Sztuka i istota uzdrawiania

Rozmowa z dr Srikanthem Solą

 

          Dr Srikanth Sola jest konsultantem kardiologicznym w Instytucie Wyższych Nauk Medycznych Śri Sathya Sai w Whitefield Bangalore. Urodził się w 1971 r. w Vijayawada w stanie Andhra Pradesh w Indiach. Gdy miał pięć lat jego rodzina wyemigrowała do USA. Wychowywał się w spokojnej części Kentucky. Obecnie dr Sola jest kardiologiem cieszącym się międzynarodową reputacją. Posiada szereg profesjonalnych świadectw – otrzymał dyplom lekarza medycyny, jest członkiem Amerykańskiego Kolegium Kardiologów (FACC) i Amerykańskiego Stowarzyszenia Kardiologów (FAHA). Swoje kwalifikacje uzyskał na najlepszych uczelniach amerykańskich. Studia Iukończył na Stanford University. Staż rezydencki i praktykę lekarską odbył w Duke University Medical CentreStopień kardiologa otrzymał w Emory University School of Medicine w AtlancieW 2007 i 2008 roku The Consumer Research Council of America nazwała dr Sola jednym z najlepszych kardiologów w kraju. Pomiędzy rokiem 2005 a 2009 umieszczano jego nazwisko w ‘Who is Who in Science and Engineering’ (Kto jest kim w nauce i inżynierii), a pomiędzy 2004 a 2008 r. w ‘Who is Who in America’ (Kto jest kim w Ameryce). W 2008 r., znajdując się na szczycie popularności, dr Sola i jego żona Shivani przenieśli się do Bangalore w Indiach, żeby służyć Bhagawanowi Śri Sathya Sai Babie.
          Oto wybrane fragmenty rozmowy, która odbyła się w Radiu Sai pomiędzy dr Srikanthem Solą a Karuną Munshi.
Radio Sai: Sai Ram! Doktorze Sola, witamy pana bardzo gorąco w Radiu Sai.
Dr Sola: Sai Ram, dziękuję za zaproszenie.
Radio Sai: Pana życie i praca sięgają poza świat kardiologii klinicznej. Penetruje pan kilka obszarów świadomości. Z równą łatwością mówi pan o świecie istot świetlistych i wniebowstąpionych mistrzów jak o trójglicerydach i kontroli cholesterolu. Jak rozumiem, ta pana zdolność dotykania transcendencji zaczęła się bardzo wcześnie. Jak do tego doszło?
Niezwykłe dzieciństwo
Dr Sola: Moje najwcześniejsze wspomnienia sięgają piątego lub szóstego roku życia. Widziałem rzeczy, które uznawałem za normalne. Takie jak widzenie ludzkiej aury, rozumienie, co myślą i czują inni, chociaż mi o tym nie mówią, przewidywanie, co się stanie, chociaż się jeszcze nie stało. Uważałem za naturalne, że wszyscy to potrafią, mimo że miałem zaledwie 5 lat. Kiedy tłumaczyłem to mojej rodzinie lub starszym, mówili: „O, to miłe”, jak gdyby był to kolejny przejaw wyobraźni małego dziecka. To sprawiło, że na pewien czas przestało mnie to zajmować, ponieważ zrozumiałem, że to coś nienaturalnego czy nienormalnego. Tak to trwało dopóki nie znalazłem się na Uniwersytecie Stanfordzkim. Wówczas te zdolności powróciły.
Radio Sai: Co pan widział?
Dr Sola: Ponieważ rozumiałem co się dzieje, mogłem spojrzeć na kogoś i powiedzieć, co prawdopodobnie czuje i myśli i jakie przeżyte doświadczenie sprowadziło go w to konkretne miejsce w tej właśnie chwili. Po pewnym czasie zrozumiałem, że każdy ma te zdolności, że to nic niezwykłego lub specjalnego. Ma je przynajmniej połowa z nas. Pamiętam jak Swami powiedział  kiedyś w dyskursie: „Istnieją w mózgu specjalne ośrodki, które, gdy je pobudzić, pozwalają nam odbierać wszelkie formy wiedzy.” I stwierdził, że w ten właśnie sposób starożytni mędrcy otrzymali Wedy. Więc prawdopodobnie to samo działo się i dzieje w moim przypadku.
Radio Sai: Skoro nie jest to takie niezwykłe, ponieważ z gruntu mamy to wszyscy, to dlaczego nie każdy z nas tego doświadcza?
Dr Sola: Ponieważ nasza uwaga skupia się gdzie indziej, skupia się na zewnątrz.
Radio Sai: Ale mając pięć lat nie mógł pan świadomie skupiać się na sobie. 
Dr Sola: Prawdopodobnie nauczyłem się skupiać na sobie, ponieważ odnajdywałem tam mnóstwo ciszy, spokoju i radości. Wewnętrzna koncentracja na spokoju rozwinęła się we mnie we wczesnym wieku zupełnie naturalnie, sama z siebie.
Radio Sai: Powiedział pan, że widział pewne rzeczy. Czy przypominało to sceny z filmu Manoja Shyamalana[1] „Szósty zmysł”, gdzie mały chłopiec dostrzega inne istoty?
Dr Sola: Nie, to nie było nic nadzwyczajnego. Wyglądało to tak, jakbym rozglądał się wokół siebie i widział inne osoby i ich zajęcia. Jedynie tak. Nie było w tym niczego nadprzyrodzonego czy niezwykłego. Rozumiałem bez trudu co one myślą i czują.
Radio Sai: Czy w czasie pobytu na Uniwersytecie Stanfordzkim stał się pan w tym bardziej biegły?
Dr Sola: Prawdopodobnie, świadomie lub nieświadomie, wyłączyłem  wydarzenia z dzieciństwa i z okresu dorastania, ponieważ za bardzo różniły się od tego, co doświadczali inni. A potem, po drugim roku koledżu, dostałem podczas wakacji pracę w rejonie Lake Tahoe w Kalifornii. To przepiękny obszar w górach Sierra Nevada. Pracowałem na obozie letnim i uczyłem w klasach artystycznych. W dzieciństwie i jako nastolatek byłem bardzo dobrym artystą. W wolne dni wspinałem się po górach otaczających to miejsce. Było cudownie – nie widywałem nikogo, jedynie tropy zwierząt, góry i lasy. Doświadczyłem tam głębokiego spokoju i ciszy. Wiedziałem, że to ważne, ale nie mogłem tego jeszcze dotknąć, nie wiedziałem co to jest. Byłem jednak przekonany, że jest w tym coś więcej niż może przeżyć typowy osiemnasto – lub dziewiętnastolatek. Dopiero w następnym roku usłyszałem o Swamim. Wiedziałem, że był Tym, którego szukałem.
Radio Sai: W jaki sposób wniknęła w pana lub może pojawiła się ta nowina?
Dr Sola: Jechałem do Indii odwiedzić rodzinę. Tak się zdarzyło, że siedzący obok pan był wielbicielem Sai. Powiedział do mnie, że zamierza pojechać do Puttaparthi i zobaczyć Babę. Czytał książkę o Babie i pokazał mi Jego zdjęcie. Widywałem zdjęcia Swamiego tu i tam w domach różnych ludzi. Na widok tego zdjęcia poczułem, że Swami jest Tym, którego szukałem od dzieciństwa. Był tym Jedynym, reprezentował To. Czułem się tak, jak gdyby ktoś powiedział: „Niebo jest niebieskie, a trawa zielona”. Każdy z nas odpowiedziałby: „Oczywiście”. Kiedy zobaczyłem zdjęcie Swamiego w tamtej określonej chwili, powiedziałem: „Tak, oczywiście”.
Radio Sai: Był to dla pana przełomowy moment.
Dr Sola: Dokładnie, około 30 000 stóp nad ziemią.
Radio Sai: Swami wkroczył w pana życie, gdy leciał pan do Indii. Czy otrzymał pan wtedy Jego darszan czy może dużo później?
Dr Sola: To było podczas tej wizyty. Mieliśmy szansę pojechać i dostać darszan Swamiego. Tak rozpoczął się nasz[2] związek ze Swamim, trwający już 25 lat. W istocie nauczyliśmy się od Swamiego, że Swami jest nami, a my jesteśmy Swamim, że nie ma różnicy. Na początku patrzyłem na Swamiego i mówiłem sobie: „Swami jest moim Bogiem, Swami jest moim guru, Swami jest dla mnie wszystkim.” Tak właśnie było. Nie istniało nic oprócz Swamiego. Wiedziałem, co chcę robić. Studiowałem dla Swamiego. Jako student medycyny, rezydent i lekarz opiekowałem się pacjentami ze względu na Swamiego. Rozumiem teraz, że Swami i ja jesteśmy tym samym, że nie ma żadnej różnicy. Na Ziemi jest około 7.2 miliardów ludzi. To znaczy, że istnieje 7.2 miliardów aspektów naszej jaźni. Wszystko jest tym samym a Swami jest jednym z takich aspektów. Swami jest wszystkim, jednak forma Swamiego jest aspektem Jedni. Zatem rozdział pomiędzy formą i imieniem Srikantha Soli a formą i imieniem Swamiego nie istnieje. Nie rozmawiamy o tym dużo, bo nie ma takiej potrzeby. Trzeba tego po prostu doświadczyć. Nie musimy o tym rozpowiadać ani o to pytać. Po prostu wiemy. Podobnie, człowiek uświadamia sobie dzięki sadhanie i praktyce, że ostatecznie on i Swami są tym samym, że nie ma różnicy.
Spełnione pragnienie poświęcenia życia w służbie innym
Radio Sai: W którym roku odbył się lot, podczas którego uświadomił pan sobie kim jest Swami?
Dr Sola: To musiało być około roku 1990. Rok wcześniej, gdy miałem 18 lat, przyłączyłem się do grupy młodych dorosłych przemierzających Stany na rowerze – całą drogę z San Francisco do Waszyngtonu, jakieś 5 000 km. Robiliśmy to w celach dobroczynnych. Przejeżdżaliśmy przez Stany lub przez inny rozwinięty kraj około 100 km dziennie i zbieraliśmy pieniądze na cele dobroczynne. Przejeżdżając 100 km dziennie ma się dużo czasu na refleksje i rozmyślania o tym, co chce się robić. To było podczas jednego z tych dni. Zjeżdżałem na rowerze z wysokiej góry i wiedziałem, że chcę służyć innym przez całe życie. To było zanim znalazłem się w kręgu działań Swamiego.
Radio Sai: Rozumiem!
Dr Sola: W tym czasie nie znałem Swamiego.
Radio Sai: Ale odnalazł pan swój cel.
Dr Sola: Wiedziałem, że bez względu na to co będę robił, będę służył ludzkości.
Radio Sai: Silne przekonanie...
Dr Sola: Tak.
Radio Sai: I tak pan żyje.

Dr Sola: Pamiętam, jak mówiłem moim przyjaciołom i kolegom, że odchodzę z Cleveland Clinic – poroszę sobie wyobrazić, ze słynnej na cały świat Cleveland Clinic – i przenoszę się do Puttaparthi. Pamiętam, jak mówiłem wielbicielom: „Słuchajcie, jeśli nie służycie innym, wasze ciała są martwe”. 

Wtedy naprawdę w to wierzyłem. Służenie przychodzi w sposób naturalny, to nie jest coś, o czym trzeba rozmyślać.

Radio Sai: To nie jest coś, co się wymyśla.

 

Dr Sola: Nie musimy tego planować, to przychodzi automatycznie, nie trzeba nic więcej robić. To tak jak z sercem, zawsze bije. Tak samo my zawsze służymy.
Radio Sai: Ale doktorze Sola, mnóstwo ludzi mających dobre intencje wyznaje, że jedyną rzeczą jaką pragną robić jest służenie. Jednak ze względów ekonomicznych muszą pracować. W idealnej sytuacji bezpieczeństwa finansowego mogliby rzucić pracę i oddać się całkowicie służeniu. Co chciałby pan takim ludziom powiedzieć?
Dr Sola: Mogę im opowiedzieć o sobie. Pracowałem w Cleveland Clinic, byłem młodym kardiologiem. Szefem kardiologii był człowiek cieszący się międzynarodową sławą. Otaczali mnie interniści i kardiochirurdzy będący na szczycie kariery zawodowej. Pewnego dnia szef podszedł do mnie i powiedział: „Wiesz, obserwuję cię od dłuższego czasu. Jesteś jedną z największych gwiazd naszego wydziału. Za jakiś czas zostaniesz jego ordynatorem.” Przygotowywał mnie do tego. Ale pewnego dnia dostałem e-maila, jednego z tych e-maili, które nieustannie dostajemy, wysłanego przez kogoś z ośrodka Sai. Dotyczył stypendium na oddziale kardiologii interwencyjnej, stypendium dla kogoś, kto chciałby wykonywać zabiegi angioplastyczne (udrażniania naczyń krwionośnych) w szpitalu Swamiego w Whitefield. Odbyłem już wtedy szkolenie i byłem praktykiem, więc nie była to dla mnie istotna informacja. Ale na samym końcu umieszczono jeszcze jedną linijkę: „Dysponujemy wolnym etatem dla kardiologa konsultanta. Proszę uprzejmie przysłać swoje CV na podany adres e-mailowy.” Więc pomyślałem sobie: „Ho, ho!” Zadzwoniłem do mojej żony Shivani. Pracowała i w tym momencie nie mogła odebrać telefonu. Więc poszedłem spotkać się z rodzicami. Potem odwiedziłem pacjentów i zrobiłem obchód. Wówczas oddzwoniła. Powiedziałem do niej: „Czy wiesz, że w szpitalu Swamiego w Whitefield jest etat dla kardiologa? Co o tym myślisz?” Nie minęła sekunda, nawet jeszcze mniej, gdy powiedziała: „Oczywiście, jedźmy.” Tak było. Nie zastanawiała się co zrobimy z naszym domem, jak poradzimy sobie z przeprowadzką, co powiedzą na to nasze rodziny – nic takiego. Nadeszła szansa służenia Swamiemu. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy wszyscy małpami w epoce Ramy. Rama przychodzi do grupy wanarów[3] i mówi: „Zamierzam wybudować most i chciałbym, żebyście mi w tym pomogli. Przyjdziecie?” Wiele małp podskakuje do góry i idzie za Nim, ale ty mówisz: „Wiesz to, o czym ja nie wiem. Mam ruszyć w drogę i wybudować most, ale nie jestem pewien czy zdołam zjeść wystarczająco dużo bananów. Co powinienem zrobić? Chyba tutaj zostanę.” Gdy przychodzi Purna Awatar, pojawia się okazja, żeby Mu służyć. Czy zastanawiamy się wtedy, czy uda nam się wykonać odpowiednio dużo pracy? Odkryliśmy, że chociaż zarabialiśmy w Stanach ogromne pieniądze, mieliśmy wielki dom, luksusowe samochody i wszelkie inne rzeczy, chociaż podróżowaliśmy komfortowo i zatrzymywaliśmy się w najlepszych hotelach, chociaż wygłaszałem referaty na międzynarodowych konferencjach na całym świecie, to bogactwo służenia Swamiemu lub raczej wykonywanie pracy Swamiego przewyższa to wszystko. To więcej niż kiedykolwiek przedtem mieliśmy. Nie ma żadnego porównania.   
Radość służenia wielokrotnie przewyższa przyjemności płynące z luksusu.
Radio Sai: Nie brakuje panu luksusów i wpływów, które pozostawił pan za sobą?
Dr Sola: Myślę, że to wszystko jest dobre, ale luksus i wpływy nie są atrakcyjne, raczej rozpraszają uwagę. Siadaliśmy w świątyni i Swami przychodził na darszan. Teraz siadamy przed Jego pięknym mahasamadhi i wchłaniamy miłość Swamiego. Z mahasamadhi emanuje czysta miłość. To boska łaska.
          Służę rikszarzowi i szewcowi łatającemu stare obuwie. Pamiętam, że kiedyś opiekowałem się człowiekiem mieszkającym na ulicy i utrzymującym się z naprawiania butów. Miał poważną blokadę żyły w sercu i wymagał angioplastyki. Taka operacja mogła go kosztować 150 000 rupii, to znaczy około 400 dolarów. To o wiele więcej niż zarobił przez całe swoje życie. Co mógł zrobić? Mógł tylko iść do szpitala Swamiego. Wykonaliśmy tę operację za darmo i opuścił szpital Swamiego z uśmiechem.
Radio Sai: To niezwykła satysfakcja.
Dr Sola: Zawodowa i osobista satysfakcja wypływająca z wykonywania tego typu pracy daleko przewyższa wszystko, czego dostąpiłem w innych miejscach.
Radio Sai: Bardzo dobrze powiedziane. Bardzo prawdziwe.
Dr Sola: Jestem wdzięczny za wszystko, co otrzymałem w Stanach. Praca w Cleveland Clinic, praca z najlepszymi z najlepszych, była wielkim doświadczeniem i ukształtowała moje umiejętności zawodowe. Skoro zamierzamy pracować dla misji Swamiego, musimy pracować dobrze. Jeśli chcemy pracować charytatywnie, musimy chcieć pomagać innym. Nie można wykonywać sewy z jedną ręką przywiązaną do pleców, ponieważ nie ma środków i udogodnień. Ale w szpitalu Swamiego mamy wszystkie środki i udogodnienia. Są tu fantastyczni lekarze, wspaniałe pielęgniarki i zdumiewający menadżerowie wybrani przez Swamiego spośród studentów. To boskie i przynoszące radość środowisko pracy.
Radio Sai: To co pan mówi jest bardzo głębokie i jak widzę, odnosi się do sposobu w jaki obejmuje pan umysłem, sercem i ciałem wszystkie swoje doświadczenia życiowe – podobnie jak wirujący derwisze z zakonu sufich, zachowujący koncentrację nawet w ruchu. Okazał pan ogromną jasność szukając tego, do czego warto dążyć. Zrozumiał pan wezwanie i cel życia. Co sprawia, że jest pan tak bardzo skoncentrowany, podczas gdy inni tak łatwo się rozpraszają pod wpływem zewnętrznego charakteru naszej percepcji zmysłowej?
Dr Sola: Myślę, że wszyscy muszą czasami zasnąć, zwłaszcza  w tym szczególnym czasie, gdy jest tutaj Purna Awatar. Wielu z nas zasypia na pewien czas a potem się budzi. Potrzebujemy tego czasu, w którym zostajemy włączeni w maję (iluzję) abyśmy umieli współczuć tym, którzy są także pod wpływem maji. To nie oznacza, że czujemy się od nich lepsi lub że ich przewyższamy, albo że oni są gorsi i stoją niżej od nas.
Radio Sai: Sugeruje pan, że poradził pan sobie z etapem wplątywania się w maję i że teraz przeżywa pan następny etap – etap jasności?
Dr Sola: Jesteśmy wolni. Nie mamy nic do zrobienia, nie oczekuje nas żadne zadanie, nie musimy zbierać doświadczeń – jesteśmy jaźnią. Jakiś czas temu uświadomiliśmy sobie – gdy mówię ‘my’, to mam na myśli moją żonę Shivani i siebie – że nie jesteśmy ciałem, że nie jesteśmy umysłem, że nie jesteśmy ego i osobowością. Dzięki Bogu, nie jesteśmy swoimi wspomnieniami, ani żadnym z zebranych przez nas doświadczeń – chociaż niektóre były cudowne. Rzeczywistość jest taka, że jesteśmy Tym, że jesteśmy samym Bogiem – ty jesteś Bogiem, ty jesteś Sai, ty jesteś Brahmą, Wisznu i Maheśwarą, cały wszechświat mieści się w twojej dłoni. Jugi i mahajugi przemijają w mgnieniu oka, nie ma narodzin, nie ma śmierci. Trzymamy to dla siebie, ponieważ nie ma potrzeby o tym rozpowiadać. Ci, którzy są gotowi, przyjdą w odpowiednim czasie. Po prostu tego doświadczam i tym jestem. Więc chociaż wcześniej mówiliśmy o służeniu Swamiemu i wykonywaniu pracy Swamiego, to prawda jest taka, że nikt nic nie robi. Kto komu służy, skoro wszystko jest tym samym? W takim sensie, mówiąc, że służę pacjentowi Swamiego, pamiętam, że ten pacjent jest mną.
Radio Sai: Przedłużeniem nas.
Dr Sola: Jest jeszcze jedna sprawa. Jeśli boli nas noga, pocieramy bolące miejsce, żeby nas mniej bolało. Podobnie, gdy jakaś ludzka istota cierpi z powodu zaburzeń zdrowotnych lub innych, to rozumiemy,  że jest ona kolejnym aspektem nas samych, więc naturalnie, bez myślenia o tym i bez planowania, po prostu idziemy, pocieszamy ją i niesiemy taką ulgę, jaką możemy jej zapewnić.
Kochający Pan zaczyna prowadzić z wnętrza
Radio Sai: Chciałabym wrócić do poprzednich fragmentów naszej rozmowy. Na drugim roku koledżu usłyszał pan o Swamim. W jaki sposób Jego obecność wpłynęła na podejmowane przez pana decyzje, takie jak wybór kariery, żony, czy przeniesienie się do Indii? W jaki sposób Swami panem kierował – pośrednio czy od wewnątrz?
Dr Sola: Przechodząc pod skrzydła Swamiego – co fizycznie miało miejsce w 2008 r. – mieliśmy ogromne szczęście bliskiej współpracy ze Swamim. Ale przedtem byłem od Swamiego daleko. Swami był tutaj, a ja w Stanach. I chociaż byłem w stanie przyjeżdżać od czasu do czasu na darszany, zdarzało się to rzadko. Dlatego musiałem nauczyć się kontaktować ze Swamim sercem. To znaczy dostroić się do Niego, zanurzyć w głębokiej ciszy i odebrać odpowiedź na zadane pytanie. Tak to wyglądało. Za każdym razem gdy typowałem tematy w koledżu, gdy zastanawiałem się jaką wybrać pracę, gdzie zamieszkać, gdzie starać się o zatrudnienie, itp... dostrajałem się do wewnętrznego Swamiego i wówczas podejmowałem decyzję. Działałem zgodnie z otrzymywanymi odpowiedziami. Nigdy o tym z nikim nie mówiłem. Musiałem tylko słuchać i działać. Proszę spojrzeć na studentów otaczających i służących Swamiemu. Widziała pani jak bardzo są uważni, nigdy nie rozglądają na boki. Są w pełni skupieni na tym, co robi Swami. Czekają na Jego najdrobniejszy gest czy instrukcję, żeby natychmiast ją wykonać. Nie ogłaszają: „Swami mi powiedział...”. Po prostu pracują spokojnie i szybko, najlepiej jak potrafią. Biorąc z nich przykład, nauczyłem się to robić wewnętrznie. Musiałem się tego nauczyć. Prawda jest taka, że Swami jest tam dla każdego. Czekamy,  że będzie z nami rozmawiał i prowadził nas. Ponieważ jednak jesteśmy tak bardzo skupieni na świecie zewnętrznym, nie słyszymy Jego głosu.
Radio Sai: Mówiąc o słuchaniu Jego głosu, skąd wiemy, że słuchamy głosu Swamiego, a nie głosu ego lub myśli zrodzonych z pragnień?
Dr Sola: Tak, to bardzo dobre pytanie. Skąd wiemy? Ponieważ wielokrotnie dzieje się tak, że jeśli coś słyszymy, zwłaszcza jeśli jest to coś, czego nie chcemy zrobić, mówimy wówczas: „Och, to tylko mój umysł lub wyobraźnia.” Prawda? Proponuję ludziom, żeby założyli, że Swami podchodzi i mówi do nich podczas darszanu. Jak będą się czuli? Czy będą smutni lub przestraszeni? Nie, większość ludzi odczuwa radość, spokój, promienną błogość wywołaną fizyczną obecnością Swamiego. Gdy wewnętrzny Sai mówi do ciebie, czujesz to samo. Wewnętrzny Sai mówi to samo, co powiedziałby ci zewnętrzny Sai. To, co mógłby ci powiedzieć Swami w formie fizycznej, nie będzie różne od tego, co powie ci Swami wewnętrzny. Co mówi Swami? Mówi, żebyśmy kochali wszystkich, służyli wszystkim, zawsze pomagali i nigdy nikogo nie krzywdzili. Wewnętrzne wskazówki mogą być bardzo ogólne lub bardzo specyficzne. Oparte są naszych potrzebach, a mimo to wciąż pozostaną tożsame z tym, co moglibyśmy odczuć i usłyszeć od Swamiego w fizycznej postaci.
Praktyka medyczna rozświetlona duchową intuicją
Radio Sai: W jaki sposób duchowe poszukiwania i doświadczenia wpłynęły na pana praktykę kardiologiczną?
Dr Sola: Medycyna daje wspaniałą okazję dzielenia się miłością. Każde spotkanie jest okazją do ofiarowania miłości, czy chodzi o małżonkę, o dzieci, o rodziców, czy o kogokolwiek. To po prostu okazja ofiarowania miłości. Dla mnie praktykowanie medycyny jest sposobem dzielenia się miłością, dawania miłości. Może chodzić o opiekę nad pacjentem z poradni szpitalnej lub o nauczenie lekarzy i techników jak wykonać lepszy elektrokardiogram, albo lepiej zdiagnozować chorobę... cokolwiek to może być, stanowi okazję do dzielenia się miłością. Tylko tyle. Wszystko sprowadza się do miłości. Dawno temu, w 1968 r. Swami wziął za ręce dwóch starszych wielbicieli z Ameryki i powiedział: „Pragnę podzielić się z wami czymś, co zapamiętajcie na zawsze. Na koniec, po ostatecznym rozkładzie, gdy ciało przemieni się w popiół i wszystko odejdzie, nie będzie miało znaczenia jak duży mieliście dom, jakiego typu samochód prowadziliście ani jaką ilość pieniędzy przechowywaliście na koncie. Jedyną ważną rzeczą będzie to, ile miłości dzieliliście z całym stworzeniem.” W tym momencie Swami na chwilę zamilkł, a potem mówił dalej. „Ile miłości dzieliliście z całym stworzeniem w każdym pojedynczym momencie swojego życia.” Kiedy Swami mówi „Kochaj wszystkich”, to nie oznacza: kochaj rodzinę i przyjaciół i może jakąś sympatyczną osobę z pracy. Pomijaj osoby nie lubiane. Gdy Swami mówi: „Kochaj wszystkich” to ma na myśli nieprzerwaną miłość do całego stworzenia, a nie miłość pojawiającą się tylko od czasu do czasu, wtedy gdy nam to pasuje.
Radio Sai: Jak pan do tego doszedł?
Dr Sola: Praktyka. Jak praktykować? Jak idziemy z Puttaparthi do Bangalore? Dostaniemy się tam stawiając jedną nogę przed drugą. Więc musimy praktykować. Te dwie dusze zapytały Swamiego: „Jak długo powinnyśmy wykonywać sadhanę?” A Swami odparł: „Musicie wykonywać sadhanę tak długo jak oddychacie.” A co robi większość z nas? Praktykujemy sadhanę przez kilka chwil rano po wstaniu z łóżka, potem, być może, przez sekundę lub dwie w środku dnia. Gdy docieramy do domu jesteśmy tak zmęczeni, że z niej rezygnujemy. Potem idziemy w weekend do ośrodka Sai lub śpiewamy bhadżany. Staramy się naładować. Nim zauważymy, stres wywołany zajęciami w weekendy sprawia, że się rozładowujemy. Tak to się dzieje, ponieważ nie praktykujemy bezustannie.
Radio Sai: Jak możemy praktykować bezustannie, skoro w ciągu dnia mamy tyle różnych zajęć?
Dr Sola: To ważne pytanie. Przypuśćmy, że jestem na sali operacyjnej i asystuję kardiochirurgom. Moja praca staje się medytacją. Wchodzę w nią całkowicie i tak głęboko, że przestaje istnieć przeszłość, nie ma przyszłości, jest tylko chwila obecna – opiekuję się pacjentem najlepiej jak potrafię. Jestem na nim skoncentrowany w 100%. Kończąc to zadanie natychmiast wracam do swojego boskiego ja, natychmiast zanurzam się w świadomości, że wszystko jest Bogiem. Tak więc praca staje się medytacją, sposobem wysławiania Pana. Swami mówi: „Praca jest wielbieniem.”
Radio Sai: Doktorze Sola, jak pan patrzy na pacjenta?
Dr Sola: Na każdego człowieka patrzę jak na Swamiego. To samo odnosi się do pacjentów. Pytam ich o imię i nazwisko, przedstawiam się i witam w szpitalu Swamiego. Często traktuję ich jak Swamiego, mówię np.: „Swami, proszę, usiądź wygodnie”, ponieważ dla mnie każdy z nich jest Swamim. Bóg rozmawia z Bogiem. To odbicie, reakcja i oddźwięk przechodzące z jednego na drugiego. Szukam nie tylko chorób, lecz ich źródła. W 2009 r. Swami wezwał lekarzy ze szpitala super specjalistycznego i ogólnego do Whitefield na cztery audiencje. Pamiętam, że powiedział do nas: „Nie wystarczy, że lekarze zajmują się pacjentami. Lekarze muszą szukać przyczyny ich chorób, rozumieć je i również leczyć.” Przyjmując pacjentów najpierw mówię „dzień dobry”, potem pytam ich o nazwisko, przedstawiam się i mówię: „Witam w szpitalu Swamiego w Whitefield”. Zwracam się do nich tak, jak gdybym dyskutował ich stan ze Swamim i traktuję ich jak Swamiego. „Swami, usiądź proszę. Możesz to zrobić? Swami, oto Twój wybór, oto co możesz zrobić w tych warunkach.” Miłość płynąca z takiego podejścia, miłość Swamiego płynąca do nich z tego fizycznego ciała ma w wielu wypadkach moc transformującą. Nauczyłem się bardzo wcześnie, jeszcze w Stanach, że kiedy mówię pacjentowi o rzeczach rutynowych, np.: musisz się gimnastykować, zmienić dietę, przestać palić, odrzucić złe nawyki, itd., to w porządku, ale ludzie bardzo szybko wracają do starych przyzwyczajeń. Kiedy jednak zwracam się do nich z pozycji miłości Swamiego, to wówczas nie mówi do nich dr Srikanth Sola, lecz Swami i moja rola polega na przekazywaniu Jego miłości. Wówczas następuje transformacja i ludzie mówią: „Ma pan rację, panie doktorze, od tej chwili rezygnuję z tych przyzwyczajeń.” Wynika ona z tego, że pozwalamy swobodnie płynąć miłości Swamiego, nie stawiamy jej żadnych przeszkód. To wszystko. Oto, na czym się skupiamy, zajmując się pacjentami.
Subtelne relacje pomiędzy zdrowiem fizycznym i myślami
Radio Sai: Mówił pan o szukaniu przyczyn choroby. Jaką rolę w  powstawaniu chorób odgrywają emocje?
Dr Sola: Wszystko jest odbiciem, reakcją i oddźwiękiem. To znaczy, że jeśli pragniesz miłości, to myśl z miłością, odczuwaj miłość i okazuj miłość. Jeśli pragniesz pomyślności, rób to samo. Jeśli pragniesz mieć przyjaciół, to okazuj przyjaźń, jeśli pragniesz spokoju, bądź spokojny. Jeśli nasze myśli są nieharmonijne, gdy tworzymy nieharmonijne myśli, zdarzają się rzeczy niedobre. Co się dzieje z tymi negatywnymi myślami? Wnikają we wszechświat i natychmiast do nas wracają. Wchodzą w nasze ciała, wchodzą w nasze umysły i wpływają na wszystko, co robimy. Swami powiedział kiedyś: „Główną przyczyną chorób jest chory umysł.” Kiedyś jeden z moich doktorantów z Parthi przedstawiał Swamiemu projekt pracy dyplomowej. Byłem promotorem tego projektu, ufundował go wydział biotechnologii. Staraliśmy się dowiedzieć, dlaczego tak wielu Hindusów zapada na choroby serca w młodym wieku, o wiele wcześniej niż ludzie mieszkający gdzie indziej, powiedzmy w Europie czy w Stanach. Gdy mój student wyjaśniał to Swamiemu, Swami zauważył: „Ha, co to jest? Ludzkie przyzwyczajenia, zjadany pokarm, otoczenie i tworzone myśli – to one są źródłem chorób serca.” Powiedział to tak zdawkowo, jak gdyby nie chodziło o nic więcej. Ale wszystko to rodzi się z odbicia, reakcji i oddźwięku. Przyczyny wskazane przez Swamiego mogą nam dać dobre zdrowie, mocne zdrowie, tryskające zdrowie lub chorobę, ból i cierpienie, zaburzenia... Powiedzmy, że mam zdrowiejącego pacjenta po ataku serca. Nie mówię tylko: „Cóż, ma pan zablokowaną arterię serca i musi pan brać te leki. Powinien pan ćwiczyć i zmienić dietę”, itd. –  zastanawiam się również, skąd wzięła się choroba. Czy stracił radość życia? Wszystko jest symboliczne. Krew w naszym ciele symbolizuje radość, kolana symbolizują łatwość przystosowywania się, stopy kierują nas w określoną stronę. Każda część ciała symbolizuje inny aspekt naszych stosunków ze wszechświatem. Zatem to nie serce nas atakuje. Chodzi o to, że ograniczyliśmy przepływ życia. Oczywiście, fizycznie występuje blokada z powodu nadmiaru cholesterolu, wysokiego ciśnienia krwi, braku kontroli cukru przy cukrzycy, itp., ale to wszystko jest odbiciem, reakcją i oddźwiękiem tego, co wysłaliśmy i co do nas wróciło. Wystarczy po prostu spytać pacjenta: „Nie panuje pan skutecznie nad swoim gniewem, prawda?” Pacjent zwykle tylko kiwa głową, ale jego żona mówi: „Tak, panie doktorze, dokładnie tak. Proszę mu powiedzieć, żeby kontrolował swój gniew.” Możemy zidentyfikować smutek, depresję, urazę, poczucie straty, brak miłości, a zwłaszcza brak miłości do samego siebie. Pamiętam jak Swami pytał nas kiedyś: „Czy wszyscy jesteście szczęśliwi?” Zwrócił się do nas z tym pytaniem, gdy udaliśmy się grupą na interview, a my odpowiedzieliśmy: „Tak, Swami.” Swami odrzekł: „Bardzo dobrze, bądźcie zawsze szczęśliwi.” Przy innej okazji zwrócił się do Shivani i do mnie: „Czy wiecie dlaczego oboje otrzymujecie tyle łask?” Oczywiście, nic na to nie odpowiedzieliśmy. „Ponieważ zawsze jesteście szczęśliwi, bez względu na to co się dzieje, zawsze jesteście szczęśliwi, a to pozwala boskiej łasce wpływać na was.” Kiedy więc tracimy szczęśliwość, radość życia, to co się dzieje? Odbicie, reakcja i oddźwięk. Wpływa to na nas w różny sposób, czasami jako określone, nieprzyjemne doświadczenie. Jeśli rozumiemy podstawę nauk Swamiego, jeśli rozumiemy ją odpowiednio, to nie tworzymy negatywnych myśli, ponieważ wiemy, że każda wysłana myśl, emocja, słowo i czyn wróci do nas w taki czy inny sposób. Tym dzielę się ze swoimi pacjentami. Mówię im o tym w prosty sposób, aby zrozumieli, że nie tylko muszą zmienić dietę i wykonywać więcej ćwiczeń fizycznych, lecz również zmodyfikować swoje myśli i emocje.
Radio Sai: Doktorze Sola, przeniósł pan medycynę i opiekę zdrowotną w wyższy wymiar, wprowadzając w nie iloraz duchowego znaczenia. Jak reagują pana koledzy – medycy na takie podejście?
Dr Sola: Rozumie pani, jeśli chodzi o medycynę, to jako lekarze pracujący w szpitalu Swamiego staramy się osiągnąć doskonałość we wszystkim co robimy. Mamy okazję przemawiać w wielu szpitalach i na wielu konferencjach w całym kraju i zawsze wracamy do tematu doskonałości. Jestem kardiologiem nieinwazyjnym, to znaczy, skupiam się na wyobrażaniu sobie serca, opiekuję się pacjentami, itd. Moje warsztaty i wystąpienia na różnych konferencjach starają się wydobyć z lekarzy to co w nich najlepsze, akceptację wykonywanej pracy.
Szpitale Swamiego są światłem przewodnim dla praktyki medycznej
          W szpitalu Swamiego zapewniamy pacjentom fantastyczną opiekę. Wszystko co robimy pozostaje w zgodzie z międzynarodowymi wskazaniami dotyczącymi opieki nad chorymi. Zbieramy niezwykłe doświadczenia, ponieważ mamy do czynienia z wieloma rodzajami chorób, z ich odcieniami i okolicznościami występowania. Interniści, pielęgniarki, paramedycy, którzy są tutaj zatrudnieni, wszyscy są bardzo oddani, pełni miłości i radości, co sprawia, że tak doskonale się tutaj pracuje. Kiedy znajdujemy się w takim otoczeniu, możemy w ciągu roku zaopiekować się ogromną liczbą pacjentów, powiedzmy setkami tysięcy pacjentów. Gdy wychodzimy z tym na zewnątrz i dzielimy się naszymi myślami, wiedzą i doświadczeniem z ludźmi w całym kraju, szerzymy przesłanie Swamiego, szerzymy pracę Swamiego. Jeśli zaczynają lepiej zajmować się pacjentami, wtedy pośrednio wpływamy na poziom opieki medycznej. W taki sposób praca Swamiego wpływa na medycynę. Chodzi o to, że zapewniamy doskonałą opiekę pacjentom przychodzącym do Jego szpitala, ale dzieląc się naszą wiedzą i doświadczeniem, wpływamy na inne szpitale. Myślę, że współpracując z nami, z lekarzami Swamiego, lekarze z zewnątrz zaczynają uświadamiać sobie, że można zapewnić chorym bardzo dobrą opiekę – wolną od opłat, napełnioną miłością i współczuciem. Wielu z nich spotyka się z tą myślą po raz pierwszy.
Radio Sai: Ponieważ większość ludzi nawet sobie nie wyobraża, co zrobił Swami, żeby zapewnić chorym doskonałą opiekę medyczną, w dodatku bezpłatną.
Dr Sola: Chociaż jestem tam każdego dnia, nawet ja zastanawiam się czasem  jak to możliwe!
Radio Sai: Prowadzi się badania mające oszacować związek pomiędzy emocjami, modlitwą i zdrowiem. Co pan o tym myśli?
Dr Sola: Myślę, że są ważne, ponieważ każda nowa praktyka wprowadzana do medycyny musi być badana najbardziej rygorystycznymi metodami naukowymi. Przeważnie daję wykłady na temat prowadzenia badań naukowych i projektowania prac badawczych, korzystając z aktualnego stanu nauki, metodologii i badań. Więc czy chodzi o kardiologię, kardiochirurgię czy leczenie holistyczne, wymagany jest ten sam rygor naukowy. Kłopoty związane z holistyczną opieką zdrowotną wynikają z tego, że trudno jest prowadzić badania, w których wymagany jest tylko jeden zabieg, ponieważ myśląc holistycznie o zdrowiu, mówimy o wszystkim – o diecie i stylu życia, a zwłaszcza o emocjach, uczuciach i myślach, a te bardzo trudno określić ilościowo. Bo jak określić ilościowo miłość? Nie mamy skali ani urządzenia które by ją zmierzyło, nie możemy tego studiować. Tak, prawdopodobnie miłość, spokój i radość ogromnie wypływają na nasze życie, ale jak na razie nie mamy możliwości tego zbadać. Mam nadzieję, że kiedyś będziemy mogli, ale czy uda nam się umieścić na nich numery i etykietki? Nie. Czy musimy zrozumieć, że myśli, uczucia i emocje wpływają na nasze zdrowie? Koniecznie musimy.
Błogość pracowania w Jego obecności
Radio Sai: Kiedy wrócił pan do Indii i zamieszkał w Whitefield w 2008 r., to rozumiem, że miał pan wiele okazji do spotkań z Bhagawanem w Jego fizycznej formie?
Dr Sola: To były cudowne dni i zostawiły niezatarte wspomnienia. Opowiedziałem już, że przeprowadzkę do Indii spowodował jeden zwykły e-mail. Tylko jeden e-mail, a zmienił wszystko. Niewątpliwie, była to boska gra. Zanim do tego doszło, pewne osoby pracujące w szpitalu Swamiego w Whitefield spotkały się ze Swamim i powiedziały: „Swami, potrzebny jest nam jeszcze jeden kardiolog. Chcemy zatrudnić jeszcze jednego kardiologa, ponieważ mamy coraz więcej pracy.” Swami pomyślał chwilę – była to tylko gra, ponieważ Swami wie wszystko – i powiedział: „Właśnie przyjeżdża kardiolog ze Stanów.” Więc pomyśleli: „W porządku.” Nie wiedzieli, co to znaczy, ale wiedzieli, że jeśli Swami mówi OK, to jest OK. W kilka tygodni później otrzymali e-mailem moje curriculum vitae i pokazali je Swamiemu wraz ze zdjęciami. Swami przeglądał dokładnie całe CV, a oni mówili: „Swami, to bardzo dobry lekarz, pracuje w Cleveland Clinic, to szpital znany na całym świecie..., zdobył te wszystkie zaszczyty”. A Swami odparł: „Hmm, wiem o tym. Jak myślicie, kto go tutaj zaprosił?” Wtedy, w tych pierwszych dniach, przebywanie tutaj było wielką radością – udział w darszanach, oglądanie Swamiego, spotykanie Go. Załoga szpitala żartowała na mój widok: „Och, przyjechałeś. Swami niewątpliwie się z tobą spotka.” I rzeczywiście, często tak było. W ten sposób Swami okazywał nam Swoją miłość – przejawiając zainteresowanie i pozwalając nam domyślić się, że jest tutaj dla nas. Jednocześnie, wracając do Whitefield i będąc sam zachowywałem wewnętrzną ciszę. Niczego nie musiałem robić, wracałem do stanu jaźni, do boskiej jaźni, która jest wszystkim. Może ją pani nazwać Paramatmą, Parabrahmanem. Dla nas to wszystko co istnieje. Jednak przyjeżdżając do Puttaparthi widzieliśmy formę Swamiego i gubiliśmy się w poczuciu oddzielenia, ale nie w sposób negatywny. Wielkie nieba, złudzenie otaczające formę Swamiego jest niezgłębione! Nie można się przez nie przebić.
Radio Sai: Właśnie tak – jedynie dlatego, że Jego forma była tak piękna.
Dr Sola: Jest taka piękna! To takie zabawne, Swami właśnie tak wygląda i uśmiecha się. Myślimy wtedy „achaaaa” i ta błogość zmywa z nas wszystkie inne uczucia. 
Radio Sai: Wznosimy się wysoko.
Dr Sola: Dokładnie, dokładnie. To takie cudowne. Chcielibyśmy wniknąć w świadomość Swamiego. Modlę się o to. Swami wychodzi i zanurzam się w pustce, w niemożliwym do opisania stanie istnienia. Nie ma formy, nie ma imienia, nie ma darszanu, nie ma niczego. Przebywanie w obecności Awatara, gdziekolwiek znajduje się fizycznie lub wewnętrznie, przynosi nam takie doświadczenia. Musimy po prostu Go poprosić, a On nam to da.
Radio Sai: Hmm, czy to naprawdę takie proste?
Dr Sola: Bardzo proste. Musimy tylko poprosić. To pomaga, jeśli praktykujemy. Swami mówi: „Dopóki oddychasz, praktykuj sadhanę.”
Radio Sai: I nieustannie skupiaj się na celu. Cudownie!... Jeśli chodzi o szerszą arenę pana pracy, poza kardiologią kliniczną, jak pan ocenia w obecnych czasach ludzkie zdrowie?
Dr Sola: Pamiętam pewne zdarzenie z 2007 r. Swami był w Kodaikanal. Przydarzyło się to mnie i kilku z Jego studentów. Swami rzucił: „Satja juga (złoty wiek) rozpoczyna się w 2012 r.” Powiedział to mimochodem, jak gdyby stwierdzał, że w sezonie monsunów pada deszcz. Zrozumieliśmy, że kończy się jedna epoka i rozpoczyna druga. Dlatego mamy potrójną inkarnację: Śirdi Sai, Sathya Sai i Prema Sai. I że przechodzimy z jednego poziomu świadomości na drugi. Naturalnie, nastąpią zamiany. Obserwujemy zmiany zachodzące w świadomości. Swami wprowadza je spokojnie przez cały czas. Dostrzegane przez nas problemy społeczne są po prostu obrazem tego, co jest w nas. Jeśli pani pamięta, stwierdziłem wcześniej, że wszystko jest odbiciem, reakcją i oddźwiękiem. Jeśli weźmiemy na przykład skażenie środowiska, to będzie to odbicie naszego wewnętrznego zanieczyszczenia. Jeśli przyjrzeć się naszym przywódcom politycznym, to ich świadomość jest po prostu odwzorowaniem świadomości ludzi, którymi rządzą.
Radio Sai: Więc kiedy pan oznajmia, że wiele osób mówi na temat szerzącej się korupcji życia publicznego w Indiach, to tym samym obrazuje to kolektywną korupcję naszej świadomości?
Dr Sola: Wszystko jest odbiciem.
Radio Sai: Ale mamy w naszym kraju mnóstwo uczciwych i ciężko pracujących ludzi. Przede wszystkim jest to ojczyzna mędrców i proroków.
Dr Sola: Człowiek musi doświadczać nie tylko jedności, lecz również dualizmu, aby móc opowiedzieć się za jednością. Na przykład, siedzimy tutaj w bardzo wygodnym pokoju, otacza nas przepiękna przyroda, ale jeśli na dworze będzie bardzo, bardzo gorąco, to nie docenimy go odpowiednio. Więc, żeby pełniej zaakceptować brak dualizmu, musimy go doświadczyć, najlepiej teraz. Nie ma niczego lepszego od tych czasów. Kali juga (epoka ciemności) osiągnęła apogeum i wszystko stało się tak złe jak nigdy. Dlatego też tak wielu z nas wybrało ten czas na narodziny. Chcieliśmy być tutaj z Purna Awatarem i doświadczać maksimum dualizmu, żeby docenić istniejącą jedność. Ona nadejdzie. Nadejdzie w odpowiednim czasie i miejscu.
O wiele łatwiej jest teraz skontaktować się z wewnętrznym Swamim
Radio Sai: My również mamy taką nadzieję. Jak odnosi się pan teraz do Bhagawana, w świetle Jego mahasamadhi, mającego miejsce około 11 miesięcy temu?
Dr Sola: Czuję, że jestem bliżej wewnętrznego Swamiego niż kiedykolwiek przedtem. Jest mi o wiele łatwiej dostroić się do Jego woli. Oczywiście, to prywatna sprawa. Nigdy nie stwierdzam: „Usłyszałem to od Swamiego, więc musicie to zrobić”. Nie, nic takiego. To po prostu wewnętrzne prowadzenie, potrzebne w każdym wykonywanym zajęciu. Czuję, że teraz jest mi łatwiej skontaktować się ze Swamim. Myślę, że wielu wielbicieli zgodzi się tu ze mną. Rozumie pani, gdy jesteśmy ze Swamim to jego forma jest taka piękna, że uśmiechamy się do niej. Wystarczy jedno spojrzenie, żeby Go pokochać. Dotknięcie Jego stóp sprawia, że napełniamy się radością, radością, radością, radością!
Radio Sai: Aż do najgłębszych zakamarków duszy.
Dr Sola: Pamiętam te cudowne dni. Rozumie pani, Swami przychodził i siadał naprzeciwko, niecałą stopę ode mnie. Mogłem otrzymywać jeden padanamaskar za drugim, ale mówiłem sobie: „Nie, nie, nie będę taki zachłanny.” Po prostu siadałem z tyłu i rozkoszowałem się Jego boską obecnością, taką cudowną, taką piękną, przekazującą tyle błogości i oznajmiającą nam, że musimy nauczyć się rozpoznawać wewnętrznego Swamiego jako nas  samych. Nie istnieje żadne rozdzielenie. Chwila, gdy je dostrzegamy, oznacza, że ulegliśmy wpływom złudzenia. Mając tak cudowną formę Swamiego, zaczynamy się do niej przywiązywać. Nie chcemy przebywać w żadnym innym miejscu, nie chcemy widzieć nikogo innego, myślimy jedynie o Swamim, odbieramy jedynie Swamiego, chcemy przebywać z tą formą możliwie jak najdłużej. Nie ważne czy byliśmy obok Niego raz czy tysiąc razy. Zanurzamy się w takiej błogości, że chcemy być z Nim zawsze. To przywiązanie opóźnia nasz rozwój. I chociaż potrzebujemy guru, mistrza, żeby rozwinąć się duchowo, to ostatecznie przywiązanie do Niego staje się przeszkodą dla naszego wzrostu. Dlatego guru musi odejść, tak jest zawsze. Gdyby tak nie było, wówczas Rama, Kriszna, Budda, Jezus i wszyscy inni wciąż  przebywaliby tutaj i moglibyśmy się od nich uczyć. Dlatego Swami również musiał odejść, abyśmy mogli w pełni się rozwinąć i przejść na kolejny poziom. Teraz, gdy Swami nie przebywa już z nami fizycznie, uczymy się dostrzegać Go wszędzie, nie tylko w Prasanthi Nilayam, ale we wszystkim i jako wszystko. Kiedyś powiedziałem chłopcom: „Od dawna przyzwyczailiście się spotykać Swamiego ubranego w pomarańczową szatę. Od czasu do czasu pojawiał się w białym stroju, w czerwonym, a nawet w zielonym, jak podczas święta Narodzin Kriszny. Wyglądał pięknie! Ale teraz Swami nałożył szatę uniwersalną” I mówię im, żeby z takim samym zapałem, z takim samym entuzjazmem z jakim oczekiwali na darszan Swamiego, szukali wewnętrznego Swamiego. Kiedy uzyskujemy taką determinację, odnajdujemy Go w sercu i uświadamiamy sobie, że Sai jest tym, kim naprawdę jesteśmy. Nie jesteśmy ciałem, nie jesteśmy nazwiskiem, nie jesteśmy formą, nie jesteśmy naszym ego ani naszą osobowością. Jesteśmy samym Bogiem, który jest wszystkim i nie ma niczego poza Nim.
Radio Sai: Bardzo inspirujące słowa. Dziękuję panu za przyjazd do Puttaparthi i za tę rozmowę. Dziękuję i Sai Ram.
Dr Sola: Dziękuję. Sai Ram.
                                                                                z H2H tłum. J.C.
 
[1] amerykański scenarzysta, reżyser i producent pochodzący z Indii
[2] Dr Sola mówi o sobie i swojej żonie.
[3] w Ramajanie, małpy stworzone przez Ramę; przypominały leśnych ludzi, były odważne i mogły zmieniać kształty.

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.