Życie jest wyzwaniem, podejmij je! - cz.1
Fragmenty książki Joy Tomas
„Mądry człowiek dba o to, żeby jego umysł był jasny i przenikliwy.
Widzi rzeczy takimi, jakimi naprawdę są. Słucha poniższej rady: Życie jest
wyzwaniem, podejmij je. Życie jest
miłością, żyj nią. Życie jest
marzeniem, zrealizuj je. Życie jest grą, graj
w nią!Na tym polega prawdziwy postęp pielgrzyma. To marsz
przemierzającego puszczę lwa – nieulękłego, mistrzowskiego i zwycięskiego”.Bhagawan Śri Sathya Sai Baba Sai Awatar, t. 2Rozdział 1 – Kontrolowanie
umysłu
Pisanie książki o życiowych wyzwaniach jest
samo w sobie wyzwaniem. Sięgając jednak myślą do minionych 65 lat odnajduję
wiele zdarzeń, które przygotowywały mnie do tego. Teraz, gdy rozpoczynam
rozdział o kontrolowaniu umysłu, jedno z nich nieustannie do mnie powraca. Mając 15 lat
byłam uczennicą szkoły średniej w ‘Koralowych Wzgórzach’ i uczęszczałam regularnie
do Niedzielnej Szkoły Nauk Chrześcijańskich. Mając naturalny głód wiedzy, całym
sercem poświęciłam się studiowaniu nauk świeckich i duchowych. Ten wysiłek
nigdy nie przeszkadzał mi w czerpaniu radości z uprawiania sportów wodnych na
malowniczych wybrzeżach Florydy. Pewnego dnia postanowiłyśmy z mamą pojechać do
Key West[1],
łącząc przyjemność płynącą z podziwiania zapierającego dech w piersiach widoku
oceanu z odwiedzinami u przyjaciół. Nie odjechałyśmy zbyt daleko, kiedy mama
spojrzawszy na wskaźnik temperatury powiedziała: „Myślę, że grzeje się silnik”.
To podejrzenie niepokoiło ją przez całą drogę. Po mile spędzonym czasie u przyjaciół
wracałyśmy do domu. Mama powiedziała raz jeszcze: „Sądzę, że przegrzał się
silnik”. Gdy nasza podróż dobiegała końca, westchnęła: „Ojej, chłodnica się
gotuje. Musimy się zatrzymać”. Odpowiedziałam: „Dziwię się mamo, że silnik
wytrzymał tak długo. Od chwili, gdy wyruszyłyśmy z domu robiłaś wszystko, żeby
się przegrzał”. Mama,
praktykująca nauki chrześcijańskie, nie poczuła się obrażona tą uwagą. Zamiast
tego podziękowała mi za nią. Przez kilka chwil milczała, uznając
wszechobecność, wszechmoc i wszechwiedzę Boga. W odpowiedzi na to termometr zaczął
wskazywać temperaturę w granicach normy! Takie
miałam doświadczenia! Dorastałam obserwując jaką potężną moc ma skupianie się
na Bogu i pogłębiając wiedzę o zasadzie kryjącej się za zjawiskami, które miały
miejsce. Starałam się wcielać tę wiedzę w życie, ale dopiero niedawno, dzięki
pomocy Bhagawana Śri Sathya Sai Baby, naprawdę pojęłam potęgę myśli i pilną
potrzebę kontrolowania umysłu. Tysiące ludzi
widzi jak Sai Baba pełnym wdzięku ruchem ręki stwarza pierścionki, wisiorki,
cukierki, owoce, posążki, święty popiół (wibhuti)
i wiele innych drobiazgów, które mogą sprawić przyjemność obdarowanemu. Baba, odpowiadając
na pytanie wielbiciela, w jaki sposób materializuje przedmioty z eteru,
powiedział: „Pojawiają się w chwili, gdy o nich myślę”. Jezus wyjaśnił swoim
uczniom: „Wy również możecie wykonywać pracę, którą ja wykonuję”. Natomiast
Baba powtarza, że nie różnimy się od Niego. Mamy to samo pochodzenie, stanowimy
tą samą esencję, tą samą rzeczywistość i potencjał. Jedyna różnica pomiędzy
nami wynika z poziomu samorealizacji. Baba wie kim jest i jaką dysponuje potęgą.
My wciąż staramy się zrozumieć kim jesteśmy i tylko przypadkowo dostrzegamy
obecną w nas i dostępną nam moc. Baba przypomina, że umysł nie tylko dokonuje
oceny przedmiotów i doświadczeń, ale również kreuje je. Mówi On: „Bez umysłu
nie mogą istnieć żadne przedmioty, uczucia i emocje. Bez umysłu nie ma materii.
Umysł upaja się imionami i formami. Nakłada imiona i formy na myśli i doświadczenia…
Mentalne obrazy urzeczywistniają się jako obiekty i idee. Tworzycie wasz świat
zależnie od sposobu funkcjonowania waszego umysłu”. Ze względu na upływ czasu pomiędzy myślą i
manifestacją często nie uświadamiamy sobie jej bezpośredniego źródła ani sekwencji
zdarzeń. Niedawno jednak wykreowałam doświadczenie w tak krótkim czasie, że
stało się to zupełnie oczywiste. Kiedy kładłam na stole naczynko zawierające
kilka drobnych przedmiotów, mój umysł zasugerował: „Czy nie byłoby okropne,
gdyby naczynko spadło?”. Wyobraziłam sobie te wszystkie niewielkie przedmioty
leżące na dywanie i pomyślałam, że trudno je będzie pozbierać. Ponieważ nie
próbowałam kontrolować negatywnego myślenia, po dwóch godzinach zrzuciłam
naczynko ze stołu i cała jego zawartość znalazła się na dywanie. Zbierając
drobiazgi postanowiłam, że w przyszłości nie pozwolę umysłowi kreować podobnych
doświadczeń. Możemy oszczędzić sobie wielu ciężkich prób i wyzwań, z którymi
borykamy się każdego dnia, zachowując odpowiednią uwagę i wytrwałość oraz wzmacniając
je zrozumieniem naszej prawdziwej tożsamości i kreatywnej mocy ‘Ja’. Pewnego dnia mój mąż Raye i ja mieliśmy
mnóstwo zadań do wykonania. Oboje bardzo się spieszyliśmy, ulegając sugestii
umysłu, że mamy mało czasu. Czyniąc to, kładliśmy rzeczy na niewłaściwych
miejscach. Raye zgubił przez to pierścień z dziewięcioma szlachetnymi
kamieniami zmaterializowany dla niego przez Babę. Zawsze bardzo na niego
uważał, rzadko zdejmował, a robiąc to starał się dokładnie zapamiętać gdzie go
kładzie. Jednak w pośpiechu nie działają nawet najsilniejsze nawyki. Pragnąc
odnaleźć pierścień, przeszukał dokładnie cały pokój. Ja w tym czasie gorączkowo
przeglądałam stertę papierów próbując znaleźć dokument, potrzebny mi do wypełnienia
przypadającego na ten dzień zobowiązania. Nagle przypomniałam sobie, że nie mogę dopuszczać
do tego, żeby umysł stwarzał zakłócenia i odbierał mi cenny spokój. Po prostu w
jednej chwili przestałam robić to, co robiłam. Pomyślałam: „Nie możemy pozwalać
mu, żeby nad nami panował. Niczego nie można tak skutecznie ukryć, żeby nie
udało się tego znaleźć”. Niemal w tej samej chwili moje spojrzenie padło na
potrzebny mi dokument. Jednocześnie Raye zawołał z sypialni: „Jest tutaj!”.
Oboje wyraziliśmy Bogu wdzięczność za to, że tak szybko przezwyciężyliśmy iluzję
zamętu. Baba powtarza, że umysł musi być kontrolowany przez intelekt i jak się
wydaje, właśnie to zrobiliśmy. Oceniliśmy sytuację we właściwy sposób i
natychmiast pojawiła się harmonia. Dzięki kontroli umysłu można pokonać każde
pojawiające się wyzwanie. I nie jest to z pewnością nowa informacja! Techniki
kontrolowania umysłu były przekazywane już przez Wedy. Biblijna ‘Księga
przysłów’ zawiera często cytowane, ale zwykle źle rozumiane zdanie: „Człowiek
jest taki, jak myśli w jego sercu”. Szekspir powiedział: „Nic nie jest złe ani
dobre, takim czyni je umysł”. Jezus mówił wielu osobom, które uleczył z chorób
i kalectwa: „Uzdrowiła cię twoja wiara”. Była to myśl, że Jezus może chce
wyleczyć chorobę tkwiącą w umyśle leczonego, umożliwiając pojawienie się w nim
pragnienia wyzdrowienia. Opowiem wam historię o władcy, w którego
królestwie panował chaos. Było tam tak dużo rzeczy do zrobienia, że wydawało
się niemożliwe, by ktokolwiek mógł skończyć swoją pracę bez wsparcia. Dlatego
król nieustannie modlił się do Boga o pomoc. W końcu Bóg przemówił głośno i
oznajmił, że wysłuchał jego modlitw i przyśle mu pomocnika. Ostrzegł jednak
króla, że musi mu dawać dużo pracy, ponieważ jeśli pomocnik pozostanie
bezczynny, to zniszczy swojego pana. Król wcale się tym nie przejął, ponieważ
do zrobienia było mnóstwo rzeczy. Poprosił Boga, żeby go bezzwłocznie przysłał. Kiedy tylko pojawił się sługa, król natychmiast
zaangażował go do porządkowania królestwa. Ku jego zdziwieniu sługa wykonał to
zadanie bardzo szybko i dobrze. Król, pamiętając ostrzeżenie Boga, że bezczynny
pomocnik go zniszczy, szybko uświadomił sobie, że sługa nie ma już nic do
roboty. Nie wiedząc co począć, zaczął błagać Boga o radę. Bóg stanął przed nim
i powiedział, żeby polecił słudze wybudować schody sięgające szczytu muru i
opadające na ziemię z drugiej strony. „Jeśli sługa nie będzie miał nic do
zrobienia, po prostu każ mu się wspinać na mur i schodzić po drugiej stronie, a
potem znów się wspinać i schodzić, dopóki nie znajdziesz mu zajęcia. Jak długo
będzie wchodził i schodził, nie zniszczy cię”, zapewnił go Pan. Łatwo dostrzec,
że sługą podarowanym nam przez Boga, dzięki któremu możemy przeprowadzić wiele
wartościowych prac, jest umysł. Dopóki wykonuje wyznaczone mu zadania jest
bezcenny. Staje się groźny tylko wtedy, gdy pozostaje bezczynny. Powtarzającymi
się zadaniami, zajmującymi umysł w czasie, gdy nie angażuje się w wykonywanie
wyznaczonych mu obowiązków, są ćwiczenia duchowe sadhana. Baba wskazał nam wiele skutecznych ćwiczeń, spośród
których możemy wybierać. Na przykład powtarzanie ukochanego przez nas imienia
Boga. Możemy je zapisywać, wymawiać głośno lub cicho lub wyśpiewywać,
posługując się dżapamalą złożoną ze
108 koralików, która umożliwia odliczanie wypowiadanych imion. Innym bardzo
cennym ćwiczeniem jest kontemplacja zdania napełnionego prawdą, pochodzącego z
Pisma Świętego lub z jakiejkolwiek książki Swamiego (Wahini) oraz z Jego przetłumaczonych dyskursów (Sathya Sai Speaks). Wszystko, co
skłania umysł do koncentracji na chwili obecnej, na bieżącym zadaniu, powstrzymuje
go od przenoszenia się, w stylu szalonej małpy, z jednego miejsca na drugie, od
przeskakiwania od wspomnień do planowanej przyszłości. Baba przypomina nam, że
przeszłość minęła, a przyszłość jeszcze nie nadeszła. Upewnia nas także, że
będzie dbał o naszą pomyślność. Jeśli żyjemy tu i teraz, nie pozwalając
umysłowi kreować ewentualnych wyzwań, nasze doświadczenia będą świadczyły o wnikliwej
kontroli naszego umysłu. „Poznając naturę umysłu odkryjesz, że bardzo
przypomina obiektyw aparatu fotograficznego. Ciało jest aparatem
fotograficznym, umysł obiektywem, serce kliszą fotograficzną, myśl fleszem, a
inteligencja przełącznikiem. Skieruj obiektyw na źródło szczęścia, omijając
siedzibę niepokojów i lęków. Zostaniesz za to nagrodzony pięknym obrazem
odbitym w twoim sercu. Ustawienie obiektywu w kierunku wyznaczonym przez
świętych i mędrców jest bardzo trudne. Umysł słusznie został przyrównany do
małpy! Jest nawet bardziej niż ona nieobliczalny, ponieważ w mgnieniu oka
przeskakuje z jednego tematu na inny, bardzo odległych od siebie w czasie i
przestrzeni. Przeskakuje od jednego pragnienia do drugiego zniewalając was.
Ogranicz pragnienia, wyrzuć ego, odrzuć gniew, a umysł zamiast panem stanie się
twoim niewolnikiem”. Sathya Sai Baba - Głos Awatara, cz.1Rozdział 2 – Popełnianie błędów
Bardzo łatwo można uzależnić się od pragnienia,
aby wszystko było doskonałe. Pragnienie doskonałości rodzi się w dziecku, gdy
odmawiamy mu miłości tak długo, aż jego zachowanie stanie się idealne. Owa
utrata, wzbudzająca w nim poczucie winy i braku wartości, przeradza się w samokrytykę
i niechęć do siebie, po czym szybko przybiera kształt krytycyzmu, oskarżania i
potępiania innych ludzi, żeby wrócić do niego pod postacią niechęci otoczenia.
Doświadczamy tego wszędzie, bez względu na to co myślimy.Żądano ode mnie doskonałości, gdy byłam
dzieckiem. Moje osiągnięcia jako nauczycielki i administratorki w szkole
publicznej, podobnie jak moja obecna działalność edytorska, wzmacniają tę potrzebę
bycia doskonałą. Baba przypomniał mi o tym w delikatny sposób: „Wiem, wiem.
Chcesz zawsze wszystko robić dobrze”. Nie zrozumiałam tej informacji, dlatego
otrzymałam doświadczenie bycia kochaną i otoczoną opieką przez inną osobę, mimo,
że uważałam siebie za niedoskonałą. W końcu przekaz przebił się do mnie, jednak
konieczna zmiana w myślach i w zachowaniu następowała powoli. Mimo to
pamiętajmy, że świadomość uzależnienia jest pierwszym krokiem w stronę
uzdrowienia i wyzwala głęboką wdzięczność. Na kolejnym poziomie leczenia przez Babę stajemy
w obliczu stresu wywołanego przez warunki zewnętrzne. Musimy dostosować do nich
swoje zachowanie i podejście, bo w przeciwnym razie czeka nas cierpienie
wywołane nieuniknionymi konsekwencjami. Ten etap stał się dla mnie oczywisty po
wydaniu pierwszej książki. Zanim do tego doszło, musiałam pokonać wiele przeszkód.
Pierwszą z nich była lila z dostosowaniem
dyskietki, na której była zapisana treść książki, do urządzenia formatującego
tekst. Pracownik drukarni przystępując do pracy nierozważnie zmienił kluczowe
ustawienia dla pierwszych 16 rozdziałów. W momencie rozpoczęcia procesu składania,
cały tekst uległ zmianie. Po czterech latach pracy nad poprawną gramatyką,
interpunkcją i ortografią, cofnęłam się do punktu wyjścia.Nie uległam jednak panice mając świadomość
swojego uzależniania od perfekcji – świadomość, którą pogłębił Baba Swoją uwagą
o mojej potrzebie robienia wszystkiego w doskonały sposób. Chciałam, aby każde
słowo pozostało doskonałe, potrafiłam jednak dostrzec swoje błędy i zachować
rozsądne skupienie. Analizując to doświadczenie wiedziałam, że wszystkie czyny
Baby są doskonałe i nigdy się On nie myli. Jego postępowanie jest zawsze celowe,
ale czy potrafimy to natychmiast rozpoznać, czy też nie. Jak to mam w zwyczaju, poprosiłam Babę w
sercu, żeby odsłonił przede mną, to co powinnam wiedzieć. Po kilku dniach i
nocach proszenia o przewodnictwo i nadsłuchiwania odpowiedzi, usłyszałam
wyraźnie Jego słowa: „Better a mis-take then a take!” [wyjaśnienie poniżej –
red.].Jakie błędy popełniłam? Przede wszystkim byłam
niezadowolona z błędów, które wkradły się w książkę ‘Życie jest grą, graj w nią!’.
Wciąż towarzyszyły mi: samokrytyka, samooskarżanie i samopotępienie, choć miały
o wiele słabszy wydźwięk niż dawniej. Dlaczego potrafię rozpoznać, że Baba jest
wolny od błędów, a nie potrafię odkryć tego w sobie? To proste. Baba jest
Bogiem. W takim razie, skoro wierzę w Jego zapewnienie, że ja też jestem
Bogiem, to znaczy, że Nim jestem. Nic dziwnego, że kazał nam powtarzać te słowa
codziennie. Łatwo o nich zapomnieć, kiedy angażujemy się w różnorodne
działania. Wróćmy jednak do mantry „Jestem Bogiem! Nie różnię się niczym od
Boga!”. Skoro wiem, że Baba nigdy nie popełnia błędów, to wiem również, że ja
ich także nigdy nie popełniam. Lecz co ma na myśli, kiedy mówi: „Better a
mis-take than a take”?. Jak to pasuje do obrazu? Czym jest ‘take’? Oczywiście,
każdy kto mieszka na południu Kalifornii w królestwie Hollywoodu, wie czym jest
‘take’. To proces filmowania występu bez zatrzymywania kamery. Robi się wiele
ujęć, ale tylko jedno z nich, uznane zostaje za doskonałe, jest pozostawiane i
udostępniane publiczności. Kiedy reżyser jest zadowolony z występu, krzyczy:
„Zarejestruj to!”. Błędy zostają odrzucone i zapomniane, a doskonałe ujęcie
zostaje zapisane na trwałe i można je ciągle kopiować. Oczywiście! Robią to
wszyscy ludzie uzależnieni od dążenia do doskonałości. Wymagamy doskonałego
występu od siebie i od innych. Gdy uważamy się za wykonawców i potrafimy zrobić
coś doskonale, wtedy poczucie bezpieczeństwa i dumy utrwala się w naszym umyśle,
przynosząc coraz większe i coraz mocniejsze uzależnienie od takiego stanu. Na
nieszczęście chwil, w których nie jesteśmy perfekcyjni jest więcej. Pogrążamy
się zatem we wstydzie i w przekonaniu o naszej niedoskonałości. Jedyną naszą
nadzieją na rozgrzeszenie staje się oskarżanie innych o popełnianie błędów, bo
wówczas możemy przymknąć oczy na własne, dalekie od ideału zachowania. Wykonując wszystko najlepiej jak potrafimy,
ucząc się wytrwale, ćwicząc potrzebne umiejętności i starając się szczerze odzwierciedlać
Boga we wszystkim co robimy, możemy Mu powierzyć owoce naszych działań. Gdy
ktoś nas oskarża o popełnienie błędu, nie próbujmy się bronić. Obiecajmy sobie,
że go nie powtórzymy, a potem o nim zapomnijmy. Błędy, mis-takes, nie zostają
utrwalone. Baba powtarza nam: „Wszystko co się wydarza, musiało się wydarzyć”.
Pochwała i potępienie należą do Niego. Przy zachowaniu takiego podejścia, nagroda
mająca postać poczucia bezpieczeństwa i wzmocnienia ego nie uwidoczni się na
ekranie naszej pamięci, podobnie jak ból porażki. To wszystko się nie utrwali (mis-take)
– to znaczy, nie zapisze się w naszym umyśle. W efekcie uwalniamy się od uzależnienia.
Okazuje się ono jedynie epizodem w przedstawieniu i zapada się w przeszłości.
Interesujmy się chwilą obecną i bądźmy jej świadomi, zaangażujmy się w nią, zamiast
poddawać się poczuciu żalu nad popełnionymi w przeszłości pomyłkami.Błędy, obrona, żal i wybaczanie istnieją
tylko w dualizmie. W Swoim dyskursie z 7 lipca 1990 r. Baba podał nam
szczegółowy sposób na wyeliminowanie w życiu błędów. Powiedział: „Atma jest podstawą
każdego doświadczenia… Człowiek, zapominając o Zasadzie Duchowej, będącej podstawą
wszystkiego, wierząc jedynie w ciało, umysł, zmysły i intelekt, ulega
ignorancji… Mówienie, że popełniacie błędy, ponieważ jesteście ludzkimi
istotami jest przejawem głębokiej niewiedzy. Człowiek nie powinien robić błędów
świadomie czy nieświadomie. Jeśli je popełnia, musi tego żałować i czynić wszystko,
żeby ich nie powtórzyć”. Baba nie pozwala nam na nieuwagę czy nierzetelność w
pracy. Zanim przystąpimy do wykonania jakiegoś zadania, powinniśmy się do niego
przygotować i zdobyć odpowiednią wiedzę. Podkreśla jednak, że najważniejszym
przygotowaniem jest pamiętanie o tym kim jesteśmy. „Zbliżcie się do Atmy. Mocno
uwierzcie, że pomaga wam we wszystkim co robicie… Niezachwianie wierzcie, że
Atma rezyduje w każdej istocie. Nie poczujecie jej od razu. Trzeba włożyć
mnóstwo wysiłku, żeby zdobyć wykształcenie. Chcąc poczuć się ucieleśnieniami Atmy
wykonajcie taki sam wysiłek”. Baba podpowiada sposób uzyskania tego stanu, nieustannie
zachęcając: „Śpiewajcie imię Pana, gdziekolwiek jesteście”. Aby odnieść
korzyści z doświadczeń, uczmy się ze swoich błędów, zamiast je powtarzać. Potępianie
siebie nie jest rozwiązaniem. Swami mówi dalej w dyskursie wygłoszonym podczas
święta Guru Purnima: „Nigdy nie opisujcie siebie w poniżający sposób: ‘Jestem
nic nieznaczącym człowiekiem, będąc taki jaki jestem’. ‘Jestem słaby i grzeszny’
itd. Nigdy nie wątpcie, że możecie się podjąć określonego zadania. Mocno
wierząc w siebie zrobicie wszystko. To dlatego Wedanta powtarza, że niewierzący
w siebie człowiek nigdy nie zrealizuje Atmy. Jeśli powiecie sobie, że nie
posiadacie jakiejś cechy lub umiejętności, wywrze to na waszą psychikę
negatywny wpływ. Rozwijajcie przekonanie, że możecie dokonać wielu rzeczy i
wtedy rzeczywiście tak się stanie… Prawdziwym wielbicielem jest ten, kto stara
się rozwinąć w sobie zaufanie do Ja i do Atmy… Podejmując się jakiegokolwiek
zadania, wykonujcie je z poczuciem własnej boskości”. Baba podkreślał w
wielu wygłoszonych dyskursach, jak konieczny jest nasz wysiłek. Chociaż Bóg
jest wykonawcą, my również musimy się starać. Jednak, jak to się dzieje z
wieloma sytuacjami w naszym obecnym dualistycznym świecie, instrukcje Swamiego
zdają się wzajemnie wykluczać. Jak mamy uznać Go za wykonawcę, skoro to my
nieustannie się staramy? Dopiero niedawno zaczęłam to głębiej rozumieć i
praktykować ku własnej satysfakcji. Zastanawiając się nad swoim wysiłkiem i
działaniem, przy jednoczesnym uznawaniu Go za jedynego Wykonawcę i Aktora,
coraz bardziej uświadamiałam sobie co robię, powtarzając rankami i wieczorami
modlitwy podarowane nam przez Swamiego. Rankiem modlimy się tak:O Panie! Narodziłam się ponownie z łona snu i
jestem zdecydowana wypełniać obowiązki dnia. Składam
wszystko u Twoich stóp i obym była świadoma Twojej nieustannej obecności. Spraw,
aby moje myśli, słowa i czyny były czyste i święte. Pomóż mi, abym nie zadawała
cierpienia innym i sama była cierpieniu niedostępna. Pokaż mi drogę na ten
dzień i pomóż mi nią iść. Słowo ‘zdecydowana’ zwróciło moją uwagę jak
nigdy przedtem. Czy ‘bycie zdecydowanym’ jest równoznaczne z ‘chęcią
zrobienia’? Czy nie powinniśmy się modlić: ‘Bądź wola Twoja’? Tak, lecz
zdecydowane dążenie do wykonywania każdej pracy jako ofiary dla ukochanego Pana
jest koniecznym warunkiem świadomej zgody, aby o naszym życiu decydowała Jego
wola. Determinacja, aby myśli o Nim jaśniały nieustannie przed okiem naszego
umysłu, jest pierwszym nieuniknionym krokiem do doświadczania Jego ciągłej
obecności, wszechmocy i wszechwiedzy. „Spraw, aby wszystkie moje słowa, myśli i
czyny były święte”. Ta mantra werbalizuje na swój sposób następujące zdania:
„Niechaj Twoje słowa, myśli i czyny wyrażają się poprzez Twój instrument –
przeze mnie. Nie pozwól, żeby skrzywdził on kogokolwiek ani, żeby sam był
zraniony. Kieruj nim dzisiaj i spraw, aby zachował spokój służąc Ci w czysty, uświęcony
sposób”. W ten sposób rozpoczynamy dzień uznając się
za Jego narzędzia, zdecydowani dać z siebie wszystko, gdy będzie wyrażał Siebie
poprzez nas. Możemy uważać się za pędzle wiernie odtwarzające każde Jego
pociągnięcie na płótnie naszego życia lub może za kosiarki ścinające chwasty nieczystości
i niewiary z naszych i z cudzych ścieżek. Często sięgam po porównanie do
skalpela, gdy kusi mnie, żeby poczuć dumę lub wstyd, bo niechcący rozpoznałam w
sobie wykonawczynię. Czy po udanej operacji skalpel będzie dumny? A jeśli
operacja nie przebiegnie zgodnie z oczekiwaniami, czy rzuci się do kosza i
zaleje łzami? Wszelkie zasługi i porażki idą na konto Wielkiego Chirurga.
Przyjmuje je chętnie, jeśli składamy je u Jego lotosowych stóp.Ale pędzel, kosiarka i skalpel muszą z oddaniem
i zgodnie z posiadanymi zdolnościami wykonywać wyznaczone im zadania, być
czyste i gotowe do akcji. Nie mogą pozwalać sobie na rdzewienie z braku
używania ani na brud i zniszczenie powstałe podczas wcześniejszych zajęć. Muszą
być, podobnie jak my, nieustannie gotowe, zdecydowane służyć Jemu jako godne
tego instrumenty.Na koniec dnia znowu się modlimy: Ukochany Panie, obowiązki dnia
minęły. Ty niosłeś dla za mnie ich ciężar. Ty byłeś tym, który pozwalał mi iść, mówić, myśleć
i działać. Teraz składam wszystkie moje słowa, myśli i uczynki u Twoich
lotosowych stóp i oddaje Ci siebie. Moje zadanie zostało wykonane. Proszę,
przyjmij mnie, ponieważ wracam do Ciebie. Gdy składamy
przed Nim rezultaty wykonanych prac, ta modlitwa koryguje wszelkie nasze błędy,
usuwa plamy uniesienia, depresji, zadowolenia i rozczarowania. Nocą zanurzamy
się w spokoju, przyjmujemy nauki i błogosławieństwa Pana i budzimy się
następnego ranka gotowi pracować dalej z całą swobodą instrumentu i z całą
radością Atmy. Moje doświadczenia
z błędami i studiowanie nauk Baby odnoszących się do uzurpowania sobie praw wykonawcy,
jako do jednego z najczęściej popełnianych błędów ludzkości, włączyło mnie w
proces, w którym nieustannie przestrzegam trzech zasad:1.
Zanim coś
zrobisz, uświadom sobie, że Atma jest twoją Jaźnią oraz że wykonawcą jest Bóg.2.
Działaj jako
Jego instrument.3.
Po wykonaniu
zadania oddaj rezultaty Jedynemu Aktorowi.Oto krótkie afirmacje, które pomogły mi w chwilach pokusy
przyjęcia pochwały lub oskarżenia, wynikających z identyfikacji z ciałem:1.
Skalpel nie okazuje
dumy, gdy operacja zakończyła się sukcesem.2.
Skalpel nie ubolewa
i nie czuje się winny, jeśli operacja się nie powiodła.3.
On jest
lekarzem, ja jestem skalpelem. „Gdziekolwiek
jesteście, pamiętajcie, że umysł i ciało są jedynie instrumentami działania.
Żyjcie w tej prawdzie i w tym doświadczeniu. Podczas każdej wykonanej czynności
powtarzajcie sobie: ‘Nie jestem ciałem, nie jestem umysłem, nie jestem
intelektem, nie jestem zmysłami zewnętrznymi ani antahkaraną – zmysłami wewnętrznymi’”. Antahkarana[2]
jest twórcą przekonania, że jesteśmy wykonawcami.Sathya Sai BabaDyskurs ze święta Guru Purnima 7 lipca 1990
r.cdn. tłum. J.C. [2] Antahkarana(m) – wewnętrzne
instrumenty psycho-somatyczne składające się z umysłu, intelektu, pamięci i ego.
„Mądry człowiek dba o to, żeby jego umysł był jasny i przenikliwy.
Widzi rzeczy takimi, jakimi naprawdę są. Słucha poniższej rady: