Anoranijan mahato mahijan
Szesnasty dyskurs Sathya Sai Baby wygłoszony podczas letnich kursów Summer Showers w 1979 r.
Wszechprzenijkający Brahman, który jest mniejszy od najmniejszej rzeczy i większy od największej, trwa jako wieczny świadek wszystkiego. Brahman to atma. Atma to Brahman.
Ucieleśnienia miłości!
    Wszechświat nie ma początku. Mieszka w nim niezliczone mnóstwo dźiw (istot żywych). Wśród tych dźiw człowiek jest postawiony najwyżej. Od niepamiętnych czasów człowiek starał się poznać Boga. Niektórzy utrzymywali, że Bóg istnieje, inni zaprzeczali Jego istnieniu. Ale ani teiści, ani ateiści nie potrafili poprzeć swoich twierdzeń dowodem.
Wielu Hindusów mówi, że Bóg to Śiwa zasiadający okrakiem na Nandi (Byku) albo Wisznu, którego wahaną, czyli wierzchowcem, jest Garuda (Orzeł). Inni oświadczają, że są to fałszywe stwierdzenia i przysięgając na Biblię twierdzą, iż Bóg jest Światłością i mieszka w niebie.
     Rozmaite koncepcje Najwyższego Boga rozwinęły się w zależności od miejsca, czasu i doświadczenia twórcy koncepcji. Wobec tego dylematu, w trosce o człowieka Kriszna w Bhagawad Gicie podał bardzo trafny opis Boga: Anoranijan mahato mahijan, co znaczy, że Bóg znajduje się wszędzie i przejawia się zarówno jako nieskończenie mały, jak i nieskończenie wielki.
    Czy człowiek w ogóle może zobaczyć Boga, który jest mniejszy niż najmniejsza cząstka atomu albo czy może postrzegać wykraczającą poza doświadczenie Boskość, która obejmuje cały kosmos i rozciąga się nawet poza niego? Odpowiedź może być tylko negatywna, gdyż skoro człowiek nie może zobaczyć nawet powietrza, które go otacza, nie ma on sposobu na postrzeganie Boskości, która jest jeszcze subtelniejsza, ani nie może zmierzyć nieskończoności wszechprzenikającego brahmana, który wykracza poza rozległą kosmiczną przestrzeń zawierającą miriady gwiazd, każda większa od słońca i w ogromnej odległości od innych.
Bóg pojawia się na ziemi jako Awatar, aby nauczać człowieka prawd odnoszących się do tych dwóch aspektów Boskości, które wykraczają poza pojmowanie jego normalnego intelektu. Awatar Kriszna, uważając Ardźunę za reprezentanta całej ludzkości, nauczał tych wiecznych prawd przez Bhagawad Gitę. Powiedział: „Poza wszechświatem znajduje się całkowita ciemność, a poza tą ciemnością istnieje prawda”. Na ową ciemność składają się sfery radźasowa i tamasowa. Poza ciemnością leży sattwaguna – królestwo Prawdy i Światła.
     Mówi się „Prawda jest Bogiem”, ale by tę Prawdę urzeczywistnić, musimy wyjść poza sfery ciemności, czyli radźasu i tamasu. Medytacja stanowi środek do osiągnięcia tego celu.
    Kriszna ustanowił dwa ważne nakazy dotyczące medytacji: umiarkowana dieta i uregulowany tryb życia. Juktahara wiharasja[1] (wstrzemięźliwe jedzenie i rekreacja) – powiedział Kriszna. Tutaj słowo juktahara nie oznacza pełnej wstrzemięźliwości od jedzenia, gdyż prowadziłoby to do wyniszczenia ciała i mentalnego zmęczenia. Bardzo dobrze ilustruje to doświadczenie Buddy. Prowadząc swoje wyrzeczenia, na początku na kilka dni porzucił jedzenie. Doprowadziło to do utraty fizycznych i mentalnych sił. Zrozumiawszy, że zdrowe ciało i umysł są koniecznym warunkiem wstępnym skutecznych wyrzeczeń, poszedł do pobliskiej wioski, spożył zsiadłe mleko i zaspokoił głód. Odtąd w niewielkich ilościach przyjmował pożywienie. Dzięki temu mógł z łatwością medytować i urzeczywistnić prawdę.
     Tak więc, jeśli chce się skutecznie medytować, pożywienie we właściwych ilościach i właściwego rodzaju jest niezbędne. Należy jednak unikać nadmiernego jedzenia, które prowadzi do ospałości. Najlepiej podzielić pojemność żołądka na cztery równe części i wypełniać dwie z nich stałym pożywieniem, a jedną – płynnym, pozostawiając czwartą część pustą. Napełnianie żołądka tylko stałym pożywieniem rozwija tamogunę, która stanowi przeszkodę w medytacji.
Szkodliwa dla medytacji jest też bezsenność. Brak snu sprzyja radźogunie i niesie niezdrowe myśli i emocje.
    Obecnie człowiek spożywa przede wszystkim pożywienie radźasowe i tamasowe. Z tego właśnie powodu w umysłach ludzi tkwią okrucieństwo i niepokój, a ich zdrowie fizyczne jest słabe. Dzisiaj 16-letni chłopiec zdoła wykonać tylko te fizyczne ćwiczenia, które wykonałby 60-letni mężczyzna. Oto jak żałosna jest kondycja naszej młodzieży. Jak zatem mogą doświadczyć błogości dhjany (medytacji)?
    Dlatego każdy koniecznie musi wejrzeć w siebie i sprawdzić, ile czasu spędza na szalonej gonitwie za ulotnymi materialnymi przyjemnościami, a ile poświęca na myślenie o Bogu. Hołdujący przyjemnościom dzisiejszy człowiek wcale nie znajduje czasu na kontemplację Boskości. Bramy nieba staną przed nim otworem tylko wtedy, gdy od czasu do czasu będzie myślał o Bogu. Niestety, każdy zdaje się być całkowicie zajęty myśleniem o dzieciach, znajomych, krewnych, pieniądzach i sprawach materialnych. W ten sposób, zajęty pogonią za przelotnymi przyjemnościami świata, człowiek odmawia sobie błogości duchowego doświadczenia. Dlatego musi odwrócić się od przemijających radości świata ku błogości atmy.
    W ośmioczłonowej ścieżce jogi proponowanej przez Patańdźalego w jego Jogasutrach, ostatnie trzy człony to dharana, dhjana i samadhi. Zatem dharana poprzedza dhjanę. Oznacza ona skupienie umysłu na celu dhjany, czyli wymaga wstępnych przygotowań niezbędnych do dhjany.
Do dhjany należy przyjąć wygodną postawę. W powszechnej praktyce jest to siedzenie na drewnianej desce pokrytej miękką skórą lub tkaniną ze skrzyżowanymi nogami (w lotosie) i rękami w układzie ćinmudry (palec wskazujący dotyka kciuka). Są to jednak przygotowania w ramach dharany. Dhjana rozpoczyna się od stopniowego utożsamiania się z Panem i prowadzi do samadhi.
    Samadhi to stan, w którym spełnia się dhjana. W stanie tym osoba medytująca wznosi się ponad świat przedmiotowy relatywnej rzeczywistości, ponad subiektywną tożsamość, a nawet ponad samą czynność, którą wykonuje (dhjanę). Nie jest to stan nieświadomości, a samo słowo podpowiada jego znaczenie. Sama to równowaga, a dhi – inteligencja. Samadhi jest to więc stan równowagi intelektualnej, w którym dana osoba wykracza poza świat dwoistości i doświadcza błogości boskiej wspólnoty.
    Pan inkarnuje się jako człowiek, aby pomóc ludziom pojąć to, czego na pozór nie da się pojąć i umożliwić im osiągnięcie tego, co wydaje się nieosiągalne. Przez to, jednakże Panu, który jest nieskończony, niezmienny i immanentny, niczego nie ubywa. Chociaż jest ucieleśniony w ludzkiej powłoce, nie dotyczą Go żadne niedoskonałości, ani skazy, które normalnie odnoszą się do ludzkich istot.
    Morze jest rozległe i niezgłębione. Jednak, aby poznać smak morskiej wody, nie trzeba wypić całego oceanu. Wystarczy spróbować kilka kropli. Podobnie ten, kto rozumie, upodabnia się i doświadcza Pana w ludzkiej postaci, tym samym rozumie, przyswaja sobie i doświadcza niezmiennego i niezniszczalnego Brahmana bez formy.
    Aby pojąć znaczenie Boskiej Inkarnacji, koniecznie trzeba wznieść się ponad gunę radźasową i tamasową. Tylko sattwaguna może poprowadzić was ścieżką prawdziwego oddania lotosowym stopom Boskości. Dla rugowania radźasu i tamasu oraz rozwijania natury sattwicznej bardzo ważne jest sprzyjające otoczenie i satsanga, czyli towarzystwo dobrych ludzi.
    Naturę umysłu człowieka można ocenić po otoczeniu w jakim przebywa. Na przykład, o osobie, której pokój jest pełen zdjęć jego krewnych, przyjaciół i przywódców politycznych, można od razu powiedzieć, że jest zdominowana przez radźagunę. Przykłada ona zbytnią wagę do ludzkich relacji oraz hołduje doczesnej władzy i pieniądzom, ignorując Boga. Gdy pokój zapełniają paskudne i obsceniczne obrazy, jego mieszkaniec ma zasadniczo naturę tamasową. Obie te kategorie ludzi nie nadają się do podążania świętą ścieżką medytacji. Trzecia kategoria ludzi, którzy na ścianach swoich pokoi trzymają obrazy Boga i świętych, którzy niejako zamieniają swoje pokoje w kaplice, są ludźmi sattwicznymi, ludźmi, którzy kwalifikują się do podjęcia medytacji.
    Obrazy i ludzie zostawiają niezatarte wrażenia i mają znaczny wpływ na umysł człowieka. Mohandas Karamchand Gandhi poszedł kiedyś z matką na sztukę o życiu króla Harisćandry. Przedstawienie Harisćandry jako niezrównanego stronnika prawdy tak wpłynęła na młodego Mohandasa Karamchandę, że jeszcze w drodze do domu postanowił przez całe życie trzymać się prawdy. Ten ideał przez resztę życia służył mu niczym latarnia morska. Dzięki niezachwianemu trwaniu przy prawdzie został uznany za mahatmę.
Także Ramana Mahariszi wyćwiczył swój umysł poprzez doświadczenie. Każdej nocy zwykł patrzeć na konkretną gwiazdę, przez wiele długich godzin skupiony tylko na niej. Umocniło to jego dharanę i przygotowało na podjęcie dhjany.
Umysłowa czystość jest niezbędnym warunkiem wstępnym dla medytacji, ale równie ważny jest umysłowy spokój. Niespokojny umysł utrudnia tak dharanę, jak i dhjanę. Umysłowi trzeba dać odpoczynek w postaci snu. Śankaraćarja porównał sen do samadhi, chociaż samadhi obdarza znacznie większą radością i wewnętrzną harmonią. Człowiek potrzebuje dostatecznej ilości snu, aby utrzymać umysł czujny i gotowy do medytacji.
    Istnieją trzy bezpośrednie drogi do Najwyższego Boga. Pierwsza to poświęcenie Bogu wszystkich wykonywanych czynności. Druga polega na działaniu bez oczekiwania owoców tych działań. Trzecia zaś to utożsamienie się z Bogiem poprzez proces dhjany. Poświęcenie wszystkich działań Bogu sprowadza mądrość na poświęcającego. Wyzbycie się pragnień owoców pracy darzy spokojem umysłu. Także dhjana zapewnia wewnętrzny spokój.
   Dhjanę mogą praktykować wszyscy – starzy, młodzi, ignoranci, ludzie mądrzy, zdrowi i słabi. W przypadku tych, którzy nie posiadają niezbędnych fizycznych i umysłowych predyspozycji do prowadzenia dhjany, pielęgnowanie uniwersalnej miłości będzie równie skuteczne jak dhjana. Wszystkie wymienione trzy drogi prowadzą do tego samego celu.
tłum. K.B.
 
[1] Bhagawat Gita, rozdz. 6, werset 17.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.