Światło Miłości

Relacja z wizyty Bhagawana Śri Sathya Sai Baby w Afryce Wschodniej

N. Kasturi 

Część 1

Sprawozdanie z wizyty Bhagawana Śri Sathya Sai Baby w Afryce Wschodniej[1], trwającej od 30 czerwca do 14 lipca 1968 r. oraz Jego boski dyskurs z dnia 30 czerwca 1968 r. 

Rozdział 1

Lot nad morzem

    „Moja Rzeczywistość jest poza zasięgiem zrozumienia. Pozostanie nieosiągalna nie tylko dzisiaj, ale także za tysiąc lat, choćby ludzie na całym świecie, działając wspólnie przez millenium, poświęcili czas na jej żarliwe studiowanie. Jednak błogość emanująca z tej Rzeczywistości, zapewniana przez tę Rzeczywistość, jest w zasięgu wszystkich narodów Ziemi i możecie z niej korzystać. (…) Nie rozpoznaliście mnie, ponieważ okryłem się człowieczeństwem. Oto moja Rzeczywistość: ta ludzka forma, noszona przez Jedną Boską Zasadę, jest manifestacją wszystkich form Boga wielbionych przez człowieka. (…) Manifestacja Sathya Sai jest Boską Rzeczywistością. Macie szczęście, że rozumiecie tę prawdę teraz, gdy jest Ona z wami, przed wami, a nie w odległej przyszłości, gdy opuścicie już ludzką formę. Wkrótce zostaniecie nagrodzeni radością, będąc świadkami deklaracji ludzi głoszących boskość manifestacji Sathya Sai”.
    Ta deklaracja złożona 17 maja 1968 r. wobec zgromadzenia 1200 delegatów z całego świata, niosła się od jednego wybrzeża do drugiego, od jednej góry do drugiej przekraczając kolejne kontynenty. Afryka brała udział w tej owacji i tęskniła za bliską obecnością Pana i możliwością wielbienia Go. Baba odpowiedział na jej tęsknotę i wzmocnił swą deklarację oświadczeniem: „Ludność Afryki Wschodniej, od dawna zabiegająca o Moją łaskę, poczyniła przygotowania do Mojej wizyty w tej części świata, do której dojdzie w przyszłym miesiącu!”. 
    Wizyta we Wschodniej Afryce doszła do skutku w ostatnim dniu czerwca 1968 r.! Tego historycznego dnia Baba powiedział w Bombaju: „Postanowiłem objąć narody świata powszechną, wspierającą opieką dharmy określonej w Wedach. Nastąpi to wkrótce. To mój cel. Moim zadaniem nie jest wzbudzanie na świecie grozy i zdumienia posiadaną przeze mnie mocą i przyciąganie dzięki niej ludzi. Pragnę wzmocnić prawdę i wykorzenić kłamstwo. Sprawię, że będziecie szczęśliwi i zachwyceni przepychem tego triumfu”. W marszu ludzkości ku przyszłości była to wizyta epokowa, otwierająca złoty rozdział historii: epokę miłości, skromności i szacunku, szczerości, dyscypliny i miłości do Boga. 
    Chociaż Baba oznajmił, że cały świat jest Jego rezydencją, a kontynenty jej komnatami oraz że Jego wizyta w Afryce jest tylko spojrzeniem rzuconym w głąb jednego z pokoi, to Jego wielbiciele w Indiach i w innych krajach rozumieli głębokie znaczenie tego wydarzenia i czuli prawdziwą radość. Dwudziestego ósmego czerwca tysiące osób zgromadziło się na lotnisku w Bangalore, gdzie Baba wchodził na pokład samolotu lecącego do Bombaju. Śpiewali bhadżany i tłocząc się składali Mu hołd kwietnymi girlandami. Baba przyjął wyrazy oddania i kilkoma pouczeniami okiełznał ich bezgraniczny entuzjazm. Bombajska Organizacja Służebna Śri Sathya Sai zapowiedziała publiczne spotkanie i sesję bhadżanową w Dharmakszetrze, podczas których reprezentanci Organizacji Sathya Sai oraz inne osoby będą miały możliwość pokłonienia się lotosowym stopom Bhagawana. Spotkanie rozpoczęło się o 18:00. Minister i przewodniczący Prasanthi Widwanmahasabhy Śri Sathya Sai w Maharastrze, pan P.K. Sawant, powiedział kilka słów o wizycie Baby w Afryce. „Baba jest obecny zawsze i wszędzie. Jego przesłanie dociera do każdego zakątka na ziemi, co udowodniła Światowa Konferencja. Teraz Baba osobiście, w swojej fizycznej postaci, przekaże miłość i światło ludziom z krajów zamorskich. W przeszłości wiele osób wyjechało z Indii na zachód i wzbudziło tam głębokie zrozumienie dla kultury naszego kraju. Baba jest uosobieniem miłości, mądrości i wszechmocy przechowywanych w relikwiarzu ziemskich religii. Seria wizyt w innych krajach wzbudzi wzajemną życzliwość i braterstwo, które połączą narody świata. Modlimy się, aby Baba przesłał nam z Afryki błogosławieństwo, ponieważ przez kilka dni będzie tam obecny fizycznie. W naszych umysłach utrzymujemy tylko myśl o powitaniu Go w naszych sercach i domach. Modlimy się o błogosławieństwo i ochronę Jego prowadzącej dłoni”.
     Członkowie grup bhadżanowych z Bombaju, uczniowie Bal Wikas – klas przekazujących nauki moralne, prowadzonych przez Ośrodki Sai oraz inni obdarzyli Babę girlandami kwiatów. Pan Sawant, pan Bharde (przedstawiciel Zgromadzenia Ustawodawczego w Bombaju), pan Page (przewodniczący Rady Legislacyjnej w Bombaju), pan Durgadas Khanna (przewodniczący Rady Legislacyjnej w Pendżabie) i wiele innych osób złożyli Bhagawanowi hołd. Podczas tego spotkania ponad 20 000 mieszkańców Bombaju otrzymało darszan Baby. Bezgraniczna Łaskawość – Baba, poruszał się wśród tłocznego zgromadzenia i przyjmował kwiaty, którymi wielbiciele wyrażali swoją radość.
     Trzydziestego czerwca, szeroki taras głównego budynku lotniska Santa Cruz wypełnił się tysiącami wielbicieli, spragnionych darszanu Baby, wsiadającego do boeinga Indyjskich Linii Lotniczych, który miał wylecieć o 9:00 rano bezpośrednio do Nairobi. Setki przedsiębiorczych mężczyzn i kobiet zebranych w pobliżu samolotu znosiło z odwagą niechętne spojrzenia personelu naziemnego lotniska. Baba przebył całą długość budynku machając ręką, aby pozdrawiające Go tłumy ludzi na górze mogły utrwalić w sercach tę czarującą scenę. Gdy Baba zajął miejsce w samolocie, podeszli do Niego piloci, załoga oraz wysocy oficerowie Indyjskich Linii Lotniczych. Swami łaskawie pobłogosławił wszystkich, ofiarowując wielu z nich niepowtarzalny dar wibhuti, materializowany na miejscu ruchem boskiej dłoni.
    Podczas lotu Baba przez cały czas obdarzał nas łaską. Rozpoznało Go wielu pasażerów, którzy otrzymali cenną sposobność wymienienia z Nim kilku słów. Gdy nad Morzem Arabskim samolot osiągnął pułap 11 600 m. lecąc z prędkością 950 km/godz., wiele osób zyskało szansę zajęcia miejsca obok Baby i po rozmowie z Nim otrzymania cennego autografu. Pomimo monsunu i szczypty ‘złej pogody’, z którą samolot zmagał się przez kilka minut, lot do Afryki był komfortowy. Morze z tej wysokości wyglądało jak spokojna tafla wody, przyozdobiona gdzieniegdzie koronką piany. Nie czuliśmy prędkości. Mieliśmy wrażenie, że siedzimy w teatrze w pluszowych fotelach, czekając na podniesienie kurtyny i rozpoczęcie przedstawienia. Kurtyna miała pójść w górę w Nairobi, a sztuka – odgrywana w każdym miejscu, które zyskało szansę odwiedzin Baby – nosiła tytuł ‘Bezkresny płomień miłości’.
     Baba ma czarujące poczucie humoru, wynikające z Jego boskiego nieprzywiązania i stałej świadomości, że jest reżyserem sztuki. Podczas lotu wypełniał kartki pocztowe dla malców, którym pragnął zrobić niespodziankę. Napisał również i dostarczył pocztówkę państwu Raymerom z USA, podając jako adres nadania ‘boeinga 707’. Byli członkami wyprawy i zajmowali miejsca tuż przed Nim. Bob Raymer odpowiedział w tym samym dobrosąsiedzkim duchu, wysyłając Babie kartkę, na której napisał: „Niebo jest błękitne. Ocean również. Spełniło się nasze marzenie. Lecimy z Tobą!”. Babę ucieszyła szybkość i błyskotliwość jego odpowiedzi. Tymczasem samolot przekroczył linię brzegową i leciał teraz nad czerwono-żółtym pustkowiem, poprzecinanym ciemnymi pasmami i plamami rozpraszającymi monotonię. Szerokie smugi białych chmur dotknęły wkrótce ziemi. Zapowiedziano górę Kenia. Tak nazywał się szczyt wysuwający ostry czubek ponad morze mleka, który ujrzeliśmy po prawej stronie. Gdy nasze zegarki wskazały 14:24, zeszliśmy pod chmury lecąc nad obszarem zieleni, upstrzonym setkami dachów błyszczących w promieniach słońca oraz nad miejscem do doskonałego lądowania na pasie lotniska Embaksi. Była 11:56 czasu lokalnego.

lotnisko w Nairobi 

Rozdział 2
‘Nandalala’ w Nairobi   
     W Nairobi od rana panowało poruszenie wywołane wieścią, że zza morza przylatuje Bhagawan. Rozradowani ludzie zebrali się na tarasie lotniska. Ujrzawszy wysiadającego Babę, byli bezgranicznie szczęśliwi. Przy samolocie powitał Swamiego dr Ćhotabhai G. Patel z Kampali, którego wytrwałość i modlitwy składane w imieniu mieszkańców Afryki Wschodniej przyniosły kontynentowi to wielkie szczęście. Dr Patel zawiózł Babę na otwartą przestrzeń na tyłach lotniska, gdzie czekał na Niego ogromny tłum Nairobijczyków śpiewających bhadżan ‘Nandalala, Nandalala!’. Gdy towarzysze Bhagawana przechodzili rutynowo przez bramki ustawione w salach i na korytarzach lotniska międzynarodowego, Baba, od chwili przylotu do Afryki, rozpoczął misję miłosierdzia: szerzenia szczęścia i radości. 
    Trudno stwierdzić, czy bhadżany śpiewane tutaj z taką słodyczą były echem pieśni indyjskich, czy też bhadżany śpiewane w Indiach były echem pieśni afrykańskich. Miłość do Boga przejawiała się prawdą w każdym tonie, w każdej fali dźwięków, w każdym takcie! W liście napisanym do dr. Gokaka, rektora Uniwersytetu w Bangalore, Baba tak to opisał: „Moment w którym rozrzucali kwiaty i poruszali światłami był ucztą dla oczu. Śpiewali tak melodyjnie, tak szczerze, że przypomniały mi się dni Dżajadewy i Gaurangi! Ci, którzy przyjechali ze mną z Indii (Kasturi) ronili łzy radości na widok porywającego entuzjazmu tego wielkiego zgromadzenia. W Indiach rzadko mają do czynienia z tak wyjątkowymi chwilami błogiego uniesienia”.
    Wyruszyliśmy do Kampali, leżącej 655 km dalej. Samochody pędziły dobrze utrzymaną szosą. Baba podróżował w aucie dr. Patela. Pozostałe pojazdy poruszały się w pewnym oddaleniu. Otaczający nas krajobraz był zachwycający, ponieważ roślinność po obu stronach drogi, ciągnąca się mila za milą, była zielona i gęsta. Szosa wdzięcznie pokonywała wzniesienia, wspinając się w Nairobi z poziomu 1800 m na wysokość 3000 m, a w Eldoret spływała w dół do 2330 m, aby w Kampali osiągnąć 1330 m. Jedną z niespodzianek tej drogi był zapierający dech w piersiach widok słynnej Doliny Ryftowej, szerokiej na ponad 48 km, biegnącej daleko na północ i południe, spadającej gładką skarpą na głębokość 660 m. W dolinie, nad brzegiem jeziora Nakuru, leży miasto Nakuru, gdzie w domu pana Thakura, dawnego burmistrza, zebrali się wielbiciele Baby, czekający na swojego Mistrza i Pana. Śpiewali z zaangażowaniem bhadżany, wiedząc, że nic tak skutecznie nie przyciąga Boskości do serca jak kontemplacja wszechmocy i majestatu Boga. Baba odpowiedział na ich tęsknotę i wysiadł w tym miejscu, mimo że odpoczynek planowano dopiero po pokonaniu kolejnych 500 km. Siedział tam przez pewien czas przyjmując wyrazy uwielbienia i błogosławiąc zebranych. Potem wyruszył w dalszą podróż. 
   Powietrze przepełniała rześkość i radość, aromat głębokiego spełnienia, świeżość wolnego, zdeterminowanego intelektu oraz melodia motta Kenii: ‘Harambee!’ – ‘Ciągnijmy razem!’. Widzieliśmy szerokie, zielone doliny pokryte polami pszenicy wolnej od szkodników – sprawiły to nisko przelatujące samoloty rozpylające pestycydy. Mijaliśmy plantacje gęstej wikliny, bydło hodowlane i gospodarstwa mleczne. Aksamitna zieleń sprawiała przyjemność, a chłód powietrza przynosił ulgę. Deszcze, spływające na tę ziemię przez cały rok, ożywiały szumiące potoki i napełniały jeziora świeżą wodą, upiększając krajobraz i zapładniając glebę.
    W Eldoret, około 130 km od Nakuru, mieszkańcy powitali Bhagawana na przedmieściach, ponieważ w samym mieście Baba nie mógł wysiąść i udzielić darszanu ze względu na ogromne tłumy ludzi. Pędził dalej. W Ugandzie przywitano Go w niespotykany do tej pory sposób. W Malabie przydzielono Babie pilotujący samochód, jadący na czele kolumny, na cały okres pobytu w tym kraju. Podkreślało to szczególną rangę wizyty Swamiego. Po wyjeździe z miasta samochody skierowały się do miejsca, w którym Nil wypływa z Jeziora Wiktorii, wypełniając swoje uciążliwe ślubowanie dotarcia do Morza Śródziemnego. Przy Wodospadach Owena – gdzie w pobliżu Jinji wybudowano elektrownię zaspakajającą potrzeby fabryk i urządzeń mechanicznych całej Afryki Wschodniej – Nil ‘przeskakuje turbinę’ i rozpoczyna swoją długą i dobroczynną podróż. Również tutaj wielbiciele dostali niepowtarzalną szansę udziału w darszanie.

Rozdział 3
Witamy w Ugandzie

    Około 1:30 rano dotarliśmy w końcu do Kampali. Szerokie transparenty z jasnym napisem ‘Witamy’ unosiły się nad ulicami Nairobi i innych miast, aby w miarę zbliżania się do przedmieść Kampali osiągnąć większą gęstość i okazałość. Wiele z nich było podświetlonych, ponieważ Baba miał przejechać pod nimi nocą. Mówiły o Nim jako o Bhagawanie i witały Go z radością i wdzięcznością. Ktoś z nas powiedział, że było ich 108, ale nie sprawdziliśmy czy było to dzieło boskiej woli. Kolejną cechą, miłą dla oka i pochlebną dla naszej kultury, było szczodre wykorzystywanie łodyg bananowców i ich szerokich, zielonych liści do dekoracji słupów, filarów i łuków. Odkryliśmy później, że banany stanowiły bardzo ważny składnik afrykańskich obiadów i kolacji.
     Na otwartej przestrzeni przed swoim domem dr Patel wzniósł tymczasową ’salę’ z blachy falistej. Babę oczekiwało tam około 2000 wielbicieli – Hindusów i Afrykanów, którzy od wielu godzin, mimo późnej pory, z niesłabnącą gorliwością śpiewali wspólnie bhadżany. Baba ruszył prosto do ‘sali’. Przez kilka minut udzielał darszanu ich spragnionym oczom, a potem wszedł do domu. Kampala nie spała tej nocy, ponieważ jej mieszkańcy czekali na poranek, aby ujrzeć Babę przywożącego im nadzieję i odwagę – jakimi obdarza jedynie wszechwiedzący Ojciec.  
    Potoki pielgrzymów płynących do lotosowych stóp Bhagawana wypełniły ‘salę’ wzniesioną przez dr. Patela. Pierwszego lipca, kilka godzin po wschodzie słońca, zdjęto okrywający jej boki brezent, aby większa liczba osób miała szansę ‘oglądania’ Baby siedzącego na ustawionym w środku krześle, podczas gdy chór, złożony z tysięcy wielbicieli, śpiewał bhadżany. Baba błogosławił mężczyzn i kobiety śpiewających z żarliwą szczerością, w dobrze zaaranżowanym, koncertowym stylu. Baba wstał z krzesła i idąc pomiędzy sektorami siedzących ludzi, obdarzał ich spojrzeniami pełnymi boskiego współczucia. Co jakiś czas zatrzymywał się, stając naprzeciw zgromadzonych stęsknionych serc. Baba jest wewnętrznym mieszkańcem wszystkich istot, znającym ich najskrytsze tajemnice. Gdy Jego uwagę przyciągnęła smutna twarz załamanego i dotkniętego nieszczęściem człowieka, zatrzymywał się przed nim na chwilę, łagodnie zataczał dłonią krąg i stwarzał na miejscu  boskie lekarstwo. Zwykle było to wibhuti, czyli obdarzony potężną mocą boski popiół. Sypał go na dłoń otrzymującego, nakładał mu go na czoło lub nakazywał połknąć od razu lub później. Czuliśmy, że były to udręczone serca, które nakłoniły Babę do podróży przez morze, aby dzięki Jego osobistej posłudze odzyskać zdrowie i siłę.
    Tego ranka główny inspektor policji w Ugandzie, pan Oryema, złożył Babie wyrazy szacunku i był bardzo szczęśliwy otrzymawszy Jego błogosławieństwo. Potem szef sztabu armii ugandyjskiej, generał Iddyamin podszedł do Baby i odbył z Nim długą rozmowę. Był zachwycony łaską, jaką obdarzył go ‘wielki przywódca duchowy ze Wschodu’. Podczas audiencji dostąpił przywileju otrzymania znaków wszechobecności i wszechwiedzy Baby. Przez wszystkie godziny dnia i nocy w Kampali Baba zaspakajał dążenia duchowe i łagodził smutki – jak to czyni wszędzie przez cały czas. Gdy ktoś zasugerował, aby obejrzał miasto i architekturę kilku nowych budynków oraz zwiedził pewne miejsca, odrzekł: „Nie mam potrzeby ich oglądania. Jestem tutaj zawsze. Możecie wybrać się na przejażdżkę. Ja mam swoją pracę. Pracę, dla której przybyłem”.
    Jednak tego wieczoru członkowie zarządu Stowarzyszenia Wiecznej Dharmy w Kampali namówili Go do wizyty w tutejszej świątyni, gdzie wspólnota hinduska zebrała się na darszan. Baba wszedł do świątyni o 18:00 i po obejrzeniu ofiary ognia, złożonej przed ołtarzami Śiwy, Ramy i Kriszny, odśpiewał kilka bhadżanów, napełniając niezapomnianą słodyczą serca tysięcy zebranych tam osób.
    Po powrocie ze świątyni Baba wjechał na wzgórze ze stojącą na nim wieżą telewizyjną i schodząc w dół zatrzymał się na chwilę, aby pobłogosławić afrykańskiego policjanta, któremu zmaterializował czarujący medalion z wizerunkiem Chrystusa – jak dowiedzieliśmy się później, policjant był chrześcijaninem. Baba przyszedł wzmocnić wiarę każdego człowieka w wybranej przez niego religii. Jego dharma jest wszechogarniająca. W 1966 r., w dzień Śiwaratri, Baba ogłosił, że symbolem dharmy, którą musi przywrócić do życia, będzie koło z umieszczonym w środku lotosem serca, otoczone pięcioma płatkami, w których znajdą się symbole chrześcijaństwa, islamu, zoroastryzmu, buddyzmu i hinduizmu. Jego nauki są uniwersalne i odpowiednie dla poszukiwaczy i aspirantów wszystkich religii. Również w Afryce Wschodniej stworzył święte przedmioty na znak Swojej łaski i obdarował nimi wiele osób, zgodnie z wyznawaną przez nie religią. Jego miłość nie wytycza granic pomiędzy religiami.
     Baba wydał dokładną instrukcję, nakazującą, aby każda przychodząca osoba została zaproszona do środka i posadzona wygodnie na czas trwania bhadżanów oraz aby ludzie niepełnosprawni i chorzy byli traktowani przez wolontariuszy z łagodnością, miłością i skupioną uwagą. Drugiego lipca, przechodząc pomiędzy rzędami wielbicieli siedzących w sektorach, Baba zaprosił na specjalną audiencję wiele chorych osób: bogatych i biednych, starych i młodych, będących i Hindusami i Afrykanami. Widzieliśmy, że Afrykanów było więcej. Przeprowadzono ich przez furtkę i posadzono naprzeciwko pokoju, w którym odbywały się spotkania. Baba wzywał ich osobiście, czasami prowadząc wybranych za rękę. Wychodzący stamtąd ludzie mieli uśmiechy na twarzy, promienie nadziei w sercach, ziarna odwagi w głowach, lżejsze kroki i jaśniejsze oczy. Widok dwóch pacjentów – chłopca dotkniętego polio i młodego człowieka na wózku inwalidzkim – wzbudził szczególne zdziwienie zgromadzonego na zewnątrz tłumu, w momencie gdy wyszli oni od Bhagawana energicznym krokiem. Wcześniej, do Jego pokoju wprowadzono ich wyniszczonych i bezradnych! Zauważono również, że Baba wybrał pewnego rosłego człowieka, aby go wyleczyć! Otaczający go ludzie zastanawiali się dlaczego Baba zaprosił go na rozmowę – był przecież zupełnie głuchy! Wyszedłszy z pokoju, po raz pierwszy doświadczył zdumiewającego świata mowy i dźwięków!
    Pewnego popołudnia, słuchając różnorodnych obietnic składanych w Kampali, Baba zasugerował, żeby zachęcić tych, którzy naprawdę interesują się praktykami duchowymi, aby ruszyli do przodu, bez względu na to, gdzie się teraz znajdują. Trzeba ich jednak ostrzec przed czyhającymi na tej drodze pułapkami: zarozumiałością, zadowoleniem z siebie, zobojętnieniem i rozpaczą. Dr Patel zaproponował więc, aby Baba zaprosił do Siebie osoby modlące się o Jego interview i spotkał się z nimi w wyznaczonym dniu i godzinie. Oto łaska, którą Baba zawsze pragnie obdarzać aspirantów podążających jedną z dróg wiodących do Boga. Ci, którzy w codziennym życiu przestrzegają dyscypliny prowadzącej do spokoju i oświecenia, są solą ziemi, jej ożywczymi sokami.
    Wieczorem, po sesji bhadżanowej i po udzieleniu tysiącom ludzi darszanu, Baba wjechał na wzgórze uwieńczone bahaistyczną[2] świątynią. W drodze powrotnej mówił o podstawowej jedności wszystkich religii. Obrządki, rytuały, formy i zachowania bywają różnorodne, ale celem każdej religii jest oczyszczenie umysłu z samolubstwa oraz z rozwijanego przez ego fałszywego przywiązania do ciała, zmysłów i obiektów świata zewnętrznego. Baba podkreśla jednak, że głosząc podstawową jedność religii nie powinniśmy nalegać na ich jednolitość ani łączyć wszystkich wiar w jedną religię pozostającą w opozycji do religii, których jedność głosimy! Niechaj istnieją różne wiary, niech się rozwijają, niechaj ludzie praktykują je efektywniej, niechaj wielbią Boga pieśniami śpiewanymi we wszystkich językach i na różne melodie. Tak wygląda ideał. Rozumiemy więc, dlaczego w symbolice Baby znak każdej religii ma niezależny status i jest umieszczony wokół rozkwitającego lotosu serca, w którym płonie ogień wiedzy-samorealizacji.
     Dotarłszy około 20:30 do domu dr. Patela, Baba zdziwił się, że wielbiciele jeszcze się nie rozeszli i wciąż śpiewają bhadżany, mając nadzieję, że Swami ponownie wejdzie między nich i obdarzy ich darszanem. W rzeczywistości widok Jego twarzy jaśniejącej blaskiem współczucia i miłości, nie jest nigdy w pełni satysfakcjonujący. Możesz siedzieć przed Bhagawanem godzinami, a kiedy wstajesz by wyjść, odczuwasz pokusę, aby ponownie usiąść i upajać się Jego czarem. Baba nie tylko wszedł do ‘sali’, ale wędrował pomiędzy sektorami. Wybrał także kilkoro ‘pacjentów’ na interview i przez godzinę zajmował się ich chorobami, przepisując im lekarstwa i obdarzając bezcennymi błogosławieństwami. Być może przyszli z daleka i nie mogli zatrzymać się na noc z powodów, które tylko On rozumiał! Być może ich tęsknota za ujrzeniem Baby i osłodzeniem życia Jego miłością była taka wielka!

Część 2

Dyskursy Baby w Afryce Wschodniej
Rozdział 1
Ze złożonymi dłońmi
     W stolicy Kenii, Nairobi, wystąpił najpierw dr Ćotabhai G. Patel, przewodniczący Organizacji Służebnej Śri Sathya Sai w Kampali w Ugandzie. Miało to miejsce 4 lipca 1968 r. na otwartym spotkaniu, podczas którego Baba po raz pierwszy przemówił w Afryce Wschodniej. 
    „Współwielbiciele! Te dni zostaną zapisane złotymi literami w duchowej historii świata, ponieważ Bhagawan wyruszył po raz pierwszy z Indii, aby przedstawić Swoje przesłanie mające na celu odrodzenie moralnych i duchowych wartości życia na wschodzie Afryki, dotkniętym pogłębiającym się materializmem i rozwojem materialistycznej nauki. My w Afryce Wschodniej mamy ogromne szczęście i błogosławieństwo, ponieważ Bhagawan wybrał tę ziemię aby ogłosić tu Swoje przesłanie, zwłaszcza w chwili, gdy mieszkający na niej Azjaci potrzebują pilnie, bardziej niż czegokolwiek innego, Jego przewodnictwa w rozwiązywaniu swoich mentalnych problemów.
     Dwa miesiące temu odbyła się w Bombaju Światowa Konferencja Organizacji Śri Sathya Sai. Wzięło w niej udział 1200 delegatów z całego świata. Podjęto na niej decyzje o wspieraniu prac ośrodków lokalnych oraz działań przekazujących przesłanie miłości i pokoju ludziom na wszystkich kontynentach. To była niezwykła konferencja, ponieważ odbyła się w obecności Baby, Boskiej Inkarnacji, Awatara. Wierzę, że pierwsze efekty tej konferencji dotarły szczęśliwie do Afryki Wschodniej, gdzie nasz ukochany Pan przybył w Swojej fizycznej postaci.
    Są tutaj osoby, które otrzymały już w Indiach darszan Bhagawana Śri Sathya Sai Baby. Dzisiaj tysiące ludzi ma tę jedyną szansę. Jesteśmy wdzięczni Babie za łaskawe obdarzenie nas tym niezwykłym szczęściem. Widzenie Baby to kochanie Baby, to słuchanie Jego rad i podążanie za nimi, to samorealizacja. Baba mówi: »Nie wystarczy, że mnie kochacie. Upewnijcie się, że ja was kocham«. Innymi słowy, podążajmy za Jego wskazówkami, wypełniajmy Jego polecenia, praktykujmy Jego przesłanie.
     A jakie jest Jego przesłanie? »Człowiek musi osiągnąć pokój wśród radości i smutków, zysków i strat, zwycięstw, porażek i nieuchronnych przeciwieństw. Pokój można osiągnąć dzięki prawdzie, prawości, spokojowi i miłości«. Modlimy się, aby Baba pobłogosławił nas Swoim przesłaniem, przygotowanym dla nas, dla Afryki Wschodniej. Swami, wskaż nam nasze obowiązki, linię postępowania dla Organizacji Służebnej Śri Sathya Sai, promującej pomyślność ludzkiej rasy.
     Współwielbiciele! Błogosławieni są ci, którzy urodzili się w epoce Sai. Jeszcze większe błogosławieństwo otrzymali ci, którzy są tutaj dzisiaj obecni, w bezpośrednim towarzystwie Pana oraz osoby, które w tych dniach otrzymają Jego darszan w Kampali i w innych miejscach Afryki Wschodniej. Złóżmy dłonie w modlitwie, aby Pan mógł nas obdarzyć wybranym dla tej ziemi błogosławieństwem i sprawił, że będziemy godni Jego miłości”.

Rozdział 2

Moje przesłanie
(Dyskurs wygłoszony 4 lipca 1968 rna otwartym spotkaniu w Nairobi)
     Wy, których prawdziwą rzeczywistością jest Boska Atma, pamiętajcie, że jedynym celem ludzkiej egzystencji jest Jej przejawienie. Wszystkie inne działania są trywialne. Dzielicie je z ptakami i zwierzętami. Ale to działanie jest przywilejem człowieka, który pokonawszy szczeble zwierzęcości, osiąga wzniosłe przeznaczenie. Człowiek marnujący lata pomiędzy narodzinami i śmiercią na szukanie pokarmu i schronienia, wygód i przyjemności, jak to robią zwierzęta, postępuje jak głupiec. Stwórca obdarzył człowieka dwoma darami: zdolnością do myślenia oraz umiejętnością analizowania i syntezowania. Powinien posługiwać się nimi by odkryć prawdę o sobie, zamiast marnować je na drążenie hipotez o świecie, prawdziwych tylko przez chwilę. Tak, jak wszystkie kraje stanowią jeden świat, tak wszystkie ciała utrzymuje ta sama Boska Zasada, sterowana przez tego samego Boskiego Stwórcę. Wedy, będące najstarszymi biblijnymi tekstami, głoszą: „Bóg jest wewnętrzną rzeczywistością wszystkich istot. Wszystko jest otulone przez Boga. Wszystko jest Bogiem, Wasudewą”.
     Boska Zasada czyli Atma będąca w każdym z was ta sama, jest jak prąd elektryczny rozświetlający znajdujące się przede mną żarówki – wielobarwne, o różnej mocy. W każdej jaśnieje ten sam Bóg, bez względu na wyznanie, barwę skóry, narodowość i wiarę. Prąd ożywia i aktywizuje wszystkie żarówki. Boskość pobudza i inspiruje. Dostrzegający odmienność ulegają iluzji. Ich spojrzenie jest zasłonięte przez uprzedzenia, egoizm, nienawiść lub złą wolę. Miłość postrzega wszystko jako jedną boską rodzinę.
     Mam tu girlandę. Wykonano ją z setek kwiatów o wielu odcieniach i aromatach. Chociaż są różnokolorowe i mają odmienne nazwy, chociaż wyrosły na różnych plantacjach w wielu miejscach, chociaż odmiennie pachną – to wszystkie łączy jedna nić utrzymującą je razem i przebiegająca przez każdy kwiat. Ową nicią jest Atma, Boskość, Brahman. Kwiaty w girlandzie symbolizują różnorodny świat, świat przejawiony. Nić jest symbolem Boga.
    W jaki sposób Atma wyraża siebie w człowieku? Jako miłość, prema. Oto powód dlaczego podstawową cechą człowieka jest miłość podtrzymująca świat i skłaniająca ludzi do rozwoju. Bez miłości człowiek byłby ślepy, a świat byłby ciemną i budzącą lęk dżunglą. Miłość jest światłem prowadzącym stopy człowieka przez dziko rosnącą puszczę. Ale żeby otrzymać światło potrzebny jest prąd, przewód i żarówka. Sathya, prawda jest prądem. Prawość, dharma jest przewodem. Pokój, śanti, jest żarówką. Tylko wtedy, gdy wszystkie te warunki zostaną spełnione, umocni się Miłość; w przeciwnym wypadku ulega Ona degradacji i zmienia człowieka w pozbawionego serca potwora. Wedy stawiają przed człowiekiem cztery cele: dharmę (prawość), arthę (dobrobyt), kamę (pragnienie) i mokszę (wyzwolenie) – wszystkie może on osiągnąć dzięki praktykowaniu miłości wzmacnianej przez prawdę, prawość i pokój. Niestety, człowiek zbyt mocno grzęźnie w matni  przyjemności zmysłowych i nie osiąga tych zalet. Lekceważy dharmę, prawość, będącą ‘głową’ i drogą do mokszy – wyzwolenia z okowów narodzin i śmierci. Wpadł w sieć arthy (dobrobytu) i kamy (pragnień). Wedy nauczają, że człowiek ma wzbogacać się w sposób prawy. Zostało to zapomniane i mimo tych nauk zdobywa on dobra materialne nie zawsze we właściwy sposób. Wedy nauczają również, że człowiek powinien mieć tylko jedno pragnienie – pragnienie wyzwolenia, ponieważ więzień nie może mieć innego pragnienia jak tylko wyrwanie się z niewoli. Ale człowiek pogrąża się w bezsensownych pragnieniach, które nigdy nie zaspakajają jego najgłębszych potrzeb. Wszelki obecny niepokój, wzburzenie i lęk wynikają z tego błędnego biegu spraw.
    Ludzkie ciało, wraz z jego wszystkimi umiejętnościami i możliwościami, jest cennym darem od Boga. Trzeba je użyć jako tratwy pokonującej ocean samsary (strumienia przemian – od narodzin poprzez wzrost, zanik do śmierci) płynącej pomiędzy niewolą i wyzwoleniem. Przebudźcie się wystarczająco wcześnie na ten podstawowy obowiązek, gdy jesteście jeszcze fizycznie i umysłowo sprawni oraz macie wyostrzoną umiejętność rozróżniania. Nie odkładajcie tej podróży, ponieważ tratwa może stracić zdolność do pływania. W łodzi mogą pojawić się dziury. Ciało mogą obciążyć choroby, absorbujące naszą uwagę. Dotarłszy na brzeg wyzwolenia doświadczycie Najwyższej Radości. Zakotwiczcie łódź i ruszajcie dalej. W porównaniu do tego radość dostarczana przez zmysły i napełniająca ciało jest nieskończenie mała. Żeglujcie bezpiecznie przez wody samsary. Nie stanie się wam żadna krzywda, nawet, jeśli łódź pozostanie na tych wodach przez długie lata. Ale zagrozi wam niebezpieczeństwo, gdy woda dostanie się do łodzi! Bądźcie w samsarze, ale nie pozwólcie, żeby samsara wniknęła w was. To znaczy unikajcie przywiązania, bądźcie jedynie świadkami, nie oczekujcie owoców swoich działań, przyjmujcie pochwały i nagany, straty i zyski, smutek i ból z jednakowym wdziękiem. Unoście się na powierzchni, nie tońcie. Przyjemności zmysłowe są trywialne, nie warte waszej troski. Dążcie do wyższych celów, do wspanialszych ideałów. Mędrcy przekazali techniki, które pomogą wam zachować spokój i nieprzywiązanie. Nauczcie się ich. Ciało można przyrównać do wozu. Koniem ciągnącym wóz jest umysł. Przykładanie większej wagi do pielęgnacji ciała przypomina stawianie wozu przed koniem. Bez równowagi umysłowej, opanowania i pokoju nie można zachować zdrowia fizycznego. Umysł nakłada więzy i umysł uwalnia z więzów. Dlatego radzę wam przywiązywać szczególne znaczenie do kontroli umysłu. 
     Ciało może się ułożyć na pluszowej kanapie w klimatyzowanym pokoju, ale jeśli umysł nie został wyćwiczony do zachowania spokoju i jest pobudzony przez wyobrażone lęki, zmartwienia i chciwość, taki ‘spokój’ jest powierzchowny. Ćwiczeń dziecięcych umysłów w domach i szkołach powinni się podjąć dorośli przygotowani do tego zadania poprzez stałą praktykę medytowania, powtarzania imienia Boga, zachowywania ciszy itp.
   W każdym domu należy wyznaczyć określony czas, zarówno rano jak wieczorem, na wzniosłe myśli, lekturę duchową, śpiewanie na chwałę Pana i recytowanie imion Boga. W rzeczywistości, powinniśmy dedykować Bogu całe swoje życie, każdą myśl, słowo i czyn. Na początek przeznaczcie kilka minut na adorację Pana. Słodycz tych chwil wzmocni was i skłoni do przeznaczania na to coraz więcej czasu. Prowadźcie życie w Bogu. Wszyscy możecie to osiągnąć. Pewnego dnia uświadomicie sobie tę prawdę. Nie traćcie wiary. Nie umniejszajcie sobie. Jesteście boscy, chociaż wyglądacie jak ludzie i często staczacie się w zwierzęcość, a nawet niżej.
    Pogłębiajcie miłość, dzielcie się miłością ze wszystkimi. Jak możecie rozróżniać pomiędzy jedną osobą a drugą, skoro obie są z tej samej boskiej esencji? Gdy zapominacie o tej podstawowej Boskości, rodzi się nienawiść, a zazdrość podnosi głowę. Dostrzegajcie we wszystkich tę samą Atmę i kochajcie. To wasza własna Dusza.
Ucieleśnienia Miłości, premaswarupa! Siedzicie tutaj pod gołym niebem, w trudnych warunkach, czekając przez wiele godzin na szansę ujrzenia i usłyszenia Mnie. Mówię tak dużo jedynie dlatego, żeby usatysfakcjonować waszą żarliwość. W rzeczywistości czuję waszą miłość, będącą odbiciem Mojej miłości, którą dzielę się z wami i pozwalam wam dzielić się nią, bez konieczności używania słów. Przybyłem tylko po to, żeby zapalić w waszych sercach lampy miłości i patrzeć, jak jaśnieją coraz większym blaskiem. Nie przyszedłem występować w obronie określonej wiary ani z misją promowania określonej sekty czy wyznania, ani też aby gromadzić zwolenników jakiejś doktryny. Przyszedłem opowiedzieć wam o niepodzielnej prawdzie o duchowym źródle wszechrzeczy – uniwersalnej miłości, o wszechogarniającej Boskiej Esencji, o drodze miłości, o obowiązku miłości.
     Wszystkie religie wdrażają jedną podstawową dyscyplinę: ćitta suddhi, oczyszczanie umysłu, usuwanie z niego nieżyczliwości i egoizmu. Każda religia wskazuje człowiekowi jak napełnić umysł boską chwałą i usunąć z niego małostkowość zarozumialstwa, każda podkreśla wagę nieprzywiązania i właściwego rozróżniania, aby pomóc człowiekowi we wstąpieniu na ścieżkę wyzwolenia.
Pragnę, abyście uwierzyli, że wszystkie serca motywuje jeden Bóg. Że wszystkie religie wychwalają jednego Boga oraz że wszystkie imiona i formy wskazują na tego samego Boga, którego najlepiej wielbić miłością. Kultywujcie postawę jedności i braku rozróżniania pomiędzy ludźmi wszystkich wyznań, wszystkich krajów, wszystkich kontynentów. Oto przesłanie miłości, które wam przynoszę. Pragnę, abyście to przesłanie wzięli sobie do serca. Pielęgnujcie miłość, żyjcie w miłości, szerzcie miłość – to duchowe ćwiczenie, które przyniesie najwyższe dywidendy.
     Aby miłość zapuściła głęboko korzenie i miała rozłożyste gałęzie dające cień istotom przyjaznym i nieprzyjaznym, musicie recytować boskie imię, pamiętając o majestacie i chwale Pana, o Jego łasce i potędze. Bóg ma niezliczone imiona. Mędrcy i święci z wszystkich krajów dostrzegają Go w milionach form. Wychwalają Go we wszystkich językach świata, a jednak ich opis nie wyczerpuje Jego chwały. Wybierzcie jedno z Jego imion, wybierzcie formę, która najbardziej was porusza. Każdego ranka, kiedy się budzicie, aby wypełniać obowiązki, recytujcie to imię i medytujcie nad formą. Niechaj imię i forma towarzyszą wam i inspirują was, prowadząc i strzegąc w trudach całego dnia. Odpoczywając wieczorem złóżcie Bogu w wybranej przez was formie i imieniu hołd wdzięczności za to, że był z wami, obok was, przed wami, za wami przez cały dzień. Czyniąc to będziecie coraz czystsi i mocniejsi. Nie będziecie się wahać i odnosić porażek.
    Dam wam jeszcze jedną radę. Starajcie się zawsze sprawiać radość rodakom i brać udział w ich radości. Bharat otrzymał tę nazwę, ponieważ tamtejsi ludzie posiadają rathi, miłość do Bha, do Bhagawana, do Boga. Są oddani Bogu i wszystkim Jego dzieciom. Obawiają się grzechu, chętnie dążą do zdobycia mądrości. Czuję się szczęśliwy mogąc wam przekazać to przesłanie: „Odkrywajcie swoją rzeczywistość. Pamiętajcie imię Boga i niechaj ta pamięć was inspiruje. Pielęgnujcie miłość i dzielcie ją ze wszystkimi”.
     Błogosławię was, abyście osiągnęli ten cel i czerpali z niego wielką radość.
tłum. J.C.
 
[1] Afryka Wschodnia – umowny region geograficzny obejmujący tereny na wschód od Nilu i Wielkiego Rowu Afrykańskiego, w tym wyspy na Oceanie Indyjskim, tradycyjnie zaliczane do Afryki.

[2] Bahaizm – religia monoteistyczna założona w XIX w. przez Baha’u’llaha, podkreślająca duchową jedność całej ludzkości.  

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.