numer 49 - styczeń-luty-marzec 2010 

Obecność Najwyższej Potęgi

Charles Penn
źródło http://media.radiosai.org/Journals/VOL_07/01AUG09/04-penn.htm – sierpień 2009

 Charles Penn, urodzony w Australii, jako młody chłopiec wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Zrobił karierę jako pisarz, redaktor i wydawca w Ameryce, Kanadzie, Wielkiej Brytanii i Australii. Jego nazwisko umieszczono w „Who’s Who in California”, (Kto jest kim w Kalifornii). W 1964 r. w zdumiewający sposób został przyciągnięty do Bhagawana Baby i otrzymał niezwykłą sposobność fizycznego i metafizycznego zbliżenia się do Boskiego Mistrza.


      Później wraz ze swoją żoną Faith, podróżował przez USA i inne kraje, szerząc miłość i przesłanie Bhagawana Baby. Zredagował także wiele cennych pozycji literatury Sai takich jak „Sai Ram”, „My Beloved” (Mój Ukochany), „Finding God” (Odnajdując Boga). Poniższy artykuł ukazał się w „Homage Volume” („Księga Czci”), ofiarowanej Bhagawanowi 23 listopada 1990 r. w Prasanthi Nilayam, z okazji Jego 65-tych urodzin. 

Ulotny kontakt z Wiecznym Bogiem

Wiele lat temu, gdy sporadycznie przeżywałem głębokie uczucie pokrewieństwa z Bogiem, możliwość ujrzenia i zrozumienia Go wydawała mi się zupełnie nieprawdopodobna. Co więcej, studentowi takiemu jak ja, szukającemu boskiego zrozumienia, przypuszczenie, że mógłby otrzymać niezwykły przywilej bycia uczniem Najwyższej Potęgi, takiej jak Sai Awatar, Bhagawan Śri Sathya Sai Baba, wydawało się absolutnie nieprawdopodobne. Kiedy już pierwsza łączność została nawiązana, bez wahania przyznałem sam przed sobą: „Wierzę”. Było to dla mnie oczywiste i prawdziwe.

Fakt, że Nauczyciel Świata, Najwyższa Istota, przebywa na kontynencie leżącym po drugiej stronie globu i mówi w niezrozumiałym dla mnie języku telugu, nigdy nie wydawał mi się istotną przeszkodą w zostaniu Jego uczniem. Jednakże otrzymywane od czasu do czasu lekcje w języku angielskim, wiodące do mojego wzrostu duchowego, czasami na bazie tego, co działo się w danej chwili i często obejmujące długie sesje pytań i odpowiedzi, stały się niespodziewaną i niezwykłą praktyką. Odrzucenie czasu i przestrzeni i ofiarowanie mi pierwszych czterech z 24 lat nauczania na bazie boskiej wiedzy, bez wchodzenia ze mną w osobisty kontakt, było znaczącym i bezcennym doświadczeniem danym mi przez Babę, mojego boskiego nauczyciela, „rektora niebiańskiego uniwersytetu wyższej wiedzy”. Odkryłem, że Baba posługuje się wyższymi żywiołami. Dla mnie, na przykład, Jego nauki zawierają barwne sceny, odgrywane w postaci niebiańskich wizji. Takie „nauczanie przez wizje” wyryło się w moim umyśle na całe lata. Mogę w jednej chwili przywołać z pamięci całe przedstawienie lub ruchomą scenę i opisać je szczegółowo, aby Jego nauki dodawały otuchy mnie samemu lub innym. Czasami ulotne metody komunikacji są używane i postrzegane jako sposób postępowania z wyższego królestwa.

Piękny początek

Wszystko to zdarzyło się w wyniku niespodziewanego zwrotu w moim życiu. Był czerwiec 1965 r. Sięgnąłem po niewielką książkę leżącą na stole w salonie. Dotknięcie tej książki – napisanej przez prof. N. Kasturi’ego i zatytułowanej „Sathyam Sivam Sundaram” – było dla mnie jak dotknięcie wyciągniętej dłoni Boga. Ta krótka chwila zmieniła całą moją przyszłość. Spojrzenie rzucone na fotografię młodzieńczego Sai Baby i na fotografie Jego ojca i matki, zaczęło splatać wokół mnie sieć, która jak wkrótce odkryłem, była wspaniała i potężna. Ten zwykły gest wprowadził w moje życie zasadnicze zmiany. Było to doprawdy coś, czym się można zdumiewać. Gdybym umiał przepowiadać przyszłość i gdyby ktoś mnie zapytał, co czeka poszukiwacza robiącego podobny do mojego, zwykły gest, powiedziałbym, że od tego momentu jego lub jej życie stanie się cudowne, w sposób, jakiego nie może sobie wyobrazić.

    W miarę, jak książka prof. Kasturiego odsłaniała się w moim umyśle, rozwijało się we mnie pragnienie, aby przygotować podobną książkę, pomijającą sanskryt, lecz zawierającą jego tłumaczenie. To sprawiłoby, że amerykańskie wydanie książki o życiu Sai Baby będzie łatwiejsze do zrozumienia na Zachodzie i dla wszystkich ludzi posługujących się językiem angielskim.

     Napisałem do Sai Baby. Czy możecie sobie wyobrazić, że piszę do Bhagawana Śri Sathya Sai Baby i otrzymuję od Niego list zawierający pozwolenie na wydanie książki z Jego błogosławieństwem i w dodatku przekazujący bogactwo wiedzy? Z każdym słowem stawał mi się coraz droższy. Pisał: Jestem tak blisko ciebie, jak ty jesteś blisko Mnie” oraz „Przypomnienie formy przywołuje imię. Imię i forma są nierozdzielne. To właśnie oznacza Obecność...

Nadejście niebiańskiej mądrości

Wydłużałem czas medytacji do wielu godzin w tygodniu, czyniąc ją coraz głębszą. Chwytałem każdą szansę przyciągnięcia ku sobie Obecności. Byłem blisko Boga, choć rozdzielała nas półkula. Napisał, że nie istnieją żadne bariery geograficzne. Po jakimś czasie zacząłem odczuwać, że coraz bardziej do Niego się zbliżam. Ilekroć miałem odwagę, mówiłem Mu, że słucham. Najpierw docierały do mnie bardzo ciche słowa o rzeczach, o których nigdy w życiu nie myślałem. Kiedyś Sai Baba poinstruował mnie, pragnąc zlikwidować problem z moją stopą, żebym chwycił ją obiema rękami i policzył do 100. Po każdej liczbie miałem wymawiać Jego imię (raz – Sai Baba, dwa – Sai Baba). Nazywałem ten sposób „liczeniem Sai Baby”. Dzięki temu pamiętałem o nim. Jego imię było na moich ustach.

Jego nauki płynęły nieustannie. Głęboko zapadł we mnie, a ja w Niego.

Przyszedł czas, gdy poczułem, że „jesteśmy jednością.”

Wracając myślami do tych wspaniałych pierwszych dni rozwoju duchowego, przypominam sobie lekcję, jaką Sai Baba dał mi poprzez inspirujące słowa: „Za każdym razem, gdy podnosisz rękę, podnoś ją dla Boga.” Natchnęły mnie one tak bardzo, że ponownie do Niego napisałem i poprosiłem o dokładniejsze wskazówki. Odpowiedział listem z sierpnia 1965 roku: Jeśli podnosisz rękę, żeby służyć, pocieszać, dodawać odwagi drugiemu człowiekowi, to podnosisz ją dla Boga, ponieważ w każdym człowieku jest Bóg.”

Z pewnością spływała na mnie niebiańska mądrość. „Każdy człowiek jest Bogiem!” To było wielkie objawienie. „Każdy człowiek”, tak, „każdy człowiek”. Teraz po raz pierwszy wiedziałem – Bóg musi być wszędzie, we wszystkim i w każdym. Minęło kilka miesięcy i wciąż napełniałem się miłością Sai Baby. Nasze rozmowy trwały, bez względu na to, gdzie On był. Zadawałem Mu mnóstwo pytań o rzeczy, które mogły mi pomoc w rozwoju duchowym.

      Spytałem Go jak należy się ubrać i przygotować do brahmamargi, drogi życia przyjętej przez poszukiwaczy duchowych, którzy zwrócili się ku wnętrzu i dążąc do Boga, pragną osiągnąć urzeczywistnienie. W końcu  mają oni wstąpić na ścieżkę prowadzącą do stanu nieprzerwanej świadomości Boga, Nieskończoności, Brahmana.

Sai Baba wyjaśnił mi to tak: „Przed wstąpieniem na brahmamargę i rozpoczęciem praktyki duchowej rozbierz się, zdejmij ubranie. Ale nie to zwykłe. ‘Ubrania’, które zdejmujemy, różnią się ilością. Niektórzy ludzie mogą być grubo odziani. Inni może pozbyli się już niepotrzebnych ‘szat’. Jakąkolwiek wybierzesz kolejność, zrzuć ‘ubranie’ zazdrości, nienawiści, gniewu, dumy, chciwości, pragnienia... Znasz wszystkie pozostałe. Nie zaziębisz się, ponieważ postawisz jedną ‘szatę’. Szatę miłości. Ma ona wystarczająco dużo warstw, aby było ci w niej ciepło. Okryje cię w najzimniejszą noc, osłoni w czasie najgroźniejszych sztormów, bo czym jest szata miłości? To miłość pełna radości, to miłość dawania, to miłość umożliwiająca przetrwanie, to miłość życia. Tak, mój bhakto, ta szata jest wszystkim, czego potrzebujesz przychodząc do Mnie w ciszy i spokoju medytacji, chociaż, żeby Mnie spotkać, nie musisz czekać tak długo, ponieważ zawsze jestem blisko ciebie.

Mówienie z serca

Przekroczyłem boską granicę, gdy otrzymałem pocztą oficjalne zaproszenie do udziału w Pierwszej Światowej Konferencji Organizacji Służebnej Bhagawana Śri Sathya Sai Baby mającej się odbyć w Bombaju w maju 1968 r. O północy 9 maja 1968 r. dostąpiłem wielkiej radości ujrzenia w Indiach mojego Pana w ludzkiej postaci. Wypełniło mnie niewiarygodne, nieprawdopodobne urzeczywistnienie – przez cztery lata Sai Awatar i ja staliśmy się sobie bardzo bliscy. Nasza miłość była taka sama i Bóg w Bogu był tym samym Bogiem. Świadomość, że dwie istoty z krańców świata mogą komunikować się ze sobą wewnętrznie, bez pokonywania fizycznych odległości, jest teraz mniej przytłaczająca – porozumiewa się Bóg z Bogiem. Wielu wielbicieli wie, że jest to możliwe i potrafi doświadczać jedności z Panem.

Kiedy Sai Awatar pozwala na doświadczanie wewnętrznego kontaktu ze Sobą, wielbiciele mają możliwość wznieść się ku najwyższemu urzeczywistnieniu. Osiągnięcie tego celu przezwycięża wiele wątpliwości i obaw, generowanych wcześniej przez umysł. Za to, że obdarował mnie tą łaską dziękowałem Sai Babie przy licznych okazjach, w tym na spotkaniach w ośrodkach Sai, gdzie od czasu do czasu mogłem przemawiać, na konferencjach i podczas szczególnych okazji, tu i zagranicą. 

         Sai Awatar ukazał mi głupotę czytania z notatek i z przygotowanych skryptów. Moje doświadczenie wskazywało mi, że jeśli to, co chcę powiedzieć ma przynieść efekty, musi zostać najpierw wyryte w sercu. Najlepiej można wyrazić to, co płynie wprost z serca. Sai Baba nauczył mnie przemawiać w ten sposób. Kiedy poprosił, żebym przemówił, zostałem obdarzony błogosławieństwem padanamaskaru i patrząc na Niego szepnąłem: „Będę potrzebował Twej pomocy, Swami.” W tym samym momencie ogarnęła mnie wewnętrzna radość, ponieważ usłyszałem jak odpowiada: „Tak, tak!”

 Z okazji swoich 57 urodzin ofiarował mi zaszczyt założenia Mu girlandy i szepnął: „Char less (jak zwykle mnie nazywał), czy mógłbyś powiedzieć kilka słów?” „Tak, tak, Swami”, odparłem. Wolno podszedłem do mikrofonu. Czułem wielką radość. Stanąłem przed tłumem wypełniającym audytorium Purnaćandry, zakłopotany Jego wiarą we mnie i wewnętrznym odczuwaniem Jego zapewnienia. Jednocześnie byłem całkowicie świadomy, że nie przygotowałem przemówienia i nie wybrałem jakiegoś wielkiego, szczególnego punktu, który mógłbym zaakcentować.

      Uwolnienie się od tej zależności sprawiło, że radość tej chwili stała się jeszcze głębsza. Spojrzałem na słuchaczy. Okazje podobne do tej nauczyły mnie, że pozornie długie lecz cenne chwile doskonale spełniają swój cel. Nagle poczułem, że prowadzi mnie wewnętrznie. „Poszukaj wątku”. Trzeba zrobić mały krok, żeby zacząć.

Baba – najbardziej tajemniczy nauczyciel

   

Musimy posiadać głęboką wiarę, że Boski Nauczyciel, teraz i zawsze, ma tysiące uczniów. Byłem oszołomiony, kiedy spróbowałem wyobrazić sobie, że nasz Awatar naucza w tej samej chwili studentów na całym świecie, posługując się wszelkimi istniejącymi językami.  

     Podczas jednaj z naszych wizyt w Prasanthi Nilayam Sai Baba udzielał audiencji w mandirze, jak prawie każdego dnia. Mieliśmy dogodne miejsca. Zaledwie trochę dalej, za kotarą, Sai Baba rozmawiał z młodym Hiszpanem. Mówił bardzo szybko. Później, na zewnątrz, spotkałem tego człowieka i powiedziałem do niego: „Jakie to zdumiewające, że Swami może rozmawiać z wyznawcami w każdym języku. Hiszpańskie słowa, które kierował do ciebie, płynęły nieprzerwanie, a ty, bez wątpienia, przysłuchiwałeś się uważnie każdemu z nich.” (Mówimy trochę po hiszpańsku. Umiem rozpoznać ten język.) Mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony i odparł: „Rozmawialiśmy po angielsku!” Zastanowiłem się i powiedziałem: „Jakże wielki jesteś, Boże!” Oto nauczyciel, który zaskakuje i rozwija Swoich uczniów, wspierając ich i błogosławiąc na mnóstwo sposobów. Natychmiast przyjrzałem się sobie i z uczuciem głębokiej wdzięczności zobaczyłem siebie przemienionego przez Niego, piszącego o największej potędze świata – Sai Awatarze.

Z http://media.radiosai.org/Journals/VOL_07/01AUG09/04-penn.htm – sierpień 2009 r. tłum. J.C.

Powrót do spisu treści numeru 49 - styczeń-luty-marzec 2010

 
 

Stwórz darmową stronę używając Yola.