Światło Miłości
Relacja z wizyty Bhagawana Śri Sathya Sai Baby w Afryce Wschodniej w 1968 roku
N. Kasturi
Cd. części 1
Rozdział 5
Prosto w serce
     Baba spędził 25 godzin z dala od Kampali. Tysiące wielbicieli, którzy doświadczyli Jego współczucia i łaski, nie mogło znieść tego oddzielenia. Modlili się, aby został z nimi. Tamtego wieczoru Baba wędrował podczas darszanu pomiędzy zgromadzonymi ludźmi i brał listy wręczane Mu przez tysiące osób, cierpiących z powodu Jego nieodległego wyjazdu. Mówili: „Ojcze, nie opuszczaj nas”. Gdy Baba wylatywał z Indii ustalono, że opuści Afrykę Wschodnią 10 lipca w święto Guru Purnima, w dzień pełni księżyca, wyznaczony w hinduskim kalendarzu na wielbienie Duchowego Nauczyciela, Guru, kierującego aspirantów do Najwyższego Celu. Baba jest Nauczycielem Duchowym i Najwyższym Celem. Co więcej, dzień Guru Purnima kojarzy się wielbicielom ze wspaniałym cudem, za pomocą którego Baba sześć lat temu uratował życie oddanego wielbiciela, biorąc na Siebie jego śmiertelnie groźny udar połączony z paraliżem. Ale modlitwy w Kampali zostały wysłuchane i Indie zostały poinformowane, że powrót nastąpi w późniejszym terminie.
      Ktoś powiedział, że do rodziny Sai przyjęto wielu Afrykanów, więc święto Guru Purnima odbędzie się pośród jej nowych członków. Baba zareagował na tę nowinę w charakterystyczny dla Siebie sposób: „Nie mówcie Mi o nowej rodzinie Sai. Jestem Sanathana (odwieczny, sędziwy), przybyły jako Nuthana (nowy). Czy mam wam powiedzieć, kim są członkowie rodziny Sai, kto tworzy rodzinę wielbiciela Sai? Jej ojcem jest Prawda, matką – Miłość, żoną lub mężem – nieprzywiązanie, synem – mądrość, córką – pomyślność, a przyjaciółmi i towarzyszami – prorocy i święci. Mówicie o rodzinie Sai wierząc, że jesteście jej członkami. Ale nazywanie siebie ‘wielbicielami’ nie wystarczy. Muszę was najpierw zaakceptować jako takich. Uczynię to jedynie wtedy, gdy będziecie postępować zgodnie z moimi naukami. A nie są one trudne. Bądźcie szczerzy, uczciwi, pełni miłości, obojętni na wzloty i upadki – traktujcie je wszystkie jak znaki mojej łaski”.
     Tego wieczoru Wysoki Komisarz Indii w Ugandzie, pan K.P.R. Sangh, zadzwonił do Baby i długo z Nim rozmawiał. Później około stu osób – głównie kierowników szkół z Kampali, adwokatów, rotarianów[1] i ‘lwów’ – przyszło do bungalowa dr. Patela zadawać Babie pytania. Baba podszedł do nich, odsuwając na bok przygotowane dla Niego krzesło. Z czarującym uśmiechem usiadł na podłodze naprzeciwko zgromadzonych. Przez kilka minut panowała cisza, przerwana w końcu pełnymi miłości słowami Swamiego: „No dalej! Zadawajcie mi pytania”.
    I zaczęło się. Baba jest samą miłością. Tolerował nawet bardzo osobiste pytania i odpowiadał na nie w Swój naturalny, słodki sposób. Pierwsze pytanie odnosiło się do Sai Baby jako muzułmanina, drugie do cudów. Baba oznajmił, że czynienie cudów jest Jego naturalną umiejętnością. „Są dwa rodzaje zdarzeń, które określacie mianem cudów. Pierwszy rodzaj jest sprzeczny z naturą i rządzącymi nią prawami. Stanowi wynik wytężonych ćwiczeń jogicznych i nie przynosi nikomu pożytku. Drugi to spontaniczne manifestacje boskiej mocy prowadzące ludzi do Boga” – odpowiedział Baba. Padały następne pytania i Baba odpowiadał na nie przez ponad godzinę. Ostatnie zadał rotarianin, prosząc o przesłanie, które każdy będzie mógł nosić w swoim sercu. Baba odrzekł: „Praca jest wielbieniem Boga. Obowiązek jest Bogiem” – niech te wersy staną się najważniejszym motywem waszego działania”. Następnie wstał i ruszył pomiędzy zgromadzonych, materializując wibhuti dla tych, których błogosławił. Chrześcijanom stwarzał wizerunki Chrystusa w emaliowanym złocie, muzułmanom materializował, jeśli tego chcieli, Swoje własne portrety. Sikhowi podarował portret Guru Nanaka stworzony w jednej chwili ruchem ręki. Wszystkie te zdarzenia przebiegały spontanicznie, w spokoju i ciszy, były boskie, napełnione miłością i błogosławieństwem!
    Później udzielił audiencji oficerom Departamentu Imigracji w Ugandzie. Wcześniej niż inni dowiedzieli się o wizycie Baby i błagali dr. Patela o szansę spotkania Bhagawana. Baba znał tę tęsknotę i zaspokoił ją. Tego wieczoru na bhadżanach zebrało się 15 000 oddanych wielbicieli Sai Baby. Baba przechadzał się utworzonymi między nimi ścieżkami, przyjmując setki wręczanych Mu karteczek z błaganiem o przedłużenie wizyty. Były też inne prośby, takie jak te: „Ojcze, uwolnij mnie od bólu”, „Ojcze, pójdę za Tobą. Chciałbym, abyś nauczył mnie służyć rodakom”.
    Siódmego dnia, podczas porannych bhadżanów, Baba wybrał spośród zgromadzonych ponad sto osób i zaprosił je na indywidualną rozmowę i uzdrawianie. Byli to przeważnie Afrykanie z okolicznych wiosek. Zajmował się nimi prawie do południa.
    Baba nie potrzebuje odpoczynku, więc nie odpoczywa. Gdy tylko grupa ludzi wybranych przez Niego oddaliła się, wygłosił dyskurs dla czekających na Niego lekarzy. Potem przez godzinę odpowiadał na ich pytania. Na pytanie: „Dlaczego na świecie jest tyle zła?”, odpowiedział: „Na świecie nie ma zła. To umysł dostrzega zło. Ciemność nie posiada indywidualnego bytu. Jest tylko brakiem światła. Skórka pomarańczy jest gorzka. Gorycz chroni słodki sok przed podkradaniem go. Cierniste rośliny tworzą barierę ochronną wokół zboża”. Ktoś zapytał: „Jeśli istnieje Bóg, to dlaczego Go nie widzimy?”. Baba odpowiedział pytaniami: „Kim jesteś? Czy odkryłeś swoje ‘Ja’? Poza tym, dlaczego musisz Go widzieć? W rzeczywistości jesteś Nim, dowiedz się o tym. Bóg jest czynem i odpowiedzią na czyn, pierwowzorem i odbiciem pierwowzoru, grubym i subtelnym, substancją i cieniem. Natura jest szatą Boga, ułudą, Jego nieuchwytnym przejawieniem. Więc jak Go możesz zobaczyć? Skieruj wzrok do wewnątrz, z dala od świata widzialnego, na Obserwatora, który wszystko postrzega. To trudny proces, wymagający postawienia wielu kroków, lecz każdy postawiony sprawia, że następny jest łatwiejszy”.
    W odpowiedzi na inne pytanie powiedział, że pragnienia są pierwszą przyczyną cierpienia i że badający je człowiek bez trudu odkryje, iż bez nich żyje mu się wygodniej, bez większych kosztów, oraz że jego mieszkanie jest wypełnione nieużytecznymi i nieużywanymi rupieciami. „Patrz na rzeczy z mniejszym przywiązaniem, staraj się żyć prosto. Czerp radość ze Źródła Radości w sobie, a nie z otaczających cię przedmiotów. Jeśli wszystkich otoczysz miłością, nikt nie będzie odczuwał do ciebie nienawiści ani zazdrości. Dzięki temu zyskasz spokój, do którego dążysz” – radził.
    Potraktował zazdrość jak chorobę zawodową lekarzy i prawników. Nawoływał ich, aby uczynili wszystko, żeby ją pokonać. „Bądźcie szczęśliwi, gdy ktoś inny jest szczęśliwy, wówczas zyskacie dobrą reputację” – poradził im.
    Zaproponował: „Odżywiajcie umysł jak ciało. Karmcie go regularnie: na śniadanie medytacją, na obiad bhadżanem, na podwieczorek herbatą czytania pisma świętego, a na kolację śpiewajcie lub powtarzajcie imię Pana”.
    Kiedy lekarze poprosili Go o radę dającą się zastosować wobec wszystkich, roześmiał się i powiedział: „Jesteście lekarzami. Nie przepiszecie tego samego lekarstwa czterem osobom, które przyjdą do was narzekając na ból brzucha. Jednej dacie wodorowęglan sodu i bizmut, drugiej sole, trzeciej okład, a czwartą być może natychmiast zoperujecie, bo będzie miała zapalenie wyrostka. Powiem wam o dwóch rzeczach, jakie możecie stosować. To regularna duchowa dyscyplina i rozważania intelektualne. Nie stoją one do siebie w opozycji, lecz przeciwnie, uzupełniają się jak insulina i dieta u cukrzyków. Pozwólcie mi zauważyć, że powinniście szanować słowa uroczystej przysięgi jaką złożyliście podczas odbierania dyplomu uniwersyteckiego. Usuwajcie cierpienie możliwie jak najszybciej” – powiedział Baba.
    Tego wieczoru Baba wygłosił dyskurs na pierwszym otwartym spotkaniu z mieszkańcami Kampali, zgromadzonymi na przestronnych terenach otaczających budynek Patidar’s Building, w samym sercu miasta. Chociaż spotkanie wyznaczono na 18:00, to już o 16:00 cały ten obszar wypełnił się ludźmi. Siedzieli stłoczeni aż do najdalszego ogrodzenia, a po obu stronach ulic ustawiały się długimi rzędami samochody. Baba wszedł do parku, poprzedzony przez dużą grupę przedsiębiorczych fotografów. Podwyższenie, udekorowane z prostym dostojeństwem, zalane było przyćmionym światłem reflektorów. Za krzesłem Baby umieszczono obracający się powoli symbol uniwersalnej i niepodzielnej boskości Bhagawana. Kolejno wyłaniały się jego części, symbolizujące wielorakie aspekty jednej Prawdy: hinduistyczne Om, chrześcijański krzyż, buddyjska czakra prawości, reprezentujący islam półksiężyc z gwiazdą, oraz ogień, szanowany przez naśladowców Zoroastry. Ale Baba nie skierował Swoich kroków na podium. Gdy wielbiciele mężczyźni i kobiety, śpiewali bhadżany, Baba spacerował i obdarzał wszystkich łaską. Wędrował tak przez całe 20 minut, rozsiewając radość.
    Potem Baba wszedł na podium. Dr C.G. Patel złożył Mu hołd, witając Pana z wdzięcznością kilkoma stosownymi zdaniami. Baba zaśpiewał poetycki prolog poprzedzający Jego dyskurs, spontanicznie wybrany werset w sanskrycie, wskazujący, że szczere oddanie, którego innym mianem jest wzniosła miłość, zapewnia człowiekowi najpełniejsze wyzwolenie z okowów smutku i bólu, chciwości i skąpstwa, narodzin i śmierci. Dyskurs poświęcony był w głównej mierze miłości oraz jej efektywności w rozwiązywaniu problemów poszczególnych państw i świata. Zamknął dyskurs czarującą pieśnią wysławiającą imiona Boga należące do różnych form, śpiewaną słodkim, królewskim głosem.
    Baba powiedział później, że w Swoim dyskursie zrezygnował z odniesień do Ramajany, Mahabharaty i Gity, ponieważ zgromadzeni tu ludzie wyznają różne religie. W Indiach zawarte w eposach opowiadania są dobrym materiałem ilustracyjnym, ponieważ każdy Hindus zna główne postacie oraz osnutą wokół nich fabułę. „Tutaj, w Ugandzie, chcę ukazać jakie są podstawy dobrego i spełnionego życia, wolnego od cierpienia i smutku”.
    Ósmego lipca do rezydencji Baby przybył pan Madhwani, indyjski przedsiębiorca z Jinji. Otrzymał darszan i długo rozmawiał ze Swamim, podobnie jak Minister Informacji i Mediów, pan Ojira, który przyjechał później i był zasmucony, ponieważ z przyczyn zdrowotnych nie mógł powitać Baby w Kampali. W tym czasie obradował ugandyjski parlament i wielu kolegom pana Ojiry nie starczyło czasu, aby okazać Babie szacunek. Ministrowie Ugandy stanowili grupę szczerych, skutecznie działających patriotów, zdecydowanych wprowadzić swoją ojczyznę na drogę rozwoju. Ich wysiłki sprawiły, że w ciągu dziesięciu lat wolności Uganda stała się czysta i szczęśliwa, rozwijała się oraz bogaciła. Tego samego dnia na udzielanym przez Babę interview miał również przyjemność gościć Minister Obrony, pan Onama. Poranne sesje bhadżanowe, trwające od 8:00 do 11:00, stanowiły szczególną okazję dla studentów, młodych mężczyzn i wieśniaków do otrzymania łaski Baby, uwolnienia się od bólu i do ożywienia nadziei. Baba wybierał z tłumu osoby, które pragnął wyleczyć, pocieszyć lub skorygować. W miarę upływu dni wiadomość o tej niepowtarzalnej sposobności rozprzestrzeniała się za pomocą telefonów i drogami, sprawiając, że liczba przybywających stale rosła. Baba przyglądając się jak stoją lub siedzą w kucki na rozległych równinach i na szerokich drogach, był coraz bardziej szczęśliwy.
    Tego wieczoru na terenach firmy Patidar’s Building odbyło się kolejne otwarte spotkanie, na które przybyło mnóstwo ludzi. Baba pojawił się kilka minut wcześniej i długo wędrował między rzędami, aby uspokoić serca i przygotować umysły na przesłanie, jakie pragnął nam przekazać. Pieśni bhadżanowe sprawiały nam radość i tworzyły święte tło dla obfitego deszczu łask Baby. Kiedy Baba zaczął mówić, miałem wrażenie, że odtworzyło się niebo. Symfonia śpiewana przez boskie anioły wielbiące Najwyższego Pana rozbrzmiała w sercach tysięcy wielbicieli, kiedy Baba wzywał pieśnią języki do smakowania słodkiego nektaru imienia Boga. Tego imienia, każdego imienia. Imienia zdolnego projektować na ekrany umysłów szeroki potencjał boskich mocy. Baba radził każdemu utrzymywać je na języku i przechowywać w sercu jak skarb. „Niech imię Pana będzie waszym stałym towarzyszem, podobnie jak chleb życia, jak oddech w nozdrzach, jak nieprzerwane bicie serca”. Ten dyskurs odwoływał się do najgłębszych tęsknot nas wszystkich.
    Po powrocie do rezydencji Baba obejrzał w telewizji transmisję interview, jakiego udzielił ministrom obrony i informacji w bungalowie dr. Patela. Sprawozdawca zrozumiał znaczenie wizyty Baby i najwyższą wagę Jego przesłania, ponieważ powiedział: „Sai Baba zwracał się wczoraj i dzisiaj do ogromnego zgromadzenia ludzi w Kampali. Podczas obu spotkań podkreślał potrzebę braterstwa i miłości mogących połączyć wszystkie kraje i wyznania”. Po obiedzie Baba obejrzał krótki film o dzikiej przyrodzie Afryki – o lwach, nosorożcach, krokodylach i stadach słoni.
    Dziewiątego lipca po porannych bhadżanach Baba spotkał się z delegatami z Nairobi, Jinji, Mbale, Tororo, Nakuru, Eldoret i z kilku jeszcze innych miast w Ugandzie i Kenii, pragnących przenieść zasiany przez Bhagawana entuzjazm i miłość do Boga na konkretne instytucje, które zmienią je w czyny. Baba przedstawił im ideał służenia:
    „Karma joga prowadzi do oczyszczenia umysłu, do odrzucenia egoizmu i do usunięcia z firmamentu serca mgieł ignorancji”. Ostatecznie zdecydował, że w Ugandzie, w Kenii i w Tanzanii powstaną pierwsze w Afryce Organizacje Służebne Sathya Sai, z kwaterą główną w Kampali. Organizacje w Kenii i w Tanzanii będą miały wiceprzewodniczących pracujących pod kierunkiem zespołu w Ugandzie. Baba wyznaczył ogólne kierunki służby Sai – darmowe porady lekarskie, bezpłatne porady prawnicze, sesje bhadżanowe, kółka studyjne, niesienie pomocy niepiśmiennym kobietom i mężczyznom znajdującym się w trudnym położeniu, odwiedziny w szpitalach itd. Pragnął, aby prace społeczne Afrykanów, napełnione miłością i troską, nabrały intensywności. Delegaci dostąpili przywileju pozowania do wspólnej fotografii z Babą.
    Po południu Baba spotkał się z dużą grupą duchowych aspirantów, pragnących uwolnić się od wątpliwości odnoszących się do pewnych aspektów ćwiczeń duchowych. Niektóre problemy były bardzo osobiste i wtedy Baba rozmawiał z każdym osobno. Na pytania ogólne odpowiadał cierpliwie i ilustrował je prostymi opowiadaniami, dzięki czemu słuchacze zdobywali mądrość i stawali się bardziej otwarci. O 8:00 przyszedł na audiencję Minister Spraw Zagranicznych, pan Bataringay. Dowiedział się od ministrów, którzy wcześniej odwiedzili Babę, że nie powinien zlekceważyć sposobności spotkania się z Mistrzem ze Wschodu. Po przeprowadzonej rozmowie wyznał, że przeżył najbardziej odkrywcze doświadczenie swojego życia.
Cd. części 2  ̶  Rozdział 4
„Ja” wszystkich „ja”
(Dyskurs wygłoszony na spotkaniu otwartym w Kampali w dniu 7 lipca 1968 r.)
     Kochajcie Boga. Jedynie ta miłość otworzy wam wrota do Źródła Miłości. Dzięki miłości możecie się połączyć z Oceanem Miłości, będącym Bogiem. Miłość leczy wszelką małostkowość, wszelką nienawiść i wszelkie smutki. Miłość rozluźnia więzy i uwalnia człowieka z koła narodzin i śmierci. Miłość łączy nas na poziomie serca ze wszystkimi żywymi istotami. Widziane oczami miłości, wszystkie stworzenia są napełnione boskością i cały świat jest ze sobą spokrewniony.
     Człowiek rodzi się w społeczeństwie i jest przez społeczeństwo wychowywany. Społeczeństwo ma na niego wpływ, a on z kolei zmienia społeczeństwo. To wzajemne oddziaływanie jest zgodne i mocne. Żaden człowiek nie jest niezależny. Wiążą go normy, sposób życia i wzory zachowania obowiązujące w środowisku, w którym przyszedł na świat. Ciało i ojczyzna są ze sobą nierozerwalnie połączone. Dla duszy człowieka ciało jest pierwszym futerałem, a ojczyzna drugim. Indywidualny wysiłek jest często błędem, lecz wspólną pracę wieńczy sukces. Pojedyncze źdźbło trawy jest ledwo widoczne. Ale skręcone z innymi tworzy wystarczająco mocną linę by spętać samotnego słonia. Jeden człowiek jest słaby, ale związany silnie miłością z otaczającymi go istotami może osiągnąć wielkie rzeczy.
     Wszyscy na świecie dążą do bezpieczeństwa i spokoju, do radości i szczęścia. Wierzą, że mogą je czerpać z otaczającej ich natury. Uważają, że zewnętrzny świat jest wieczny i może zapewnić wszystko. Tacy ludzie wędrują przez świat jak list bez adresów nadawcy i odbiorcy, trafiający do biura niedoręczanych przesyłek. Człowiek również przechodzi od śmierci do narodzin, a potem znów do śmierci, ponieważ nie zna ani miejsca z którego przybył, ani miejsca do którego zmierza. Marnuje życie na jedzenie, picie, zabawę i odpoczynek. To bardzo krótkie, lecz cenne ludzkie życie, którego atrybutami są umysł i serce, człowiek osiąga poprzez żmudną ewolucję od niższych poziomów świadomości. Lenistwo i ignorancja zmienia to wielkie osiągnięcie w popiół.
    Pewien kupiec płynął szeroką rzeką na łodzi z przewoźnikiem. Podczas przeprawy zagadnął go: „Hej, która jest teraz godzina?”. Mężczyzna odrzekł, że nie wie, ponieważ nie ma zegarka. Ściągnął tym na siebie długą reprymendę ze strony kupca – że jest staroświecki, że nie porusza się z nurtem czasu, że zegarek powinny nosić nawet osoby nieumiejące odczytywać godzin oraz że pozbawiony tego symbolu cywilizacji na nadgarstku zmarnował połowę życia. Kilka minut później kupiec zapytał powoli wiosłującego przewoźnika: „Hej, jakie są najświeższe wiadomości?”. Kiedy biedny człowiek odparł, że nie czyta gazet, kupiec ostro go za to potępił i oznajmił, że jego życie jest tak złe, że właściwie w połowie zmarnowane. Kiedy przewoźnik przyznał, że nie ma ze sobą radia tranzystorowego, mogącego umilić mu czas, kupiec roześmiał się i stwierdził, że przewoźnik zmarnował i stracił trzy czwarte życia. W tym czasie, kiedy tak rozmawiali, zbierała się groźna burza. Niebo niespodziewanie pociemniało i w każdej chwili mogli spodziewać się gęstej ulewy. Na zalewanej deszczem rzece powstały wysokie fale i łódź zaczęła się niebezpiecznie przechylać. Teraz przyszła kolej przewodnika na zadanie kupcowi pytania: „Czy umie pan pływać?”. Kupiec, bardzo teraz przestraszony, odpowiedział: „Nie umiem”. „W takim razie” – stwierdził przewoźnik – „straci pan całe życie”.
    „Jakie znaczenie mają nasze umiejętności, skoro nie potrafimy przepływać nad falami radości i smutku, przyjemności i bólu, zysku i straty? Poznajmy sztukę zachowywania pełnej swobody, całkowitego spokoju, nieporuszoności i nieprzywiązania, bez względu na to co dzieje się z ciałem, ze zmysłami lub z umysłem, ponieważ są one wszystkie bezwładne, podczas gdy nasze wewnętrzne ‘Ja’ jest świadomą siebie inteligencją. Nauczcie się najpierw umiejętności zachowywania wewnętrznego spokoju, sztuki utrzymywania stałej duchowej świadomości, traktowanej jako prawdziwa Rzeczywistość, a wtedy będziecie mogli do woli, bezpiecznie działać w świecie.
    Obecnie człowiek cierpi na jedną chorobę, lecz przyjmuje lekarstwa na inną. Zbadajcie siebie, odkryjcie korzenie problemu i zaaplikujcie sobie właściwe remedium. Tak postępują mędrcy. Wrzućcie ziarna miłości w dobrze przygotowaną glebę serca. Pozwólcie im rosnąć i tęsknić za rozkwitem hartu ducha. W przyszłości przyniesie wam to owoc śanti, spokoju. Tak wygląda zadanie, taki jest obowiązek, takie jest ślubowanie.
    Wszystkie religie dążą do tego samego celu, chociaż formy wielbienia, adoracji lub adresy mogą się różnić od siebie. Tak jak ten sam strumień krwi przepływa przez wszystkie części ciała, tak Boska Zasada aktywizuje cały wszechświat. Wizualizujcie ten obraz i kochajcie wszystkich. Taki jest sens zdania: ‘Ojcostwo Boga i braterstwo ludzi’. Nie traktujcie życia zbyt poważnie i nie zapomnijcie o tej prawdzie podczas towarzyszącej mu walki. Życie jest gazetą, którą się czyta okazjonalnie, a potem wyrzuca. Następnego dnia staje się makulaturą. Podobnie, tutejsze życie warte jest jedynie tyle, ile okazjonalnie czytana lektura, nie próbujcie go ‘czytać’ ponownie. Wystarczy jedno życie, by zakończyć wszystkie. Gdy skupiacie uwagę na jednostkach, różnice podnoszą swoje szpetne głowy. Jedność staje się ewidentna, gdy skupiacie się na grupie. Koncentrując się na etykietach – takich jak hinduista, chrześcijanin, muzułmanin, pars, buddysta – wzbudzacie w sobie dumę, samozadowolenie, chęć wartościowania lub krytykowania. Lecz jeśli odczuwacie jedność esencji, istnieje tylko miłość i współpraca. Nie podkreślajcie podziałów i różnic, akcentujcie jedność. Odnajdźcie głębsze, ukryte znaczenie symboli, obrządków i rytuałów religijnych. Zewnętrzne formy pozostają w zgodzie z potrzebami miejsca, czasu i osób. Tak jak wśród was, zgromadzonych tu, jedni ludzie lubią określony rodzaj cukierków, drudzy inny. Odmienne imiona i formy satysfakcjonują smaki różnych języków, ale wszystkie są słodkie, osłodzone tą samą substancją – Bogiem.
    Ci, którzy kpią, krytykują i zadają pytania typu: „Gdzie jest Bóg, jeśli istnieje? Jaką ma postać?” itd., poznali tylko pierwsze litery alfabetu duchowych badań i praktyk. Dopiero opanowanie wszystkich liter sprawi, że wszystkie te słowa, zdania, ustępy oraz cała książka staną się czytelne i zrozumiałe.
    Skoro nie znacie ‘ja’, to jak możecie poznać ‘Ja’ wszystkich ‘ja’– Boga, ‘Ja’, które sprawia, że każde doświadczenie staje się boskie. To mgła niewiedzy ukrywa przed waszą świadomością ‘Ja’ wszystkich ‘ja’. W hinduskiej filozofii nazywana jest ona mają. W hinduskich świętych pismach maja odgrywa rolę baletnicy – nartaki, której urok oszałamia intelekt. Najlepszym sposobem pokonania tego uroku i uwolnienia się od oczarowania jest zatopienie się w kirtanie, w wysławianiu Boga. To uwolni wasze umysły od materialnych pragnień i skieruje ku rzeczom wzniosłym i najwyższym. To radha-tatwa, zasada, która była potężnym motywem życia Radhy, znanej jako najbardziej oddana wielbicielka Kriszny. Radha to dhara, strumień miłości płynący bez spoczynku do Boga. Nie istniała w niej ani odrobina świadomości, która byłaby skupiona na czymś innym niż Bóg.
    Niewiedza, głęboka iluzja przypomina czarny i brudny węgiel. Ale można go uczynić jasnym, świecącym i pożytecznym, dzięki kontaktowi z żarzącymi się węgielkami oraz energicznemu wachlowaniu. Wtedy czarny, brudny węgiel rozpala się i świeci. Żar jest ‘towarzystwem’, którego należy szukać i związać się z nim. Wachlowanie jest zdyscyplinowaną praktyką duchową, której się poddajemy.
     Jesteście szkatułkami Boskiej Miłości. Szerzcie ją, dzielcie się nią z każdym. Nie marnujcie ani jednej chwili. Wyrażajcie tę miłość służebnymi czynami, słowami sympatii, myślami wypełnionymi współczuciem. Nie rozwijajcie w sobie przesadnego przywiązania do świata i ziemskich wygód. Podobnie jak wtedy, gdy budzicie się wiedząc, że sen, w którym doświadczaliście cyklu zdarzeń wydawał się trwać wiele lat – w rzeczywistości była to sprawa zaledwie kilku minut. Kiedy przebudzicie się na Najwyższą Mądrość, po tym ‘trwającym latami śnie’, uświadomicie sobie, że był to tylko krótkotrwały, przemijający, żałosny bankiet. Bądźcie zawsze radośni, byście mogli, kiedy was wezwie śmierć, odejść w pełni szczęśliwi, z uśmiechem, bez biadolenia. Fotograf, zanim zrobi zdjęcie, każe wam się przygotować i stanąć bez ruchu. Kiedy już będzie je robił, usłyszycie pstryknięcie. Ale Bóg nie ostrzega przed ‘pstryknięciem’ śmierci, nie daje wam czasu na przygotowanie się i opanowanie. Radość może zrodzić się tylko dzięki nieprzywiązaniu i poświeceniu dla wyższych celów, dzięki szlachetnym dążeniom. Błogosławię was, abyście tak ukształtowali swoje życie i działalność, aby Najwyższa Radość i Spokój były zawsze z wami.
Cdn. tłum. J.C.
 
[1] Rotarianin – członek Rotary Club, stowarzyszenia należącego do międzynarodowej organizacji Rotary International, świadczącej pomoc humanitarną i promującej standardy etyczne.
 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.