Kiedy uświadamiamy sobie, że przyczyną gniewu jesteśmy wyłącznie my sami, a nie to, co obwiniamy, wtedy łatwiej uwalniamy się od przywiązania do przyczyny gniewu.
   Są dwa rodzaje takiego przywiązania. Pierwszy to przywiązanie do tłumionego lub negowanego gniewu, kierowanego do wnętrza a w efekcie uderzającego w nas samych. Drugi kieruje gniew na wszystko, co wydaje się być przyczyną naszego cierpienia, pragnąc to ukarać lub wyeliminować. Atakujemy wtedy coś lub kogoś. Atakowanie siebie lub innych, podobnie jak niszczenie przedmiotów, jedynie zamyka serce i nie przynosi uzdrowienia. Przywiązanie, które wywołało gniew, wciąż istnieje, więc gdy pojawia się podobna sytuacja, towarzyszy jej taka sama gniewna reakcja. Działanie pod wpływem gniewu może przez chwilę wydawać się dobre, ponieważ przynosi ulgę i daje poczucie siły, lecz napadanie na innych lub na siebie zamyka serce i atakuje naszą jaźń. To, co czynimy innym, czynimy naszej jaźni.  
   Świadomość, że zamykając serce zadajemy ból i cierpienie sobie, pomaga nam uwolnić się od przywiązania do gniewu. Zrozumienie, że trwanie przy pobudzonych złością myślach skazuje nas na cierpienie, ułatwia nam wyrażenie zgody na ich odejście. Uświadomienie sobie, że jesteśmy odpowiedzialni za swój gniew, umożliwia nam przesunięcie punktu koncentracji z oskarżania i atakowania otoczenia na ćwiczenie nieprzywiązania do prawdziwego źródła gniewu – do naszych myśli i przekonań.  
Możesz identyfikować się z gniewem lub nie, więc zanim rozpoczniesz praktykę, określ czy twoje przywiązanie polega na zaprzeczaniu i unikaniu gniewu, czy też na identyfikowaniu się z nim, ujawnianiu go i przekonaniu, że jest całkowicie usprawiedliwiony. Zwykle rodzaj przywiązania jest oczywisty.
  Jeśli jesteś przywiązany do utożsamiania się z gniewem, przenieś wysiłek na oddzielenie się od niego i pozwól na jego odejście. Nie myśl o osobie ani o sytuacji na którą zareagowałeś, ponieważ to twoje myśli wywołały tą sytuację i gniew. Będą to czyniły dopóki będziesz do nich przywiązany. zatem nie przechodź dalej, zanim nie oddzielisz się całkowicie od gniewu. Wymaga to często znacznego wysiłku woli, ale warto to zrobić. Żeby wyciszyć gniew, Sai Baba podpowiada nam: „Ilekroć jesteś rozgniewany, usiądź w ciszy i napij się zimnej wody. Zaśpiewaj imię Boga. Wtedy gniew stopniowo ustąpi. Jeśli wciąż będziesz go odczuwał, udaj się w samotne miejsce i przejdź szybkim krokiem około kilometra” (Sai Baba, 2001b, s. 231). Przydatne może też się okazać śpiewanie mantry Gayathri.
   Celem praktykowania nieprzywiązania do gniewu jest usunięcie jego przyczyny. Dopóki gniew nie ustąpi, nie będziesz w stanie tego zrobić. Gdy się ulotni, zacznij ćwiczyć, ale zachowaj w pamięci sytuację, w jakiej się pojawił. Odkryj myśli, które go wywołały i podsycały – osądzające, odrzucające, oskarżające; wyobrażanie sobie aktu zemsty, a także myśli mające usprawiedliwić twoją gniewną reakcję. Nie angażuj się w nie, po prostu obserwuj je z daleka, jakbyś oglądał postać w sztuce, która zawiera te myśli, ale z którymi ty się nie utożsamiasz. Beznamiętne obserwowanie ogarniętej gniewem jaźni ma tutaj rozstrzygające znaczenie. Ponieważ byłeś przywiązany do identyfikowania się z myślami wzbudzającymi gniew, uważaj na wszelkie oznaki ponownego przywiązywania się do nich, ponieważ to znowu wznieci gniew. Jeśli jeszcze kiedyś ogarnie cię wzburzenie, odłącz się natychmiast od myśli będących jego źródłem i pozwól im odejść. Oto żywy przykład tego, w jaki sposób myśli wywołują gniew. Wznów praktykę dopiero wtedy, gdy będziesz w stanie nie identyfikować się z nimi i obserwować bez reagowania na nie. Uzyskanie takiej perspektywy jest kluczowe, jeśli chcesz zrezygnować z przywiązania. Wtedy gniew staje się nauczycielem miłości. Obserwuj myśli wywołujące gniew, pozostań w pełni obecny, ale oddziel się od nich, aż poczujesz, że nie jesteś z nimi w żaden sposób związany. Możesz nawet roześmiać się z sytuacji, którą wykreowałeś, co będzie znakiem nieprzywiązania.
Jeśli masz trudności z oddzieleniem się od gniewnych myśli, załóż, że to na co reagujesz i co zdaje się istnieć w innej osobie jest tak naprawdę twoim lustrzanym odbiciem. Rezygnacja z przywiązania do myśli wywołujących gniew stanie się o wiele łatwiejsza, kiedy uświadomisz sobie, że wzniecający twoją złość krytyczny osąd jest w rzeczywistości wyrazem potępienia tej części ciebie, która tylko dlatego przejrzała się w kimś innym, ponieważ ją odrzuciłeś lub wyparłeś się jej. Żeby odkryć w sobie ten aspekt, wymień cechy lub zachowania tej osoby, na które reagujesz gniewem. Potem sprawdź w jaki sposób ty je przejawiasz kiedy postępujesz tak samo. To może okazać się trudne, ponieważ ukryłeś przed sobą te cechy, wyrzekając się ich lub projektując je na zewnątrz. Dlatego podejmij szczery wysiłek, aby odkryć w sobie te same cechy, które zdemaskowałeś w tamtym człowieku. Zrób to. Jeśli nie potępisz ich w sobie, nie zareagujesz potępieniem na ich przejawienie się w innych. Jeśli wzbraniasz się dostrzec je u siebie, ujawnią się jako twoje doświadczanie innych osób, po to, żebyś je wziął pod uwagę i otworzył serce na współczucie i zrozumienie. Przyglądaj się uważnie, pozwól odejść dumie i innym przywiązaniom, które stanowią przeszkodę w odnalezieniu tych cech. Kiedy odnajdziesz je, praktykuj nieprzywiązanie do dystansowania się od nich, dopóki nie pozwolisz odejść zamykającym serce osądom i nie zaakceptujesz tego, co w sobie odrzucałeś. Gdy tego dokonasz, twoje serce otworzy się na tę cząstkę ciebie, którą potępiłeś. Twoje pozbawione miłości postępowanie nie będzie już odzwierciedlone na zewnątrz, ale będzie zachętą do otwarcia serca.
   Oto wydarzenie ilustrujące proces uzdrawiania gniewu. Pewnego ranka udałem się do masażysty, aby pozbyć się sztywności w biodrach i w dolnej części pleców. Masował mnie, a kiedy wychodziłem pochyliłem się, aby zawiązać sznurowadła. Poczułem ostry ból. Masażysta pomasował mnie jeszcze przez chwilę i upewnił, że wszystko jest w porządku. Ruszyłem do domu, lecz po wyjściu z samochodu ledwie dotarłem do drzwi. W domu nie byłem w stanie się poruszać z powodu dokuczliwego bólu. Żona zadzwoniła do masażysty, który się zaniepokoił i zasugerował pewne ćwiczenia, jednak nie byłem w stanie ich wykonać. Rozmawialiśmy z nim jeszcze wieczorem. Nie przyjął odpowiedzialności za to co się stało. Leżałem unieruchomiony, zacząłem się martwić, że doszło do nieodwracalnego uszkodzenia i nie będę chodził. Pomyślałem, że może wypadł mi dysk, a później napłynęły gniewne i oskarżające myśli. Natychmiast dostrzegłem ten proces i zacząłem pracować nad nieprzywiązaniem do nich. Jednak były bardzo natrętne i wciąż powracały. Gniewne myśli kuszą, żeby im pobłażać. Doskonale rozumiałem, że zajmując się nimi ściągnę na siebie cierpienie. Wiedziałem także, że to doświadczenie wydarzyło się – jak każde inne – żeby uczyć mnie nieprzywiązania, w tym wypadku zdolności chodzenia. Trudno było mi jednak utrzymać tę perspektywę przez dłuższy czas. Przez chwilę udawało mi się odrzucać przywiązanie, ale gniewne myśli wkradały się ponownie. 
  Żeby uwolnić się od podsycających gniew osądów, musiałem odkryć w jakim stopniu masażysta jest moim odbiciem. Spojrzawszy na sprawę pod tym kątem, zrozumiałem. Kilka lat temu pacjent oskarżył mnie o popełnienie błędu, a ja, podobnie jak masażysta, nie przyznałem się do tego w obawie, że pozwie mnie do sądu. Kiedy dostrzegłem przyczynę gniewu, otworzyłem serce na ‘siebie’ – na tego, który zrobił błąd i nie przyznał się do niego. Jednocześnie otworzyłem serce na masażystę, który był moim lustrem. Proces usuwania przywiązania prowadzącego do otwarcia serca zajął mi pięć godzin. Kiedy pozbyłem się gniewnych myśli poczułem prawdziwą ulgę. Następnego dnia, gdy masażysta przyszedł mnie zbadać, miałem otwarte serce. Dostrzegłem jego strach przed oskarżeniem o uszkodzenie kręgosłupa. Z wysiłkiem stanąłem na nogi i objąłem go upewniając, że nie musi się niczego obawiać. Rekonwalescencja zajęła mi trzy miesiące. Nie doznałem trwałego uszkodzenia.  
   Innym rodzajem przywiązania do gniewu jest zaprzeczanie lub tłumienie go. Będąc przywiązany w ten sposób, możesz tego nie dostrzegać i dlatego rozpocznij praktykę z tym, co sobie uświadamiasz – na przykład z depresją, z zablokowanymi uczuciami, z brakiem energii. Praktykowanie nieprzywiązania do tego, co jest teraz, może wydobyć gniew na powierzchnię, ponieważ stając się nieprzywiązanym powstrzymujesz się od jego tłumienia. Kiedy się pojawi, pozwól mu zaistnieć w świadomości nie osądzając go, nie odrzucając i identyfikując się z nim. Skup się na bezwarunkowej akceptacji gniewu, pozwól mu zostać, nie unikaj go ani nie pomniejszaj. Uznaj go i zaakceptuj, ale pozostań niezależnym świadkiem. Przypomina to proces godzenia się na bycie niekochanym, opisanym w poprzednim rozdziale. Odkryj myśli tłumiące gniew, takie jak: „Gniew jest zły. Osoby uduchowione nie wpadają w złość. Gniew jest niebezpieczny. Ludzie przestaną mnie lubić, jeśli będę się złościć”.  Skoro określiłeś myśli przez które tłumiłeś gniew, praktykuj nieprzywiązanie do nich. Praktykowanie nieprzywiązania do myśli podtrzymujących niechęć do gniewu pomoże otworzyć ci przed nim serce, jednocześnie go transformując.
   Identyfikowanie się z gniewem staje się mniej prawdopodobne, kiedy go unikasz lub tłumisz, chociaż się zdarza. Dlatego, jeśli zacząłeś identyfikować się gniewem natychmiast przestań to robić, a zamiast tego obserwuj go beznamiętnie. Jeśli to nie wychodzi, uczyń wszystko, co w takich wypadkach zaleca Sai Baba. Potem, nie chcąc się utożsamiać z wywołującymi gniew myślami, ćwicz nieprzywiązanie w opisany powyżej sposób.
  Wędrując przez pobliskie góry zobaczyłem dwa psy, które przybiegły do mnie i zaczęły szczekać, co moim zdaniem było przejawem agresji. Tam gdzie mieszkam obowiązuje przepis nakazujący prowadzenie psów na smyczy. Jakieś dziewięćdziesiąt metrów dalej zobaczyłem ich właścicielkę i zawołałem: „Proszę zająć się psami”. Nie uczyniła tego, a kiedy podeszła bliżej zapytała: „Co według pana mam zrobić, zabić je? Po prostu szczekają”. Zaskoczony jej wzburzeniem powiedziałem, że mam nadzieję, że nie gryzą i odsunąłem się. Jej przesadzona reakcja nasunęła mi przekonanie, że kobieta odpowiedziała na gniewną energię moich myśli, chociaż miałem wrażenie, że swoją prośbę wyraziłem „uprzejmie”. Minęła mnie, a ja, żeby otworzyć serce, zacząłem praktykowanie nieprzywiązania do gniewu, wiedząc, że prawdopodobnie odbiła go w moją stronę. W dodatku zauważyłem, że skłonność do lekceważenia prawa, które w niej potępiłem, jest również moją przywarą. Istnieje we mnie jakaś cząstka oporna na przestrzeganie restrykcyjnych przepisów oraz przekonanie, że ich unikanie nikomu nie zaszkodzi. Kiedy zrozumiałem, że była dla mnie lustrem, pozbyłem się bez trudu myśli sprowadzających gniew. 
   Kiedy uwolniłem się od gniewu, miałem nadzieję zobaczyć ją ponownie i przekonać się, czy jestem nadal przywiązany do obowiązku kontrolowania psów. Zobaczyłem ją, gdy wracała tą samą drogą. Zwierzęta podbiegły i ponownie zaczęły mnie obszczekiwać. Kiedy mam otwarte serce, wiem, że uwolniłem się od przywiązania. W myślach objąłem ją i jej psy miłością wyrażającą jedność. Przywołała je do siebie. Potem uprzejmie rozmawialiśmy o warunkach na szlaku. To niesamowite jak szybko miłość potrafi dezaktywować gniew, nieważne nasz czy cudzy. Wypełniona miłością świadomość, podobnie jak gniewna, stwarza rzeczywistość na swoje podobieństwo. Więc kiedy wzrasta rozdrażnienie, pamiętaj, że to twoje myśli lub stan twojej świadomości jest przyczyną wszystkiego, co doświadczasz.
   Najtrudniejszą częścią stawania się nieprzywiązanym do gniewu może okazać się odkrycie, że to, na co reagujemy gniewem jest w istocie naszym własnym odbiciem. Jeśli nie staniemy się świadomi tej cząstki siebie, która odbija się w innych, to prawdopodobnie znów zareagujemy gniewem, kiedy pojawi się podobna sytuacja, ponieważ przywiązanie, inaczej „przycisk”, który został wciśnięty, nadal istnieje. Kiedy ludzie, mówią o wciskanych „przyciskach”, demonstrują przywiązanie do czegoś, co wydaje im się inne niż być powinno i wówczas „przycisk” (przywiązanie) tworzy myśli wywołujące gniew. Czasami, gdy zaczynamy uwalniać się od nich, przywiązanie, będące źródłem, znika. Zwykle tak nie jest, jednak odnalezienie i odłącznie „przycisku” jest ważne, ponieważ nasze przekonania kreują zarówno „przycisk” jak i sposób postrzegania, na które reagujemy „wciśnięciem”. Żeby go dezaktywować, musimy odnaleźć jego źródło – tę część nas samych, przed którą zamknęliśmy serce, a która odzwierciedliła się w odrzuconej przez nas osobie. Kiedy zauważymy lustro i otworzymy serce przed tym co odrzuciliśmy i czego wyrzekliśmy się w sobie, wtedy „przycisk” zniknie.
   Poniższy przykład wyjaśnia, jak wykryć i odłączać „przyciski”. Jeśli twój szef jest wobec ciebie krytyczny i niesprawiedliwy, a ty reagujesz gniewem, zacznij praktykowanie nieprzywiązania do gniewu i do wzniecających go myśli. Jeśli wystarczająco się od nich uwolnisz, skup się na odkryciu „przycisku” (przywiązania), który wywołało twój gniew. Może to być przywiązanie do przekonania: „Moja praca powinna być szanowana i doceniana, bo inaczej będzie to oznaczało, że jestem niekompetentny”. Zakładając, że przywiązałeś się do bycia postrzeganym jako osoba kompetentna, zareagujesz gniewem, kiedy szef temu zaprzeczy. To właśnie jest „przycisk”. Nawet jeśli w jednej chwili pozbędziesz się gniewu, to kolejna krytyka prawdopodobnie uruchomi go ponownie. Żeby dezaktywować „przycisk”, musisz się dowiedzieć, dlaczego się pojawił. Zacznij od przekonania, że skoro kreujesz swoją rzeczywistość, to doświadczenie z szefem jest twoim dziełem, odbiciem ciebie. To jak postrzegasz stosunek szefa do ciebie jest zwierciadłem tego jak się do siebie odnosisz (i prawdopodobnie do innych). Odkryj więc jak bardzo jesteś krytyczny wobec siebie i w jakim stopniu nie doceniasz swoich możliwości. Być może jest to cząstka ciebie, która zawsze wątpi i nie dostrzega swoich możliwości. Ta niska samoocena stwarza „przycisk”, a samoponiżające myśli naciskają i uruchamiają go. Jeśli nie kochasz siebie, ludzie również nie okażą ci miłości. Jeśli zrozumiesz, że jesteś wobec siebie krytyczny i nieprzyjazny, oderwiesz się od myśli zamykających serce, a tym samym odłączysz „przycisk”. 
  Jeśli zamykasz przed kimś serce, to znaczy, że najpierw zamknąłeś serce dla siebie dokładnie w taki sam sposób. Znajdź zatem przypuszczalną cechę lub zachowanie innej osoby (przycisk), na które zareagowałeś gniewem. Jeśli to nieuczciwość, sprawdź kiedy byłeś nieuczciwy wobec siebie lub uciekłeś przed prawdą. Jeśli to zdrada, pomyśl kiedy straciłeś wiarę w siebie albo w swoje zasady. Jeśli to chciwość, zauważ do jakich pragnień się przywiązałeś. Jeśli to zadufanie, ustal czy nie jesteś świętoszkowaty lub pretensjonalny. Jeśli to hipokryzja, dowiedz się do jakiego stopnia oszukujesz siebie i innych. Dopóki będziesz myślał, że przyczyna gniewu znajduje się na zewnątrz, „przycisk” nie zniknie. Kiedy zrozumiesz, że kreujesz i naciskasz go sam, wtedy nauczysz się go odłączać i demontować.    
   Popularnym „przyciskiem” jest przywiązanie do przekonania, że „ludzie powinni być uprzejmi”. Reakcja na osobę łamiącą tę zasadę bywa różnorodna – od drobnej irytacji po wściekłość. Powiedzmy, że przestrzegasz przepisów, gdy nagle ktoś zajeżdża ci drogę. Przywiązanie do przepisów sprawi, że wpadniesz w gniew, naciśniesz klakson, zaczniesz wygrażać pięścią, coś krzykniesz lub nawet spróbujesz się zemścić, blokując pojazd łamiącego prawo kierowcy. Zarówno gniew jak i jego wyrażanie nie przyniosą cierpienia zaatakowanemu człowiekowi lecz tobie, ponieważ zamknąłeś serce. Inni, bez względu na to co robisz, cierpią wyłącznie wtedy, gdy mają zamknięte serca. Złoszczenie się na kierowcę przeszkodzi w nieutożsamianiu się z gniewem i w usunięciu ze świadomości „przycisku” (przywiązania), który go wywołał. Możemy potępić zachowanie innych w przekonaniu, że nigdy byśmy w taki sposób nie postąpili – dopóki nie zdamy sobie sprawy, że to co robią, jest odbiciem tego, co robimy.
    Jeśli reagujesz gniewem na kogoś, kto wydaje się nieuprzejmy, to praktykuj nieprzywiązanie do gniewu, aż dotrzesz do jego źródła. Potem odkryj właściwe przekonanie (przycisk), które go spowodowało. Może to być wyobrażenie, że osoby traktujące cię bez szacunku demonstrują, że nic dla nich nie znaczysz i zasługujesz na to. Twoja reakcja wynika z przywiązania do bycia traktowanym jako ważna osoba zasługująca na uwagę. Nawet jeśli w tym wypadku przestanie ci zależeć na uprzejmym traktowaniu i nie dotkniesz „przycisku”, to będziesz gotowy zareagować następnym razem, gdy ktoś ponownie złamie zasadę.
    Żeby odłączyć „przycisk”, odkryj że doświadczanie innych jest odbiciem lub projekcją ciebie. Twoją pierwszą reakcją może być pewność, że nigdy nikogo nie potraktowałeś tak, jak to uczynił ten człowiek – to znaczy, nie zajechałeś nikomu drogi. Jeśli ktoś robi to tobie, wtedy ta prowokacja z pewnością usprawiedliwia twój gniew. Jest to jednak odpowiedź typu: „Lubię mój ‘przycisk’ (przywiązanie)”. Tym czego możesz nie dostrzegać jest fakt, że sposób w jaki traktujesz siebie (i prawdopodobnie innych) jest dokładnie taki sam w jaki potraktowałeś kierowcę naruszającego przepisy, udając że nie był to wyraz braku miłości, jeśli nawet na to wyglądało i w jakimś stopniu usprawiedliwiała to sytuacja. Możesz to czynić w innej sferze życia, lecz skutek pozostanie taki sam. Mogłeś popędzać siebie bezlitośnie, aby dążyć do celu i być bardziej efektywny, lekceważąc wszelkie sygnały wynikające ze zmęczenia lub choroby. Aby dezaktywować ten „przycisk” musisz zobaczyć, że traktujesz siebie dokładnie w taki sam sposób jak człowieka, który cię obraził. Jeśli nie zrozumiesz tej prawdy, zareagujesz zamknięciem serca. Dopóki nie uzdrowisz wewnętrznych relacji, wciąż będziesz reagował na ich zewnętrzne odbicie, odzwierciedlające twoje zamknięte serce. Kiedy uprzytomnisz sobie, że pozbawione miłości zachowanie bliźnich jest odbiciem twojego zachowania, będzie ci znacznie łatwiej przestać traktować siebie w nieprzyjazny sposób. Kiedy to uczynisz, „przycisk” (przywiązanie) zniknie.
   Nauczenie się bycia nieprzywiązanym do gniewu może mieć kilka faz. Najpierw zauważysz gniew po fakcie i podejmiesz praktykę, przepraszając za nieżyczliwe zachowanie i ofiarowując wybaczenie. Następnie zaczniesz zauważać gniewne reakcje w działaniu, ale nie będziesz chciał lub mógł przestać fundować ich sobie i innym, ponieważ będziesz się czuł z nimi dobrze. Ostatecznie uchwycisz gniewną reakcję, jak tylko się pojawi. Ten krok jest łatwiejszy kiedy rozumiesz, że to ty jesteś źródłem gniewu i pomoże ci przenieść uwagę z oskarżania i atakowania bliźnich na praktykowanie nieprzywiązania do prawdziwej przyczyny wzburzenia. Podczas praktykowania nieprzywiązania, oddziel się najpierw od gniewu i pozwól mu się wycofać. Następnie odkryj myśli, które spowodowały gniew i uwolnij się od nich. Po trzecie dowiedz się, dlaczego osoba lub sytuacja na którą zareagowałeś gniewem jest twoim odbiciem. Zrezygnuj z przywiązania zamykającego ci serce na cząstkę twojej istoty, a poprzez to na jej odbicie w świecie. Kiedy rozpoznasz lustro i nauczysz się otwierać serce na niekochaną część siebie, której odbicie do ciebie powróciło, będzie to dowodem, że uzdrowiłeś przyczynę gniewu. 
Ćwiczenie rozpoznawania lustra
1. Pomyśl o kimś, przed kim zamknąłeś serce i komu nie wybaczyłeś z powodu gniewu, krytycyzmu, poniżenia, urazy, goryczy lub czegoś innego. Wspominając tę osobę możesz ponownie poczuć gniew, potwierdzający, że myśli kreują uczucia. Jeśli tak jest, nie identyfikuj się z tymi myślami, lecz zaczekaj aż uwolnisz się od nich, zanim zaczniesz ćwiczenie.
2. Sporządź listę opisującą dokładnie, co takiego było w tej osobie, że zareagowałeś gniewem i zamknąłeś przed nią serce – powiedzmy określone wydarzenia, wypowiedzi, cechy osobowe, błędy, wartości i przekonania z którymi się nie zgadzasz.
3. Potem przyjmij, że ta osoba jest twoim lustrem i odkryj dlaczego. Żeby to zrobić, powiedz ‘ja’ lub ‘ja jestem’ przed każdą z cech na które zareagowałeś zamknięciem serca. Załóż, jak mówi Sai Baba, że błędy, które dostrzegłeś w innej osobie są tylko twoją własną projekcją i zauważ, że rzeczywistość na którą zareagowałeś jest wytworem i odbiciem ciebie samego.
4. Odkryj, że to co spowodowało zamknięcie serca może być lub nie w innej osobie, ale z pewnością jest w tobie.
5. Im szczerzej uznasz i zaakceptujesz fakt, że posiadasz cechy, które potępiasz u kogoś innego, tym szerzej twoje współczujące serce otworzy się na tę cząstkę ciebie, która odzwierciedliła się w tym człowieku. Kiedy tak się stanie, twoje serce otworzy się również na niego.
  Odkrycie, dlaczego zamknąłeś serce przed sobą (i przed innymi) może okazać się trudne, ponieważ być może wzbraniałeś się przed uświadomieniem sobie swojego braku miłości. Więc jeśli zamykasz serce przed okrutnikiem, sprawdź kiedy byłeś bezwzględny wobec siebie lub innych, choć nadałeś temu inną nazwę. Jeśli krytykujesz czyjąś nietolerancję, zwróć uwagę na to, czego nie akceptujesz w sobie i jak tłumaczysz to odrzucenie uznając je za usprawiedliwione. Jeśli zamykasz serce, ponieważ ktoś cię zignorował lub uwłaczał ci, ustal kiedy lekceważyłeś siebie lub pomniejszałeś siebie lub innych. Jeśli odrzuciłeś kogoś ze względu na jego niewdzięczność, sprawdź kiedy nie doceniałeś siebie i innych. Zignoruj zapewnienia fałszywego ja, że nie masz cech zamykających serce, ale znajdź je w sobie i otwórz przed nimi serce, podobnie jak przed ich odbiciem w innych.
   Spodziewaj się oporu, ponieważ będziesz szukał w sobie cech, które potępiłeś u innych. Kiedy odkryjesz je w sobie, nie unikaj ich, nie zaprzeczaj że są, nie tłumacz ich i nie staraj się ich zmienić. Otwórz się na nie, bądź z nimi bez stawiania warunków i uznaj je w pełni. Pamiętaj, jeśli zamykasz przed kimś serce, to tylko dlatego, że przedtem zamknąłeś je przed sobą dokładnie w taki sam sposób, chociaż szczegóły i okoliczności mogły być inne.
 Kiedy nie jesteśmy przywiązani do gniewu ani do myśli powodujących gniew, przestają one zamykać nam serce, dlatego w sytuacji, w której poprzednio zamykałeś serce, pozostanie ono otwarte. Brak przywiązania do gniewu i do wzniecających go myśli poskromi gniew otwierając serce na jego przyczynę. Gniew trzymany w łagodnych objęciach miłości złagodnieje i ucichnie. Kiedy przestaniemy utożsamiać się z gniewem i ze sprowadzającymi go myślami, gniew albo zniknie albo przekształci się we współczucie lub w smutek, który gniew często maskuje.
Smutek
   Podstawową przyczyną smutku jest utrata kontaktu z miłością, która jest naszą prawdziwą naturą. Wierzymy, że jesteśmy indywidualnymi istotami w świecie wypełnionym innymi ludźmi, przyrodą, przedmiotami i przywiązujemy się do pewnych przejawów tej iluzji reagując smutkiem kiedy nie możemy ich posiadać lub kiedy je tracimy. Istnieje milion symptomów tej podstawowej przyczyny smutku, od błahego rozczarowania po głębokie cierpienie spowodowane utratą bliskich.
  Ponieważ smutek jest nieprzyjemnym uczuciem, czasami nie chcemy się do niego przyznać. Możemy unikać uświadamiania go sobie, budując zapory myślowe, takie jak zaprzeczenie: „Nie jestem smutny”, usprawiedliwienie: „Nie mam powodu do smutku”, odrzucenie: „Smutek jest wyrazem słabości”, wywieranie presji nad sobą: „Powinienem być silny i nie załamywać się” lub „Co pomyślą inni?” oraz strach: „To mnie przytłoczy” albo „To może mnie zranić”. W ten sposób staramy się chronić przed zbyt głębokim uczuciem smutku i nie dopuszczamy, żeby dostrzegli go inni. Rozpoznanie myśli unikających smutku i oderwanie się od nich jest ważne, ponieważ uniemożliwiają sercu otworzenie się na smutek, co może go uzdrowić i przetransformować.
  Jak zawsze, jeśli możesz, zacznij praktykę od poziomu myśli. Odnajdź te, które są powodem smutku. Zwykle są oczywiste, ponieważ stajesz się wtedy smutny. Praktykuj obserwowanie i nieangażowanie się w myśli wywołujące smutek, które zatrzymują się na tym, co zostało utracone lub jest nieosiągalne i na spodziewanych skutkach tej straty. Jeśli nie potrafisz uwolnić się od tych myśli, przenieś praktykę na poziom tworzonego przez nie uczucia smutku. Czasami ludzie przywiązują się do smutku, ponieważ czerpią z niego pewne korzyści – np. zyskują czyjąś uwagę. Najczęściej jednak unikają go lub eliminują, jak świadczy o tym zwyżkująca sprzedaż prozacu i innych antydepresantów. Zamiast próby ucieczki przed smutkiem – odpychania go od siebie, zaprzeczania mu lub znieczulania świadomości lekami – skończ ze wszystkimi unikami i praktykuj nieprzywiązanie, będąc w pełni obecny i świadomy swego smutku. Skieruj uwagę na swoje cierpiące serce, na stratę, pustkę, ból, żałość i akceptuj je całym sercem. Przyjmij je zamiast odrzucać. Poznaj dogłębnie cierpienie, łzy, samotność i zranienie. Praktykowanie nieprzywiązania do unikania mniejszych smutków przeważnie okazuje się łatwe, ale głęboki smutek może być przytłaczająco intensywny i bolesny, a wtedy zechcesz przed nim uciec. Niemniej jednak wytrwaj i ufaj w ten proces dopóki nie przestaniesz przeciwstawiać się cierpieniu i nie pozwolisz mu w pełni zaistnieć. Pozostań ze swoim smutkiem bez stawiana warunków i odmów przypływającym do ciebie wygodnym myślom, takich jak: „Próbowałem ulegać smutkowi i to sprawiło, że czuję się gorzej” lub „Nigdy nie przestanę płakać”. Pamiętaj, kiedy okazujemy nieprzywiązanie do czegoś, otwierają się na to nasze serca i to skutkuje transformacją. Smutek nie jest tutaj wyjątkiem.
   Rozpacz spowodowana utratą bliskiej osoby jest głęboka i będzie trwała dopóki nie przestaniemy identyfikować się z fałszywym ja. Nieprzywiązanie nie unika cierpienia i smutku lecz akceptuje je z miłością. Sprawia, że ból serca i poczucie straty są obecne, więc otwieraj przed nimi serce. Zamykanie serca przed smutkiem jedynie go pogłębia i odwleka uleczenie, więc ilekroć pojawi się cierpienie, pozostań z nim w pełni obecny. Kiedy starasz się go unikać, wówczas zdaje się trwać bez końca, lecz gdy zaprzestaniemy unikania, nastąpi zmiana. Praktykowanie nieprzywiązania do unikania smutku jest wyrazem największej miłości jaki możemy sobie okazać. Otwiera nasze serca na nas samych – takich jakimi jesteśmy naprawdę – i leczy je miłością. Sprawdź czy tkwi w tobie jakiś smutek, a jeśli tak, praktykuj nieprzywiązanie do niego. 
   Pewien mężczyzna, którego uczyłem praktyki nieprzywiązania, był zły na żonę. Myślał, że jest wobec niego bardzo krytyczna, nie troszczy się o niego i bezlitośnie go wyśmiewa. Wybuchał wówczas gniewem, a potem miał pretensję do siebie i do niej, oskarżając ją i siebie za nieporozumienia. Był smutny i zadręczał się poczuciem winy, w taki sam sposób w jaki postrzegał prześladującą go żonę. Kiedy zaczął praktykowanie nieprzywiązania do uczuć, jego smutek przyjął postać wizerunku wewnętrznego dziecka, które czuje się niekochane, samotne i smutne. Po raz pierwszy przyjrzał się sobie ze współczuciem i zrozumieniem. Zaczęło mięknąć mu serce. Wyobrażał sobie, że otwiera się na smutek, pragnie z nim być i pozwala odejść wszelkim osądom. Kiedy to zrobił, jego serce otworzyło się na przyczynę zamknięcia własnego serca i na wywołane przez to cierpienie. Wtedy gniew i smutek zaczęły ustępować. Żona, będąc odbiciem tego jak mąż sobie uwłaczał, stała się mniej krytyczna. Kiedy nie musiał dłużej odsuwać się od smutku, jego serce otworzyło się również na jej przygnębieniem. Smutek zmienia się często we współczucie, gdy przestajemy być przywiązani do jego unikania.  
   W pewnej chwili uświadamiamy sobie prawdziwe źródło smutku – jest nim poczucie oddzielenia od naszej prawdziwej Jaźni. Musimy to uznać i przyjąć.  Smutek może się manifestować jako poczucie straty, bezradność i głęboka tęsknota za pełnią, spokojem i Miłością. Owe uczucia mogą wydawać nam się bezpodstawne i pozbawione proporcji, dopóki nie zauważymy, że odzwierciedlają tęsknotę za zjednoczeniem z naszym prawdziwym Ja. Praktykowanie nieprzywiązania do unikania smutku jest niezbędne.
Lęk i niepokój
   Jak wszelkie uczucia, lęk i niepokój wywoływane są przez myśli i przekonania, z których najbardziej podstawowym jest wiara, że nie jesteśmy Jednością, lecz wrażliwymi, indywidualnymi jaźniami. Wszelkie lęki wynikają z tego fundamentalnego założenia. Jeśli w to wierzysz, to lęk może zostać wywołany przez wyobrażenie sobie czegoś strasznego, co wydarzy się w przyszłości twojego fałszywego ja, którym myślisz że jesteś. Dlatego zawsze zaczynaj praktykę nieprzywiązywania się do lęku od próby odnalezienia myśli wywołujących obawy i otwórz przed nimi serce. Bądź świadkiem lub niezaangażowanym obserwatorem myśli wzbudzających niepokój i przekonaj się, że istnieją one jedynie w twojej wyobraźni. Jeśli uwolnisz się od przywiązania do myśli wywołujących lęki, przestaną one tworzyć i produkować apokaliptyczną rzeczywistość na zewnątrz. Lęk zniknie, ponieważ lęk wywoływany jest zawsze przez wyobrażanie sobie tego, co może się stać, a nie tego co się dzieje. Kiedy całkowicie skupiasz się na teraźniejszości, lęk nie może się pojawić.   
 Przyjrzyj się typowemu scenariuszowi złych przeczuć. Powiedzmy, że twoje myśli płyną do jakiegoś zdarzenia w przyszłości lub sytuacji, w której jesteś fizycznie zagrożony, może to być też ktoś na kim ci zależy, w niebezpieczeństwie może być coś cennego, do czego jesteś przywiązany lub twoje ego jest wystawione na ciosy. Jeśli fantazjujesz o przerażającej klęsce w przyszłości, myśli natychmiast stworzą tę rzeczywistość. Wówczas zareagujesz lękiem na straszną rzeczywistość, którą wykreowałeś. Przekonaj się, że nie musisz się zagłębiać w te myśli, zwracać na nie uwagi, wierzyć im ani reżyserować katastroficzny, panoramiczny  film. Gdy tylko zauważysz, że chwytasz się tych myśli, natychmiast przestań. Nie identyfikuj się z nimi, zrób krok do tyłu i obserwuj je. Nie traktuj mentalnych tworów jak rzeczywistości. Jeśli twój wyimaginowany scenariusz wciąż cię będzie wciągał i nie będziesz w stanie oderwać się ani od niego ani od podsycających go myśli, to wykorzystaj jakąkolwiek metodę umożliwiającą ci zwrócenie uwagi w inną stronę – np. powtarzaj świętą mantrę lub śpiewaj bhadżany. Kiedy uwolnisz się od tej przerażającej sceny i od wywołujących ją myśli, przygotuj się na nieutożsamianie się z nimi, jeśli ponownie się pojawią.
  Pamiętam jak podczas ulewnego deszczu mój syn wyruszał motocyklem do koledżu, mając do pokonania dystans 580 kilometrów. Pomyślałem, że powinien poczekać na lepszą pogodę, ale on zdecydował się jechać. Zacząłem mu wyjaśniać, co myślę o takim ryzyku. Powstrzymał mnie mówiąc, że nie chce słyszeć o moich złych przeczuciach, ponieważ mógłby zacząć myśleć tak samo jak ja, a nie chce kreować takiej rzeczywistości, ponieważ mogłoby to zakłócić jego koncentrację (mała lekcja dla mnie). Przestałem więc i po prostu zostawiłem to Bogu. Syn dotarł szczęśliwie na miejsce.
 Pewien mężczyzna, któremu pomagałem praktykować nieprzywiązanie, obawiał się rzucić swoje obecne zajęcie, którego nie lubił, i pójść na kurs dla psychoterapeutów. Chociaż bardzo chciał zostać terapeutą, to nie miał doświadczenia i mogło się zdarzyć, że nie odniesie sukcesu. Oznaczałoby to trudności finansowe. Rozpoczął kilka kursów nie rezygnując z obecnej pracy i odkrył, że uwielbia nowe zajęcie. Mimo to wciąż nie miał odwagi na zmianę. Odkryliśmy, że napędzał swój strach wyobrażając sobie przerażającą scenę, w której pacjenci odkrywają, że sam nie jest w pełni zdrowy umysłowo oraz kolejną, w której popełnia wielki błąd, krzywdzi kogoś, a ten popełnia samobójstwo. Kiedy zrozumiał myśli generujące lęki i zamykające serce, zaczął praktykować nieprzywiązanie do nich.
    Obawa, że nie powinien być terapeutą, skoro sam ma ze sobą problemy, została bez trudu pokonana, kiedy przestał identyfikować się z osądzającymi myślami, które kreowały jego lęk. Uświadomił sobie jak są nierealne i odkrył, że istnieją sprawdzone sposoby zapobiegania negatywnym wpływom osobistych problemów na pracę. Trudniej radził sobie z obawą przed popełnieniem niemożliwej do naprawienia pomyłki. Pracując nad nieidentyfikowaniem się z wyimaginowanym nieszczęściem, zauważył leżące u podstaw przekonania, które karmiły to wyobrażenie. Były to wariacje na temat: „Nigdy nie będę wystarczająco dobry i inteligentny”. Zrozumiał, że jest to przesłanie, które otrzymał od rodziców, a on kreuje rzeczywistość, która odbija te osądy. Kiedy odkrył źródło swoich lęków, zaczął praktykę pozwalającą odejść przywiązaniu do tych przekonań. Coraz mniej się z nimi utożsamiał, więc lęki stopniowo zanikały, aż w końcu podjął ryzyko rozpoczęcia nowej pracy.
    Jeśli ćwiczenie nieprzywiązywania się do myśli wywołujących lęki okaże się zbyt trudne, przejdź na drugi poziom praktyki – do fizycznego odczucia samego lęku. Zakładając, że nie chcesz się przywiązywać do lęku, praktykuj nieprzywiązanie porzucając wszelkie próby ucieczki od niego, a zamiast tego skoncentruj się na nim nie próbując zmieniać go w jakikolwiek sposób. Fizycznym symptomem lęku lub niepokoju jest drżenie ciała, przyspieszone bicie serca, nerwowość, skurcze mięśni wywołujące trudności w oddychaniu, bóle głowy i szyi. Powiedzmy, że niepokoisz się nadchodzącymi wydarzeniami i nie możesz skoncentrować się na myślach wywołujących lęk. W takiej sytuacji skup się raczej na akceptowaniu zamiast na unikaniu wywołanych przez nie uczuć. Zwróć uwagę na fizyczne symptomy takie jak; walenie serca, płytki oddech, napięcie, ucisk w piersiach i w żołądku. Przestań się od nich dystansować i poznaj je. Nie są niewłaściwe ani złe, więc pozwól im być. Nie opieraj im się ani nie próbuj się od nich uwolnić. Przyjmij je. Odpręż się w lęku, aż poczujesz brak oddzielenia z nim. Innym sposobem otwarcia się szerzej na takie uczucia jest przyzwolenie, żeby energia stresu wyraziła się w ruchu. Pozwól jej z tobą „tańczyć”. Jeśli nie będziesz przywiązany do odrzucania lęku lub niepokoju, twoje serce otworzy się na nie i wtedy lęk albo ustąpi albo przekształci się w coś innego. Staraj się praktykować nieprzywiązanie otwierając serce przed lękami jakie możesz teraz mieć.
Radość, miłość i współczucie
   Współczucie i miłość zostają uwolnione dzięki praktykowaniu nieprzywiązania. Kiedykolwiek podejmujesz praktykę, praktykujesz miłość. Wtedy twoje serce wypełnia się radością, współczuciem i miłością. Upewnij się, że nie starasz się do nich przywiązać. Trzymanie się ich w obawie, że je stracisz sprawi, że osłabną i przestaną być autentyczne. Zamiast tego pozostań nieprzywiązany do trzymania się ich, chwytania i wiązania się z nimi. Po prostu pozwól im się przejawiać. To zrozumiałe, że potrzebujesz tych uczuć, ale naucz się ufać wydarzeniom niesionym przez twórczy przepływ i nie trzymaj się ich mocniej niż innych. Nieprzywiązanie otworzy ci serce i twoja miłość przestanie rozróżniać pomiędzy jednym a drugim.
   Ważne jest, żebyś nie zaprzeczał ani nie tłumił wzbierającej w sercu radości, współczucia i miłości. Pomyślisz, że to niemożliwe by ktokolwiek ukrywał lub tłumił miłość czy współczucie, ale te uczucia mogą wzbudzać lęki, ponieważ odsuwają fałszywe ja i zanika uczucie oddzielenia od Jaźni. Kiedy fałszywe ja odmawia zatracenia się w miłości, radości lub współczuciu, nie staraj się unikać tych otwierających serce uczuć, lecz pozwól im odejść, jeśli chcą.
   Bezwarunkowy uścisk uwarunkowanego współczucia i miłości prowadzi bezpośrednio do rozkwitu czystego Współczucia i Miłości, jakimi jest twoja Jaźń. Nigdy jednak nie udawaj, że odczuwasz współczucie i miłość, jeśli to nieprawda. Takie oszustwo byłoby aktem niekochania siebie i innych oraz zdradą Jaźni. Raczej pozwól odejść wszystkiemu, co zamyka ci serce, aby przejawiło się prawdziwe Współczucie i Miłość, będące twoją naturą.
       tłum. J.C.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.