POTĘGA MYŚLI – cz. 4

Dr John Goldthwait

Wrogowie jako nasze odzwierciedlenie

      „Świat jest tylko reakcją, odbiciem, oddźwiękiem. Wraca do ciebie to co robisz i nic poza tym. To boskie prawo. Ci, którzy są pełni miłości, wszędzie widzą miłość. Ci, którzy są pełni nienawiści, widzą wokół siebie wrogów. Zatem miłość i nienawiść nie przychodzą z zewnątrz. Mają swoje źródło w tobie. Dobro i zło, których doświadczasz, wypływają z twoich uczuć. Bóg nie jest za nie odpowiedzialny. Bóg, wolny od atrybutów i czysty, jest ostateczną siedzibą – Nirunganą, Niranjaną, Sanathaną. Zmieniają się tylko twoje uczucia. Bóg jest niezmienny[1].”
     Pogląd, że istnieją wrogowie, zakorzeniony jest w wierze, że prawdziwy świat jest od ciebie oddzielony i oddalony oraz że niektórzy obecni w nim ludzie toczą walki, są wrogo usposobieni lub źli i chcą cię zaatakować. Ta wiara tworzy lustrzany świat, który odzwierciedla to przekonanie i wydaje się potwierdzać prawdziwość tej wiary, choć jest oczywiście jedynie jej odbiciem. Na przykład, jeśli wierzysz, że musisz walczyć o wszystko co masz, wiara ta stworzy świat, który to odzwierciedli i doświadczysz ludzi jako wrogich lub niebezpiecznych konkurentów. Jeżeli wierzysz w świat, gdzie „pies zjada psa”, to będziesz żył w takim świecie. Jeśli wierzysz że jakiś naród, czy zwolennicy konkretnej religii znajdują się w stosunku do ciebie w opozycji i chcą cię zaatakować, doświadczysz życia w świecie wypełnionym strachem. Skoro nasze myśli wykreowały świat pełen niebezpieczeństw, trudno nam będzie uwierzyć, że to, co postrzegamy jako groźne lub skierowane przeciw nam lub naszym bliskim, jest odzwierciedleniem nas samych. Sai Baba mówi:
      „Dobro i zło, na które natrafiasz w zewnętrznym świecie, są odzwierciedleniem ciebie. Nie wskazuj na nikogo oskarżając go. Cały świat zależy od twojego postępowania. Jeśli jesteś dobry, świat też jest dobry. Popełniasz błąd myśląc, że zło znajduje się wokół ciebie i w świecie. W rzeczywistości jest to twoje zło, odbite na zewnątrz. Jeśli twoje uczucia są demoniczne, otaczający cię świat będzie demoniczny. Jeśli twoje uczucia są boskie, wszędzie znajdziesz boskość.”[2]
     Skoro dostrzegane zło i wrogowie są naszym odzwierciedleniem, to jak powinniśmy reagować na twory własnego umysłu? Sai Baba i Jezus mówią:
     „Nie życz krzywdy nawet swojemu wrogowi. Zawsze kochaj, nigdy nie krzywdź. Nie sprzeciwiaj się Zasadzie Miłości. Miłość jest Bogiem. Żyj w miłości. Miej miłość za Boga. Powitaj każdego, kogo spotkasz, jeśli nawet się jawi jako twój wróg. Kochaj nawet swoich wrogów. Komukolwiek składasz pokłon, dociera on do Boga, gdyż Bóg jest w każdym. Mając tak święte uczucia, do nikogo nie poczujesz nienawiści. [3] Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą, błogosławcie tych, którzy was przeklinają i módlcie się za tych, którzy was oczerniają.” [4]
    W rzeczywistości nie masz wrogów. Sai Baba wyjaśnia, dlaczego:
    „Prawdę mówiąc, nie masz wrogów. W tym świecie nie ma nikogo poza tobą. Skoro nie ma drugiej osoby, to skąd miałby wziąć się wróg? Wszystko przypomina przepływające chmury. Myślisz jednak, że są one niezmienne i pokładasz w nich wiarę. W rezultacie nie jesteś zdolny uwierzyć w czystą i bezinteresowną miłość Boga. Zapominasz o boskiej miłości i zatruwasz się ‘mocnym winem’ ziemskiej miłości.” [5]
Skoro nie ma żadnych wrogów, kim są ‘wrogowie’, których widzisz? Oni są tobą!
     „Przede wszystkim oczyść własne uczucia. Kochaj nawet tych, których uważasz za niegodziwców. Tak naprawdę, na świecie nie ma złych ludzi. To złudzenie sprawia, że jednych uważasz za dobrych, a drugich za złych. Rozwijaj szlachetne uczucia. Będziesz wtedy kroczył ścieżką prawdy.” [6]
      Dlaczego powinniśmy kochać nieprzyjaciół, postrzeganych jako złych? Ponieważ dzięki miłości nasi „wrogowie z założenia” znikną. Nienawiść, zło i inne negatywne rzeczy widziane w świecie pójdą w niepamięć tylko wtedy, gdy położymy kres myślom kreującym te zjawiska w naszym świecie. Atakowanie rzekomych wrogów albo próba wykorzenienia pozornego zła sprawią, że te zjawiska będą się powtarzać, ponieważ ich źródłem są myśli wyzbyte miłości, wracające do nas pod postacią zewnętrznego świata. Atakowanie odbić myślowych nie tylko nie tknie ich źródła, lecz wzmocni jeszcze iluzję, że nasi wrogowie są realni i egzystują tuż obok nas. Możesz protestować: ‘Ależ oni są realni! Popatrz, ile czynią zła!’ To, jak widzisz ludzi jest całkowicie zdeterminowane twoimi myślami.
     „Wszystkich, których widzisz, uważaj za swoje odzwierciedlenie.”[7]
    Gdy atakujemy tych, którzy pojawiają się jako nasi wrogowie, atakujemy nasze boskie Ja czyli Atmę, jak oznajmiają nam o tym Jezus i Sai Baba:
    „Zaprawdę powiadam wam, wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.”[8]
    „Słuchaj uważnie. Jestem wewnętrzną Atmą w lotosowym sercu każdej bez wyjątku istoty. Jeśli w to  wierzysz i żyjesz w przekonaniu, że wewnętrzna Atma każdego stworzenia jest moją Paramatmą, jest to dla ciebie wystarczająca medytacja. Trzymaj się konsekwentnie tej wiary, praktykuj ją w czynach, słowach i myślach. Doświadczysz wówczas jedności: siebie, będącego mną i mnie będącego tobą.”[9]
    Kiedy zamiast Boga widzisz wrogów, dzieje się tak dlatego, że twoje myśli wykreowały i nałożyły na świat pozbawioną miłości powłokę, stanowiącą obraz twojego egoistycznego ja. Twory tych nieczułych myśli manifestują się bardzo wyraźnie, ponieważ mają ci uświadomić obecność myśli zamykających serce, które są ich źródłem oraz nauczyć cię jak się od nich uwolnić.
    Kiedy zrozumiesz, że widziani w świecie „wrogowie” zostali stworzeni przez twoje nieprzyjazne myśli, skupisz się na otwieraniu serca przed tą częścią w tobie, którą odzwierciedlali ‘wrogowie’, częścią, przed którą zamknąłeś serce. Kiedy usuniesz myśli manifestujące się pod postacią „wrogów” i zaakceptujesz to, co odzwierciedlali, ‘wrogowie’ przestaną się pojawiać, albo zostaną tak przemienieni, że otworzą twe serce i uświadomią ci zaistniałe w tobie zmiany. Otworzysz serce na własną nieczułość i w twoim świecie odzwierciedli się miłość. Jedynym sposobem reagowania na to, co jawi się jako wróg lub zło jest miłość, ponieważ dopóki nie przestaniemy się utożsamiać z odpychającymi myślami, będziemy wciąż stwarzać rzeczywistość pozbawioną miłości.
     „Kiedy zrozumiesz zasadę miłości, wszystkie złe skłonności opuszczą cię same z siebie.”[10]
     Kiedy zrozumiemy, że ludzie, którzy według nas postępują niewłaściwe, że reagują w ten sposób na powołaną przez siebie rzeczywistość, zupełnie tak samo jak my, powstrzymamy się od ich osądzania i zaczniemy przyglądać się własnej nieczułości. Ich reakcje są idealną odpowiedzią na to, co przynosi wzniesiony przez nich świat. To samo dzieje się z nami. Przywódcy krajów odpowiadają na światy wykreowane przez ich myśli, a ich działania wspierają ludzie kreujący podobne światy. Wszyscy tak postępujemy, więc nigdy nie osądzaj kogoś, kto stworzył świat inny od twojego:
     „Wszystko, co widzisz na zewnątrz jest odbiciem twojej wewnętrznej istoty. Dobro i zło nie istnieją na zewnątrz, są jedynie odbiciem tego, co znajduje się w tobie. Nikt nie ma prawa osądzać innych. Odrzuć wszystko, co w tobie złe, a znajdziesz wokół siebie tylko dobro.”[11]
    Kogo zresztą osądzamy? Samych siebie, jak mówi Jezus:
    „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.”[12]
     Oczywiście, ci którzy nas osądzają, faktycznie osądzają samych siebie.
Jednym ze sposobów na usprawiedliwienie zamknięcia serca przed domniemanymi wrogami, jest obwinianie ich za nasze cierpienia. Sai Baba tłumaczy nam jednak, że nasze cierpienia są wywołane przez nas, a nie przez innych.
     Nikt nie jest winny twojej udręki. Jednak, nawet jeśli jesteś przyczyną własnego cierpienia, nigdy się nie obwiniaj! To byłaby kolejna niewłaściwa myśl, mogąca zamknąć przed tobą serce i przyczynić się do dalszego cierpienia.
    „Cokolwiek wydarzy się w twoim życiu, myśl, że jest to dla ciebie dobre. Nawet jeśli ktoś cię skrytykuje, przyjmij, że to dla ciebie dobre. Jeśli uznasz wszystko za dobre, wtedy wszystko stanie się dobre. Boga nie ma na zewnątrz. Jest w tobie.”[13]
     Jeśli uznasz wszystko za ‘dobre’ dla ciebie, przestaniesz się obwiniać, odsuniesz myśli determinujące zamykanie serca i uwierzysz, że są przyczyną twojego cierpienia. To będzie dla ciebie bardzo dobre, ponieważ przestaniesz się utożsamiać z myślami wyzbytymi miłości, pozwolisz otworzyć się sercu i przerwać tę mękę. Możesz poczuć wdzięczność do przejawionego świata, że odzwierciedlił twój brak miłości, ponieważ dzięki temu mogłeś go zidentyfikować i dokładnie się dowiedzieć, co trzeba zrobić, żeby otworzyć serce.
    Nie czujmy do siebie żalu. Wszyscy kreujemy światy, które są nam potrzebne do zrealizowania prawdziwego Ja, będącego czystą Miłością. Nie ma błędów ani przypadków, wszystko przynosi nam korzyść. Możemy wspomagać się w realizowaniu Najwyższego Ja, odpowiadając z miłością i współczuciem na dostrzegane cierpienia. Sai Baba mówi do nas: „Kochaj wszystkich, służ wszystkim.”
    Gdy kochamy ludzi i służymy im, kochamy naszą Jaźń i służymy Jej:
    „Powinieneś pozbyć się uczucia, że służysz innym. To bardzo ważne. Pomagając innym, służysz sobie. Uważaj wszystkich za siebie. W rzeczywistości, inni nie są innymi, lecz formami samego Boga. Dlatego służenie ludzkości jest służeniem Bogu.”[14]
Moc myśli w zdrowiu i w chorobie
    Być może najpotężniejszym narzędziem otwierającym serca na to, co wcześniej było w nich zamknięte, jest uczenie się lekcji miłości od chorób i udręk. Aby przyjąć tę naukę, trzeba zrozumieć przyczyny powstawania chorób. Choroba, jak wszystko czego doświadczamy, jest manifestacją naszych myśli. Może trudno będzie ci w to uwierzyć, ponieważ wszyscy zostaliśmy uwarunkowani aby wierzyć inaczej, ale Sai Baba stwierdza wyraźnie, że myśli mogą być przyczyną chorób.
    „Myśli człowieka są podstawową przyczyną jego przypadłości. [15] Choroba jest produktem umysłu, nie ciała!”[16]
    Ponieważ myśli są podstawową przyczyną naszych niedomagań, chorób i udręk, nasuwa się pytanie, jakiego rodzaju myśli wywołują choroby i jakiego rodzaju myśli im zapobiegają lub je leczą. Sai Baba oznajmia nam:
   „Ludzkie ciało jest domem niezliczonych mikrobów i innych pasożytów. Nikt nie jest wolny od czynników chorobotwórczych. Lecz człowiek może łatwo opanować smutek, rozwijając w sobie współczucie wobec wszystkich istot oraz tworząc myśli wyrastające z miłości i szerzące miłość. Choroby fizyczne i mentalne są reakcją ciała na trucizny w umyśle. Jedynie czysty umysł może zapewnić mu stałe zdrowie[17]. Kiedy człowiek nie jest tak zdrowy jak na to zasługuje, przyczyn tego należy szukać w naturze jego postępowania i myślenia. Gdy są one wzniosłe i święte, człowiek pozostaje krzepki na ciele i umyśle.”[18]
     Sai Baba upewnia nas, że dobre zdrowie jest tworem myśli, które wyrastają z miłości i rozprzestrzeniają miłość, są współczujące, uświęcone, wzniosłe i święte. Choroba jest ich przeciwieństwem, czymś, co Sai Baba nazywa ‘truciznami w umyśle’. Są nimi myśli przepełnione nienawiścią, fałszem, pomniejszaniem, zdradliwym lekceważeniem i wszystkim innym, co zamyka serce. Złe zdrowie może być także wywołane osądzeniem siebie: ‘jestem bankrutem życiowym’, ‘jestem zły’, ‘nikt się o mnie nie troszczy’, ‘mam nieuporządkowane życie’, ‘nigdy nie robię niczego dobrze’. Zamykające serce myśli i czyny skierowane ku bliźnim mają takie same skutki chorobowe jak te, które kierujesz do siebie. Drugi człowiek jest nie tylko twoim lustrem, jest również twoim Ja.
Choroba może być rezultatem myśli i czynów z tego życia lub poprzednich egzystencji.
    „Ciało nie jest wieczne. Jakkolwiek, nawet gdy ginie ciało, nasze samskary – zgromadzone wrażenia umysłowe – pozostają z nami na zawsze.[19] Kiedy człowiek umiera, zabiera ze sobą tylko swoje dobre i złe czyny.”[20]
    Oto przykład przypadłości, będącej rezultatem karmy:
    „Czteroletni chłopiec został zaatakowany przez rabusiów, bo miał na szyi złoty łańcuszek. Rabusie oślepili go, żeby ich nie rozpoznał. Chłopiec gorzko płakał, bo niczego nie widział. Rodzice również płakali. Przyszli do Baby. W poprzednim życiu chłopiec był okrutnym człowiekiem, który oślepił wiele osób. Chłopiec pozostał niewidomy. Jeśli jednak w dorosłym życiu zacznie zastanawiać się i zrozumie, że stracił wzrok z powodu dawnych złych postępków, jeśli będzie tego szczerze żałował i zrobi wszystko, żeby się zmienić, jeśli będzie modlił się do Boga i prosił Go o przebaczenie, Baba może zmienić jego karmę i przywrócić mu wzrok.”[21]
     Choroby fizyczne i mentalne są odzwierciedleniem i manifestacją zamykających serce myśli z tego życia i z poprzednich inkarnacji. Odkrycie i pozbycie się myśli wywołujących choroby nie ma na celu pozbycia się chorób ani ich symptomów, chociaż może się to zdarzyć, ale ma nam pomóc oczyścić serce i urzeczywistnić czystą miłość, która jest naszym prawdziwym Ja.
    „Kiedy indywidualne ja gubi przywiązanie do ciała i rozwija uniwersalną miłość, pokonuje ograniczenia fizyczne. Wtapia się w bezgraniczną, nieskończoną Miłość. To połączenie jest opisywane jako mukthi, moksza lub wyzwolenie.”[22]
     Pozbycie się przywiązania do chorobotwórczych myśli może okazać się równie trudne jak usuwanie wrogów. W rzeczywistości ludzie często traktują chorobę jako wroga, którego trzeba zaatakować. Ale pamiętajmy, co się dzieje, gdy atakujemy nieprzyjaciół. Wzmacniamy ich, wyposażamy we władzę, utrwalamy ich, a przyczyna ich bytu pozostaje nietknięta. To samo odnosi się do chorób i innych fizycznych dolegliwości. Żeby nastąpiła transformacja, musimy przestać z nimi walczyć i nauczyć się otwierać na nie serca, dokładnie tak, jak to robiliśmy z wrogami. Tylko wtedy chorobotwórcze myśli ulegną transformacji.
    „Człowiek, który ma czyste serce, nie choruje.” [23]
    Dlatego jeśli chcesz być zdrowy i wolny od chorób, nie pobłażaj myślom zamykającym serce ani pochodzącym od nich czynom. Jak mówi Sai Baba:
     „Napełnijcie serca miłością. Będziecie wówczas wolni od wszelkich dolegliwości.”[24]
      Sai Baba wyjaśnia, że choroba nie jest przypadkowa, czy też spowodowana przyczynami, z którymi nic nie da się zrobić, ale jest rezultatem myśli, z którymi możemy się uporać. Przykłady tłumaczące sposób patrzenia Sai Baby na dolegliwości fizyczne i mentalne, znajdziecie w publikacji „Oczyszczanie serca”. Oto jak skorzystałem z nauk Sai Baby, gdy miałem kłopoty z kolanem. Lekarz zdiagnozował problem jako chorobę zwyrodnieniową stawów, wywołaną ich zużyciem i naderwaniem. Wyjaśnił mi, że nie można wiele z tym zrobić, chociaż pewne suplementy mogą mi pomóc. Rzeczywiście trochę mi pomogły, ale za mało, ponieważ jestem zagorzałym piechurem. Wtedy poświęciłem więcej uwagi mojej sytuacji i odkryłem, że problem z kolanem odzwierciedlił moją dawną skłonność do bezlitosnego naciskana na siebie oraz do traktowania siebie bez należytej troski i łagodności. To była druga strona tego samego, pozbawionego miłości wzorca, który opisałem wcześniej. Odkryłem, że kolano mówiło mi ‘stop – zwolnij, traktuj mnie z miłością i delikatnie’. Jak teraz już wiem, miałem stare nieuświadomione przyzwyczajenie ograniczania mojej  świadomości, utożsamiając się z ego i jego reakcjami na świat zewnętrzny. Kiedy pozwoliłem świadomości rozszerzyć się, osiągnąć spokój i miłość wykraczającą poza ograniczenia ego, ból kolana zniknął.
Ćwiczenie się w otwieraniu serca na chorobę fizyczną
    Ponieważ czasami możesz mieć trudności z rozpoznaniem myśli będących przyczyną choroby, przedstawiam praktyczne ćwiczenie, które pomoże ci je odkryć.
    1. Skup się na posiadanym problemie fizycznym, chorobie lub niezdolności. Przyjmij, że dolegliwość uczy cię z miłością, jak pełniej otworzyć serce. Żeby pojąć tę lekcję miłości, zmień stosunek do choroby z atakującego na akceptujący, a serce, z zamkniętego na otwarte. Ta zmiana jest decydująca, ponieważ bez niej nie zrozumiesz lekcji. Przede wszystkim przyjmij, że to, co mówi Sai Baba jest prawdą, nawet jeśli twoje ego się z tym nie zgadza. Potem ćwicz, rezygnując z próby pozbycia się choroby. Otwórz się na nią i zaakceptuj jej obecność. Zareaguj dokładnie tak, jak zareagowałbyś na kogoś, kto przyszedł i przyniósł ci cenny prezent. Przestań traktować chorobę jak wroga, którego należy zaatakować i wyeliminować. Na początek załóż, że choroba działa na twoją korzyść. Nie występuje przeciwko tobie. Przyszła nauczyć cię jak mocniej kochać. Przejście serca z pozycji zamknięcia na pozycję otwarcia się na chorobę, sprawi, że wiedza zostanie ci objawiona. Jeśli nie jesteś pewien, czy ta przemiana jest możliwa, to nic nie szkodzi. Po prostu potraktuj to ćwiczenie jak eksperyment, którego wyniku nie możesz przewidzieć, ale pozostajesz otwarty na to, co przyniesie.
    Jeśli nie potrafisz przestać traktować choroby jak atakującego cię wroga, odkryj, że sprzeciw usuwa to przekonanie. Potem praktykuj nieprzywiązanie do sprzeciwu aż do chwili, gdy będziesz umiał się go pozbyć. Możesz np. wierzyć, że przyczyna choroby jest fizyczna, a nie wynika z „trucizn w umyśle”, lub przywiązać się do poglądu, że chorobę należy zaatakować, bo inaczej nigdy nie przejdzie. Możesz też nie akceptować przyczyny cierpienia i z niechęcią otwierać przed nią serce. Tego rodzaju myśli tworzą rzeczywistość powstrzymującą cię od wykonania ćwiczenia. Dlatego, jeśli się pojawią, praktykuj nieprzywiązanie do nich, aż się wycofają i będziesz mógł rozważyć pogląd, że choroba i nieszczęście uczą cię bezwarunkowego otwierania serca.
    Ego nigdy nie uwierzy, że można otworzyć serce przed chorobą, będzie temu zawsze zaprzeczać. Dlatego trudno nam przyjąć słowa Jezusa, gdy mówi:
    „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują.”[25]
     Jezus wiedział, że otwarcie serca na pozorną rzeczywistość, wykreowaną przez myśli pozbawione miłości, jest jedynym sposobem wprowadzenia w niej zmian i uwolnienia się od iluzji oddzielenia od Boga, będącego Miłością. To samo odnosi się do choroby postrzeganej jako nieprzyjaciel. Kiedy twoje serce otworzy się na chorobę, nie będziesz widział w niej wroga, którego masz wyeliminować, lecz przyjaciela, który przyszedł ofiarować ci miłość.
    Dla zilustrowania pierwszego kroku posłużę się przykładem. U sześćdziesięcioletniej kobiety nastąpił tak duży wzrost zesztywnienia w stawach, że chodzenie po schodach czy wstawanie z krzesła przeradzało się w męczącą i bolesną próbę. Obawiała się, że odziedziczyła po babci reumatoidalne zapalenie stawów. Lekarz uznał jednak, że to choroba zwyrodnieniowa i przepisał jej lekarstwo. Ponieważ kobieta nie lubiła przyjmować lekarstw, zaczęła wypróbowywać inne możliwości, np. akupunkturę, która trochę pomagała, ale nie uwolniła jej od artretyzmu. Skoro nic co zrobiła nie zmieniło tej sytuacji, postanowiła sprawdzić, jaki przekaz ma dla niej choroba. Zapytała więc siebie: „Dlaczego mam tę szczególną chorobę i co mi ona chce powiedzieć?” Jej pytanie odzwierciedliło przejście od próby pozbycia się artretyzmu do akceptacji choroby oraz otwarcia się na możliwość, że artretyzm może dać jej lekcję miłości. W medytacji prosiła Sai Babę o łaskę zrozumienia i przewodnictwo. Była kreatywną tancerką i zaczęła wyrażać ruchem odczucia wzbudzane w niej przez chorobę. Miała wrażenie, że choroba ‘mówi’ do niej: ‘obezwładniam cię’. Wiedziała, że w ten sposób odzwierciedla ten aspekt jej osobowości, którego ona sama sobie nie uświadamia. Zmieniła więc perspektywę i zaakceptowała, że w jakiś, na razie nie znany jej sposób, okalecza siebie. Ta zmiana była pierwszym krokiem w procesie otwierania serca na artretyzm i prezentem miłości, który ofiarowała jej choroba.
    2. Kiedy dokonałeś już przejścia od odrzucania choroby do jej akceptacji, sporządź listę charakterystycznych cech i atrybutów swojego fizycznego problemu czy choroby, tzn. opisz dokładnie jak je odbierasz, jak je sobie przedstawiasz, odczuwasz lub wizualizujesz. Twoje doświadczenia i opis objawów choroby zaprowadzą cię do myśli zamykających serce, które zamanifestowały się jako symptomy niedyspozycji. Kobieta z wyżej opisanego przykładu opisała swój artretyzm jako ‘okaleczający, bolesny i ograniczający’ będący tak wielkim obciążeniem, że hamował jej dalszy rozwój.
     3. Następnie odkryj w jakiej formie choroba odzwierciedla zamknięcie serca – może jako brak miłości w myśleniu, działaniu lub zachowaniu, ujawniającym się w sporządzonym przez ciebie opisie choroby czy problemu fizycznego. Powiedzmy, że masz infekcję i atakujące cię bakterie wyobraziłeś sobie w taki sam sposób w jaki napadasz na siebie – np. z lekceważącym krytycyzmem, który według ciebie, dobrze ci robi. I tu wprowadzasz się w błąd. Pamiętaj! Ty to wszystko stworzyłeś, zarówno bakterię jak infekcję, wszystko jest twoim odbiciem. Jeśli masz artretyzm i doświadczasz go jako kalectwo i cierpienie, odkryj myśli, które cię torturują i okaleczają. Jeśli masz alergię i opisujesz jej efekty jako ‘uczucie atakowania ze wszystkich stron’, odkryj, że twoje myśli – podobnie jak system immunologiczny – zwracają się zawsze przeciwko tobie i krytykują cię. Jeśli masz wysokie ciśnienie i odczuwasz je jako ucisk czy presję, poszukaj myśli, które odbierasz jako przymus. Jeśli masz brzydką wysypkę na skórze, która cię irytuje i złości, odkryj rozdrażnione czy gniewne myśli, które zamanifestowały się jako wysypka. Jeśli masz zatkane tętnice w sercu i czujesz się pozbawiony czegoś i smutny, ustal, kiedy wyrzekasz się siebie.
     Kobieta w podanym przykładzie pamiętała, że jej kalectwo zaczęło się wkrótce po śmierci matki i że w następnym roku ból stawał się coraz dotkliwszy. Chociaż matka już od jakiegoś czasu zapadała na zdrowiu i niektóre procesy fizjologiczne zaczęły sprawiać jej kłopot, nic nie wskazywało na bezpośrednie zagrożenie życia. Kilka dni przed śmiercią matki żenił się syn kobiety. Matka mieszkała 2000 mil od jej domu i kiedy odbywał się ślub, kobieta nie mogła być jednocześnie przy matce i na uroczystościach ślubnych syna. Postanowiła pojechać na ślub, chociaż bardzo się martwiła, że nie towarzyszy matce w być może ostatnich dniach jej życia. Nikt nie spodziewał się, że matka umrze podczas ceremonii ślubnej. Jednak umarła. Po śmierci matki kobieta obwiniała się, że nie było jej przy niej. Nie mogła sobie tego wybaczyć. Zamknięcie przed sobą serca unieruchomiło ją i przyprawiło o kalectwo. Nie potrafiła wyrwać się z impasu. Artretyzm odbijał jej niechęć do wybaczenia sobie nieobecności przy umierającej matce. Jak to wyraziła: ‘choroba była piękną metaforą tego, co się działo’.
     4. Odkrycie pozbawionego miłości sposobu myślenia, będącego przyczyną twoich dolegliwości, może być trudne. Jeśli nie możesz odkryć, co odzwierciedla choroba, wycisz umysł i wczuj się w swoją chorobę lub w swój fizyczny problem. Potem wyobraź sobie, że choroba może z tobą rozmawiać i poproś ją z całego serca, żeby ci powiedziała dlaczego przyszła. Robiąc to, pozwól odejść wszelkim z góry przyjętym koncepcjom. Wyrzeknij się wszelkiego osądu i otwórz się na to, co choroba próbuje ci zakomunikować i czego tak długo nie chciałeś usłyszeć. ’Porozmawia’ z tobą, jeśli zechcesz słuchać i zaakceptować to, co ma ci do powiedzenia. Na przykład, przypuśćmy, że masz kłopoty z plecami i pytasz je, skąd ten problem. Plecy odpowiadają: ”Żeby cię zatrzymać”. Zapytaj, co chce cię zatrzymać i dlaczego. Zaczekaj na odpowiedź. Jeśli nie otrzymasz jasnej odpowiedzi, szukaj czegoś, co robisz i przez co jesteś dla siebie niedobry. To od tego próbują powstrzymać cię plecy.
     Jeśli w dalszym ciągu nie wiesz jakie nieczułe myśli czy uczynki zamanifestowały się jako fizyczne niedomaganie, bezstronnie przeszukaj wszystkie przestrzenie swojego życia i zapytaj siebie czy postępowałeś z miłością. Czy posiadasz myśli napełnione urazą, gniewem, nienawiścią, poczuciem winy, odrzuceniem czy potępieniem skierowane do innych lub do siebie? Czy traktujesz ludzi, a szczególnie siebie, ze współczuciem, zrozumieniem i przebaczeniem? Czy cenisz coś wyżej niż miłość?
     5. Kiedy odkryjesz pozbawione miłości myśli manifestujące się jako choroba, zrozumiesz, że przybrana przez chorobę forma dokładnie je odzwierciedla. Nie zaprzeczaj, nie racjonalizuj, nie tłumacz i nie minimalizuj swojego braku miłości, ani go nie osądzaj i nie potępiaj. Otwórz się bezwarunkowo na nieczułość i bądź w niej całkowicie obecny, nie odrzucaj jej ani nie przekreślaj. Musisz być wobec siebie absolutnie uczciwy. Nie próbuj zmieniać lub pozbywać się nieczułości, przeciwnie, bez żadnego osądzania otwórz się w pełni na jej obecność, aż przyjmiesz ją bez zastrzeżeń, przyznasz się do niej i pogodzisz się z faktem, że zamknąłeś przed sobą serce. Poznanie nieczułości nie oznacza, że ją potępiasz, lecz że w pełni przyznajesz się do niej, akceptujesz ją i bierzesz za nią odpowiedzialność. Kiedy naprawdę będziesz mógł to zrobić, twoje współczujące i pełne zrozumienia serce otworzy się spontanicznie na brak miłości, będący przyczyną choroby. Zrozumiesz powód zamknięcia serca i będziesz zdolny wybaczyć sobie, ponieważ nie zdawałeś sobie sprawy, że to, co robiłeś, przyniesie takie skutki. Gdy pełne współczucia serce otworzy się na zrozumienie i przebaczenie, zmieni się twój sposób doświadczania choroby, odzwierciedlając przesunięcie się świadomości w stronę głębszej miłości. Będzie to znaczyło, że pojąłeś lekcję.
      Kobieta z podanego przykładu zdała sobie sprawę, że unieruchamiający ją artretyzm odbijał sposób w jaki się usztywniła, znieczulając serce na możliwość przebaczenia sobie. Następnie starała się uwolnić od potępienia. Gdy już mogła sobie wybaczyć, że nie jest taką córką, jaką chciałaby być, otworzyło się jej współczujące i rozumiejące serce. Zesztywnienie i ból stawów zaczęły znikać i wkrótce odeszły. Przeznaczona dla niej lekcja miłości polegała na zrozumieniu, że powinna wybaczyć sobie i kochać siebie, pomimo nieobecności przy łóżku umierającej matki.
Trudności w odkrywaniu truciznˮ w umyśle
     Doświadczenie zdobyte w pracy z chorymi pomogło mi zauważyć, że czasami trudno jest odkryć myśli i czyny zamykające serce, manifestujące się pod postacią choroby. Im cięższa choroba, tym trudniej odkryć ‘trucizny w umyśle’, będące jej przyczyną. Gdyby te ‘trucizny’ były oczywiste, już dawno byś o nich wiedział. Jednym z powodów, dla którego tak trudno jest uświadomić sobie obecność myśli i czynów zamykających serce, stanowiących początek chorób, jest pobłażanie im przez lata pod pozorem, że są konieczne i zasadne oraz ignorowanie wywołanego przez nie cierpienia. Te myśli i czyny mogą być podobne do tych, które opisałem w rozdziale pt. „Pochodzenie niektórych niewłaściwych myśli”.
    Innym powodem trudności w rozpoznaniu myśli zamykających serce, manifestujących się jako choroba, jest ego, które zaprzecza twojemu brakowi miłości pragnąc zachować własne wyobrażenie o sobie. Jeśli tak jest, to nie zechce się dowiadywać o myślach i czynach zamykających serce. Nawet gdy odpychająca natura tych myśli i czynów stanie się wyraźna, ego wciąż może wzbraniać się przed przyznaniem, że stanowią one przyczynę twoich dolegliwości. Jednak dotkliwe skutki choroby i jej wycieńczające rezultaty, często nasilające się w miarę upływu czasu, zmotywują cię do odszukania myśli zamykających serce, które są jej źródłem.
    „Ci, którzy cierpią, mają Moją łaskę. Tylko cierpienie może ich przekonać do zwrócenia się ku wnętrzu i przeprowadzeniu badań. Bez zwrócenia się do wewnątrz, bez dociekania, nigdy nie pozbędą się cierpienia.”[26]
    Nie chcemy się przyznawać do „trucizn w umyśle” przynoszących choroby i nieszczęścia, ponieważ postrzegamy to, jako przyznanie się do winy. Jakkolwiek choroba jest odzwierciedleniem myśli i czynów płynących z zamkniętego serca, nie znaczy to, że mamy obwiniać się o chorobę. Wcale nie! Nigdy nie obwiniaj się, ponieważ obwinianie się jest wyzbytą miłości, zamykającą serce ‘trucizną w umyśle’, stanowiącą przeciwieństwo myśli uświęconych, wzniosłych i świętych. Obwinianie siebie wywołuje tylko dalsze cierpienie. Jest przeciwieństwem ‘napełniania serca miłością’. Część ciebie, chcąca cię obwiniać, jest tą samą nieczułą częścią, która manifestuje się jako choroba. Rozważ, że zamiast zamykać serce w poczuciu winy, możesz je otworzyć na wdzięczność. Dzięki chorobie poznałeś źródło swoich cierpień i przestałeś się identyfikować z myślami manifestującymi się jako choroba. Zrozum, że choroba i fizyczne dolegliwości oferują nam sposobność uzdrowienia serca i uczą nas miłości, co może nas skłonić do najgłębszej wdzięczności. Przyjęcie od choroby nauki miłości może nie być łatwe, ale warto podjąć ten wysiłek, ponieważ uzdrowienie następuje zawsze dzięki miłości.
    „Gdy ludzie patrzą na świat z miłością, żyją w pokoju! Wszystkie choroby zostają uleczone.”
tłum. E.A. współpraca J.C., M.S. i A.A.
[1] Sai Baba, Sanathana Sarathi, maj, 2006, s. 134
[2] Sai Baba, Sanathana Sarathi, sierpień 2002
[3] Sai Baba, Sanathana Sarathi, lipiec 2006
[4] Łukasz, 6:27-28
[5] Sai Baba, Sanathana Sarathi, listopad 204
[6] Sai Baba, Sanathana Sarathi, listopad 2002
[7] Sai Baba, Sanathana Sarathi, grudzień 2006
[8] Mateusz 25:40
[9] Sai Baba, Gita Wahini, str. 172-3
[10] Sai Baba, Sanathana Sarathi, kwiecień 2002
[11] Sai Baba, Sanathana Sarathi, grudzień 1999
[12] Łukasz, 6:37
[13] Sai Baba, Sanathana Sarathi, sierpień 2006
[14] Sai Baba, Sanathana Sarathi, luty 2003, s. 49
[15] Sai Baba, Sanathana Sarathi, styczeń 2007, s. 5
[16] Sai Baba, Sathya Sai Newsletter, USA, tom 23
[17] Sai Baba, Sathya Sai Speaks, tom XI, s. 31
[18] Sai Baba, Sathya Sai Speaks, tom XVI, s. 103
[19] Sai Baba, Summer Showers 1990. s. 8
[20] Sai Baba in J. Hislop, Conversations with Bhagawan Sri Sathya Sai Baba, str. 19
[21] Sai Baba in J. Hislop. Conversations with Bhagawan Sri Sathya Sai Baba, str. 103
[22] Sai Baba, Sathya Sai Speaks, tom XXV, s. 63
[23] Sai Baba, Sanathana Sarathi, maj 1997, s. 127
[24] Sai Baba, Sathya Sai Speaks, tom XXX, s. 283
[25] Mateusz, 5: 46
[26] Sai Baba in J. Hislop, Conversations with Bhagawan Sri Sathya Sai Baba, str. 145 

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.