Życie jest wyzwaniem, podejmij je!

Fragmenty książki Joy Tomas cz. 6

Rozdział 11

Oczy Boga widzą nawet wróbla

   Pewnego ranka obudziłam się szczęśliwa. Podczas snu słyszałam powtarzającą się piosenkę. Pamiętałam dwie linijki:
                    Śpiewam, bo jestem szczęśliwa,
                   Śpiewam, bo jestem wolna.
Brzmiały znajomo, ale nie potrafiłam ich umiejscowić i nie pamiętałam słów przed nimi i po nich. W stanie doskonałego rozluźnienia, zadowolenia i radosna zapytałam głośno: „Baba, skąd pochodzą te słowa?”. W chwilę później w mojej świadomości pojawiły się kolejne dwa wersy:
             Jego oczy widzą nawet wróbla
             I wiem, że mnie obserwują.
    Te cztery linijki stanowią refren znanej chrześcijańskiej pieśni, której nie słyszałam od trzydziestu czy czterdziestu lat. To bardzo piękna pieśń.
  Święty Mateusz w dziesiątym rozdziale swojej Ewangelii przytacza wypowiedź Jezusa o wróblach: „Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa[1]? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię… Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli”[2].
  Ptaki symbolizują wzniosłe myśli i pojawiają się często jako przedstawiciele Boga. Przypominam sobie wydarzenie, kiedy Baba podróżował po północnych Indiach, ja pozostałam w Prasanthi Nilayam. Siedziałam na zewnątrz mandiru i widziałam z tego miejsca fotel Baby. Kiedy patrzyłam przez otwarte drzwi w przestrzeń za fotelem, ujrzałam małego ptaszka, który przyfrunął blisko werandy. Podskakując na cementowej podłodze minął werandę, drzwi mandiru i zatrzymał się przed fotelem Swamiego. Odwrócił się, wsunął pod fotel łepek, dotknął podłogi czubkiem główki i pozostał w tej pozycji przez chwilę. Potem podniósł łepek, spojrzał w górę, jakby na fotel Swamiego, odwrócił się i skacząc wrócił tą samą drogą, którą przybył. Rozpostarł skrzydła i odleciał.
Przy innej okazji, podczas spotkania w ośrodku Sathya Sai w Wiśniowej Dolinie, odwiedził nas dr Dennis Gersten, który jest muzykiem, wokalistą i kompozytorem, jak również praktykującym psychiatrą. Pisze wspaniałe pieśni opisujące jego doświadczenia z Babą oraz wrażenia z Indii i Prasanthi Nilayam. Wielbiciele i zaproszeni goście, którzy zajęli miejsca naprzeciwko niego, widzieli wyraźnie przez cztery okna sięgające od podłogi do sufitu rozciągający się szeroki, zielony trawnik. Gdy Dennis grał i śpiewał:
„Widzę wokół różowo-niebiesko-żółte budynki,
A także wrony, przypominające nam, że jest tutaj Bóg”.
  Przyleciało duże stado najpiękniejszych wron jakie kiedykolwiek widzieliśmy. Przysiadły na trawniku i zaczęły poruszać się dostojnie, chwaląc się czarnymi, błyszczącymi w słońcu piórami. Czuliśmy, że Pan jest z nami i zawiadamia nas o tym.
  Natura jest Jego dziełem i ci, „którzy mają oczy do patrzenia”, widzą Go wszędzie. Jak moglibyśmy kiedykolwiek wątpić, że dba o nas, że czuwa nad nami, że kocha nas i ochrania w każdej minucie dnia?
  Bliska przyjaciółka opowiedziała mi niedawno jak Baba opiekował się nią w najtrudniejszym momencie jej życia. Została poddana jednemu z najstraszliwszych wyzwań: straciła córkę – zdrową, piękną dziewczynę, zaręczoną z przystojnym, odnoszącym sukcesy doktorem medycyny. Wszystko wskazywało, że będą „żyli długo i szczęśliwie”. Niespodziewanie jednak nastąpił dramatyczny zwrot. Zamiast zostać matką panny młodej, przyjaciółka musiała zmierzyć się ze straszną wiadomością, że jej córka popełniła samobójstwo przedawkowując narkotyki. Szok i ból był trudny do zniesienia. Popadła w głęboką depresję.
  Pogrążona w rozpaczy usłyszała o Awatarze – inkarnacji Boga na Ziemi. Nie tylko przebywał tutaj, ale był dostępny dla duchowych aspirantów z całego świata. Dowiedziała się, że w Jego aszramie nie rezerwuje się pokoi i nie ma gwarancji, że się Go spotka. Mimo to do Puttaparthi, wioski w południowych Indiach, przyjeżdżały tysiące ludzi wierzących, że otrzymają tam pomoc. Więc i ona  tam pojechała, z resztką wiary, jaka jej jeszcze pozostała. Po wylądowaniu w Indiach dowiedziała się, że Sai Baba przebywa w Kodaikanal, w górzystym kurorcie na południu Indii. Przybyła z tak daleka, że taki drobiazg nie zdołał jej zniechęcić.
  W Kodaikanal zorientowała się, że Baba udziela dwa razy dziennie, porannego i popołudniowego, darszanu. Z niektórymi osobami widuje się także wieczorem, nie była jednak pewna, od czego to zależy. Przy pierwszej okazji poprosiła Go o pomoc. Odpowiedział: „Zobaczę się z tobą dziś wieczorem”. Mieszkała w hotelu i przyjeżdżała na darszany taksówką. W taki sam sposób wracała. Tym razem padał ulewny deszcz i nie miała pojęcia jak się z Nim spotka, ponieważ wieczorem nie było darszanu. Rozmyślała o kilku rzeczach, jakich się o Nim dowiedziała – że ukazuje się w snach i wizjach Swoim wielbicielom, a czasem nawet ludziom, którzy nigdy o Nim nie słyszeli. Niektórzy z nich słyszą Go lub odbierają intuicyjnie.  
  Taksówka dowiozła ją do hotelu, drzwi otworzył portier, który w dłoni  trzymał małego, przemoczonego ptaszka. Zapytał, czy nie zaopiekuje się nim, ponieważ on nie może go zatrzymać. Zgodziła się i zabrała ptaszka do pokoju. Umieściła go ostrożnie na ręczniku i sprawdziła, czy nie jest ranny. Wyglądało na to, że jest cały, więc delikatnie go osuszyła i ogrzała w dłoniach. Ptaszek powoli się ożywiał. Gdy otworzyła dłonie sfrunął na podłogę i schował się pod łóżkiem. Przypuszczając, że będzie mu tam dobrze, weszła pod koc i zasnęła. Rankiem nie mogła go znaleźć, ponieważ pod łóżkiem było ciemno, a ptaszek był bardzo mały. Próbowała więc z nim rozmawiać. Kilka prób nie przyniosło rezultatu. Zmieniając ton z namawiającego na stanowczy, powiedziała: „Musisz teraz dokonać wysiłku i wyjść z tego ciemnego miejsca w którym jesteś, aby można cię uwolnić”.
  Zdanie powróciło echem, głosem Baby. Wtedy uświadomiła sobie, że widział się z nią tamtego wieczora, tak jak zapowiedział, wkładając w jej usta Swoje słowa. Mały ptaszek wyskoczył spod łóżka. Podniosła go i uwolniła, aby znów latał tak wysoko jak zechce. Potem wydobyła się z mroku depresji i złożyła swoje życie w ręce Baby, wznosząc się na wyżyny duchowej świadomości, które wcześniej nie były dla niej dostępne.

GDY JEST AWATAR

Pędzimy przez życie, biegnąc z lękiem.
Nie słuchamy rozmów o umieraniu.
Żyjemy w przekonaniu, że w chwili śmierci
Zabierzemy ze sobą wszystko co posiadamy.
Żyjmy tak, jakby każdy dzień był ostatni,
Nie sięgajmy w przyszłość i nie tkwijmy w przeszłości.
Nieustannie myślmy o wybranej przez nas postaci Boga,
Jedynie ta myśl pomoże nam uniknąć kolejnych narodzin.
Wszyscy umrzemy, bo taki jest plan.
W każdej chwili możemy porzucić ciało.
Awatar przekonuje nas, żebyśmy się nie bali,
Ponieważ dusza jest wieczna, chociaż ciało umiera.

Rozdział 12

Zaufania jako wyzwanie
  Podczas interview Swami wskazując na Raya, powiedział do mnie,: „On jest twoim mężem? Husband (mąż) = has bent (pochylać się). O tak, jest mężem. Gdzie jest zaufanie, tam jest miłość. Bez zaufania nie ma miłości. Najpierw zaufanie! To bardzo, bardzo ważne”.
   Nigdy nie przyszło mi do głowy, że nie ufam mężowi. Gdyby ktokolwiek mnie o to zapytał, podkreśliłabym, że bez wątpienia ufam mu. Gdyby to jednak była prawda, nie uznałabym za konieczne poinformować go o swojej opinii, czy też zachować ją dla siebie. Całkowite zaufanie usuwa taką potrzebę. To oczywiste, dlaczego Swami pytał mnie od pierwszego dnia, gdzie jest mój mąż. Nie miał zamiaru dać za wygraną dopóki nie powiem szczerze i z całego serca: „Ty jesteś moim mężem, Swami”. Muszę to zrozumieć, zapamiętać i przez cały czas postępować zgodnie z tym przekonaniem. Raye jest moim mężem. Raye jest Bogiem. Dlatego moim mężem jest Bóg.
   Wielokrotnie, przy różnych okazjach, godziłam się bez słów z opiniami Raya, podczas gdy mój małpi umysł zabawiał się wątpliwościami. Tym samym naruszałam podstawową zasadę, której przestrzegania uczy Baba: zgodności myśli, słów i czynów. Uwolnienie się od złudzenia, że my i wszyscy inni jesteśmy mniejsi od Boga, wymaga całego naszego czasu, ciągłej czujności, nieustannej modlitwy i stałej świadomości Jedynego. I chociaż nie przypominam sobie teraz ani jednego zdarzenia budzącego moje wątpliwości co do osądu męża, to mimo wszystko wciąż wpadałam w pułapkę ego: „Gdybym ja to robiła, robiłabym inaczej”.
   Od kiedy Baba wyraźnie pokazał mi moje postępowanie, odnoszę coraz większe sukcesy w unikaniu tego szczególnego wzorca myślowego, który uprzykrza życie wielu ludziom. Zaledwie w kilka tygodni później Baba zwrócił uwagę Betty Davidson na podobną sytuację. Betty przyjechała do Indii w styczniu 1990 r., z nadzieją doświadczenia jedności. Pragnęła także poprosić Babę o pomoc w uzyskaniu i zachowaniu spokoju. Kiedy na darszanie podeszła do nas Matka Sai, siedziałam tuż za nią. Przez dłuższy czas patrzył jej głęboko w oczy, a potem odwrócił się bez słowa. Powiedziała mi później, że nigdy nie przeżyła tak głębokiego doświadczenia i nie potrafi opisać, jaki wywarło na nią wpływ. Dodała, że bez najmniejszej wątpliwości Swami wie o niej wszystko – dał jej przeżyć stan jedności, chociaż Go o to nie zdążyła poprosić. 
   Kiedy Baba wezwał nas na interview, odniósł się do Betty surowo. Powiedział: „Walczysz z mężem!”. Ona i jej mąż Dave byli zdziwieni. Zaczęli sygnalizować, że tak nie jest. Baba zaznaczył: „Wiem, wiem, tylko troszeczkę”. Betty zrelacjonowała mi, że Swami powiedziawszy Daveowi, że jest dobrym człowiekiem zwrócił się także do niej, acz niechętnie: „Ty także jesteś dobra”. Miała wrażenie, że popełniła błąd myśląc, że Baba wie o niej wszystko! Przecież nie walczy z mężem! Są małżeństwem od 47 lat. Wychowali czworo dzieci. Ich syn przeszedł cztery operacje mózgu, dzięki czemu mógł nauczyć się chodzić i czytać. Wspierali się bardzo w trudnych chwilach. Jakże Baba mógł mówić, że walczą ze sobą? 
  Betty wielokrotnie wracała myślą do tej rozmowy. Nie mogła zaprzeczyć, że Baba wie o niej wszystko. Powiedział, żeby się nie martwiła o upośledzonego syna, ponieważ On się nim zajmie. Z pewnością nie walczyła z Daveem czynami ani nie sprzeczała się z nim, co jednak z myślami? Zrozumiała, że przy różnych okazjach milcząco nie zgadzała się z mężem. Jej myśli, słowa i czyny nie łączyła harmonia. I wówczas w przebłysku świadomości zrozumiała, że Baba wskazał jej drogę do tak bardzo pożądanego spokoju. Nikt kto walczy nie jest spokojny. Te dwa pojęcia są diametralnie różne. Swami dał jej klucz do równowagi – zaufanie. Zrozumiała, że odnajdzie spokój obdarzając męża całkowitym zaufaniem i pozostając z nim w jednomyślności, kiedy będzie podejmował decyzje. 
   Baba, pragnąc transformacji Betty, zaryzykował utratę jej oddania, udowadniając, że Jego życie jest Jego przesłaniem. Powiedział nam podczas interview: „Nie potrzebuję waszego oddania. Pragnę waszej transformacji”. Chcemy się zmienić pragnąc, żeby ukochany Baba zaakceptował nasze oddanie. 

Baba, czy zabierzesz mój małpi umysł?

Baba, czy zabierzesz mój małpi umysł?
Baba, czy sprawisz, bym poczuł się Bogiem?
Baba, czy pomożesz mi dostrzec prawdziwą naturę rzeczy?
Baba, spraw abym myślał tylko o Tobie.
Mój umysł raz wznosi się w górę, a raz opada w dół,
Zaczynam myśleć o czymś i złoszczę się.
Nie czuję się Bogiem. 
Baba, spraw abym myślał tylko o Tobie.
Baba, czy zabierzesz mój małpi umysł?
Baba, czy sprawisz, bym poczuł się Bogiem?
Baba, czy pomożesz mi dostrzec prawdziwą naturę rzeczy?
Baba, spraw abym myślał tylko o Tobie.
Mówisz, że „życie jest grą”, więc nie powinniśmy się dąsać.
Musimy wierzyć i nigdy nie wątpić.
Nie jest to łatwe, gdy tłamsi nas życie. 
Baba, spraw abym myślał tylko o Tobie.
Baba, czy zabierzesz mój małpi umysł?
Baba, czy sprawisz, bym poczuł się Bogiem?
Baba, czy pomożesz mi dostrzec prawdziwą naturę rzeczy?
Baba, spraw abym myślał tylko o Tobie.
Mówisz, że „życie jest grą”, więc nie powinnyśmy się dąsać.
Musimy wierzyć i nigdy nie wątpić.
To nie jest łatwe, gdy miażdży nas życie.
Baba zabierz, och Panie na litość boską,
zabierz mój małpi umysł.
                                                       John Hoban 
Rozdział 13
Rozróżnianie jako wyzwanie
   Berniece Mead, wielbicielka z południowej Kalifornii, relacjonuje zachwycające zdarzenie, które miało miejsce podczas audiencji. Jeden z członków zaproszonej grupy, będący wyznawcą Kriszny, zadał Sai Babie pytanie: „Baba, dlaczego kłamiesz?”. Swami odpowiedział: „Nie kłamię aż tyle co Kriszna”.
  Howard Levin odnotował podobny incydent w książce pt. „Duże szanse”, w którym inny wielbiciel zadał Babie to samo pytanie. To prawda, nie zawsze rozumiemy Swamiego. Jego widzenie obejmuje wszystkie czasy i przestrzenie, podczas gdy my ograniczamy się do pewnego okresu i konkretnego obszaru. Dopóki nasze widzenie nie stanie się takie jak Baby, głoszone przez Niego prawdy mogą wydawać się kłamstwami. Dlatego lepiej zadać pytanie; dlaczego Baba daje ludziom niejednakowe lekcje życia.
Wszystkie matki, nauczyciele i nauczycielki oraz niewątpliwie wiele innych osób przeżyło doświadczenie, które stanowi prostą odpowiedź na to pytanie. Ja sama doświadczyłam jak to jest, gdy przygotowuje się czterdzieści trzy plany lekcyjne dla czterdziestu trzech czwartoklasistów oraz gdy aprobuje się całkowicie przeciwstawne decyzje swoich dwóch córek. Swami ma miliardy studentów i dla każdego przygotował odpowiedni plan. Czy możemy się dziwić, że dał nam różne lekcje?
  Wydarzenie z córkami miało miejsce wiele lat temu. Już w dzieciństwie moje córki były w dużym stopniu samodzielne. Zwłaszcza moja przybrana córka, która straciwszy matkę w wieku czternastu lat, nie chciała akceptować niczego od nikogo. Gdy obie zaczęły żyć na własną rękę, pewnego ranka odebrałam telefon od rodzonej córki. Złożyła wizytę u psychiatry i doszli oboje do wniosku, że nie musi się już z nim widywać. Wyraziłam radość z powodu tej decyzji. Kilka minut później telefon zadzwonił ponownie. Tym razem była to moja przybrana córka, która wyznała, że zamierza pójść do psychiatry. Nie mogłabym być szczęśliwsza! Po raz pierwszy zapragnęła przyjąć od kogoś pomoc i niewątpliwie był to z jej strony właściwy krok. Każda z dziewcząt podjęła odpowiednią dla siebie decyzję, chociaż były one diametralnie różne.
  W czasie mojego pierwszego pobytu w Prasanthi Nilayam w grudniu 1981 r., dowiedziałam się o programie zindywidualizowanych zaleceń Sai. Cofając się myślą wstecz widzę, że dostrzegałam, jak mi się wtedy wydawało, serie przypadkowych zdarzeń. Teraz rozumiem, że każde z nich było częścią niezwykle precyzyjnego systemu edukacyjnego, systematyczniejszego i dokładniej zindywidualizowanego niż programy nauczania dostępne dla nauczycieli. Pomimo indywidualnych różnic, wielu wielbicieli rozpozna następujący program:

Bezwarunkowa miłość

   Bardzo was kocham, dbam o was. Przyjdźcie, radujcie się ze mną. Jesteście mi drodzy.
  W początkowym okresie studenci stają się świadomi obecności Boskiej Matki. W każdych okolicznościach są pewni Jej miłości. Czujemy i rozumiemy, że nie możemy zrobić niczego, co odbierze nam Jej miłości. Otrzymujemy prezenty, audiencje, padanamaskary, uśmiechy i wiele okazji do osobistych kontaktów z Sai. Możemy także dostawać wiele wyrazów miłości od otaczających nas osób. Najwyższy Nauczyciel wie, jak najlepiej nauczymy się przyjmować miłość, która jest dla nas w wielkiej obfitości. Przez pewien czas tylko obserwujemy ludzi otrzymujących bezwarunkową miłość, aby potem zapragnąć jej dla siebie. Rozpoznana i zaakceptowana miłość jest bazą wszystkiego co następuje potem. 
  W instytucjach edukacyjnych nauczamy języka na poziomie podstawowym. Na tym etapie doskonalimy czytanie, pisanie, mówienie, słuchanie, poezję, dramat i wiele innych szkolnych i estetycznych form językowych. Język, rozwijając się, staje się coraz piękniejszy i coraz bardziej zrozumiały dla uczniów, w miarę jak poszerzają swoje horyzonty. Ta sama prawda odnosi się do miłości Sai. Na kolejnych poziomach naszego rozwoju wyraża się w różny sposób, nigdy nie maleje i zawsze jest obecna. Uczeń, który pragnie doświadczać stałej i ciągłej miłości Boskiej Matki, musi wznieść się na wyższy poziom i pogłębić swoją wrażliwość.

Zdyscyplinowanie

  Twoim podstawowym celem powinno być stanie się własnym mistrzem.
  Na początku uczniowie Swamiego otrzymują instrukcje postępowania, zgodne z ich aktualną sytuacją. Jest to szczególnie ważne dla nowoprzybyłych, ponieważ bez niej czują się bardzo niepewnie.
  Dyscyplina jest niezbędna na każdym poziomie działania. W naszej ewolucyjnej podróży nie możemy pominąć posłuszeństwa wobec prawa. Nauki Swamiego kładą szczególny nacisk na rozróżnianie pomiędzy właściwym i niewłaściwym, dobrem i złem, dharmicznym i adharmicznym. Musimy bardzo uważać, aby nie zakładać błędnie, że nie musimy już dokonywać mądrych wyborów, ponieważ bardzo się rozwinęliśmy. Zajmowanie pozycji osiągniętej w niegodziwy sposób jest nie tylko nieuczciwe, lecz również autodestrukcyjne. Jedynie wypełniając ściśle dziesięć przykazań ogłoszonych przez Mojżesza i krocząc dziewięciopunktową ścieżką ludzkiego postępowania, wskazaną nam przez naszego Ojca, Sai Babę, jesteśmy gotowi przejść do następnego poziomu nauczania. 

Oddanie

  Kochajcie siebie i innych – to prawdziwe oddanie.
 Studenci stają się wielbicielami, kiedy są gotowi dawać i przyjmować miłość. Baba wielokrotnie przypomina, że niewiele osób jest prawdziwymi, pełnoetatowymi wielbicielami. Mimo to konsekwentnie uczy nas miłości do Boga i do człowieka, podkreślając wagę miłości do rodziców, nauczycieli, rodziny, przyjaciół, gości i potrzebujących, do rodzinnego kraju, do natury i do wszystkich stworzeń. Niczego i nikogo nie możemy z tej miłości wykluczać, nawet wrogów. Ci, którzy nas krytykują i niewłaściwie traktują, najbardziej potrzebują naszej miłości, a my, kochając ich tak samo jak tych, którzy nas kochają, szybciej zbliżamy się do celu.
  W szkole Sai mamy wiele okazji do praktykowania miłości do nieprzyjaciół i uczymy się dziękować nauczycielom, że wzięli na siebie to zadanie. Im bardziej nauczyciel wierzy w uczniów, tym przed większymi stawia ich wyzwaniami.

Nieprzywiązanie

  Kiedy osiągniecie całkowite nieprzywiązanie, zobaczycie miłość wszędzie i we wszystkim.
  Każdy poziom wzrostu składa się z kilku etapów. Nieprzywiązanie ma ich wiele. Obejmują wiele nawyków, w tym  zwyczajowe wzorce myślowe, jakie każdy z nas rozwijał w sobie podejmując decyzje w przeżytych wcieleniach. Powtarzające się decyzje pracowały tymczasowo na naszą korzyść, ofiarowując nam wszystko, co, jak myśleliśmy, było nam wtedy potrzebne. Mimo to odkrywamy, że stanęliśmy przed koniecznością odrzucania tymczasowych, iluzorycznych satysfakcji. Czerpiąc poczucie bezpieczeństwa z miłości rodziców, nauczycieli i przyjaciół, odnajdując komfort w świadomości przestrzegania wszelkich zasad i właściwego postępowania, dochodzimy nagle do wniosku, że musimy się od tego wszystkiego uwolnić, od bezpieczeństwa które reprezentują. Kończymy szkołę, zostawiając nauczycieli. Przyjaciele idą własnymi drogami. Rodzice przechodzą na kolejny etap doświadczeń. Coraz trudniej jest nam zdefiniować własne credo – jak wtedy, gdy odkrywamy coś, o co, jak się wydaje, możemy się zaczepić i gdy to coś wymyka nam się z rąk. Tracimy pracę, małżonkowie umierają, dzieci wchodzą w związki małżeńskie i wyprowadzają się. Wczorajsze ,na zawsze’ staje się dzisiejszym ‘nigdy’. Linia demarkacyjna oddzielająca dobro od zła, właściwe od niewłaściwego, pochwały od oskarżeń, staje się coraz bardziej zamazana i w końcu zupełnie znika. Odkrywamy, że kroczymy po linie bez asekurującej nas siatki i bez sznurów bezpieczeństwa, których moglibyśmy się trzymać.
  Kiedy zostaną usunięte zewnętrzne źródła miłości, nauczymy się polegać na Miłości, którą odnajdziemy w sobie. Gdy bezpieczeństwo regulowane z zewnętrz dobiega kresu, uczymy się coraz bardziej polegać na sumieniu – głosie Boga. Kiedy miłość, którą nauczyliśmy się obdarzać innych, przestaje być akceptowana, uczymy się kochać siebie, dbać o siebie i stopniowo odkrywamy, że miłość pochodzącą od innych była naszą własną miłością. Na najwyższym etapie tego poziomu wzrastania pozwalamy w końcu odejść dualizmowi, nieodłącznie związanemu z miłością do Boga. Baba powiedział, że jest to nasze ostatnie przywiązanie i jedyne, do którego możemy przylgnąć, ponieważ wyrządzi najmniej szkody w  naszym urzeczywistnieniu Jaźni.

Istnienie – Świadomość – Błogość

  Przybliża się wasze oświecenie. Każdy dzień daje wam szansę realizacji największego ze wszystkich ziemskich dokonań  – stania się Bogiem!
  Wreszcie osiągamy świadomość, że sami jesteśmy Miłością. Wtedy nie istnieje już potrzeba otrzymywania i dawania miłości, ponieważ jest ona istotą tego, kim jesteśmy. Nie potrzebujemy dłużej się uczyć, ponieważ wzrost i rozwój zintegrowane są ze Świadomością. Już nie wracamy do bolesnej czy radosnej przeszłości, nie przewidujemy bardziej satysfakcjonującej przyszłości. Stajemy się sumą wszystkiego czym byliśmy i wszystkiego czym kiedykolwiek moglibyśmy być: Świadomością tego co jest. Szczęście nie stanowi naszego celu, ponieważ błogość to nieskończenie więcej niż szczęście. Szczęście to przerwa pomiędzy dwoma cierpieniami – błogość pozostaje niezmienna, wszechprzenikająca i bezkresna. To ukończenie studiów, dyplom, wyróżnienie. Nasz ukochany Sathya Sai Baba napisał piosenkę, którą zalecał śpiewać codziennie. Oto ona: „Jestem Bogiem. Jestem Bogiem. Nie różnię się niczym od Boga. Jestem Sat-Ćit-Anandą, Istnieniem-Świadomością-Błogością”.

Adwajta

Właściwe postępowanie
   Jeśli przeczytaliście książkę „Życie jest grą. Graj w nią”, to być może pamiętacie, że kilka lat temu Baba zaczął mnie ponaglać, abym przekroczyła dualizm. W tym czasie, w odpowiedzi na moją prośbę, żeby zechciał mi wskazać błędy, które popełniłam w książce i czy może niechcący napisałam coś niewłaściwego – odrzekł łagodnie i z wielką słodyczą: „Wiem, wiem, chcesz zawsze robić wszystko jak najlepiej”. Zna mnie jako perfekcjonistkę. Wie także, że żaden człowiek poszukujący w dualizmie perfekcji nigdy nie zazna spokoju. Przy pierwszym błędzie, perfekcjonista traci spokój. 
  Baba jest nauczycielem z nieograniczoną cierpliwością. Nigdy z nas nie rezygnuje. We wrześniu 1989 r. zadałam Swamiemu pytanie: „Wiele kobiet, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, próbuje żyć zgodnie z Twoimi naukami dotyczącymi spełniania mężowskich pragnień. Czasami jednak czują, że czyniąc tak, okazują się nieposłuszne wobec innych Twoich nauk. Jak powinny postępować?”.
 Odpowiedź Baby była bardzo prosta, a jednocześnie tak wszechogarniająca i niezwykle mądra, że w pierwszej chwili nie potrafiłam pojąć jej znaczenia. Powiedział: „W domu służ mężowi i dzieciom. W sercu bądź zawsze świadoma Boga. Najpierw bądź [świadoma Boga w sercu], potem rób [służ mężowi i dzieciom]. To właściwe postępowanie. Módl się do Boga jedynie o błogość, módl się, módl”.
  Odkryłam, że ta wskazówka ma zastosowanie w każdej sytuacji wymagającej pewnego działania z mojej strony. „Najpierw bądź, potem rób”. Potrafiąc w codziennym życiu utrzymać świadomość Boskości, umiem radzić sobie bez lęku i bez bohaterstwa ze wszystkim co mnie spotyka. Świadomość mojej prawdziwej Jaźni umożliwia mi wykonywanie dobrze znanego zalecenia Swamiego: „Działaj bez przywiązania do efektów działania”. 
   Być może uda mi się także pozbyć skłonności do osądzania, która z pewnością stanowi nasze największe uzależnienie. Mam wrażenie, że widzę wszystko przez okulary dualizmu i nie urzeczywistniam jedności. Rozróżnianie tego co właściwe, a co niewłaściwe konieczne jest tylko wtedy, gdy działamy z mentalnością dualistyczną.
 Mówiąc: „właściwe postępowanie”, Baba nie zaprzecza, że rozróżnianie jest bardzo potrzebne w ludzkim doświadczeniu. Należy go nauczać w szkołach i głosić z ambony. Baba mówi, że rozróżnianie jest weryfikowane przez sumienie, które jest Bogiem. Nigdy nie można usprawiedliwiać niewłaściwego zachowania. Jednak, w pewnym momencie, musimy zrezygnować z interpretowania każdego naszego uczynku.
  Prowadząc samochód nie musimy rozważać mentalnie pytania, czy powinniśmy nacisnąć na hamulec czy nie. Kiedy pojawia się przeszkoda albo czerwone światło, stopa sama go naciska. Znajdując się w sklepie, nie musimy się zatrzymywać i rozmyślać, czy wolno nam czy też nie ukraść któryś z wystawionych produktów. Taka sugestia nawet nie pojawia się w naszych umysłach. Kiedy jesteśmy gotowi wznieść się ponad dualizm, automatycznie wybieramy prawidłowe rozwiązanie.   
  Jak długo próbujemy rozróżniać pomiędzy przeciwieństwami, tak długo nie jesteśmy w stanie uwolnić się od krytykowania, osądzania i potępiania.
   Rozmyślając o tym, co dobre i widząc, że nasz sąsiad robi coś przeciwnego, nie potrafimy zaakceptować jego zachowania. Kiedy uświadamiamy sobie niedualistyczną naturę Boskości, wówczas, zdając sobie sprawę, że „Bóg jest wszędzie”, możemy usiąść i cieszyć się przedstawieniem, pamiętając, że On je reżyseruje. Skoro przydzielił rolę każdemu instrumentowi, to kimże jesteśmy, żeby osądzać zachowanie innych osób lub rozpaczać nad rolą, którą sami musimy odegrać? Jest tylko On.
                                                                                                  ***************
   „Rozmawiając z Ardżuną Kriszna powiedział: „Mówisz jak mądry człowiek: ‘To jest dharmiczne, a tamto adharmiczne’, jak gdybyś wiedział, jak rozróżniać między nimi”.
                        Sathya Sai Baba
               Gita Wahini, rozdz. 22
       WSZYSTKO JEST JEDNYM
Jedność i różnorodność to Jedno.
Bycie i stawanie się to Jedno.
Fale i ocean to Jedno.
A ty jesteś jednością ze mną.
Pochwała i nagana to Jedno.
Dobro i zło to Jedno.
Właściwe i niewłaściwe to Jedno.
A ty i ja to my.
Stwórca i stworzenie to Jedno.
Wszystkie religie to Jedno.
Wszelkie imiona to Jedno.
Sai jest z nami jednością.
Atma i Paramatma to Jedno.
Forma i brak formy to Jedno.
Ruch i spoczynek to Jedno,
A czas to nieskończoność.
                                        Joy Thomas
                                       ***************
   „Wszyscy są Jednym. Nie sądźcie, że jesteście wyodrębnioną cząstkę całości, bo zamykacie się w niej”.  - Sathya Sai Baba  
cdn.  tłum. J.C.

 
[1] As – moneta z brązu, podstawowa jednostka monetarna starożytnego Rzymu, emitowana od początku III wieku przed n.e.
[2] Ewangelia wg św. Mateusza 10: 29, 31


 

Stwórz darmową stronę używając Yola.