Podróż z Śirdi do Parthi

Iyer V. Sathyanarayana


       Gdy nadchodzi odpowiednia chwila, każda rodzina przeżywa punkt zwrotny, któremu towarzyszą różne okoliczności. Oto jak to się odbyło w naszej rodzinie.
       Rodzice wzięli ślub 7 czerwca 1970 r. Ojciec był inżynierem i zwykle miał bardzo dużo pracy. Mama była zatrudniona w Indian Oil Corporation w Bombaju. Całkiem nieźle zarabiali. Przez jakieś cztery, pięć lat wszystko układało się dobrze. Tata zajmował się różnego rodzaju przedsięwzięciami i odnosił wielkie sukcesy. Cieszyli się takimi luksusami jak bungalow, samochód itp. Od 1970 r. rodzice zaczęli odwiedzać Śirdi w dniu 31 grudnia i otrzymywać darszan Śirdi Baby. Zaczęli wierzyć, że wszystko potoczy się gładko, jeśli na nowy rok otrzymają Jego darszan. Kontynuowali tę praktykę do 1976 r. Wtedy to nakręcono film w języku hindi zatytułowany ‘Śirdi Ke Sai Baba’, który okazał się wielkim hitem i rewelacją dla wielu wielbicieli. W 1977 r., po przyjeździe do Śirdi stwierdzili, że tamtejsza atmosfera zupełnie się zmieniła. Przybywały tłumy, wszędzie stały kolejki, ciągnęły się długie linie po darszan i było mnóstwo komercyjnych sklepów. Mimo to udało im się wrócić do Bombaju. Po jakimś czasie, z wielu powodów, przestali tam jeździć. Upływał czas i nadszedł 1980 r. Brakowało im jedynie dziecka, czekali na nie od 10 lat. Mama nieustannie powtarzała: „Bóg dał nam wszystko. Dlaczego w naszym domu nie ma dziecka?” Ojciec pocieszał ją mówiąc: „To wszystko wola Pana.” Rodzice odwiedzili wiele świątyń, świętych miejsc i konsultowali się z najlepszymi ginekologami w mieście. Za każdym razem doktorzy oznajmiali im, że chociaż nie mają dzieci, to z naukowego punktu widzenia są absolutnie doskonali. Mama czuła się nieszczęśliwa. Zrezygnowała z pracy ze względu na stres. Pewnego dnia jakiś lekarz zasugerował jej, żeby skonsultowała się z dr Purandaranem. Odnalezienie dr Purandarana w Bombaju okazało się bardzo trudne, ponieważ często wyjeżdżał za granicę. Udało im się jednak zapisać na  wizytę. Zbadał ich dokładnie i powiedział, że z medycznego punktu widzenia nic im nie jest i nie rozumie, dlaczego nie mają dzieci. Poradził, żeby zwrócili się do Boga. Ojciec natychmiast go spytał, dlaczego wprowadza Boga do nauki. W pierwszym momencie doktor się zdenerwował, lecz potem ochłonął i rzekł: „Mój chłopcze, Bóg niewątpliwie wznosi się ponad naukę”. Na jakieś dziesięć minut w pokoju zapadła cisza. Potem doktor otworzył szufladę, wyjął z niej książkę, podał ją mamie i polecił przeczytać. Była to książka Howarda Murpheta ‘Baba – człowiek cudów’. Mama uświadomiła sobie, że w ciągu dziesięciu lat małżeństwa zgubiła swoją duchową ścieżkę. Na widok książki poczuła, że Bhagawan może spełnić jej pragnienie. W przeciągu tygodnia pojechała za zgodą męża do Puttaparthi. Był 1981 r. Zatrzymała się tam na dłużej. W ciągu następnych dwóch lat spędziła w Puttaparthi większość czasu. Odwiedzała Bombaj tylko po to, żeby zobaczyć tatę, który był ogromnie zajęty. Ojciec nigdy mamy nie zniechęcał. Mama wciąż pamięta jak Bhagawan przechodził obok niej. Modliła się do Boga wyłącznie o to, by mogła zostać matką. Bhagawan, podchodząc do niej blisko, nigdy nie powiedział ani słowa. Wciąż wierzy, że przez dwa lata testował jej cierpliwość i miłość do Boga. Któregoś dnia w 1982 r., gdy Bhagawan podszedł do niej, powiedziała: „Nie wyjadę z Puttaparthi, dopóki nie zostanę matką”. Jak zwykle, Bhagawan uśmiechnął się i odszedł bez słowa. Wieczorem modliła się do Niego gorąco, niezachwianie wierząc, że jej pomoże. Następnego dnia przyszła jak zwykle na darszan. Bhagawan podszedł do mamy, spojrzał na nią, uśmiechnął się i powiedział w telugu coś, czego nie zrozumiała. Zwróciła się słodko do Bhagawana: „Bhagawanie, bardzo mi przykro. Nie zrozumiałam Twoich słów. Proszę, pomóż mi”. Bhagawan był bardzo łaskawy. Wziął od siedzącej obok niej kobiety kawałek papieru i długopis i napisał: „BHAGAWAN APROBUJE” i podał mamie. Zrozumiała, co Bhagawan ma na myśli. Wróciła do Bombaju. Wytłumaczyła tacie, co wydarzyło się w ciągu tych dwóch lat. Była głęboko przekonana, że pocznie, dzięki łasce Bhagawana. Cud wydarzył się w pół roku od przyjazdu z Puttaparthi. Po 13-tu latach małżeństwa zaszła w ciążę. Ufała, że dziecko będzie chłopcem. Pragnęła go wychować w czystej, duchowej atmosferze.
     Urodziłem się w czwartkowe popołudnie 6-go października 1983 r. Mama nazwała mnie Satjanarajaną, abyśmy pamiętali, że jestem darem Bhagawana. To był punkt zwrotny w naszym życiu. Rodzice wierzyli już wtedy głęboko, że BÓG JEST WIĘKSZY OD NAUKI.”
tłum. J.C., źródło: www.saismg.com

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.