numer 37 - styczeń - luty - marzec  2007

Doświadczajcie Go we wszystkim i wszędzie

Dr Narendranath Reddy w trakcie przemówienia w Prasanthi Nilayam 

 Dr Narendranath Reddy

      Jest to zapis wystąpienia dr-a Narendranatha Reddy'go w Ameryce. Reddy jest członkiem Rady Prasanthi, która nadzoruje działalność Służebnej Organizacji Sathya Sai na całym świecie.

     Składam pobożne pranamy [pokłony] u Boskich Lotosowych Stóp naszego najdroższego, najsłodszego, kochającego Pana Sathya Sai. Sai Ram wam wszystkim.

          Jakiż to dzień pełen świętej radości. Nie wiem, czy jesteście gotowi na przemówienie po całej tej cudownej muzyce i prezentacjach. Jak mówi Swami, jest jedna dobra strona duchowości w kręgu Swamiego; to nie jest obnoszenie zasmuconego oblicza – to cudownie radosny czas śpiewów, tańców i dobrych posiłków zwanych prasadem (poświęconym pokarmem).

          W tym zawiera się piękno życia ze Swamim. Przebywanie w pobliżu Swamiego zawsze przynosi mnóstwo szczęścia i radości.

Test Kasturiego

          Przypomina mi się zdarzenie, kiedy Profesor Kasturi wygłaszał wykład, na którym byłem – było to jakieś dwadzieścia lat temu. Mówił o tym jak Swami poddaje nas rozmaitym próbom.

          Na prośbę wielbicieli Kasturi pojechał, by wygłosić prelekcję w Zachodnim Bengalu. Pięknie mówił i wszystko poszło gładko. Ludzie byli uszczęśliwienie; czuli Miłość Swamiego.

          Gdy wrócił, spodziewał się, że Swami poklepie go po plecach i powie: ‘Wykonałeś wspaniałą robotę.’ Było przeciwnie. Zamiast tego Swami ignorował go i nie rozmawiał z nim. Trwało to kilka tygodni. Był wstrząśnięty. Myślał: ‘Pojechałem tam, aby służyć. Opowiadałem o Swamim, dzieliłem się Jego Miłością, a On mnie ignoruje.’

          Na miejscu była wtedy jego matka. Któregoś dnia ośmieliła się pójść do Swamiego. „Swami, mój syn jest zdruzgotany. Płacze, jest przygnębiony i nie je” – powiedziała. Swami odrzekł: „OK. Każ mu przyjść.” Kasturi poszedł i upadłszy na kolana spytał: „Swami, co zrobiłem źle?” Swami stwierdził: „Pojechałeś do Bengalu i przemawiałeś.” „Ale co zrobiłem źle?” – dopytywał się Kasturi.

          W tym miejscu pokazał zaproszenie, na którym napisano: ‘Profesor Kasturi opowiada o Bhagawanie i ustala interview.’ Swami rzekł: „Udzielałeś ludziom interview. Ja nie potrzebuję udzielać interview; teraz ty udzielasz ich ludziom.” On bronił się: „Swami, ja tego nie zrobiłem. Ludzie tak to ujęli bez mojej wiedzy.” „Ale w głębi byłeś szczęśliwy: ‘O, robią to dla mnie.’” Tak więc, to ten łobuz ego płata takie figle. Właśnie z tego powodu wszystko, co się zdarza przypisuję Swamiemu. Mam nadzieję, że Miłość Swamiego płynie przeze mnie.

„Nigdy nie próbuj wyjaśniać Swamiego”

          Profesor Kasturi powiedział też: „Nigdy nie próbuj wyjaśniać Swamiego.” Dlatego, że Swami sam mówił, że nie można Go wytłumaczyć, ani nie da się Go zrozumieć. W 1968 r. Swami wygłosił dyskurs o historycznym znaczeniu, w którym powiedział, że Awatara w ogóle nie da się zrozumieć. Ktokolwiek by próbował, nawet wielcy naukowcy po tysiącu lat dociekań, nikt nie zdoła Go zrozumieć. Możemy tylko doświadczać Jego miłości.

          Gdy niedawno tam byłem, 4 listopada podczas obchodów Dipawali, święta świateł, tego dnia rano odbywał się piękny, radosny program muzyczny. I tego dnia Swami wygłosił dyskurs. Sam Bóg cytował wtedy wielkiego wielbiciela Tjagaradźę.

          Swoim niepowtarzalnie słodkim głosem Swami zaśpiewał pieśń o tym, że Bóg wykracza poza słowa. Z tego samego powodu Narada Bhakti Sutraupaniszady uczą, że słowa nie mogą tego oddać, a umysł nie potrafi pojąć. mówi, że jest On czymś, czego trzeba doświadczyć; nie można tego ująć w słowa. Nawet

          Na początku, gdy dopiero co poznałem Swamiego, przejeżdżałem przez Singapur. Wstąpiłem do paru miejsc, gdzie śpiewano bhadźany. Zobaczyłem tam wibhuti wydzielane na obrazach i wiele innych cudów. Zaraz gdy przyjechałem do Swamiego powiedziałem: „Swami, widziałem te cuda.” Ekscytowało mnie to, ponieważ byłem nowicjuszem. Swami odpowiedział: „Każda osoba ma jakiś cud. W każdym domu dzieją się cuda.”

          Tak więc każde z was prawdopodobnie mogłoby napisać książkę. Oto miara Miłości Awatara. Wszyscy możemy doświadczyć i radować się tą Miłością. I powinniśmy dzielić się tą Miłością z innymi.

Największe błogosławieństwo

          Naprawdę jesteśmy pobłogosławieni i mamy szczęście, a nie uświadamiamy sobie tego. Największym błogosławieństwem jest urodzić się ludzką istotą i mieć w sobie pragnienie Boga, a na domiar dobrego – dostąpić styczności z Awatarem, dźagadguru – nauczycielem wszechświata. Oto największe błogosławieństwo.

          Wielu słyszało o Don Mario Mazzolenim. Napisał książkę Katolicki ksiądz spotyka Sai Babę. Niektórzy z was musieli ją czytać. Człowiek ten zmarł we wrześniu 2001r. w Prasanthi Nilayam w Szpitalu Superspecjalistycznym. Był to ksiądz katolicki, którego wyklęto, ponieważ uwierzył w Sai Babę. Ale mówił, że to co przeżył z Sai Babą i nauczył się od Niego stanowi esencję i sedno świętych nauk wszystkich możliwych religii. Powiedział, że całe jego życie uległo przemianie. Na łożu śmierci powiedział: „Nie zmarnujcie tej szansy – jest to złota okazja. Nie wiemy jakie mamy szczęście, będąc współczesnymi Awatara.” Dlatego też szczerze poszukujący przyjeżdżają z ponad 170 krajów, nie znając ani języka telugu, ani angielskiego. Samo to stanowi największy cud Swamiego – ta Jego Miłość, Jego magnetyzm i to, w jaki sposób przyciąga ludzi. Tak więc Swami jest tu dla nas, dla każdego, kto szczerze poszukuje. Ale zasadniczą sprawą jest to, byśmy byli zdolni wykorzystać Jego nauki i żyć nimi na co dzień.

Każdy dyskurs jest Gitą

          Swami podsumowuje: „Kochaj wszystkich, służ wszystkim, nigdy nie rań.” Ale daje różne przykłady w różnych dyskursach. Jest On źródłem wszelkiej wiedzy, tak doczesnej, jak duchowej. Nie tylko jest źródłem Wed – każde Jego słowo jest Wedą, każde słowo jakie wypowiada jest mantrą, każde Jego zdanie jest sutrą, a każdy dyskurs – Upaniszadem lub Gitą.

          Tak więc, wszystkiego co mówi powinniśmy wysłuchiwać bardzo uważnie, gdyż jest On źródłem całej wiedzy. W istocie jest On źródłem nie tylko wiedzy duchowej, ale także wiedzy naukowej, dotyczącej biznesu i polityki.

Naukowiec Sai

          Mogę podzielić się z wami kilkoma doświadczeniami. Wiele lat temu pewien geolog przyjechał do Swamiego. Ponieważ był naukowcem, Swami zabrał go nad rzekę Ćitrawati (w tamtych latach Swami chadzał nad tę rzekę), podniósł kamień i spytał go: „Co to jest? Co zawiera w sobie?” Geolog odpowiedział: „To kamień, Swami. Zawiera krzemionkę, atomy” itd. – wymienił wszystkie szczegóły składu chemicznego.

          Swami powiedział: „Nie, spójrz jeszcze raz.” Teraz była to piękna cukrowa figurka Kriszny. Tym sposobem Swami przekazał mu dwie nauki. Cokolwiek Swami robi, jest w tym jakaś wewnętrzna nauka. Wszystko jest Boskie, a konkretniej: Kriszna jest Bogiem i wszystko zawiera słodycz. Tak więc, nie próbujmy postrzegać aspektu materialnego, ale widźmy we wszystkim Boskość i słodycz.

          Inna sprawa: Swami jest źródłem wszelkiej muzyki. Powinniśmy pamiętać, że wielu wielkich muzyków Indii przyjeżdża i występuje u Stóp Swamiego. Nawet kilka tygodni temu widziałem tam Pundita Shiv Kumar Sharmę, wielkiego muzyka grającego na santurze[1]. Kiedyś podczas występu powiedział on, że ten utwór skomponował dla Swamiego: „Dla Adi Puruszy skomponowałem tę adi ragę [tradycyjną formę melodyczną].”

„Pewnego dnia będziecie Mnie oglądać jako odległą plamkę”

          Kiedyś byłem ze Swamim w Kodaikanal i opowiedziałem Mu tę historię, a Jemu ona się spodobała. Teraz wam ją opowiem. Pewna wielbicielka imieniem Kamalasarthi, żona ministra obrony Parthasarthi’ego podczas sześćdziesiątych urodzin Bhagawana mówiła, co Swami powiedział im pięćdziesiąt lub sześćdziesiąt lat temu. Było wówczas przy Swamim tylko jakichś piętnastu, może trzydziestu wielbicieli. Powiedział wtedy: „Nadejdzie dzień, kiedy będziecie musieli oglądać Mnie z dala. Będziecie widzieli Mnie w postaci plamki i będziecie oglądać Mnie przez lornetkę.”

          Ona pomyślała, że Swami opowiada bajki. Ponieważ wtedy było ich tak mało, nie uwierzyła. Tak opowiadała na stadionie Hill View w czasie sześćdziesiątych urodzin Swamiego. Kobieta ta była wielką miłośniczką muzyki. Lekcje muzyki pobierała u pewnego nauczyciela w Delhi. W tamtym czasie jej mąż był ministrem obrony. Ponieważ uwielbiała Swamiego i często Go odwiedzała, któregoś dnia powiedziała do tego nauczyciela: „Czy chciałby pan spotkać się z Sai Babą?” On odparł: „Nie. To mnie nie interesuje.” Ona jednak nalegała: „Niech pan tam pojedzie ten jeden raz – proszę to zrobić dla mnie.”

Sai źródłem wszelkiej muzyki

          W końcu zabrała tego nauczyciela muzyki, który był mistrzem utworów Tjagaradźy, do Prasanthi Nilayam. On wysłuchał wszystkich tych bhadźanów i uznał, że ludzie ci nie wiedzą, czym jest muzyka. Swami wezwał go na audiencję i poprosił, aby zaśpiewał kilka pieśni, co ten uczynił. Potem Swami nieoczekiwanie zaczął sam śpiewać pewne mało znane kompozycje Tjagaradźy. Nauczyciel był zdumiony. „Swami, skąd znasz ten kirtan Tjagaradźy?” Został wielbicielem Swamiego na resztę życia.

          Zatem jest On źródłem muzyki. Ludzie o tym zapominają. Ale nie tylko muzyki – każdej dziedziny. Na przykład medycyny. Swami spytał mnie, czym jest cukrzyca i jakie są nowe na tym polu trendy. Odpowiedziałem coś Swamiemu, a On przedstawił mi pewne aspekty dietetyki, które wówczas, osiem lat temu, nie były znane. Zastanawiałem się wtedy, o czym Swami mówi. Później dowiedziałem się, że te zmiany zaczęto wprowadzać ledwie pięć lat temu.

Sai prawdziwym lekarzem

          Mam kilku przyjaciół w dziedzinie kardiologii, którzy kiedyś przeprowadzali angioplastykę (plastykę naczyniową). Jeden z przyjaciół, kardiolog-anestezjolog, powiedział, że obawiali się pęknięcia naczynia podczas zabiegu. Odmówił mantrę Sai Gajatri i operacja przebiegła pomyślnie. Tak więc, On prowadzi wszystkich.

          Od siebie mogę opowiedzieć wam o cudownym doświadczeniu z ubiegłego roku dotyczącym włoskiego wielbiciela, który jest przewodniczącym włoskiej Organizacji. Jego córka znalazła się w rzadko występującym stanie nazywanym syndromem poduszki. Jest to choroba nadnercza a ona miała tam guza. Wykazało to prześwietlenie promieniami X. Była bardzo chora. Włoscy lekarze orzekli, że musi przejść operację. Swami powiedział im, żeby skonsultowali się ze mną, gdyż jest to moja specjalność. Powiedziałem to samo: „Tak, ona musi koniecznie być operowana.”

          Zdarzyło się, że spotkałem ich kilka miesięcy temu. Zadziwiające! Ona nie potrzebuje operacji! Wszystkie przeprowadzone testy wykazały normalny stan – włącznie z prześwietleniem promieniami X. Także zdumieni są włoscy lekarze. Prawdziwym lekarzem jest On. Wprawia w zdumienie. Jego cuda nie mieszczą się w głowie. Tak więc, uczy On nas na każdym kroku.

Pandit sprawdza Swamiego

          Kiedyś ktoś powiedział: „Nawet wedyjscy pandici [uczeni w Wedach], którzy przychodzą, by Go wyśmiać, by Go sprawdzić, upokorzeni pozostają u Jego stóp.” Niedawno, podczas świąt Daśary, jeden z wedyjskich panditów wyznał, że przyjechał do Swamiego czterdzieści lat temu. Wtedy Swami był jeszcze bardzo młody i nie tak dobrze znany.

          Swami nie siedzi przy uroczystościach cały czas. Ów pandit pomijał niektóre mantry – chciał sprawdzić, czy Swami to odkryje. Swami spytał go: „Czy wyrecytowałeś wszystkie mantry?” On odparł: „Tak, Swami!” Swami spytał o to samo jeszcze dwa razy. Za każdym razem pandit odpowiadał: „Tak, tak.” Swami milczał. Pandit pomyślał: „Aha, Swami nie wie.” Potem Swami zaprowadził go za zasłonę i zbeształ: „Jeśli jeszcze raz opuścisz te mantry, nigdy już nie będziesz mógł wrócić do Prasanthi Nilayam.” Pandit wtedy upadł u Stóp Swamiego. Przyjeżdża do Swamiego od czterdziestu lat.

          Ci pandici są bardzo ortodoksyjni. Wywodzą się z rejonu nazywanego Godavari w Andhra Pradeś i słyną ze znajomości Wed. Ułożyli specjalną mandalę (wzór). Swami przyszedł i powiedział im: „Nie, nie tak.” Konsultowani mistrzowie rytuałów wedyjskich w Madrasie potwierdzili, że Swami miał rację. Tak więc, jest On Weda Puruszą. Jest Weda Matą [Matką Wed]. Zatem, cokolwiek powie, tak w dziedzinie naukowej jak duchowej, powinniśmy przyjmować jako mantrę. Tego się nauczyłem.

Sai architektem

          Oba Szpitale zostały zbudowane przez kompanię Larsen and Toubro. Prezes Ramakrishna powiedział mi, że kiedy budowali szpital w Bangalore, frontowa kopuła zdawała się o wiele za wysoka. Architekci i inżynierowie stwierdzili, że nie zdołają jej zbudować. Swami podpowiedział im jak postawić filary, aby się udało. Podobny problem pojawił się przy wznoszeniu holu Sai Kulwant, kiedy to również filary stanęły na przeszkodzie budowniczym. Wszystko zostało zmienione przez Swamiego do postaci, jaką teraz widzą wielbiciele.

Sai przewiduje zdarzenia polityczne

          Swami wie jak ludzie polityki zamierzają postąpić. Pewnego razu Rasgotra, który jest osobą odpowiedzialną za kulturalne centrum Swamiego w Delhi, opowiadał, że siedział kiedyś na werandzie, a Swami wyszedł i powiedział o nim: „To pełnomocnik rządu Indii w Anglii.”

          Człowiek ten pomyślał: „Swami mieszka w małej wiosce. Jest Boski, jest święty, ale nie zna się na tych rzeczach.” Wcześniej pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych, ale już odszedł na emeryturę. Dwa lata później, ku swemu wielkiemu zaskoczeniu, został mianowany pełnomocnikiem rządu Indii w Wielkiej Brytanii. Zna On więc naszą przeszłość, stan obecny i przyszłość. My znamy tylko stan teraźniejszy. Dlatego też nasze widzenie jest ograniczone, a Jego jest globalne.

          Z tego samego powodu Kriszna w Gicie powiada: „O Ardźuno! Znam twoją teraźniejszość, znam twoją przeszłość i znam twoją przyszłość. Ale ty nie możesz Mnie poznać.” Dlatego powinniśmy bezwarunkowo wierzyć wszystkiemu, co Swami mówi. Nie wiemy, co On wie o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Powinniśmy mieć absolutną wiarę. Tak też śpiewano w pieśni, którą słyszeliśmy: „Panie, spraw abym miał wiarę i szedł za Tobą niezachwianie.”

Jak Go postrzegasz, takim jest

          Cokolwiek myślicie o Swamim, tym właśnie jest. Jeśli uważacie Go za zwykłego człowieka, jest człowiekiem. Jeśli myślicie, że jest sztukmistrzem, jest sztukmistrzem. Jeśli myślicie, że jest świętym, jest świętym. Jeśli myślicie, że jest Awatarem, jest Awatarem. Jeśli myślicie, że jest Para Brahmanem, jest Para Brahmanem. Jeśli myślicie, że wykracza ponad wszystko, jest ponad wszystkim. Wszystko zależy od waszego poziomu szczerości, poziomu czystości.

          Miałem okazję słyszeć jak ludzie doświadczali różnych Jego aspektów. Większości z tych relacji wysłuchałem osobiście, o niektórych zaś czytałem.

Maja Awatara

          Iśwaramma, jak wszystkie matki Awatarów, uległa ułudzie maji. Sam Bóg stwarza tę maję. Jaśoda zobaczyła wszystkie światy w ustach Kriszny, ale mimo to została zauroczona przez maję Kriszny; uważała, że jest On jej synem.

          To samo spotkało Iśwarammę. Kochała Swamiego, ale traktowała Go jako swoje urocze dziecko, zamiast myśleć, że jest Najwyższym Bogiem.

          Ale w Brindawanie, przed jej odejściem z tego świata, gdy była chora, nagle zobaczyła Swamiego jako Ramę w pełnej chwale i krasie, z łukiem i strzałami. Głęboko wzruszona przywołała kobietę imieniem Peddabottu. Kobieta ta była wielbicielką Swamiego i znała też osobiście Awatara z Shirdi. Iśwaramma powiedziała jej: „Swami naprawdę jest Ramą.” Peddabottu była bardzo oddaną wielbicielką Swamiego. Odrzekła: „Cieszę się, że w końcu zrozumiałaś, że On jest Ramą.”

          Jedyny sposób na maję podał sam Pan: „Oddając się bez reszty Mnie, możesz pokonać maję.” „Panie, nie wiem, co jest dobre a co złe. Niech się dzieje Twoja Wola. Ty wiesz, co jest właściwe.” Tak więc, jeśli całkowicie oddacie się, maja nie będzie miała na was wpływu. Jest to jedyny sposób na wyzwolenie się z maji.

Darśan Kriszny

          Myślę, że wielu z was mogło słyszeć o wizji Kriszny. Dr Hislop mówił o wizji Kriszny, jakiej doświadczył, gdy jechał ze Swamim samochodem z Bangalore do Puttaparthi. Po drodze obejrzał się za siebie i zamiast Swamiego zobaczył piękną postać o błękitnej cerze. Wówczas nie wiedział kto To jest, ale nie mógł od niego oderwać oczu. Później Swami wyjawił mu, że obdarzył go wtedy Boską wizją Śri Kriszny.

          Wczoraj dr Kailin opowiadał, że kiedyś w Brindawanie Swami obdarzył tą wizją wiele ludzi jednocześnie. Bardzo wiele ludzi widziało Go jako Śri Krisznę! Udzielił też wizji Daśa [Dziesięciu] Awatarów.

Darśan Boskiej Matki

Podczas Daśary, gdy tam przebywałem Jayalakshmi, kierowniczka akademika dla dziewcząt z Anantapur, mówiła o tym jak podczas odprawiania pudźy dla Gauri [Parwati] w Mandirze Prasanthi Swami objawił im Boską Matkę. Starsza siostra Swamiego, Venkamma – wielka szczera wielbicielka Swamiego, którą wszyscy chwalą za czystość i oddanie – przyszła nieco spóźniona. W czasie odprawiania pudźy wyjrzała przez okno i zamiast normalnego widoku Swamiego zobaczyła piękne sari z atrakcyjnym czerwonym obrzeżem, pudrem kumkum i klejnotami. Była zdezorientowana. Gdy spojrzała jeszcze raz, znów zobaczyła tę Postać! Gdy kolejny raz spojrzała i nic już nie zobaczyła, zawołał ją Swami i powiedział: „Uważaj, Venkamma!” I znów zobaczyła tę Postać.

Darśan Wiśwarupy

          Te opowieści słyszałem osobiście, dlatego pomyślałem, że i wy powinniście usłyszeć o chwale tego słodkiego Pana. Pewnego razu dr Saraf, były Prorektor Uniwersytetu Sri Sathya Sai, opowiadał, że wczesnym rankiem w czasie zawodów sportowych na stadionie Hill View, przyszedł Swami. Ponieważ było bardzo gorąco, Swami powiedział: „Dajcie im coś do picia i jedzenia.” Sam jednak nie pił ani nie jadł. Sarafowi było smutno, że wszyscy coś jedzą, a Swami nie wypił nawet łyka wody. Co zrobić? Próbował zwrócić uwagę Swamiego, ale ktoś podpowiedział: „Nie zwrócisz uwagi Swamiego, dopóki On sam nie zechce.” Pozostawał więc smutny. Ale wtedy Swami udzielił mu wspaniałej wizji Wiśwarupy (Kosmicznej Formy) w postaci wielu ludzi pijących wodę. Oświadczył, że chociaż ten Darśan trwał tylko chwilę, nigdy go nie zapomni.

          Oto dlaczego mamy wielkie szczęście, żyjąc współcześnie z Awatarem. Pewnego razu w Kodaikanal przebywał inny były prorektor, ś.p. prof. Sampat. Powiedział on do Swamiego: „To, że znajdujemy się u Twoich Stóp jest wynikiem zasług zdobytych w poprzednich życiach.” Swami odrzekł: „Nie, źle powiedziane! Przebywacie u Moich Stóp nie tylko dzięki własnym punjom (zasługom) ale także waszych rodziców, dziadków, przodków – wszystkich ich punjom razem wziętych.”

Swami bierze nasze cierpienia na Siebie

          Im bardziej kochacie Go, tym więcej ujmuje z naszych codziennych doczesnych i duchowych problemów. Jest jeden taki znamienny przykład, jak Swami wziął na siebie chorobę wielu ludzi. Większość z was musiało słyszeć jak przejął wielki ból i cierpienie małego chłopca chorującego na świnkę. Chłopiec wołał: „Swami! Bardzo boli! Nie mogę już tego znieść!” Swami zabrał to cierpienie i chorował przez trzy tygodnie. Swoją sankalpą [postanowieniem] mógłby wyleczyć się, ale jest zbyt czysty i bezinteresowny. Powiedział, że nie używa jej w celu uzdrawiania siebie. Powiedział jednak też, że kiedy ludzie modlili się, wyleczył swoją chorobę.

          W tamtym czasie Swami rozmawiał z pewnymi amerykańskimi wielbicielami. Przy różnych okazjach zdradził, jak przyjął na siebie atak serca pewnych wielbicieli oraz paraliż innego. W swojej dobroci i ze współczucia czasami wyjawia ludziom czyją przyjął chorobę, a kiedy indziej przyjmuje nie mówiąc nic. Odwraca od nas niebezpieczeństwa – oto piękno Pana! Jeśli my robimy coś dobrego, przyjmujemy zasługi. On zaś robi dla nas tak wiele bez naszej wiedzy. Swami powiada: „Ileż to razy zaradzam waszym niebezpieczeństwom, nawet nie wspominając wam o tym.” Niekiedy sami możemy nawet nie zdawać sobie sprawy, że przyszedł i uratował nas.

Prasadam z frytek

          Mogę opowiedzieć wam dwa zdarzenia z własnego życia. Może to zabrzmieć niemądrze, ale Swami jest bardzo macierzyński. Na początku, gdy poznałem Swamiego jechałem do ośrodka Hollywood Vedanta, gdzie co miesiąc mamy bhadźany. Po drodze zauważyłem szyld anonsujący frytki. Bardzo lubię frytki. Powiedziałem do żony: „Hyma, zjem frytki.” Ona odrzekła: „Nie, Swami mówi ‘Ograniczaj pragnienia,’ dlatego nie jedz frytek! Powinniśmy praktykować ograniczanie pragnień.” Co więc miałem zrobić? „OK” – powiedziałem.

          Przyjechaliśmy do ośrodka Vedanta i tam mieliśmy posiłek. I co ja widzę? Frytki! Nie mogłem uwierzyć – nigdy to się dotąd nie zdarzyło i nigdy potem. Zwykle jest ryż, owoce itp. Tak Swami spełnia nasze nawet drobne pragnienia. Oto współczucie Pana – spełnia nawet małostkowe pragnienia.

„Opowiedz im historię z bugenwilą”

          Drugi przypadek zdarzył się w Kodaikanal. Swami zebrał swoich chłopców i kilku gości. Poszliśmy do domu wielbiciela nazwiskiem Arjuna Radźa. Znacie Swamiego – lubi robienie zdjęć z tymi chłopcami. Nagle podszedł do krzewu bugenwili[2], zerwał kilka owoców i dał je dwóm studentom. W głowie zrodziła mi się myśl: „Och, chciałbym także dostać,” ale nic nie powiedziałem.

          Następnego dnia, gdy wstaliśmy, widzę dwa owoce bugenwili na nocnym stoliku. Pokazałem je Hymie. Następnego dnia spytaliśmy gospodarza: „Czy to pan położył tam te owoce?” „Nie” – odparł. Potem spytaliśmy służącego o to samo. On też powiedział: „Nie.” Pomyśleliśmy: ‘Jakże miły jest Swami.’

          Zaraz po tej wyprawie, gdy przyjechaliśmy do Brindawanu, Swami kazał mi wystąpić z wykładem na sesji w Trayee. Opowiadałem o wedancie, a Swami przerwał mi mówiąc: „Zostaw całą tę wedantę. O niej możesz powiedzieć później. Opowiedz im, co się zdarzyło w Kodaikanal. O historii z bugenwilą.” Zatem opowiedziałem jak Swami był dobry i spowodował pojawienie się tych owoców. Wszystkim podobała się ta historia a Swami śmiał się.

          Pokazuje to jak Swami dba o wszystkie nasze pragnienia niezależnie czy wiemy o tym, czy nie wiemy. Wielką sprawą jest przeżywać tak chwalebne Boskie zdarzenia, być współczesnym Awatarem. Swami mówi, że jeśli chcemy dalej cieszyć się Jego łaską, trzeba nam dwóch rzeczy: lekarstwa i pathjam (właściwej diety).

Lekarstwo i pathjam

          Kiedy Swami inaugurował Sathya Sai Institute of Higher Medical Sciences w Bangalore, powiedział: „Niektórzy ludzie mogą mieć problemy z żołądkiem, z płucami albo z sercem. Ale wszyscy, którzy się rodzą mają ten sam problem nazywany bhawa roga (bycie na świecie).” Wszystkich nas to dotyka. Z tego powodu cierpimy. Ale Swami mówi, że jest na to lekarstwo. „Lekarstwem jest Miłość. Kochajcie Boga całym sercem i duszą.” Jest to wezwanie podobne do pierwszego przykazania Jezusa [przykazania miłości]: „Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca swego, z całej duszy swojej...” Drugą ze wspomnianych rzeczy jest pathjam, co oznacza właściwe odżywianie. Innymi słowy, szczerze stosujcie się do Jego przykazań. Jeśli będziecie tak postępować, cały czas będziecie cieszyć się łaską Swamiego.

          Jak więc Go kochać? Kochajcie intensywnie. Dla mnie osobiście największym objawieniem tego, co naprawdę znaczy Miłość, było zrozumienie jej dzięki życiu ze Swamim. Drugim z kolei najważniejszym sposobem jest czytanie książki Prema Wahini, gdzie Swami wyjaśnia, czym Prema [Miłość] w istocie jest.

          Dla mnie najlepszym przykładem jest Śri Ramakriszna Paramahansa, święty z Dakshineshwaru, którego uważa się za Awatara. Powiedział on, że kochał Matkę Kali tak bardzo, że często wciskał twarz w ziemię. „Matko, minął kolejny dzień. Jak mam wytrwać, nie widząc Cię?” – zwykł ubolewać we łzach. Dzisiaj jednak ludzie wypłakują oczy za żoną, dziećmi i sławą. Kto dziś płacze za Bogiem?

Najwyższy priorytet

          Swami mówi, że jeśli będziecie płakać za Bogiem przez trzy dni – nie mówił trzy lata albo trzy tygodnie lecz trzy dni – jeśli będziecie z przejęciem wołać Boga, otrzymacie Darśan Boga. Tak więc, powinna być w nas głęboka tęsknota. „Chcę Swamiego, chcę Boga! I chcę Prawdy, tylko jej i nic innego!” Dla aspiranta duchowego, dla nas, powinno to stanowić najwyższy życiowy priorytet. Jeśli jest w nas ta intensywna tęsknota, wszystko inne jest automatycznie zapewnione. Doskonałym na to przykładem są gopiki, pasterki Kriszny w Brindawanie. Urągały powiekom: „O wy powieki! Dlaczego istniejecie? Przez wasze mruganie tracimy widok Kriszny.” Nie chciały ani na chwilę tracić sprzed oczu widoku Kriszny.

          Kiedy byłem tam podczas ostatniej Gurupurnimy, Swami spytał jedną z wielbicielek z Anglii: „Jaką sadhanę (praktykę duchową) prowadzisz?” Ona odpowiedziała: „Pamiętam o Tobie, Swami.” Swami mówi, że jest to najlepsza sadhana. Kilka tygodni temu byliśmy tam ponownie. Moja pierwsza córka spytała Swamiego: „Jaką sadhanę powinnam prowadzić?” Swami odpowiedział: „Po prostu pamiętaj o Mnie. Jest to najważniejsza sadhana.” Swami każe nam tylko pamiętać o Nim – poprzez pieśń, czytanie lub pisanie, rozmowę – w taki czy inny sposób pamiętać o Nim. Miłość znaczy, że powinniśmy zawsze Go pamiętać. Miejmy taką intensywność tęsknoty jak Śri Ramakriszna, jak gopiki z Brindawanu.

„Daj Mi pretekst by obdarzyć cię Łaską”

          Ale ta Miłość automatycznie obejmuje poświęcenie. Swami mówi, że tjaga [poświęcenie] jest bardzo ważna dla wielbiciela. Podobnie upaniszady stwierdzają: „Nieśmiertelności nie zapewnią dobre uczynki, ani potomstwo, ani akty dobroczynności lecz wyłącznie poświęcenie.” Prawdziwym poświęceniem jest oddanie naszego całego umysłu, ciała i duszy Bogu, poświęcenie naszego ego. Powinniśmy poświęcić Bogu cokolwiek. Swami mówi: „Poświęć swój czas albo poświęć energię lub pieniądze – cokolwiek, co będzie dla Mnie pretekstem, by obdarzyć cię jakąś Łaską.”

          Kanu – niektórzy z was wiedzą, że jest z Afryki – rozpoczął wspaniałą służbę w Zambii. Próbowali założyć szkołę Swamiego, ale zabrakło im funduszy. Przyszedł do Swamiego i powiada: „Swami, nie mamy dość funduszy na dokończenie tego projektu.” Swami poradził: „Sprzedaj swój dom i dokończ pracę.”

Poświęcenie studentów Swamiego

          Gdy tam byłem kilka tygodni temu, Swami z taką miłością mówił o swoich studentach, o tym jak bardzo się poświęcają. Wielu z nich posiada tytuł magistra i doktora a wszystko zostawili. Swami powiedział, że w Bombaju zarabiali 20 do 30 tysięcy rupii na miesiąc ale zostawili pracę. Jeden z chłopców - mówił Swami - miał obligację u pewnej kompanii na jeden lakh (100 tysięcy) rupii i gdyby porzucił pracę, musiałby zapłacić im te 100 000 rupii. Zerwał umowę, wziął pożyczkę, zapłacił im i przyjechał do Swamiego. To poświęcenie wzruszyło Swamiego.

          Wtedy zauważyłem: „Jakież szczęście mają ci chłopcy. Ile poświęcają.” Swami odrzekł: „Jest to ich wielkie punjam. Nie przychodzi ono tak łatwo. To poświęcenie to wynik ich prapti (determinacji) i dobrej karmy, ich zasług.” Tak więc, Swami naprawdę docenia poświęcenie.

Nie ilość lecz poświęcenie

          Pamiętam jak na siedemdziesiąte piąte Urodziny siedzieliśmy na werandzie. Był tam chłopiec nazywany Sainath – gra na tabli. Obecnie jest nauczycielem i nadal tam przebywa. Na te Urodziny Swamiego dał 5000 rupii. Swami bardzo dużo o nim mówił. „Ten chłopiec ma żonę i dzieci!” 5000 rupii to w istocie nieduże pieniądze – jakieś 100 dolarów. Ale Swami się nim zachwycał. Są ludzie, którzy dali miliony. Nie chodzi o ilość pieniędzy, jakie dał, lecz jak wielkiego dokonał poświęcenia. Ale Swami mówił wszystkim: „On dał 5000 rupii.” Tak więc, Swami jest bhawa prija (miłośnikiem uczucia). Patrzy na bhawę (uczucie), z jak głębokim uczuciem dajemy.

          Właśnie dlatego Kriszna mówi: „Daj mi cokolwiek – niech to będzie liść, kwiat, owoc lub woda – jeśli dasz mi to z miłością, przyjmę z radością.” Ale nasz Swami nawet o to nie dba. Mówi pięknie: „Daj mi wodę, wodę radosnych łez swojego oddania; daj mi kwiat, kwiat swojego serca; daj mi owoc, owoc swojej pracy; daj mi liść, liść swojego ciała i czynów.” Nie chce więc tych materialnych rzeczy, lecz tylko naszego poświęcenia.

          Podobnie postępował Rama. Nie zależało Mu na ofiarowanych przez Śabari owocach, które sama smakowała, ale patrzył na kryjącą się za jej postępowaniem miłość. Tak samo zachował się Kriszna, gdy przyszedł do Widury. Nie zjadł banana; zjadł skórkę banana, którą ofiarowano Mu z miłością.

Pieszo z Bangalore

          Kilka tygodni temu byłem w Prasanthi Nilayam. Swami siedział na fotelu w holu Sai Kulwant w obecności kilku wielbicieli i studentów. Ów człowiek znajdował się gdzieś całkiem na tyłach holu. Swami wezwał go i kazał mu zaśpiewać pieśń. Mężczyzna zaczął śpiewać piękne bhadźany w sanskrycie. Potem Swami spytał go: „Jak tu przybyłeś?” Okazało się, że przeszedł te 160 km z Bangalore pieszo, powtarzając: Aum Bhagawan Śri Sai Babaja namaha. Swami wziął go na audiencję. On powiedział: „Swami, następnym razem przyjdę na kolanach.” Poza pokojem audiencji Swami mówił studentom: „Widzicie oddanie tego człowieka?! Przeszedł 160 km. A następnym razem chce przyjść na kolanach.” Ale w pokoju audiencji mówił do nas: „Powiedz mu, że to złe! Niech nie idzie na kolanach, bo zrobi z siebie kalekę. Są wygodne i tanie autobusy. Może przyjechać autobusem.” Musiałem więc mu powiedzieć: „Swami mówi, byś przyjechał wygodnym autobusem.” Ale na zewnątrz do studentów mówił: „Widzicie to oddanie? To prawdziwe oddanie. Wy nie macie takiego oddania.” To wszystko pokazuje, czym jest prawdziwe poświęcenie. Zróbmy coś; nie musimy robić wielkich rzeczy.

          Pewnego razu Swami zabrał mnie do miejsca nazywanego Sai Nagar. W tamtym miejscu w ciągu ostatnich trzech czy czterech miesięcy Swami zbudował około stu domów dla sierot. Otrzymują tam schronienie, wykształcenie oraz opiekę zdrowotną. Te sieroty z ulicy nie umiały czytać ani pisać. Teraz śpiewają Wedy, Rudram i Upaniszady. Byłem zdumiony! Wszystkiego tego nauczyli się przez trzy miesiące. Powiedziałem: „Swami, oni nauczyli się tego dzięki Twojej łasce!” On zaś odrzekł: „Nie, nie dzięki Mojej łasce. Sprawiło to ich bhakti, ich wiara i oddanie, a nie Moja łaska.” Bóg nigdy nie chce przyjmować uznania. Im oddawał zasługi. Wróciłem do tych chłopców i opowiedziałem im jak Swamiego wzruszyła ich miłość i oddanie.

Dzikie kwiaty dla Sai

          Gdy wracaliśmy, ludzie na skraju drogi zbierali żółte kwiaty i rzucali na przejeżdżający samochód Swamiego. Swami powiedział: „Widzisz ich oddanie? Oni nawet nie wiedzieli, że jadę a nazrywali tych kwiatów.” Widzicie więc, że drogie girlandy nie robią na Bogu wrażenia.

          Gdy wjeżdżaliśmy do aśramu, pewna wielbicielka rzuciła kwiaty. Swami zauważył: „Widziałeś ją? To wielbicielka z Rosji.” A potem dodał tajemniczo: „Nie wiem jak to odkrywa. Kiedykolwiek jadę samochodem, zawsze ma kwiaty.” Chciałem się z nią spotkać, by jej powiedzieć, jakie ma szczęście, że Bóg uczynił specjalną uwagę o jej oddaniu.

Rozszerzcie Miłość na wszystkie boskie stworzenia

          Pewnego razu mieszkaliśmy w Prasantji Nilayam, a w naszym pokoju żyły jaszczurki. Mnie one nie przeszkadzały, ale moja córka bała się ich. Powiedziałem do naszych chłopców: „Tylko złapcie je, ale nie zabijajcie. Wynieście je na zewnątrz do ogrodu.” Potem spytałem Swamiego: „Swami, co mamy zrobić z tymi jaszczurkami? Czy mamy je wyrzucić na zewnątrz?” Swami odpowiedział: „Dlaczego miałbyś je wyrzucać? Pomyśl, że one także oddają Mi cześć w waszym pokoju pudźy razem z wami.” Powinniśmy mieć tego rodzaju wszechogarniające uczucia. Powinniśmy kochać nie tylko wszystkie ludzkie istoty, ale nawet jaszczurki. ‘Kochaj wszystkich’ nie znaczy, że trzeba kochać tylko wszystkie ludzkie istoty. Trzeba mieć tę poszerzoną miłość.

          Swami mówi, że powinniśmy wcielać w życie Jego nauki w rodzaju: słuchaj dobrych rzeczy, nie słuchaj złych; mów dobrze, nie źle. Skoro jesteśmy tak długo wielbicielami – powiada – musimy zważać, by mówić miękko, słodko, by nie ranić niczyich uczuć. Są to proste sprawy. Nie musimy być biegli w Wedach, Upaniszadach czy Gicie. Mówi, że te pisma są dobre, ale nie musimy ich znać. Powinniśmy je raczej praktykować.

          Dzisiaj jeden z moich przyjaciół zwierzył się, że bardzo dawno temu przestał oglądać telewizję i filmy, ale teraz telewizja znów go kusi. Ciągotki zmysłów są potężne; dołują nas. Swami opowiedział piękną historię na ten temat, o tym jak wasany (skłonności) wracają, ponieważ te złe nawyki towarzyszyły nam przez całe życia. Gdy już myślimy, że się ich pozbyliśmy, pojawia się znikąd gniew, zazdrość, krytykowanie innych ludzi.

Wasany (skłonności) – niepożądany gość

          Oto ta piękna historia Swamiego. Pewna miła para miała gościa. Ale był to uciążliwy gość. Nie chciał odejść. Początkowo, przez tydzień czy dwa dobrze go traktowali. Później, gdy spostrzegli, że nie zamierza odejść, zamiast dać mu trzy lub cztery przekąski, ograniczyli je do jednej. Zwykle dawali mu dwa posiłki; teraz dostawał jeden. Ale on wciąż nie odchodził.

          Któregoś dnia, gdy gość zamieszkiwał z ich rodziną już blisko rok i gdy byli mocno sfrustrowani, nie wiedząc jak się go pozbyć, obmyślili plan. Mąż i żona odegrali przedstawienie, w którym pokłócili się do tego stopnia, że padały słowa: ‘Albo ty zostaniesz w domu, albo ja.’ W końcu gość z obrzydzeniem odszedł. Żona powiedziała: „Widzisz jak pięknie zagrałam. Dzięki temu poszedł sobie.” Mąż jednak nie zgodził się: „Nie, ja grałem lepiej i dlatego on odszedł.” Tymczasem usłyszeli pukanie do drzwi. „Kto tam?” – spytali. Gość powiedział: „A ja grałem jeszcze lepiej.” I wrócił.

          Podobnie jak ten gość, wasany są bardzo niebezpieczne. Myślicie, że się ich pozbyliście? Nie! Nie możemy tak łatwo ich porzucić. Zawsze są przy nas. Trzeba być bardzo ostrożnym. Dlatego w Gicie jest powiedziane: jeśli szczerze modlimy się, szczerze pragniemy: ‘Panie, nie chcę tych złych cech. Nie chcę tego’, wtedy, ale wyłącznie dzięki Jego łasce, możemy je całkowicie wyeliminować. Gdy do tego już dojdzie, wówczas będziemy postrzegali tylko Jedność.

Ta sama Atma przenika wszystko

          Zakończę to wystąpienie cytując piękny aforyzm Swamiego. „Streszczę esencję całej wedanty i wszystkich pism świętych w jednym zdaniu: Doświadcz, że ta sama Boskość, ta sama Atma przenika wszystko.”

          Każdy atom, każdą komórkę w każdej chwili przenika Sai, Boskość. Musimy doświadczyć, że Swami jest we wszystkim, wszędzie, wiecznie. Tak więc, musimy dojść do tego ostatecznego doświadczenia!

          Przy tej pięknej i pomyślnej okazji proszę Swamiego, aby wszystkim nam pobłogosławił, byśmy mieli tyle Czystej Boskiej Miłości dla Jego Lotosowych Stóp oraz do całego Jego stworzenia, że będziemy zdolni doświadczać Go we wszystkim, wszędzie, zawsze.

                    Jai Sai Ram.

 [z Heart to Heart Nr 11/2006 tłum. KMB]


powrót do spisu treści numeru 37 - styczeń - luty - marzec  2007


[1] Santur odmiana strunowych cymbałów, na których gra się niewielkimi, drewnianymi młoteczkami.

[2] bugenwila – pnącze tropikalne

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.