Odpowiedz! Wierzysz w Swamiego czy nie?

    „Cuda to moje wizytówki”, powiedział Bhagawan, odnosząc się do niezwykłych zjawisk w życiu Swoich wielbicieli. Mogły to być materializacje, ratunek podczas groźnych wypadków czy pomoc w trudnych sytuacjach. Czasami przyjmowały postać niewidzialnej boskiej opatrzności, a innym razem odkrywały nasze sekrety. Swami wykonując cuda wzmacnia wiarę odbiorców i wskazuje im właściwą drogę. Przeczytajcie interesującą relację, spisaną przez Bharata Dutta, absolwenta Instytutu Bhagawana, odnoszącą się do tego zagadnienia. Wyszukaliśmy ją w styczniowym wydaniu Sanathana Sarathi z 1987 r.
    Był jasny, słoneczny ranek. Siedzieliśmy pod portykiem czekając na darszan Swamiego. Jego Boską obecność zaanonsował szelest szaty i słodki aromat. Ku mojej radości zostałem wezwany na interview razem z rodzicami.
   Byłem zwolennikiem nowoczesnych zachowań, a więc najgorzej postępującym chłopcem, jakiego można sobie wyobrazić. Cała moja rodzina, z wyjątkiem mnie, wierzyła w Niego. Kiedy w 1980 r. przyjechaliśmy do Prasanthi Nilayam, mój brat dostał się do Instytutu Wyższego Nauczania Śri Sathya Sai i po raz pierwszy otrzymaliśmy błogosławieństwo Bhagawana. Swami otoczył nas miłością. Moje naturalne instynkty zwracały się całe w stronę Jego czarującej Osoby, lecz przeszkadzały im w tym słabości i przyzwyczajenia. Pragnąłem audiencji i obawiałem się jej. Chciałem wyjechać z Puttaparthi i uniknąć studiowania w szkole Baby. Ale Jego nieskończone miłosierdzie i łaska nie pozwoliły, by wchłonął mnie świat.
   Wszedłem do środka z zapartym tchem i z bijącym sercem. Bhagawan zaprosił do pokoju interview grupę ludzi. Odetchnąłem z ulgą, gdy rozmowa dobiegła końca i Swami zaczął rozdawać paczuszki wibhuti. Nagle się zatrzymał. Wyraz Jego twarzy zmienił się – od matczynej miłości do ojcowskiej surowości. Kiwnął głową i wprowadził mnie do wewnętrznego pokoju. Nie mogłem opanować drżenia rąk, a serce waliło mi tak szybko, że z pewnością jego uderzenia nie mieściły się na skali kardiogramu. Swami zajął krzesło i kazał mi usiąść u Swoich stóp. Wtedy zadał mi pytanie: „Powiedz! Wierzysz w Swamiego, czy nie?”. W tamtym momencie mogłem jedynie wybierać pomiędzy chęcią do uwierzenia w Swamiego lub niewiarą. Wówczas przedstawił mi dowód Swojej niezaprzeczalnej i niewiarygodnej wszechobecności, mówiąc o wybryku, o którym nie wiedziała nawet moja mama. Opowiedział mi, jak korzystając z kieszonkowego wybrałem się na hinduski film, zamiast pójść do szkoły. Podał mi tytuł filmu, nazwisko towarzyszącego mi przyjaciela – Sarabdżita Singla, a nawet sumę pieniędzy – 10 rupii – jakie wydałem w przerwie na ‘samosy’. Pojąłem jak bezcelowe i uwłaczające było moje zachowanie i otworzyłem się na nowe perspektywy szczęśliwego, pełnego radości życia, w którym z całych sił staram się zmieniać siebie.
Niech wszystkie istoty będą szczęśliwe  
z http://aravindb1982.blogspot.in tłum. J.C.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.