Miłość Baby upoważnia ją do egzekwowania miłości i porządku

Rozmowa z panią Charu Sinha, zastępczynią Generalnego Inspektora Policji w okręgu Anantapur

  Pani Charu Sinha jest młodą funkcjonariuszką oddziału ścigania w stanie Andhra Pradesh, posiada wysokie kwalifikacje zawodowe.
    W 1996 r. została wybrana do prestiżowych indyjskich służb policyjnych (ISP). Wykorzystuje swoje doświadczenia na rozległym obszarze stanu Andhra Pradesh na południu Indii. Obecnie zajmuje stanowisko zastępczyni generalnego inspektora w Anantapur, obejmującego jurysdykcją duży obszar o powierzchni około 37 000 km2, przewyższający wielkością Szwajcarię i Izrael. Obszar ten zawiera trzy bardzo ważne okręgi – Anantapur, Chittoor i Tirupati, zamieszkałe przez zróżnicowaną populację około 8 milionów ludzi. Stanowisko wymaga od pani Sinha przewodniczenia, udzielania rad i nadzorowania inspektorów policji egzekwujących prawo. To stanowisko zajmuje w jej życiu szczególną pozycję, ponieważ w zasięgu jej nadzoru znajdują się najświętsze miejsca w Andhra Pradesh, to znaczy, Tirupati i Prashanti Nilayam. Pani oficer policji pragnie z całego serca przekształcić swoją pracę w wielbienie Boga, wznosząc swoje obowiązki na poziom miłości i porządku.
  Poniżej zamieszczamy wyjątki z wywiadu, jaki udzieliła Radiu Sai w sierpniu 2010 r.
Radio Sai: Sai Ram, pani Sinha, witamy panią w Radiu Sai.
Charu Sinha: Dziękuję, że pozwalacie mi podzielić się ze wszystkimi światłem i miłością.

Radio Sai: Miło nam panią gościć. Jeśli wolno mi tak powiedzieć, jak na tak młodą osobę osiągnęła pani bardzo wiele. Jednak historia pani sukcesu bardzo odbiega od relacji z dzieciństwa, którą podzieliła się pani wcześniej ze słuchaczami Heart2Heart (w artykule: ‘Zaskakująca transformacja osobowości… ode mnie do mojej Jaźni’). Napisała pani wtedy: „Miałam trudne dzieciństwo. Nie znałam beztroski, byłam bardzo nieśmiała i wrażliwa, bałam się każdego i nigdy nie czułam się kochana. Tęskniłam za bezwarunkową miłością. Było to pragnienie wrażliwego dziecka, głęboko zranionego brakiem czułości i nieustannym porównywaniem go z innymi ludźmi”. Jak to się stało, że takie delikatne, zamknięte w sobie i przerażone dziecko zmieniło się w odnoszącą sukcesy i pewną siebie panią oficer indyjskich służb policyjnych?

Charu Sinha: Ujmę to tak. W tym śnie, nazywanym życiem, odgrywamy role różnych osobowości. W tym życiu byłam wrażliwą, cichą i nieśmiałą dziewczynką. Jednak, nastąpiła transformacja i oczywiście przypisuję to Babie. Jako młoda dziewczyna kochałam opowieść o Dhruvie. Pragnęłam jak on usiąść na kolanach Boga, wiedzieć Go, rozmawiać z Nim, zwierzać się Mu i śmiać się z Nim. Marzyłam o takim przyjacielu jak Kriszna. Wielbiłam Go. Dla mnie Bóg jest towarzyszem i przewodnikiem.
   Potem, w 1989 r., kiedy miałam 19 lat, niemiecki przyjaciel mojego ojca, Frank, podarował mi książkę ‘Autobiografia jogina’ i od tego czasu zaczęły się moje duchowe poszukiwania. Nigdy tak naprawdę nie kwestionowałam istnienia Stwórcy, ale chciałam poczuć, doświadczyć i odkryć własnego Boga, w fizycznej formie. Tego samego roku ojciec zabrał nas do Puttaparthi. Nie wszyscy zaczynamy wierzyć w Babę, gdy widzimy Go po raz pierwszy. Dlatego lata 1989-1996 były latami wątpliwości, zadawania pytań i sprawdzania, okresem obserwacji, czy Swami naprawdę nam odpowiada.
W 1996 r. zostałam wybrana do indyjskich służb policyjnych. Sześć miesięcy wcześniej Baba przyszedł do mnie we śnie i powiedział: „jestem silna i zdolna, powinnaś ochraniać potrzebujących pomocy”. Później okazało się, że chodzi o indyjską służbę policyjną. Otrzymałam od nich list. To sprawiło, że w pełni Mu zaufałam.
Potem zaczęłam trening w Narodowej Akademii Policyjnej, jednej z najcięższych jakie można sobie wyobrazić. Był to prawdziwy wysiłek dla osoby, która się ciągle uczyła i nie była lekkoatletą. Robiliśmy pompki, przewroty do przodu i do tyłu, wspinaliśmy się po liniach, biegaliśmy na przełaj, przechodziliśmy musztrę, maszerowaliśmy, pływaliśmy i jeździliśmy konno. To było męczące.

Radio Sai: Jak sobie pani radziła?

Charu Sinha: Doznałam licznych złamań, byłam posiniaczona, miałam trudności z oddychaniem. Każdego dnia podczas treningu nieustannie śpiewałam ‘Baba, Baba…’ i biegnąc powtarzałam z każdym krokiem ‘Om Śri Sai Ram’. To On przeprowadził mnie przez te dwa lata treningu oraz przez bardzo trudny rok spędzony w wojsku i w siłach paramilitarnych. Wtedy po raz pierwszy ujrzałam starcie pomiędzy terrorystami i policją w Dżammu i Kaszmirze, co było dla mnie niesamowitym doświadczeniem. Wszystko zawdzięczam Swamiemu.

Radio Sai: Czy przechodząc ten żmudny trening kiedykolwiek zwątpiła pani w siebie? Czy zastanawiała się pani, czy wybór był dobry? Czy Swami dał pani jakieś zapewnienie?

Charu Sinha: Nie było tu miejsca na wątpliwości, ponieważ to Swami wybrał dla mnie tę drogę. Musiałam jej sprostać. Ale pozostała kwestia braku wiary w siebie. W ciągu tych lat wszelkie dawane mi przez Swamiego doświadczenia i sytuacje przynosiły mi coraz więcej zaufania do siebie.

Radio Sai: Zajmuje pani bardzo wysoką pozycję w służbie zdominowanej przez mężczyzn. Młodej kobiecie, musi to stwarzać problemy.

Charu Sinha: W ISP w Andhra Pradesh jedynie pięć procent kobiet ma stopień oficera. W policji okręgowej jest ich jeszcze mniej – około 1, 2%. To sprawia, że przytłaczającą przewagę mają mężczyźni. Kiedy wstępujemy do służby nasi podwładni i szefowie nie od razu obdarzają nas zaufaniem. Na początku uważnie nas obserwują i ostro krytykują. W tej pracy nie ma miejsca na życie osobiste. Każda kobieta zatrudniona w ISP poświęca minimum trzy, cztery lata, żeby dowieść swojej wartości. Obowiązująca tutaj kultura bardzo się różni od kultury w świecie korporacji i w innych zawodach, więc początkowy wstrząs przytłacza nas. Mamy do czynienia z ludźmi z najniższych warstw społecznych, mających własny system wartości. Składają się na niego oszustwa, kłamstwa, przestępstwa, brak wrażliwości i wygodna interpretacja prawdy. Dowiadujemy się również co ich motywuje do popełniania przestępstw. Otóż w ich wypadku linia dzieląca dobro od zła jest tak cienka, że usprawiedliwia każdy czyn i spycha na bok moralność.

Radio Sai: Jak zachowuje pani zdrowie psychiczne i odnajduje sens pracy w tak brutalnym środowisku?

Charu Sinha: Odpowiedź jest prosta. W czasie tych wszystkich lat stykając się z przestępcami, zwierzchnikami, podwładnymi, prasą i politykami odkryłam, że najlepszym sposobem radzenia sobie w każdej sytuacji jest absolutna otwartość, bezwzględna uczciwość i trzymanie się prawdy. Te zasady pozwalały mi pokonać wszelkie trudności, z jakimi mam do czynienia.

Radio Sai: Jako oficer ISP musi pani podejmować wiele istotnych decyzji, czasami w jednej chwili. W jaki sposób korzysta pani z nauk Bhagawana?    

Charu Sinha: Baba w moich snach zwrócił mi uwagę, że zbyt długo podejmuję decyzję i muszę to zmienić. Często potrzebuję kilku dni, aby podjąć właściwą decyzję. Pomyłka oficera policji dotkliwie krzywdzi zatrzymanego. Aresztowanie niewinnej osoby i wypuszczenie przestępcy są jednakowo poważnymi błędami. Kiedy więc Bhagawan polecił mi szybciej reagować, ripostowałam: „Ale Baba, to takie trudne”. Ciągle się zastanawiam jak mam postąpić w danym przypadku. Skąd mam wiedzieć kto mówi prawdę, a kto kłamie? Jak mam osądzić przestępcę?. I wtedy Baba powiedział mi bardzo ważną rzecz: „Osądzaj czyn, nie człowieka”. Przekonałam się, że Jego słowa w bardzo dużym stopniu rozwiewają moje rozterki.

Radio Sai: Czy zdarzają się sytuacje, w których trzeba  podjąć bardzo trudną decyzję i wzywa pani na pomoc swoje wewnętrzne moce?  

Charu Sinha: Kiedyś, gdy pełniłam w naszym okręgu funkcję nadinspektora policji, szalejący tutaj ekstremiści porwali czterech oficerów. Jeden z nich był podinspektorem, pozostali trzej to policjanci i strażnik. Ekstremiści wysunęli szereg absurdalnych i bezprawnych żądań w zamian za uwolnienie naszych ludzi. Było oczywiste, że nie możemy ich spełnić. Nie byliśmy również pewni, czy ich wypuszczą, ponieważ w przeszłości, ilekroć kogoś porywali, zwracali tylko ciało. Zrobiłam więc to, w co wierzę. Zaczęłam się modlić. Poprosiłam również rodziny porwanych, żeby modliły się do swojego Boga. Po dziesięciu dniach porwani mężczyźni wyszli z lasu. To precedens w historii ekstremizmu. Nie spełniliśmy ani jednego z ich żądań i nie daliśmy im pieniędzy w ramach okupu, a mimo to nasi koledzy zostali uwolnieni. Nawet oni nie wiedzieli, dlaczego ich wypuszczono.

Radio Sai: Było to bezpośrednie doświadczenie potęgi modlitwy. W jaki sposób rozwinęła pani w sobie pewność siebie, konieczną przy podejmowaniu szybkich i ważnych decyzji?    

Charu Sinha: Nie pojawiła się od razu. W otrzymanych od Baby doświadczeniach znalazłam lekcje, z których się uczyłam. Musiałam jedynie bardziej otworzyć się na to, co Baba przekazywał mi poprzez różnorodne sytuacje. Każde doświadczenie traktowałam jako lekcję i każde wzmacniało moją wiarę w siebie. Były to zwykłe zdarzenia, na przykład inspektorzy mówili co innego do mnie a co innego do podwładnych, którzy mnie nie słuchali. Byli też tacy, którzy czuli, że jestem nowa i nie znam się na pracy. Musiałam zatem rozwijać własny styl funkcjonowania, oceniając swoich podwładnych oraz bieżącą sytuację. Baba powiedział mi bardzo ważną rzecz: osądzaj czyn, nie osobę. 

Radio Sai: Z pewnością bardzo dobrze zna pani ludzkie charaktery.

Charu Sinha: Oczywiście. Proszę jednak wziąć pod uwagę, że uczono nas nieosądzania. Moja praca wymaga jednak osądzania ludzi, błyskawicznego rozumienia sytuacji i odpowiedniej strategii działania. W ciągu tych lat nauczyłam się, że z jednej strony powinnam osądzić, z drugiej spojrzeć bezstronnie i nie być krytyczna.

Radio Sai: To niemal paradoks! 

Charu Sinha: To prawdziwy paradoks. Powiedziałabym jednak, że to wyuczone doświadczenie, podobne do ćwiczeń duchowych. Kiedyś, w okręgu w którym pełniłam funkcję komisarza policji, ekstremiści detonowali bomby, żeby okradać banki. Dokonywali też aktów wandalizmu. Musiałam ich jak najszybciej aresztować. Miejscowi ludzie nie chcieli udzielić nam pomocy ani przekazać jakichkolwiek o nich informacji. Ścigaliśmy ich przez miesiąc. Z pomocą ponownie przyszła mi modlitwa. Kiedy gorąco modliłam się do Baby, wszyscy ci ludzie, a było ich dziesięciu, przyszli na posterunek i poddali nam się z własnej woli.

Radio Sai: Pani modlitwy sprowadziły ich na posterunek policji! 

Charu Sinha: Bez wątpienia! Później mój następca na tym stanowisku zburzył system, który tak pieczołowicie budowałam. Na początku byłam zaskoczona. Jednak dzięki temu incydentowi zrozumiałam, że powinnam akceptować takie wydarzenia, aby się nauczyć nieprzywiązania do pracy. Byłam z nią bardzo mocno emocjonalnie związana.
Kolejna lekcja, jakiej nauczył mnie Swami o ludziach była taka, że nie wolno mi zwracać uwagi na jedną tylko cechę osobowości i na tej podstawie osądzać człowieka. Czasami, kiedy ludzie są dla nas bardzo źli bądź mieliśmy z nimi do czynienia raz czy dwa razy i były to zawsze negatywne doświadczenia, szybko dochodzimy do wniosku, że są nieuprzejmi i złośliwi. Swami nauczył mnie, że nie wolno mi oceniać jednostronnie, ale muszę spróbować zobaczyć tę osobę w całości.

Radio Sai: Co się wtedy dzieje?

Charu Sinha: Łatwiej mi nie zamykać przed nią serca. Jako okręgowa nadinspektor policji spotykam się średnio z 80-100 osobami z różnych wiosek, żeby przedyskutować ich problemy i porozmawiać o nich. Jeśli okazuję niecierpliwość i nie staram się zrozumieć rzeczy, które nie zostały powiedziane wprost, nie możemy się porozumieć. Rutynowe rozwiązania, zaczerpnięte z innych sytuacji, mogą okazać się nieprzydatne.    

Radio Sai: Na pewno spotyka się pani na tym stanowisku z presją polityczną. W większości demokracji urzędnicy cywilni odczuwają naciski swoich politycznych przywódców. Znalazłam raporty prasowe z których się dowiedziałam, że niektóre wydane przez panią twarde decyzje sprawiły, że politycy żądali pani odwołania. Jak pani sobie z tym radzi? W jaki sposób fakt, że zna pani Babę i Jego nauki pomaga pani mierzyć się z nimi?

Charu Sinha: Ogólnie biorąc, to co ludzie nazywają presją polityczną, ja traktuję jako prośby polityczne. Nie mają formy żądania, które trzeba wykonać. Jeśli prośba jest rozsądna, nic się nie stanie, jeśli ją rozważymy. Jeśli nie jest, to wszystko zależy od składającej ją osoby. Jak już wspomniałam, moje rozwiązania są zawsze proste. Trzymam się prawdy i jestem absolutnie uczciwa. Jeśli jest coś co można zrobić w ramach prawa, robię to. Jeśli jest przeciwnie, odmawiam.

Radio Sai: To nasuwa mi kolejne pytanie. Jest pani bardzo zasadnicza starając się załatwiać sprawy uczciwie i czysto. Trzyma się pani prawdy. Czasami jednak trzymanie się prawdy wywołuje komplikacje. Na przykład, Baba mówi, że musimy unikać zarówno nieprzyjemnych prawd jak i przyjemnej nieprawdy. Kiedy prawda jest bardzo nieprzyjemna i trzymamy się jej, może to doprowadzić do bardzo przykrych reperkusji. Czy spotkała się pani z tym kiedyś?

Charu Sinha: W służbach cywilnych, zarówno w ISP jak w IAS[1], przykre reperkusje oznaczają zwykle przeniesienie. Jeśli nie jesteś akceptowana w pracy, zabierają cię stamtąd. Niektórzy ludzie nie czują do mnie sympatii. Kilkakrotnie, w krótkich odstępach czasu, przenoszono mnie w inne miejsca. Mogę jednak powiedzieć, że to część gry i tak to należy traktować. 

Radio Sai: Praca jaką pani wykonuje i sposób w jaki odnosi się pani do ludzi jako oficer policji, ma dużo wspólnego z pani osobowością. Mówi pani, że odnalezienie wewnętrznego spełnienia jest bardzo ważne dla każdego człowieka. Jestem pewny, że młodzi ludzie kiedy nie są pewni wybranej przez siebie kariery lub celu życia, czują się sfrustrowani i niespełnieni, sądzą, że czegoś brakuje w ich życiu, że powinni wyruszyć, gonić za tym i znaleźć. Jak rozwiązała pani ten dylemat i co pani odnalazła?

Charu Sinha: To bardzo wnikliwe pytanie. Kiedy byłam nastolatką i rozglądałam się wokół siebie, dostrzegałam zaledwie kilka dziewcząt, które były absolutnie pewne siebie i tego, co chcą robić. Nawet teraz, kiedy patrzę na nastolatków i na ich interakcję ze szkołą lub studentów z wyższą uczelnią, wciąż zauważam bardzo powszechny problem niskiej samooceny. Myślę, że jest to wynik warunków w jakich zostaliśmy wychowani, szczególnie w Indiach, a zwłaszcza jeśli jest się dziewczynką. Pragnę, żeby rodzice zrozumieli, że skromne warunki życia nie wpływają na dziecięce poczucie wartości ani pewność siebie. W Indiach istnieją specjalne nakazy i zakazy nakładane tylko na dziewczynki. Mężczyźni mają większą wolność w wyrażaniu siebie. Od kobiet, w imię dyscypliny, skromności i dobrego wychowania, oczekuje się by były poważne i spokojne. Ponadto, u podstaw indyjskiej kultury występuje mnóstwo różnic w sposobie w jaki ludzie patrzą na mężczyzn i na kobiety. Dlatego ludzie inaczej odnoszą się do mężczyzn i do kobiet pełniących rolę generalnego inspektora policji.
   Rozwiń pewność siebie, zamiast ufać światu. Pewność siebie można porównać do fundamentu budowli życia, samozadowolenie do jej ścian, poświęcenie do dachu, a samorealizację do szczęścia przebywania w rezydencji ludzkiego ciała. Mając pewność siebie możesz osiągnąć wszystko i zyskać radość.
 Baba

Radio Sai: Czy napotyka pani tę ‘szklaną ścianę’?

Charu Sinha: Tak, każdego dnia. Trzeba rozumieć takie sytuacje i nauczyć się jak sobie z nimi radzić. Dziewczętom, które przechodzą przez to każdego dnia, a zwłaszcza nastolatkom, chciałabym powiedzieć tylko jedno – nie pozwólcie nikomu wmawiać wam, że nie jesteście boskie. Zrozumcie to dobrze i idźcie do przodu. Pamiętajcie, że wewnątrz jesteśmy doskonałe.
   Współczesna młodzież uwielbia imprezować. Kocha jazdę samochodem z głośno włączoną muzyką, weekendowe wieczorne przyjęcia i szastanie pieniędzmi. Szuka szczęścia i radości na zewnątrz. Obserwujemy ten trend w Hajderabadzie. Kiedy szukamy radości w świecie zewnętrznym, nie rozumiejąc że kryje się w nas, wówczas dochodzą do głosu wszystkie złe nawyki i niepożądane uzależniania, takie jak picie czy palenie. Widzimy także, że młodzi ludzie zawierają związki małżeńskie z poczuciem niekompletności, myśląc że pojawi się ktoś, kto zapełni brak ‘czegoś’ w nich. Taki związek nigdy nie jest dobry. Ma raczej charakter symboliczny, a my nie szukamy symbolicznych relacji ani w małżeństwie ani w przyjaźni. Gdy uświadomimy sobie, że cała radość jest w nas i zrozumiemy, że jesteśmy pełnią, małżeństwa staną się szczęśliwsze.

Radio Sai: Słuchając pani, mówiącej jak osoba oświecona, mająca jasno określone priorytety i wartości zakorzenione w sercu, zastanawiam się, jak to się stało, że w dzieciństwie tak trudno było pani kochać siebie, a nawet wybaczać sobie popełnione błędy. Mnóstwo młodych ludzi ma tendencję do wpadania w tę pułapkę i są dla siebie bardzo surowi.

Charu Sinha: Rozmawialiśmy wcześniej o uwarunkowaniach. Bardzo ważnym elementem uwarunkowań jest identyfikowanie się z ciałem, z wyglądem oraz z przekonaniem, że wszystko zależy od tego jak dobrze się prezentujemy i jak pięknie wyglądamy. Jeśli nie spełniasz oczekiwań stawianych ładnym dziewczętom, to stajesz twarzą w twarz z niemiłymi komentarzami w pracy i we wszystkich innych miejscach. To bardzo trudne, ponieważ uderza w twoje poczucie własnej wartości i pewność siebie. Zrozumienie, że nie jesteśmy tylko ciałem wymaga czasu. To był okres zmagań, o którym rozmawialiśmy.

Radio Sai: Swami, mówiąc nam, aby skupić się na tym kim naprawdę jesteśmy sprawił, że okazało się to łatwe.

Charu Sinha: Postępując w ten sposób uwalniamy się od wszystkiego. Znika cała iluzja i jesteśmy sobą.

Radio Sai: I kiedy szczerze wierzymy, że jesteśmy Bogiem, możemy siebie kochać.

Charu Sinha: Bez wątpienia. Kolejna lekcja, jaką przekazał mi Baba odnosi się do naszych pomyłek: „To tylko drobny, zawodowy błąd. To nie ty”. Dostrzegam w tym sens, ponieważ byłam wobec siebie ogromnie krytyczna i nie pozwalałam sobie na żadne potknięcia. Jeśli się zdarzało, karałam się i zastanawiałam się nieustannie, jak do niego doszło. Ale Baba mówi: „Błąd nie jest tobą. Już minął, to przeszłość. Nie przejmuj się”.
  Gdy chodzi o podejmowanie decyzji, Baba powiedział mi kiedyś: „Jeśli podejmiesz właściwe postanowienie, wszystko ułoży się dobrze. Jeśli nie, to sprawię, że jego wynik nie okaże się zły. Więc ruszaj i podejmuj je”. Od tamtego dnia do dzisiaj podjęcie decyzji zajmuje mi zaledwie kilka sekund, ponieważ wiem, że Baba jest w każdej z nich.

Radio Sai: Bardzo pięknie łączy pani duchowość z obowiązkami. Mam wrażenie, że każdy dzień pani pracy staje się wielbieniem Boga.

Charu Sinha: Dzięki temu nauczyłam się, że nie ma niczego, co nie jest duchowe.

Radio Sai: To właśnie powtarza Baba. Każda praca jest święta. Wielu ludzi nie rozumie, że nie ma sprzeczności pomiędzy pracą zawodową a duchowością. Mam wrażenie, że pani to praktykuje. Czy pani silne poczucie duchowości, wnoszone do etyki pracy, pokrywa się z poglądami pani kolegów, podwładnych i przełożonych? Czy stanowi wyzwanie?

Charu Sinha: Czasami myślą, że niepotrzebnie jestem nieugięta. Uważają, że powinnam być bardziej elastyczna. Ale mówiąc o elastyczności, mają na myśli rezygnację ze stanowiska lub pójście na kompromis, czego nie robię. Zatem tak, jestem znana jako asertywny oficer. Na początku, trudno im było to zaakceptować, ale gdy w ciągu pierwszych trzech lub czterech lat kariery umocniłam swoją pozycję, przestali mi przeszkadzać.

Radio Sai: Wracając do kwestii bycia elastycznym lub asertywnym, skąd pani wie, że nie jest to gra ego?

Charu Sinha: Po wielu latach służby i dawania sobie rady ze wszelkiego rodzaju sytuacjami, pojawia się nie raz lecz wielokrotnie bezstronny pomysł właściwego podejścia do sprawy. W moim zawodzie kryterium sprawdzenia każdego rozwiązania jest ocena, czy jest ono legalne czy nie. Zawodowo to proste. Ale zawsze pojawiają się próby rozwadniania spraw. Na przykład kiedy dochodzi do przestępstwa, ktoś mógłby powiedzieć: „Dlaczego nie zmniejszyć wagi wykroczenia i nie powołać się na łagodniejszy paragraf?”. Niektórzy oficerowie to robią. W rozmowach z moimi podwładnymi zawsze im mówię, żeby postępowali zgodnie z literą prawa i przestrzegali go. O to w tym chodzi.

Radio Sai: Bhagawan Baba mówi, że wszyscy których spotykamy w życiu są ucieleśnieniem Boga. Pani ma do czynienia z najtrudniejszą w kontaktach częścią społeczeństwa, z zatwardziałymi przestępcami. Jak wprowadza pani tę wiedzę w proces podejmowania decyzji, siedząc naprzeciwko kogoś, kto popełnił haniebne przestępstwo, mogące wstrząsnąć zwykłymi ludźmi?

Charu Sinha: Jak wspomniałam wcześniej, Baba nauczył mnie kochać człowieka, a nie czyn. Uczynił to, kiedy podjęłam pracę na swoim pierwszym stanowisku, jako funkcjonariuszka służb policji indyjskiej w Puliwenduli. To wtedy natknęłam się na ohydną zbrodnię, która mnie zaszokowała. Zastanawiałam się, jak to się dzieje, że ludzka istota upada tak nisko i postępuje w tak bestialski sposób. Nie mogłam wybaczyć tym ludziom. Tak zaangażowałam się emocjonalnie w tę sprawę, że odczuwałam wobec nich gniew, co nie było właściwe. Musiałam nauczyć się wykonywać swój zawód z bardziej bezstronnym podejściem. To właśnie w tej krytycznej chwili Baba powiedział do mnie: „Kochaj osobę, nie czyny”. Te słowa pomogły mi dostrzec różnicę pomiędzy człowiekiem, który popełnił zbrodnię w tym właśnie ciele, a duchem, który pozostawał nietknięty. Przeżywał własne lekcje i w tym procesie nauczania wykonywał wszystko, do czego zmuszały go ego i umysł.

Radio Sai: Więc to część pani drogi?

Charu Sinha: Właśnie. Musiałam to zrozumieć i nie oceniać tego przestępcy na poziomie duchowym.
Radio Sai: Jesteśmy wszyscy ze sobą połączeni.
Charu Sinha: Tak, kto wie, może w którymś z poprzednich wcieleń byliśmy przestępcami. Prawdopodobnie dlatego mogłam zrozumieć go bez trudności.

Radio Sai: Czy ulega pani emocjom mając do czynienia z przestępstwami wstrząsającymi do głębi?

Charu Sinha:  W początkowych sześciu latach tak, ponieważ aż do tej pory każda sytuacja była dla mnie nowa. Na cokolwiek się natknęłam – na manipulacje, nieformalne interesy czy kłamstwa – byłam bardzo poruszona i nieustannie pytałam, dlaczego tak się dzieje. Ponadto, służąc w policji mamy tak często do czynienia z niemoralnym postępowaniem, że mamy negatywne podejście i stajemy się cyniczni. Starałam się świadomie pozostawać z dala od negatywnego myślenia, a nie było to łatwe. Baba raz jeszcze nauczył mnie jak nie być negatywnie myślącą osobą.

Radio Sai: Rozumiem, że poza wewnętrznym prowadzeniem Bhagawan Baba rozmawiał z panią i pani rodziną podczas prywatnej audiencji. Czy przekazał wtedy pani jakąś radę dotyczącą życia osobistego?

Charu Sinha: Nie. Skoro byli tam ze mną rodzice i obydwie moje młodsze siostry, to wszystko było osobiste. Prowadził każdego z nas osobno. Odpowiadał na pytania ukryte w naszych umysłach. Nie zadawaliśmy ich głośno. Tak bardzo nas oczarował, że ani na moment nie zdejmowaliśmy z Niego wzroku. Przez cały ten czas patrzył na nas, czytając nasze myśli i odpowiadając na wątpliwości.

Radio Sai: W artykule napisanym do „Z serca do serca” określiła pani Babę jako swojego prawdziwego przyjaciela, który w chwilach rozpaczy jest zawsze przy pani. Jakiego rodzaju rozpacz przeżywa pani oficer ISP, że Baba postanawia interweniować i prowadzić ją? Proszę nam o tym opowiedzieć.

Charu Sinha: W życiu zawodowym często stajemy wobec sytuacji, gdy zdradzają nas przyjaciele i koledzy. Nie jest to takie rzadkie. Ale jako osoba wrażliwa, wykształcona w klasztorze, nigdy nie narażona na tego rodzaju sytuacje, byłam zrozpaczona. W pierwszych dniach służby nie wiedziałam, jak sobie z tym radzić. Wtedy zaczęłam szukać Baby i pojawiła się pomoc i przewodnictwo. 
W pewnym szczególnym wypadku, przed Świętem Świateł – Diwali, Swami wysłał do mnie przyjaciela ze Stanów, aby ze mną porozmawiał. Polecił: „Powiedz jej, że za kilka miesięcy, tuż przed otrzymaniem nominacji na starszą oficer, dojdzie do szczególnej sytuacji. Nie musi się tym martwić. Zaopiekuję się nią. To będzie jak pałka, którą posłuży się dowódca, żeby ją uderzyć. Pałka zachowa się jak bumerang i trafi w niego”. Pół roku później wydarzyło się dokładnie to, co zapowiadał Baba. W rzeczywistości Baba opisał mi tego dowódcę.

Radio Sai: Więc mogła go pani ocenić?

Charu Sinha: Tak, domyślałam się z dużą dozą pewności kim był ten dowódca, ponieważ na horyzoncie w tym czasie znajdowały się dwie takie osoby. Gdyby Baba mnie nie uprzedził, byłabym bardzo zaniepokojona. Ponieważ jednak wiedziałam i byłam na to mentalnie przygotowana, przyjęłam tę sytuację spokojnie

Radio Sai: To musi być cudowne móc otrzymywać tak jasne wskazówki i mieć takiego Mentora.

Charu Sinha: Z pewnością. Kiedyś w Hajderabadzie wracałam autem po burzliwym spotkaniu z oficerami, podczas którego nie zgodziłam się z kilkoma wysuniętymi przez nich propozycjami. Modliłam się: „Baba, co powinnam zrobić? Gdzie jesteś?”. I nagle przede mną pojawiła się cysterna rozwożąca wodę. Z tyłu miała umieszczoną fotografię Baby, a pod nią znajdowały się słowa: „Na twoje usługi przez 24 godziny na dobę”. Odpowiedział!

Radio Sai: Służyła pani w wielu okręgach stanu Andhra Pradesh pełniąc różne funkcje. Widziała pani z bliska brzydkie oblicze społeczeństwa. Wykonywała pani swój zawód oficera policji, mając na uwadze przesłanie Bhagawana i najwyższe wartości. Jak ocenia pani ogólną sytuację? Indyjski system prawny zderza się z coraz większą przemocą oraz z narastającym ekstremizmem i z szczególnymi grupami interesu żądającymi swojego kawałka tortu. Gdzie znajduje pani miejsce dla nauk Swamiego, mogących rozwiązać problemy naszego kraju?

Charu Sinha: Myślę, że nauki Swamiego są światłem nawigacyjnym, wskazującym nam wyjście. Niestety, ponieważ nie wszyscy w nie wierzą, minie pewien czas, zanim pokonamy trudności. Chociaż sytuacja nie wydaje się obecnie zbyt różowa, wierzę w to co powiedział Baba, a zwłaszcza co powiedział o złotym wieku. Jestem pewna, że kiedy nastanie, wszystko ulegnie zmianie.

Radio Sai: I będziemy mieli więcej oficerów policji pani formatu, wierzących w ważność nauk Baby.

Charu Sinha: Szczerze wierzę, że studenci Baby podejmą tę służbę.

Radio Sai: Została pani wysłana do dwóch ważnych miejsc w stanie Andhra Pradesh. Najpierw do Chittoor, gdzie wybudowano świątynię Tirupati – na długo przedtem nim ten obszar znalazł się w granicach stanu, a teraz do Anantapur, pod którego jurysdykcją pozostaje Puttaparthi. Czy to coś bardzo specjalnego?

Charu Sinha: Jestem pewna, że to moje spełnione marzenie i jestem za to Babie szczerze wdzięczna.

Radio Sai: Bardzo się cieszymy ze względu na panią i jest nam bardzo miło mieć do czynienia z oficer indyjskich służb policyjnych dzielącą z nami pasję szerzenia nauk Bhagawana.

Charu Sinha: Dziękuję!

Radio Sai: Moje ostatnie pytanie. Jest pani niesamowitym przykładem dla młodych Hindusek. Co powie im pani na pożegnanie?

Charu Sinha: Powiem, że razem z właściwymi wartościami powinny wnosić więcej pozytywnej energii w różne kręgi społeczne. Jeśli to zrobią, bez względu na wybrany zawód, to przyśpieszą nadejście złotego wieku. Drugą, jeszcze ważniejszą sprawą dla kobiet jest to, żeby się niczego nie bały i były silne. Niech nie pozwolą nikomu wmawiać sobie, że są mniej boskie. A młodym mężczyznom powiedziałabym, że najwyższy już czas, żeby zaczęli traktować kobiety na równi z sobą. Atma nie ma płci, więc niech przestaną identyfikować kobiety z żeńskim ciałem. Niech zrozumieją, że mają do czynienia z inną duszą.

Radio Sai: To bardzo głębokie myśli. Dziękuję, że podzieliła się pani nimi z nami.

Charu Sinha: Bardzo dziękuję. Sai Ram.

Radio Sai: Sai Ram!                    

z H2H  tłum. J.C.
[1] IAS – Indyjska służba administracyjna. 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.